Skocz do zawartości
Forum

Jak odzyskać Żonę po mojej zdradzie?


Gość przemustoja

Rekomendowane odpowiedzi

Gość przemustoja

Zdradziłem Żonę i to nie jeden raz, najgorsze jest to ze zdrada była z meżczyznami... Cała historia trwala 2 miesiace i zakonczyla sie rodzinnym skandalem - najpierw powiedziala wszystkim o mojej zdradzie, a na koncu poinformowala mnie ze wie... Ale to nie jest dla mnie problem, problemem dla mine jest, ze po raz kolejny, co zdarzalo się rownież wcześniej przy waznych sprawach, najpierw obgadala wszystko ze swoja mama i szwagierka a na koncu poinformowala mnie... Wielokrotnie powtarzalem ze nie czuję się u jej rodziców jak w domu, ze to nie jest moj dom.
Zaznaczam ze nie wiem co mnie do tego skołonilo... Wiem jednak ze na pewno nie jestem homoseksualistą....
Jestesmy niecale 2 lata po slubie, mieszkalismy z tesciami, ktorzy nalezą do majetnych ludzi, w gospodarstwie domowym pozostawali jeszcze szwagier ze swoja zoną. Troche wpadlismy jak sliwka w kompot, bo z jednej strony byla wygoda finansowa, ale z drugiej ciagle wewnetrzne klutnie i przepychanki w domu. Dom ten cechuje się ogromnymi problemami alkoholowymi, gdzie temat zdrady jest od 15 lat na tapecie... (tesciowa zdradzila tescia a jemy odbija sie czkawka za kazdym razem kiedy jest pijany - a zdarza sie to bardzo czesto...)
Nie wiem co mam teraz zrobić, w momencie kiedy zostalem wyrzucony z domu zrozumielem, że kocham moją Żonę, że jest ona dla mnie najważniejsza i ze zrobie wszystko żeby ją odzyskać.
Jestem zapisany do psychologa i psychiatry, jesli bedzie trzeba pojde rowniez do seksuologa... Szkoda tylko ze Żona nie chce podjąć się próby naprawienia naszego zwiazku, jedynie teraz dla niej są ważne pieniądze, wspolne oszczedności i ich podzial...
Nie chce słyszeć o terapi malżenskiej... tym bardziej nie chce sie spotkac ze mna... pisze jedynie od czasu do czasu smsy...
sprawa jest dośc swieżaale, w momencie kiedy Ona się o wszystkim dowiedziała odrazu żlożyla papiery rozwodowe tj. 24 marca, sprawę mamy 8 maja, natomiast po 2 tygodniach od momentu kiedy byla pewna na 100% jak to bylo dopiero poinformowala mnie ze wszystko wie i w gre wg. Niej teraz wchodzi tylko rozwod...
Jej rodzice, jej najblizsi uwazaja ze ja jestem homoseksualistą, że nasz slub byl tylko dlatego ze chciałem się ukryć... i ze nie da sie zmienić mojej natury...
W ubiegłym roku mialem ogromny problem z pracą... jakos z tego wyszedlem ale ucierpialo moje meskie ego... nie chialem nikogo prosic o pomoc, nie moglem pozwolic sobie zeby obarczac moja zone problemami - przeciez to ja mialem sie nie opiekowac... i zaczalem sie czuć samotny bo nie bylo z kim pogadac... ale sam jestem sobie winny bo przeciez to ja ubzduralem sobie ze nie moge najblizszych obarczac MOIIMI problemami...

Co mam teraz zrobic, żeby odzyskać zone?? blagam o pomoc, odchodze od zmysłów... przez niecale 2 tygodnie schudlem 10 kg nie chce mi sie jesc, pić, nie mam sily pracowac, nie mam po co zyc... przeprowadziłem sie tymczasowo do swoich rodziców bo sam tym bardziej nie moge być... od razu mam dziwne mysli...

Odnośnik do komentarza

Nie jesteś, homo,tylko biseksualny.
Nie zmienia to faktu, ze ja osobiście, nie byłabym w stanie zaakceptować takich relacji.
Nie dość, że zdrada, to jeszcze z mężczyzną.
To jest podwójnie upokarzające i dla mnie, obrzydliwe.Może powinnam być tolerancyjna, ale, nie jestem.
Pewnie tak samo reaguje twoja żona i nie dziwię jej się.

