Skocz do zawartości
Forum

ex , który wrócił do żony.


Rekomendowane odpowiedzi

~zacera
kim ty jestes ze bierzesz sie za facetow z odzysku,dlaczego on sie rozszedl z zona,dobrze ci tak,nie brzydzilas sie go jego genitali idac z nim do lozka,nie szkoda mi ci,,,uwazaj nie bierz sie za chlopow z odzysku,bo to oszusci i wykorzystuja naiwne baby na seks......

nie bede sie znizac do poziomu Twojego komentarza, ale...
masz racje na facetow z odzysku nie wezme sie nigdy.
Myslalam , ze warto dac szans e ,ale nie warto .

Odnośnik do komentarza
Gość Do autorki

Cześć, miałam bardzo podobny przypadek... poznałam faceta , który był po przejściach był po rozwodzie , miał córkę.
Z początku nie byłam pewna zastanawiałam się czy wejść w taki związek..,ale tak mnie sobą zauroczył...
po 2 latach naszej znajomosci zaszłam z nim w ciąże ...
Urodziłam , ale gdzieś z tylu głowy miałam a co kiedy on będzie chciał wrócić do byłej żony i tego pierwszego dziecka ... zarzekał się ze nigdy w życiu , ze ona mu zniszczyła życie , ze rok czasu z nią walczył aby mógł widywać dziecko ...
bałam się ze mnie zostawi a ja zostanę sama z dzieckiem bez pracy mieszkania i środków do życia ...
Aż pewnego pięknego dnia ...
„Przepraszam ale chce wrócić do żony „ „będę dbał o Nasze dziecko ale to z nią tak dużo przeszedłem „
Świat mi się zawali ci teraz przecież my tez mamy dziecko gdzie będę z nim mieszkać ;( z czego żyć ... Nocami płakałam...
Postanowiłam się pozbierać wziąć w garść , przecież mam dziecko nie może ono mnie widzieć w takim stanie ...
Pozwolił mi mieszkać u siebie w mieszkaniu , sam wyprowadził się do nich ...
Znalazłam prace , żłobek dla dziecka, dostałam alimenty (wygrana w totolotka dość spora) pomogła mi się podnieść...
Wynajęłam mieszkanie jest piękne ;) moje dziecko ma wszystko , a on ? Hehe karma wraca ,,, został sam , przestali się znów dogadywać , wyrzuciła go , rozstali się , przez cały czas aż do dnia dzisiejszego prosi mnie o powrót...
Nigdy w życiu , dziecko może widywać nie zabronię mu tego ale nie wejdę drugi raz w to bagno ;) wole być sama niż miałabym przejść jeszcze raz ten koszmar ;) także głowa do góry , poradzisz sobie , czas leczy rany z wszystkiego można się podnieść ;)
powodzenia ;)

Odnośnik do komentarza

~onkaY
W końcu spotykaliście się, gdy oni jeszcze mieszkali razem, nie byli rozwiedzeni.

nie do koca tak bylo, spotykalismy jak kolezanka z kolega a ja wyjechalam za granice i dalam mu kosza. To on sie rozwiodl i prosil o powrot.

Niema to juz jednak zadnego znaczenia A MA ZNACZENIE ze sie tak ponizam. Dlaczego to robie ?
Nie wiem , ale zle mi z tym . Czuje ogromna wscieklosc i zal.

Odnośnik do komentarza

~Do autorki
wole być sama niż miałabym przejść jeszcze raz ten koszmar ;)

dokladnie mam to samo , oczekuje ze zostawi sobie u mnie otwarta furtke. Dlatego jestem taka wsciekla bo zostalam potraktowana jako dodtakowa opcja.

tez bylam w ciazy , poronilam....moze to nazwac szczescie w nieszczesciu. Nie mniej trudno sie z tym pogodzic,

Odnośnik do komentarza

nie wiem jak to miedzy bylo.. Jedno wiem , ze jak ona kogos miala a on byl sam to nie chciala z nim kontaktu. Bo to ona porzucila jego ..Od tego sie zaczelo , ze znalazla sobie kogos i oficjalnie sie rozstali. Wedlug mnie poczul sie odrzucony i zanlazl sobie mnie... Poki jej sie ukladalo miala go w d... a on sie zabawial moimi uczuciami.

