Skocz do zawartości
Forum

Agresywny mąż


Gość korania

Rekomendowane odpowiedzi

Hej kochana i jak tam u Ciebie ? Udało sie rozwiązać problem ? Jak czytam twoja wypowiedz to jak bym widziała siebie i swoją sytuacje :(((

quote="~marlena731"]Piszę na tym forum ponieważ myślę że może będzie mi lepiej jeśli ktoś mi powie co zrobić . pisze bo potrzebuję pomocy . Mam 20 la i jestem 5 miesięcy po ślubie a w tym związku od 2 lat praktycznie od 1.5 roku u mnie w związku pojawiały się agresywne zachowania .była u nas kiedyś sytuacja że mój mąż mnie nawyzywał i uderzyłam go w twarz od tamtej pory nie powtórzyło się to a on za każdym razem gdy się kłócimy pluje na mnie lub szarpie, popycha mnie , rozbija wazony , szklanki wszystko co ma przed nosem , wyzywa od szmat , kurw , debilek i często mówi że jestm schizofremiczką ,że moja rodzina to patologia więć nic dziwnego żę ja też ....krzyczy na mnie w sklepie na siłowni , stacjach paliwowych , czasem jak jedziemy samochodem i się kłócimy krzyczy na mnie okna są otwarte ludzie się patrzą on hamuję na piskach i szarpię mnie i wyzywa od szmat niewdzięcznych , kurw fałszywych i tym podobne , już mam tego dość grozi że mnie wysadzi z samochodu i będe na piechotę musiała wracach . często też mówi że jestm bez szkoły każe mi wypierdalać i mówi że mnie zabiję lub rozjebie codziennie się kłócimy codziennie płaczę , nawet teraz gdy to piszę nie mogę pszestać płakać gdy o tym myślę to mam pretensje do siebie że nie jestem zvbyt silna by odejść że mimo wszystko kocham go choć już niewiem czy kocham bardziej niż nienawidzę ... niema u nas szacunku i nic się nie zmienia setki razy chciałam sie wyprowadzić ale nie potrafię nie pracuję i niemam tu znajomych bo nie mieszkamy u mnie w mieście tylko u niego . moja matka jest za granicą i niemam z nią kontaktu ....nie mogę o tym nikomu powiedzieć jego rodzicom też nie mogę powiedzieć bo wiem że to by tylko pogorszyło sytuację a nie pomogło by wcalę jego rodzina wie że jest problem ... ale nikt nie potrafi nam pomóc on wszystkim mówi że to przezemnie bo jestm młoda i nie mam pokory i że to ja go prowokuję .mój mąż ma 36 lat dlatego też mówią że to różnic a wieku ale ja w to nie wierzę czuję że to coś z jim jest nie tak nadodatek pali marichuanę z kolegami często nawet codziennie czasami myślę że to ma na to wpływ . niemam dokąd pójść ...

proszę o pomoc, rADĘ COKOLWIEK ...[/quote]

Odnośnik do komentarza
Gość Powrót żony Sokrates

Nigdy nie zrozumiem, bo w głowie się to nie mieści jak można sobie pozwalać na awantury, bycie poniżaną, bitą,szarpaną, wyzywaną itd, ;trwać przy takim człowieku, usprawiedliwiać na wszelkie możliwe sposoby i tłumaczyć że nie ma dokąd iść...
Jestem pewna że gdyby "przypadkiem "sfrustrowane bydle-tatuś, zabił dziecko, czy wydarzyła by się inna tragedia,to szybko doszło by do rozstania , szukałybyscie praktycznej pomocy i mialybyscie siłę żeby mieć dokąd iść!
Jestem dorosłym dzieckiem kobiety która też nie miała dokąd iść... Ciągły strach,lęk, płacz, ból, brak poczucia bezpieczeństwa, brak normalnego dzieciństwa, uczucie samotności az do teraz (40lat), tlumienie emocji i uczuć, choroby psychosomatyczne, smutek,sjrtwana depresja, przymus bycia dorosłym,nerwice, bezsenność... To chcecie zgotować swoim dzieciom?? Lepiej odejść od tyrana, tłumacząc dzieciom w rozsądny sposób sytuację i dać im spokój ,bezpieczeństwo, miłość i dobroć niż dla rzekomego ich dobra trzymać na siłę rodzinę której nie ma skoro głowa rodziny to beton. A właściwie jest tylko beton do niej nie należy . Żadne nalogi czy nawyki nie mogą być usprawiedliwieniem! Jeśli beton się nie nadaje do bycia odpowiedzialnym człowieka to nic nie wskóracie! Ratujcie Wasze dzieci i dbajcie o nie, chybaze jesteście głuche i ślepe na krzywdę własnych dzieci. Moja mama dopiero po 11latach odeszła(raptem znalazła wyście- stancja z dwójką dzieci) i chwała jej za to.Żal że tak późno. Beret mam zryty choc chorób psychiczych nie mam i jakos w miarę normalnie żyję. Swoje jednak wiem a wspomnienia nie są czarowne. Kochać takiego ojca na odległość to sama radość. Przemyslcie sprawę i zróbcie coś dla swoich dzieci zamiast myśleć o sobie albo betonie który Was ma w poważaniu. Zachowajcie szacunek który w oczach dzieci łatwo utracicie przez naiwność i głupotę czy lękliwość a możecie nie odzyskać do końca życia..chcecie starość spędzać w domu starców zamiast przy dzieciach? Macie dzieci to o nich myslcie. A na przyszłość więcej ich nie produkujcie skoro macie problem z rozeznaniem co jest dobre,lepsze a co złe. Kościół dopuszcza separację a Bóg rozumie ... Z dzieci robić męczenników po to by w przyszłości miały problemy to raczej nie jest zgodne z nauką Chrystusa....!!!