Odnośnik do komentarza

To, co zrobiłeś było błędem. Wiesz o tym. I wcale nie dlatego, że zrobiłeś to z facetami. Popęd jest naturalną rzeczą, fantazje też. To nie jest powód do leczenia. Zostaw to i ochłoń. W każdym razie, żona ma powód być wściekła. O tym też pewnie wiesz. Ale wiedzieć o błędzie, przyznać się do niego i starać się go naprawić, to jedno. To przejaw odpowiedzialności i chęci naprawienia błędu. Natomiast katowanie się, przyzwalanie na poniżenie siebie - to drugie. To nie jest zdrowe. I moim skromnym zdaniem, można być na kogoś wściekłym, ale rozpowiadanie o intymnych sprawach drugiej osoby, chęć poniżenia jej i zemszczenia się na niej nie jest wcale pozytywne i takie zachowanie wcale nie jest usprawiedliwione tym, że ktoś nas zranił. Innymi słowy, zraniłeś żonę, ona jest wściekła - normalne. Ale jej zachowanie wcale w tej chwili nie jest w porządku.

Co do Twojego pytania o to, jak ją odzyskać. Nie wiem, czy ktokolwiek Ci poda jakiś sposób. Czas jest nieodzowny. Być może ochłonie i uda Wam się porozmawiać na spokojnie, ale z tego co piszesz to ja osobiście mam w głowie trochę obraz bardzo dumnej osoby, która teraz zrobi wszystko, żebyś cierpiał w rewanżu. Nie wiem, czy tak jest istotnie. To są jedynie moje wrażenie po tym, co opisałeś. Ale myślę, że dobrze, żebyś się nad wszystkim zastanowił, bo obojgu Wam przyda się dystans.

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Czy jestem bi? Nie wydaje mi się... poprostu to byl splot dziwnych zbiegów okolicznosci... niektórzy twierdzą że istnieje coś takiego jak lekka fascynacja tą samą płcią, nawet chyba jest to stwierdzenie freuda.
Zrobiłem najgorszy błąd mojego życia, straciłem i nie doceniłem miłości mego życia...

Wiem że Żona jest bardzo uczyciową osobą ze wszystkimi emocjami na wierzchu. Jak się cieszy jest euforia, jak płacze jest lament. Jest bardzo zero-jedynkowa pod względem emocji.

Na dzień dzisiejszy wiem ile błędów popełniłem do tej pory i nie chodzi mi tylko o zdradę... Oczy mi się otworzyły na wiele aspektów i zyciowych i duchowych. Zdrada była efektem tego co miało miejsce po ślubie... Przed ślubem wiedziałem jaka sytuacje ma w domu natomiast nie miałem z tym styczności 24/7. Po ślubie i wprowadzeniu sie do jej rodziców zdarzały się nie przespane noce i pilnowanie czy teściowie nie przeginają w kłutni... tak się skupiłem na problemach teściów, że gdzieś w srodku stwierdziłem, ze nie mogę mojej Miłości dokładać wiecej zmartwień... Taka postawa aroganckiego meżczyzny, który ze wszystkim MUSI radzić sobie sam. Nie miałem z kim porozmawiać o problemach w pracy, w domu u teściów, o chorobie w domu u rodziców... Postanowiłem że ze wszystkim muszę radzić sobie sam... Nie wiedziałęm wtedy że małżenstwo jest od tego żeby dzielić sie troskami dnia coddziennego... JAki ja byłem głupi!

Wiem że nie ma recepty na naprawę, narazie żona skontaktowała sie z moją bratową z pytaniem jak oni w domu się trzymają. Wiem że jest zraniona, wiem ze cierpi ale wiem też że pomimo wszystko mnie kocha, bo nie można przestać kochać kogoś nawet jeśli ktoś Cię bardzo skrzywdził.
Ale może macie jakies pomysły jak można jeszcze walczyć o te milosc... Cały czas jej piszę ze wiem ze jest na mnie zła i ze poczekam na Nią tyle czasu ile tylko bedzie potrzebować.

Łatka rodzinnego łajdaka, czarnej owcy, itp itd nie ma dla mnie znaczenia. Jedyne znaczenie dla mnie ma ONA i to co mieliśmy do tej pory... A wiem że jeśli tylko bedzie chiała dać nam szansę to będę sie starał na 1000% bo wiem, teraz dopiero wiem jaką ma Ona dla mnie wartość :(

Odnośnik do komentarza

Spróbuj być teraz tą osobą dojrzałą, która zrozumiała swój błąd, jednocześnie stabilną na tyle, żeby można było odzyskać pewność co do tego, że warto próbować. Nie reaguj emocjonalnie wtedy, kiedy reaguje ona, ale też nie staraj się jej uspokajać. Możesz spróbować zaproponować wspólne wyjście do restauracji, aby po prostu porozmawiać. Zapewnić, że wiesz, że musi być jej ciężko i że nie chcesz pogłębiać w niej tego uczucia, ale uważasz, że taka rozmowa spokojna może pomóc ustalić, na czym stoicie i gdyby zechciała poznać motywy Twojego postępowania, to może też poczułaby się lepiej. Nie naciskaj. Jeśli nie zechce, zapytaj czy myśli, że taka rozmowa będzie w przyszłości możliwa i czy jest w stanie określić, kiedy najwcześniej.

