Skocz do zawartości
Forum

Chciałbym odejść po cichu


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym odejść po cichu tak aby nikt nie cierpiał. Chciałbym wymazać siebie gumką jakbym nigdy nie istniał. Jestem egoistą myślącym tylko o sobie, odrzucam pomoc ludzi dla których jestem ważny. Ale ja chcę czuć się źle - to moja klątwa. Straciłem najbliższą mi osobę, choć wciąż żyje dla mnie umarła. Nie mogę żyć bez niej, nie potrafię.

Odnośnik do komentarza

Nie da się nikogo zatrzymac na siłę, nawet jeśli się bardzo kocha tę osobę, bo niestety nie da się kogoś zmusić do tego aby i ona kochała jeśli uczucie sie wypaliło. Nie możesz jednak się poddawać, bo tak naprawde nigdy nie wiesz, co czeka Cię w przyszłosci. A może po roku dwóch czy pięciu przerwy Twoja żona uzmysłowi sobie, że jednak to był błąd i zapragnie na nowo stworzyć związek? Nigdy tego nie wiesz, więc nie zabieraj sobie szansy. Wszystko jest po coś i nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli jesteś załamany i popadasz w stany depresyjne zdecydowanie musisz porozmawiać z psychologiem. Możesz także umówić się na konsultację z terapeutą dla par może Twoja żona zechce spotkać się na takiej rozmowie?

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza
Gość Lawendowa

Jacek31
Ja nie mam żadnych problemów - tylko kocham moją żonę która chce odejść, silną depresję i nieuleczalną chorobę - zawsze można mieć więcej problemów

nie bardzo rozumiem chcesz odjeść bo Twoja żona jest chora na depresję i też mysli o śmierci? Nie sądzisz że lepszym rozwiązaniem byłaby walka o nią?

Odnośnik do komentarza

To ja jestem chory - nie ona. Co do przyszłości dla nas nie ma powrotu. Ona ma kogoś i chce z nim być. Według mnie trwa to od lat, może nie sex, ale zawsze była nim oczarowana. Walczyłem o nas przez cały czas, poświęciłem całe życie aby była szczęśliwa, nie żądając nic w zamian - może oprócz odrobiny miłości. Wielokrotnie próbowałem z nią o nas rozmawiać ale ona nie chciała. A on był gdzieś obok, razem pracują. On już zniszczył swoje małżeństwo - teraz zrobił to z moim. Wiecie bardzo nie lubię stwierdzenia że wszystko co nas spotyka że na pewno ma jakiś cel. Prawie przez pół życia tłumaczyłem sobie że moja choroba była darem dla mnie- że musiałem zachorować aby być ocalony przed czymś znacznie gorszym. Teraz dochodzi do tego odejście ukochanej osoby - pewnie też to ma jakiś cel. Ja już dalej nie chcę być testowany- dla każdego są chyba jakieś granice

Odnośnik do komentarza

Nadeszła mnie chwila zadumy nad tym światem. Normalnością się stało że małżeństwa się rozpadają, są zdrady i porzucenia kogoś jak zwykłą rzecz - coś się psuje można zamienić na nowe. Wszyscy mówią że warto żyć - a ja się pytam po co? Kiedyś dawno temu była w przyrodzie selekcja naturalna- okazy słabe ginęły, uważam że teraz jest podobnie. Nie powinno się ratować na siłę, jeżeli ktoś nie chce żyć to jego wybór - powinno to być normalne i akceptowane. Popatrzcie na świat dookoła nas, jest coraz gorzej- silniejszy wygrywa. Większość pracuje za pensje które nie pozwalają na godne życie. A praca polega na wykorzystywaniu każdego pracownika do ostatek sił. Później ten zmęczony człowiek przychodzi do domu (oczywiście jeśli go ma) i nie ma już sił na nic. Teraz liczy się tylko pieniądz, człowiek przechodzi na drugi plan. Świat chyli się ku upadkowi niczym wieża Babel. Wszystko wydaje się normalne a takie nie jest, wartości którymi kierowałem się przez całe życie odchodzą do lamusa. Teraz każdy musi być silny , bo jak nie - musi zostać zastąpiony przez lepszy model. Ja nie chcę takiego świata, pogoni za wszystkim, uczucia i miłość będą niedługo traktowane jak kolejna choroba, mam tego dość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

