Skocz do zawartości
Forum

Toksyczna teściowa i brak szacunku ze strony męża


Gość sarii

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Tyle mam do napisania ze nie wiem od czego zacząć...
Poznałam mojego męża przypadkiem...na jakiejś dyskotece. przyjechałam z Irlandii na 2 tygodnie, żeby odpocząć.. i tak sie zaczęło... po pierwszym spotkaniu z nim .. przeszła mnie mysl to nie facet dla mnie { miłośc jest śepa niestety} tu nie ma mowy o rozsądku .Zaryzykowałam... po paru miesiącach wróciłam do polski dla niego.. z myślą ze może coś nam wyjdzie... chciałam założyć rodzinę...spotykaliśmy sie tylko w weekendy., bo on nigdy nie miał czasu..{ może dlatego nie widziałam wszystkiego}. spotkania zawsze były przy jego matce.. co mnie wkurzało... ale ... nie chciałam lub nie wiedziałam ze to była oznaka nie odciętej pępowiny... pobraliśmy się wprowadziłam sie do niego... i sie zaczęło... Tesciowa chyba nie poradziła sobie z moja obecnością... po 2 miesiącach mieszkania... była awantura oczywiście teściowa o coś sie przyczepiła. Byłam w 4 lub moze juz w 5 miesiacu ciaży... moj maż sie wstawił za mna pierwszy i ostani raz... po tem.. kolejne awantury.. wyprowadziałm sie do domu do Ojca... po namowach meża wróciłam .. bo miała sie cos zmienic.. nic sie nie zmieniło...sniadania z matak obiad kolacje... wogole nie spedzalismy czasu razem...było mi zle... czulam sie samotna...jezdziłam odwiedzac ojca.. jak wracałam juz byli wrogo do mnie nastawieni ... nikt ze mna nie rozmawiał... mysle ze tesciowa pod moja nieobecność buntowala go..kiedys poszłam do kolezanki z dzieckiem na 1 godzine.. wrociłam, tesiowa z awantura gdzie ja chodzę... maż wrócił z pracy i dołaczył do awantury tylko z innej beczki.. nie wytrzymałam spakowalam rzeczy i chcialam wyjść.. zamknął mi drzwi i zabrał kluczyki od auta... tesciowa zabrała mi dziecko z reki krzycząc ze to nie moje dziecko tylko jej syna... płakałam mowiąc do meża co to za małżeństwo gdzie nasza odrębność .. teściowa do syna zadzon na policje trzeba ja do Kobierzyna wywieść... mimo tego chciałam wyjść chodz wróciłam po moje dziecko... nie chciała mi go oddać ale mąż jej kazał...troche sie opanował... i zaczął mnie prośic zebym nie wychodziła...ale ja juz wiedziałm ze chce wrócic do domu do ojca... i mówiąc mu ze chce jechac to wszystko przemyśleć... oddał mi kluczyki... wróciłam do ojca... wiedziałm ze tam juz nie wróce..mąż przyjeżdzał do nas... raz na czas... po roku pojechałam do teściowej na swieta ... oczywiscie nie zostałam tam na drugi dzien chodz oni na to liczyli...powiedziłam meżowi ze moge wszedzie za nim isc ale nie bede z jego matka mieszkać... z tego co wiem kazała mu sobie szukać innej skoro ja nie chce tam mieszkać...zostało tak ze on u matki ja u ojca... nie mogłam za bardzo podjać pracy bo nie miał mi kto dziecka zaprowadzać do złobka i przyprowadzać...{ tata schorowany a mama mi zmarła jak miałam 19 lat}.mąż mi dawał 500zł. udało mi sie znaleśc prace jako dozorca bloku.. taka praca tylko pozwoliła mi to jakos pogodzić z dzieckiem... ale tez pieniądze nie wielkie.... z meżem róznie było...naprawde mam ciezki charakter... chyba tak jest wychowany... nie ma szacunku do kobiet ogolnie jakos do ludzi, ale jesli jego matak przy mnie potrafiła mu powiedzieć cytuje: " wiesz synu baba to jest gówno warta" to co tu duzo mowić.. 3 miesiące temu zamarł mi Tata... tragedia jedyna osoba na która mogłam liczyć.. mąż z tesciowa zacierał rece ze pewnie wróce bo sobie nie poradzę.. ale ja nie powiedziłam meżowi ze moze mieszkać ze mną....oczyiście to nie wchodzi w gre bo on domu i matki nie zrostawi... Teściowa tez sie juz obraziła i juz mnie do siebie nie zaprasza{ z czego sie cieszę bo zawsze to pare godzin bylo dla mnie cieżke w tym domu z nią{ nie umiem tego wytłumaczyć ale odrazu zaczynała mnie bolec głowa czułam jakis dziwny lęk...Ciezko mi jest teraz... bez Ojca byl moim jedynym wsparciem... teraz wszystko na mojej głowie... prosiłm meza zeby płacił mi złobek do tych 500zl stać go na to, bo zarabia dobrze... mieszka jeszcze z matak ktora ma emeryture.. a ja jestem sama nie moge podjac normalnej pracy bo nie ma mi kto pomoc... nie chce tam wracać.... nie bede miała tam zycia... Złapałam sie tam na tym jak mieszkałam ze robiłam wszystko co chcieli zeby tylko był spokoj...ale to nic nie dało bo to tacy ludzie... uprzedzeni do wszystkich....tam każda by była zła... ostanio mąz mnie bardzo poniżył... jako kobiete i człowieka... jest mi z tym bardzo żle...naprawdę sobie na to nie zasługuję... nigdy mu nic złego nie zrobiłam... przystawałam na wszystko... nawet jak go nie było tygodniami u nas u dziecka .. przyzwyczaiłam sie... nie prosiłam... wiedząc jaka mam sytułacje musze sie prosić o zapłacenie żłobka... słysze ze on nie jest dojną krowa..jest mi tak smutno... cieżko... chciała bym wziąść rozwód... myśle ze tak powinnam zrobić... nie bede umiała po tych słowach juz z nim być... ale tez nie mam siły psychicznej... nie ma rodziców nie ma mnie kto wesprzeć jakos...tyle mam na głowie cały dom ... dorabiam sobie gdzie moge... zyje skromnie... staram sie dbac o dziecko... sobie juz nic nie kupuje... i tez w tym temacie zstalam obrażona....nie chce tego pisać bo mi wstyd... nie chce tez stracić poczucia wartości bo to mnie zgubi wiem o tym....mam duzo znajomych ogolnie jestem lubiana osoba.. otwarta... lubie pomoc... moj maż jest przeciwieństwem mnie...mogłaym tutaj pisąć i pisac przytaczac rózne sytułacje zeby moc nakreślic to wszystko...chodzi mi o zachowanie meża do mnie...ale ciezko to nawet sobie poukładać w głowie... zastanawiam sie nad pójściem do psychologa... na prywatnego mnie nie stać.. a panstwowy to nie wiem jak to wyglada.... ale chetne chciałabym to wszytko komuś opowiedzec z detalami... zeby ktos popatrzyał na to obiektywnie.....zeby moze dał mi siłe na to zebym sie uwolnic od tego człowieka, bo on zaczyna mnie niszczyć psychicznie... nie wie czy świadomie czy nie ... ale tak jest... ;-( napisałam to dość chaotycznie co mi lezy na sercu...pozdrawia

