Skocz do zawartości
Forum

Co czuje osoba, która chce się powiesić?


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Żona samobójcy

Dzieci same nie proszą się na ten świat. Nie zrozumieją nigdy czemu je ktoś powołał na świat by potem świadomie je zostawić. Co do miłości mojej-poświęcasz komuś swoje życie/gotów jesteś to życie za ukochaną osobę oddać to ta druga osoba o tym wie (wkońcu związek to 2 osoby). Jeżeli ktoś tego nie rozumie i sam z własnej woli chce z tym życiem skończyć to powinien być sam bo tzn że nie umie kochać.

Odnośnik do komentarza

Nikt nie prosi się sam na świat. I nie ma w tym nic dziwnego, że niektórzy nie wytrzymują cierpienia wynikającego z przymusu życia i dlatego popełniają samobójstwo. Osoby, które kochają powinny to uszanować i zrozumieć, a jeśli nie to znaczy, że nigdy nie kochały i chodziło im tylko o własny interes.

Jeśli chodzi o dzieci, to przecież mąż nie powołał ich na świat po to żeby je zostawić, a to że odszedł to nie znaczy, że ich nie kochał.

Odnośnik do komentarza

Witam.Mam ten sam problem.Jesteśmy 9 lat po ślubie i mamy dwójkę dziec.Po tym okresie zona powiedziała mi ze już do mnie nic nieczuje nie kocha.Wciąż siebie za to obwiniać bo powiedziała mi ze od 5 lat miała mieszane uczucia do mnie.Więc myślę że popełnia samobójstwo jakie jest powieszenie.Wiem że taka moja śmierć przyniesie innym ból Ale co ja w tym momencie czuje skoro przez 5 lat żyłem w świadomości ze jest wszystko ok.Mam żal do mojej żony a takie gadanie ze jeszcze jestem młody i znajdę sobie to mnie przygnebia.I wiem że przez te ostatnie 5 lat okazalem się dupkem bo nie potrafiłem utrzymać przy sobie ukochanej kobiety.wciąż ja kocham ale nie potrafią z tą myślą żyć.Więc postanowiłem się zabić.List pożegnalny chce zostawić gdyż już to napisałem proszę o pomoc gdyż boje się tego co chce zrobić ale niemam wyjścia

Odnośnik do komentarza

A co ja mam powiedziec stracilem braciszka mojego kochanego braciszka blizniaka minel rok po smierci i dalej nie umie sie z tym pogodzic i ja go znalazlem jak to zrobil tylko spoznilem sie 3minuty a gdybym wczesniej wyszedl z domu gdybym nie pisal do niego sms tylko wyszedl zanim odrazu ja widzialem ze jest znim cos nietak tylko jak wrocilem z niemiec byl inny nie do poznania zamkniety w sb i wgl . tylko jak wyszedl z domu chcialem wyjsc zanim a mu nie pomoglem styczen gdz 1715 wyszedl wtedy skoki lecialy pytam sie go gdzie idziesz taki mroz na dworze powiedzial ze po klucz idzie do garazu i do auta nachwile wyszedl i juz nie wrocil wyszlem po10min zanim gdzies i ten widok nie nie moge dotej pory tego zdjac z oczu szybko go zdjolem reanimacja do przyjazdu karetki bezkuteczna 2karetki przyjechaly odratowali go lekaz powiedzial ze gdyby 3min ponad wisial nie przywrocili by pracy serca bo jeszcze mroz zrobil swoje potem ojom tam go przewiezli po3dniach zmarl niemoge sie ztym pogodzic dlaczego nie wyszlem3min wczesnie z domu ja jestem winny nie pomoglem mu teraz mam 27lat a moj braciszek gdzie jest gdzie moj blizniak kochany pokoj jego cisza taka tam jak mam dalej zyc ? A najgorsze jest to ze anita ta k... mu powiedziala ze jest w ciazy ale z innym to mu powiedziala to byla jego dziewczyna potem zerwali i potym moj brat sie zamknal w sb jej nie zrobie krzywdy ale juz jej w zyciu namieszalem ze nigdy nie bd szczesliwa ale jak ja mam zyc bez brata jak ? niedam rady

