Skocz do zawartości
Forum

Nieśmiałość, smutek i bardzo niska samoocena


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem osobą wyjątkowo nieśmiałą, stwierdzono u mnie fobię społeczną i depresję. Moim problemem jest też samotność. Zawsze dobrze się uczyłam. Byłam tylko koleżanką ''do pomocy''. W liceum miałam nawet chłopaka, ale nie mógł znieść mojej niskiej samooceny i nieśmiałości, więc odszedł. Od tamtej pory w moim życiu wszystko się sypie. Zachorowałam, miałam przerwę w nauce na studiach... Teraz prawie na wszystkie zajęcia uczęszczam z osobami młodszymi od siebie, których nie znam, mimo, iż minął prawie cały semestr. Jest parę osób, które się ze mnie czasem śmieją- takie odnoszę wrażenie. Nie mam bliższej osoby, która byłaby przy mnie, np. dobrej koleżanki. Na studiach mi nie idzie tak, jak chciałabym, a lęk społeczny i płaczliwość pogarszają wyniki w nauce. Ostatnio jestem bardzo płaczliwa, pomimo tego, iż biorę leki. Dochodzi do tego, że płaczę nawet w kościele podczas mszy i muszę to ukrywać. Spotkałam też kolegę z liceum z obejmowaną przez niego własną dziewczyną i znów wpadłam w jeszcze gorszy płacz. Chodzę na terapię, ale nie wiem, czy to oraz leki pomogą w mojej beznadziejnej sytuacji. Gdy poznaję kogoś przez internet, dowiaduję się, że jestem miła, ale wiem, że odstraszam innych smutkiem i niską samooceną. Ale jak tu się nie smucić? Staram się być dobra- kilka razy pomogłam osobom potrzebującym, które przed sklepami błagały o jedzenie, a nikt im nie pomógł. Starałam się jak mogłam, aby dobrze się uczyć i do czegoś dojść. I co z tego mam? Płacz i samotność.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

lubią pomagać innym bezinteresownie - i to powinno się w nich cenić . BO mało już jest takich osób , które z czystej życzliwości pragną udzielić szczerej pomocy.

Dobrze , że chodzisz na terapię i zażywasz leki - z biegiem czasu doczekasz się terapeutycznego efektu - ale jak wiesz na wszystko potrzeba czasu.

Jakie leki bierzesz ? i ile czasu już je zażywasz?

Piszesz , że na studiach Ci dobrze nie idzie - puki chorujesz Twoje zdrowie i chęć wyleczenia powinny być dla Ciebie rzeczami priorytetowymi - reszta może zejść na razie na dalszy plan . Kiedy w końcu poczujesz się dobrze we własnej skórze - na pewno będzie Ci lepiej szła nauka :)
Ciężko jest uczyć się , gdy w naszej głowie przewija się pełno zmartwień .

Prędzej czy później , ktoś doceni Twoją życzliwość i znajdziesz prawdziwą koleżankę od serca - tylko nie bój się rozmawiać z ludzmi i staraj się jak najwięcej z nimi nawiązywać kontaktu .

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

na samym początku mojej wypowiedzi miało być :

Ludzie wrażliwi , którzy mają dużo empatii w sobie ( a Ty do takowych z pewnością należysz ) lubią pomagać innym bezinteresownie - i to powinno się w nich cenić . BO mało już jest takich osób , które z czystej życzliwości pragną udzielić szczerej pomocy.

bo coś mi się skasowało przez przypadek i dopiero później zwróciłam uwagę .

Odnośnik do komentarza

Zauważyłam właśnie, że na studiach przez problemy ze sobą nauka idzie mi o wiele gorzej. Najpierw dawałam z siebie wszystko- ostatecznie pierwszy rok mam za sobą. Później przyszła depresja. Teraz mam leki, ale niska samoocena, lęk przed ludźmi, czasem płacz z powodu bezsensu mojego życia zostaje. Od dzisiaj mam zmianę leków. Brałam Spamilan, Asertin, Deprexolet. Teraz będę ostawiać drugi z tych leków i będę też leczyć się za pomocą tabletek Oriven. Inna sprawa, jestem pewna, że leki mi nie pomogą w załatwieniu wszystkiego. Nie wiem, czy sobie poradzę w życiu. Niby jest tyle kierunków studiów, ale żadne nie są dla mnie, bo nic mi nie pasuje.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

Może miałaś źle dobrane leki - a nowe bardziej będą pomagać , kto wie - nie można tracić nadziei na , to że będzie lepiej.