Odnośnik do komentarza

Sarii ten facet nie jest ciebie wart.! To nie jest dorosły mężczyzna skoro nie potrafi odróżnić życia z matka a życia z własną rodziną na która sie zdecydował! Tak jak to powiedzialas to jest nie odcięta pepowina. Matka go buntuje, ustawiła go sobie ale na szczęście.my kobiety jesteśmy silniejsze i nie damy sie tak omamic jakby te.kochane tesciowe.chciały. skąd wiesz moze ona mu kazała też dziecko zrobić a potem chcieli cie wywalic i.odebrać dziecko? Dobrze zrobilas ze sie wyprowadzilas pokazalas tym ze umiesz o was walczyć a on wybrał matkę, lać na takiego mamisynka. Kochana jak najbardziej udaj sie do psychologa on ci naprawdę dużo pomoże. Myslalas moze żeby udać sie do MOPSu po jakąś pomoc? Nie wstydz sie tylko sie.udaj należą ci sie te pieniążki.
Aha tak jak to ona pow ze baba to jest gowno warta, mówiła idiotka o sobie, taka baba jak ona kt nie pozwoli żyć synowi własnym życiem z własną rodziną to jest gowno warta !!!!!!
Życzę ci z całego serca sił abyś to wszystko przetrwała :) pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza

poszukaj organizacji kobiecych, może być Centrum Praw Kobiet (ale oni chyba są w większym mieście tylko, i nie w każdym), umów się z prawnikiem niech Ci pomoże wnieść sprawę o alimenty na dziecko i może uda się na Ciebie.
Ojciec ma obowiązek łożyć na dziecko, jak on nie zarabia to obowiązek alimentacyjny przechodzi na jego rodziców.
W MOPSie też powinni mieć prawnika.

Odnośnik do komentarza

Własnie... wiem ze jeśli strace poczucie wartości to bedzie żle.... chodz mam czasami taką myśł ze moze cos ze mna jest nie tak... { napewno nie umiem walczyć} spokoj psychiczny cenie sobie bardzo....i chciałabym sie jakos dogadać bez walki....ktoś by powiedział ze to zaleta... ze nie chce sie kłócić ... ale te zalety czasmi sa wadami dla nas samych.... bo obracaja sie przeciwko nam.. ktos swietnie potrafi to wykorzystać... i powiem szczerze ze wsumie nic mnie tak nie boli jak to poniżenie mnie.... siedzi mi to z tyłu głowy cały czas... dziekuje za radę... dobrze wiedzeć ze wogole jest jakies centrum... napewno sie tam zgłoszę ... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wspolczuje Ci...

