Skocz do zawartości
Forum

Odejście żony do innego i myśli samobójcze


Gość Dupk

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przeżyłem coś podobnego 5lat temu. Powiem ci tak odnośnie kobiet (bez urazy pań na tym forum) - tego kwiatu pół świata bo druga połowa to mężczyźni - więc się tym nie przejmuj. Ale masz córeczkę i dla niej musisz żyć, pokazać jej, że jesteś dobrym tatą który ją kocha i porzuć wszelki myśli samobójcze bo to jest dobre wg mnie tylko dla tchórzy. Życie nie jest łatwe ale powoli sobie je na nowo ułożysz - wszystko oczywiście w swoim czasie bez pośpiechu i nie daj swojej byłej na tryumf nad tobą i twoimi słabościami.

Odnośnik do komentarza

Nie ka-wa! Nie chce ukladac sobie zycia z kims innym, nie chce ukladac sobie zycia, curka mnie potrzebuje. Tatus, tatus, ciagle to slysze w glowie.
Dzis odwiozlem curke do domu plakala zebym wszedl z nia, wiec wszedlem pobawilem sie, wykapalem, polorzylem spac, usypiala zemna trzymajac mnie za reke polozyla sobie ja pod policzek i tak usnela, nie moge tego zniesc... Nie potrafie nic zrobic.
Skad ta pewnosc? ze zona nie wroci, nie znasz mnie, nie znasz jej.
Jesli jest warta tego co dla nich teraz robie, to wroci.
Jesli masz racje i sam sobie nie poradze to nie warto...

Fr 69 przykro mi slyszec ze przezyles cos podobnego, bo chyba wiem co czules, "tego kwiatu pol swiata" niestety ale, takie slowa mnie nie motywuja, nie interesuje mnie "pol swiata" nigdy mnie nie interesowalo. Jesli chodzi o curke to napewno do konca dla niej bede sie staral, ona mi daje duzo sily, z drugiej strony doprowadza mnie to do rozpaczy, bo niechcac, ale niestety jestem temu wspolwinny, ze bedzie sie wychowywac w patlogii.

Odnośnik do komentarza

[quote="~Martita89"]Twoje dziecko Cie kocha , a im będzie starsze tym bardziej będzie okazywać tą miłość - a gacha , który rozbił związek z pewnością znienawidzi.

NIE PRAWDA NIE ZAWSZE TAK JEST JA KOCHAŁAM MEZA MATKI JAK OJCA A OJCA NIENAWIDZE DO DZIS WIEC PISZESZ BZDETY

- może nie zdajesz sobie sprawy , ale to biologicznego Ojca dziecko kocha najbardziej , Twoje dziecko już do Ciebie jest przyzwyczajone po przez niecałe 3 lata uczestniczłeś w jego życiU

NIE PRAWDA CO TO JEST 3 LATA DZIECKO SZYBKO ZAPOMINA ZWŁASZCZA TAK MAŁE .I NIE PRAWDA JEST ZE BIOLOGICZNY KOCHA NAJBARDZIEJ PISZESZ O CZYMŚ O CZYM WOGÓLE NIE MASZ POJĘCIA A SKORO TAK TO SIĘ NIE WYPOWIADAJ BO W WIELU PRZYPADKACH TEN WYCHOWUJACY KOCHA BARDZIEJ NIŻ TEN BIOLOGICZNY

Odnośnik do komentarza

Co to za roznica jak zaniedbywalem, najwazniejsze w tym wszystkim ze efektem jest to co jest...
Wczoraj doznalem szoku, oswiadczyla mi ze moge wziac corke i wracac do polski, ciesze sie ale troche boje jak sobie poradze.
Nie rozumiem, po tym wszystkim co mi powiedziala, ze nigdy mi nie da corki, ze jest nie moja itp. Teraz nagle zmiana zdania i wszystko to po to jak to powiedziala - wykrzyczala zebym jej dal w koncu spokoj.

Odnośnik do komentarza

~Dpk
Co to za roznica jak zaniedbywalem, najwazniejsze w tym wszystkim ze efektem jest to co jest...

