Skocz do zawartości
Forum

Zgłoszenie się na oddział psychiatryczy


Gość MalutkaMalutka21

Rekomendowane odpowiedzi

Gość MalutkaMalutka21

Otóż mam dość poważny problem, i będę bardzo wdzięczna za udzielenie mi informacji.
Otóż w grudniu (pod koniec miesiąca) trafiłam na oddział psychiatryczny z powodu zażycia tabletek, a zdarzyło się to już 4, bądź 5 raz u mnie, więc psychiatra stwierdził, że nie wypuści mnie w takim stanie do domu.
Trafiłam tam na niecałe 5 dni. Na wypisie z tego oddziału, w rubryce ZALECENIA, mam napisane, iż 8 stycznia (czyli jutro) mam się wstawić ponownie na oddział.
Psycholog, jak i psychiatra, zapewnili mnie, że mam przyjść tam ponownie z tego względu, iż będzie prowadzona terapia grupowa + będę mieć indywidualne spotkania z psychologiem, a wyjdę stamtąd 27 stycznia. Kiedy zapytałam się oto, czy zostanie wprowadzona farmakologia, usłyszałam w odpowiedzi : ZOBACZYMY.
Jutro powinnam się tam wstawić, ale nie chcę tam iść, boje się po prostu, że spędzę tam więcej czasu niż powinnam, że dostane te leki. Moje pytanie jest następujące, czy czekają mnie jakieś konsekwencje jeżeli nie wstawię się w wyznaczonym terminie na ten oddział? Czy na przykład może przyjechać po mnie ktoś z tego oddziału? Bądź zostanie powołany Sąd do przymusowego wstawiennictwa?
Wiem, że rzekomo MOŻNA wypisać się na własne żądanie, ale poniekąd jest to jeden wielki ‘’pic na wodę’’.
PS. Mam rocznik owo 21 lat.

Bardzo proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

Zalecenie , to nie przymus . W zaleceniach lekarz wypisuje co przyniesie korzyść w dalszym leczeniu pacjenta , co pomorze zapobiegać nawrotom choroby .

To pomocna dłoń , z której pacjent powinien dla własnego dobra skorzystać .

Więc jeśli chcesz sobie pomóc powinnaś się tam pojawić , jeśli naprawdę chcesz odmienić swoje życie i w końcu stanąć na nogi.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie powinnaś skorzystać z tego zalecenia.
Uświadom sobie, że jeżeli nic nie zrobisz to Twój stan będzie się pogarszał, że samo nie przejdzie bo to nie jest zadrapanie na ręce.
Nie rozumiem tylko dlaczego tak bardzo boisz się leków?
Możesz to wyjaśnić?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość MalutkaMalutka21

Na początek dziękuje za wszystkie odpowiedzi. Dziś jest 8 stycznia, nie wstawiłam się na oddział. Wczoraj bardzo długo zastanawiałam się nad tym, obudziłam się po 4 rano, zaczęłam się pakować, ale wszystko schowałam i poszłam spać. Zobaczyłam potem, że miałam połączenie nieoderbane z sekretariatu z tego właśnie oddziału, ale nie oddzwoniłam. Nie wiem, ale "nie lubię" rozmawiać przez telefon. Moje problemy zaczęły się już w wieku 13/14 lat, a potem przerwałam leczenie (miałam z 16 lat), niestety to raczej działało na takiej zasadzie, że mój stan psychiczny się pogarszał, a punktem kulminacyjnym, było bardzo traumatyczne wydarzenie z mojego życia, które miało miejsce na początku 2011 roku, gdzie odczułam, że coś we mnie pękło, złamało się, od tamtego czasu stałam się inną osoba niż poprzednio. Wszystkie niepowodzenia jakie mnie spotykają i przykrości, odczuwam jako karę, którą płacę za poniesione błędy. Czułam się dobrze będąc na tym oddziale, bardzo się wyciszyłam, ale cóż - wróciłam do domu, i tak znowu zaczęło być to samo. Wiem, że jedynym rozwiązaniem dla mnie jest po prostu wyprowadzka i PRACA.
Wiem, że powinnam jutro zadzwonić i powiedzieć, że się nie wstawię, lecz nie umiem zwyczajnie tego zrobić, czuję strach.
Postanowiłam, że w poniedziałek zapiszę się do specjalisty (psychologa). A czemu boję się tych leków? Dużo czytałam, chociażby na forach, gdzie np. leki tzw antydepresanty, w głównej mierze powodują zwolnienie metabolizmu, przyrost masy ciała, zatrzymanie wody (gdzie mam czasem problemy z tą wodną gospodarką), a to mnie PRZERAŻA, nie przeżyje tego jeśli przybrała bym na wadze NAWET 1 kg. Byłam dziewczyną "zawsze" puszystą, udało mi się zrzucić prawie 40 kg, a staram się nie przytyć, więc przyjmowanie takich leków działało by w odwrotną stronę - zamiast mnie wspomóc, to jeszcze bardziej bym się załamała. Ktoś by powiedział "To zastanów się co jest dla Ciebie ważniejsze, czy własne życie, czy kg ?", łatwo jest tak powiedzieć, ale będąc człowiekiem z nadwagą, żyje się gorzej...
Jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

A słyszałaś lub czytałaś również o tym że większość antydepresantów powoduje jadłowstret ? że mogą doprowadzić do anoreksji ?

