Skocz do zawartości
Forum

Bolesne rozstanie z chłopakiem


Gość martttt

Rekomendowane odpowiedzi

Przedwczoraj zostawił mnie mój chłopak po dwóch latach związku. Przyznam od jakiegoś czasu nie układało nam się, jednak uważałam, że w każdym związku przychodzi taki etap gdy mija fascynacja partnerem i widzimy go w samych superlatywach. Poświęcałam się dla niego, robiłam wszystko pod niego, aby tylko jemu było dobrze, odsunęłam sie od swoich znajomych i teraz zostałam sama po tym rozstaniu. Pomaga mi trochę rodzina. Powód rozstania? Mój juz niestety były chłopak, stwierdził, że nie umiemy być ze sobą, że nie potrafimy sie dogadywać, że lepiej rozstać się teraz niż za 2 lata. Tak racja, jednak powiedział, że mnie kocha i wiele dla niego znaczę. To było już nasze drugie rozstanie, pierwszy raz zostawił mnie rok temu, i też we wrześniu... Wtedy po 8 miesiącach związku powiedział, że mnie nie kocha, to nie to. Przeżyłam to jakoś, i wtedy on chciał wrócić. Zgodziłam się bo go kochałam, i jak dla mnie to jednak przez ten rok było tez mnóstwo pięknych chwil, poznaliśmy się doskonale, odkryłam w nim nie tylko swojego chłopaka ale równiez przyjaciela i nigdy nie będę żałowała tamtej decyzji. Wyjechaliśmy pierwszy raz na wspólne wakacje, planowaliśmy ferie. Podczas naszych ostatnich rozmów był chamski, arogancki, niestety potem powiedział, że robi to specjalnie abym to ja z nim zerwała. Zapytał mnie nawet 'kiedy przestaniesz się starać?'.Przepłakałam całą rozmowę, przyjechał potem pod mój dom i powiedział, że dziękuje mi za te dwa lata, że było wiele cudownych chwil ale chyba tak będzie lepiej. Ja niestety powoli zaczynam wpadac w depresję... Napisałam do niego 2 razy , w jednej z tych rozmów napisałam aby to wszystko przemyślał sobie dokładnie na spokojnie. Napisałam, że dam mu tą wolność której tak bardzo chce, ale jeżeli znowu poczuje, że brakuje mu mnie niech się do mnie odezwie.. On napisał, że musimy zerwać chwilowo kontakt, aby otrzepać kurz i móc potem wejść w nowe relacje. Myślałam, że chodzi o relacje z innymi osobami, jednak jemu chodziło o nas, i nie wiem czy on chce znowu być ze mną kiedyś czy jak.. Nie zrozumiałam zbytnio sensu, a on nie mógł wtedy za bardzo ze mną pisać. Od dwóch dni tylko płaczę, ja sobie nie wyobrażam mojego życia bez niego... Był dla mnie wszystkim. Czuję, że zawalam szkołę... Nic nie ma dla mnie sensu, eh.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, boję sie ze będziesz dla niego tylko taką przystanią od której będzie odchodził i .wracał wtedy kiedy będzie chciał.Musisz sie dobrze zastanowić czy tak widzisz Waszą wspólną przyszłosc.
A moze lepiej otworzyć sie a nową miłosć

Odnośnik do komentarza

Nie widzę jej tak. Ale tez nie widze jej bez niego... napisze do n niego w środku tygodnia czy spotka się ze mną za tydzien. Sprobuje ostatni raz wyjasnic, jesli nie to odpuszcze, chociaz bedzie mi ciezko :o W tym związku chodzi tylko o to aby on walczył o nasze szczescie i nie poddawał się. Bo własnie to robi za kazdym razem gdy jest zle...

Odnośnik do komentarza

A więc, zostawił mnie dziś chłopak, po kilku miesiącach związku. Nie byłam zakochana, lecz z pewnością coś czułam. On stwierdził, że to jednak nie było to. Nie pytam jak się odkochać lecz chciałabym wiedzieć co zrobić by odzwyczaić się od jego obecności, jak sprawić bym mogła normalnie funkcjonować, może zapomnieć? Przyzwyczaiłam się , nie wiem czy potrafię być sama. W dodatku mamy wspólną przyjaciółkę. Nie chciałabym by rozstanie z nim wpłynęło jakoś na naszą relacje. Co powinnam robić? Jak się pogodzić z rozstaniem? Potrzebuje wsparcia i kilku dobrych, lecz prawdziwych słów, rad. Dziękuje.

