Skocz do zawartości
Forum

kulka285

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kulka285

  1. Jak uważacie, czy osoba, która jest powolna, ciągle się o coś potyka, ma problemy z ładnym pakowaniem różnych rzeczy, otwieraniem drzwi za pomocą klucza, używaniem zszywacza, mająca problem z garbieniem się, z koncentracja, myśląca wolno ma jakieś konkretne zaburzenie np. rozwoju?
  2. Witam. Niedawno rozpoczęłam nową pracę. Już boję się, że z powodu moich problemów zostanę zwolniona. Pracuję w wolnym tempie, mam problemy z koncentracją, zapamiętywaniem ( te dwie ostatnie nie mają miejsca poza pracą). Usłyszałam niedawno w pracy, że jestem mało bystra, poza pracą słyszę co innego, choć myślę o sobie, że jestem głupia. od niedawna studiuję na innym kierunku (zrezygnowałam ze względów zdrowotnych w przeszłości, powtarzałam rok i było mi trudno być w grupie z osobami młodszymi od siebie, które patrzyły na mnie z góry, poza tym, po tym kierunku trudno byłoby mi znaleźć pracę w tej dziedzinie), mam średnią 4,8, pomimo naprawdę niewielkich nakładów pracy. Za to w miejscu pracy nie mogę sobie poradzić. Np. ostatnio byłam po raz pierwszy sama na zmianie i dusiłam się w pomieszczeniu, bo było gorąco (otworzyłam później drzwi wejściowe), byłam zła w myślach na właścicieli, że jestem tu w takiej pogodzie, a zapomniałam po prostu o istnieniu wentylatora (!) który parę dni wcześniej był mi pokazywany. Dziwne, prawda? Właściciel pokazał mi też listę rzeczy, którą mogę sprawdzić, jeśli chcę się upewnić, czy dobrze zrobiłam. szukałam w różnych dokumentach następnego dnia i byłam zła na siebie, że nie mogę jej znaleźć, a ona musi tam być. I była, jak się później dowiedziałam. Odwrócona, dlatego z przodu wyglądała jak pusta. (!) Mogłabym jeszcze wymieniać te moje dziwne sytuacje. Najlepsze jest to, że świetnie rozwiązuję łamigłówki, krzyżówki, zadania na spostrzegawczość i wszyscy na terapii też się o tym przekonali. Usłyszałam też od nich, że te moje problemy z myśleniem to mój własny wymysł, bo jak widzą, idzie mi świetnie. Tylko,że właściciel w każdej chwili może mnie zwolnić z pracy, bo nikt nie chce takiego pracownika. Co robić? Udać się do specjalisty, np. neurologa? A może jestem po prostu głupia?
  3. Sytuacja wygląda tak: ktoś ma wyjątkowo niską samoocenę przez to, że w wielu rzeczach sobie nie radzi. Przychodzi do pewnej pracy na okres próbny. Jest wystraszony, wszystko robi zbyt wolno, więc jest albo krytykowany (to bardziej zrozumiały), albo obgadywany i wyśmiewany (z powodu nerwowości, wyjątkowej małomówności i z flegmatyzmu oraz bycia fajtłapą). Co radzicie komuś takiemu, jeśli ta osoba nie chce być na utrzymaniu rodziny i chce być szczęśliwa sama ze sobą, a jak odważy się coś zrobić, kończy się to klapą?
  4. Witam. Moja terapia powoli dobiega końca. Na pewno wiem, że jednak lubię przebywać wśród ludzi. Nawiązałam kilka znajomości. I to tyle. Dzisiaj trzeci dzień wolny od zajęć na oddziale. Czuję się smutna. Czuję, że moje życie nie ma sensu. Nie ma dla mnie żadnego zawodu, żadnej pracy. Jestem melancholikiem z połączeniem flegmatyka, na dodatek zaburzonym, nieśmiałym z natury. Wszędzie tylko ogłoszenia dotyczące kelnerek, kucharzy, sprzedawców... Rzygam tym :( Jestem strasznie niezdecydowana. Nie wiem, co robić w życiu. Gdy na coś się zdecyduję, zaufane osoby mówią mi, że prędzej czy później się wykończę. Nie wiem, czy dalej ciągnąć studia chemiczne. Nie umiem ładnie rysować, a to się przydaje, pewnie chciałabym, żeby ktoś najlepiej zmontował za mnie aparaturę, bo mi to zajmie wieki i jeszcze coś spieprzę. Do niczego się nie nadaję. To jest mój problem. Poza tym, poznałam wspaniałego człowieka, u którego nie mam szans z powodu mojej nadwrażliwości, nieśmiałości, braku pracy. Niby się uśmiecham, a poza tym jestem smutna i strasznie narzekam. Nie da się więc ze mną wytrzymać.
