Skocz do zawartości
Forum

Chęć popełnienia samobójstwa


Gość roqez

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem doskonale jak się czujesz. Ja także planuje "złotego" już od prawie dwóch tygodni. Tylko, że moja sytuacja diametralnie różni się od Twojej. Mam 23 lata (prawie 24), jestem uzależniony od silnych leków przeciwbólowych (morfina, Dolargan, fentanyl, metadon i heroiny), a także od 9 lat biorę benzodiazepiny (głównie Clonazepam, ale też inne, np. Xanax, Dormicum itd.). Jestem narkomanem i lekomanem. Próbowałem chyba wszystkich możliwych form leczenia dostępnych w tym kraju i wszystko zawodziło (oprócz substytucji metadonem, teraz byłem na programie prawie 2 lata na dawce 140mg/doba ((metadon)), ale zrezygnowałem i ponad tydzień umierałem w łóżku po nagłym odstawieniu wszystkiego. Rodzina próbowała mi pomóc przez te lata, teraz mieszkam chwilowo z mamą, której nie chcę już dłużej męczyc moją osobą. Ojciec odciął się ode mnie, w sumie tak jak i reszta rodziny. Jedynie matka pomaga mi jak może resztkami sił, w dodatku jej "partner" ją codziennie męczy i dobija, mama płacze po nocach, wychodzi z domu... Mam młodszego brata (15 lat) i ostatnimi czasy dużo myślałem, żeby to wszystko skończyc. Od kilku lat jestem w tym błędnym kole, raz jestem na leczeniu, później już nie jestem i zwykłe problemy (np. poszukanie pracy itd.) mnie po prostu przytłaczają. Rozstałem się z dziewczyną (ale i tak to był chory związek), nie mam przyjaciół i od niedawna znów zacząłem troszkę dobierac różne rzeczy, głównie leki uspokajające. Marzę o tym, aby walnąc odpowiedni zestaw, zamknąc oczy i już nigdy ich nie otworzyc. Czuję że nie mam już nic do stracenia. Kiedyś byłem zupełnie innym człowiekiem. Miałem mnóstwo znajomych, byłem uśmiechnięty, towarzyski, a teraz cały czas siedzę sam i myślę, myślę, myślę... Leczyłem się na depresję od 17 roku życia, brałem paroksetynę, sertralinę, mianserynę... Nie mam siły już życ dłużej,

Odnośnik do komentarza

Tak czytam to co inni piszą i mi sie przykro robi..
Jest tyle ludzi , którzy cierpią przez różne choroby itp. A mimo to cały czas walczą i się nie poddają. Którzy oddali by wszystko za życie tych ,których chcą sobie jego odebrać.
Czy naprawdę jest Aż tak źle,żeby odebrać sobie życie?
I czy samobójstwo jest tchórzostwem? Bo się poddajemy wtedy kiedy jest źle,zamiast walczyć , czy jednak odwagą...?

Odnośnik do komentarza

marta19944
roqez jak tam u Ciebie? co słychać? jak sobie radzisz?

U mnie jest źle. Nie radzę sobie z sytuacją. Pracy jak dotąd nie znalazłem. Rodzina ma mnie głęboko w czterech literach. Grozi mi amputacja obu nóg. Jestem przerażony. Mimo leczenia choroba mnie wykańcza. Lekarz mimo alergii na insulinę kazał ją brać. Cały czas jestem z tym wszystkim sam. Nic z tego, co pisaliście się nie sprawdziło. Moim zdaniem i jest to szczere zdanie popełniłem błąd życiowy zgadzając się na leczenie. Wolałbym zapaść w śpiączkę cukrzycową i już się nie obudzić.

Odnośnik do komentarza

zako.chana
Chyba każdy człowiek w swoim życiu miewa chwile zwątpienia , chyba każdy z nas myślał kiedyś o odebraniu sobie życia . .Niektórym udaje się wygrać z chorobą .

Cukrzyca jest chorobą niewyleczalną. Insulina jest brana, aby spadł cukier i niedopuszczenie do powikłań.