Może w tym etapie Twojego życia nie czas na studia - może masz jakąś pasję , którą chciała byś rozwijać ?

Psychoterapia połączona z farmakoterapią - przynosi dobre rezultaty , lecz na to potrzeba czasu - czasu aby w końcu zauważać nawet najmniejsze symptomy tego ,że zaczyna być lepiej i motywować się tym do dalszej walki z chorobą

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie zamierzam rezygnować z terapii. Jestem jednak zrezygnowana przez studia. Ostatnio nie było mnie przez 3 dni na zajęciach. Mówiłam mamie o tym, że postanowiłam je rzucić. Tylko, że po rzuceniu ich przyszłaby masa problemów- gdzie zamieszkać, gdzie pracować... Kto przyjmie osobę, która wszystkiego się boi, do pracy? Myślałam o szkole policealnej, bo chciałabym zdobyć jakiś zawód. Martwię się tym, że w przyszłości skończę jako samobójca albo ''dorosły'' na garnuszku u rodziców. Nauka zawsze była moją pasją, a teraz już mi wszystko obojętne. Nie mam takiej motywacji, jak kiedyś. To wszystko doprowadza mnie do płaczu. Jedna osoba mówiła mi, że mogłabym spróbować na kierunku humanistycznym, np. na filologii, ale boję się, że też nie podołam, bo w liceum u mnie na pierwszym miejscu była matematyka, chemia, fizyka i języki obce, a lektur nie lubiłam czytać. Jestem w kropce. Boję się, że te problemy spowodują, że zwariuję i odbiorę sobie życie. Od kiedy poszłam na studia, spotykają mnie wciąż przykre rzeczy. Marzyłam o studiach, a teraz czuję, że nie podołałabym na żadnych:( C0 robić? :(

