Skocz do zawartości
Forum

Długi i trudna sytuacja rodzinna


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
opowiem po krotce moja historie z nadzieja ze ktos mi doradzi co zrobic,ze ktos doda mi odwagi aby pojsc dalej ze swoim zyciem...
Mam 26 lat,od ponad 8 lat(1 czerwca 2014 minie 9 ) jestem z jednym partnerem.Poznalismy sie w czasach liceum,od poczatku wiedzialam ze to ten jedyny.Nigdy nie bylo nam latwo,odleglosc nas dzielaca poczawszy od zamieszkania,potem studia,wyjazdy za granice. Roznice w wychowaniu,mysleniu,priorytety zyciowe-WSZYSTKO nas dzieli. Znam go bardzo dobrze,tak mi sie wydawalo,do nie dawna.
W naszym zyciu nie ma kolorowo od poczatku,male chwile szczescia czesto sa zapomianane bo przytlacza codziennosc,klopoty,problemy jeden za drugim...
Zamieszkalismy razem(mieszkamy tak juz 4 rok),zaczela sie rutyna dnia codziennego-wychodzily rozne rzeczy jak to w takiej sytuacji,ale jakos dalismy rade.
Pieniadze-sa dla niego mega wazne,jesli je ma nawet nie wydajac jest zadowolony,uwaza ze zpewniaja stabilizacje,ze dobrze jest czuc ze sie ma na chleb...Ja no coz,lubie miec ale szybko wydaje,nie kontroluje tego,nie nauczylam sie tego tak sadze ... popadlam w dlugi,jedna chwilowka,druga,wszystkie mozliwe firmy pozyczkowe mam zaliczone...w sumie moze 20tys zł na ten moment. Nie wiem na co poszly te pieniadze bo nie mam nic cennego a i zadnych wyjazdow nie zaliczylam a to juz inny temat. Tak czy owak mam ten dlug i nie mam jak go splacic bo jzu wpisano mnie na czarne listy...nie ma mi kto pomoc.
I tu pojawia sie problem on nie wiem ile pieniedzy pozyczylam i na ile jestem zadluzona,mysle ze nawet nie chce wiedziec,chociaz kiedys robil mi o to afery ale pow mu tylko o kilku sprawach-SKLAMALAM!
Kolejna rzecz rodzina-jego rodzice to starsi ludzie,po 60 z radykalnymi pogladami,moi mlodzi po 40 ,otwarci,weseli...
I tu pojawia sie starcie obu rodzin,chociaz jestesmy razem tyle lat nasi rodzice sie nie znaja-smieszne prawda?? Jego uwazaja ze jestem dla niego niedostatecznie dobra,kiedys jezdzilam z nim do jego rodziny,zawsze czulam sie zle(moze sama tez nie chcialam sie poczuc dobrze?) nigdy nie bylo milej rozmowy,nie poczulam sie akceptowana a on mi wmawia ze to moja wina "bo nie chcialas wypic herabaty,bo sie nie usmiechasz itd" ale sama sobie relacji nie zbuduje:( Jesli chodzi o druga strone - jest pieknie od poczatku,rodzine zareagowali super,bardzo go polubili,w sumie od razu zostal potraktowany jak swoj,jakby byl ich synem...czesto przyjezdzal do mnie,bo bylo latwiej,mila atmosfera,pogaduchy...do czasu. Rok temu nagle wszystko nagle sie posypalo. Przyjechala do nas moja Mama(dodam ze mamy 300km do domu rodzinnego),okazalo sie ze sama ma dlugi,ogromne ze nieby Tato zrobil afere jak sie dowiedzial,ze jest na mnie wsciekly,ze musiala "uciec" i tak uciekla ze zostala z nami do polowy stycznia. Moj partner nie wiedzial o co chodzi,szamotal sie i wil a ja nie wiedzialam co mu powiedziec,wszystko padlo,moja rodzina sie posypala,chociaz