No wiesz, przez zaniedbywanie rodziny można rozumieć różne rzeczy. Zarówno poświęcanie małej ilości czasu żonie(np na rozmowy czy wspólne wyjścia gdzieś) z powodu koncentrowania się na pracy, jak i traktowanie ją jak służącą, nie szanowanie jej potrzeb w łóżku. Trzeba przyznać, że między tymi sprawami jest bardzo duża róznica, rzecz jasna to drugie jest o wiele poważniejsze.
Warto się nad tym zastanowić nie po to, żeby roztrząsać przeszłość, ale po to, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość.
No to faktycznie dziwna jest ta jej nagła zmiana decyzji. Ale coś mi się wydaje, że dla dziecka tak będzie lepiej, z tego co piszesz wygląda na to, że masz z córką bardzo dobry kontakt. Żeby tylko znowu jej się nie odwidziało.

Odnośnik do komentarza
Gość Ta_co_wybrała

Witam, wiem że minęło już kilka lat od postu, ciekawa jestem co wydarzyło się w tym czasie.

Ja sama jestem niedoszłą samobójczynią, wiele razy chciałam pożegnać się z życiem, ale nie zrobiłam tego właśnie że względu na córkę, aby miał ją kto kochać, wspierać i prowadzić przez życie.

Kiedy córka miała 10 lat odeszłam od męża, on pozwalał sobie zaniedbywać nie tylko mnie ale i córkę.
Nie dbał o moje potrzeby ani te duchowe ani te fizyczne, byłam mu tylko potrzebna do sprzątania, gotowania i dbania o niego, miałam dać mu spokój po tym jak wróci z pracy po piwie z kolegami. Taka kolejność: praca, koledzy, piwo a potem długo nic i wreszcie ja i córka. Ale przecież nie zdradzał i dawał większą część zarobków, więc powinnam była być szczęśliwa?

Do córki nigdy nie poszedł na zebranie, nigdy nie pomagał w lekcjach, nie pytał co u niej, czy u mnie, dom służył mu do JEGO regeneracji.

A potem był w szoku gdy odeszłam.
Bo kobieta nie powinna być samotna w małżeństwie i wychowaniu dzieci.

I tak, znalazł się ktoś, kto dbał o mnie i córkę bardzo troszczył, wspierał i pomagał. I teraz córka jest dorosła i jest rozgoryczona, że własny ojciec nadal się nią praktycznie nie interesuje, a mój wieloletni partner dalej służy jej zainteresowaniem i wsparciem.

I chociaż mój eks był załamany wtedy gdy odeszłam, to nie był skłonny zmienić cokolwiek w swoim postępowaniu.
Gdyby się zaangażował, gdyby nas wspierał, to bym została z nim.
Ale on chyba kochał tylko to, co ja Jemu z siebie dawałam..
Na koniec oddałam mu swoją połowę wspólnego mieszkania ale nawet nie powiedział "dziękuje". Potraktował jako tylko jemu należne...
On chyba po prostu uważał, że wszystko mu się ode mnie należy, dlatego nie myślał o tym czego my potrzebujemy.
Uważał, że jest w porządku, skoro zdobywał się co miesiąc na gest oddawania do budżetu domowego najniższej krajowej...
( Wiecie jak trudno opłacić czynsz i gospodarować najniższą krajową na trzy osoby?? A to było moje zadanie. Wychować córkę także i wszystko inne także w domu było na mojej głowie)

Zero rodzinnych wczasów, zero czekoladek, komplementów, przytulania,czy zainteresowania. Zero czułości, zaangażowania, wsparcia i miłości.
Tylko wygodnictwo.

Mam małą nadzieję, że w swojej nowej rodzinie bardziej się stara, że jest tam nie tylko portfelem, ale i ciałem i umysłem i sercem.
Że dla swojej nowej żony i nowych dzieci stanowi wsparcie, bo dorósł nareszcie do roli męża i ojca.

I że kiedyś zrozumie, że jego Pierworodna także go potrzebuje...
Że ona nadal go kocha i potrzebuje go nadal i że ona zawsze chciała móc na NIEGO liczyć...

Napisałam ten długi post, bo wierzę, że ktoś to przeczyta i może czyjeś małżeństwo lub rodzicielstwo uratuje się dzięki jego przeczytaniu.

Joanna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...