Odnośnik do komentarza

~beksaa19
Tak czytam to co inni piszą i mi sie przykro robi..
Jest tyle ludzi , którzy cierpią przez różne choroby itp. A mimo to cały czas walczą i się nie poddają. Którzy oddali by wszystko za życie tych ,których chcą sobie jego odebrać.
Czy naprawdę jest Aż tak źle,żeby odebrać sobie życie?
I czy samobójstwo jest tchórzostwem? Bo się poddajemy wtedy kiedy jest źle,zamiast walczyć , czy jednak odwagą...?

Ja się nie poddałem, choć wielokrotnie przechodziło mi to przez myśl. Jest źle. Mam blizny po wkłuciach. Wkłucie jest najgorszym momentem. Za każdym razem jest tak samo. Jeszcze do tego nie przywykłem. Zastrzyk to już znoszę lepiej. A później alergia. Z niecierpliwością czekam na lek, który kiedyś zmieni moje życie.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

Cukrzycę uważasz za wystarczający powód do tego, aby skrócić swoją egzystencję? Coś jeszcze wpływa na takową chęć.

Z nieuleczalną chorobą da się żyć i przyzwyczaić do symptomów chorobowych ( coś na en temat wiem ) - i tak każdy z biegiem czasu odejdzie z tego świata, więc jaki jest sens, aby to przyspieszać?

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Martita.89
Cukrzycę uważasz za wystarczający powód do tego, aby skrócić swoją egzystencję? Coś jeszcze wpływa na takową chęć.

Z nieuleczalną chorobą da się żyć i przyzwyczaić do symptomów chorobowych ( coś na en temat wiem ) - i tak każdy z biegiem czasu odejdzie z tego świata, więc jaki jest sens, aby to przyspieszać?

Pozdrawiam.

Kiedyś tak sądziłem. Dzisiaj mniej. To jest niewyobrażalny ból, kiedy muszę się kłuć. Byłem zdrowy, miałem rodzinę, nie musiałem nic robić, pracowałem, chodziłem gdzie chciałem, nie chodziłem po lekarzach. Dzisiaj jestem chory, rodzina ma mnie gdzieś, nie mam pracy, chodzę po lekarzach. Cukrzyca zmieniła moje życie. Jestem sfrustrowany. Słabo sobie radzę,ale nie ma odwrotu. Chcę doczekać czasów, kiedy powstanie lek na cukrzycę, który sprawi życie normalne i będę mógł wszystko co przypominało mi o walce z cukrzycą wyrzucić do kosza.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

Nie trać nadziejii, bo to właśnie ona, oraz bliskie osoby pomagają chorym w walce i niepoddaniu się..

Z każdej sytuacji da się znaleźć jakieś pozytywne rozwiązanie - nieraz szybciej, nie raz więcej czasu potrzeba, aby je dojrzeć..

Odnośnik do komentarza

roqez, rozumiem wszystko, co czujesz. ale to wszystko jest po coś. sam widzisz, miałes wszystko, robiłes co chciałes- sam tak piszesz. teraz dopiero widzisz, co naprawde w zyciu sie liczy. na czym polega. wyjdziesz z tego i bedziesz bardziej szczesliwy, niz wczesniej, bo sobie z tym poradzisz i nabierzesz własciwego podejscia do rzeczywistosci. choroba nie jest koncem swiata. cokolwiek sie dzieje w zyciu, nie jest kocem swiata, tylko to Ty musisz w to uwierzyc. Ty kształtujesz swoje zycie.

Odnośnik do komentarza

Martita.89
Nie trać nadziejii, bo to właśnie ona, oraz bliskie osoby pomagają chorym w walce i niepoddaniu się..

Z każdej sytuacji da się znaleźć jakieś pozytywne rozwiązanie - nieraz szybciej, nie raz więcej czasu potrzeba, aby je dojrzeć..

Ja nie mam osób bliskich. Wszyscy się odwrócili ode mnie. I to właśnie przez cukrzycę.