Odnośnik do komentarza

Zacznij normalnie żyć, spakuj jego rzeczy w pudło i schowaj je albo mu je oddaj, tak by nie przypominały CI o nim. Zacznij spotykać się ze znajomymi, wychodzić itp tak byś nie była sama, bo jak człowiek jest sam to zaczyna myśleć, rozpamiętywać a tu nie oto chodzi.

Żyj tak, żeby twoim przyjacielom zrobiło się smutno gdy umrzesz

Odnośnik do komentarza
Gość paulinaaaaaa1

mam 21 lat bylam w zwiazku 3 lata, ostani rok to koszmar ciagle klotnie rozstania, wczoraj skonczyl ze mna bez powodu, poprostu mnie nie kocha, moze znowu jest pewnien ze bede biegac za nim ale tym razem tak nie bedzie, bardzo go kocham wiem ze juz nikogo nie bede mieć, bardzo ciezko jest mi sie z tym pogodzić, nie jem, nie śpie? co robić pomocy, mam depresje , dzis nie poszlam do pracy? czy czas leczy rany??

Odnośnik do komentarza

Hej. Ja od 10 marca mam to samo. Nie poddaję się i walcze. Z reszta w moim wątku (wielki strasznie) opisałem, co nabroiłem.
Wiem, co dokładnie przeżywasz. Czas jest Twoim sprzymierzeńcem. Możliwe, że i Twojemu ukochanemu pomoże ułożyć myśli w głowie. Na pewno On też ma łyso obok siebie.
Wg stanu na dziś u mnie, ja po ponad 2 mies walczę, a ona sie waha, choć już byliśmy przytuleni w kinie, w teatrze, na spacerze za rękę i planujemy wspólny wyjazd na kilka dni. Nie poddaję się, bo przez ten czas nie miałem zamiaru szukać kogoś innego. Chociaż miałem na początku takie myśli, żeby sie ogarnąć. Po drodze dostrzegłem swoje błędy, jakie dokonywałem przez ostatnie 2 lata. Po miesiącu poprosiłem o rozmowę. Okazało się, że to, co powiedziałem, dało Jej dużo do myslenia. Może mi się uda. Tego też i Tobie życzę. Wszystko zalezy od tego, co masz w sercu. Czy poddajesz się, czy będziesz walczyć. Nieodzywanie się do partnera też jest sygnałem. Może on powalczy.

Odnośnik do komentarza

Mój chłopak zerwał ze mną 22 kwietnia tego roku. Powód - odległość, on z Jaworzna ja z Krakowa. Jego argumenty były na poziomie dziecka z podstawówki, obarczał nawet mnie winą, że wolałam naukę zamiast niego - w sobotę kiedyś byłam na korkach bo miałam mieć krt z matmy i nie mogłam się spotkać. Spotkaliśmy się w przeciągu ok 4 mcy 6 razy, miałam do niego przyjechać, ale też co chwila musiałam przekładać bo coś mi wypadało i w końcu on się wkurzył i napisał, żebym darowała sobie ten przyjazd bo on już ma dość, nie czuje jakby był w związku, nawet miał czelność powiedzieć, że nie okazywałam mu uczuć co było wierutną bzdurą, jakbym tęskniła to bym dawno przyjechała do niego itp itd. I w dodatku to było jakiś tydzień przed maturą, ale po 4 dniach rozmyślania, płaczu, wzięłam się w garść, pisemne napisałam fajnie(jedynie mam wątpliwości co do polskiego, bo nie czytałam lektury), ustne też zdałam dość dobrze. A czas leczy rany i to powiedzenie jest jak najbardziej prawdziwe. Teraz się w ogóle nie odzywamy, każde poszło w swoją stronę ja tylko jescze na ,,pożegnanie" napisałam mu wiadomość na fb aby dowiedział się co o nim myślę, usunęłam go ze znajomych, on od razu zmienił status na ,,wolny" ja też. A w ogóle poznaliśmy się przez net. Od teraz daję sobie spokój ze znajomościami przez neta. W ogóle poki co z facetami, czasem więcej z nimi stresu niż to warte (z góry przepraszam jeśli tu jakiegoś mężczyznę uraziłam, bo oczywiście nie mam tu na myśli wszystkich facetów).

