Skocz do zawartości
Forum

Jacek31

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jacek31

  1. Hej Aga. Przede wszystkim musisz się uspokić. To nie Ty jesteś winna zaistniałej sytuacji tylko on. Musisz mu dać czas na przemyślenie tego co się stało, teraz są tylko nerwy. On musi ochłonąć, jeśli mu na Was zależy to przyjdzie, nic na siłę. Jeżeli nie - znaczy że nic go nie obchodzicie i myśli tylko wyłącznie o sobie - nie będzie Was wart. Trzymaj się, NIE JESTEŚ SAMA :)
  2. Hejka;) Cześć takasama12 :) . Sory że nie odpisałem na Twój post ( starałem się 2razy ale nie przeszła mi wiadomość), mam nadzieję że teraz przejdzie( więcej we wtorek). Co do mnie napiszę - moja tesciowa powiedziała że zawsze będę jej synem, chrzesniak żony że jak mogła to zrobić jego najlepszemu wujkowi, jej bracia i siostra że zawsze będę ich rodziną. Widać że nie byłem najgorszym mężem i ojcem, nie jestem taki jak inni faceci. Miłego dnia:)
  3. Hej, to znowu ja. W niedzielę będą 4 tygodnie odkąd pojawiłem się w tym szpitalu. Co się w tym czasie zdarzyło - stałem się wreszcie spokojny( prawie) myśląc o swoim życiu. Tyle lat wszystko dusilem w sobie biorąc na siebie winę , tyle czasu straciłem nie myśląc o sobie, zawsze byłem w cieniu będąc na każde zawołanie - w końcu to zrozumiałem. Pomogli mi tu dojść do siebie (tabletki mogą zdziałać cuda), poznałem kilka osób , zacząłem patrzeć inaczej na swoje istnienie. Przede mną ważne decyzje - rozwód, sprzedaż wymarzonego domu, przeprowadzka do Katowic. Trochę się tego wszystkiego boję - zmiany całego swojego życia. Jadę zamieszkać z synem do miasta w którym nikogo nie znam , dużej metropolii gdzie nie ma miejsca które by mi się kojarzyło z moją żoną. Może i uciekam, ale jakbym został to bym zwariował. Kocham ją ale już nas nie ma. Zostałem tylko ja i mój syn. Dobrej nocy ;)
  4. Cześć Aga, fajnie że jesteś ;). Cieszę się że trochę odpoczelas choć nie tak do końca. Wiesz, stwierdzam że Twój mąż to istne bydlę! Jak tak można upokarzać swoją żonę? Wiem że go kochasz, ale on nie jest wart miłości postępując w ten sposób. Miłość to dziwna choroba, ale ile jesteśmy w stanie znieść w jej obronie? Wiem jakie to trudne gdy się tak kocha, ale czy my musimy być męczennikami kochając? Wrażliwość to piękna cecha naszego charakteru świadcząca o cudownym kochającym sercu i należy być z niej dumnym bo jest się pięknym istnieniem, prawdziwym i delikatnym- takim jak Ty:). Trzymaj się ciepło ;)
  5. Hej. Sytuacja twojego męża jest ciężka, myśli on zapewne że nie jest prawdziwym facetem, ale dzięki Twojemu wsparciu i Twojej miłości pogodzi się z tym. To jest dla niego bardzo trudne bo chce Twojego szczęścia. Ze mną było podobnie, choć niej tak samo. Nam urodził się syn, ale chcieliśmy mieć kolejne dziecko. Kolejne próby nie przynosiły rezultatów więc postanowiłem się przebadać. Wiedziałem że to będzie moja wina- brałem ogromne ilości leków które sprawiły że stałem się bezplodnym. To było dla mnie dużym ciosem- pozbawienie szans na kolejne dzieci. Z czasem pogodziłem się z tym, choć może przez to rozpadło się moje małżeństwo. Wy macie szczęście bo macie siebie i bardzo się kochacie, a dzieci - tam gdzieś są i czekają na Was. Powodzenia :D
  6. Hej. Już dzisiaj wiem co będzie kiedyś. Poczekam, jeszcze chwilę poczekam. Do tej pory brałem wiele spraw za pewnik, teraz nie są już dla mnie oczywiste. Jestem słaby, nie mam ochoty na nic. Przegrałem całe swoje życie, wszystko okazało się iluzją, fałszem :'(. Życie jest kłamstwem, kiepskim żartem Boga.