Odnośnik do komentarza

austeria
roqez, rozumiem wszystko, co czujesz. ale to wszystko jest po coś. sam widzisz, miałes wszystko, robiłes co chciałes- sam tak piszesz. teraz dopiero widzisz, co naprawde w zyciu sie liczy. na czym polega. wyjdziesz z tego i bedziesz bardziej szczesliwy, niz wczesniej, bo sobie z tym poradzisz i nabierzesz własciwego podejscia do rzeczywistosci. choroba nie jest koncem swiata. cokolwiek sie dzieje w zyciu, nie jest kocem swiata, tylko to Ty musisz w to uwierzyc. Ty kształtujesz swoje zycie.

W życiu zostałem sam i od tamtego momentu żyje dla siebie. Nie chce nic zmieniać w swoim życiu.

Odnośnik do komentarza

~Oczy Twoje
to może poznaj kogoś nowego, jest wiele osób które mają cukrzycę lub wiele gorszych chorób... może nie skupiaj się na tym że jesteś chory, staraj się rozwijać, poznawać co raz nowe osoby...

Będzie bardzo trudno. Najlepiej być samemu, bo mogę zawieść się na kimś, albo ktoś na mnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

Przykre, że w takowy sposób postąpiły bliskie Ci osoby. Lecz wiedz jedno przez chorobę nie jesteś mniej wartościowym człowiekiem.

Nie jeden chory właśnie dzięki ciężkim przeżycią związanym z choróbskiem, nabiera więcej pokory i staje się lepszym człowiekiem.

Wierzę w, to iż odnajdziesz kiedyś / trafisz na takich ludzi - którzy zaakceptują Cie takiego jaki jesteś i to że masz cukrzycę nie będzie dla nich żadną przeszkądą.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Martita.89
Przykre, że w takowy sposób postąpiły bliskie Ci osoby. Lecz wiedz jedno przez chorobę nie jesteś mniej wartościowym człowiekiem.

Nie jeden chory właśnie dzięki ciężkim przeżycią związanym z choróbskiem, nabiera więcej pokory i staje się lepszym człowiekiem.

Wierzę w, to iż odnajdziesz kiedyś / trafisz na takich ludzi - którzy zaakceptują Cie takiego jaki jesteś i to że masz cukrzycę nie będzie dla nich żadną przeszkądą.

Pozdrawiam.

Dzisiaj dostałem list polecony. Rodzice wnieśli powództwo o alimenty. Przewidywałem, że takie coś kiedyś się wydarzy. Dzwonili po diagnozie, że mam im wysłać pieniądze. Nie zrobiłem tego i mam nadzieje, że sąd zgodzi się z moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza

To nie są rodzice tylko jakieś szuje żerujące na innych. Jakim prawem domagają się od Ciebie pieniędzy?!
Mój ojciec zachorował na cukrzycę w wieku 23 lat, obecnie ma 62 lata. Gdy dowiedział się o cukrzycy, akurat był w trakcie planowania ślubu. Chciał wszystko odwołać, zostawić moją matkę. Lekarze wmawiali mu, że z powodu cukrzycy będzie bezpłodny. Dokładnie 14 miesięcy po ślubie urodziła się moja siostra ;) Ojciec nie przestał pracować, wyjechał nawet na 2 lata do ciężkiej pracy fizycznej do Iraku i też jakoś udało mu się okiełznać chorobę. Gdy wrócił, rodzice postanowili powiększyć rodzinę i tak pojawiłam się na świecie ja :) Pracował tak długo, jak mógł, fizycznie, w hucie, na 3 zmiany. 4 lata temu był w takim stanie, że groziły mu dializy, stracił wzrok w obu oczach i miał problemy z sercem. Dzięki lekarzom (na NFZ, a więc jednak można trafić na sensownych lekarzy) na chwilę obecną nefrologa odwiedza dwa razy w roku, bo wyniki ma wzorowe. Wzrok odzyskał w jednym oku całkowicie, w drugim w 70% i bez problemu czyta gazety w okularach (-0,5 i -1,5). Nie przeszedł zawału, zrzucił w ciągu roku 20kg i wszystkie wyniki się poprawiły. A pamiętam czasy gdy jego cukry wahały się na tyle, że bał się wychodzić z domu - rano 50 i tracił przytomność, po południu 350. Dobrze dobrana insulina i obecnie podczas codziennych pomiarów poziom cukru we krwi nie przekracza 180, a przy takim "stażu chorobowym", to chyba nie jest aż tak dużo. Owszem, chodzi po lekarzach, jak każdy chory. Ale czy to powód do odbierania sobie życia? Każdego z nas to czeka, każdy z nas umrze...
Głowa do góry, najważniejsze to ustabilizować cukry i stosować odpowiednią dietę :) Z cukrzycą można żyć :)

