Skocz do zawartości
Forum

Zbyt romantyczna? Nie umiem żyć bez chłopaka, który nie chce ze mną być


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, witajcie! U mnie sytuacja wygląda następująco... Byłam z kimś 3 lata, kochałam go nad życie, zostawił mnie. Po paru m-cach poznałam kogoś, było fajnie, powiedzieliśmy sobie słowo kocham, później on mi powiedział, że on tego nie czuję, że mnie nie kocha, ale powie kiedy to poczuje. Czekałam i się doczekałam, przyszedł pewnego dnia i mi to powiedział. Po 2ch m-cach troszkę się poznaliśmy, mówił mi, że chce mieć ze mną dzieci, że będę wspaniała matka... Później z czasem zaczęliśmy się kłócić o głupoty, czasem to było zabawne, nie brałam tego do siebie, a on jest strasznym cholerykiem, wybucha, krzyczy.. .Nie dałam się by stanął mi na głowie. Potrafił się do mnie nie odzywać ze 3 dni, nic zero, nawet sms, on nie tęsknił... potrzebował zatęsknić, dałam mu czas... Po tym czasie się spotkaliśmy.. tydzień po. Już czułam, że coś jest nie tak, powiedział, że mnie nie kocha, nic do mnie nie czuje, że to ja go zmuszałam do tego, by mi mówił te słowa. Lecz dam sobie głowę uciąć, że mówił to szczerze, nawet po alkoholu mówił jak bardzo mnie kocha, że jestem tylko jego, pisał mi smsy i mówił. Podczas ostatniej rozmowy mi powiedział, że on nic, nie kocha mnie i nic do mnie nie czuje, zabolało mnie to, bo to mówił co chwila. Popłakałam się choć chciałam być silna... Co najlepsze powiedział mi, że nie zrywa ze mną, nadal jestem jego dziewczyną. Co mam robić?
Odnośnik do komentarza
Czytam Pani wypowiedzi i naprawdę jestem pełen podziwu ;). Bylem załamany, bo smutno mi było, że moja była znalazła sobie kogoś. Teraz myślę, niech spada, że mogę być jeszcze szczęśliwy. Dzięki pani widzę wszystko w innych barwach i to kolorowych ;). Dziękuję
Odnośnik do komentarza
Maja: najgorsze, co teraz możesz robić to narzucać się mu tymi telefonami i sms-ami. Zaufaj mi. Coś o tym wiem. Oboje potrzebujecie czasu by sobie wszystko pookładać, choć przez chwilę zająć się sobą samym. Zapewne piszesz do niego, bo nie chcesz by choć na chwilę o Tobie zapomniał ? Błąd. On nie zapomni tak szybko. Wręcz przeciwnie. Zacznie się zastanawiać, czy to może on popełnił jakąś gafę, że może to wszystko z jego powodu. Gdzieś się zagalopował. Ty swoim pisaniem do niego, podtrzymujesz go w fakcie, że wszystko co złe to Twoja wina... nie warto.. a już na pewno nie warto o takich rzeczach pisać przez telefon, bo być może będziesz potem żałować niektórych słów. Ba! Na pewno będziesz ich żałować!! Tak jak tego zrywania przez sms. Wiesz, że to najgorsze co mogłaś zrobić? Znów posłużę się swoim doświadczeniem. Teraz już wiem, że miłość zaczęta i skończona sms to kompletny idiotyzm. Nawet nie wiesz ile bym dała, by cofnąć czas i wyrzucić ten cholerny telefon do kosza!
A Ty daj mu czas, faceci nie lubią nachalnych dziewczyn, to ich irytuje... Pozwól mu pomyśleć!!!
Życzę powodzenia i słowo daje, że jeśli mnie posłuchasz, to wszystko się ułoży.
Ps. daj tu czasem o sobie znać.
Odnośnik do komentarza
"Kiedy ktoś Cię opuści, poza tym, że tęsknisz, poza tym, że rozpada się cały ten mały świat, który razem stworzyliście, i że wszystko co widzisz albo robisz przypomina Ci o tej osobie, najgorsza jest myśl, że była to próba jakości i teraz wszystkie części, z których się składasz, noszą stempel ODRZUT przystawiony przez kogoś, kogo kochasz." Helenka Fielding

Nie lubię tej pani jako pisarki, oj nie, ale w powyższym miała jednak sporo racji. Jeśli ktoś ma więc rady cenniejsze niż "czas leczy rany" (albo chociaż argument wspierający to, że nie tylko leczy, a i w y l e cz y), to z chęcią poczytam. Pozdrawiam ciepło! (I życzę wielu magicznych momentów z tymi właściwymi Połówkami).
