Skocz do zawartości
Forum

Ciężkie święta- zastanawiam się nad rozstaniem


Gość kludzia

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 41 lat, jestem wdowa od 7 lat, bezdzietną, od 2,5 lat z nim moim rówieśnikiem ojcem 18 latka i rozwodnikiem. Powoli dochodzę do kresu wytrzymałości, a kazde święta to dla mnie koszmar, choć lubiłam święta nim weszłam w związek. Nie mam ich nawet z kim spędzić i tak jest za każdym razem. Michał zostawia mnie samą na święta, nie mam już rodziców, brat starszy także nie żyje, a kuzynostwo dalesze- tzw. siódma woda po kisielu nigdy mnie nie zaprosiło na święta. On każde święta spędza ze swoim synem, swoimi rodzicami no i oczywiście ex, która na każde święta jest zapraszana do jego rodziców- bo to matka ich wnuka przez co ja nie mogę tam jechać. Wyjechał już w piatek do rodziny, wraca jutro i ten jeden dzień mamy dla siebie. Tak samo jest z wigiliami jest i innymi okazjami- on ciągle jedzie do domu rodziców, gdzie zbiera się cała jego rodzina plus jego była żona i jego syn. Mam 41 lat, od lat marzę, by mieć swoje dziecko, ale z mężem mi się to nie udawało, choć jestem zdrowa- przebadana ginekologicznie, nic mi nie jest. Bardzo chciałabym jeszcze zajść w ciążę, mówię mu o tym, bo wiem, że może wtedy to by nas scaliło, bylibyśmy rodziną i może by nie uciekał, no ale on nie chce dziecka nawet, a ja już mam ostatni dzwonek. Coraz częściej myslę o rozstaniu, choć znajomi mówią mi, ze to egoizm, ze powinnam go zrozumieć, że on tam jedzie, bo tam jest jego dziecko, ze chce z nim spędzić czas i w ogóle, no ale ja czuję się z tym źle i on o tym wie, mówi, ze to tylko święta, ze przecież wraca. Czuję się nieszczęśliwa przez to, chyba lepsza całkowita samotność niż samotność we dwoje. Czy mam rację?

Odnośnik do komentarza

Sama już sobie odpowiedziałaś i czekasz na potwierdzenie od innych. I myślę że mało kto nie poprze Twojego stanowiska. Twój tzw. partner jest bardzo dziecinny, niepoważny a kto wie czy i nie egoistyczny, niezdrowo egoistyczny.
Święta są po to aby spędzić czas z najbliższymi, pocieszyć się towarzystwem a nie jakiś obowiązek społeczny. Koleżanki też widzę bardzo niepoważne. Bo nawet jeśli usprawiedliwiają faceta to same mogłyby wyjść z propozycją zaproszenia.
Ponadto facet po tak długim związku nie tylko mógłby ale nawet powinien zabrać Cię ze sobą. Normalny, zdrowy facet na ciele i duchu nawet by nie pomyślał aby zostawić Cię samą, zwłaszcza w takie dni. I usprawiedliwienia nie widzę tu żadnego. Po prostu egoista.
Także moim zdaniem, a i z pewnością zdaniem wielu innych osób, nie ma co odwlekać. Nie będzie łatwo ale dasz radę. Życzę powodzenia i trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza

Po smierci męża mogłam sie zdecydowac na macierzyństwo samotnie, ale nie zrobiłam tego ze względu na to, ze nie miałby mi kto pomóc przy dziecku, a np. moja ewentualna choroba i pobyt w szpitalu skutkowałoby tym, że dziecko musiałoby na ten czas iść np. do domu dziecka, bo nie miałabym komu dziecka zostawić. Z mężem dziecka nie mieliśmy, bo nie zachodziłam w ciązę, choć przeszłam wszystkie badania i okazało się, ze jestem zdrowa i płodna, mąż natomiast chorował już w młodości na chłoniaka (póżniej miał wznowę po latach), brał chemioterapię i podejrzewano, ze przez to miał problemy z płodnością. Wiem, ze bedzie trudno znaleźc kogoś bezdzietnego, no ale może być też np. wdowiec z dziećmi - byle nie facet, którego zona lub była kobieta żyje, z którą ma dziecko!

Odnośnik do komentarza

Na Boże Narodzenie też wyjeżdża, ale w dzień wigilii- tzn. zje wigilię ze mną w pośpiechu w południe i wsiada w auto i jedzie do rodziny, by tam zjeść wigilię, pójść na pasterkę. Poznałam jego rodziców, syna nie poznałam, choć chciałam, ale jego ex go ponoć tak ustawiła i on nie chce mnie poznać, nie chce do ojca przyjechać- jak to robił, gdy mnie nie było. Oczywiście, ja nie jestem przyczyna rozpadu ich małżeństwa, więc nie wiem, skąd te nastawianie chłopaka przez ex na mnie. A tej ex nie znam nawet, widziałam ją jedynie na zdjęciach ślubnych. Wakacje spędzamy także oddzielnie- urlop partner spędza najpierw z synem na wsi u rodziców- gdzie przyjeżdza syn z ex, a potem on stamtąd zawsze z synem wylatuja na tydzień gdzieś za granicę. A potem nie ma juz urlopu, więc ja jadę sama. Problem tkwi w tym, ze ta ex jest przyjaciółką domu u jego rodziców- dlatego tak często tam bywa, na dodatek jest sama i ponoć nigdy od rozwodu z nikim nie była, ani nikogo nie szukała. Nie znam przyczyny rozwodu, partner mówi tylko, że to nic poważnego nie było, że jedynie różnice zdań i charakterów, ale wątpię, by przez coś takiego sie rozwodzili. Gdy pytałam, czy coś do niej czuje, to powiedział, ze szacunek i przyjaźń i sentyment, że nie kocha jej już od lat, że ona także jego nie kocha.

