Skocz do zawartości
Forum

gruszeczka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Zabrze

Osiągnięcia gruszeczka

0

Reputacja

  1. Cravisol na pewno kupię, ale te wyciągi etanolowe... Można po tym prowadzić auto? :) Jak wykluczyć nerwicę serca?
  2. Wracając do tematu - ja nigdy nie zdradziłam i zdradzić nie zamierzam. Byłam w 6-letnim związku i nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło żeby zrobić skok w bok. Jak tak można? Jeśli uczucie się wypali, albo dojdę do wniosku, że nic mnie z partnerem nie łączy, to po prostu odchodzę, tak by jak najmniej zranić. Ale zdrada?! Cóż, szkoda tylko, że byłam wtedy z kimś, kto nie kierował się w życiu zasadami podobnymi do moich... Związek zakończył się właśnie w momencie, w którym dowiedziałam się, że mój niedoszły narzeczony (zaręczyny miały być na dniach) zdradzał mnie co najmniej od roku i... ma dziecko ze swoją "panienką" ;) Teraz jestem w nowym związku i nie mam zamiaru się odegrać za to co mnie kiedyś spotkało. Narzeczonemu na dzień dobry na pierwszym spotkaniu oświadczyłam, że jeśli tylko dowiem się o zdradzie, bez skrupułów zasadzę mu kopa w tyłek. Szanuję siebie, nie ranię innych z premedytacją i tego samego oczekuję od innych...
  3. Byłam prywatnie, a jakże. Zrobiono mi EKG - jak u dziecka ;) Zrobiono mi echo serca - żadnych wad, prawidłowa wielkość komór i przedsionków, nie mam wypadających płatków, wadliwych zastawek, pozapychanych tętnic itp. itd. Ogólnie lekarz uznał, że serce mam zdrowe jak u konia ;) Wykonano mi Holtera - 3 skurcze komorowe i 13 nadkomorowych (badanie trwało dokładnie 27h). Średnie tętno - 68/min, min 48 (sen), max 144 (wnoszenie zakupów na 4 piętro) i ogólnie nie ma się do czego przyczepić... Od lekarza usłyszałam, że taka ilość dodatkowych pobudzeń występuje u KAŻDEGO ZDROWEGO człowieka i nie ma potrzeby wprowadzania leków, bo to by wyglądało jak strzelanie do mrówek z armaty ;) Trochę mnie to uspokoiło, ale szczerze mówiąc wolałabym żeby tych dodatkowych pobudzeń nie było wcale, bo to jest tak cholernie nieprzyjemne uczucie, że najgorszemu wrogowi tego nie życzę. Dla mnie sprawa jest jasna - mam dodatkowy skurcz i automatycznie zaczyna mnie to stresować, im bardziej się stresuję, tym bardziej skurcze się nasilają. Aż dochodzi do takiego momentu, że nie wiem czy mam siąść i płakać, czy wzywać karetkę i zaczynam głupieć, bo mam wrażenie, że to serce za chwilę stanie na dobre i już nigdy więcej nie ruszy. Całe życie przelatuje mi przed oczami, zaczynam rozmyślać o swoich planach na życie (za rok ślub, za dwa miesiące mamy razem zamieszkać). Ech, czasem aż żyć mi się odechciewa... Sama się nakręcam i naprawdę zaczynam się zastanawiać czy to aby nie jest nerwica... Miałam atak dodatkowych pobudzeń i trafiłam na pogotowie. Jak tylko weszłam do szpitala, skurcze ustąpiły a ja czułam się jak nowo narodzona... Wczoraj serce szalało, a jak tylko umówiłam wizytę u kardiologa, z 50 pobudzeń na godzinę zrobiło mi się nagle 16 na dobę. Dawniej to samo miałam przed wizytą u dentysty. Ząb bolał mnie niemiłosiernie, ale gdy tylko wchodziłam do gabinetu, przestawał boleć. Zauważyłam, że uspokajająco działa na mnie już sama świadomość, że ktoś mi pomoże, że za chwilę dotrę do lekarza, że zrobią mi badania, że przecież to szpital/lekarz/specjalista. Czy to normalne? Nie sądzę...