Odnośnik do komentarza

I jeszcze jedno. Zapamiętaj sobie to raz na zawsze - przyjaciele, którzy przestali być Twoimi przyjaciółmi, nigdy nimi nie byli. Nie ma czegoś takiego, że kogoś przerosła wieść o Twojej chorobie. Przyjaźń nie polega na tym by być przy kimś gdy jest dobrze, ale głównie na tym by wspierać gdy jest źle.
A co do uczulenia na insulinę, mój znajomy miał dokładnie to samo. Zmiana diabetologa, który wydał mu skierowanie do szpitala na oddział diabetologiczny i po miesięcznym pobycie dobrano mu taki preparat insulinowy, że od 9 lat nie miał ani jednej reakcji uczuleniowej, a wcześniej niemal każde wkłucie kończyło się silną wysypką, rumieniem, kołataniem serca itp.
Obawiasz się codziennych wkłuć, postaraj się o pompę insulinową, wtedy życie byłoby zdecydowanie prostsze.
Nie żyjemy w średniowieczu, medycyna się rozwinęła i nie ma co załamywać rąk i użalać się nad sobą. Jeśli Twój lekarz nie wykazuje zainteresowania by Ci pomóc, to go zmień! Masz do tego prawo! I walcz o to co Ci się należy! Zgłoś się do fundacji pomagającej chorym na cukrzycę, zacznij wreszcie działać! I zapewniam Cię, że jeśli uda Ci się zapanować nad chorobą, odzyskasz radość życia.
Piszesz, że nie masz kobiety, jesteś singlem. Załóż profil w portalu randkowym, nie musisz od razu dodawać informacji o chorobie. Wyjdź z inicjatywą, zaczepiaj kobiety, rozmawiaj z nimi, flirtuj. A gdy dojdzie do spotkania, nie ukrywaj choroby. Trafisz na wyrozumiałą, to z Tobą zostanie. Będzie pusta, szukaj dalej. Sama po 4 nieudanych spotkaniach w ciemno miałam dość tej formy poznawania ludzi i przy 5 propozycji spotkania, zrezygnowałam. Ten facet czekał na mnie 3 miesiące. Odważyłam się, a 3 miesiące później na moim palcu znalazł się pierścionek zaręczynowy ;)

