Skocz do zawartości
Forum

Więcej autonomii w domu


Rekomendowane odpowiedzi

witam! mam 24 lata, od dłuższego czasu zastanawiam się and przeprowadzką, ale nie umiem podjąć decyzji o brakuje mi też energii do tego wszytskiego.
Każdy kto widzi jak mieszkam oczywiscie dziwi mi się, że majac prawie całą swoją górę mam tak super, że czego chciec więcej. Jednak ja jestem bardzo drazliwa, albo zrobiłam się. Czuję , ze potrzebuje wiecej spokoju, potrzebuje mieć świadomość, ze jak będę chcioała sobie włączyć głośniej muzykę to sobie spokojnie to zrobię , jak będę chciała wrócić późno to nikt tego nie zauważy wiec nie będzie żadnego tłumaczenia. Z jednej strony nie pracuję jeszcze w zawodzie więc nie dużo mam kasy i szkoda mi jeszcze wydać na pokój, ale zanim całkowicie bym sie odgorodziła w obecnym domu teztroche czasu jeszcze upłynie, a ja już zwariuję. Myślę sobie, ze jakby faktycznie rodzina chciała mi oddać tę górę to by już to dawno zrobili. obecnie jest tak, ze mam ja całą oprócz jednego pokoju, kuchni swojej nie mam, przzez co wtrąca mi się ciągle mama w to co kupiłam (w to co widzi w kuchni), jak zaczynam gotować zupe to się pyta kto to będzie jadł...a co to kogo obchodzi?! gotuję ją ja więc nie rozumiem głupich komentarzy które mnie wyprowadzją z równowagi....dodatkowo bez mojego pozwolenia zupa zostaje dosolona.....(ja mało używam soli) to są takie przykłady...moze nie ma ich az tak dużo ale ...prawda jest tez taka, że narazie mam troche może nie za radosne życie z innych powodów i może właśnie przez to stałam się bardziej drażliwa, może w innej sytuacji nie zwracałabym na takie rzeczy uwagi. Więc ciagle zastanawiam się czy warto tu coś robić rementowac sobie kuchnię (mam na nią wolne miejsce). Wtrącanie sie w moje decyzjie ma miejsce nei tylko w domu. Jak np. jestem z tatą w markecie na zwykłych spozywczych zakupach to ciągle: tego nie kupuj, na co ci to...chodź bierzemy to i idziemy do kasy...a przecież ja za swoje zakupy zawsze chce sama płacić. To jest w ogóle nie logiczne, to po co ktoś chce ze mną iść do marketu skoro zamierza wziąć tylko to co uważa sam? To oczywiscie tak z grubsza, sytuacja jest troche bardziej skomplikowana.

Odnośnik do komentarza

A nie można by o tym wszystkim na spokojnie porozmawiać?
Na przykład, z tymi zakupami: skoro nie widzisz logiki w działaniu taty, to powiedz mu o tym. Spytaj go, po co chodzi z Tobą na zakupy, skoro tak a nie inaczej to w praktyce wygląda. Tak samo można by spróbować wyjaśnić sobie nawzajem pozostałe sprawy.
Jasne, zawsze można się wyprowadzić. Ale jeśli na razie finansowo nie czujesz się zbyt pewnie, to może nie ma co się tak z tym spieszyć, skoro można się jakoś dogadać. Przynajmniej mi się wydaje, że jest na to szansa, tak źle jeszcze z tym nie jest.
Bardzo możliwe też, że opisane przez Ciebie sytuacje nie denerwowały by Cię aż tak, gdybyś uporała się ze swoimi innymi problemami. Sama przyznajesz, że to dodatkowo wyprowadza Cię z równowagii. Możliwe, że jak z nimi sobie poradzisz, to poradzisz sobie też z tym, o czym tu piszesz.

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

może z nimi pogadaj. Jak nie będzie rezultatu to po prostu np
nie chodź z ojcem na zakupy, rób je sama, wtedy nikt nie będzie Ci się w nie wtrącał
gotuj w małym garnku dla siebie, na pytanie kto to będzie jadł zawsze będziesz mogła powiedziec że TY.
Nie bardzo rozumiem z tym wychodzeniem, masz 24 lata więc raczej możesz przychodzić o której chcesz? Jesteś już dorosła...