Nie od wszystkich antydepresantów tyje się - jedynie od tych , które powodują nadmierne wydzielanie prolaktyny.
Natomiast WELBUTRIN ( działa na receptory dopaminowe i nie tylko ) a co za tym idzie - kiedy dopamina jest pobudzana prolaktyna zaczyna być blokowana , dlatego od takiego welbutrin-u nigdy w życiu byś nie przytyła - poza tym lek ten również odnalazł zastosowanie w terapii rzucania palenia , no i jeszcze jak by było tego mało badania naukowe wykryły iż owy lek należy do grupy związków amfetaminopohodnych.

Kolejny antydepresant , który nie powoduje tycia , wręcz odwrotnie to - AURORIX .

Więc jak widzisz dokładnie nie przestudiowałaś lektury o antydepresantach:)

Idealna waga - to nie wszystko w życiu są inne ważniejsze priorytety - najpierw powinnaś zająć się ustabilizowaniem rozchwianych emocji , dojść do ładu ze sobą , a następnie dbać o wygląd zewnętrzny - skoro aż tyle przywiązujesz do tego uwagi.

Choć się zastanawiam czemu - skoro masz partnera , który w pełni akceptuje , to jak wyglądasz.

Odnośnik do komentarza
Gość MalutkaMalutka21

Nie mam partnera, i w sumie to nie zamierzam go mieć. Poprzedni chłopak, z którym się widywałam, twierdził nawet, że ważę za mało w jego odczuciu. Dziękuję za opis tych leków.
Dziś żyjemy w takich czasach, że wygląd/dbanie o siebie jest jedną z ważniejszych rzeczy, która wpływa bardzo na ludzi, w szczególności na kobiety.
Wracając do leczenia/psychoterapii, wiem, że tej pomocy wymagam, bo żaden normalny człowiek nie truje się tabletkami, gdzie potem sam nie wie dlaczego to zrobił?

Odnośnik do komentarza
Gość MalutkaMalutka21

Zadzwoniłam dziś na oddział. Moje wstawiennistwo w ogóle nie było "obowiązkowe", skoro się nie wstawiłam, to zwyczajnie moje skierowanie "wygasło", tak powiedziała mi przez telefon Pani Psycholog z tego oddziału.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Malutka, rozumiem, że boisz się leczenia, boisz się przyjmowania leków. Pamiętaj jednak, że nie u wszystkich ludzi występują skutki uboczne - to zależy od indywidualnej podatności.
Wydaje mi się, że to, że odrzuciłaś zaoferowaną Ci pomoc, jest kolejnym przejawem chęci ukarania samej siebie za błędy, które w Twoim mniemaniu kiedyś popełniłaś.
Jednak cokolwiek nie zrobiłaś w przeszłości teraz jest nieistotne. Ważne jest tu i teraz. A teraz potrzebujesz pomocy. Więc nie odrzucaj jej - zgłoś się do specjalisty i rozpocznij leczenie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość MalutkaMalutka21

Dziękuję za odpowiedź. Przyznam się szczerze, iż żałuję, że nie zgłosiłam się na oddział :( Zastanawiam się nad tym, aby zapisać się do psychologa, który może wypisał by mi skierowanie do szpitala, ale wątpię, aby zrobił to po pierwszym spotkaniu ze mną. Wiem, że muszę COŚ zacząć działać, bo jest coraz gorzej. Znowu zamratwiam się o swoją przyszłość, która w moim odczuciu nadal będzie pasmem porażek. Od paru lat "siedzę w domu", uczę się zaocznie w Liceum, ale od nie w każdy weekend są zajęcia, siedzę w domu - sama. Odilozowałam się od ludzi, czuje apatie wobec nich. Chciałabym pójść do pracy, ale ogranicza mnie sytuacja życiowa w jakiej jestem + to, że brakuje mi motywacji, przez tyle lat spędzonych w domu (prawie 5 lat) człowiek staje się taki wycofany, bez sił. Kiedy rozmawiałam z Panią psycholog i psychiatrą będąc na oddziale, to nie opowiedziałam im o istotnych rzeczach, albo zaprzeczałam. Mam dopiero prawie 21 lat, w tym wieku powinnam czuć się szczęśliwa, rozwijać się, spełniać jakieś marzenia itd., a Ja jedyne czego bym chciała, to umrzeć, ale brakuje mi odwagi, aby popełnić samobójstwo, więc żyje z taką myślą, że chciałabym np. zachorować i wtedy bym umarła. Gastrolog stwierdził u mnie refluks i jakieś niewielkie zapalenie w dolnym układzie układu pokarmowego, dostałam leki, ale ich nie biorę - świadomie, bo chce sobie zaszkodzić.
Czuje także, że życie jest bardzo niesprawiedliwe, bo mnie i moją mamę, czy rodzeństwo, spotykało tyle złych przykrości, tyle niepowodzeń, problemów, i to nie mija, nie jest lepiej, lecz staje się tylko gorzej, a są rodziny, które mają "normalne" życie + niesprawiedliwe jest to, że jedni są atrakcyjni, ale są tacy naturalnie, bo mają taką "urodę", a drudzy cholernie przeciętni.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...