Odnośnik do komentarza

gruszeczka
To nie są rodzice tylko jakieś szuje żerujące na innych. Jakim prawem domagają się od Ciebie pieniędzy?!
Mój ojciec zachorował na cukrzycę w wieku 23 lat, obecnie ma 62 lata. Gdy dowiedział się o cukrzycy, akurat był w trakcie planowania ślubu. Chciał wszystko odwołać, zostawić moją matkę. Lekarze wmawiali mu, że z powodu cukrzycy będzie bezpłodny. Dokładnie 14 miesięcy po ślubie urodziła się moja siostra ;) Ojciec nie przestał pracować, wyjechał nawet na 2 lata do ciężkiej pracy fizycznej do Iraku i też jakoś udało mu się okiełznać chorobę. Gdy wrócił, rodzice postanowili powiększyć rodzinę i tak pojawiłam się na świecie ja :) Pracował tak długo, jak mógł, fizycznie, w hucie, na 3 zmiany. 4 lata temu był w takim stanie, że groziły mu dializy, stracił wzrok w obu oczach i miał problemy z sercem. Dzięki lekarzom (na NFZ, a więc jednak można trafić na sensownych lekarzy) na chwilę obecną nefrologa odwiedza dwa razy w roku, bo wyniki ma wzorowe. Wzrok odzyskał w jednym oku całkowicie, w drugim w 70% i bez problemu czyta gazety w okularach (-0,5 i -1,5). Nie przeszedł zawału, zrzucił w ciągu roku 20kg i wszystkie wyniki się poprawiły. A pamiętam czasy gdy jego cukry wahały się na tyle, że bał się wychodzić z domu - rano 50 i tracił przytomność, po południu 350. Dobrze dobrana insulina i obecnie podczas codziennych pomiarów poziom cukru we krwi nie przekracza 180, a przy takim "stażu chorobowym", to chyba nie jest aż tak dużo. Owszem, chodzi po lekarzach, jak każdy chory. Ale czy to powód do odbierania sobie życia? Każdego z nas to czeka, każdy z nas umrze...
Głowa do góry, najważniejsze to ustabilizować cukry i stosować odpowiednią dietę :) Z cukrzycą można żyć :)

To oni mnie stworzyli do życia. Rodziców się nie wybiera. Przegrałem sprawę w sądzie i sąd dobitnie zobligował mnie do płacenia alimentów na rodziców.
Bardzo wzruszająca historia Twojego ojca. Ja bym się kompletnie załamał tracąc wzrok. Zrzuciłbym się z mostu.
Masz ojca twardziela, choć na początku był przypadkiem do mnie podobnym.
Nie ma powodu do popełnienia samobójstwa. Najgorsze jest to, że cukier rano jest OK, idę do sklepu i nagle robi mi się nie dobrze, muszę szybko wracać do domu. Nie tak sobie wyobrażałem swoje życie. W moich marzeniach na zawsze pozostanie chęć posiadania rodziny, najpierw dziewczyny, następnie żony, dzieci. W moim przypadku to marzenie prawdopodobnie nigdy się nie spełni.

Odnośnik do komentarza

gruszeczka
I jeszcze jedno. Zapamiętaj sobie to raz na zawsze - przyjaciele, którzy przestali być Twoimi przyjaciółmi, nigdy nimi nie byli. Nie ma czegoś takiego, że kogoś przerosła wieść o Twojej chorobie. Przyjaźń nie polega na tym by być przy kimś gdy jest dobrze, ale głównie na tym by wspierać gdy jest źle.
A co do uczulenia na insulinę, mój znajomy miał dokładnie to samo. Zmiana diabetologa, który wydał mu skierowanie do szpitala na oddział diabetologiczny i po miesięcznym pobycie dobrano mu taki preparat insulinowy, że od 9 lat nie miał ani jednej reakcji uczuleniowej, a wcześniej niemal każde wkłucie kończyło się silną wysypką, rumieniem, kołataniem serca itp.
Obawiasz się codziennych wkłuć, postaraj się o pompę insulinową, wtedy życie byłoby zdecydowanie prostsze.
Nie żyjemy w średniowieczu, medycyna się rozwinęła i nie ma co załamywać rąk i użalać się nad sobą. Jeśli Twój lekarz nie wykazuje zainteresowania by Ci pomóc, to go zmień! Masz do tego prawo! I walcz o to co Ci się należy! Zgłoś się do fundacji pomagającej chorym na cukrzycę, zacznij wreszcie działać! I zapewniam Cię, że jeśli uda Ci się zapanować nad chorobą, odzyskasz radość życia.
Piszesz, że nie masz kobiety, jesteś singlem. Załóż profil w portalu randkowym, nie musisz od razu dodawać informacji o chorobie. Wyjdź z inicjatywą, zaczepiaj kobiety, rozmawiaj z nimi, flirtuj. A gdy dojdzie do spotkania, nie ukrywaj choroby. Trafisz na wyrozumiałą, to z Tobą zostanie. Będzie pusta, szukaj dalej. Sama po 4 nieudanych spotkaniach w ciemno miałam dość tej formy poznawania ludzi i przy 5 propozycji spotkania, zrezygnowałam. Ten facet czekał na mnie 3 miesiące. Odważyłam się, a 3 miesiące później na moim palcu znalazł się pierścionek zaręczynowy ;)