ostatnio nie bylo kolorow,i tak jakos sie trzymalam. Mama niby wyjechala za granice,po trudnym czasie odetchnelam z ulga ze juz mamy nasze m tylko dla siebie,uwierzcie to bylo jak z tych seriali "Dlaczego Ja" nie bede sie rozpisywac... Po czym okazalo sie ze wcale nie wyjechala,zaczelam rozmawiac z Tata,pojechalam do domu,dowiedzialam sie co tak naprawde sie stalo i zrobila moja Mama-krotko mowiac rozbila rodzine...Do tego brat bardzo chorowal tuz przed ta cala sytuacja wykryli mu cukrzyce i do tego pojawilo sie powiklanie-polineuropatia(szpital za szpitale ,kilka mc terapii,proby samobojcze) koszmar...wracajac niby pogodzilam sie z Tata,bo jak sie okazalo wlasna matka obwinila mnie za wszystko za to ze zadluzyla siebie na ponad 100tys zł(wiem co myslicie ze jaka matka taka corka) ale coz szukalismy jej z tata,byla nawet policja nic z tego ... po czym sama powiedziala ze jest w polsce(zostala w moim miescie ,mieszkala w jakims hostelu)kiedy ja spotkalam nie wiedzialam co pow,bo niby co mowi sie w takiej chwili,po prostu gadalam o glupotach...zaczelam sie z nia spotykac,nie doszlo do romowy do dnia dzisiejszego co tak naprawde sie stalo,skad te dlugi,moze Tata wie nam nie powiedzial... Tata pow do dzis to pamietam a w sumie cala sytuacja z poszukiwaniem trwala ponad 3 mc od stycznia do kwietnia,ze jesli uwazam ze chce powinnam powiedziec mojemu chlopakowi ze wiem gdzie jest moja matka ze sie z nia widuje,nie zrobilam tego do dzis...
widuje sie z nia ale nie ufam jej,czasem nie mam ochoty sie z nia widziec,bo mam dosc gadania o duperelach,uwazam ze powinna chciec wyjasnic wszystko,naprawic co sie da,nie wiem moze sie myle...do tego w czasie kiedy widywalam sie z mama,znowu przestalam widywac sie i wogole gadac z tata,trwa to do konca maja,nie zamienilam z nim slowa od tamtej pory...jedno kosztem drugiego prawda. Tak samo z bratem,babciami ale to inny temat...
tak czy siak moj nadal nie wiedzial cos sie dzieje co sie swieci...kiedy na poczatku stycznia nie wytrzymalam i pow mu co zrobila moja matka - pow ze zostanie ze mna(juz kilka razy chcial mnie zostawic przez rozne pierdoly ale jakos to ciagnelismy)ze naprawimy to ze bedzie dobrze ze mi pomoze...uwierzylam.
w wakacje pierwszy raz wyjechalismy razem na kilka dni,pierwsze wakacje od 8 lat,nigdy nigdzie nie bylismy,nawet to jest chore prawda?? To byl najlepszy czas ,naprawde wierzylam ze przelomowy czas,czulam sie cudownie a i on wydawalo sie byl szczesliwy...potem po powrocie pojechal na miesiac za granice,szyblo wrocil i cieszylam sie ze ten czas spedzimy oddzielnie ,odpoczniemy odetchniemy taki czas do przemyslen...potem wrocil kilka tyg w polsce i znowu wyjazd 2 mc.
Myslalam ze to dobrze mu zrobi,ze zarobi pieniadze ze to da mu radosc,stabilizacje chociaz na chwile...bylam w bledzie...