Nie wiem, czy to zadziała, ale warto spróbować :)

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Masz racje i tak właśnie robie. Choć jest mi cieżko powstrzymać sie przed kontaktem z Nią choćby smsowym. Sobota Cisza, wczoraj Wysłałem tylko życzenia Swiateczne później cisza... dzisiaj z samego rana napisała do mnie smsa ze jest na mnie wsiekła, że nie potrafi wybaczyć, że jestem z grubsza piszac dwulicowym łajdakiem... Jest jakiś progres bo do tej pory cały czas powtarzała ze jestem dobrym czlowiekiem i ze mi wybaczyła ale nie zmieni decyzji...
Jutro po spotkaniu z psychologiem napisze jej dopiero smsa ze pracuje nad sobą pożniej mam 3 dniowe szkolenie wiec ze spotkan nici, 28.04 jestem umowiony do psychiatry, do tego samego co chodzi ona... łapie sie kazdego pomyslu, który mi wpadnie do głowy. Narazie nie chce sie ze mna spotkac... nie chce mi widziec... Napisała mi ze w piatek trafila do szpitala, od znajomych dowiedzialem sie ze przesadzila z alkoholem i to byl powod...
Tak mi jest jej szkoda... Choć ma swoją rodzine to martwie sie ze powiela domowe schematy...

Od wtorku bede ją informował na bierząco co u mnie i jak mantra bede pisał, że załuję i chce wszystko naprawić, zeby się ze mna spotkała abysprobować porozmawiac...

Odnośnik do komentarza

Ale obserwuj na bieżąco reakcje, takie jęczenie, że jest mi przykro na dłuższą metę dla niektórych też może być wkurzające. No bo mimo wszystko piszesz "JA żałuję", co można czasem zinterpretować jako "JA jestem biedny". No a tak naprawdę to ona została zraniona. Więc myślę, że dobrym sposobem może być zainteresowanie się jej emocjami i stanem zamiast ciągle pisać tylko o swoim. Pokazuje się w ten sposób troskę i że nam zależy na drugiej osobie. Tylko, jak mówię - obserwuj na bieżąco co wywołuje jakie reakcje i nie powielaj uparcie tego, co budzi furię ;)

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Mózg? Odebrało mi go, patrzac z perspektywy wydaje mi sie ze w ogole nie myslalem jakie konsekwencje będzie to ze sobą niosło...
Gejem nie jestem - tego akurat jestem pewien
Bi - też nie bo zdecydowanie wole kobiety

Natomiast sex z facetem jest prostszy w obsłudze i łatwiejszy do zdobycia... wystarczy jeden post na jakimkolwiek portalu i zlatują sie jak muchy do gówna...

Walczę i zdaję sobie sprawę ze to dopiero poczatkek długiej wojny o moją Żone. Żeby była jasność nie walcze z Nią, walczę o jej uczycie, bez którego nie potrafie żyć.
Na siebie nie mogę patrzeć nawet w lustrze...

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Każda próba dopytania się o jej stan budzi u niej jeszcze większe zacietrzewienie i samozaparcie...
Nie chce dzielić się ze mną swoimi emocjami choć ten ostatni SMS pokazal ze jednak tego potrzebuje.
Myślę że narazie potrzebuje jeszcze chwile samotnoiści
Masz rację że to ona jest skrzywdzona, zraniona i krwawi. daleki jestem od stawiania sie w swietle ofiary, wręcz przeciwnie.
Myślę że dobrym pomysłem od jutra bedzie wiadomośc do niej w stylu: "jak sie trzymasz?", "jak sie czujesz?", "czy czegoś potrzebujesz?"
I obserowanie reakcji jaką wywyłam

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Dziękuję za podesłanie literatury, przydadzą się.