Odnośnik do komentarza
Gość szczepanik

Witam. Jestem mężatką od 25 lat.Od paru miesięcy mój mąż ma niekontrolowane wybuchy złości. Mòwi, że go oszukuję , że palę papierosy za jego plecami (widział mnie raz na imprezie z koleżankami jak palę). Od tego czasu wystarczy , że jest zmęczony albo coś wypije i jest tragedia.Wyrzuca mi wszystkie imprezy okolicznościowe, wycieczki zakładowe.Mowi,że go wykorzystuję, że go lekceważę,nie szanuję. Jak gdzieś idziemy- nie mogę się odezwać, bo ze mnie szydzi-nawet przy innych.Po powrocie do domu jest agresywny,rzuca przedmiotami ,wyzywa mnie.Po 2-3 godzinach mnie przeprasza i płacze mówiąc, że on wcale tak nie myśli. Muszę podkreślić, że wcześniej tego nie było.Byl bardzo czuły,dobry i kochający.Sam teraz mówi, że jest ,psychiczny'. Nie wiem co mam zrobić.Dodam, że się go zaczynam bać, boję się, że mi coś w końcu zrobi.Pomocy.O wizycie u lekarza nie ma mowy ,bo mówi, że sam sobie z tym musi poradzić.

Odnośnik do komentarza

Skoro do tej pory był normalny ,to musiało się coś zadziać w jego psychice,być może coś ukrywa przed Tobą z czym sobie nie radzi emocjonalnie i musi się wyżyć na Tobie,żeby dać upust emocjom...,
ale to tak można gdybać,
sam by sobie może i poradził ,jakby ustala przyczyna jego zachowań i on by o tym wiedział,
jeśli nie wie dlaczego tak się zachowuje to sam sobie raczej nie poradzi ,
zaproponuj terapię małżeńską,może się zgodzi.
Czy coś się zmieniło w waszym pożyciu te parę m-cy temu?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Witam Jestem mężatką od 25 lat Od jakiegoś czasu mój mąż ma niekontrolowane wybuchy złości -widział jak palę papierosy za jego plecami.Od tego czasu wystarczy że jest zmęczony albo coś wypije i jest agresywny rzuca przedmiotami. Mówi, że go wykorzystuję, oszukuję. Po 2-3 godzinach przechodzi mu płacze i przeprasza.Boi się, że go zostawię.Jak gdzieś razem idziemy nie mogę się odezwać,bo ze mnie szydzi-nawet w obecności rodziny czy obcych. Nigdy nie wiem co mam zrobić,powiedzieć żeby go nie wyprowadzić z równowagi.W chwili agresji ma takie błędne oczy jakby był w amoku.Jestem przerażona dalszym życiem. Gdy mówię mu,że pójdziemy do lekarza to twierdzi, że sam sobie z tym musi poradzić.Co mam robić? Dodam , że mój mąż ma niedosłuch.Być może, że czuje się trochę odizolowany od towarzystwa.Nie słyszy żartów w towarzystwie i nie czuje się z tym dobrze.

