Skocz do zawartości
Forum

Opowiem Wam piękną historię


Gość Nów

Rekomendowane odpowiedzi

Gość bum-bum-bec

"Wydaje mi się jednak, ze dziecko czuje się winne. Jak tata o coś go prosi wykonuje wszystko jak żołnierz rozkaz byle tylko tata się nie zezłościł" - a nie masz wrażenia, że się boi, bo nie rozumie co się dzieje? Boi się, bo wie, że za chwilę może być krzyk?

Może zastanów się nad przeprowadzką do rodziców. Chociaż na okres wakacji. Mężowi mogłoby to dać do myślenia, dzieciaczek nieco odsapnie, Ty (pomimo mieszkania z rodzicami) też będziesz miała pauze od wyczekiwania kolejnych awantur. Może to nie jest taki zły pomysł? Co myślisz?

Udało Ci się znaleźć terapię dla współuzależnionych?

Odnośnik do komentarza

Nie, nie znalazłam. A tak psycholog, u której byłam ostanio nie ma pojęcia o alkoholiźmie. Sama powiedziała mi, żebym poszukała specjalisty. Jeśli możecie kogoś poradzić w Warszawie to będę wdzięczna. A ja się jutro wybiorę do centrum uzależnień - tam są jakieś spotkania we wt i czw. Mąż wczoraj po południu się uspokoił, sam zdał sobie sprawę, że zagolopował się z zachowaniem. Ale ja teraz już wiem, że spokój będzie tylko na trochę. Za parę dni znowu będzie jakaś akcja. To już postęp wiedzieć to prawda ? A nie naiwnie wierzyć że już się poukłada. Szukam dla siebie i syna pomocy. Mam nadzieję, że znajdę dobrego specjaliste, który nas poprowadzi i pomoże.

Odnośnik do komentarza

Nów najwazniejsze że już wiesz że zachowanie Twojego męża wynika z uzależnienia i nie masz co liczyć na poprawę dopóki nie zechce sie leczyć.W tej chwili On nie radzi sobie sam ze sobą dlatego musi się "znieczulać" .Bardzo dobrze ze idziesz do cetrum uzależnień.To jest najwłaściwsze miejsce do szukania pomocy.Sądze ze tam znajdą sie wykwalifikowani specjaliści i z cala pewnością zrobią wszystko żeby Ci pomóc i dobrze doradzić.Całe szczęscie ze pani psycholog do której chodzisz szczerze przyznała się ze nie ma pojęcia o uzależniach.Mojej kolezance ktora miała męza alkoholika p. psycholog do ktorej chodziła dala jedna radę - powinna się pani pogodzić z sytuacją bo musi pani zrozumiec ze mąz jest chory ,nie wie co robi,i trzeba podac mu rekę.- I nic poza tym żadnych rad gdzie pójśc zeby dostac pomoc ......Żenada ,ale niestety to nie jest odosobniony przypadek i dlatego koniecznie trzeba szukac wyspecjalizowanych osrodków.
Tak nów dzieci w takich rodzinach cierpią najbardziej.Rodzicom sie często wydaje że takie male dziecko nie zdaje sobie sprawy co sie dzieje a to dziecko przezywa w srodku strach ,ból ,niepewność....i zgadzam sie z Tobą ze musisz zadbać przede wszystkim o synka i o Siebie .Zreszta popatrz na męza i jego siostrę .Sa to ofiary swoich rodziców....

Odnośnik do komentarza

Gdzieś wyczytałam :
"Zamiast dojrzewać uczuciowo i duchowo, człowiek, które pije traci zdolność wyrażania uczuć. Nie wie, co z nimi zrobić. Jak powiedzieć "gniewam się" i jak powiedzieć "Kocham". Dusi w sobie uczucia, zwłaszcza negatywne: złość, urazy i lęki. A gdy zbierze się ich nazbyt wiele - popija, a potem dosłownie wybucha: wyrzuca z siebie wszystko, najczęściej w agresywnej, destruktywnej formie.
Alkoholik może być także pijany bez kropli alkoholu w organizmie. Jest wtedy "Pijany na sucho": ale myśli, czuje i reaguje tak samo, jak gdyby pił. Uczucia, z którymi nie umie sobie radzić, muszą go doprowadzić do napicia się "
Okropne, ale pomału zaczynam rozumieć. Tylko mój mąż nie ma żadnych dwóc faz picie/nie picie. On jest cały czas na rauszu. Po pracy od razu piwo, wieczorem piwo. Na co dzień mniej, w weekend więcej. I nie ma dnia bez piwa. Ale emocje są właśnie jak tutaj opisane.