30 godzin. Co robi skazaniec w celi śmierci gdy zostanie mu 30 godzin życia- boi się? - czy ma pretensje? - czy czuje żal? Nie wiem ? - może nic nie czuje. W amerykańskich filmach dostaje on ostatni posiłek - to co lubił za życia- na osłodę ostatnich chwil. Ja dostałem wczoraj książkę (oczywiście nikt mi jej nie dał, sama mnie znalazła) Katarzyny Michalak -Bezdomna. Polecam osobom normalnym ( choć ostatnio dowiedziałem się od psychiatry że nie ma takiego stanu), może zrozumieją kilka rzeczy, że nie będą osądzać. Każdy z nas jest inny, każdy może przeżywać swoje problemy na swój sposób. Jestem mądry - tyle osób mi to mówi , to nie twoja wina...
JA CZUJĘ
Niech ta noc nas ukoi, niech tyka zegar

Odnośnik do komentarza

Powiem ci bracie że cię rozumię bo był czas gdy chciałem odejść i to byle jak byle szybko. Od 6 lat latałem na badania bo czułem guza. Robiłem Usg, gastroskopie, kolonoskopie i inne. 2 lata temu jak krwawiłem już z odbytu robiłem tomografie i też nic a guz pod klatką nadal wyczuwalny. Tak się załamałem że zacząłem pić z strachu aż dopadło mnie jeszcze większe nieszczęście bo pewnego wieczora zapukała policja że żona chce opuścić mieszkanie z dziećmi. Świat zawalił mi się całkowicie i łyknąłem tabletki. Na szczęście ktoś wpadł i zaczą zemną rozmawiać do dziś nie jest świadom tego że zawdzięczam mu życie bo się ocknąłem i zaczałem zwracać w samotności. Dotarło do mnie wtedy że mam dzieci i żonę która odeszła bo może sam byłem sobie winny. Czas pokazał że sam popełniłem błąd bo żona z dziecmi wróciła po 6 miesiącach a guz który czułem jak sie okazało po ataku i wywiezieniu do szpitala karetką to woreczek i kamienie. Dziś walczę z sobą lecząc się z stanu do jakiego sam się doprowadziłem. Podejrzewałem żone że ma innego że odeszła a okazało się że odeszła bo jej nie słuchałem i piłem w samotności mimo jej niezadowolenia. Pomyśl czy nie masz kogoś dla kogo warto żyć. Spójrz w lustro i zapytaj sam siebie co się stało że wybranka chce odejść. Naprawiaj błędy i pokaż że cię na to stać. 6 miesięcy bez rodziny doprowadziło mnie do silnej depresji spadku wagi 30 kg i jakiegoś silnego stanu lękowego ale żona wróciła z dziećmi i pomaga mi teraz przejść przez to wszystko by stanąć na nogi. Nie poddawaj się!!! Piszesz że ma kogoś od dawna a może to ktoś kto ją po prostu wspiera w problemach po prostu przyjaciel?. Spójrz na to wszystko okiem partnerki może sama potrzebuje pomocy i postanowiła uciec. Trzymaj się i pamiętaj że na wszytko potrzeba czasu.

Odnośnik do komentarza

Tak wiem że postanowiła uciec- uciec od problemów. Nie tak wyobrażała sobie swoje życie - chciała mieć normalną rodzinę, normalnego męża. Ja starałem się nim być, zaciskałem zęby, walczyłem ze swoją chorobą, starałem się jej dać prawdziwy , zdrowy dom. Jednak moje zdrowie zaczęło się pogarszać, zaczęło się nerwowo dziać. Przez ile lat to można wytrzymywać? A zawsze tuż obok był on, zdrowy, piękny , uśmiechnięty, zawsze pomocny. Sam rozwalił swoje małżeństwo i wziął się za moje. Nie winię jej za jej wybór - nikt z nas nie pisał się na takie życie. Wiem że pragnie być szczęśliwa, spojrzeć na świat bez stresu co przyniesie kolejny dzień, realizować swoje marzenia. Ze mną tak niestety nie może i nie ma siły by przy mnie trwać. Nie winię ją za to, że chce żyć normalnie.
A ja nie potrafię żyć bez niej, nie mogę zabić w sobie miłości, nie mam sił.
Zegar tyka wybijając kolejną godzinę.