Odnośnik do komentarza

Najgorzej, gdy ktoś taki nie chce sobie pomóc. Rozmawiać zawsze można, wręcz trzeba, ale jak widać nie zawsze jest efekt, zwłaszcza, gdy agresor nie chce współpracować.
Próbowałaś kiedyś się postawić? Ii nie mam tutaj na myśli długiej awantury, ale spróbuj huknąć na niego, żeby się natychmiast uspokoił, bo wezwiesz policję i wyjdź do drugiego pokoju, albo z domu. Jeśli rzuca czyś, weź raz cokolwiek i też ciśnij mu pod nogi, krzyknij, że tez potrafisz, to może zaczniecie demolować mieszkanie. Powiedz mu mocnym stanowczym tonem, że masz dosyć jego agresji i po prostu rozwiedziesz się z nim, bo nie zamierzasz zmarnować sobie reszty życia z furiatem.
Chodzi o to, żeby nie okazywać lęku, a jednocześnie nie kontynuować awantury.
Przed wyjściem na spotkanie, uprzedź go, że jeśli pozwoli sobie na jakieś kpiny z ciebie, to odpowiesz mu z nawiązką, nawet kosztem przedstawienia przed znajomymi, ty tez potrafisz, więc nie lepiej ugryzie się w język, zanim na ciebie napadnie.

Odnośnik do komentarza

Tylko kto tu kogo powinien przepraszać...,żeby było lepiej musisz trochę pocierpieć i się postawić, nie przepraszać za to ,że żyjesz.
Być może ta agresja ma związek z niedosłuchem,tym bardziej powinien korzystać z pomocy psychologicznej..,
co by to nie było nie usprawiedliwia takiego zachowania.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

kobieta45
Jak próbowałam być asertywna to jest jeszcze gorzej.Mowi , że go nie wspieram i nie szanuję. Lepiej jest jak go przepraszam .Zagrozilam rozwodem to się na chwilę opamiętał a potem od nowa.

Dajesz się zmanipulować, a to droga donikąd.
Wierzę, że usiłujesz znaleźć sposób na to, żeby on się uspokoił, ale przepraszanie go w takich okolicznościach, tylko utwierdza go w przekonaniu, że ma nad tobą władzę, a ty jesteś winna.
Nie wiem, czy niedosłuch może być usprawiedliwieniem takiego zachowania, od jak dawna on ma problemy ze słuchem? Piszesz, że zmienił się tak od kilku m-cy, czy widzisz jakiś związek jego zachowania z pogarszającym się słuchem?
On przede wszystkim powinien pójść do psychiatry, to raz, a po za tym powinien zrobić sobie rezonans, lub tomografię głowy, bo ( nie chcę cię straszyć) może coś tam się rozwija?
Problem w tym, że rezonans jest drogim badaniem i lekarze nie śpieszą się z wypisywaniem skierowań :(
Do psychiatry możesz pójść sama, po poradę, tam chyba nie potrzeba skierowań.
Tymczasem pomyśl, czy nie mogłabyś się czasowo wyprowadzić po kolejnej jego awanturze?
Jesteście małżeństwem z długim stażem, wiem, że nie łatwo jest podejmować tak drastyczne kroki, a być może trzeba nim wstrząsnąć, choćby po to, żeby wreszcie zaczął działać. Czy macie dzieci, masz jakieś wsparcie u najbliższych?

Odnośnik do komentarza

Mam dwie pełnoletnie córki -obie studiują i nie mieszkają razem z nami.Bardzo mnie wspierają.Moi rodzice też.Nie wiem co zrobię następnym razem, ale boję się że jak wyjdę z domu to on sobie coś zrobi.Czekamy też na wizytę u specjalisty od słuchu-myslę że tam zrobią mu wszystkie badania łącznie z tomografią.Muszę wytrzymać do końca marca.Potem zobaczę jak się ułoży.Na pewno pójdę do psychologa,ale na początku sama.

