Skocz do zawartości
Forum

Jak przetrwać do wizyty u psychiatry?


Gość uzależniona1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość uzależniona1

Muszę się wygadać,wiem że żeby coś zmienić muszę się leczyć ale ja nie mam sił żyć.Dodajcie mi tą siłę.Nie wiem co mam czy depresję,czy nerwice,czy coś zupełnie innego idę do psychiatry w czwartek ale boję się ze poprostu nie dożyję.Boli mnie zycie,nie mam sił otwierać oczu,marze by coś mi się stało,czuję że zwariuję.Piję niemal codziennie i pójdę na terapię uzależnien ale ja poprostu chcę zniknąć,nic nie czuć.Blagam dodajcie mi sił by dotrwać do jutra,dodajcie odwagi żebym rano chwyciła za telefon i zadzwoniła do poradni uzależnien.Jestem z tym sama,smutek i nienawiść do siebie-ja tym przesiąkłam.Dostałam dużo rad wiem,potrzebuję Was.Chcę tylko żebyście ze mną byli.Proszę Was o tyle,tylko tyle a dla mnie aż tyle...

Odnośnik do komentarza

uzależniona1, my za Ciebie nie zadzwonimy do poradni uzależnień ani nie pójdziemy do lekarza psychiatry. To niemożliwe. Ale możemy Cię motywować i wspierać na duchu, by chciało Ci się działać, żyć, chwycić za słuchawkę telefonu i zadzwonić z prośbą o pomoc. Bardzo dobrze, że umówiłaś się do lekarza psychiatry na czwartek. Pomyśl, że to tylko (tak, tylko) cztery dni. Dasz radę, wierzę w to! Walcz o siebie! Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Dziękuję za tych kilka słów wsparcia,to dla mnie bardzo dużo.Jestem w bardzo złej formie psychicznej.Dzisiaj ostatkiem sił poszłam do pracy.Mam takie ogromne dołki że chwilami czuję że nie dotrwam do wieczora.Przełamie wstyd,zadzwonie jutro,muszę przetrwać.Boję się.Może się uratuje,może jest dla mnie jakaś nadzieja...

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ka-wa dziękuję,jestem coraz bardziej świadoma,ta świadomość mnie przeraża ale to tylko moja wina.Już jestem w stanie powiedzieć że jestem uzależniona,to mnie pochłania i niszczy mi psychikę.Gdzieś głęboko w sercu wierzę że moje dzieci będą jeszcze miały zdrową i uśmiechniętą mamę.Chcę dla nich,tylko dla nich.Nie mogę tak bo albo któregoś dnia coś sobie zrobię albo będę piła ciagami nie patrząc już na nic,nawet na moje maluszki.Nie wiedziałam że alkohol tak niszczy psychikę...matko z tygodnia na tydzień pogrążasz się coraz bardziej.Ka-wa wiem że jest coraz gorzej,coraz częściej myślę o samobójstwie.To okrutne żeby procenty mnie do tego doprowadziły...nie mogę bo kocham tak moje dzieci że bardziej kochać nie można.Będę czytać,będę się motywować,muszę dać sobie szansę,cień nadzieji a wstyd schować do kieszeni.To nie jest życie..

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Wcześniej piłam dwa trzy razy w tygodniu średnio 7-8 piw tygodniowo.Dzisiaj tygodniowo dochodzę nawet do 20:( masakra!Do tego Te wysoko procentowe.Moja przyjaciółka była przerażona gdy zaprosiłam ją na ur.mojego dziecka.Nie mogła uwierzyc że w takim stanie wchodzę do domu z dziećmi a mąż tego nie widzi.Zostawia mnie a sam idzie się dopić.On nie wie nic...Rano uświadomiłam sobie że nawet herbaty gościom nie zrobiłam byłam tak zajęta piciem.Wszyscy pili piwo a ja pokryjomu w kuchni piłam drinki.Wracałam do stołu jakby nigdy nic.Rano nic nie pamiętałam.Jestem żalosna

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Zupełnie nie rozumiem czego się wstydzisz,jeśli nawet ludzie z pierwszych stron gazet przyznają się do wszelkich uzależnień.Alkoholizm juz dawno przestał być przedmiotem tabu który sprowadza się do podziemi.Dlatego powinnaś traktować swoje uzaleznienie jak chorobę z której trzeba się leczyć bo jest taka możliwość.
I można z tego wyjść jeśli tylko się tego bardzo chce.A Ty masz dla kogo walczyć.Powinnaś zrobić to jak najszybciej ,zanim zapijesz się na śmierć albo wpadniesz gdzieś z dziećmi pod samochodód jeśli w takim stanie z nimi wychodzisz ...
Pomyśl na AA,bo to chyba najlepsza opcja.Znam sporo osób którym ta terapia tak skutecznie pomogła że nie piją od 20 lat...
Powodzenia i działaj poki nie jest za póżno.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Wstydzę się bo to małe miAsto,obawiam się że prowadząca terapię jest moją klientką.Normalnie skóra mi cierpnie.Ale u nas jest tylko ta jedna poradnia w której leczą uzależnienia.Zadzwoniłam,mam przyjść w środę.Mam nadzieję że nie stchorze przed drzwiami.Chcę się dowiedzieć jeszcze jednego;czy moj mąż jest uzależniony?Obawiam się że ma problem i jest tego kompletnie nieświadomy.Nie jestem w stanie go pytać bo obawiam się że obróci to przeciwko mnie,padną oskarżenia że sama piję a jego się czepiam.Dlaczego tak uciekamy w alkohol?Ka-wa my rozmawiamy tylko wtedy gdy się napijemy...bez alkoholu nie ma Między nami nic.