  4. Mam 28 lat, moim problemem są dodatkowe skurcze serca (nie wiem czy nadkomorowe czy komorowe). Każdy z lekarzy, do którego do tej pory trafiałam bagatelizuje problem. Skurcze pojawiły się nagle 2 lata temu w sytuacji bardzo stresującej - zakończenie kilkuletniego związku. Wówczas były nasilone na tyle, że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Skurcz za skurczem. W ciągu miesiąca 8 razy wykonywano mi EKG, na żadnym owe skurcze się nie pojawiły, a lekarze twierdzili, że mam serce silne jak dzwon i nie ma powodu do niepokoju. Nie dostałam żadnych leków poza Asparginem (magnez i potas), ale nawet po to nie chciałam sięgać, bo uznałam, że skoro to nic poważnego, to nie ma co się faszerować lekami. Po 5 miesiącach skurcze ustąpiły. Potem pojawiały się raz na kilka miesięcy w ilości 1-3 na dobę, ale nie były zbyt dokuczliwe. Od tygodnia wróciły ze zdwojoną siłą - mam skurcz za skurczem. Bywa tak, że serce na ułamek sekundy się zatrzymuje, mam dwa normalne uderzenia i znowu skurcz, kilka normalnych uderzeń i skurcz. Taki atak trwa niekiedy przez kilka godzin co wywołuje u mnie straszną panikę. Chodzę z kąta w kąt, nie mogę sobie znaleźć miejsca, dłonie zaczynają mi się pocić i trząść, najchętniej od razu bym wsiadła w auto i pędziła na pogotowie. Nie mam omdleń, mroczków przed oczami, po prostu panicznie zaczynam się w takich chwilach bać, że serce w końcu stanie i już nie ruszy. Byłam u lekarza rodzinnego już 3 razy, nie mogę doprosić się o skierowanie do kardiologa by wykonał chociaż Holtera albo echo by stwierdzić na jakim podłożu jest moja arytmia. Nie wiem co robić... Dzisiejszej nocy skurcze nie dawały mi spać do północy, zasnęłam, po dwóch godzinach pobudka i już nie byłam w stanie zasnąć. Chce mi się płakać, bo nawet nie mam się do kogo z tym zwrócić. Lekarz rodzinny twierdzi, że to na podłożu nerwowym, zasugerował nerwicę i kazał mi "wyluzować". Ale jak mam to zrobić jeśli serce szaleje?
  5. gruszeczka

    Brzydki zapach z ust

    Popieram, jak dla mnie to mogą być problemy albo z uzębieniem (np. pod zębem zbiera się ropa), albo z zatokami. Sama miałam niewyleczone zapalenie zatok i mimo, że nie miałam w danym okresie jakiegoś uporczywego kataru (ot, wydmuchanie nosa na dzień dobry po całej nocy), zapach z ust był nieprzyjemny. Wyleczyłam zatoki, woń wydobywająca się z ust wróciła do normy ;) Po pierwsze wizyta u lekarza, po drugie warto zwiększyć ilość kurkumy w swojej diecie...
  6. ~Liljanaa W kwestii ortografii- istnieje dysleksja :) Nie wierzę, że nagle mamy wysyp dyslektyków... Sama miałam przykład u siebie w klasie tuż przed maturą. Nagle 5 osób (klasa liczyła 27 osób) ZAŁATWIŁO sobie zaświadczenie o dysleksji, mimo iż przez cały okres nauki, nie mieli z tym większych problemów, a jeśli już jakiś błąd popełniali, to wyłącznie z własnego lenistwa. Ale czasem lepiej powiedzieć "mam dysleksję", niż usiąść ze słownikiem i nauczyć się zasad pisowni... :) A co do dyslektyków, znam przypadek, w którym dorosły facet z dysortografią tak usilnie z nią walczył, że "sadził byki" tylko w nielicznych przypadkach. Dało się? :)
  7. ~Nie Kolega A zatem pytam: czy mozna na portalach spolecznosciowych spotkac dziewczyne uczciwa, normalna? Czy tylko ja mam takiego pecha? ~Nie Kolega A zatem pytam: czy mozna na portalach spolecznosciowych spotkac dziewczyne uczciwa, normalna? Czy tylko ja mam takiego pecha? Można i ja byłam tego najlepszym przykładem ;) Jestem skromna i nigdy nie uważałam się za nie wiadomo jak cudowną i wartościową, wręcz przeciwnie, mam zaniżone poczucie własnej wartości, ale po przeczytaniu postów, które tu piszecie, dochodzę do wniosku, że jednak nie jestem taka najgorsza :D Nie palę, nie piję, nigdy nie odważyłam się żeby