Odnośnik do komentarza
Gość InvisibleGirl89

Ja też dołączę. Mam długi po nieudanej firmie, pracuje teraz na pół etatu za 700 zł. I z tego muszę utrzymać matkę która nie pracuje, i mieszkanie. Finansowo pomagal mi ojciec niedawno (stać go jest) , ale mu sie odwidziało. Przez 10 lat byłam z alkoholikiem, przywiazal mnie do siebie psychicznie choć traktowal jak gowno. Przez niego tez popadlam w dlugi. Ojciec alkoholik również całe życie mówi mi ze jestem nikim. Ciagle za gruba, za brzydka, nie zachowuje się tak jak sobie życzy, nie zadaje się z tymi co potrzeba, kiedy zdałam maturę po rodzinie mówił że kupiłam w warszawie na stadionie, kiedy schudłam - ze mam nie wyrzucac tych spodni które sa za duże bo pewnie znów się roztyje a na nowe mi nie da. (To jeszcze czasy licealne) Ogólnie gownem jestem i tyle. Próbowałam związać się z kimś innym, ale jeden jak się okazało miał dziewczynę, a ja mialam zostac jego kochanka (oczywiście do łóżka nie trafilismy) a drugi to zarozumialy buc gdzie kobietę tylko przy garach widzi. Szukalam niedawno lepszej pracy (w moim miasteczku bardzo ciezko ) chcialam uzbierac powoli pieniadze by wyjechac, by pomoc finansowo sobie i mamie ale juz mi się nie chce. Nie chce mi się. Mama choruje powaznie jest w trakcie leczenia i prawdopodobnie pójdzie ns rentę... może czekać ją wózek. Nie mam za co żyć, nie jestem wstanie utrzymywac mamy ,jestem samotna - walczę sama i opadlam z sił, dzwigam nie tylko swoje problemy i wysiadam. Mam 27 lat i mysli samobojcze od roku. Nasilają się i mam juz problem ze wstawaniem z łóżka, boli mnie ciagle głowa i brzuch po lewej stronie. Jestem bardzo zmęczona. W poniedziałek chyba już nie trafię do pracy tylko prosto do leroya po linę.

Odnośnik do komentarza

daj sobie czas, weź coś z apteki na uspokojenie i poczekaj na lepsze czasy, wszystko się zmienia nie masz jeszcze tak ciężko, ja mam dwoje małych dzieci, szukam pracy i też mam długi i jakoś się tym nie stresuje, tez żyłem w rodzinie z problemem alkoholowym i wiem że ciężkie przejściowe sytuacje kształtują charakter że człowiek sobie ze wszystkim poradzi zawsze jest jakieś wyjście. Pozdrawiam i życze powodzenia

Odnośnik do komentarza

Szczerze to takie wasze gadanie mnie wkurza. Owszem ja tez kiedys tak mowilam ze nie mam nic, ze najlepiej byloby odejść. Ale jestem. Każdy ma chwile słabości i nie daje sobie z czymś rady ale to mija. A samobójstwo nie macie pojecia co robicie bliskim. jakiś czas temu osoba która bardzo kochałam powiesiła się. Nie zostawiając żadnego listu. Do dziś od kilkunastu miesięcy nie śpię po nocach widzę go wszędzie. Serce pęka mi każdego dnia. Zadaje sobie setki pytan. Mysle ze myslal on ze nie ma nikogo tak jak wy, ale nie zdajecie sobie sprawy jaka krzywdę wyrzadzacie innym. Teraz dopiero to widzę i szczerze nigdy bym tego nie zrobila. Nawet gdybym byla na skraju wytrzymałości widząc bol po takiej stracie. Wszystko mozna znieść, kazda śmierć,, wypadek,, ale nie gdy bliska osoba świadomie odbiera sobie życie. To meka dla tych którzy zostają. Nie ważne jaki bol masz w sobie ważne zeby przejść Go razem a nie uciekać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli ktoś cierpi po czyimś samobójstwie, to tylko i wyłącznie z powodu egoizmu. Skoro ktoś się zabił to miał powód, to uznał że jego życie jest cierpieniem i ocenił samobójstwo jako najlepszy sposób wyjścia z tego cierpienia. Sam to rozumiem, bo dawno bym się zabił gdyby nie coś co przed tym powstrzymuje. Trzeba być niesamowicie silnym lub zdesperowanym żeby to zrobić i ja szanuję takich ludzi.

Za to nie szanuję osób, które chcą na siłę zatrzymać kogoś przy życiu, bez refleksji nad tym czy to faktycznie dobre dla drugiej osoby. Często samobójca czuje się jeszcze bardziej osamotniony kiedy słyszy od "bliskich", że za wszelką cenę ma żyć i że samobójstwo rzekomo jest egoizmem.