Zostala porzucona i z ex ma problemy, w momencie gdy sie dowiedziala sie ze jest ze mna i to NA POWAZNIE bo mieszkamy juz wspolnie...zagrala na dawnych uczuciach..
Widac nie byl we mnie az tak zakochany bo zostawil mnie w dwa dni. I tak jestem wsciekla bo :
1. bylam tylko plastrem na jego rany,
2. bo kdyby zona sobie ulozyla zycie to nadal bylby ze mna i udawal milosc do mnie
3. bo nadal mysli ze zoszaniemy " kolegami " jak to nazwac...

Pewnie nie jest pewny czy ona znowu go nie kopnie w D i zostanie biedny sam. To idiota, badzo mnie skrzywdzil a ja nie czuje sie NICZEMU winna.

Moje uczucia byly szczere i troska o niego i o jego dobre kontakty z dzieckiem ...

Odnośnik do komentarza

Prawda w tym vypadku TYLKO silná wola....Latwo ocenic mnie , ale ja naprawde go kochalam. Im dluzej jego przy mnie nie ma tym bardziej tesknie...wiem ze to duza strata. W ostatecznym rozrachunku dla kazdego jest tak lepiej : dla mnie ...Bo nie musze sie trapic czy jego corke mnie zaakceptuje. Bardzo mi na tym zalezalo...Dla niej lepiej bo ma meza , dla dziecka bo ma ojca i pelna rodzine ...O ile oczywiscie sie ona nie rozleci. Cierpie...I jest mi trudno to zaakceptowac ...pewnie pisze bo chce tego kontaktu. Dzwonil do mnie tez jego kuzyn...jego babcia zaraz po rozstanie....jego przyjaciel z zona. Mowil , že sie dowiedzieli i tez im przykro z tego powodu...dalej chce miec ze mna kontakt ..Oczwiscie to niemozliwe. Jestem tez osoba samotna ..rodziny w sumie nie mám w ogole.Tym bardziej boli ta strata .Bo jego bliskich pryzjelam jako swoich.Ogromny blad.Ukladam w glowie , uspokajam sie . Nie wiem po co mni2 tak skrzywdzil.On sie zabawil ja kochalam .

Odnośnik do komentarza

Nie mówię, ze tak jest zawsze, ale częstokroć różne plcie inaczej podchodzą do kwestii poronienia.

Kobieta oczywiście bardzo to przeżywa, zarówno od strony, że miało być dziecko a jednak go niema. Czasem czuje się żle, myśląc dlaczego tak wiele kobiet ma problem aby w ciązę nie zajsc i nie rodzić kolejnego dziecka a ona była w pierwszej ciązy i to nie skończyło się sukcesem.Oczywiście jest w huśtawce emocjonalnej z tego powodu, jak i z powodu burzy hormonów, ktorą rozpoczyna ciąza a potem poronienie powinno to ustabilizować. Ogólnie kobieta żle się z tym wszystkim czuje i rozumie ze ze swoim mężczyzną tak wiele juz przeszła i to ich powinno łącżyć, spajać, jednoczyć. I to jest jakby logiczne, bo powiedzmy całowac, całowała się już jako nastolatka, spólkować może jednak kiedyś próbowała wcześniej z jakimś wcześniejszym partnerem. A tylko z tym jednym, wiąze ją tajemnica życia i śmierci ,tego nie ukształtowanego dziecka. Czyli wielkie przeżycia wiązą ją właśnie z tym męzczyzną.

A wiesz co zdarza się myśleć facetom w takiej sytuacji? To los, to geny wskazały, że choć tak wlaściwie niby mi się ta dziewczyna podoba, to jednak nasze geny, czyli natura mówią, ze my nie jesteśmy sobie przeznaczeni.

To może i Ty przejmij męskie myslenie w tym przypadku i w ten sposób szybciej obetrzyj łzy po glebokim i burzliwym BYŁYM juz związku.