Odnośnik do komentarza

No właśnie...
Dzieki za odpowiedzi, to zawsze podtrzymuje na duchu. No ale to tak wasnie jest, jak mieszkasz z kims to ten ktoś wie o której wracasz ijak cie długo nie ma to sie martwi...a co do zakupów to tata sam mnie woła, ae to juz ostatni raz (chociaz wiele razy juz to mówiłam) najelepij to samemu sie robi zakupy.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Liljana, z jednej strony chciałabyś mieć więcej autonomii, z drugiej jednak strony mieszkasz u rodziców, więc do pewnych reguł panujących w ich domu powinnaś się dostosować.
Jedynym sensownym rozwiązaniem w tej sytuacji jest spokojna rozmowa z rodzicami, w której ustalicie jasne i konkretne zasady wspólnego mieszkania.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam trudną sytuację w domu, albo wcale nie..tylko ja nie umiem żyć. (pisałam już jako Liljana, kilka innych postów na inny temat) Obecnie skończyłam studia, jeszcze nie mam dyplomu, to w najbliższym czasie. Nie pracuję, ale zamierzam znaleźć pracę, chociaż nie będzie mi łatwo. Na jednym podwórku mamy 2 domy- mały, ok 60 m2 i dosyć duzy piętrowy. W małym mieszka mój brat. Ja mam swoj pokój (2), łazienkę na piętrze. W obecnej chwili mama wszystko robi, czyli gotuje, sprząta, śpi w tym mniejszym domu, odkąd tata poszedł na urlop. Nie dogadują się od lat. Nie kłócą się strasznie jakoś, ale i tak sytuacja denerwująca. Ze mną podobno też nie moze się dogadać. Ostatnio np. nie podobało sie jej, jak zmienilam pościel i generalnie posprzatałam w jej sypialni (która jest tez tam na moim piętrze). Mamy to 1 podwórko, ja tez lubię coś robić w ogrodzie. Ostatnio się nakosiłam, nagrabiłam, nasprzątałam a dziś widzę juz pełno niedopalków leży na trawie i jak powiedziałam, to zapytała tylko czy ma przegrodzić też ogródek (w sumie nie wiem czy nie byłoby źle). Uważam, że powinno się szanować czyjąś pracę, ale może nie mam racji, może w ogóle powinnam sobie darować robienie tam czegokolwiek i nie zwracać uwagi. W każdym bądź razie mama gada mi, że wygoniłam ją z kuchni- nie wygoniłam- to była ta sama sytaucja co z tymi niedpałkami- nie mogłyśmy sie dogadać, ale nie mówiłam przeiceż że ma mi ja zostawić. Ja mam jeszcze jeden pokój na piętrze, zamierzałam sobie zrobić tam kuchnie. Ale nie rpacuję, pieniądze już mi się kończą, a każdy jeden dzień denerwuje. Nawet teraz przed snem mi coś dogadała i juz zaczęłam się bać, że znowu nie usne, poprzednio poszłam spać już jak było widno i toi tak z lekami..Nastepnego dnia mi powiedziała, że robie zamieszanie bo wstaje późno i skarże na tate- no tak, bo dzień w dzień budzi mnie z pytaniem (np.) czy będę robiła kurczaka na obiad, bo on kupił. jak byłam na mieście zdążył w ciagu paru godzin zadzownić z 5 razy: 2 razy- godzie jestem, kolejne razy o której będę itp. ( to było popołudniu). Generalnie męczą mnie brat z tatą tymi telefonami. Tata dzowni, co kupić itp., co będę robiła na obiad itp. (brata pomijam, bo jest chory troche). Jak nie ide na obiad, który zrobił, to potrafi mi go przynieść. Ja mam 25 lat, powinien mi dac spokój, ja zgłodnieję, to sobie zrobię albo kupie, uważam, że nie powinien też mnie codziennie pytac co będe robiła na obiad. Jemu wygodnie, bo kupi, ale ja bym musiała robić. Ja chce zyć, tak jakbym żyła odzielnie. Tak jak ludzie żyja w blokach. Fakt, czasami chce cos od taty, żeby mi zobaczył rower, albo coś, nie mówię, że jak coś ugotuję to nie będę się chciała podzielić, ale to teraz wygląda tak, jakby sobie ze mnie zonę robił...Tak na prawdę to mój tata jest wroowym pracownikiem, pilnuje pracy, zawsze w firmach długo pracował, ale o resztę rzeczy się pyta. Ostatnio z 10 razy mówił jak jechaliśmy na imieniny, że ten kwiat to moze za maly prezent,może cos dokupi..i w sumie źle zrobiłam tłumacząc , ze kwiat wystarczy (uważam, że na naszą kieszeń kwiat za 20zł dla kuzynki jest w sam raz), mógł dokupić coś jak chciał...także no ja pewnie tez robię źle.
To samo jest np. z wyjazdami do babci- nakłanianie, żebym pojechała, takie jakby wpływanie na uczucia. Mamy tam trochę sadu. Nie chciałam jechać. babcia by się pytała czy szukam pracy, moja kuzynka sobie bardo dorbze radzi, a mnie byłoby głupio. No, ale za kazdym razem jest po kilka razy pytanie: "To nie jedziesz ze mną?". Dzisiaj się zdnenerwowałam, powiedzłam, żeby mi pożyczył pieniądze na taki elektryczny palnik, bo nie mam pieniędzy teraz na kuchnie, a chce gotowac na górze, no to oczywiście powiedizl, że nie ma pieniędzy- ok było teraz troche wydatków, ale nie jest tak, ze zupelnie nie ma, poprostu, on nie chce chyba, żebym poszła sobie na góre, oddzieliła się, ale mogę się też mylić. Jestem mało zaradna. W tym wieku powinnam mieć już pieniądze chociazby na tą kuchnię. Nie rozumiem wogóle jak zyją w innych domach, gdzie np. jest młdoe małżeństwo, dzieci i mają z teściami do syspozycji jedna kuchnię, jedno podwórko...znam troche takie rodizny i wyglada jaby żyli zgodnie, no ale nie widzę, zeby np. młodzi robili cos w ogródku...widocznie mało kto ma takie zainteresowania teraz...teraz ludzie lubia sobie wyjść do pubu i tyle...Co powinnam zrobić? szybko się denrwuję, szybko wpadam w taką czarną dziurę, leżę i myślę. Ostatnio pogorszyło mi się samopoczucie.