Odnośnik do komentarza

No własnie ,alkoholik to tez ten który się nigdy nie upija tak zeby spać pod stołem tylko jest stale na rauszu.Miałam kiedys kolezankę ktora nie potrafila sie przyznac do tego ze jest alkoholiczką .Jak mowila wypijała tylko Kilka drinków wieczorem .Fakt ,nigdy nie widziałam Jej pijanej ,zreszta chyba nikt .Jej matka lekarka co jakis czas zabierala ja do swojej kliniki na odtruwanie,tyle mogla dla niej zrobić...

To dobrze Nów ze zaczynasz rozumieć ...własnie o to chodzi.

Odnośnik do komentarza

Najdziwniejsze dla mnie jest zaprzeczanie. Ale chyba tak jak piszą "alkoholik dowiaduje się o swojej chorobie ostatni". Mąż cały czas zaprzecza i nawet wczoraj mówił mi, że przecież on pije mniej. Mniej przynosi piwa do domu, ale cały czas wychodzi na spacer z psem, co może oznaczać że popija, ale w ukryciu. Wczoraj po naszej popołudniowej rozmowie od razu wyszedł z psem. Mówię do niego : "ale mam nadzieję, że nie idziesz na piwo ? " Odpowiedział, że nie. Jeździłam na rolkach i zobaczyłam go ze znajomym na ławce, piwo stało pomiędzy nimi. Jak podjechałam znajomy męża udawał, że to jego. Jakoś nie uwierzyłam, choć mąż zarzekał się na wszelkie sposoby i grzecznie wstał, żeby iść ze mną do domu. Poza tym emocje są przecież cały czas takie same : wybuchy pretensji i agresji, potem uspokojenie i kac moralny , potem znowu pretensja, agresja i wybuch. Dobrze, że coraz bardziej zaczynam rozumieć chociaż mechanizm i przestaję siebie samą obwiniać o wszystko. Muszę to również wytłumaczyć dziecku.

Odnośnik do komentarza

Tak juz pisalam alkoholik nie dotrzymuje obietnic wiec nie masz co tych obietnic wymuszać .Nie bedzie pił w domu to wyjdzie i dopije gdzie indziej .
Wiesz co tak jak gdzies napisałaś o swoim mężu ze potrafi być w jednej chwili fajnym ,czulym facetem a za chwile zmienia sie nie do poznania to wlasnie taka sama była moja koleżanka.W ciagu kilku minut z wesołej ,kulturalnej dziewczyny przobrazała się w bestię której przeszkadzało jak ktoś zamknąl troche za głosno drzwi.Szkoda że wtedy tego nie rozumiałam...Ja staralam się Jej pomóc a Ona wsciekała się na mnie że spiskuje z Jej matką...

Najwazniejsze ze masz pewność ze to nie Twoja wina.Ze to nie Ty jesteś winna zachowania Twojego męża .

Odnośnik do komentarza

To ja. Wiesz co - głupio mi. Dopiero teraz przeczytałem te posty i jak powiedziałem - głupio mi. Jesteś silna a on jest .... To jest zamknięte koło które może? trzeba rozerwać? Z drugiej strony my kochamy, a oni to wykorzystują. Ja zostałem zmuszony ,postawiony pod ścianą , ale Ty masz wybór. Była o mnie szwagierka w podobnej sytuacji i powiedziała że wie że to jest chore ale nie wyobraża sobie innego życia. Ten świat jest porąbany, ale jutro też jest dzień;)