Odnośnik do komentarza

Yonka- a nigdy nie slyszalas o facecie,ktoremu trafilo się niepelnosprawne dziecko i jemu było nie w smak patrzeć na "wybrakowany produkt" swoich lędzwi i jakoś szybko wymiksowuje się ze związku. I wcale nie żyje w samotności, tylko tak się jakoś uklada, ze szybko mu się trafia jakas inna pani i on jest bardzo chętny na nowe dziecko, czekając z niepokojem jakie ono będzie. On w sobie wierzy, ze tamto było takie a nie inne, bo jego geny i pierwszej pani były "niekompatybilne" jak to ujęłas a teraz bedzie wszystko w porządku.

To jest ten sam rodzaj myslenia. Mnie nic nie jest, ja nie niosę w sobie żadnych wad. Tylko moje plemniki w polączeniu z jajeczkiem tej kobiety nie dają sukcesu a z inną to będzie tak pięknie jak powinno być.

Odnośnik do komentarza

~onkaY

MYSZA1987, jakie to ma znaczenie, że jego kuzyn, babcia i inni krewni dzwonili, dziwili się itd.
To jego życie, a on tak zadecydował, a im nic do tego. Ich zdanie, zdziwienie i ewentualne współczucie Tobie, niczego nie zmieni. Niepotrzebnie chwytasz się takich sygnałów , to niczego nie zmienia w Twojej sytuacji
Rozdrapujesz tylko rany i po co, co Ci to da?
Przeczytaj historię ~Do autorki, jest bardzo podobna do Twojej, przeczytaj, przemyśl i wyciągnij wnioski.

to prawda rozdrapuje , staram sie tego nie robic ,ale co to sie dzieje teraz w moje glowie jest to jedn wielki koszmar.
Nie umiem sobie poradzic z ta strata, ciagle placze, zastanawiam..Oczywiscie funkocjonuje jak zawsze, chodze do pracy, wyjezdzam , czasem sie spotkam z przyjaciolmi nie mniej jednak wciaz towarzyszy mi smutek i lzy...
Kiedy dostaje takiego ataku dziele sie tym z nim...Czzasami on nie pozostaje dluzny i sam wysyla wiadomosci jak sobie razde...

Strata dziecka to wielki bol...Mam nadczynnosc tarzcycy i ryzyko niedonoszenia ciazy bedzie zawsze :(((
To ze zostawil mnie w takiej sytuacji boli ,ale w kazdej sytuacji by mnie zostawil i tego jestem pewna.

Nie zgodze sie , ze facet w takim wypadku zostawia zawsze kobiete...Wiele przypadkow znam takich ze stalo sie inaczej.

Odnośnik do komentarza

i tak sie moja historia skonczyla , ze postanowilam byc sama i jestem z tego powodu szczesliwa. Nie kazdy nadaje sie do zwiazkow , ja najwyrazniej nie ....

Nie chcialabym drugo raz znalezc w takiej sytuacji , rany nadal bola , nie chca sie zagoic.

Postawilam na siebie i na swoje pasje. To mnie zawsze ratowalo od tego aby nie oszalec.

Obilam sie tez o psychiatre i antydepresanty. Nie polecam nikomu tak sie zakochac. Nienawidze tego czlowieka calym sercem i zycze mu jak najgorzej .

Odnośnik do komentarza
Gość noctilucent1

MYSZA1987

Kochaniutka przejdzie Ci, to jest jeszcze bardzo świeże.
Nie mów też sobie, że nie jesteś już młoda, bo wiek, w którym jesteś to jest nic! (i piszę to z perspektywy 30+ jako prawie Twoja równolatka). Masz inwestować w siebie, w swój charakter, bo 30 lat to jest naprawdę nic. Wiek to jest w ogóle wymyślona sprawa dla jakichś ciasno-horyzontowych. Czas na rozród tak na prawdę masz prawie do 40stki. Możesz sobie zamrozić komórki jajowe dla bezpieczeństwa :)

A emocjonalnie jeszcze poczujesz się lepiej, tylko potrzeba trochę czasu.

Odnośnik do komentarza

a mi sie wydaje jakby 100 lat juz minelo a nadal nie umiem sie odnalezc. Przestalam cokolwiek planowac i zyje sobie o tak z dnia na dzien. Wszytsko mi runelo wtedy jak domek z kart.
Uslyszalam od mojego ex jeszcze , ze nie jego wina ze tam kocha a mnie ni e kocha... I moze jednak jakbym miala to dziecko to bylby ze mna kto wie..