poderwać faceta bo nie miałam do tego śmiałości, gdy jestem w związku ograniczam kontakty z innymi mężczyznami do minimum (nie rozmawiam z nikim na gg czy skype, nie chodzę ze znajomymi facetami na kawę, nie flirtuję itp. itd.), bo sama sobie nie życzę żeby obok mojego faceta kursowały jakieś kobiety. Na imprezy nigdy nie chodziłam (no dobra, w wieku 17-18 lat dałam się zmusić przyjaciółkom na wypad do kilku dyskotek, ale kończyło się to tak, że po 2 godzinach chciałam wracać do domu i tylko chrzaniłam tym zabawę innym, więc w końcu przestali mnie zapraszać...), jako dziecko unikałam nawet rodzinnych posiedzeń przy stole, komunii, osiemnastek, wesel - po prostu nie lubię imprez i koniec, źle się czuję w towarzystwie wielu osób, nie przepadam za alkoholem i mam alergię na ludzi, którzy nie znają umiaru i nie wiedzą kiedy skończyć pić, a potem dochodzi do niemiłych sytuacji. Większą przyjemność sprawia mi wyjście na spacer do parku, wypad na basen, powspinanie się po skałkach (mieszkam na Jurze) czy kino, niż bieganie po knajpach i sączenie piwa przez słomkę. Jedyne czego szukałam na portalach randkowych to: zrozumienie, szacunek, szczerość, prawdziwe uczucie i trwały związek oparty na wzajemnym uczuciu. Po kilku pierwszych spotkaniach zastanawiałam się czy aby trafiłam w dobre miejsce, bo na pierwszym spotkaniu z początku było miło, ale po 6h randki (!!!) usłyszałam na odchodne pytanie: "co byś powiedziała na seks na tyłach auta?", gdy odmówiłam, padło magiczne: "wiesz co, tak naprawdę to jest mi dobrze samemu, nie szukam związku". Na drugiej randce okazało się, że facet potrzebował mnie jedynie do tego, bym pomogła mu wypełnić PIT (pracuję w biurze rachunkowym). Gdy go wypełniłam, przestał pisać, nie miał czasu na spotkanie, aż w końcu oświadczył, że się z kimś spotyka ;) Nie okłamuję swojego partnera, nigdy żadnego z nich nie okłamywałam, bo wiem, że kłamstwo ma krótkie nogi. A nie po to ktoś mnie obdarza zaufaniem, bym później musiała je wystawiać na próbę i ryzykować tym, że stracę kogoś, kogo kocham. Co do pisowni, gdy przesiadywałam na czatach, to ja byłam nazywana panią Miodek ;) Mam ukończone studia, pracę, samochód i nieco oszczędności i nigdy nie pozwolę na to, by mój facet mnie utrzymywał. Sprzątam, piorę, gotuję,jak trzeba, to i ściany pomaluję i tapety położę, a i w gładzie się kiedyś bawiłam, bez obawy o to, czy połamię sobie pazurki albo zniszczę makijaż ;) Dbam o siebie, ale nie sterczę godzinę przed lustrem - przygotowanie do wyjścia zajmuje mi maksymalnie 15 minut. Jestem punktualna, a wręcz zawsze zjawiam się przed czasem. Ok, mam nadwagę. I to pewnie dlatego przez tyle lat albo byłam sama, albo musiałam użerać się z facetami, którzy nie byli warci złamanego grosza. Albo byłam zostawiana z dnia na dzień bez słowa, bo uczucie się wypaliło, albo dowiadywałam się o zdradzie, albo o tym, że niedoszły narzeczony zapomniał gdzie jest jego dom i postarał się o dziecko z jakąś panienką. Przez 6 lat marnowałam życie w toksycznym związku, o którym najchętniej bym zapomniała, a najlepiej wymazała go ze swojego życia. I dopiero w zeszłym roku poznałam kogoś, kto jest wart wszystkich poświęceń. Poznałam go na portalu randkowym i gdyby sam do mnie nie napisał, nawet bym o nim nie wiedziała, nie miałam śmiałości się odezwać jako pierwsza do faceta. Tak więc, kończąc mój długi wywód, odpowiem na Twoje pytanie. Na portalach randkowych są normalne, uczciwe i wartościowe kobiety, a Ty jednak masz pecha życiowego. Bo nie wierzę, że świat jest na tyle zepsuty, że poza mną nie ma dziewczyn, które kierowałyby się w życiu podobnymi wartościami do moich czy tych, które sam wymieniłeś. Albo zaczepiasz puste i tępe cizie kierując się wyglądem, albo nie czytasz opisów...