Odnośnik do komentarza

I może wstanie słońce Jacku :) Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że dam radę tyle znieść, nie uwierzyłabym. Załamuję się, potem wstaję, otrzepuję kolana i idę dalej i znowu się załamuję, znowu wstaję. Dużo daje mi pisanie tutaj. I rozmowy z Wami. Widzisz, każdy ma swój wózek, który mausi pchać i swój krzyż, który niesie. Ty masz taki, ja mam taki. Po prostu pomagajmy sobie pisaniem. Mnie jest lżej z myślą, że mogę tu zajrzeć i ktoś mi pomoże swoim słowem i fajnie jeśli ja swoim słowem mogę pomóc komuś, np Tobie Jacku. Często sobie zadję pytanie czy los człowiekowi jest pisany, czy jest to jakiś rodzaj karmy, czy to kwestia takiego, a nie innego wyboru partnera, być może nie właściwego. A może to kwestia słabości mojego charakteru, że nie widziałam od razu, że nie umiałam wymagać, nie zareagowałam w momencie narzeczeństwa, kiedy więcej można było zmienić. Ale kochałam bardzo i byłam kochana. A mój mąż wyszedł z kiepskiego domu, pogubił się i teraz znalazł sie na niewłaściwej drodze. Czasem modle się żeby spotkało go coś co go obudzi. Nie, nie chcę, żeby mu się coś stało. Niech by to było coś co napędzi mu strachu, ale wyjdzie z tego cało. Taka sytuacja daje człowiekowi refleksje. A tak wszystko w moich rękach. Ja muszę szukać psychologa, czy grupy wsparcia dla takich kobiet jak ja. Ja muszę zastanawiać się co z tym fantem zrobić. Przejrzałam dzisia mnóstwo stron odnośnie motywowania alkoholików. I mam ogromny mętlik w głowie. A mój mąż dziś grzeczny. Ma kaca moralnego po ostatnich dniach. Sprzątną swoje rzeczy, włożył naczynia do zmywarki i nie wyszedł dzisiaj z psem, ja byłam. Ale to ja zawsze cisza przed kolejnym atakiem. Cieszę się, że jesteście ze mną. Życzę Wam miłego wieczoru. A Tobie Jacku dziękuję, że tu napisałeś :)

Odnośnik do komentarza

~nów
Często sobie zadję pytanie czy los człowiekowi jest pisany, czy jest to jakiś rodzaj karmy

Hehe, bardzo ciekawa sprawa, ale też temat rzeka. :))) Można by mówić, i mówić...

A co do doboru partnera... No nie wiem, czy problem jest w wyborze niewłaściwego na samym początku... Na pewno nie zawsze tak jest. Powiedziałabym, że problem często tkwi w tym, że kiedy pojawiają się problemy, ale nie są one jakieś bardzo duże, to ludzie je często bagatelizują. No bo przecież właściwie nic wielkiego się nie dzieje. I tak czasem całymi latami... Nieraz bardzo późno dochodzą do wniosku, że coś z nimi trzeba zrobić. Wtedy, gdy zdążyły się już bardzo nasilić, nawarstwic. I gdy bardzo trudno jest z nimi walczyć. Może u Ciebie też tak było?

Odnośnik do komentarza

Myślę, że tak właśnie było. Potrzebowałam kilkunastu lat i pogarszającego się zachowania mojego męża, żeby zobaczyć jak długo bagatelizowałam problemy. Teraz staje mi przed oczami wiele obrazów. Ostry dyżur na który pędziłam sama w nocy z kilkuetnim dzieckim, bo mąż wyśmiewał moje obawy. Apteka w nocy, bo trzeba było pilnie wykupić leki na gorączke - jechałam sama, bo mąż zawsze był po piwie. Kiedyś dziecko z gorączki aż majaczyło, nie chciałam go zostawiać, kazałam mężowi jechać taksówką do apteki, pojechał - nie do tej co trzeba, ta była zamknięta. Musiałam jechać sama. Bałam się o dziecko potwornie.
Kiedyś o pojechanie po leki prosiłam koleżanke, sąsiadke. Mąż się wtedy wściekł, że ja mu złe świadectwo wystawiam. Pomimo, że był po piwie, pojechał wtedy. A jak dziecko było małe, wróciliśmy od znajomych, było bardzo gorąco, dzieciak był spocony. Prosiłam, żebyśmy go wykąpali. Źle zrobiłam, nie zauważyłam, że za dużo wypił. Nalał do wanienki wiecej niż zwykle wody , a dzieciak wyślliznął mu się z rąk. Gdybym nie stała obok i nie chwyciła dziecka i wyjęła z wody, dzieciak by sie utopił, bo mąż bł w takim szoku, że stał jak słup. Teraz dopiero z teo wszystkiego zdaje sobie sprawę.... :(