Odnośnik do komentarza

Witaj Kulka.
Pozwoliłem sobie przejrzeć Twoje wpisy. Faktycznie masz masę problemów pozornie nierozwiązywalnych.
Twierdzisz, że jesteś beznadziejnym przypadkiem, ale zapewniam Cie, że tak absolutnie nie jest.
Pierwszą i podstawową sprawą z którą należy sobie poradzić to Twoja depresja i fobia. Cała reszta Twojego życia jest uzależniona od tych chorób.
Piszesz, że leczysz się i chodzisz na terapię. Piszesz także , że jesteś osobą bardzo szczerą. Powiedz, czy wobec lekarza i terapeuty jesteś tak samo szczera? Nie ukrywasz nic z powodu na przykład wstydu i właściwie opisujesz swoje reakcje?
Wyraziłaś swoje powątpiewanie w Twoją urodę. Gdyby tak było nie miałabyś żadnego chłopaka, prawda? Zostawił Cię, ale nie z powodu Twojego wyglądu a problemów związanych z Twoim zdrowiem. Niestety, niewielu ludzi potrafi tak naprawdę zrozumieć coś takiego, co dzieje się z Tobą i po prostu ucieka od niekomfortowej sytuacji.
Pisałaś, że zawsze byłaś wzorową uczennicą, że teraz już tak nie jest. Stało się tak ponieważ zachorowałaś na depresję a ta choroba, jak już sama widzisz, potrafi przewrócić życie do góry nogami. Przypuszczam, że dopóki nie poradzisz sobie z depresją to próżne będą Twoje wysiłki jeśli idzie o naukę.
Pisałaś, że pracowałaś, że klienci na Ciebie narzekali. Tak już mają klienci i niektórych trzeba traktować z góry bo inaczej wyładują na ekspedientce wszelkie swoje frustracje. Pisałaś także, że szefowa wcale nie uważała, że jesteś powolna i tego powinnaś się była trzymać. A klienci to już taka trudna społeczność niestety. Pracujesz tam nadal?
Wyczekujesz prawdziwej miłości i zapewniam Cię, że taką znajdziesz. Niekoniecznie już teraz, ale na pewno w niedalekiej przyszłości.
Wiedz, że choroba, która Cię dotknęła odciska swoje piętno nie tylko w umyśle, ale także na wyglądzie i zachowaniu. Mimo, iż świadomie tego nie zauważamy to głęboki smutek, przygnębienie i obawy są wypisane na naszej twarzy i w naszym zachowaniu. Innymi słowy, choroba tworzy skuteczną barierę przed innymi ludźmi.
Piszesz, że jesteś nieśmiała, że zawsze byłaś. Z pewnością przez depresję i fobię jest jeszcze gorzej, ale z czasem to się zmieni.
Pod żadnym pozorem nie rezygnuj ze studiowania. Depresja w końcu minie. Lekarz znajdzie właściwe dla Ciebie leki a terapia przyniesie w końcu efekty.
Musiałaś zrobić rok przerwy i jeśli możesz sobie na to pozwolić zrób następny. Najważniejszy teraz jest Twój spokój. Stres, zamartwianie się i ciągłe zmuszanie do rzeczy, których nie potrafisz teraz zrobić, na przykład uczenia się, pogłębiają Twój kiepski stan i trzymają Cię jeszcze dłużej w chorobie.
Daj sobie czas, dużo czasu. Depresję nie zawsze da się szybko wyleczyć i musisz uzbroić się w cierpliwość.
Odłóż większe plany i decyzje na przyszłość, kiedy będziesz zdrowa. Teraz nie jesteś w stanie rozsądnie myśleć i decydować.
Nie jest z Tobą aż tak źle. Potrafisz pisać o tym co czujesz, co dzieje się z Tobą a to już bardzo dużo. Staraj się wylać swoje lęki i zmartwienia choćby na klawiaturę. Pozwoli Ci to poukładać myśli i być może spojrzeć z innej perspektywy na problemy.
Wysypiaj się. Sen jest bardzo ważny w procesie leczenia umysłu. Jeśli masz problemy ze snem powiedz o tym lekarzowi i terapeucie.
Jeśli możesz postaraj się być aktywną fizycznie. Możesz nawet wykonywać ćwiczenia w domu. Ważne jest , żebyś chociaż na chwilę skupiła uwagę na czymś innym i pozwoliła sobie odpocząć od problemów.
Jeśli posiadasz jakieś pasje i zainteresowani to właśnie tym się zajmij. Rób to wszystko, co sprawia Ci przyjemność.
Pamiętaj, że jeszcze rok przerwy w studiach to nie jest tragedia. Zawsze lubiłaś się uczyć i wróci to do Ciebie w niedalekiej przyszłości. Teraz powinnaś jednak odpocząć od stresu i problemów.
Nie mów i nie myśl o sobie źle. To jeszcze bardziej pogłębia Twoje przygnębienie i niczemu nie służy. Staraj się zajmować jedynie pozytywnymi sprawami.
Pamiętaj, że nad siłą fizyczną można popracować i nie jest to wcale trudne. Zauważ także, że przez depresję stajesz się jeszcze słabsza.
Piszę jeszcze raz: Daj sobie czas, pozwól sobie odpocząć od codzienności i zostaw przyszłość samej sobie, ona potrafi doskonale o siebie zadbać.
Wszystkie Twoje pragnienia o których piszesz staną się osiągalne jeśli tylko uzbroisz się w cierpliwość i zajmiesz walką z depresją.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

A więc tak... Podczas wizyty u psychiatry nie zdążę nigdy powiedzieć wszystkiego. Lekarz się spręża, bo długa kolejka w poczekalni itd...
Co do psychologa- zawsze dużo milczę. Czuję przeważnie barierę przed powiedzeniem czegoś jako pierwsza. Ostatnio przemilczałam prawie godzinę. Terapia ta wygląda w taki sposób, iż mówię o tym, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu lub o tym, co dręczy mnie w danej chwili. Psycholog wyjaśnia mi, co oznaczają pewne zachowania (oznaczają np. lęk, niepewność). I tak to wygląda.

Odnośnik do komentarza

Witaj Kulka285.
Bardzo Cię przepraszam, że długo nie odpisywałem, ale ostatnio trochę pod górkę miałem. Nawet się zrymowało, ech.

To faktycznie niedobrze, że nie masz czasu na rozmowę u lekarza. Zmieniałaś leki. Jak się teraz czujesz? Są jakieś skutki uboczne?
Wiesz co, tego psychologa to może zmień? trudno będzie Ci się otworzyć u kogoś, kto jedynie oczekuje aż sama wszystko powiesz. Poszukaj może kogoś w tutejszym rankingu ?

Myslałas już, co dalej zrobić ze studiami? Masz możliwość zrobienia sobie przerwy? Tak , jak już wcześniej pisałem powinnaś skupic się teraz na postawieniu siebie na nogi. Bez tego będzie raczej trudno cokolwiek zmienic.