Odnośnik do komentarza
Witajcie, ja mam inny problem i proszę kogoś doświadczonego o odpowiedź. Byłam z chłopakiem 5 lat zawsze to on ze mną zrywał nieraz o takie bzdury ze szok. Tym razem poszło o coś innego, okazałam mu zazdrość czułam, że dla niego ważne są kontakty z kolegami, ponieważ jak był ze mną to siedzieliśmy w domu i mało wychodziliśmy, lecz z kumplami wychodził na miasto, do baru. On obiecywał mi zaręczyny. Ostatnio zerwał ze mną. Stwierdził, że był głupi, że ze mną był, że nie wiązał ze mną żadnych przyszłości i że powiedział, że się zaręczymy dla św spokoju. To było straszne. Winę zgonił na mnie, powiedział, że jestem za bardzo zazdrosna, po tygodniu czasu poszłam do niego prosząc o wybaczenie i powrót. On zaś zgodził się, ale na jego warunkach: będzie robił co chce, kiedy chce, ja nie będę miała nic do gadania. Kiedy będzie chciał to będzie przychodzi i powiedział na koniec takie słowa: jak ci nie pasuje to ... i machnął ręką. Co ja mam robić? Zgodzić się na taki układ? Być traktowana jak powietrze lub tylko jak jemu się zachce spotkania. Ja dla niego poświęciłam kolegów i koleżanki, jestem sama bez przyjaciół z takim problemem. Pomóżcie jak najszybciej ;(
Odnośnik do komentarza
Po pierwsze jak go szczerze kochasz to zrobisz wszystko to co on będzie chciał. Po drugie ty nie jesteś jego robotem, żeby on ci rozkazywał, co masz robić, a czego nie masz robić. Po trzecie jeżeli to poświęcasz dla niego wszytko, a on dla ciebie prawie nic, to zastanów się czy to ma sens! Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Witam
...brak mi słów po przeczytaniu tego wszystkiego:) Może najlepszym rozwiązaniem będzie, kiedy przestaniemy skupiać się na tym, że pewne osoby "tak się zachowują ", a znajdziemy odpowiedź "dlaczego się tak zachowują"?
Ranią świadomie, czy problem tkwi głębiej?
Odnośnik do komentarza
Eh..czytam to wszystko z bólem, bo jest to takie 'świeże' dla mnie. 24 na dobę z chłopakiem i potem rozstanie. Bah, pękło...latał za mną, był na każde zawołanie, aż w końcu po 2 latach powiedział nie, ja chcę być sam, tak będzie lepiej...odeszłam bez słowa. Minęło dopiero 3 tygodnie,wszystko bardzo boli, ale poznałam dużo ciekawych ludzi, nie jestem sama,jeżdżę na dyskoteki i często jest lepiej. Kocham go bardzo i właśnie dlatego pozwoliłam mu odejść. Pisząc to płaczę, tak czasem to wraca, w sumie nie czasem, zawsze to jest. Tak mało dni minęło, a on ma już swój ukochany świat; koledzy, picie, koleżanki. Jest mu dobrze, ja też tak robię i też jest czasem dobrze, nawet do tego stopnia, że myślę sobie może miał rację, tak jest lepiej. Wiem, że tęsknię, on też tęskni. Nie da się wymazać i zapomnieć od tak 2 lat. 2 pięknych lat. Byliśmy nierozłączni. Tylko dla Siebie..ale wiecie co? Pomimo bólu, cholernego bólu dobrze wam radzę- zajmijcie się sobą! Tak musi być i tak to sobie tłumaczcie i dalej trzeba na przód iść, bo uwierzcie, że nie raz pojawi się na waszej twarzy jeszcze szczery uśmiech:) Tak pisze to osoba, która straciła cząstkę siebie, tak pisze to osoba, która nie może zapomnieć. Myślę, że cierpienie i strata osoby która się kocha nie jest bez przyczyny. To wszystko jest po coś. Może ma nas to 'opuścić' na dno a później wzbić? Nic nie dzieje się bez przyczyny!..i na koniec chce wam powiedzieć,że wierze w Boga,obchodzę z rodzina Boże Narodzenie i wszystkie święta, ale do kościoła nie chodzę. Czasem się zdarzy. 2 tygodnie temu spotkałam koleżankę, która powiedziała takie zdanie 'on tam na Ciebie czeka, idź pomoże Ci, masz moje słowo' parę dni minęło zanim poszłam. Stanęłam w drzwiach kościoła i rozpłakałam się, Siedziałam w kościele sama 3 godziny, nic mnie nie interesowało. Wyszłam zapłakana i nagle poczułam ciszę, spokój i od tamtej pory uwierzyłam w cuda...TO NAPRAWDĘ POMAGA! Macie moje słowo:) trzymajcie się. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
"Nigdy nie gódźcie się na coś takiego jak związek bez zobowiązań, bo nie ma czegoś takiego zawsze jedna strona się zaangażuje i niestety ciężko się z tego potem wyplatać."


