Jak wychować prymusa?

[franca]

Wielka Mi

Ja miałam zawsze czerwone paski :) Oprócz liceum:D
I powiem, że nie żałuję tego. Dostałam się na dobre studia, teraz się doktoryzuje :)
dobre wyniki w nauce pomagają, nie ma sie zaległości,nie musiałam nadganiać, miałam więcej czasu na to aby rozwinąć iunne zainteresowania. Nie narzekam na to że byłam prymuską. :)

Wielka Mi, z tymi paskami i liceum to miałam chyba identycznie. ;) Tylko ze według mnie tamte paski wcale mi się do niczego nie przydały. Kluczową sprawą było właśnie dobre liceum, w którym mogłam dobrze rozwinąć zainteresowania. I to własnie na tym się skupiłam, te przedmioty, które mnie nie ciekawiły odpuściiłam. Średnia na tym oczywiście ucierpiała, ale co z tego, skoro ja zyskałam?:)

[Gość kobieta 60]

Pilnowałam nauki swoich dzieci byli prymusami w swoich klasach, skończyli studia po 2 kierunki dzięki temu mają pracę i dobrze im się wiedzie ,ale miło tych lat nie wspominają wręcz wypominają że dom to więzienie był dla nich. A więc z doświadczenia wiem że to nie taką drogę powinnam wybrać dla nich, może powinnam była ich zostawić i powiedzieć "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz", a teraz szukali by jakiejkolwiek pracy i nie chodzili by w markowych ubraniach i wyjeżdżali kilka razy w roku na wczasy.Bardzo trudny temat przecież trzeba w jakiś sposób nauczyć dzieci pracy , systematyczności, sumienności i że nauka i dobre oceny popłaca się mieć bo to w przyszłości zaprocentuje.Ale jak to zrobić żeby nie przekroczyć tej cienkiej linii.To wszystko zależy od wrazliwosci dziecka a każde jest inne.Mam to za sobą ale młode matki przed sobą oby uniknęły błędów.

[franca]

Cienka granica? Myślę, że nie taka znowu cienka, i odnoszę wrażenie, że Ty pisząc o tej sprawie, przechodzisz z jednej skrajności w drugą.

~kobieta 60

A więc z doświadczenia wiem że to nie taką drogę powinnam wybrać dla nich, może powinnam była ich zostawić i powiedzieć "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz", a teraz szukali by jakiejkolwiek pracy i nie chodzili by w markowych ubraniach i wyjeżdżali kilka razy w roku na wczasy.

To, że ktoś nie zakuwa całymi dniami na piekne świadectwo oznacza, że w przyszłości nie będzie mógł znaleźć żadnej pracy? Przecież nie musi być ani tak, ani tak. I nie sądzę, żeby pracodawców obchodził czyjś czerwony pasek w podstawówce. Liczy się rozwój pasji, zainteresowań, umiejętności w tej dziedzinie, którą się człowiek zamierza w życiu zajmować. I moim zdaniem to te rzeczy pomogły Twoim dzieciom znaleźć dobrą pracę, a nie wysokie średnie uzyskiwane dawno temu. Ale te przydatne rzeczy można rozwijać bez takiej spiny, żyłowania ocen, mając jednocześnie czas na hobby czy zabawy z rówieśnikami.

[Gość kobieta 60]

Dziecko chodzące do szkoły podstawowej nie wie czym będzie się zajmował w pszyszłości i to że teraz interesują go samochody nie znaczy że będzie konstruktorem czy kierowcą formuły, więc trzeba dziecko obserwować i pomóc mu wybrać a potem to rozwijać.Ale w międzyczasie samo dziecko może zmieniać często zdanie a życie potem samo zweryfikuje bo za mało punktów na wymażone studia i idę gdzie są miejsca.Te świadectwa dzieci z czerwonym paskiem można traktować że warto się uczyć bo jest się w jakiś sposób doceniony i zauważony a potem w przyszłej pracy taka solidność również popłaca bo ludzie pracowici i odpowiedzialni szybko awansują, więcej zarabiają i lepiej im się żyje mają pieniądze na hobby, i przyjemności.Przecież trzeba dziecko jakoś zachęcić do nauki ale myślę też że zależy to indywidualnie od możliwości dziecka jeśli jest zdolne to poprzeczkę podnosić ale jeśli nie to nie warto robić nic na siłę i zadowolić się tym co może wypracować.

[Gość taka sobie mama]

A ja dzisiaj swoim bliźniaczkom, które poszły 1 raz do szkoły poopowiadałam jaka to fajna rzecz się uczyć. Nie mogą się doczekać pierwszych lekcji. Najważniejsze moim zdaniem to podkreślać plusy szkoły itp. żeby dzieci od początku dobrze kojarzyły sobie naukę. Pilnować odrabiania lekcji, ale nie naciskać na wyniki. A tym bardziej nie porównywać do innych i nie zawstydzać ani nic w tym rodzaju.

[franca]

~taka sobie mama

A ja dzisiaj swoim bliźniaczkom, które poszły 1 raz do szkoły poopowiadałam jaka to fajna rzecz się uczyć. Nie mogą się doczekać pierwszych lekcji. Najważniejsze moim zdaniem to podkreślać plusy szkoły itp. żeby dzieci od początku dobrze kojarzyły sobie naukę. Pilnować odrabiania lekcji, ale nie naciskać na wyniki. A tym bardziej nie porównywać do innych i nie zawstydzać ani nic w tym rodzaju.

No dokładnie!:) Grunt to zdobywanie wiedzy i umiejętności, rozwijanie zainteresowań, i fajnie, gdy dziecko z tego czerpie przyjemność. :)) Gdy uczy się dla siebie, a nie dla ocen. A to porównywanie z innymi itd to już zupełna głupota. :P

[Gość witoria]

muszę poszukać tych książek

[austeria]

Moim zdaniem przede wszystkim warto nie przykładać tak bardzo uwagi do ocen/pasków na świadectwie, ale do samej formy "nauki uczenia się", ponieważ to jest najważniejsze. Sposobu nauki też trzeba się uczyć, trzeba nauczyć dziecko skupiać się nad książkami, wyrobić sobie nawyki nauki, zadbać o jego systematyczność. Przekazać mu, że lepiej to co trudne zrobić od razu, a nie potem. Pomóc mu wybrać właściwy sposób nauki, wychwycić czy jest wzrokowcem, czy może słuchowcem. To jest dużo ważniejsze, niż wspaniałe oceny, ponieważ rzeczywiście pomaga potem w dalszym życiu. O ocenach potem już się nie będzie pamiętało, ale umiejętność zorganizowania sobie pracy już pozostanie na zawsze i bardzo pomoże w dorosłym życiu. Dlatego najbardziej stawiałabym na to, dopiero potem zwracałabym uwagę na to, aby dziecko miało same 5. :)

[Gość fami]

"O ocenach potem już się nie będzie pamiętało, ale umiejętność zorganizowania sobie pracy już pozostanie na zawsze i bardzo pomoże w dorosłym życiu. Dlatego najbardziej stawiałabym na to, dopiero potem zwracałabym uwagę na to, aby dziecko miało same 5. :)" austeria

zgadzam się w 100 procentach!!!