Każdy ma chwile słabości i nie daje sobie z czymś rady ale to mija

Nie zawsze mija. U mnie nie minęło i nie minie i sam nie wiem czemu żyję. Pewnie dlatego, że jestem za słaby żeby się zabić i tylko czekam na moment śmierci jak na wybawienie i liczę na to, że potem nic nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Gość zancia 1989

No cóż... Może i ja dołączę. Jestem w bardzo złej sytuacji życiowej... Ponad rok temu poznałam, jak wtedy mi się wydawało mężczyznę mojego życia. Do tamtego czasu również nie było różowo ale miał być on moją nagrodą za wszystkie cierpienia które miały miejsce w moim beznadziejnym życiu... Owszem. Na początku tak było, jednak z czasem okazało się, że jest tyranem... Przez niego straciłam dosłownie wszystkich. Rodzina już mnie wymeldowała z mojego rodzinnego domu i nie ma opcji, żebym się z nimi dogadała. Porzuciłam wszystkich znajomych, wszyscy się ode mnie poodwracali. Również nie ma opcji na zmianę tej sytuacji... Zostałam kompletnie sama z facetem tyranem, który robi ze mną co chce. Mieszkam u niego w domu, wykorzystuje to, że nie mam gdzie iść i robi co mu się podoba. Chodzi i pije, krzyczy, podnosi rękę na mnie a ja nie mam nic do powiedzenia. Nie raz chciałam odejść ale nie mam gdzie iść, nie mam nikogo, nawet nie mam z kim porozmawiać. On mnie zniszczył. Zniszczył mnie od środka. Kiedyś byłam silniejsza niż teraz mimo wiecznego pecha w życiu. Nie potrafię już rozmawiać z ludźmi, powoli się wypalam od środka... Mam już za sobą trzy próby samobójcze poprzez podcinanie, jednak za każdym razem coś mi przeszkodziło i zostały tylko wstydliwe blizny :(. Coraz częściej myślę o powieszeniu się. Nauczyłam się nawet robić ten węzeł :(. Nie mam już nic do stracenia. Co z tego, że pójdę do lekarza, będę gadać z psychiatrą, terapie, leki bla bla bla skoro i tak już nic nie mam. Ani dachu nad głową, ani bliskich. Nikogo. Do przytułku nie pójdę na pewno... Poprostu już nie widzę rozwiązania. Do tej pory jakby źle nie było w moim życiu, spadałam na cztery łapy i wszystko się układało. A teraz? A teraz pustka, totalny brak chęci do życia... Nie wiem co robić :(

Odnośnik do komentarza
Gość zancia 1989

Rodzina mnie dawno skreslila. Nie mam po co do nich nawet jechać. Z resztą moja niby rodzina to dluuuuuga historia. Tak w skrócie to, miałam się wgl nie urodzić, poprostu było za późno hehe, w wieku 17 lat wywalili mnie z domu i od tamtej pory jestem zostawiona sama sobie... To nie takie proste...

Odnośnik do komentarza

Rozumiem.
Z nicku wynika ze masz 27 lat?
Chyba już się nie uczysz?
Nie wiem jaki masz zawód wykształcenie, może mogłabyś sobie coś wynająć, jeśli w Twoim rejonie jest szansa na wystarczający zarobek.
Jeśli nie- może mogłabyś postarać się o prace za granicą - np jako opiekunka starszej osoby.
Jeśli nie masz znajomych którzy mogliby Ci nagrać jakieś sprawdzone miejsce, to przez firmę, żeby było bezpiecznie. W Urzędzie Pracy mają takie kontakty.
W Twojej sytuacji, skoro nic Cie tu nie trzyma, mogłabyś być tam długo bez zmienniczki, odłożyć kasę i po powrocie wynająć mieszkanie?
I potem znaleźć prace tu albo jeździć tam co jakiś czas?

