Skocz do zawartości
Forum

Toksyczny związek


Gość PolaMa

Rekomendowane odpowiedzi

To zaczęło się w gimnazjum. Młode szczeniaki, wspaniali przyjaciele,miło spędzany wspólnie czas, nagle..pierwszy pocałunek! Od tego momentu pokochałam go jak nikogo na świecie. Mam 20 lat i od 15stego roku życia nie potrafie go przestać kochać. Bywało różnie,naprawdę. Od samego początku,już w tak młodym wieku zdarzały mu sie kłąmstwa,skoki w bok itd. Ja zawsze go jakoś tłumaczyłam,wierzyłam w jego obietnice, przysięgi o miłości.. Od kiedy pamiętam statystycznie co pół roku wywijał jakiś numer,nieważne czy byłam na wakacjach czy też tuż obok niego,zawsze znalazł sobie sposób aby mnie skrzywdzić. Czasami nie okazywał nawet skruchy, czasami wracał jak potulny baranek, albo wcale nie chcial wracac. Ja zawsze patrzyłam z boku na to jak idzie z nową dziewczyną, jak z premedytacją podrywa inne na moim widoku. Momentami miałam wrażenie, że robi to specjalnie. On mnie ranił,ja zawsze wracałam. Z czasem jednak przestałam sobie radzić. Myśli samobójcze,brak chęci do wszystkiego, w końcu trafiłam do psychiatry i jedyne co mi utkwilo z rozmowy z nią to "Jeśteś mądrą dziewczyną, wiesz co jest dla Ciebie dobra a co złe, wiesz co powinnaś robić ale jeszcze z głowy musisz to tylko przełożyć na serce. " Nie potrafię. Moi rodzice nigdy go nie tolerowali, zakazali mu anwet przychodzić do nas, ale i to nam nie przeszkodziło. Kiedy się rozstaliśmy okłamałam go. Wymyśliłam najgorsze i najgłupsze kłamstwo jakie tylko istnieje. Chyba za dużo filmów się naoglądałam, nie wiem na co liczyłam. Mianowicie powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Na początku przejęty faktem wrócił do mnie, po czym i tak odszedł. Miesiąc później prawda wyszłą na jaw i również jego rodzina mnie znienawidziła. Rok czasu nie odezwaliśmy sie słowem,choć mieszkamy na przeciwko. W tym czasie również spotykałąm się z innymi chłopakami, ale w mojej głowie wciaż był ON-jeden z najwiekszych dupków na jakich tylko mogłam trafić. Dzień przed wyjazdem na moje studia odezwał sie. Oczywiście wystarczyło słowo abym do niego wróciła. Minął miesiąc,tyle wytrzymalismy razem,widząc się na skypie i w weekendy. Pozostaliśmy kumplami. Rozmawiałam z nim o tym, Jego słowa to coś w stylu "Było wiele dziewczyn,ale żaden moj zwiazek nie trawł wiecej niz kilka tygodni. W kazdej dziewczynie suzkałem choc kawałka Ciebie. Nigdy nikogo nie kochałem tak jak Ciebie i wiem ze nigdy nie pokocham. Chciałbym byc z Toba na zawsze, czuje to ale jednoczesnie nie potrafie. Wiem ze Cie krzywdze i nie potrafie imaczej. Musze sie wybawic. Ale wierze ze keidyś zostaniesz moją kobietą" Teeraz znów rozmawiamy,spotykamy się. Wiem, że to do niczego nie prowadzi. Wróce za tydzień do domu z kwitkiem zaryczana. I tak w kółko, Ja już nie mam siły,znow pojawiaja się myśli, że życie nie ma sensu. Nie mam pojecia jak sie z tego wyleczyc. To nie jest tak,że ja nie widze jak on mnie wykorzystuje i mną manipuluje, ale kocham go nad życie.

Odnośnik do komentarza

Witam . Jestem w zwiazku 4 lata.Od poczatku nie pasowalismy do siebie .ciagłe kłotnie wybuchowy charakter mojego partnera .pretensje o wszystko i ciche dni ,bo Ja nie mogłam zniesc jego charakteru odchodziłam.Ale niestety zawsze wracałam.Próbował róznych metod bym zmieniła zdanie.Prosby uporczywe telefony sms.Dlaczego ciagle ulegałam? W koncu zaczal mnie szntażowac manipulowac mna.ze nie widzi sensu zycia beze mnie ze to juz koniec i sie zabije.wiedział ze przezyłam samobójcza smierc syna i strraszył mnie a Ja biegłam wystraszona czy zyje i godziłam sie z Nim.Teraz jestem strzępkiem nerwów bo jestesmy razem ale nic w jego zachowaniu sie nie zmienia .jedynie na dzień dwa.Czasami mysle ze On jest psychopata do tego w ostatnim czasie coraz czesciej pije jak sie pokłocimy a jak odejde to juz wogóle popija przez kilka dni i mmówi ze to koniec i sie powiesi.Na domiar wszystkiego obwinia mnie za wszystkie kłótnie za zmarnowane zycie i plajte Jego firmy.Wpedza mnie wtakie poczucie winy ze czasami leże cały dzien w łózku wykonczona psychicznie.Jak sie uwolnic jak życ.Pomocy