  7. Cześć Agnieszko. Mam nadzieję że w końcu odpoczniesz. Na urlopach jest inaczej, odrywamy się od domowych problemów dnia codziennego. Życzę Wam trzeźwego spokoju, i słońca i cudownych chwil :)
  8. Witajcie! Niedziela nadchodzi. Każdy kolejny dzień przynosi nowe troski. Po wielu testach wyszło że jestem zdrowy psychicznie. Wiedziałem że tak będzie, niestety. Przez te dwa tygodnie odkąd tu jestem jakoś zaczełem dochodzić do siebie. Myślałem że jakoś to sobie wszystko poukladalem - ale do wczoraj. Była u mnie moja zona i znowu wszystko poszło w łeb. Pomimo tylu krzywd które mi teraz serwuje ja ją wciąż kocham. Ona sobie wszystko planuje, a ja ..... chciałbym zniknąć. Był też mój syn, nie wiedziałem że już prawie wszysko wie. On jest silny, ale po mnie wszysko w sobie dusi. Choć tylu bliskich mnie otacza dodając mi otuchy, ja nie daje rady. Trzymajcie się ciepło ;)
  9. Hej Agnieszko;) . Pozory, pozory, pozory. Patrzę na waszą sytuację z mojego punktu widzenia i widzę jak łatwo stwarza się pozory że wszystko jest ok. Gramy przed innymi własną sztukę wmawiając sobie że tak musi być,że nie mamy wpływu na jej przebieg. Ale tak nie jest, sami jesteśmy reżyserami własnego życia i możemy w każdej chwili zmienić jej scenariusz. Tak myślę ze Ty musisz postawić warunki dla Waszego dobra, on musi zacząć się leczyć jeśli mu zależy. Jeżeli Was kocha - zrobi to, a jak nie to Ty będziesz musiała podjąć decyzję czy tak dalej chcesz żyć. Życzę Wam dobrych decyzji, macie szansę o której ja mogę tylko pomarzyć.
  10. To ja. Dzień mija po dniu. Pierwszy raz w życiu dobrze czuję się w szpitalu. Choć panuje nuda, chorzy nie całkiem zdrowi na umyśle jest mi tu dobrze. Wiem ze to pewnie za sprawą leków,ale w końcu spokojnie śpię ( choć zasypiam jak kiedyś późno), mamy zajęcia które choć błache - cieszą. Przez 2dni robili mi psychotesty (ciekawe czy zdalem:)?) i teraz będę czekał na wynik( pewnie oblałem;). Tak na serio nie było tak źle, choć z myśleniem trochę za wolno. Odpoczywam, książki czytam, oglądam filmy i staram się nie myśleć - i jest mi z tym dobrze. Dobrej nocy dla Was wszystkich :-)
  11. Hej! Nowy lepszy świat nie istnieje. Człowiek przez cale pokolenia robi te same błędy, nie ucząc się na nich. Ważne jest jednak jacy My jesteśmy i co pozostawimy po sobie. Widzisz przez Twoją miłość Twój syn nie stanie się taki jak jego ojciec. On rozumie i widzi, wiec nie będzie chciał tego samego dla innych których pokocha - przerwie ten węzeł zła w którym teraz żyje. Żeby to zrobić musi mieć siłę którą Ty mu dajesz. Trwajcie w tej miłości i przerwijcie zaklęty krąg .Trzymajcie się i dobrej , spokojnej nocy :D
  12. Cześć Agnieszko;) Cieszę się ze postanowilas walczyć. Jesteś silną kobietą i musisz przede wszystkim myśleć o swoim synku i sobie. Wiem że jest Ci piekielnie trudno , ale musisz wytrwać!!!!! Wiem że go bardzo kochasz i chciałabyś być z nim , ale moim zdaniem nie można pozwalać na takie traktowanie swojej rodziny. Jeśli naprawdę Was kocha to będzie o Was walczyć, będzie MUSIAŁ się zminic!! Wiem że to nie jest łatwe ale nie można całe życie tłumaczyć jego i jego zamiłowania do picia, w imię czego? Musisz przestać się bać!!!! Życzę Ci siły do walki o Wasze szczęście !!!!