Odnośnik do komentarza
Gość zancia1989

Żeby to było takie proste... Eh... Trzeba mieć jakiś start cokolwiek, a ja nie mam nic... Sama gdzieś tak daleko jechać? Chyba za bardzo się boję... Nie wiem, będę myśleć co dalej. Nie chcę zapeszac, ale może i moja sytuacja już niedługo ulegnie zmianie. Tak wgl dzięki za rady i wsparcie :) chociaż w internecie można napisać co się czuje i człowiek nie zostanie wysmiany... :( staram się być silna

Odnośnik do komentarza

Rozumiem co czuje autorka. Ja próbuję ze sobą skończyć od 3 lat, te myśli nie przestają krążyć po mojej głowie. Jednak dalej żyję, bo obiecałam to mojemu partnerowi. Problem w tym, że nasz związek prawdopodobnie dobiega końca. Jeśli tak się stanie, nic ani nikt już nie będzie mnie trzymał na tym świecie. Raczej nie chciałabym się powiesić, chociaż kiedyś próbowałam i prawie mi to wyszło, ponieważ straciłam przytomność nie na długo. Teraz o tym nie myślę. Myślę raczej o tabletkach, żyletce. Co kilka dni się tnę płytko, więc byłabym zdolna wykonać głębokie cięcię. Mogłabym nawet skoczyć z wysokości. Byleby ze sobą skończyć. Na pewno czuję pustkę, która wypełnia mnie po brzegi. Cierpię i męczę się na tym świecie.

Odnośnik do komentarza

Tak się zastanawiam po co ja to piszę (? ) decyzja pojęta sznur w kieszeni zawiązany miejsce wybrane znaczy drzewo i w ogóle.
Jestem spokojny.
Dlaczego ?
Hm......... Trywialne ............ kobieta, finanse, praca, porażki we wszystkich tych obszarach, zostawiam żonę i dzieci.
Sądzę że będą miały łatwiej.
Czy płaczę ? Jasne ! od kilku dni ! Ciekawe jak to będzie, boję się ale ........... postanowione.
Acha ! od 12 roku życia nie obgryzałem paznokci a dziś żałuje że nie rosną szybciej no masakra !

Odnośnik do komentarza

Ale jednak napisałeś tu...
Moze nie tak do końca jesteś przekonany i pewny że właśnie tego naprawdę chcesz.
Najgorsza - chociaż możne niekiedy o to chodzi - jest dla mnie ta nieodwracalność i to ze nie wiadomo czy potem nie będzie też źle w związku z tą decyzją?
Myślę też że źle Ci się wydaje że żona i dzieci będą miały lepiej. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale za tych których oswoiliśmy.
Odebranie sobie życia to akt odwagi i tchórzostwa zarazem. Nieraz trudniej zostać, ale tylko wtedy masz szanse jeszcze coś zmienić .
Może jeszcze wszystko być inaczej jeśli dasz sobie szanse.
Spróbuj .Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość zancia1989

To znowu ja.... Nie, ja już nie mam siły na to wszystko... Dzisiaj mój partner znowu dał mi się we znaki. Mam dość. Nie mam już nikogo. Nie mam już nic. Miało iść ku lepszemu, a wszystko znowu legło w gruzach. Nie ma na tym świecie miejsca dla mnie... Nie daje rady :( to jest jakaś porażka. Całe moje przeklęte życie... Pisałam o spadaniu na cztery łapy. Nie tym razem :/

Odnośnik do komentarza

No to postaraj się uniezależnić.
Ja wiem ze to nie jest proste -ale chyba jedyna opcja. Paca tu albo za granica- tak jak Ci pisałam.
Kiedy pierwszy raz jechałam do pracy za granice myślałam ze sobie nie poradzę-ale pracowało się nawet łatwiej niż w PL, tylko musisz mieć miejsce dobrze nagrane- np przez urząd pracy a jako opiekunka to masz mieszkanie i wyżywienie w pakiecie. .
Powodzenia, trzymam kciuki , nie poddawaj się :).

Odnośnik do komentarza
Gość pewny ktoś

~zancia1989
To już jest koniec :(:(:(

Może chcesz o tym porozmawiać? Ja aktualnie od miesiąca staram poradzić sobie ze swoimi myślami. Dlaczego od miesiąca? Bo miesiąc temu mój 10 letni związek a potem jak po sznurku całe moje życie zaczęło się zmieniać. Wyprowadzka do dużo mniejszego miasteczka do pokoju rodziców itp.... Także jak chciałabyś z kimś porozmawiać to ja bardzo chętnie. Możemy się spróbować powspierać nawzajem.... podaj maila. napiszę....

Odnośnik do komentarza

Jakiś czas temu zatrzymała mnie policja kryminalna i przed osadzeniem dwóch panów głośno rozprawiali na temat tego co czuje osoba w momencie kiedy chce się powiesić pół żartem pół serio dowiedziałem się że w momencie kiedy pentla sie już zacisnie i nie ma odwrotu to jest takie uczucie jak by ktoś nas gonił i nie jesteśmy w stanie uciec w momencie kiedy sie poddajemy nastepuje zgon.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...