Odnośnik do komentarza

jestem w podobnej sytuacji, po 3 latach związku zerwał ze mną przez tel...jednym sms, co zabolało mnie najbardziej. A tydzień po rozstaniu widziałam go z inna..ciężko jest to wszystko przeżyć, ale chyba musimy uzbroić się w cierpliwość, czas leczy rany

Odnośnik do komentarza
Gość olena123

Czesc dziewczyny, pisze do Was na tym forum bo nie mam z kim porozmawiac... chcialabym zebyscie obiektywnie wyrazily swoje zdanie.

otoz ostatnie lata mojego zycia zylam za granica i tam poznalam mojego chlopaka-jestesmy z jednego miasta, znalismy sie wczesniej i spotkalismy sie za granica przypadkiem... slowo"poznalam" jest uzyte w przenosni, bo od tego momentu zaczelo sie cos miedzy nami dziac... on wrocil po dwoch miesiacach do kraju, ale chcial do mnie przyjechac. Przyjechal-mieszkalismy razem, pracowalismy, na poczatku bywalo roznie, moje zycie sie diametralnie zmienilo bo nigdy wczesniej nie mieszkalam z chlopakiem a tu ciach, mieszkanie, praca... minelo troche czasu i bylo jak w bajce... on jest bardzo dobrym chlopakiem... nie skrzywdzilby mnie nigdy....po 2,5 roku pobytu za granica mielismy dosyc... praca calymi dniami, chcielismy cos zmienic, i wrocilismy do kraju. I sie zaczelo.... ja nie umialam sie przestawic na zarobki w zlotowkach... mialam trudny okres w zyciu zwiazany z powrotem, bylam w kropce i nie wiedzialam co dalej bedzie tu w polsce... przerazala mnie ta rzeczywistosc...chociaz przed podjeciem decyzji o powrocie bylam pelna walki, checi szukania pracy w polsce... nie umialam znalesc pracy, a jak dostalam propozycje to za psie pieniadze...moj narzeczony otworzyl firme razem zw swoim kolega...firme odziezowa...jego kolega jest "artysta" spiewa, i zaproponowal mu wyjazdy na koncerty-platne... po polsce... on sie strasznie napalil, twierdzi ze z tego beda pieniadze... ale musze go rozumiec.... na koncertach dziewczyny same sie do nich pchaja, srednia wieku to 17-22. Nie spodobalo mi sie to ze bedzie jezdzil... nie jestem osoba ktora bedzie komus cos zabraniac, dalam odczuc ze to mi sie nie podoba, ale on udawal ze tego nie widzi... dalam sobie czas ze moze przesadzam.... ale jednak wyszlo tak jak czulam....czulam niepokoj, ogolnie towarzystwo jego kolegi i innych znajomych mi nie odpowiadalo, to nie moje klimaty, nie umialam cieszyc sie z nim i go wspierac... zdjecia do teledyskow, teledyski, modelki wystepujace w ich odziezy, koncerty.... stwierdzilam ze to nie moje klimaty, ze mnie to nie bawi, nie cieszy, ja potrzebuje stabilizacji, dlatego zakonczylam moj zwiazek. Bardzo mi jest przykro, bo on byl czuly i kochajacy bardzo, nie mieszkalismy razem w polsce, ale byly plany... widze jak go to pochlania...on tym zyje tym sie cieszy, ja nie potrafie... pare dni sie nie widzielismy, nie mialam ochoty, zreszta znalazlam prace ktora pozwala zabic mi czas...on twierdzi ze go zostawilam z tym wszystkim, ze go nie kochalam.... twierdzi ze powinnam to zrozumiec i go wspierac... a ja potrzebuje faceta z ktorym bede razem szla przez swiat, bedziemy robili wspolnie duzo rzeczy, wspolne zainteresowania.... z nim to wszystko stalo sie nierealne.... on ciagle mnie oskarza ze to zniszczylam... przez jego oskarzenia zadaje sobie pytanie ze moze to byla naprawde moja wina....chcialabym Was zapytac czy naprawde ze mna cos jest nie tak???

Odnośnik do komentarza

Olena, Twój były w niczym Ci nie zawinił tak na dobrą sprawę, poza tym jak sama piszesz był dla Ciebie bardzo dobry.
Także biorąc to wszystko pod uwagę wcale mu się nie dziwię, że ma do Ciebie żal, może nawet jest rozgoryczony
Ja bym nie powiedziała, że związek to wspólne zainteresowania. Dla mnie jedyną naprawdę istotną, podstawową sprawą dla jego rozwijania się jest miłość. Co z tego, że ludzie mają identyczne zainteresowania, gdy nie ma między nimi autentycznego, głębokiego uczucia? A gdy ono jest, to w czym przeszkadza ich rozbieżność, nawet bardzo duża? Jeden genialny matematyk miał żonę, która była tancerką, i byli bardzo szczęśliwi. Dziwne? Dla mnie ani trochę.
Zresztą mam wrażenie, że tak naprawdę nie chodziło tu o rozbieżność zainteresowań, tylko o zazdrość i bark zaufania z Twojej strony.
Może oczekiwałaś czegoś zupełnie innego, ale z drugiej strony należy mówić to co się myśli a nie to co ktoś chce usłyszeć. Zresztą widzę, że trzy tygodnie już minęły od Twojego wpisu, więc bardzo możliwe, że i tak tego nie przeczytasz.