  13. To ja. Wiesz co - głupio mi. Dopiero teraz przeczytałem te posty i jak powiedziałem - głupio mi. Jesteś silna a on jest .... To jest zamknięte koło które może? trzeba rozerwać? Z drugiej strony my kochamy, a oni to wykorzystują. Ja zostałem zmuszony ,postawiony pod ścianą , ale Ty masz wybór. Była o mnie szwagierka w podobnej sytuacji i powiedziała że wie że to jest chore ale nie wyobraża sobie innego życia. Ten świat jest porąbany, ale jutro też jest dzień;)
  14. I jeszcze ja ;) Dostałem do przeczytania książkę Niepokonani Ktzysztofa Ziemca. Wiecie że pomaga człowiekowi przemyśleć wiele spraw,pomaga na popatrzenie na swoje życie z boku. Daje nadzieję na następny lepszy dzień. Mi pomaga przeżyć ten koszmar. Dzisiaj odezwał się do mnie kumpel którego myślałem że straciłem w wyniku zaistniałej sytuacji Nowy mały promyk:-)
  15. Hejka;) Temat szpitale. Jak pisałem wcześniej ze względu na swoja chorobę zaliczyłem ich kilka - Poznań, Warszawa,Szczecin i ostatnio 2 mniejsze. Źle zostałem potraktowany tylko w tym gdzie ratowali moje życie - istna rzeźnia.Teraz jest nawet ok, jedzenie pierwszy raz porządnie przyprawione, pielęgniarki ok, tylko inny reżim - nie uraczysz tu noża- chleb smarowany łyżką, ladowanie komórek 2 razy dziennie, łazienki otwierane w nakazanych godzinach itp. Jest inaczej, ale można się przyzwyczaić, ja w końcu czuję się tu bezpiecznie. I tego wam życzę , dobrej nocy
  16. Hej ,wstaje nowy dzień. Na początku chciałem napisać że wszystkie Agnieszki to fajne kobiety, mam Was wokoło siebie kilka. Tak sobie myślę ze na każdego przychodzi czas zapłaty. Agnieszka myślę że tak będzie z naszymi połówkami. Obudzą się pewnego dnia z ogromnym poczuciem winy że coś strasznego zrobiły, ze wyrządziły wiele krzywd i nie będą juz mogły spokojnie zasnąć.My musimy być silni i trwać - bo mamy dla kogo, dla naszych synów, dla naszego szczęścia. Miłego i spokojnego dnia:)
  17. Hej! Dzięki za wsparcie( nów - czy zechcialabys zdradzić mi swe imię?). Życie wybiera dla nas przedziwna drogę. Moja jest trochę kręta, ale mam nadzieję że gdzieś jest ta prosta. Nów - my nie doceniamy tego co mamy dopóki tego nie stracimy. Mam nadzieję że twój mąż to w końcu zrozumie i zacznie się zmieniać na lepsze. Życzę Ci sił by to przetrwać, uwierz mi jesteś Wielka. Mam nadzieję na udany dzisiejszy dzień i tego też Wam życzę ;)
  18. Widzę ce coś się ruszyło, może za duże te wiadomości pisze? Wczorajszy temat - rozdzielczość majatkowa. Nie minął nawet tydzień a wczoraj wywinęła ten kolejny numer. Najlepiej teraz przecież nic stad nie mogę zrobić. Zastanawiam się jaka jest cienka granica pomiędzy miłością a nienawiścią?