  5. Planuję wziąć urlop dziekański na następny semestr. Myślałam o przeniesieniu się na inną uczelnię, na ten sam kierunek. Programy studiów są pomimo tego trochę różne i skutkowałoby to tym, iż trafiłabym na pierwszy rok studiów :( Czuję się beznadziejnie :( Dostałam skierowanie na oddział dzienny, ze względu na moje zwiększone zapotrzebowanie na psychoterapię. Coś czuję, że od października będzie znów to samo. Będę sztywna przy ludziach i będę czuć się jak zwykle jak piąte koło u wozu. To będzie mi przeszkadzać w nauce i w efekcie nie ukończę żadnych studiów, pomimo tego, że to ja zawsze byłam prymuską.
  6. A więc tak... Podczas wizyty u psychiatry nie zdążę nigdy powiedzieć wszystkiego. Lekarz się spręża, bo długa kolejka w poczekalni itd... Co do psychologa- zawsze dużo milczę. Czuję przeważnie barierę przed powiedzeniem czegoś jako pierwsza. Ostatnio przemilczałam prawie godzinę. Terapia ta wygląda w taki sposób, iż mówię o tym, co wydarzyło się ostatnio w moim życiu lub o tym, co dręczy mnie w danej chwili. Psycholog wyjaśnia mi, co oznaczają pewne zachowania (oznaczają np. lęk, niepewność). I tak to wygląda.
  7. Jeśli chcesz, napisz do mnie, mam ten sam problem :)
  8. jestem wyjątkowo beznadziejnym przypadkiem, który nie nadaje się do pracy fizycznej i jest jednocześnie na tyle słaby, że nie może skończyć porządnych studiów. Wiele razy słyszałam o innych, że robię z igły widły.
  9. Nie zamierzam rezygnować z terapii. Jestem jednak zrezygnowana przez studia. Ostatnio nie było mnie przez 3 dni na zajęciach. Mówiłam mamie o tym, że postanowiłam je rzucić. Tylko, że po rzuceniu ich przyszłaby masa problemów- gdzie zamieszkać, gdzie pracować... Kto przyjmie osobę, która wszystkiego się boi, do pracy? Myślałam o szkole policealnej, bo chciałabym zdobyć jakiś zawód. Martwię się tym, że w przyszłości skończę jako samobójca albo ''dorosły'' na garnuszku u rodziców. Nauka zawsze była moją pasją, a teraz już mi wszystko obojętne. Nie mam takiej motywacji, jak kiedyś. To wszystko doprowadza mnie do płaczu. Jedna osoba mówiła mi, że mogłabym spróbować na kierunku humanistycznym, np. na filologii, ale boję się, że też nie podołam, bo w liceum u mnie na pierwszym miejscu była matematyka, chemia, fizyka i języki obce, a lektur nie lubiłam czytać. Jestem w kropce. Boję się, że te problemy spowodują, że zwariuję i odbiorę sobie życie. Od kiedy poszłam na studia, spotykają mnie wciąż przykre rzeczy. Marzyłam o studiach, a teraz czuję, że nie podołałabym na żadnych:( C0 robić? :(
  10. Zauważyłam właśnie, że na studiach przez problemy ze sobą nauka idzie mi o wiele gorzej. Najpierw dawałam z siebie wszystko- ostatecznie pierwszy rok mam za sobą. Później przyszła depresja. Teraz mam leki, ale niska samoocena, lęk przed ludźmi, czasem płacz z powodu bezsensu mojego życia zostaje. Od dzisiaj mam zmianę leków. Brałam Spamilan, Asertin, Deprexolet. Teraz będę ostawiać drugi z tych leków i będę też leczyć się za pomocą tabletek Oriven. Inna sprawa, jestem pewna, że leki mi nie pomogą w załatwieniu wszystkiego. Nie wiem, czy sobie poradzę w życiu. Niby jest tyle kierunków studiów, ale żadne nie są dla mnie, bo nic mi nie pasuje.