Odnośnik do komentarza

Obawy Oleny są w pełni uzasadnione.
Narkotyki, seks, pijaństwo, są w tej branży, na porządku dziennym. Rzadko zdarza się, że ktoś nie wsiąknie w tą atmosferę, że pójdzie grzecznie spać, podczas gdy koledzy i przyjaciele, bawią się.
Ona chce mieć normalną, spokojną rodzinę, bez zamartwiania się, zazdrości, niepokoju. Ma do tego pełne prawo i lepiej, że teraz się rozstali, niż po latach .

Ale możliwe, że jeszcze się zejdą.

Odnośnik do komentarza

Czyli człowiek w tej branży nie ma szans na normalne życie w związku? Bo z tym na pewno się nie zgodzę. Wcale mnie nie dziwi, że niektórym z nich to się udało.
To zależy przede wszystkim od człowieka, a nie od rodzaju pracy którą ma. U ludzi w branżach wyglądających zupełnie niewinnie, jak np szkolnictwo, też może być niewesoło. Tak jak w jednej szkole, gdzie nauczyciel zdradzał swoją żonę z nauczycielką.
Tak samo można się zachować jak ostatni gnój pracując w "normalnym" zawodzie, jak być dobrym mężem czy żoną gdy się jest piosenkarzem.
A już uzależnianie wiary w wierność partnera od przedziału wiekowego osób płci przeciwnej z którymi ma do czynienia świadczy o bardzo płytkim podejściu do związku, więzi między partnerami i w ogóle miłości.
Jeśli ktoś chce życia bez zazdrości, to najpierw powinien zacząć od siebie, i w pierwszej kolejności postarać się tej zazdrości wyzbyć. Tym bardziej, gdy jest dobrze traktowany przez partnera.

Odnośnik do komentarza
Gość dzwoneczek995

Cześć, byłam z chłopakiem od ponad 2 lat,
od 2 miesięcy zaczęło się coś psuć, postanowiliśmy zrobić sobie przerwę co nam nie wyszło bo po 4 dniach wróciliśmy do siebie, bo nie umiemy bez siebie żyć. Po tej przerwie wszystko było ok przez tydzień a potem znów się zaczęło.. Od tygodnia nie spotykamy się, praktycznie całymi wieczorami kłócimy się.. ja nie wychodzę z domu, nie potrafię przestać o nim myśleć, cały czas pragnę żeby było tak jak dawniej... A on? Odnowił kontakty ze wszystkimi dziewczynami, spotyka się z byłymi po nocach.. żyje swoim życiem, od razu się z tego otrząsnął.. gdy chciałam żeby mi w końcu powiedział to wprost że mnie już nie kocha (wierzyłam że po tym się jakoś otrząsnę z tego wszystkiego, że w końcu też będę mogła zacząć normalnie żyć) powiedział mi że mnie nadal kocha i mu na mnie zależy.. Chciałabym mu powiedzieć że też go kocham, żebyśmy pojechali na te wakacje, które razem planowaliśmy, ale potem sobie przypominam że on po naszym rozstaniu wgl nie cierpiał, tylko umawiał się z innymi.. Co mam zrobić? Wrócić do niego..? Szczerze wierze że te wakacje by nam pomogły..

Proszę o pomoc!

Odnośnik do komentarza

dzwoneczek995, nie mam pojęcia, co by pomogło Waszemu związkowi, bo Was nie znam. Nie wiem, czy warto dawać Twojemu chłopakowi drugą/kolejną szansę... Trochę to niepokojąco wygląda, że chłopak na drugi dzień po Waszym "rozstaniu" umawia się na noc z innymi dziewczynami, a następnego dnia deklaruje, że nadal Cię kocha. Ja bym chyba nie bardzo takiemu uwierzyła, bo dla mnie więcej znaczą czyny niż słowa. Nie mam prawa decydować za Ciebie i mówić Ci, co powinnaś zrobić. Odpowiedz sobie na pytania, czy czujesz się przez chłopaka kochana, szanowana, czy czujesz się bezpieczna, czy uważasz, że partner rzeczywiście swoim zachowaniem okazuje Ci miłość... Mam nadzieję, że podejmiesz najlepszą dla siebie/dla Was decyzję. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...