Odnośnik do komentarza

Witajcie.
Jestem w 8 mc ciazy , mam juz dzieci z poprzedniego zwiazku, jedno jest niepelnosprawne, wiec nie pracuje tylko jestem na zasilku na to dziecko juz 5 lat.
Kiedy moj maz zobaczyl zycie z chorym dzieckiem, obiwiazki itd odszedl kiedy mala miala pol roku, zostalam sama z dziecmi.
Zylismy sobie nawet, nawet sami, bylo ciezko poradzic sobie z obowiazkami, pieniadze nie byly problemem.
Trzy lata temu poznalam wspanialego faceta, nauczyciela, sarszego o 13 lat, opiekunczy, czuly, dobry dla dzieci, zaradny no wspanialy, poznalam jego rodzine, zawsze mial czas aktywnie spedzac czas z nami. Decyzja zapadla, poniewaz mieszkalismy w innych miastach ze zamieszkamy u niego w miescie w wynajmowanym mieszkaniu, mnie nic nie trzymalo a on mial biznes sezonowy I musial byc na miejscu.
Wiedzialam ze lubi piwko, ja z reszta tez nie odmawiam jak jest okazja I opieka nad dziecmi. Starsze ma 16 lat mlodsze 5 lat, mam opiekunke.
Zauwazylam ze jak przyjezdza tesciowa to moj wspanialy partner zmienia sie, ona ciagle za nim chodzi, prosi o zamieszanie cukru w herbacie!!! A on to robi.
Ona wstaje o 5 rano, przychodzi do salonu, gdzie spimy I budzi go zeby zrobil jej kawe I on bez slowa to robi. Potem zarzadza mi co mam gotowac a on nic, I slysze jak mowi ze starsze dziecko mogloby byc w internacie!!!!
Wtraca sie, jak mu mowie ze wtyka nos w nie swoje sprawy to on mowi ze my obie mamy swoje I on sie w ten konflikt nie wtraca, mamy to same rozwiazac....tym sposobem dowiedzialam sie ze jest konflikt!
Bo ja do niej do domu nie jezdze przestawiac mebli, czy garow . Jestem zawiedziona jego zachowaniem , facet ma 50 lat!
Jak sam proponuje ze jedziemy na weekend nad morze, a mamy koty I psy, to mowi jej ze moja mama chora .....boi sie jej przyznac! Jak ona jest to pije piwo I chowa puszki po katach, w garazu...jak o to pytam to mowi ze nie chce jej denerwowac. Ona udaje ze on trzezwy a on ze nie pije.
Od kiedy jestem w ciazy zaczelam zauwazac ze naprawde tego picia jest za duzo, powiedzialam mu o tym a on mi ze jak pilam z nim to mi nie przeszkadzalo a teraz sie czepiam....
No ale 8 piwek dziennie to przesada!
To tez zaczal sie kryc I chowa przedemna...
Jak powiedzialam tesciowej to mowi ze to moja wina bo facet pije przez kobiete! Wiec juz nic nie mowie.
Do tego po cztery tel dziennie od niej ma, I opowiada jej co ja robie, co koty, co jadl itd....
Ten alkohol I ukrywanie, spowodowalo ze siedzi na zewnatrz cale wieczory, koledzy sasiedzi sie schodza I jest bal....a ja siedze sama w tej ciazy, dziecko chore I stres czy to malenstwo bedzie zdrowe, wsparcia zero.
Jak przychodzi to uwali sie na kanapie, nie umyty, smierdzacy piwskiem I chrapie. Dziecko mi mowi mamo dlaczego tak jest.
A on jeszcze stal sie agresywny, wyzywa mnie od prostaczek, bo niedawno jeden z kumpli kazal synowi piwko do lodowki schowac bo cieplo to wyszlam I z nerwow juz nie moglam, jak chce pic to jego sprawa ale dziecko uslugiwac, piwo przynosic? Dla mnie patologia.
Jak zagrozilam ze sie wyprowadze bo to juz dlugo trwa to powiedzial ze mam wypier.....
Marzy o dniu jak mnie nie bedzie.
Mowi ze zabral mnie z barlogu....co jest nie prawda. Mowi ze moj ociec alkoholik byl I teraz on musi cierpiec.
Znalazlam mieszkanie od pierwszego pazdziernika, ale strasznie sie boje, jak urodze? Jak moja chora corka?
Nie mam tu rodziny. Znajomi to jego!
Kazdy zajety swoimi sprawami, mama sama schorowana przez ojca pijaka.
Kiedys taki nie byl, co sie stalo? I tylko ciagle klnie w kazdym zdaniu, I krzyczy....za to jak mamusia dzwoni to aniol....zmiana glosu itd.
Jak podeslalam mu link o agresji slownej to teraz mi wygaduje ze 10 przykazan mam sobie w du... wsadzic.
Jak chce porozmawiac to mowi ze jestem pojeb.... I mam sie jeb.... w durny, chory leb, bo jestem schizofreniczka. Kiedys podszedl do mnie I poklepal mnie mocno po czole zeby do lba mi wbic co mowi. Jak wstalam to uciekl na zewnatrz....chyba myslal ze mu oddam.

Coraz mi ciezej....
Mysle ze on sie nie zmieni....
Brakuje mi wsparcia przed porodem...
Wstydze sie porazki....
Boje sie o przyszlosc....

Odnośnik do komentarza

Masz rację, on się nie zmieni, jak już to na gorsze..., nie dość, że alkoholik to jeszcze maminsynek i cham.