Odnośnik do komentarza

Witaj Jacku, po Twoich wypowiedziach wnioskuje,ze jestes madra i inteligentna OSOBA , dziwi mnie jedynie dlaczego wybrałes taki sposob rozwiazania swego problemu. Bardzo dobrze Cie rozumiem co obecnie czujesz, moj swiat zawalił sie 13 lat temu ale ja sie nie poddałam i nie zamierzam bo wierze,ze zdarzy sie "cud" .Jacku dlatego prosze porozmawiaj z nami moze wspolnie znajdziemy rozwiazanie Twego problemu .Twierdzisz ,ze bardzo kochasz swoja Żone a czy rozmawiałes z nia o Twoich uczuciach,co do niej czujesz.Moze zamiast szukac sposobu jak odejsc pomysl gdzie popełniliscie bład i jak go naprawic by odzyskac Żone .Nie szukaj sposobu na odejscie tylko napisz lepiej wiersz ,taki szczery wyrazajacy głebie uczuc jakie zywisz do Żony.Na pewno bedzie jej bardzo miło gdybys jej wysłał mailem lub sms-em.Jacku jestes nam potrzebny.Popatrz w koło siebie ile ludzi jest w jeszcze gorszej sytuacji od Ciebie!,ile ludzi potrzebuje Twojej pomocy!

Odnośnik do komentarza

c.d. Pomocy potrzebuja tez zwierzeta i ptaki zima gdy sciska duzy mroz, jak one głoduja gdy nie ma co jesc i woda wszedzie zamarznie. Dlatego zamiast sie załamywac wyjdz jutro do parku i posłuchaj jak pieknie spiewaja ptaki,posyp im okruszki one podziubja i odwdziecza Ci sie pieknym spiewem. Nie mysl prosze jak odejsc tylko jak naprawic wszystko by wrociła Twoja Żona.NIE MA SYTUACJI ,Z KTOREJ NIE MA WYJSCIA! Mowisz,ze masz depresje/depresje mozna leczyc/.Depresja jest choroba samotnosci/jak ja to mowie/.Dlatego nie siedz w domu i nie walcz ze swoimi myslami,tylko wyjdz do ludzi,porozmawiaj ,znajdz sobie jakies zajecie np.pisz wiersze ,w ktorych wyrazisz swe uczucia do Żony,o swoich marzeniach ,o zyciu/wierze,ze potrafisz bo JESTES MADRA I INTELIGENTNA OSOBA/. Odejscie Żony to jeszcze nie koniec swiata i jezeli sie postarasz i przekonasz Ja co do swoich uczuc mysle,ze wroci.Sa ludzie ,ktorzy sie zmagaja z wiekszymi problemami niz Ty /mozesz mi wierzyc ,byłam wolontarjuszka i troche sie napatrzyłam/. Jak Ci wspominałam moj swiat zawalił mi sie 13 lat temu /straciłam wszystko:zdrowie,miłosc,pieniadze/ ale sie nie poddałam bo jestem przekonana,ze znajdzie sie aparatura ,zdjagnozuja w koncu i usuna.Ja zeby w miare normalnie funkcjonowac musze brac Tramal co 3-4 godz. bo bol jest tak silny ,ze nie raz nie trudnosc mi sprawia wykonanie najprostszych czynnosci.Spie po 3 godz.na dobe.Sa dni ,ze nie moge sie nawet schylic azeby sie umyc,bol jest tak silny,ze mozna "tynki ze scian gryzc",silne zawroty głowy i nudnosci ale sie nie poddaje.Gdybym była słaba psychicznie z pewnoscia bym sie załamała i chyba juz z 10 razy popełniła samobojstwo.Choc musze przyznac ,ze był czas,ze modliłam sie azeby Pan Bog zabrał mnie z tego swiata i zebym nie musiała tak dłuzej cierpiec i meczyc sie/bo to nie zycie tylko bardzo powolna agonia/.Jak widzisz nie poddałam sie ,choc zostałam teraz z duzymi długami/bo 13 lat choroby niestety kosztuje,wizyty lek.,leki/,w dalszym ciagu chora i samotna/miałam wychodzic za maz ale wszystko sie skomplikowało przez chorobe/.Moze Pan Bog nas tak doswiadcza abysmy potrafili lepiej czu i rozumiec innych ludzi.Wierze,ze Pan Bog w kazdym swoim działaniu ma zamierzony cel.Moze Twoja Żona odeszła azebys miał czas na refleksje,na chwile zadumy,na przeanalizowanie swego postepowania i zrozumieniu tego gdzie popełniłes bład.Moze to Twoja bezpodstawna zazdrosc sprawiła,ze Żona od Ciebie odeszła ? JACKU WIERZE W CIEBIE,ZE CI
SIE UDA URATOWAC WASZE MAŁŻEŃSTWO I ZNOW POWROCI RADOSC W TWOIM ŻYCIU.Jacku pomodl sie do św.Judy Tadeusza /to patron od spraw beznadziejnych/jezeli nie znasz modlitwy to nic ,porozmawjaj w myslach i popros azeby pomogł Ci w rozwiazaniu Twego problemu.Mozesz mi wierzyc,ze z modlitwa łatwiej zyc i pokonywac trudnosci.W moim przypadku pomogło.Przyzwyczaiłam sie do bolu i nauczyłam sie z nim zyc.GDYBY NIE WIARA I NADZIEJA z pewnoscia juz dawno skończyłabym ze soba.Pozdrawiam i prosze porozmawiaj z nami, nie poddawaj sie bo za kilka miesiecy mozesz byc bardzo szczesliwy czego Ci zycze z całego serca.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za te słowa, dzięki że Jesteś, że wszyscy Jesteście.
Nurtuje mnie tylko jedna myśl- dlaczego tylu ludziom tak na mnie zależy, przecież mnie nie poznaliście. Może kiedyś przechodziliśmy koło siebie nie zwracając na siebie uwagi, nic dla siebie nie znacząc. Dlaczego tak trudno zobaczyć nam drugiego człowieka? Niestety nie będę już mógł z Wami dzielić się moimi przemyśleniami ( nie mogę powiedzieć dlaczego, ale na pewno nie z powodu dla którego zakładałem ten wątek) - zostałem do tego zmuszony. Chciałem być anonimowy, ale zbyt wielu ludzi poznało kim jestem i skończyło się to nieprzyjemnie. Ale jestem tuż obok i będę WAM kibicować w Waszych zmaganiach z tym dziwnym światem.