przez cale 2 mc w sumie dzwonilam do niego kilka razy moze 7,kilka smsow,romowy po 5min bo nie ma jak gadac,bo kasa z konta ucieka to co zawsze (nigdy nie bylam warta kilku zlotowek ).... myslam ze to dobrze ze ie bede go nagabywac ze odpocznie i jak wroci wreszcie mu wszystko powiem i pojdziemy do przodu,ze damy rade,ze mimo tylu chorych problemow pojdziemy do przodu...mylilam sie...
wrocil,od razu byla zlosc klotnia,paranoja,2 dni pozniej wielk aawantura,lzy ...pow ze jest ze mna z litosci,ze milosci miedzy nami nie ma,ze nie kocha,ze ma dosc tego,ze byl ze mna bo go prosilam zeby zostal wiele przykrych slow ktore slysze caly czas... myslalam ze mu przejdzie jak zawsze choc nie byl soba,byl obcy,zimny,zaczelam wierzyc to naprawde koniec ze wraca do rodzicow(swoja droga namawia do cala rodzina do powrotu do domu bo rodzice starsi potrzebuja opieni wiec najlepiej zeby rzucil wszystko i wrocil...)tak czy siak jakos przezylismy kilka dni,od lez do lez,klotnia za klotnia i seks mimo wszystko chcialam zeby chociaz na chwile byl obok,zeby przytulil ,pocalowal...tak bardzo tesknilam...Po czym zanalzalam z jego tel sms od kobiety,okazalo sie ze mial numer o ktorym nie wiedziala,ze z nia pisal,ze mnie zdradzil,calowal inna kobiete...ona mezatka mloda kur>> zaczelam wywiad,sprawdzilam wszystko poczte,nk,co sie dalo to co odkrylam zabilo mnie,pisal z nia i o mnie o nas,ze jestem nikim,ze mu na mnie nie zalezy,ze nasz zwiazek to fikcja,ze nie kocha...za to ona jest najpiekniejsza,nosil by ja na rekach ,podobno bylo tylko jedno spotkanie przypuszczam ze w jakims pubie ,po alkoholu ja calowal,dotykal jak mnie...pisal z nia straszne rzeczy,uprawial wirtualny seks(dodam w miedzy czasie dokladnie robil to samo ze mna) popadlam w furie,kiedy to odkrylam prawie wybilam mu zeby,zdradzil i nie mial odwagi mi tego pow(sadze ze ona tez byla przyczyna podjetej decyzji o rozstaniu,chciaz mezatka i kilka tys km od niego) ale zdradzil ,emocjonalnie,fizycznie,nawet jelsi nie bylo seksu,strasznie mnie to boli i ni daje rady zapomniec. W momncie kiedy powiedzialam dosc okazalo sie ze jestem w ciazy...plakalam bo jednoczesnie go kocham i nienawidze...jak mogl mi to zrobic,i dlaczego to tak cholernie boli...zostal,przeprosil ale nie zalowal,jakos samo wyszlo,kilka tyg bylo ok,dba o mnie a ja staram sie zapomniec chciaz nie moge strasznie mnie to boli...dzis sie poklocilismy znowu o wszystko i nic,bo ja caly czas mu wypominam co zrobil,bo nie bedzie miedzy nami dobrze ale uwaga bo ja to wszystko przeczytalam (zapomnialam dodac ze z ia sie skontaktowala i troszke nastarszylam ze mezowi wysle kopie rozmow-glupia jestem moglam tak zrobic,ja cierpie czemu ona ma nie cierpiec tak jak ja ?? )wracajac obwinianie sie caly czas...nie mam sily i chociaz go kocham nie dam rady tak dalej,boje sie go tak bardzo stracic,tyle lat,ale czy da sie to odbudowac,czy mozna kogos kochac po tym jak sie go przestalo go kochac?? Co mam zrobic,co dlaej do cholery z tym moim popieprzonym zyciem...naprawde chce zeby sie skonczylo ,chce umrzec bo wiem ze nie bedzie dobrze ale zawsze nadzieja sie tli...pomocy bardzo prosze niech ktos magicznie zmieni moje zycie na nowe lepsze...