Dasz radę...A wstydzić to się powinien on, nie Ty.
Nie wiem tylko dlaczego chcesz wynająć w tej samej miejscowości, a nie w poprzedniej okolicy, gdzie masz znajomych...,pewnie przez ten wstyd.
Nie patrz na to, najważniejsze jest dobre samopoczucie Twoje i dzieci.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ah....wiecie syn chodzi tu do szkoly, ktora bardzo lubi.
Bedziemy mieszkac od siebie o 15 km w innych miejscowosciach.
No wlasnie 50 lat ....w glowie mi sie nie miesci ze mozna w tym wieku nie wiedziec co w zyciu jest wazne?
Kiedys taki nie byl, mieszkamy w gorach, jezdzilismy na nartach....spedzalismy duzo czasu razem. Teraz kiedy ja nie domagam z braku sil to jest tak zle, wiem ze to zle wrozy na przyszlosc....a jakbym zachorowala nie daj Boze to kto mi szklanke herbaty poda?
Nie wroce do rodzinnego miasta jedno to wstyd drugie kocham gory!
Kiedys bylam inna I zamierzam wrocic do tego...pogodna, duzo znajomych, wszyscy mogli na mnie liczyc a ja na nich, musze to zmienic
W srode mam psychologa, musze sie ratowac.
Dziekuje wszystkim.

Odnośnik do komentarza

A w nosie rozsadnie mysle!!!
Szamoce sie , bije z myslami,
Jutro pakuje rzeczy, troche to potrwa bo coraz ciezej I dluzej wszystko mi schodzi.
Szkoda ze zadna z was nie moze przyjechac do mnie I posiedziec do rozwiazania....
Zawsze razniej, boje sie samotnosci , bezradnosci, do tego doszedl lek I strach o dziecko nienarodzone, koszmary w nocy I zgaga piekielna.....
Przeprowadzam sie do miejscowosci gdzie jest szkola syna, nie mam sily nie spac do 4 rano I wstawac o 6 zeby go wozic....a ten paskudnik lezy I nawet sie nie ruszy....jakby piorun w niego walnal zmiana o 180 stopni!!!

Odnośnik do komentarza

Od tygodnia mieszkam w nowym mieszkaniu
We srode bylam u psychologa po raz drugi
Jest spokojniej, w domu dzieci zadowolone, ja mniej nerwowa
Co raz ciezej mi sie ruszac, wszystko zajmuje tyyyyyle czasu.
Moj partner w poniedzialek jak mu powiedzialam ze sie wyprowadzam dzis powiedzial ze bardzo sie cieszy I nareszcie.
Popoludniu zaczely sie jednak pisania na messenger obelgi, ze to moja wina, ze wina moich dzieci, ze wspolczuje temu nienarodzonemu dziecku takiej matki....
Zablokowalam go.
Zaczal pisac sms.....cwaniaczek jaki domyslny!
Napisalam jedna wiadomosc.
,, jestes agresywny, obrazasz mnie I dzieci, jestes wulgarny, a twojw zachowanie nas rani. Kiedys taki nie byles, uwazam ze jest to wplyw alkoholu jtory pijesz codziennie, nie liczac sie z nami ani z naszymi uczuciami. Poniewaz kocham cie najbardziej na swiecie, jestes najlepsza , najbardziej pracowita I uczciwa osoba jaka znam musialam odejsc. Brak szacunku, podlosc I stan w jakim sie znajduje , robily z ciebie w moich oczach potwora.
Poniewaz syn chodzi tu do szkoly , zostaje w poblizu do konca roku szkolnego, masz czas na zmiany, a przede wszystkim na terapie I zwalczenie choroby alkoholowej. W czerwcu wyjezdzam do rodzinnego miasta nasz syn bedzie mial wtedy przeszlo pol roku , jakos dam rade.
Teraz wszystko zalezy tylko od ciebie, zawalczysz o siebie w wieku 50 lat?czy zawalczysz o nas?
Zycze Ci wszystkiego co najlepsze, pomimo zlamanego serducha.,,
No I cisza....
Nie jestem uzalezniona od pisania z nim, nie zagladam w tel...
Troche mnie kusi fb zeby zobaczyc co robi...., o czym pisze, co udostepnia.....a potem wylaczam to szybko bo mi sie przypomina jak lezy na kanapie, opity piwskiem, smierdzacy , nie ogolony, przykryty skrawkiem koca.....I mysle...co ty mozesz madrego udostepnic???
Nie wiem czy sie ogarnie...ale strasznie jestem samotna w tej ciazy....z opuchnietymi kostkami I bolacymi plecami tylko czasem ,,wzdychne se,,