  8. Chłopie weź się w garść! Jeśli nie jesteś w stanie znaleźć pracy, złóż wniosek o rentę. Wtedy będziesz mógł się ubiegać o zatrudnienie w zakładzie pracy chronionej. A na razie spróbuj zatrudnić się gdziekolwiek, choćbyś miał być nocnym stróżem. Ważne by mieć środki do życia. Nie wierzę w to, że przez 6 lat żadna kobieta się Tobą nie zainteresowała... Wybacz, ale piszesz tak jakby spadły na Ciebie wszystkie nieszczęścia, a Ty byś wyglądał jak Quasimodo... Mogę wiedzieć ile masz lat? Ty byś się zabił gdybyś stracił wzrok? A mój ojciec pojechał do Kliniki Okulistycznej w Katowicach na konsultację, czekał na operację i się jej poddał. Nauczył się na nowo funkcjonować, nawet wychodził z domu, co prawda z moją lub mamy asekuracją, ale wychodził, a mieszkamy na 4 piętrze, nie ma windy, więc sporo schodów miał do pokonania! Dlaczego piszesz, że grozi Ci amputacja nóg? Rozwinęła się u Ciebie stopa cukrzycowa? Masz profil na portalu randkowym. Spotkałeś się kiedykolwiek z kobietą tam poznaną? Może po prostu źle się za to zabierasz :)
  9. Mnie nie chodzi o suchość pochwy podczas stosunku. W trakcie zbliżeń produkuję go aż za dużo ;) Chodzi mi raczej o obserwację śluzu gdyż zdecydowałam się na naturalne metody antykoncepcji wspomagane w dniach płodnych prezerwatywami. Ale samo zapisywanie temperatur i doszukiwanie się objawów typu ból jajnika czy bolące piersi niestety nie ma jak dla mnie sensu. A tu niestety mój organizm zawodzi i obserwacja śluzu jest u mnie utrudniona, bo na bieliźnie w ogóle go nie ma, a wewnątrz pochwy mam go tyle co kat napłakał...
  10. Może ktoś jeszcze się wypowie?
  11. To ja dołączę do dinozaurów ;) Ja 27 lat, partner (obecnie narzeczony) 27 lat (dla niego to również pierwszy raz). I nie żałuję, że zwlekałam z tym tak długo.
  12. Czamelka, daj sobie z nim spokój. Nie jest wart ani Twoich poświęceń ani nawet Twojego czasu. Sama tkwiłam w toksycznym związku i też nie dawałam sobie przegadać do rozumu, że to nie jest facet dla mnie. Krzyczał na mnie, wyzywał mnie, również słyszałam wielokrotnie, że mam wypierd*** z jego życia, wystawiał mnie na spotkaniach. Potem doszło do tego picie, wylądował na terapii i z tym się uporaliśmy. Wszystko wybaczałam! Po 2 latach związku okazało się, że ma osobowość typu borderline (choroba psychiczna), nadal przy nim trwałam. Ciągle obiecywał poprawę, po każdej kłótni i wyzwiskach leżał u mych stóp i błagał o wybaczenie. Dawałam jedną szansę, potem drugą i kolejną. Na seks nie mogłam liczyć, bo najpierw ja nie byłam gotowa, a potem twierdził, że leki obniżają jego libido. Gdy to już się poprawiło, stwierdził,że zaczekamy do ślubu. Po 6 latach związku, ciągłych upokorzeń, wyzwisk, awantur i wiecznego strachu (potrafił np. wyjść z domu w środku nocy i nie odzywać się przez 2 dni) zdecydował się, że mi się oświadczy. Wybrał pierścionek, głupia i naiwna czekałam aż wreszcie to powie. Od jego znajomych słyszałam jak piękną wizję zaręczyn sobie zaplanował. Miał być Paryż, miał być most, miała być orkiestra, nawet już zaczął to organizować. I wtedy w chwili gdy byłam u niego (nie mieszkaliśmy razem) do jego drzwi zapukała dziewczyna. Dziewczyna z dzieckiem. Okazało się, że byłam zdradzana co najmniej od roku, że ma z nią dziecko, ale ta pinda nie raczyła mu o tym powiedzieć. Znalazła sobie nowego faceta, jemu to dziecko przeszkadzało i kazał jej się go pozbyć, więc postanowiła mojemu ówczesnemu facetowi "podarować" to dziecko byśmy je razem mogli wychować. Porzuciła dziecko i uciekła. Początkowo zastanawiałam się nawet czy nie dać mu szansy, ale wtedy