Odnośnik do komentarza

~nów
Myślę, że tak właśnie było. Potrzebowałam kilkunastu lat i pogarszającego się zachowania mojego męża, żeby zobaczyć jak długo bagatelizowałam problemy. Teraz staje mi przed oczami wiele obrazów. Ostry dyżur na który pędziłam sama w nocy z kilkuetnim dzieckim, bo mąż wyśmiewał moje obawy. Apteka w nocy, bo trzeba było pilnie wykupić leki na gorączke - jechałam sama, bo mąż zawsze był po piwie. Kiedyś dziecko z gorączki aż majaczyło, nie chciałam go zostawiać, kazałam mężowi jechać taksówką do apteki, pojechał - nie do tej co trzeba, ta była zamknięta. Musiałam jechać sama. Bałam się o dziecko potwornie.
Kiedyś o pojechanie po leki prosiłam koleżanke, sąsiadke. Mąż się wtedy wściekł, że ja mu złe świadectwo wystawiam. Pomimo, że był po piwie, pojechał wtedy. A jak dziecko było małe, wróciliśmy od znajomych, było bardzo gorąco, dzieciak był spocony. Prosiłam, żebyśmy go wykąpali. Źle zrobiłam, nie zauważyłam, że za dużo wypił. Nalał do wanienki wiecej niż zwykle wody , a dzieciak wyślliznął mu się z rąk. Gdybym nie stała obok i nie chwyciła dziecka i wyjęła z wody, dzieciak by sie utopił, bo mąż bł w takim szoku, że stał jak słup. Teraz dopiero z teo wszystkiego zdaje sobie sprawę.... :(

No właśnie... Myslę, że często tak bywa... Ale głowa do góry! Lepiej późno, niż wcale. Najważniejsze jest teraz, że w końcu dostrzegłaś problem, i walczysz z nim. :)))

Odnośnik do komentarza

Ja nie chcę walczyć mieczem, tylko chcę żeby mąż zetkną się z konsekwencjami swojego działania. Ale nie po to, żebym miała z tego jakąś satysfakcje. Nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby przez konsekwencje dostał od życia szasne przerwania tego co robi, zmierzenia się z tym co wyniósł z domu i pracy nad sobą. Takiej szansy nie dostała jego siostra, która jest już wrakiem człowieka, to raczej zombi, które zmarnowało sobie życie. Nie chcę takiego losu dla mojego męża. Ja go cały czas kocham. Ale kocham tą jego wspaniałą część, a nie tą, która wszystko niszczy. Zrobiłam więc coś, trochę wbrew sobie, bo czuję się jak zbrodniasz
Z drugiej strony dla męża, żeby miał szanse. Dla siebie, żebym miała normalniejsze życie. Dla dziecka, żeby nie musiał być tak szybko dorosły. Pewna procedura została już uruchumiona, ale czułam się z tym fatalnie. Choć wiem, że to może pomóc. A może jeszcze bardziej pogorszy ? Nie wiem,. Nie chcę dla męża krzywdy. Chcę dla niego szansy. Boże, jak bardzo chciałabym, żeby to pomogło.

Odnośnik do komentarza

W instytucji, w której byłam, potwierdzono, że jeśli ktoś pije nawet niewielkie ilości (po kilka piw dziennie), a tymbardziej jeśli nie panuje nad sobą i swoim zachowaniem to ma problem. Że jeśli z tym zachowaniem jest gorzej, to tymbardziej należy działać, bo kolejna awantura może mieć jeszcze ostrzejszy przebieg. Usiadłam i płakałam, bo chyba jednak poświadomie chciałam usłyszeć, że to tylko lekki problemik. Porównując mojego męża i jego siostre, mój mąż pije znacznie mniej. Wydawało mi się, że to jego sostrze należałoby bardziej pomóc. Ale Panie w instytucji nie pozostawiły mi złudzeń. Mój mąż potrzebuje pomocy, żeby miał szanse nie iść w takim kierunku jak siostra. Żeby miał szanse, nie zmarnować sobie życia. Żeby miał szanse uratować swoje małżeństwo i relacje ze mną i synem. Siedziałam i płakałam, bo miałam wrażenie, że krzywdzę męża, zwracając się z problemem do instytucji. Ale padło jedno zdanie : " Pani mąż może być najukochańszym człowiekiem na świecie, ale jeśli jest gorzej z zachowaniem, a popija sobie od lat, to woła o pomoc". Więc zgodziłam się poprosić o pomoc, ale boję się reakcji męża. Bardzo się boję, że to pogorszy zamiast polepszyć sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Boże ja wciąż męża kocham... prócz tylu złych rzeczy, było przecież tyle dobrych. Nasze wspólne tańce, buty, które potrafł upolować dla mnie mąż, nasza telepatia, gorący seks, nocne polaków rozmowy na balkonie, genialne potrawy, moje imieny wyprawiane przez męża, jego muzykoterapia kiedy przeszłam najgorszą traume swojego życia.... mogłabyż jeszcze wymieniać. Dlaczego mój mąż ma dwie osobowości. To byłoby takie proste, gdyby mąż zobaczył w jaki bagnie wyrastał i ile można byłoby zmienić. Uregulować kwestie picia, emocji, agresji, nauczyć się rodzinności. Dlaczgo on sie tak boi tych dobrych rzeczy.. przecież też wciaż kocha.