Ja mialam @podobnie@ze swoja matka@ tylko umnie sytuacja jest odrobine gorsza...
Chcesz pogadac pisz do mnie:) yslucham Cie .
Idz do opieki spolecznej tam sam prawnicy oni Ci pomoga za darmo. Staraj sie o alimenty na Siebie i dziecko. Wez rozwod.
Odetnij sie od nich, bo nic z tego dobrego nie bedzie...

Nie stracisz szacunku do siebie.. nie jestes niczemu wina..;) Jesli on cos zlego robi lub mowi- to on jest tym zlym nie ty...;)

Nie chce sie od matki wyprowadzic? To go zostaw wiem,ze jest Ci trudno..Ale zuwaz jak dlugo juz sama sobie radzilas, on widnieje tylko w papierach;)

Nie jest dojna krowa?
Ma dziecko i obowiazki.
Pamietaj,ze jesli nie mozesz pracowac to mozesz wnioskowac o alimenty na siebie.

Wyrob paszport dziecku, sprobuj jechac zagranice jeszcze raz. Ja postaram pogadac sie z partnerem to moze nam sie uda cos Ci pomoc. Nie obiecuje,ale postaram sie;)

Odnośnik do komentarza

Witam... dzieki za radę..
o wyjeździe nie mysle bo tam sobie sama z dzieckiem nie poradzę .. wiem jak jest bo byłam 3 lata... po drugie on by mi nie dał pozwolenie na wyjazd... cieżko wlasnie jest bo jakos nie mam siły.... psychicznej... boje sie sama nie wiem dokladnie czego.... i czemu....chyba zderzyć sie z tym wszystkim... chcialabym miec to już za sobą... a najlepiej podpisac jakis paier i nic wiecej..... uwolnić sie musze ... to odczuwam juz wewnetrznie ze nic dobrego mnie z nim nie czeka...tylko ze to wiem ale nie wiem wogole jak sie za to zabrac wybieram sie gdzies po pomoc bo sama nie dam rady.... dziekuje jeszcze raz ... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość kasia i adam

To straszne brak szacunku w związku.Ja także przez to przechodzę,piekło.Jestem 12 lat po ślubie.Na prośbę męża mieszkam w oddzielnym mieszkaniu mając za ścianą teściowę.Niby nie wtrąca się ,ale manipulowała by wszystkimi.Zauważyłam ,że i mój mąż zaczyna obchodzić ze mną pogardliwie.Mam dość.CHCĘ to WSZYSTKO ZOSTAWIĆ.Lecz nie mam gdzie się podziać.Po tylu latach razem wspólnie remontowaliśmy mieszkanie które jest na teściową ruinę przekształciliśmy w super mieszkanie,kupiliśmy działkę która widnieje na nią.O przepisaniu nie ma mowy.Nie chcę wciągać się w lata.Mam 35 lat a po życiu w tym miejscu czuję się jak bym miała 100lat.Czuję że psychicznie upadam.Mój mąż nawet nie wspomni mamusi o przepisaniu prawnym nieruchomości.Czuje,że nic mnie tu nie trzyma.Gdyby nie dzieci i brak mieszkania ?Bym uciekła z tego koszmaru.Coś we mnie pękło gdy pod czas kłótni mąż mi powiedział że już dawno by mnie zostawił gdyby nie dzieci..Wszystko zniszczył jednym słowem.........Może macie kobietki jakąś rade.Co robić?

Odnośnik do komentarza

Wiem coś o tym. Mam obecnie podobna sytuacje i juz prawie 3 miesiace jak uciekłam od teściowej. Mieszkałam z meżem po ślubie w jego rodzinnym domu z jego matką.
To co przeżyłam prez ponad 5 lat w tym domu z nia na czele, to jakiś koszmar. Zresztą mam swój post na forum http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/524425,maz-boi-sie-odejsc-od-swojej-matki.
Przeczytajcie a poznacie moja historię od podszewki.
Moja droga wiem co przeżywasz, ale Ty masz już jasna sytuacje po takim czasie jesteś na tyle silna by się rozwieść. Ja jeszce tej siły nie mam bo ja w przeciwieństwie do Ciebie dopiero 3 miesiace przechodzę to wszystko, mąz raz o nas zabiega, a raz nie, ale tez chce mnie tam z powrotem ściągnąć.
Wystąp o rozwód, alimenty na siebie i dziecko z pewnością wszystko Ci przysługuje a będzie Ci się lepiej żyć.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...