Mój były kierownik, ten co przeszedł na emeryturę zainteresował się moim losem. Kiedyś do mnie zadzwonił jak sobie radzę, co słychać. W pracy zawsze z każdym porozmawiał. Ze zmianą diabetologa będzie trudno. W moim mieście jest jeden lekarz z tą specjalizacją.
NFZ nie zrefunduje pompy. Także utrzymanie siebie, alimenty, sprawiają, że mnie na nią nie stać.
Mam profil na portalu randkowym od 6 lat. Oczywiście rozmawiam z kobietami, nie zaczepiam, nie jestem nachalny. I co z tego? Nic z tego nie wynika. Ja już prawdopodobnie do końca życia będę sam jak palec. Nie jest dla mnie jakaś zmiana. Jestem sam w życiu. Gratuluje Ci tego, że znalazłaś kogoś kto Cię lubi, kocha, chce z Tobą spędzić resztę życia, chce założyć rodzinę.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Wszyscy sie od Ciebie odwrócili w tym rodzice.
Masz alergie na insulinę .Grozi Ci amputacja nóg.
Policjant nie pozwolił Ci zrobić zastrzyku bo uznał ze jesteś narkomanem ...doprowadzając nieomal do tragedii...
Rodzice ktorzy pracują badz pracowali za granicą złozyli wniosek w sądzie i wygrali sprawę o alimenty ...
Itd ...
Naprawdę nieprawdopodobna historia.

Odnośnik do komentarza

~cytrynowa babeczka
Wszyscy sie od Ciebie odwrócili w tym rodzice.
Masz alergie na insulinę .Grozi Ci amputacja nóg.
Policjant nie pozwolił Ci zrobić zastrzyku bo uznał ze jesteś narkomanem ...doprowadzając nieomal do tragedii...
Rodzice ktorzy pracują badz pracowali za granicą złozyli wniosek w sądzie i wygrali sprawę o alimenty ...
Itd ...
Naprawdę nieprawdopodobna historia.

Dostałem takiego porządnego kopa od losu i po dziś dzień nie wiem, czym sobie na to wszystko zasłużyłem.

Odnośnik do komentarza

Chłopie weź się w garść! Jeśli nie jesteś w stanie znaleźć pracy, złóż wniosek o rentę. Wtedy będziesz mógł się ubiegać o zatrudnienie w zakładzie pracy chronionej. A na razie spróbuj zatrudnić się gdziekolwiek, choćbyś miał być nocnym stróżem. Ważne by mieć środki do życia.
Nie wierzę w to, że przez 6 lat żadna kobieta się Tobą nie zainteresowała... Wybacz, ale piszesz tak jakby spadły na Ciebie wszystkie nieszczęścia, a Ty byś wyglądał jak Quasimodo... Mogę wiedzieć ile masz lat?
Ty byś się zabił gdybyś stracił wzrok? A mój ojciec pojechał do Kliniki Okulistycznej w Katowicach na konsultację, czekał na operację i się jej poddał. Nauczył się na nowo funkcjonować, nawet wychodził z domu, co prawda z moją lub mamy asekuracją, ale wychodził, a mieszkamy na 4 piętrze, nie ma windy, więc sporo schodów miał do pokonania!
Dlaczego piszesz, że grozi Ci amputacja nóg? Rozwinęła się u Ciebie stopa cukrzycowa?
Masz profil na portalu randkowym. Spotkałeś się kiedykolwiek z kobietą tam poznaną? Może po prostu źle się za to zabierasz :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...