Odnośnik do komentarza

Cześć Agnieszko;) Cieszę się ze postanowilas walczyć. Jesteś silną kobietą i musisz przede wszystkim myśleć o swoim synku i sobie. Wiem że jest Ci piekielnie trudno , ale musisz wytrwać!!!!! Wiem że go bardzo kochasz i chciałabyś być z nim , ale moim zdaniem nie można pozwalać na takie traktowanie swojej rodziny. Jeśli naprawdę Was kocha to będzie o Was walczyć, będzie MUSIAŁ się zminic!! Wiem że to nie jest łatwe ale nie można całe życie tłumaczyć jego i jego zamiłowania do picia, w imię czego? Musisz przestać się bać!!!! Życzę Ci siły do walki o Wasze szczęście !!!!

Odnośnik do komentarza

Dzięki Jacek. Jak fajnie jest kiedy ludzie wspierają się wzajemnie. Tak powinien wyglądać świat właśnie. Życzliwość i wzajemna troska. Mam nadzieję, że taki świat będzie ... hm dla naszych dzieci już może nie. Ale może dla naszych wnuków :) Dziękuje.

Odnośnik do komentarza

Hej! Nowy lepszy świat nie istnieje. Człowiek przez cale pokolenia robi te same błędy, nie ucząc się na nich. Ważne jest jednak jacy My jesteśmy i co pozostawimy po sobie. Widzisz przez Twoją miłość Twój syn nie stanie się taki jak jego ojciec. On rozumie i widzi, wiec nie będzie chciał tego samego dla innych których pokocha - przerwie ten węzeł zła w którym teraz żyje. Żeby to zrobić musi mieć siłę którą Ty mu dajesz. Trwajcie w tej miłości i przerwijcie zaklęty krąg .Trzymajcie się i dobrej , spokojnej nocy :D

Odnośnik do komentarza

~nów
Boże ja wciąż męża kocham... prócz tylu złych rzeczy, było przecież tyle dobrych. Nasze wspólne tańce, buty, które potrafł upolować dla mnie mąż, nasza telepatia, gorący seks, nocne polaków rozmowy na balkonie, genialne potrawy, moje imieny wyprawiane przez męża, jego muzykoterapia kiedy przeszłam najgorszą traume swojego życia.... mogłabyż jeszcze wymieniać. Dlaczego mój mąż ma dwie osobowości. To byłoby takie proste, gdyby mąż zobaczył w jaki bagnie wyrastał i ile można byłoby zmienić. Uregulować kwestie picia, emocji, agresji, nauczyć się rodzinności. Dlaczgo on sie tak boi tych dobrych rzeczy.. przecież też wciaż kocha.

Kurczę... Faktycznie, tych dobrych rzeczy naprawdę też było DUŻO. Zrozumiałe, że chciałabyś to wszystko jakoś odbudować, sprawić, żeby te dobre chwile wróciły... Tylko, że jemu też musi na tym zależeć, też musi tego chcieć. Może zapytaj go, czy też by nie chciał, żeby znowu tak było... I czy nie warto dla takich rzeczy zmierzyć się wreszcie z problemami...