Odnośnik do komentarza

Tak generalnie, to te twoje problemy nie są aż tak wielkie.
Gdybyś miała odrobinę własnej " przestrzeni" i trochę wyciszyła nerwy, to byłoby całkiem dobrze.
To twoje główne problemy i z tym powinnaś coś zrobić.
-Porozmawiaj z Tatą, powiedz co ci przeszkadza, ale sama musisz to najpierw bardziej skonkretyzować.
Ta wspólna kuchnia, nie jest aż taka zła.
Pewnie czujesz się przymuszana tymi ciągłymi pytaniami, więc powiedz mu, że jeśli będziesz chciała coś ugotować, to sama mu to powiesz bez jego pytań.
On z kolei czuje się w obowiązku gotowania i dla ciebie, więc powiedz mu, że jak coś zostanie, to niech włoży to do lodówki, a nie przynosi na górę.
A mama co? Gotuje tylko dla siebie, czy i dla was?

Najważniejsze, to twoje nerwy, które są trochę stargane. Polecam lekkie, ziołowe tabletki na uspokojenie i długie spacery, najlepiej do lasu.
Jak się wyciszysz to uznasz, że te problemy da się przeskoczyć. Trochę więcej tolerancji, ale też powinnaś wywalczyć sobie więcej prywatności we własnym pokoju.
Ja w ogrodzie postawiłam doniczki na pety . Odkąd są, nikt ich nie rozrzuca.
To łatwiejsze rozwiązanie niż denerwowanie się, że brudzą.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odp.
No, u mnie już widzę, ze nie podziałają takie doniczki..
jak ktoś będzie miał potrzebę rzucenia peta pod bukszpana to to zrobi myslą, że później się sprzątnie. Już jest dosyć narozrzucane, a jakas popielniczka stoi na stole.
Wspólna kuchnia jest zła. Muszę jak najszybciej robić swoją. Teraz jak najtańszym kosztem, czyli jakaś kuchenka elektryczna, mała lodówka, później zrobię lepszą.