Odnośnik do komentarza

Ale kiedy odchodzisz to gdzie idziesz? masz własne mieszkanie? lub czy masz możliwość finansową aby wyrwać sie i wynająć pokoj czy mieszkanie? wydaje mi sie ze to czas zakonczyc, musisz zaczac normalnie zyc i byc nieugieta.

Odnośnik do komentarza

Ok, on ma długi, ale to nie jest Twoja wina. Nie masz obowiązku godzić się na dalsze mieszkanie z nim. Skoro to toksyczny związek, to odetnij się od tego, żeby Cię to już dłużej nie niszczyło. I następnym razem nie daj mu się szantażować emocjonalnie, nie pozwól, aby Cię znowu wbijał w poczucie winy.

Odnośnik do komentarza
Gość klarcia96

myslę że powinnas zadzwonić jak to się zwie linia zaufania? czy jakos tak numer znajdziesz na stronie internetu, porozmawiasz anonimowo z panią jest naprawde miła, sama znią rozmawiałam z 30 minut , i mi pomogła,nie daj sie szantażom , jak zamieszkasz z nim to dopiero będzie koszmar,większość mężczyzn tak robi,ale to jest bezsensu,tez keidyś powracałam tylko ze strachu że coś zrobi, a na koniec okazało się że juz kogoś ma więc nic nie zrobił sobie, porozmawiaj z nim po prostu , nie nawidze jak chłop obwinia kobiete o wszystko,winę ponoszą obydwie strony i tyle

Odnośnik do komentarza

beti1961, nie rób tego, nie wpuszczaj go pod swój dach, masz teraz azyl choć i tak Ci trudno.
Cholera współczuję Ci bo tez byłam tak straszona, ale kobieto!!! on chce spłacić swoje długi Twoim kosztem!!!!!!!! Nie rób tego, bo się osaczysz, już nie będzie gdzie odejść. Wymyśl Coś, nie wiem, ale nie rób tego!!! Proszę.
Będzie tylko gorzej, jemu nie zależy na zmianie bo wie jak może Ci "związać ręce i zatkać gębę" postraszy i już, zamiast mierzyć się z problemami wykorzystuje Cie byś je za niego rozwiązywała.
Posłuchaj jeśli chcesz odejść na prawdę, ale tak na prawdę to zbierz siły, przy takich groźbach zawsze , i jak jest pijany możesz zadzwonić na policję powiedzieć że próbuje popełnić samobójstwo, przyjadą, wezmą go najpierw na izbe wytrzeźwień, potem obowiązkowo na obserwację. Może do niego wtedy dotrze coś, ale ty musisz być wtedy silna i nie uledz mu tylko twarde warunki. Może zobaczy że nie może Cię już wykorzystywać.

Odnośnik do komentarza

moloko dzieki popłakałam sie czytajac twoja wypowiedz.Ale czy starczy mi siły jestem jak choragiewka na wietrze ciagle zmieniam zdanie.Boje sie ze On cos sobie zrobi a Ja nie dam rady z tym zyc.Byłam dzisiaj u niego jak zwykle na ławie listy oskarżajace mnie o wszystko i jego slowa ze ludzie mi tego nie wybacza mam skrzywiona psychike przez Niego i ciagle poczucie winy mimo ze nie czuje sie niczemu winna OBŁED

Odnośnik do komentarza

miałam podobne rzeczy, podobnym strachem jestem opętana co Ty. Musisz sobie uświadomić że musisz wyjść z tym poza krąg waszego związku, powiedzieć komuś. Zadzwoń na jakąś infolinię nawet są takie anonimowe, tam udzielą Ci praktycznych rad, jak postępować. Mi właśnie powiedzieli o tym, że zabiera się taką osobę na obserwację. Życzę Ci z całego serca siły, musisz zmienić swoje myslenie. Wiem że to cholernie ciężkie, ale wykonalne. Przede wszystkim odkręć sprawę z tym mieszkaniem za wszelką cenę.