Odnośnik do komentarza

Toteż właśnie mówię, że to jest jeszcze świeże i wymaga czasu; takie myśli mogą się pojawiać jeszcze nie raz i nie pięć. Czas, czas i cierpliwości. Pewnie też omawiasz to na terapii, wiec to wszystko jest żywe. Dużo w to zainwestowałaś, przeżyłaś można powiedzieć traumę.
Ale na pewno - ten Twój wewnętrzny krajobraz się zmieni.

Odnośnik do komentarza

~nocti1

Ale na pewno - ten Twój wewnętrzny krajobraz się zmieni.

no ciekawe kiedy :( Staram sie wychodzic do ludzi e,ale na chwile obecna mam wciaz mysli samobojcze i to jest najgorsze..
Mysle sobie przeczekam do wakacji moze milo spedze czas a potem jesli dalej bedzie bolalo odbiore sobie zycie. Wiem , ze to moze przerazac ,ale ja naprawde tak mysle, ze to bedzie jedyny ratunek aby to tak nie bolalo.

Sa dni kiedy klade sie na ziemie i wyje z rozpaczy. Bylam pewna , ze ten etap za mna...jeszcz miesiac dwa temu tak myslalam.

Odnośnik do komentarza

"Mysle sobie przeczekam do wakacji moze milo spedze czas a potem jesli dalej bedzie bolalo odbiore sobie zycie. Wiem , ze to moze przerazac ,ale ja naprawde tak mysle, ze to bedzie jedyny ratunek aby to tak nie bolalo."

A ja myślę, że choć to brzmi pesymistycznie to jest to jednak jakas wola walki. Dzis mi zle , niewygodnie a jednak poczekam na jutro, bo moze jutro słońce zaświeci jaśniej.
Metoda drobnych kroczków stosowana po wielokroć w życiu i w sprawach dużych i małych. I ta metoda wielokrotnie się sprawdza. Tak tez trzymaj, zawsze oczekuj, niezaleznie jak Ci dziś jest żle, jakiegoś JUTRA. A przyjdzie takie jutro, które Ci w końcu do gustu przypadnie. To jak w przypowieściach biblijnych- po 7 latach chudych następuje 7 lat tłustych. I każdy z nas ma obowiązek wobec samego siebie oczekiwać tych lat tłustych a umiec przeżyć owe chude lata Trzymam kciuki. Widac ,żes mądra dziewczyna, to dasz radę, bo potrafisz.

Odnośnik do komentarza

ja daje sobie szanse, ale jak mam zyc jeszcze troche w takim cierpnieniu to tego nie zniose...wiem o tym. Co z tego , ze czlowiek wstaje do pracy, spotyka sie ze znajomymi,..ba juz nawet gorskie wedrowki nie ciesza.
W pracy mi sie sypie -bo chodze do niej jak ZOMBI..
Naprawde uwazajcie w kim lokujecie uczucia. Mnie to niestety zniszczylo i naprawde nie rozumiem jak ktos kto byl najwieksza miloscia moze potraktowac w ten sposob ..

Odnośnik do komentarza

~onkaY

Dobrze, że wyciagasz wnioski, źle, że tak długo przeżywasz ten zawód miłosny.
Pomyślałaś nad skorzystaniem z terapii?

Terapia nie pomoga niestety za wyjatkiem pieniedzy , ktore na nia wydalam. Na pewno gotowka pomogla terapeucie :D On jest szczesliwy bez watpienia.
Daje sobie czas jeszcze na wakacje i po wakacjach jesli nadal bede czula tak ogromny bol inaczej to rozwiaze. Jesli ma dalej trwac taki stan to ja tego nie zniose.

Mam obrzydzenie do facetow, do siebie i tego co sie stalo.

Wiem , ze zwiazki nie sa dla mnie bo nie umiem sie podniesc po porazce milosnej a zycie w pojedynke tez mi sie ni eusmiecha. Widze jedno rozwiazanie.