Żona sama miała przed naszym związkiem przygodę z kobietą.
Tak, ślub był kościelny choć mam wrażenie ze dla mnie miał większe znaczenie niż dla niej.
Dla mnie ta zdrada jest chorobą naszego związku, fakt że to ja zdradziłem, że to moja choroba duszy i tak naprawdę jeśli na tamten czas brzydko mówiąc napatoczyła się kobieta to efekt byłby ten sam...
Ale dlaczego w momencie najpoważniejszego kryzysu, skoro jej milosc jest taka bezwarunkowa, zrezygnowała i nie chce walczyć?
A wiesz co ja żałuje ze nie mamy dzieci albo wspolnego kredytu bo mam wrazenie ze tylko takie rzeczy trzymają ludzi przy sobie w trudnych chwilach... Niestety zyjemy w czasach gdzie jak cos sie zepsuje to sie wymienia na nowe a nie naprawia. Tak samo postepujemy ze zwiazkami...

Wiele się nauczyłem sam o sobie, wiele sie nauczyłem o relacjach małżeńskich, partnerskich i ich pielegnowaniu. Wyciągnąłem wnioski ze swojego zachowania.
Tak jak wspominałem otworzyło mi to oczy na wiele aspektów. Wierzę że wszystko można naprawić i jest szansa że wyjdziemy z tego silniejsi. Zahartowani wspolnymi przezyciami, wierzę również że jeśli to wydarzenie nie zniszczy naszego zwiazku to już nic mu nie bedzie w stanie zagrozić...
Nie wyobrażam sobie życia bez tej kobiety, jest najpiękniejszym i najczystszym co mnie w zyciu spotkało.
I tak wiem to ja to wszystko popsułem... :(

Odnośnik do komentarza

Oszalałeś ?Przeciez ,Ty juz niczego nie uratujesz!Zdradziles ją kilka razy z mężczyznami.To na co liczysz ,ze wybaczy?Zdajesz sobie sprawe jake to upokorzenie dla niej i wstyd?Mężuś homoseksualistą sobie został.Tak dobrze to nie ma,ze ona wybaczy ,a Ty dalej sobie bedziesz na słabości pozwalał .Malo tego ,rodzina juz wie.Co Ty tam jeszcze robisz?

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Rodzina wie, znajomi też.
Co ja tutaj robie? Kocham Ją!!!
Rozumiem ze uważasz ze pozwole sobie na słabości w przyszłości ale mam wrażenie że niezbyt dokładnie sie wczytywałeś/aś w to co pisałem...
Zrozumiełam swoje błedy i nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego to zrobiłem. Jestem jednak pewien, że kocham tą kobiete i zrobie wszystko, żeby na nią ponownie zasłużyć... Choćby to się wiązało z czekaniem ...bardzo dlugim czekaniem.
Nie chce życia z nikim innym

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

lvi112 zastanawia mnie jedno, skąd w Tobie tak mało nadziei? Powiedz co Cie w życiu spotkało, że aż taki brak wiary w drugiego człowieka z Ciebie promieniuje?

Oczywiście jeśli podejmie taką decyzje świadomie, kiedy już emocje opadną, po pewnym czasie to ja ją uszanuję. Nie zmuszę Jej żeby mnie kochała...

Ale będę walczył o ten związek, skoro to popsułem to wierzę, że da się to jeszcze naprawić!

Odnośnik do komentarza

Jeśli tego naprawdę chcesz, to rób wszystko, żeby osiągnąć cel. Nikt tutaj nie jest w stanie Ci powiedzieć, co się stanie. Może mówić jedynie, co on by zrobił na miejscu Twojej żony. To tak naprawdę nic nie znaczy. Tak samo jak etykietki, które ktoś próbuje Ci przylepiać "homoseksualista", "bi". Ludzie lubią wiedzieć lepiej. Samo środowisko LGBT też wcale nie jest takie tolerancyjne na jakie się próbuje kreować. Mizoginia wśród gejów, TERF-y wśród feministek, itd, to się zdarza często. Jeśli naprawdę czegoś chcesz, to po prostu próbuj.

Odnośnik do komentarza
Gość przemustoja

Wierz mi, że jedynie nadzieja mi w tym momencie tylko została... Chodziłem już po lesie szukając gałęzi, zastanawiałem się nad wyjazdem gdzieś daleko, żeby nie musiała mnie na ulicy spotykać.
Ale tak bym tylko uciekł od odpowiedzialności za bałagan który spowodowałem...
A chyba nadeszła pora wziąć za to odpowiedzialność. Mam w nosie co ludzie pomyślą o mnie, tym się nie martwię.

Możesz mi wierzyć, że modlę się każdego dnia!

Zastanawia mnie tylko jedno, to na co nie odpisałeś/aś.
Skąd w Tobie takie zamiłowanie do wkładania kija w mrowisko... przestudiowałem twoje poszczególne posty i za każdym razem zaogniasz czyjeś wątpliwości i problemy. Rozumiem że sprawia Ci to przyjemność...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...