zaczęły wychodzić kolejne brudy z jego przeszłości i w końcu sam mnie zostawił... A ja? Zakochana i zdeptana wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem zawału, bo nie mogłam się z tego otrząsnąć. Nigdy moim rodzicom nie dałam o nim złego słowa powiedzieć, broniłam jak lew... A teraz? Patrząc na to wszystko zastanawiam się gdzie ja miałam oczy i nie wierzę, że mnie, uważaną przez wszystkich za grzeczną, spokojną i do rany przyłóż mogło coś takiego spotkać. Uwolniłam się z toksycznego związku, w szpitalu zrozumiałam, że nie ma sensu się tym dupkiem przejmować i po 2 miesiącach założyłam profil na portalu randkowym. Tam poznałam mojego obecnego narzeczonego i po raz pierwszy czuję, że jestem doceniana, szanowana i kochana. Pozwól sobie samej żyć tak jak na to zasługujesz. Nie rozmyślaj o nim, nie gdybaj i przede wszystkim nie wierz w jego zapewnienia, że się zmieni. Ten człowiek Cię nie szanuje, a skoro traktuje Cię w taki sposób już na początku związku, to pomyśl co byłoby po kilku latach małżeństwa. Jeśli szanujesz samą siebie, odejdź, urwij z nim wszelkie kontakty, nie interesuj się co robi i co się z nim dzieje, zajmij się swoim życiem, a o nim zapomnij :)
  13. Moim problemem jest niewielka ilość śluzu. Miesiączkuję regularnie (28-30 dni), owulacje potwierdzone mikroskopem owulacyjnym oraz testami. Stosowałam przeróżne sposoby zalecane przez ginekologa, ale nadal śluzu jest jak na lekarstwo. Piję codziennie minimum 1,5l wody, do tej pory sięgałam po olej z wiesiołka (Oeparol), siemię lniane (w ziarnach i mielone), zioła ojca Sroki nr 3, ale nic nie pomaga... Jedyne co wpłynęło na zwiększenie ilości śluzu, to syrop wykrztuśny, ale przecież nie będę się w każdym cyklu faszerować Guajazylem tylko ze względu na śluz. Jakieś pomysły?
  14. I jeszcze jedno. Zapamiętaj sobie to raz na zawsze - przyjaciele, którzy przestali być Twoimi przyjaciółmi, nigdy nimi nie byli. Nie ma czegoś takiego, że kogoś przerosła wieść o Twojej chorobie. Przyjaźń nie polega na tym by być przy kimś gdy jest dobrze, ale głównie na tym by wspierać gdy jest źle. A co do uczulenia na insulinę, mój znajomy miał dokładnie to samo. Zmiana diabetologa, który wydał mu skierowanie do szpitala na oddział diabetologiczny i po miesięcznym pobycie dobrano mu taki preparat insulinowy, że od 9 lat nie miał ani jednej reakcji uczuleniowej, a wcześniej niemal każde wkłucie kończyło się silną wysypką, rumieniem, kołataniem serca itp. Obawiasz się codziennych wkłuć, postaraj się o pompę insulinową, wtedy życie byłoby zdecydowanie prostsze. Nie żyjemy w średniowieczu, medycyna się rozwinęła i nie ma co załamywać rąk i użalać się nad sobą. Jeśli Twój lekarz nie wykazuje zainteresowania by Ci pomóc, to go zmień! Masz do tego prawo! I walcz o to co Ci się należy! Zgłoś się do fundacji pomagającej chorym na cukrzycę, zacznij wreszcie działać! I zapewniam Cię, że jeśli uda Ci się zapanować nad chorobą, odzyskasz radość życia. Piszesz, że nie masz kobiety, jesteś singlem. Załóż profil w portalu randkowym, nie musisz od razu dodawać informacji o chorobie. Wyjdź z inicjatywą, zaczepiaj kobiety, rozmawiaj z nimi, flirtuj. A gdy dojdzie do spotkania, nie ukrywaj choroby. Trafisz na wyrozumiałą, to z Tobą zostanie. Będzie pusta, szukaj dalej. Sama po 4 nieudanych spotkaniach w ciemno miałam dość tej formy poznawania ludzi i przy 5 propozycji spotkania, zrezygnowałam. Ten facet czekał na mnie 3 miesiące. Odważyłam się, a 3 miesiące później na moim palcu znalazł się pierścionek zaręczynowy ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...