Odnośnik do komentarza
Gość kryspina39

MYSZA1987
Wiesz, mnie również spotkało coś takiego, więc wiem, co czujesz. To zakończyło się rok temu, a ja nie mogę do dziś wrócić do pełni równowagi, bo na domiar złego- on mieszka piętro niżej i tę byłą żonę z dzieckiem już dorosłym tu przyprowadził w zeszłym miesiącu- widuję ich codziennie! Moja historia zaczęła się tak, ze poznałam go, gdy był prawie 10 lat po rozwodzie, spędziliśmy razem 2 lata, szykując już sobie mieszkanie wspólne. No stało się, bo jego ex rozstała się ze swoim partnerem i zaczęła robić wszystko, by odzyskać swego byłego męża. Oczywiście on nie dał się długo prosić, powiedział, ze postanowił dac jej szansę, że ona się zmieniła, ze już go nie będzie zdradzać, a on chce dać szansę swojej rodzinie, bo rodzina to dla niego najwazniejsza wartość. Odszedł z dnia na dzień, zupełnie, jakby przestał do mnie cokolwiek czuć, z dnia na dzień przekreslił wspólne plany. Dodał, ze ona była miłością jego życia i po rozmowie z nią szczerej doszedł do wniosku, zę nigdy jej kochac nie przestał, a zdradę i odejście do innego jej wybaczył i to jest nie wazne już dla nich. Podkreslę, ze już nie wyobrażam sobie komukolwiek zaufać, teraz każdego mężczyznę, którego poznaję, a który mówi, ze jest rozwodnikiem lub ma dzieci z jakąś kobietą, to natychmiast mówię, by się trzymał ode mnie z daleka. Mam już swoje lata, kawalera bezdzietnego nie poznam, a rozwodnicy są u mnie już przekresleni, więc nie ma szans już na nic.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem Cie Kryspino , trudno po czyms takim zaufac a tym bardziej rozwodnikowi. Myslalam tez ze mi szybciej minie ale prawie pol roku mija a ja nadal czuje sie podle. Dlaczego podle ? Bo on ma rodzine a ja zostalam z niczym. Oczywiscie moge sobie myslec , nic takiego , uloze sobie zycie ,ale jalos sie nie chce... Mam obrzydzenie do mezczyzn i nic z tego nie bedzie.

Wspolczuje mieszkania z nim w jednym miejscu to musi byc straszne... my niestety pracujemy w 1 miejsu i wlasnie wysylam CV zeby uciec z tej pracy. Z mieszkaniem oczywiscie gorzej.

Ja Cie rozumiem pewnie kazdy ci mowi --> glowa do gory, miej klase itd ... To sterta bzdur , ktora mozna wyrzucic na smieci bo zal w srodku rozrywa.

Odnośnik do komentarza

Mysza1987- ale sobie wymyslasz z tym zakonczeniem sprawy inaczej czyli poprzez samobojstwo.

Myslisz zmienic pracę- to jest chyba swietne rozwiązanie, bo sama piszesz, ze tam jest kocioł i ostatnio jestes zmęczona i sobie słabo radzisz - nic dziwnego skoro Eksa oglądasz codziennie to i praca do tej pory lubiana , może przedstawiac wiele do życzenia.

Ale w kwestii tych ostatecznych rozwiązań to raczej głupio myślisz. Zauważasz, ze on po rozstaniu z Tobą ma wszystko: pracę, rodzinę, dziecko a Ty zostałas z niczym. OK. to jest prawda. Ale Ty jeszcze chcesz , o ile nie ukoisz swojej duszy odebrac sobie życie jak rozumiem. To juz przeginasz. Kazdy z nas jak się juz urodzil ma prawo do życia. A Ty chcesz sama sobie je dobrowolnie odebrać, bo miałas pecha zawierzyć jakiemus palantowi. Widzisz niestosownosc tych porównan- złamane serce, niewiara we wszystkich facetów (miejmy nadzieję, ze czasowa), oplakiwanie nienarodzonego Twojego dziecka ( gdyby nawet to byla Twoja cecha osobnicza, ze nie urodzisz nigdy własnego, to można być matką dla adoptowanego) i co kara dla siebie i odebranie sobie życia?