Odnośnik do komentarza

Nie zazdroszcze Ci sytuacji, dlugo jestescie razem i zawsze tak jest ze w zwiazek wkrada sie rutyna ale czemu szukac przygod od razu? A jak juz to on powinien Ci powiedziec ze juz nic nie czuje i odejsc, proste a nie kombinowac za plecami. Ja bym zdrady nie wybaczyla, czy tej emocjonalnej czy fizycznej, takze sie Tobie nie dziwie, ze jest Ci ciezko zapomniec co zrobil. Sama musisz podjac decyzje. 3maj sie

Odnośnik do komentarza

Witaj Mirabella.
Spory czas temu poznałaś faceta, straciłaś dla niego głowę. Nadal z nim jesteś mimo, iż dzieli Was w zasadzie wszystko. Smutne.
Czytając Twojego posta dostrzegłem masę problemów z Tobą, nim, ze związkiem, ale nie zauważyłem tam najważniejszej rzeczy - miłości. Czy Ty jesteś pewna, że go kochasz? Uważam, że z jakiegoś powodu oszukujesz samą siebie.
To nie jest tak, że to Twój pierwszy chłopak?
Tak powiem właśnie - Jaka matka taka córka. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu to właśnie rodziców naśladujemy starając się być dorosłymi ludźmi. I jakoś tak dziwnie i często nie dostrzegamy, że niewłaściwie postępują.
Piszesz, że narobiłaś długów. potrafisz powiedzieć dlaczego potrzebowałaś więcej? Nie chodzi mi o wyliczanie tego, co zrobiłaś, ale o to dlaczego nie wystarczało Ci to, co posiadałaś? Jak te długi wyglądają w tej chwili? Pracujesz?
Piszesz, że dla Twojego faceta najważniejsze są pieniądze i wydaje mi się, że przy okazji stawia je ponad Tobą. Nie jest tak przypadkiem?
Teraz jesteś w ciąży. Który to miesiąc? Co myślisz o dziecku? Co planujesz? Trochę martwi mnie to, że tego dziecka w tej opowieści jest tak mało.
Zdrada to bardzo bolesne przeżycie i bardzo Ci tego współczuję. Stało się jednak i nie da się tego cofnąć. Można to wytłumaczyć, ale ja takiego wytłumaczenia nie zauważyłem. Normalnie proponowałbym Ci, żebyś porozmawiała szczerze ze swoim partnerem, ale w tej sytuacji nie wiem czy ma to już jakiekolwiek znaczenie.
Kiedy w związku jest źle a z Waszym zawsze było źle i partnerzy nie robią nic, żeby ten związek naprawić to właśnie tak się dzieje. Smutne, ale rzeczywiste.
Nadal mam duże wątpliwości do tego, czy jest o co walczyć.
Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie i poukładanie sobie życia samodzielnie.
O Twojej mamie porozmawiamy następnym razem.
Napisz teraz proszę, jak Ty to wszystko dalej widzisz, jaką rolę w Twoim życiu teraz i później odgrywa dziecko?
Postaraj się sobie odpowiedzieć, co tak naprawdę trzyma Cię przy tym człowieku? Czy nie jest to przypadkiem przyzwyczajenie, brak innej perspektywy?
Pozdrawiam. Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Mirabella, napisałaś, że Twój chłopak został z Tobą - myślisz, że dlaczego tak zrobił - ze względu na dziecko, z poczucia obowiązku, ze względu na czas, który spędziliście ze sobą? Zastanów się, czy jego motywy są dla Ciebie wystarczające, by kontynuować ten związek.
Rozumiem, że go kochasz i boisz się go stracić - jednak powinno to być obustronne.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczona

Twoje życie się zagmatwało, ale pamiętaj że jak się chce to wszystko można odkręcić.Ale muszą chcieć dwie strony i Ty musisz wiedzieć co chcesz jak chcesz żyć , co oczekujesz od partnera, który Cię zranił,czy więcej Was łączy czy dzieli.Czy on Cię kocha czy zdrada to przypadek czy szukał kobiety innej niż TY .Bo jeśli to drugie to wcześniej czy później a życie jest długie odejdzie lub zdradzi ponownie jak nadarzy się okazja.Pytań jest wiele ale odpowiedzi musisz znaleść sama i zdecydować o swoim życiu.Zawsze warto ratować związek pod warunkiem że bardzo Ci na nim zależy.W życiu trzeba wybaczać choć jest to trudne ale potem łatwiej żyć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...