Odnośnik do komentarza

Nów dzisiaj więcej wiesz niz jeszcze 4 dni temu i widzę ze patrzysz na męza z wiekszą wyrozumiałościa .Naprawdę szkoda takiego fajnego faceta.Gdyby chciał odmienic swoje życie,byloby cudownie .Wiesz tylko to po tylu latach picia bedzie trudno.Nie wiem czy dostalas jakies rady zeby spróbować męza mobilizować? Rozmawiałaś o terapii dla wspóluzaleznionych? .
Nów tak pięknie piszesz o miłości do męża....Będe trzymała kciuki zeby sie udało.;-)

Odnośnik do komentarza

Dostałam na razie tylko instrukcje, żeby trzymać się z daleka jeśli będzie miał znowu jazdy. Muszę poszukać dla siebie grupy wparcia, mam już telefon do najbliższego MOPS-u. Aktualna sytuacja jest dość sympatyczna, mąż się stara bo wie, że z ostatnią akcją przegiął. Wykrzyczał do dziecka takie rzeczy, że chciało mi się wyć. Potem się opamiętał, przeprosił. Sam stwierdził, że nie panuje nad sobą. Wiec teraz na pewno przez kilka dni będzie spokój. Potem jedziemy na urlop ze znajomymi więc też raczej będzie spokój bo przecież nie pokaże jaki potrafi być. Jak wrócimy pewnie znowu będzie akcja. Bo to jest tak awantura, zgoda i próba starań, awantura, zgoda i starania, awantura. I tak w kółko. Gdybyście poznali mojego męża, nie uwierzylibyście, że może się tak strasznie zachowywać. Ma takie poczucie humoru, jest tak przebojowy, że ludzie go uwielbiają. Ale w domu......sami wiecie jak potrafi być.

Odnośnik do komentarza

Hej Agnieszko;) . Pozory, pozory, pozory. Patrzę na waszą sytuację z mojego punktu widzenia i widzę jak łatwo stwarza się pozory że wszystko jest ok. Gramy przed innymi własną sztukę wmawiając sobie że tak musi być,że nie mamy wpływu na jej przebieg. Ale tak nie jest, sami jesteśmy reżyserami własnego życia i możemy w każdej chwili zmienić jej scenariusz. Tak myślę ze Ty musisz postawić warunki dla Waszego dobra, on musi zacząć się leczyć jeśli mu zależy. Jeżeli Was kocha - zrobi to, a jak nie to Ty będziesz musiała podjąć decyzję czy tak dalej chcesz żyć. Życzę Wam dobrych decyzji, macie szansę o której ja mogę tylko pomarzyć.

Odnośnik do komentarza

Tak pomyślałam że to dobrze ze widzi że nie daje sobie rady sam ze sobą.Gorzej chyba byłoby jesli żyl w przekonaniu że wszystko z Nim jest dobrze.Może przyjdzie taki czas ,/ oby niedługo / że sam zechce szukać pomocy.Kwestia czy łaczy swoje zachowanie z piciem czy innymi problemami.Myslę ze na pewno w grupie wsparcia znajdziesz takie kobiety ktore dadzą Ci wiele wskazówek jak postepowac z męzem a przede wszystkim jak naprowadzic Go na myslenie ze jednak jego złe postępowanie jest skutkiem nałogu.
Tak jest jak piszesz ,moja kolezanka tez potrafiła wspaniale zachowywać się na wsród znajomych.Nikt by nie powiedział ze moze byc agresywna i czepialska.Właściwie tylko w stosunku do swojej matki i do mnie pozwalala sobie na takie akcje ze hej.My dwie wiedziałysmy o Niej wszystko i chciałysmy Jej pomóc a Ona odbierala to jak atak.....takze wiem jak to może wyglądać...

Odnośnik do komentarza

Dzięki eeeh , mam nadzieję, że jakoś będę dawała sobie radę. Gdyby mąż był taki jak jest pomiędzy awanturami pomyślałabym że jestem najszczęśliwszą kobietą po słońcem. Pyszne jedzonko, śmieszne rozmowy, nawet syna dzisiaj wyściskał. Na piwie był, ale krótko jakoś, zdążył wypić chyba tylko jedno i szybko wrócił do domu. Żeby tak mogło być zawsze.....
Za to jego siostra pogrąża się coraz bardziej. Jest z nią bardzo źle, ale jak chcę pomóc to jestem odpychana i mąż mnie opieprza że się wtrącam. Więc nie mogę zrobić nic. A bardzo szkoda człowieka :(

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...