I co może jeszcze gdzies w glębi duszy uważasz, ze jak to uczynisz to on za Tobą zapłacze, może dotkną go jakies wyrzuty sumienia? Nic z tych rzeczy- on raczej z tych, który w duszy sobie pogratuluje, ze się przy Tobie nie ostał, bo Ty taka jak widać niezrównoważona psychicznie. Czyli on w ostatniej chwili mądrego wyboru dokonał i uciekl z podwiniętym ogonem do żony byłej. I co chcesz mu tym swoim potencjalnym czynem, który Ci się po głowie plącze dać taką satysfakcję?

kryspina 39
Przykro mi, ze potencjalnie mialas prawo uważac, ze facet 10 lat po rozwodzie, to juz naprawdę szuka nowej partnerki na stałe. Okazało się, ze jednak stara żona jest w stanie nim kręcić tak jak jej pasuje- miał 10 lat banicji a jak została na lodzie to łaskawie go znów przyjęła.

Uwierz, ze tak może się zdarzyć jeszcze nie raz, ale tez jest wielu facetów po przejściach, ktorzy żle odczytali i swoje intencje i tej swojej żony czy partnerki i im się nie ulożyło. Niemniej jednak pragną i potrafią z inną kobietą sobie ulożyc życie nie wracając do starego nawet jak była z nudów, ze zranionej ambicji kusi.

Jedną tylko radę bym dała tym, ktore wiązą się z kawalerami z odzysku. Jesli on chce wspominac były związek, to uwaznie sluchajcie jak mówi o tej bylej. Jak wiesza na niej psy bez opamiętania, to znaczy, ze jak z Wami nie będzie się dogadywal to i na Was będzie wieszał tez psy (on niewinny, to ona pelna wad- i kazda z czasem będzie pelna wad). Jak mówi w jakich kwestiach byla żona miała do niego pretensje, to wierzcie, ze i Wy w podobnych będziecie miały z nim trudności.
Facet w pewnym wieku ma juz jakąs swoją historię. Najpiękniej jak umie zdac sobie sprawę, ze byli za młodzi, slabo umieli odczytac swoje potrzeby. Jak będzie miał silną potrzebę sukcesu ( bo jego rozwód to jego i jakiejś "jej" porażka) i będzie w siebie wierzył. Niejeden po rozwodzie bywa spokojniejszy i uważniejszy, bo ma tyle oleju w głowie, ze związek mu się rozpadł nie tylko z winy tej okropnej żony, tylko on tez nie umiał czemus sprostać. A jak jest choc trochę inteligentny, to rozumie, ze nagminnie poprzednich błędów nie trzeba powtarzać.

Natomiast dziwię sie poglądom nie najmłodszych juz panien, które przeżyły gorycz rozstania z facetem, który okazal się palantem, ze dla mnie to juz nie ma faceta na swiecie, bo rozwodnika czy dzieciatego juz nie chcę, bo taki mnie zranił i oduczył patrzenia na facetów z historią. To młodsza panna, która ulokowała swoje uczucia w nieżonatym i bezdzietnym i jej nie wyszlo, tez powinna pokrzykiwac, ze ona juz zadnego nie chce, bo męzczyzna to tylko ją skrzywdzi.A jednak i kobiety i męzczyżni po porażkach jakoś jeszcze poróbują się podnieśc i znaleśc jednak taką partnerkę, lub partnera z którym jednak będzie im pisane iśc przez życie.
Taka jest naturalna potrzeba człowieka. Należy odchorowac żal, ze pomimo naszych dobrych chęci nam nie wyszedl związek. Z czasem ucieszyć się, ze skoro nam nie wyszlo, to może lepiej, ze choć mam zawiedzione nadzieje to nie wyszło zanim wyszlam za mąz, urodzilam dzieci, związałam się kredytami. Czyli u góry, w niebie ,ktoś jednak nade mną czuwał. Odebrac ten nieudany związek jako jakąs życiową szkole, w myśl której powinnam na jakies cechy faceta bardziej uważnie patrzeć. Tyle, ze uważnie patrzeć, to nie znaczy, ze juz wogóle nie wierzyć wlasnym oczom, uszom, rozumowi czy intuicji. Facet to tez człowiek i pewnie gdzies po świecie chodzi mnie jakis przeznaczony. Los mnie z nim zetknie. A ja nie mam co kisic się w pognębianiu siebie, ze ja to się pewnie do żadnych związków nie nadaję. Ja mam siebie cenić, wierzyć w siebie i być życzliwie nastawiona do świata. Nie widziec tych, którzy są w jakis zwiazkach i opowiadają, ze z żoną to go juz nic nie łączy- wiadomo dzis jest wiarolomny w stosunku do żony z którą jest, jutro będzie wiarolomny wobec mnie- takich omijać szerokim łukiem, bo swego szczęscia na cudzym nieszczęsciu się nie buduje.
Niemniej wszyscy inni, którzy rozstali się juz ze swoimi partnerkami, przeboleli to malżeństwo, to niestety wraz z naszym coraz to dojrzalszym wiekiem- jest to nasz rynek matrymonialny. I jak to na takim rynku, można trafić na towar felerny a można i perelkę wyłowić.