Odnośnik do komentarza

Witaj Jacku,dzieki,ze sie odezwałes.Nie znam Cie ale chce zebys ŻYŁ I CIESZYŁ SIĘ PIĘKNEM TEGO ŚWIATA I BYŁ SZCZĘSLIWY I KOCHANY JAK KIEDYS! Dopiero teraz przeczytałam Twoje wypowiedzi do innych watkow.Nie jestes sam ,MASZ SYNA I MASZ DLA KOGO ŻYĆ ! Dlaczego nie pomyslałes o NIM,ze GO osierocisz ,przeciez DZIECKO jest najwazniejsze! Z tego co piszesz wynika ,ze JESTES PRAWDZIWYM MEZCZYZNA tylko pozostaje kwestja "dogadania "sie z Żona i zebyscie Wspolnie zastanowili sie gdzie tkwi bład.Mysle,ze bardzo szczera rozmowa tak na spokojnie bez nerwow i niepotrzebnych emocji duzo wyjasni.Mysle ,ze wszystko sie ułozy .Piszesz o zdradzie Żony, ale czy masz na to jakies dowody?czy to tylko Twoje domysły? Moze Twoja Żona nie była wcale u niego tylko u jakiejs kolezanki bo tez nie wie co ma ze soba zrobic/mowiłes,ze w Waszym domu było ostatnio nerwowo/ .
Jacku jestes jeszcze młody ,zycie przed Toba i nie warto sie załamywac kazdym niepowodzeniem,ktore nas spotyka.
Mam dla Ciebie Cos na pocieszenie azebys tak nie przezywał tego co Cie spotkało.
Wejdz na strone www.jaceksilski.eu i posłuchaj a na pewno zapragniesz zyc i byc szczesliwym.
Dla mnie to taka odskocznia od rzeczywistosci.
Porozmawjaj z Żona na spokojnie i zapytaj co spowodowało ,ze postanowiła sie rozwiesc?
Spokojnej nocy i odzywaj sie do nas. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej, to znowu ja. Wiecie miałem burzliwe dni, ale jestem. Wiem że powinien pomyśleć o innych, ale to było silniejsze. Lekarz powiedział że jeszcze 18-20 minut i by było po wszystkim. Jestem w psychiatryku i dzisiaj w końcu dostałem komórkę. Co będzie dalej sam nie wiem, nie chce to daleko wybiegać myślami. Na pewno 1 etap się zakończył - dzisiaj była tu jeszcze moja zona. Gdy ja zobaczyłem nogi ugięły się pode mną, nie mogłem wytrzymać tego bólu. Zapytała czy może wystawić ogłoszenie o sprzedaży domu, wiec widzicie 1 etap zakończony. Czuje tyle emocji i na razie nie mam pojęcia czy się cieszyć ze żyje czy nie, czuje strach. A mój syn to wspaniały młody człowiek, ale nie potrafię o Nim myśleć , staram się Go gdzieś daleko odsunąć , nie chce mu sprawiać bólu. Wiec widzicie - jeszcze jestem.