Odnośnik do komentarza

Znowu tu jestem.
Siedze w pustym mieszkaniu, dzieci w szkole I przedszkolu....
Strasznie trudno jest byc samemu w ciazy, samej ze wszystkim.
Tesknie za partnerem alkoholikiem , trzy tygodnie jak sie wyprowadzilam, mam terapie z psychologiem w srody, mam pierwsze spotkanie z terapeuta dla osob wspoluzaleznionych w piatek nastepny, nie wiem czego oczekuje, jestem smutna, odzyskalam taki codzienny spokoj ale tesknie za tym paskudnikiem.....
Nie potrzebuje opieprzu.....
Czytam fora na ktorych kobiety opowiadaja swoje historii, czytam wyznania samych alkoholikow, zrozumialam wiele spraw juz sie nie obwiniam, nie usprawiedliwiam...
Zastanawia mnie tylko jak mozna byc takim czlowiekiem alkoholikiem I nie interesowac sie swoim nienarodzonym dzieckiem, nawet jednego pytania, nic....az tak alkohol zniszczyl mu mozg?
Corka niepelnosprawna skradla mu serce trzy lata temu, jest bardzo inteligentna, piekna dziewczynka, razem jezdzilismy do specjalistow on sie bardzo interesowal. Szkola syna tez, jakimis wspolnymi zainteresowaniami, wypadami na basen ....gorskie wyprawy....
I przez rok tak sie stoczyc, myslicie ze wieloletnie popijanie a ostatnio chlanie juz , az tak moze zmienic charakter?
Tesknie za nim , takim z przed lat...
Kiedy mial serce na dloni, kiedy oddal nam siebie I nic nie chcial w zamian, nie krzyczal, nie ponizal, nie byl sarkastyczny....

Odnośnik do komentarza

Zawsze początki związku są piękne .nie wiemy co nas czeka w przyszłości, wszystko wychodzi w praniu.
Po drodze uzależnimy się od partnera, ponoć toksyczny związek, paradoksalnie, bardziej uzależnia.
Twojemu partnerowi jak spadły różowe okulary, pokazał prawdziwe oblicze.
Po drugie matka zamiast wspierać, dobija go, wszystko go przerosło, co nie jest usprawiedliwieniem.
Tak, że nie dziw się jego zachowaniu, jest jaki jest, nie znałaś go dobrze i tyle.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie szuka.....
Bylam jeszcze po kilka rzeczy...
Wchodze, zostawil klucze I wyjechal, bo uprzedzilam ze bede...
Wchodze, buty poukladane, lozko zascielone, czysto , posprzatane....czulam sie jakby posprzatal po nas , pozbyl sie uciazliwych lokatorow....
Ale smierdzialo alkoholem I nie wietrzeniem....
Nie szuka kontaktu, jak ja napisze ze chce cos zabrac, lub np ze rozliczenie z biura bo mamy biznes to....pisze ze po co do niego pisze pierwsza....
Choc raz napisal jakbyn widziala terapie dla niego I czy wroce? Jakby , ,, zalozmy,, podjal ja...
I czy sie wyrobimy zanim dziecko sie urodzi.....
Rozmawialam z moja psycholog I ostrzegla mnie, ze on sam ma sobie znalezc terapeute a nie ja jemu mam szukac.....I dobrze ze mi to powiedziala bo ja juz bym mu zalatwiala, szukala, umawiala.....a tel, jezyk ma, glupi nie jest....
Z ciekawosci napisalam do niego czy cos znalazl dla siebie juz?
Odpisal ze to ciezko w wieku 50'lat cos tak szybko....
Wiec zadzwonilam do niego a on :
Ciezko znalezc cos, lub kogos w moim wieku 50 lat mam a ty zachowujesz sie jak dawn..... byl pijany!!! Lub wypity dosc!!! No I oczywiscie wszystko to wykrzyczal!!!
Nauczyciel....pedagog....dojrzaly facet....alkoholik....
Nie przeprasza, nie szuka kontaktu, nie interesuje sie ciaza, dzieckiem....a to 8 mc.....czy az tak mogl nas oszukiwac?
Czy az takim jest draniem?
Czy probuje mnie jeszcze?
Jestem zaskoczona, mam hustawku nastroju, jestem smutna....
Poszlam do kosciola dzisiaj , jak nikogo nie bylo.....usiadlam w ciszy I sie rozplakalam, slyszalam swoj oddech I placz.....
No I co??? Zapytalam Boga.... no I co teraz m robic?
Jest taka modlitwa: ,, Jezu ty sie tym zajmij,,
I tak sobie w tym placzu pomyslalam...
,,Jezu ty sie tym zajmij,,
Siedze tu przed toba z wielkim brzuchem...rycze, sama zostalam, widzisz? I co ja teraz?
Posiedzialam, wyplakalam, I wyszlam .....poczulam sie jakbym tam troche tych zkych mysli zostawila....
Nic nie moge zrobic, ja juz nic. A tak mysle ....moze tyle bylo wlasnie to wszystko warte....