Odnośnik do komentarza

No to brawo ,że się już umówiłaś,pierwszy kroczek jest...
Mąż też jest uzależniony i mam nadzieje ,że uda Ci go wciągnąć w terapię tylko spokojnie ,to wymaga czasu,
sama musisz najpierw zmienić myślenie,otworzyć się,spróbować odciąć grubą krechą przeszłość,zacząć żyć nowym życiem bez alkoholu ,ale tego trzeba się nauczyć,
najlepiej na terapii grupowej.
Jak nie pójdziesz na tą terapię, stchórzysz ,to ja już nie będę pisała w Twoim wątku bo to będzie bez sensu,a u mnie słowo to jest słowo,ale mam nadzieje ,że pójdziesz i opiszesz jak było,
pozdrawiam:)

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Spodziewałam się takiej odpowiedzi. Był czas, że broniłaś się, że nie jesteś alkoholiczką i wtedy jakoś nad tym panowałaś. Wreszcie zaakceptowałaś fakt bycia alkoholiczką i straciłaś wszelkie hamulce.
Wygląda mi na to, że łatwo ulegasz cudzym sugestiom, szczególnie tym złym.
Może wreszcie zaczniesz ulegać tym dobrym sugestiom?
Ja nie tracę nadziei, że sobie poradzisz, o ile w to zaczniesz wierzyć.

Odnośnik do komentarza

depresja i uzależnienia to straszny stan (przechodziłam to; przez rok miałam myśli samobójcze i bolało mnie wszystko-każda komórka mojego ciała; chciało się wyć z bólu i nie istnieć, nie wychodzić z łóżka itp.); kiedy nie mogłam się zabić (nie byłam zdolna) i nie miałam siły żyć (godzinami podejmowałam decyzję czy zrobić to czy tamto i nic nie robiłam prawie do wieczora), zauważyłam, że każda "dobra" myśl lub ściśle określona złość na coś poprawiało moje samopoczucie; i tak drobnymi krokami wracałam do sił- łapiąc każdą dobrą myśl; ( wtym czasie mój syn miał 8-10 lat i musiałam jakoś funkcjonować); na szczęście nie bałam się pójść do psychiatry,który pomógł mi przez to przejć (pierwsza wizyta niby nic nie zmieniła ale wiedziałam,ze zrobiłam pierwszy krok i "chwyciłam" pomocną rękę, to oparcie i leki pomogły mi odzyskać swoje życie..

Odnośnik do komentarza

do psychiatry można pójść nawet na nocny dyżur w szpitalu (jeżeli mają oddział psychosomatyczny), w dużych miastach jest łatwiej bo jest dużo poradni gdzie można pójść " na cito", bez umawianej wcześniej wizyty (jeżeli się powie ,że tragiczna sytuacja i myśli samobójcze....; w tych poradniach wiedzą, że ludziom to się zdarza i przeważnie starają się pomóc od razu); nigdy nie wiadomo kiedy miarka się przemierzy więc nie czekaj do "niewytrzymałości"; życie jest piękne (gdy uwolnimy się od choroby); .....czy zastanawiałaś się co cię tak uwiera w Twoim życiu,że musisz się znieczulać alkoholem ? co/kto cię denerwuje?

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Ka-wa tak wiem,jeżeli stchorze to nawet ja się nie odważę juŻ napisać bo już nikomu nie będę zabierać czasu.Będę świadoma że straciłam pierwszą a zarazem ostatnią swoją szansę na zmianę.Chcę i pójdę,przecież nikt nie ma prawa nikimu wyznac że ta akurat Aśka tam była.Zresztą jeżeli to ma dać spokojną przyszłosc moim dzieciom to niech gadają...Jestem nieszczesliwa w swoim małżeństwie.Mój związek to zyciowa pomyłka.Kilka razy wcześniej były sytuacje w których zawiódł mnie.Byłam w ciąży,za trzy msc.miał być nasz ślub,wtedy poronilam,byłam w szpitalu a on odwołał ślub mówiąc że już mu się do niczego nie spieszy.Kilka tygodni dochodziłam do siebie,rozstaliśmy się.Zawiodłam się już któryś raz.Znów się zeszlismy i w ramach zmiany planów związanych ze ślubem wynajęliśmy mieszkanie,żeby być razem,żeby przetrwać żal po stracie,żeby być razem.Opłaciłam stancje,podpisałam umowę a on...jednak nie zamieszkał ze mną bo jego mama powiedziała że tak przed ślubem to nie wypada.Znów zawód totalny.Mogłam mieszkać z mamą a musiałam opłacać stancje i być sama.Nie kocham go,jestem b.nieszczesliwa ale dzisiaj patrzę na dzieci które jednak kochają tata...