  19. To ja , mam nadzieje ze ta wiadomość przejdzie, cały czas tu jestem ale nie mogę wysłać wiadomości, cały czas blokuje:(
  20. Hej;) Od wczoraj staram się coś napisać, ale mi blokuje komórkę:( Wszystko widzę, nic nie mogę napisać
  21. Hejka! To znowu ja. Kolejny dzień mija sennie, ospale jak pogoda na zewnątrz. U nas w szpitalu nie jest wcale zle- stare budynki z grubymi ścianami położone wśród dużych drzew,wiec temperatura jest niczego sobie. Dzisiaj zdobyłem się na odwagę i napisałem do szwagierki ze strony zony. Przyjechała i długo rozmawialiśmy. Balem się tej rozmowy - bałem się kolejnego odrzucenia? Uspokoiła mnie że nie jestem postrzegany jako ten zły i zależy im tak samo jak dawniej, dalej jestem ulubionym wujkiem... Co do mojego syna to niedługo będzie miał 15 lat. Pomimo tak młodego wieku już trochę przeżył , musiał się usamodzielnić, ale daje radę. Dużo rozumie, myślę ze więcej niż mamy o tym pojęcie. Jest super - utalentowany i niezwykle inteligentny, fajny z niego syn. Wczoraj rozmawialiśmy o szpitalu, myślał że jestem w normalnym, a gdy powiedziałem ze w .... przyjął to spokojnie stwierdzając tylko ze będzie do mnie przyjeżdżać na rowerze. Cały On -zawsze myślący o mnie przeżywający wszystko w sobie ( jaki ojciec taki syn). Całe szczęście ma bliska przyjaciółkę? i nie jest sam. To tyle, chyba się położę ,zaczynają działać leki :) Miłego!!
  22. Hej! Witajcie! Kolejny dzień powoli mija, bardzo powoli. Staram się mało myśleć - to pomaga. Wiecie to juz kolejny z wielu szpitali w moim życiu. Kolejne doświadczenie, inne spojrzenie na świat. Wyciszam się - pewnie pod wpływem leków i dobrze mi z tym. Już niedługo wakacje i wróci do domu mój syn ( uczy się daleko). Tylko do jakiego? Mój pobyt tutaj zapowiada się przynajmniej na miesiąc, a co dalej. Jak już pisałem sytuacja nie jest taka prosta - nic nie jest proste. Teraz poznaje komu zależy a kto ma ciebie głęboko... Ale co- sam sobie jestem winny. Jednym z wielu pozytywów zaistniałej sytuacje jest to że bardziej zbliżyłem się do swojej rodziny. Wiem ze zawsze byli ale w tym ciągłym biegu gdzieś umykali. Teraz są i bardzo sie starają. Wiem ze staniemy się silniejsi i to nas wzmocni. Boję się tylko spotkania z moją mamą - nie wiem czy będę miał sile by spojrzeć Jej w oczy po tym co zrobiłem. Teraz coś pozytywnego - jutro będzie chyba chłodniej i lepsze powietrze do oddychania:] Trzymajcie się mocno i dzięki ze Jesteście :-)
  23. Dzięki że jesteście! Wiem że uzalam się nad sobą, wiem ze mam Jego i on teraz powinien być moim celem. Jak to jest to wszystko wiedzieć i odpychać to od siebie, po prostu się boję. Ja to wszystko wiem i staram się, ale na razie nie potrafię spojrzeć w przyszłość, został lęk. Ja nie pamiętam czy kiedykolwiek tyle mówiłem o sobie, zawsze wszystko chowalem w zakamarkach mej duszy, wszystko tłamsiłem w sobie, teraz czuję lekką ulgę, powoli wychodzę ze swej norki, przecież jutro też jest dzień - mam Kochanego synka i Was!!! Dzięki ;)
  24. Próbowałem odejść (silne zatrucie tlenkiem węgla), brakowało kilkunastu minut, i na domiar złego przyjechała w odwiedziny tesciowa, -istna zadyma. Później był SOR - kilka godzin, i następnie psychiatryk. Ach te tesciowe...
  25. Hej, to znowu ja. Wiecie miałem burzliwe dni, ale jestem. Wiem że powinien pomyśleć o innych, ale to było silniejsze. Lekarz powiedział że jeszcze 18-20 minut i by było po wszystkim. Jestem w psychiatryku i dzisiaj w końcu dostałem komórkę. Co będzie dalej sam nie wiem, nie chce to daleko wybiegać myślami. Na pewno 1 etap się zakończył - dzisiaj była tu jeszcze moja zona. Gdy ja zobaczyłem nogi ugięły się pode mną, nie mogłem wytrzymać tego bólu. Zapytała czy może wystawić ogłoszenie o sprzedaży domu, wiec widzicie 1 etap zakończony. Czuje tyle emocji i na razie nie mam pojęcia czy się cieszyć ze żyje czy nie, czuje strach. A mój syn to wspaniały młody człowiek, ale nie potrafię o Nim myśleć , staram się Go gdzieś daleko odsunąć , nie chce mu sprawiać bólu. Wiec widzicie - jeszcze jestem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...