Odnośnik do komentarza

Mambaaa co wiesz na temat nieodciętej pępowiny; toksycznych relacji, toksycznego trójkąta jako analogii do Waszej relacji i wynikających z tego wszystkiego do szpiku kości chorych mechanizmów i zależności?
Znając to wszystko za wyjątkiem tematu alkoholu z własnej autopsji w odwrotnym układzie, obawiam się, że włosy stanęły by Ci dęba, jakbym popełnił tutaj elaborat i zaczął stopniowo uświadamiać Ci w jak gigantyczne bagno wdepnęłaś na piękne oczy Twojego partnera i poniekąd na własne życzenie.
Więc tak w telegraficznym skrócie na dzień dobry zalecam:
- bloga "moje dwie głowy" przeczytać od deski do deski baaardzo uważnie,
- przewertować tematykę nieodciętej pępowiny i toksycznego trójkąta,
- przeczytać uważnie artykuł "toksyczne związki" Eugenii Herzyk.
Sprzężenie bloga z atrykułem p, Herzyk na wiel kwestii Ci otworzy oczy.

Problem alkoholu w tym wszystkim, to jedynie wierzchołek góry lodowej u szczytu Mount Everestu do kwadratu, gdzie Ty stoisz w dwukrotnie dalszej odległości próbując to rozkminić - tyle że w drugą stronę.
Ten "zakrapiany" temat tutaj jest efektem przyczynowo skutkowym w/w elementów toksycznej relacji Twojego partnera z matką i na dokładkę teraz jeszcze z Tobą.
Paradoksalnie Twój partner ma lat 5 przy tym stanie rzeczy, a nie 50, bo dla zdrowo myślącego człowieka takie zachowania pod każdym względem są mocno irracjonalne, by nie powiedzieć, że zdrowo potłuczone. Suma sumarum dzieci masz 4, z czego to jedno to właśnie On... Brutalne ale prawdziwe jak się tą całą układankę ułoży jak puzzle w całość.
Ty nie tęsknisz za Nim jak za facetem, a za wyobrażeniem, które utkwiło Ci w głowie od początku Waszej relacji. przykre ale prawdziwe!!!
Coś na temat problemu z alkoholem w profesjonalnym wydaniu znajdziesz w artykule "mężczyzna za murem" i pod hasłem "ryby mają głos" https://flandra.wordpress.com/.
A potem sklecaj to w całość z tym co już wiesz i co tutaj Nam pisałaś

Jak to mawiał Brzęczyszczykiewicz "bordelloo bon bon" - taki będzie tego obraz jak opadnie kurtyna z różowymi okularami a wraz z nią kurz... życzę powodzenia w skladaniu tego w całość, bo liczba odcinków serialowej "mody na sukces" w konfrontacji do ilości wątków w tej Twojej układance, to istny pikuś.

Odnośnik do komentarza

toksyczne związki są bardzo uzależniające, są jak narkotyk. Twoja separacja - o ile do niej dojdzie, nawet poprzez czasowe rozstanie - jest jak odwyk, a na odwyku brakuje Ci tego, co was uzależniło. Ponadto przez cały okres trwania związku Twoje życie było podporządkowane i zorganizowane wokół "szalejących" emocji Twojego partnera. Teraz brakuje Ci po prostu czynnika, który (paradoksalnie) nadawał Twojemu życiu kierunek.

I dla lepszego zobrazowania: bezsilnosci, idealizacji, poczucia odrzucenia, przyjmowania na siebie winy za rozpad zwiazku, "spitolenia" pewnych spraw jest dzialaniem toksycznym, destrukcyjnym.
To jest objaw, ktory chyba najlepiej pasuje pod pojecie efektu odstawienia jak to ma miejsce z alkoholem czy narkotykami.
Odczucia zalamania, gorszej "jakosci" Naszej osobowosci, ktore sa oznaka stania na progu u drzwi zwanych depresja sa jej poczatkowym stadium. Z tym trzeba walczyc, by nie popasc w dlasze, negatywne w skutkach skrajnosci, bo:

Toksyczny, oparty na uzależnieniu związek często się rozpada. Mężczyzna, albo nie mogąc znieść ciągłej dominacji kobiety i z chęci odzyskania kontroli nad własnym życiem, albo po tym, jak ją skutecznie upokorzył, odczuwając do niej niechęć i brak szacunku ? odchodzi. Inicjatorką rozstania bywa też kobieta, która nie może już dłużej wytrzymać zadawanych przez mężczyznę cierpień, rozczarowana tym, że jej całkowite poświęcenie się związkowi zostało niedocenione i że jej wysiłki, by partner się zmienił, nie przyniosły żadnych efektów.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że po takiej nauczce kobieta, dotknięta syndromem ?kochania za bardzo? zdrowieje - nie ma mężczyzny, to nie ma uzależnienia. Niestety, tak nie jest. Po pierwsze, gdy toksyczny związek się rozpada, cierpienie kobiety trwa nadal. Teraz dopiero przeżywa prawdziwe katusze. Na przemian odczuwa złość, wręcz nienawiść do swojego ex oraz tęsknotę, połączoną z nadzieją, że znowu będą razem. Jej życie znów przepełnia mężczyzna, choć nieobecny ciałem, to obecny duchem. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować, odczuwać żadnej przyjemności, robić żadnych planów - wciąż myśli o nim. Często jej obsesja prowadzi do prób nawiązywania kontaktu, różnych rodzajów agresji, śledzenia go, niekiedy do błagalnych próśb o powrót. Jeśli mężczyzna wciąż jest od kobiety uzależniony, bywa, że po jakimś czasie rozłąki ponownie do siebie wracają i na nowo rozpoczynają swój toksyczny ?taniec?.

Jest też inny scenariusz ? kobieta, by przerwać swoje cierpienie, tworzy nowy związek. Niestety, jeśli nie zrozumiała swojego syndromu, to najprawdopodobniej znów w nim będzie ?kochać za bardzo? i uzależniać się od mężczyzny. Jej głód miłości wciąż przecież nie został zaspokojony, a lęk przed samotnością stłamszony. Nałóg rozwija się, tylko narkotyk zmienił swoją fizyczną postać.

Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok. Pojęła, dlaczego tak naprawdę jest nieszczęśliwa i że droga do wyzdrowienia jest tylko jedna ? mozolna praca nad sobą. Mozolna i bardzo trudna, ponieważ gdy na nią wstąpi, co i raz dopadają ją wątpliwości, czy jest ona słuszna.

Odnośnik do komentarza

Dziekuje.....
Dzisiaj wlasnie az mnie nosi.....
Doceniam wieczorem spokoj, nie jestem sama, mam dzieci, koty....jestem samotna, w tej ciazy chcialabym byc przutulona.....
Kocham , kochalam wyobrazenie o partnerze....to najbardziej do mnie dotarlo, to prawda!!!
Szukalam kontaktu, kontakt agresywny...wszystko sie zgadza.
Ale jak tu pogodzic oczekiwanie na dzidziusia, I brak z nim kontaktu.....nie chce zajmowac sie dzieckiem sama!!!
Nie chce zeby wszystko bylo na mojej glowie#!
Nie chce kupowac wyprawki, szukac lozeczka, skladac torbe do szpitala.....
Boze....nawet w tym 8 mc nie wiem czy czuje sie matka tego dziecka....chyba oszaleje przyznalam sie

Odnośnik do komentarza

Wiecie.....
Ja naprawde bylam nieszczesliwa, tyle wylanych lez....
Dzieci na to patrzyly, a ja dawalam sie....a ja plywalam w tym nieszczesciu...I to mi pasowalo.
Teraz tak mysle, kochalam za mocno....
Idealizowalam, wyobrazalam sobie cuda!!!
Jutro mam ginekologa, we srode psychologa , w piatek grupe osob wspoluzaleznionych.
Podoba mi sie ten tydzien, miedzyczasie dom, dzieci...
Rzeczywiscie sama szukalam z nim kontaktu, chocby tego agresywnego.....
Kazdy z nas byl kiedys zakochany I dostal ,,kosza,, ja tez, trzeba bylo sie ogarnac I jakos dozylam tych lat, choc wydawalo mi sie ze swiat legl w gruzach!!! Wtedy!!
Dzisiaj mam wiecej sily, poczytalam o :
Mamisynkach, alkoholikach, toksycznych zwiazkach .DDA, ,, dwie glowy,, , trojkacie z tesciowa....I kilka innych artykulow z powiazanymi tematami......
I wiecie co....NIC NIE ZROBIE, NIC NIE BEDE ROBIC, NIC NIE PYTAM, NIE DZWONIE, NIE CHCE WIEDZIEC...jesli chodzi o partnera.
Ze soba zrobie porzadek!
Potrzebuje pomocy, jestem swiadoma I mam funkcja poznawcza, jestem czlowiekiem myslacym , wyjde z tego bagna, smrodu ktore zgotowalam sobie na wlasne zyczenie, choc nieswiadomie.....kazdy zasluguje na dobre zycie ja tez...
Takie myslenie sklania mnie do wniosku ze on tez!!! Ale ma swoj rozum , moja misja zakonczona, bedzie malenstwo na swiecie juz niedlugo, trzeba sie skupic na dzieciach.
Dziekuje wszystkim.
Teraz JA!!!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...