  11. I nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam :(
  12. Witam. Jestem osobą wyjątkowo nieśmiałą, stwierdzono u mnie fobię społeczną i depresję. Moim problemem jest też samotność. Zawsze dobrze się uczyłam. Byłam tylko koleżanką ''do pomocy''. W liceum miałam nawet chłopaka, ale nie mógł znieść mojej niskiej samooceny i nieśmiałości, więc odszedł. Od tamtej pory w moim życiu wszystko się sypie. Zachorowałam, miałam przerwę w nauce na studiach... Teraz prawie na wszystkie zajęcia uczęszczam z osobami młodszymi od siebie, których nie znam, mimo, iż minął prawie cały semestr. Jest parę osób, które się ze mnie czasem śmieją- takie odnoszę wrażenie. Nie mam bliższej osoby, która byłaby przy mnie, np. dobrej koleżanki. Na studiach mi nie idzie tak, jak chciałabym, a lęk społeczny i płaczliwość pogarszają wyniki w nauce. Ostatnio jestem bardzo płaczliwa, pomimo tego, iż biorę leki. Dochodzi do tego, że płaczę nawet w kościele podczas mszy i muszę to ukrywać. Spotkałam też kolegę z liceum z obejmowaną przez niego własną dziewczyną i znów wpadłam w jeszcze gorszy płacz. Chodzę na terapię, ale nie wiem, czy to oraz leki pomogą w mojej beznadziejnej sytuacji. Gdy poznaję kogoś przez internet, dowiaduję się, że jestem miła, ale wiem, że odstraszam innych smutkiem i niską samooceną. Ale jak tu się nie smucić? Staram się być dobra- kilka razy pomogłam osobom potrzebującym, które przed sklepami błagały o jedzenie, a nikt im nie pomógł. Starałam się jak mogłam, aby dobrze się uczyć i do czegoś dojść. I co z tego mam? Płacz i samotność.
  13. Tak, dokładnie tak jest. Z jednej strony chciałabym poznać daną osobę, a z drugiej boję się. Bliskości, tego, że ta osoba dokładnie mnie pozna i stwierdzi, że nie jestem ciekawa, a nawet, jeśli stwierdzi inaczej, to później będzie mieć mnie dość.
  14. Ja mam w sumie podobnie- stresuję się nawet tym, że współlokatorka jest w pokoju. Dlatego czuję, że nigdy nie będę mieć męża, bo nikt nie zrozumie i nie zaakceptuje mnie na tyle, by iść akurat ze mną przez dalsze życie- jestem wyjątkowym dziwakiem.
  15. Witam. To kolejny problem, który ostatnio mnie trapi. Od kilku miesięcy piszę przez internet z pewnym chłopakiem. Jest w porządku. Problem tylko w tym, że czuję się jak wariatka. I najwyraźniej nią jestem. Pisałam jemu o tym. Wolę być szczera, ale nie wiem, ile on wytrzyma w ten sposób. Przecież mógłby mieć inną dobrą koleżankę/przyjaciółkę, a może i kiedyś dziewczynę. Mówił, że dobrze mu się ze mną pisze. Ale musi ciągle wysłuchiwać moich narzekań na samą siebie. kiedyś miałam chłopaka- po 3 latach miał dość. Nie chcę go skrzywdzić i popaść w jeszcze większe problemy z psychiką, a może i stracić rozum i odebrać sobie życie. Podczas tych rozmów raz żartuję, a raz znów narzekam na siebie czy piszę w taki sposób, że pokazuję, iż nie potrafię gotować, rysować, kontaktować się z innymi, jestem bałaganiarą. to, co nas łączy, to posiadanie swoich zasad(podobnych) oraz niewiara w spotkanie wymarzonego męża/żony. Nie znam go bardzo dokładnie, ale wydaje się być normalną osobą, która nie miała szczęścia w życiu miłosnym i nie trafiła jeszcze na właściwą osobę. Ostatnio nawet zaproponował spotkanie w przyszłości. nie wiem jednak, czy się rozmyśli, czy może żartował, choć mówił, że nie. Zależy mi na znajomości z nim, bo może to on mógłby być moim dobrym przyjacielem czy kolegą- czasami czuję się osamotniona. nie chcę jednak doprowadzić go do frustracji. co do miłości- wolę się nie nastawiać na nic, bo może za jakiś czas wkurzę go definitywnie, albo też po ewentualnym spotkaniu okaże się, że inaczej wyobrażał sobie rozmowę ze mną, albo, że możemy być tylko kolegami. Jak nie zepsuć tej relacji, skoro przez problemy z psychiką niszczę każdą, nawet koleżeńską relację z ludźmi i efekcie zostaję zupełnie samotna?