Leki i psychoterapia na pewno Ci pomogą. Nie stanie się to od razu, ale w końcu będzie lepiej. Musisz uzbroić się w cierpliwość i wiedzę, że będzie lepiej. Na pewno będzie lepiej.
Pozdrawiam Cię serdecznie i do przeczytania.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Planuję wziąć urlop dziekański na następny semestr. Myślałam o przeniesieniu się na inną uczelnię, na ten sam kierunek. Programy studiów są pomimo tego trochę różne i skutkowałoby to tym, iż trafiłabym na pierwszy rok studiów :( Czuję się beznadziejnie :( Dostałam skierowanie na oddział dzienny, ze względu na moje zwiększone zapotrzebowanie na psychoterapię. Coś czuję, że od października będzie znów to samo. Będę sztywna przy ludziach i będę czuć się jak zwykle jak piąte koło u wozu. To będzie mi przeszkadzać w nauce i w efekcie nie ukończę żadnych studiów, pomimo tego, że to ja zawsze byłam prymuską.

Odnośnik do komentarza

Witaj Kulka!!!
Ponownie muszę Cie bardzo przeprosić za tak długie milczenie. Mam trochę problemów osobistych od jakiegoś czasu i niestety przeszkadza mi to poważnie w koncentracji i pamięci.
Przy okazji proszę innych o odrobinę wyrozumiałości i przypominanie o sobie na privie.
Bardzo ciekawi mnie jak sobie teraz radzisz. Czy leczenie daje pozytywne skutki? Czy intensywniejsza terapia pomaga?
Wzięłaś ten urlop dziekański?
Wyraziłaś swoje obawy co do października. Jak najbardziej Cię rozumiem. Wbrew temu co nawet twierdził mój lekarz kontrolny depresja nie jest czymś co można sobie zaplanować i ustawić na przyszłość.
Moja depresja umiera bardzo powoli i w końcu jestem dobrej myśli, i nadal nie potrafię przewidzieć jak długo jeszcze. Obecna sytuacja może mnie zepchnąć z powrotem w dołek, ale staram się.
Nie powinnaś za bardzo przejmować się przyszłością. Najważniejsze jest, żeby proces zdrowienia postępował wciąż do przodu a w przyszłości dużo ważniejsze jest właśnie zdrowie niż studia czy praca. Zapewniam Cię, że będziesz miała okazję zobaczyć jak to jest żyć z czystym umysłem i o ile łatwiejsze są te wszystkie codzienne problemy.
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę jak najlepszego zdrowia.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość kopciuszek27

mam prawie to samo co Ty, z powodu bardzo niskiej samooceny, odizolowalam sie od znajomych, nie wychodze z domu, ciagle płacze, mam mysli samobojcze, fobie społeczna, unikam ludzi, zbyt wiele krytyki od innych uslyszalam, dotyczacych mojego wygladu a ogolniej twarzy, probuje sama sobie z tym radzic, na psychoterapie mnie nie stac a nawet tu nie ma bo to małe miasto, nie mam faceta ani dzieci a juz okolo 30ki jestem , jestem odludkiem

Odnośnik do komentarza

Witam. Moja terapia powoli dobiega końca. Na pewno wiem, że jednak lubię przebywać wśród ludzi. Nawiązałam kilka znajomości. I to tyle.
Dzisiaj trzeci dzień wolny od zajęć na oddziale. Czuję się smutna. Czuję, że moje życie nie ma sensu. Nie ma dla mnie żadnego zawodu, żadnej pracy. Jestem melancholikiem z połączeniem flegmatyka, na dodatek zaburzonym, nieśmiałym z natury. Wszędzie tylko ogłoszenia dotyczące kelnerek, kucharzy, sprzedawców...
Rzygam tym :(
Jestem strasznie niezdecydowana. Nie wiem, co robić w życiu. Gdy na coś się zdecyduję, zaufane osoby mówią mi, że prędzej czy później się wykończę. Nie wiem, czy dalej ciągnąć studia chemiczne. Nie umiem ładnie rysować, a to się przydaje, pewnie chciałabym, żeby ktoś najlepiej zmontował za mnie aparaturę, bo mi to zajmie wieki i jeszcze coś spieprzę. Do niczego się nie nadaję. To jest mój problem.
Poza tym, poznałam wspaniałego człowieka, u którego nie mam szans z powodu mojej nadwrażliwości, nieśmiałości, braku pracy. Niby się uśmiecham, a poza tym jestem smutna i strasznie narzekam. Nie da się więc ze mną wytrzymać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...