Zyczę, po odchorowaniu ostatnich nieszczęsliwych związków w nagrodę za trudy życia taką perełkę.

Odnośnik do komentarza

kikunia55

Ale w kwestii tych ostatecznych rozwiązań to raczej głupio myślisz. Zauważasz, ze on po rozstaniu z Tobą ma wszystko: pracę, rodzinę, dziecko a Ty zostałas z niczym.

Kazdy z nas jak się juz urodzil ma prawo do życia. A Ty chcesz sama sobie je dobrowolnie odebrać, bo miałas pecha zawierzyć jakiemus palantowi. Widzisz niestosownosc tych porównan- złamane serce, niewiara we wszystkich facetów (miejmy nadzieję, ze czasowa), oplakiwanie nienarodzonego Twojego dziecka ( gdyby nawet to byla Twoja cecha osobnicza, ze nie urodzisz nigdy własnego, to można być matką dla adoptowanego) i co kara dla siebie i odebranie sobie życia?

Ja Ciebie doskonala rozumiem a raczej brak mozliwosci zrozumienia mnie. Kiedys patrzac na to z boku pomyslalabym -dziewczyna oszalala. Niestety w danej chwili bol jest tak silny , ze ciezko znalezc ukojenie.
Albo jestem na lekach i czuje sie jak warzywo albo jestem bez lekow i nie chce mi sie zyc. Niestety czasem na nasze zycie kladzie sie cien i nie widzi sie tego o czym Ty piszesz. Przeczytalam , zrozumialam - tak mam prawo do szczescia, t sie jeszcz ulozy ...ale ja nie umiem z tym zyc , nie chce .

Odnośnik do komentarza

Zadne uczucia o ile sie o nie nie dba,nie są podsycane poprzez życie, czy swoje myśli nie są wieczne.
Kiedyś kochałas a teraz nienawidzisz- nastąpila zmiana uczucia.
Zal po stracie nienarodzonego dziecka- nie pochowałas go jeszcze dośc w swojej głowie, w swoich myślach.
Masz uczucie bólu, ktorego nie umiesz znieśc i stąd takie ostateczne mysli.
Jesli nastąpi zmiana intensywności tego uczucia - czyli pogodzisz się ze śmiercią swojego dziecka- było nie dośc silne, zeby moglo przeżyć i żyć godnie, pięknie i zdrowo.
Jesli nastąpi zmiana intensywności uczucia nienawiści a wierzę, ze jak zmienisz pracę i nie będziesz się kontaktowała czy mailowo , SMSowo czy telefonicznie z "onym", to jest to do osiągnięcia w sensownym terminie, to nastąpi i zmiana intensywności Twojego bólu- oczywiście pod warunkiem, ze nie będziesz się chciala babrać w tym co było i rozkminiac tego w nieskończonośc, patrzec na to co się stało pod różnymi kątami.
Uczucie bólu nie podsycane musi powoli maleć, powoli zamierac, bo takie jest prawo życia. I dlatego nie wolno Ci myślec o ostateczności.

Na teraz może się zastanów jak rządzić tymi pastylkami. Jesli bez nich się nie da a z nimi żle, to może powinnas jeszcze je brac ale w dawce o polowę mniejszej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...