  16. Ze względów zdrowotnych muszę powtarzać rok. Wobec tego jestem na drugim roku studiów, ale mija trzeci rok od momentu, gdy zaczęłam studia. Myślałam, że wyrażam się dość jasno. Studiuję chemię. Właśnie wiem, że ukończenie studiów nie gwarantuje pracy. Nie podoba mi się też fakt, że dziś prawie każdy coś studiuje. Zawsze dobrze się uczyłam, ale najwyraźniej nie nadaję się na studia. Najbardziej lubiłam zawsze przedmioty ścisłe i języki obce. Ale w niczym nie jestem ''super dobra''.
  17. Jak w temacie... Studiuję trzeci rok, choć jestem na drugim roku, na jednej z lepszych uczelni w Polsce. Już w zeszłym roku nachodziły mnie takie myśli, aby odejść z tych studiów. Tylko, że jestem trzy lata do tyłu, jak wytłumaczę to rodzicom? Będzie awantura. Zawsze byłam pilną uczennicą, poszłam na studia i jestem przeciętna, z jednych zajęć praktycznych jestem na szarym końcu. Jeszcze gdy byłam w liceum, słyszałam, że jestem mądra. Zawsze myślałam, że mam talent do nauki. Najwyraźniej się pomyliłam. Teraz kolejny problem - nie zamierzam być na utrzymaniu rodziców i planuję zostać w mieście, ale wiadomo, trzeba mieć pracę i mieć gdzie mieszkać. A kto zatrudni flegmatycznego fobika, który jest dziewczyną wyjątkowo słabą fizycznie? Ciężko będzie z pracą, a nawet, jeśli znajdę, to nie wiem, czy będę zadowolona. To wszystko nie ma sensu.
  18. Uczę się, ale nie wychodzi mi. Jestem źle zorganizowana. Na pewne rzeczy brakuje mi czasu.
  19. Nietypowy- w sensie cechujący się wyjątkowym spokojem, introwertyzmem, małomównością.
  20. Jestem na studiach technicznych. Studiuję trzeci rok, jednak jestem na drugim roku - musiałam odpocząć ze względu na depresję. Obecnie niby mniej więcej wszystko zaliczam, ale na trójkach, często naciąganych. Źle się z tym czuję. Czasem myślę sobie, że na studiach zmniejszyła się w jeszcze większym stopniu moja pewność siebie, którą rzadko odczuwam. Do tego dochodzi moja małomówność. Leki, które biorę, uspokajają mnie w pewnym sensie. Dalej jestem jednak z boku, jeśli chodzi o znajomości na studiach. Mam wrażenie, że po prostu taka jestem i trudno. Inni jednak krzywo na mnie patrzą z powodu charakteru i tego, że jestem słabeuszem. Poza tym, właśnie na studiach na zajęciach praktycznych oraz w pierwszej pracy zauważyłam, jak bardzo jestem niezorganizowana. Na studiach brakuje mi wiedzy, bo na zajęcia praktyczne dostaję się jakimś cudem i później mam problem. Zawsze byłam chwalona- byłam wzorową uczennicą w liceum. Teraz to się zmieniło- jestem na samym końcu. Nawet, jeśli skończę studia, nie liczę na to, że znajdę pracę, bo przede mną będzie wiele osób z lepszym dyplomem z tej uczelni, którzy są bardziej szybcy i posiadają większą wiedzę. Nie liczę też na to, że będę kiedyś w szczęśliwym związku, bo prędzej czy później ten ktoś by się nudził w moim towarzystwie albo też denerwował się z powodu mojego niezorganizowania i nietypowego charakteru.
  21. Rozumiem. Odnoszę jednak wrażenie, że inni odsuwają się ode mnie nie tylko z tego powodu, że jestem niedostępna. Nie chodzi mi tu teraz o wyśmiewające się osoby, bo rozumiem, że robią źle. Mam dość tego, że mocno się pocę w porównaniu z innymi ludźmi. W zeszłym roku podejrzewałam u siebie ponadto zespół jelita drażliwego. Wtedy byłam wyśmiewana i odtrącana w pracy z powodu ''zapachów'', które wydzielałam. Badania lekarskie niczego nie wykazały. Lekarz oczywiście zalecił unikanie wydymających potraw. Ale to przecież wiem. Wtedy czułam się beznadziejnie. Jedyna diagnoza- depresja ( z powodu bezsilności na to wszystko). Teraz minął rok i boję się, że to wróci. Znów czuję na sobie wzrok innych, mówiący: ''śmierdzisz'', ''ależ najadłaś się czosnku''. Jak dalej będę to zauważać, pewnie znów wpadnę w depresję.