Odnośnik do komentarza

Wiesz,różne są koleje losu...,jeśli udało by się wam razem wyjść na prostą i przekreślić przeszłość to może miłość zakwitnie od nowa:D ,nigdy nic nie wiadomo,
z tymi miłością po latach w małżeństwie różnie bywa,ale najważniejszy jest szacunek,
nie po takich przejściach ludzie chcą być razem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Asiu po pierwsze to pomyśl czy terapeutka przychodzi do Twojej pracy i opowiada o innych pacjentach? Na pewno nie, bo obowiazuje ją tajemnica i za ploty zostałaby wyrzucona z zawodu.Także w tym temacie nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości,że to co będzie powiedziane między Tobą a nią zostanie miedzy Wami.
Po drugie,nie pisz że to jest Twoja pierwsza i ostatnia szansa bo to nieprawda.Wierzę że uda Ci sie za pierwszym razem ale gdyby jednak coś stanęło na drodze to musisz ponawiac próby do skutku.Inaczej zamkniesz sobie drogę na zawsze do normalności.Najlepiej jednak jest iść za ciosem i kuć zelazo póki gorące.Postanowiłaś to zadzwońi umów się a potem z calych sił mobilizuj samą siebie żeby ta wizyta doszła do skutku.
Pamietaj że jesteś w tej chwili uzależniona i przez uzależnienie też postrzegasz swoje życie .Poczytaj w necie jak alkoholizm zmienia patrzenie na świat.Nie bój się słowa alkoholizm,nie uciekaj od niego skoro już sama przed sobą przyznałaś się do użależnienia.
Możesz zmienić swoje życie i Twoj mąz może je zmienić jeśli podda się terapii.

Życzę Ci Asiu odwagi i wytrwałości.Życie to nie bułka z masłem i trzeba się z nim zmierzyć ,choćby dla dzieci które czekają na trzeżwą matkę.Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Cytrynowa jeny,jak ja dziekuję Ci za te słowa.Naprawdę,jesteście obcymi ludźmi a takie mam w Was wsparcie.Wiesz...ja marzę by od niego odejść,nie Zalezy mi na nim kompletnie,jest mi obojętny i wiem że to nie kryzys lecz świadomy już teraz błąd.Mam nadzieję że terapia pomoże mi również podjąć właściwą decyzję co do naszego związku.Mam nadzieję że psychiatra zmieni mi leki,bo po tych mam okropne wahania nastroju(ze skrajności w skrajność)do tej pory nie zrobiła tego bo wie że piję i bała się ryzykować.Dziękuję Wam za wszystko z całego serca a ja szukam drogi...mam nadzieję że kiedyś znajdę,że gdzieś daleko czeka uśmiech mój i moich dzieci

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Asiu zawsze ,do końca życia warto wierzyć że można coś dla siebie zrobić.Jeśli uporasz się ze tym diabełkiem to i z innymi też dasz radę.Traktuj alkohol jak wroga którego musisz się pozbyć aby żyć a nie wegetować w jego oparach.Pomożesz sobie a dopiero wtedy bedziesz mogła pomóc dzieciom,być może i nawet mężowi/ chociaz potem wcale nie musisz z nim być/.
W każdym z nas drzemie olbrzymi potencjał,tylko trzeba go obudzić,zacząć działać, bo samo gadanie o tym,niczego nie zmieni.Nikt do Ciebie nie przyjdzie i nie weżmie siłą na terapię bo to Ty musisz to zrobić z myślą o sobie.Dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Dziewczyny chciałam tylko Wam powiedzieć że zadzwonili z poradni i powiedzieli że mogę do psychiatry przyjść dzisiaj.Poszłam bo jwstem na urlopie i powiedziałam że na 18 mam spotkanie w terapii uzależnień ale ona ma mnie na pozycji przegranej,nie zmieniła leków i nie uwierzyla że mi się uda tylko wypisała skier.do szpitala.Masakra moje dzieci,bałam się że może mnie w jakiś sposób ubezwłasnowolnić.Skierowanie schowałam,jutro podre.Dlaczego???przecież wie że mam małe dzieci.Już 5dni nie piłam.Dzisiaj nie wytrzymałam

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Asiu to Ty masz dac sobie szansę.Jeśli odrzucasz opcję szpitala to dzwoń dzisiaj ,w tej chwili do ośrodka uzależnień i umawiaj kolejną wizytę.Musisz to zrobić jeśli chcesz z tego g.....wyjść.
Może rzeczwiście opcja szpitala byłaby najlepsza i o żadnym ubezwłasnowolnieniu nie może być mowy w Twoim przypadku.Ale skoro podjęłaś juz decyzję na nie,to zacznij terapię nie zważając na słowa psychiatry.Ona nie jest jasnowidzką i nie przewidzi tego czy może się Ci udać czy nie.
Odwagi,dzwoń zaraz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...