Odnośnik do komentarza

Jacku piszesz ze nie chcesz sprawiać bolu swojemu synowi .Pomyśl jak ten młody człowiek mialby żyć po Twoim samobójstwie.!!!Postaw sie w jego sytuacji.Kto jest w tej chwili wazniejszy dla Ciebie ? Kobieta ktora jako zona powina Cię wspierać w nieszczesciu i chorobie a wybrała łatwą drogę z kochankiem czy Twoj syn ,który na pewno bardzo Cię kocha i liczy na Twoje wsparcie i miłość z Twojej strony.
Ciesz się ze żyjesz .Stań na nogi ,Jacku nie warto odbierać sobie zycia z powodu niewiernej zony.Masz syna i cale zycie przed Tobą....Dasz radę.

Odnośnik do komentarza

Jacku,

cieszę się jesteś z nami i że nie odszedłeś. Ja dobrze, że twoja teściowa zareagowała. Nie poddawaj się proszę, walcz o siebie, syna. To jest teraz najważniejsze. Pomyśl jak syn Cię pottzebuje i będzie potrzebował w życiu. Dla niego warto żyć i pokonać trudności. A szczęście w miłości jeszcze do Ciebie przyjdzie. Pisz proszę z nami, będziemy cię wspierać. Dla nas tuta jesteś ważny, jak każdy człowiek.
Wysyłam do Ciebie całe morze życzliwości.

Odnośnik do komentarza

Dzięki że jesteście! Wiem że uzalam się nad sobą, wiem ze mam Jego i on teraz powinien być moim celem. Jak to jest to wszystko wiedzieć i odpychać to od siebie, po prostu się boję. Ja to wszystko wiem i staram się, ale na razie nie potrafię spojrzeć w przyszłość, został lęk. Ja nie pamiętam czy kiedykolwiek tyle mówiłem o sobie, zawsze wszystko chowalem w zakamarkach mej duszy, wszystko tłamsiłem w sobie, teraz czuję lekką ulgę, powoli wychodzę ze swej norki, przecież jutro też jest dzień - mam Kochanego synka i Was!!! Dzięki ;)

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Jacku, piszesz, że boisz się myśleć o przyszłości, czujesz lęk. Na razie nie wybiegaj za bardzo w przyszłość, skup się na przetrwaniu każdego kolejnego dnia. I nie odrzucaj pomocy osób, którym na Tobie zależy - skorzystaj z niej. Mając kogoś, z kim możesz dzielić się swoimi przeżyciami, będzie Ci łatwiej przetrwać ten okres.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Niktszczegolny

Panie Jacku po przeczytaniu Pana historii coś we mnie pękło! Niech się Pan nie poddaję. Pana syn potrzebuje Pana jak nikt inny. Mam krótszy staż życiowy niż Pan, ale co nie co w życiu przeszedłem i wiem jak trudno jest sobie poradzić kiedy walczy się z samym sobą i swoimi podłymi myślami. Mam 18 lat moje dzieciństwo to stek nieszczęść straciłem matkę,ojca jestem sierotą przebywam w domu dziecka. Najgorsze dla dziecka to nie mieć kontaktu z kimś kto jest dla niego najważniejszy. Miłość do syna to coś co powinno Pana trzymać przy życiu... Moi rodzice nie mieli wyboru Pan go ma! Ja nic nie zmieni Pan może ! Warto czekać może po jakimś czasie żona zrozumie swój błąd. ŻYCZĘ PANU WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE ! pozdrawiam ! dzieckozbidula

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...