  22. Zauważyłam niedawno, że pewien chłopak, który jest starszy ode mnie przynajmniej o rok, naśmiewa się ze mnie z kilkoma koleżankami i kolegami. Powodem jest moja nieśmiałość. (i może wygląd, ale to pierwsze na pewno). Studiuję na naprawdę dobrej uczelni. Myślałam, że ludzie na tak dobrej uczelni tak się nie zachowują, ale najwidoczniej się pomyliłam.
  23. jak w temacie... Słyszałam tak czasem... Raz od lekarki, czasem od innych osób... A niby jestem cicha, nieśmiała... Może chodzi o to, że za bardzo się przejmuję błahostkami... To było jedną z przyczyn, która doprowadziła u mnie do rozpadu związku... Co powinnam zrobić, aby już taka nie być? Mam bowiem dwa oblicza- gdy jestem wesoła i gdy przejmuję się błahostkami. Kiedy byłam w związku, oczywiście byłam szczera ze swoim chłopakiem i mówiłam to, co myślałam... A skoro wszystkim się przejmowałam, robiłam często z igły widły i mówiłam chłopakowi o wszelkich problemach. W końcu, miał już dość tego narzekania. Jak się z tego wyleczyć, by kiedyś stworzyć z kimś prawdziwy związek?
  24. Szkoda mi Ciebie, bo wiem, co to znaczy- miałam tak samo, także przy rodzicach byłego chłopaka. Uważam, że duża ilość piwa nie będzie lekarstwem na wszystkie problemy- sam rozumiesz ;) Czy odwiedzasz może psychologa? Specjalista zawsze może pomóc w pokonaniu nieśmiałości. Co do znajomych dziewczyny- może opowiada ona czasem, co razem robią, co lubią? Może jest coś, co was łączy?
  25. Witam was, piszę, bo już nie radzę sobie z emocjami. Mam nadzieję, że ktoś mi pomoże. Minęło ok. 1,5 roku od rozstania z chłopakiem (to on stwierdził, że nie chce być już ze mną). Kiedyś z tego powodu rozpaczałam, teraz jakoś żyję. ''Jakoś''. No właśnie. Usunęłam go i jego rodzinę, przyjaciół z moich znajomych z portalu społecznościowego. Nie kontaktuję się z nim. Starczy jednak, że usłyszę od rodzeństwa, które widziało jego i obecną dziewczynę, którą poznał praktycznie od razu po rozstaniu (przynajmniej tak mi mówił) na jakimś zdjęciu szczęśliwych, a już płaczę sobie w nocy albo cichutko w jakimś kąciku. Zastanawiam się, co ona ma w sobie takiego, czego ja nie mam. Na pewno jest ładna, jest obecnie na tym samym kierunku studiów, co on (podejrzewam, że on zmienił kierunek dla niej)... I na pewno jest pewniejsza siebie. No właśnie. Ja jestem wybitnie nieśmiała, nie potrafię być inna. Jego rodzice, znajomi nie mogli się ze mną dogadać i to było jednym z powodów rozstania. jak tylko sobie myślę, że razem się uczą, są szczęśliwi, płaczę i płaczę... Rozstaliśmy się na początku studiów- on wtedy pracował i miał dla mnie mniej czasu, niż wcześniej, mi było ciężko nawiązać z kimkolwiek kontakt na studiach z powodu lęków, na dodatek pojawiły się u mnie pierwsze poważniejsze problemy w nauce, na co reagowałam ciągłym siedzeniem w książkach, zupełnym zaniedbywaniem siebie itp... Gdybym mogła cofnąć czas ;( A najgorsze jest to, że to niemożliwe. Najgorsze jest to, ze zupełnie nie wierzę już w to, że znajdę kiedyś drugą , może jeszcze bardziej ciepłą i dobrą osobę, którą pokocham z wzajemnością i z którą stworzę wspaniały dom. Z drugiej strony, problem wydaje się być nietrudny do rozwiązania- dalej chodzić na terapię( w zeszłym roku stwierdzono u mnie depresję), stać się pewną siebie, pokonywać swoje wady, a wtedy miłość przyjdzie. Ciągle jednak boję się, że nie będę miała wspaniałej szansy na poznanie wymarzonego męża, bo jestem pełna wad. Co powinnam zrobić w tej sytuacji?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...