Odnośnik do komentarza

Mam 3 przyjaciółki, no ale wyjechały już lata temu na stałe za granicę i kontakt jest telefoniczny , czasem przyjeżdzają do Polski i wtedy się spotykamy. No a reszta to znajomi mający własne rodziny, rzadko mają czas, by sie nawet umówić na kawę. Wolnej żadnej koleżanki lub kolegi nie mam, by np gdzieś wspólnie wyjść w weekend. Za czasów studenckich było sporo znajomych, no ale każdy pozakładał rodziny, wielu wyjechało i te kontakty po prostu nie przetrwały, a te, co przetrwały to są właśnie takie takie ubogie (nie licząc przyjaciółek, bo z nimi telefoniczny kontakt mam na dobrym poziomie)

Odnośnik do komentarza

~kludzia, OnkaY dobrze Ci podpowiada, zajmij się sobą. Widać jesteś silną osobą więc na pewno dasz radę. To dobrze, możesz teraz tą siłę przerobić na coś konstruktywnego, coś co będzie Ci służyć i służyć.
Podjęłaś pierwszy krok, po przełamaniu oporu podjęcie kolejnego kroku będzie już łatwiejsze. Zapewne masz wyznaczony cel więc warto się go trzymać. Życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Miałam starszego brata, ale on zginał w wypadku majac zaledwie 18 lat. Moi rodzice rodzeństwa nie mieli, mam kuzynostwo bardzo dalekie, ale ciężko z nimi jakieś głębsze więzi nawiązać, zawsze to ja dzwonię z życzeniami świątecznymi itp. Mam gdzies jeszcze w Polsce jakieś ciotki dalekie, których nigdy na oczy nie widziałam i troszkę sie waham, czy aby nie zacząć ich szukać, by poznać. Z rodziną męża mam sporadyczny kontakt teraz, a wczesniej bardzo dobry był, nasze kontakty rozluźniły się, gdy znalazłam obecnego partnera, zauważyłam, ze rodzice męża zmienili wtedy trochę stosunek do mnie na nieco oficjalny, ale oczywiście w święta i urodziny pamiętamy i dzwonimy do siebie (oni mieszkają na podkarpaciu, ja w zachodnipomorskim). Najbardziej żałuję, ze nie mam dzieci.

Odnośnik do komentarza

Jakis czas temu był identyczny wątek, pewnie Twój, to wiesz, jakie zdanie mają inni na taką sytację.

Nie możesz życiu opierać się tyko na facecie, każdy czy w związku czy nie musi mieć też swoje życie i umiejętność organizowania sobie czasu wolnego.
Ważna sprawa dla Ciebie to dziecko, więc nie wiem dlaczego w ogóle wchodziłaś w ten związek?
Musisz pamiętać, że dzieci wychowujmy dla innych i przy dzieciach też trzeba mieć swoje życie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, ze chciałabys miec i partnera i dziecko. Twój facet raczej uwaza Ciebie za wygodny dodatek do życia. Lat masz tyle ile masz, czyli jesli masz potrzebą posiadania dziecka to jest to juz ostatni dzwonek. Możesz rozstac się z obecnym partnerem i szukac takiego który chcialby i Ciebie i potomstwo z Tobą i jeszcze powinno to byc w miarę niedlugo, bo twoja zdolnośc do macierzyństwa spada dosc znacznie z czasem i powinnas miec przed sobą dosc czasu w zdrowiu aby miec sily aby dziecko wychować. Jesli masz finansowe warunki dobre (tzn sama zarabiasz dosc pieniędzy), jesli masz lokalowe warunki dobre ( w sensie ze jakies małe mieszkanko należy do Ciebie) a jestes tak silna psychicznie, ze udzwigniesz samotne macierzyństwo, to nad czym się zastanawiasz. Bez informacji, negocjacji, uzgodnien zajdz w ciązę i co najwyżej grozi Ci samotne macierzyństwo. A mo że facet, ktoremu się wydaje, ze ma juz instynkt ojcowski zaspokojony po chwilowym niemilym zaskoczeniu jednak przemysli i podejmie się z Tobą trudów wychowywania swojego dziecka. Może jego rodzice zorientują się , ze ich syn jest nierozerwalnie związany poprzez ich wnuka ze swoją byla żoną ale tez jest nierozerwalnie związany poprzez nowe dziecko z Tobą i zmienią swoją politykę wobec Ciebie. Oczywiscie ta matamorfoza Twojego partnera i jego rodziców jest możliwa ale niekonieczna. Moze się rownie dobrze zdarzyc, ze zostaniesz sama z dzieckiem i stad moje pytania jakie masz szanse na stworzenie swojemu dziecku bezpiecznego domu w pojedynkę i jaka jestes psychicznie silna aby samotnie isc przez życie.

Dziecko powinno miec z założenia dwoje rodziców, jednak Ty biologicznie juz nie bardzo masz czas na szukanie nowego kandydata na tatusia a w takiej formie piszesz o swoim życiu jakby dziecko to bylo to, czego potrzebujesz najbardziej. Natomiast niestety nieraz para decyduje się na dziecko a i tak kobieta zostaje ze swoim potomstwem czyli Ty bylabys w podobnej sytuacji.Pytanie czy mialabys siłe isc w pojedynkę przez życie z dzieckiem. Wszelką pomoc przy dziecku z racji, ze nie masz swojej bliskiej rodziny musialabys umiec oplacic, bo przeciez musialabys umiec zachowac swoje miejsce pracy abyscie mieli z czego życ.

Wiesz co możesz zrobić ale czy jestes ku temu dosc odważna i dosc silna i dosc zasobna?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...