Odnośnik do komentarza

Właśnie to jest problem ze On nie ma rodziny jedna siostre z ktora nie utrzymuje kontaktu.Kiedyś do niej zadzwonilam to powiedziała ze ma swoje problemy i jeszcze ze złościa zapytała co sie stało bo przeciez kiedys nie miał długow i niezle mu sie wiodło dala do zrozumienia ze to Ja jestem po częsci temu winna. Rozlaczylam sie.Fakt ze byliśmy ze soba 4 lata ale On sam prowadzil swoja firme i nie mieszkalismy nawet razem.

Odnośnik do komentarza

Ja rownież uważam że jesli zameldujesz tego pana u siebie to już bedziesz miala dożywocie z nim Naprawdę dobrze sie zastanow co robisz .Ten czlowiek mocno Cie osaczył ze wszystkich stron ,wpędza specjalnie w poczucie winy .Jesli nie dajesz sobie rady ,wesprzyj się psychologiem ,staraj sie wychodzic do ludzi .Rozejrzyj się za jakims klubem osiedlowym czy cos w tym rodzaju .Czesto przy parafiach ludzie spotykają się w grupach wsparcia .Wyrwij sie ze szponów tego pana .Powalcz o siebie .Powodzenia i nie daj się zastraszyć .

Odnośnik do komentarza

Witam
Mężczyzna do początku szukał ofiary i osoby dzięki której mógłby się usprawiedliwić. Tutaj raczej już nic się nie wskóra, poza odejściem, nic innego nie można zrobić. Tego typu osoba z skłonnościami samobójczymi, poza sobą zawsze zabiera inne istnienia. W jego zachowaniu niema wołania o pomoc, jedynie to wzbudzenie litości z amokiem zniszczenia. Jeżeli jego przesłaniem ma być zaliczenie dna, to proszę nie być przy tym, gdyż na dalsze lata pozostaną pani z tego tytułu konsekwencje.

Odnośnik do komentarza

Witam dalszy ciag mojej histori .Oczywiscie nie miałam tyle silnej woli zeby tak naprawde odejść.Ciagłe telefony szantaż ze zycie jego juz nie ma sensu.W koncu zaproponowałam terapie dla par i wizyte u psychiatry.Na co stwierdzil ze mam zaczac od siebie i On nic złego nie robi a to Ja powoduje jego ataki furii.Co do wspólnego zamieszkania zaproponowałam wynajecie mieszkania na jakiś czas na probe bo bez terapi nie wyobrażam sobie wspolnego mieszkania.i co oburzył sie ze go oszukalam i własnie poszedl sie napic stwierdzajac ze to juz koniec znim .Wiem co teraz bedzie telefony smsy i wykanczanie mnie psychicznie Co o tym sadzicie bo Ja juz nie wyrabiam

Odnośnik do komentarza

miałam to samo... chcesz sie leczyć to idź sama... widzisz, pokazał na czym mu zależy... nie daj się jednak, musisz uwierzyc przede wszystkim w siebie. Jesteś pełnowartościowym człowiekiem, wspaniałym i zasługującym na troskę i miłość, jeśli tego nie czujesz to nie Twoja wina. Po prostu nie tego potrzebujesz i tak już jest. Widzisz,... my kobietki często chcemy zbawiać świat... odmieniać facetów, zakładamy sobie że bedziemy ich wspierać, pomagać, opiekować się, że z drania zrobimy misia i każdą porażke traktujemy jako swoją. Tym czasem niektórzy dranie nie chcą się zmieniać... i nic na to nie poradzimy. Czasem nie chcą się zmieniać dla nas (a dla innych chcą) czasem po prostu tak im jest wygodnie. Jedno jest pewne, nie jesteś odpowiedzialna za czyjeś życie. Jedyna Twoja wina to poczucie odpowiedzialności za Niego i nadmierna opiekuńczość. Wiem jak cholernie jest to trudne. Ja nie mieszkam już z mężem i jeszcze mam myśli jak mu tam, czy je regularnie, czy ma posprzątane... to chore wiem, ale to bardzo trudny proces. I wcale nie taki że rzuca się wszystko jak w filmie i zaczyna od nowa z usmiechem. Dlatego tylko wytrwałości i wytrwania w postanowieniu. Poza tym może powinnaś iść sama jednak do tego psychologa i pomóc sobie się z tego uwolnić.
p.s. polecam :"Kobiety, które kochają za bardzo" Norwood Robin (mogę Ci przesłać na mail - napisz na pw.)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...