Odnośnik do komentarza

ech;/ rozumiem Cię... moim zdaniem osoby dorosłe powinny mieszkać osobno a z rodzicami widywać się od święta... powinno się rozpocząć po maturze od wyjazdu na studia do innego miasta, po studiach praca jakakolwiek i wynajem choćby jednego pokoju, z czasem własna rodzina i nadal osobno... bo potem takie rzeczy wychodzą- sama widzę bo od zawsze mieszkałam z rodzicami i babcią- nic dobrego z tego nie wynika;/ im dłużej tym gorzej...

Odnośnik do komentarza

Hej martix, dzięki za odpowiedź.
Ja mieszkałam trochę w akademiku na studiach, wyprowadziłam się, bo (oficjalna wersja) miałam w tym czasie troche innych wydatków- m.in. prawo jazdy, ale prawda taka, że mogłam pracować i już zostać, wtedy miałabym na swoje utrzymanie. Powinno sie też zaczynac w miarę wczesnie pracować, może to być nawet 1/4 etatu, ale praca ragularna na umowę. Dorywcza raczej nie zdaje egzaminu, mówię ze swojego doświadczenia. Z korków też się nei utrzymasz, można to traktować jako taki "dodatek" za ktory można sobie kupić szminke..
jeszcze jedna ważna rzecz- nie mozna rezygnowac z jednej pracy, nie mając na oku drugiej. Nie powinno się zostawiac takich "luk" bo póxniej ciężko wrócić z powrotem w rytm pracy. Myślę też, że może młodzi ludzie boją się pierwszej pracy. Ja się bałam, może to było absurdalne, nielogiczne, ale chcviałam iść do pracy jak już będe po studaich, w swoim zawodzie (tak myślałam jeszcze w lo) to myślenie, przeszkadzało mi znaleźć jakąś pracę na wakacje. W końcu jednak z biegiem czasu poszłam do różnych. Prace takie proste, dorywcze też są cenną nauką zyciową. Chociażby mozna zobaczyć jak ciężko pracuje się za grosze...niejednym myślę dałoby to kopa do nauki! natomiast w ych pracach nie nauczysz się za bardzo odpowiedzilności, dyscypliny, raczej nawet nie zdązysz zapoznać się z całą hierarchią firmy, więc też nie dowiesz się jak zachowywac się w stosunku do przełożonego, jak utrzymywać pozytywne relacje z innymi pracownikami, czego unikac itp. Więc ja młodszym, doradziałabym te 2 typy prac zanim faktycznie pójdą do tej wymarzonej, zgodnej z kwalifikacjami.

Odnośnik do komentarza

ps. jak myślicie, czy to single jednak częściej zostają w domach rodiznnych? czy to jednak nie ma znaczenia?
Ja po znajomych widzę, że z rodzicami mieszkają zarówno osby które nie maja partnera/ki jak i juz pary czy małżeństwa. najprawdopodobniej przyczyna tkwi w kasie..
Chyba teraz sobie nie odpowiem na to pytanie, musiałabym się zastanowic i zrobić w głowie mały research.

Odnośnik do komentarza

ooo własnie, w miarę wcześniej pracować, może niekoniecznie od razu na cały etat za wielkie pieniądze ale tak by pogodzić ze studiami... to fajnie, że mieszkałaś w akademiku, ja też mieszkam jeszcze rok ;-) a potem bym nie chciała za nic wracać do domu rodzinnego i kombinować zaczynam jakby to zrobić... Wolę żyć skromniej i za własną kasę niż w niespokoju w domu, na wsi gdzie wszędzie daleko i żadnych ludzi w moim wieku... wolę miasto.

Odnośnik do komentarza

a w jakim mieście studiujesz?
Powiem Ci, że znam takich, którzy przeklinali duże miasto i nie mogli się doczekać powrotu na wieś. No, ma to swoje zalety- czyste powietrze, więcej przestrzeni, bezpieczniej :)

Odnośnik do komentarza

W Częstochowie... no i co mi po tym jak w domu nie da sie wytrzymać i nie mam na kogo liczyć i żadnych znajomych wokoło i nie ma gdzie wyjść, wszędzie daleko, ludzie z niskim intelektem i kulturą, prymitywni... w tej Cz-wie to baardzo odżyłam! Poza tym na wsi jest dużo ciężkich robót a ja nie mogę ich wykonywać ze względu na stan kręgosłupa i ogólnie roboty w ogródku mnie nie kręcą... wolę wziąć książkę do ręki i poczytać :-) Dlatego już kombinuję co by tu ze sobą zrobić za rok ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...