Tak właśnie, też mam to samo. Wplątałam się i staram się o nim zapomnieć, tylko, że u mnie było tak, że bez zobowiązań, ale mamy być wierni, o co tu chodzi w ogóle? ;/ Jejku... oszalałam. Na początku było tak fajnie. Chociaż jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie, bo piszemy czasem do siebie itp, do kina chce mnie zabrać, powiedziałam, że "Nie!" To on na to takie zdziwienie, że "Nie?? :O" I dodał przecież po koleżeńsku można. Mówił mi, że mnie kocha itp, teraz już nie mówi. Mówił dużo rzeczy. Np, że nie chce się wiązać, bo kiedyś dziewczyna go tak bardzo zraniła, że chciał popełnić samobójstwo i że się boi.
A ja jak głupia tylko czekam aż mi coś napisze :(
Odnośnik do komentarza
Zgadzam się w stu procentach! U mnie na szczęście taki stan trwał 1,5 roku po... pół roku bycia szczęśliwą... potem zaczęły się zdrady itp., a z drugiej strony był miły i czuły, więc nie potrafiłam z tym skończyć. Czułam się jak szmata. Nic niewarta. W końcu dojrzałam do tego, by zerwać z nim definitywnie. Teraz żałuję tylko, że straciłam na niego o rok za dużo. Szkoda mi tego roku życia! Co ciekawe, trzy miesiące po ostatecznym zerwaniu poznałam wspaniałego chłopaka, z którym jestem teraz szczęśliwa. Naprawdę warto zawalczyć o siebie, być twardą, nawet - to rada do wszystkich romantyczek (ja też nią jestem i bardzo poważnie traktuję związki, bardzo się angażuję), nawet jeśli uważasz, że jestem najbardziej miękka ze wszystkich. Nie jesteś, musisz uwierzyć, że twoje życie i dobre samopoczucie są ważniejsze od fanaberii twojego chłopaka. Naprawdę. Na siłę nic się nie uda. A ktoś podstępny może bardzo nas oszukać, niestety. Teraz wiem, że nie warto dawać miliona szans osobie, która na to nie zasługuje. Najlepiej zerwać od razu, choć boli cholernie. Albo tak jak ja męczyć się rok, płakać codziennie, mieć do niego ciągle pretensje, a mimo to się spotykać. W końcu dochodzisz do punktu krytycznego, w którym spotkania, przytulenie się do niego itp. nie ma już dla ciebie żadnego znaczenia, bo czujesz się wdeptana w ziemię, zmieszana z błotem. Dużo mi dała ta lekcja i mam nadzieję, że już nie popełnię takiego błędu, ani że nie będę miała okazji, czego i Wam wszystkim życzę!!!!!
Odnośnik do komentarza
Ja rozpoczęłam ten temat pisząc list,,zbyt romantyczna'' było to parę miechów temu, a dziś słuchajcie ciesze się, że nic nie wyszło z tej mojej miłości, koleś zszedł na psy, zakochał się w jakiejś s... i są razem. Mam już go gdzieś i czekam aż do mnie uśmiechnie się los na razie bawię się i nie myślę o tym co było. Czas goi rany i to bardzo.
Odnośnik do komentarza
Hmmm. czytam i czytam. Czasami nawet łezka poleci, bo niektóre wypowiedzi są takie jakbym czytała o sobie samej. Też jestem romantyczką i w życiu miłość jest dla mnie najważniejsza. Czasami myślę, że najlepiej było by po prostu zostać samej, ale jak długo da się wytrzymać? Moja historia zaczęła się 4 lata temu. On przystojny, kulturalny, czuły, wyrozumiały. Ja szara myszka, gubiąca się w tym dużym świecie, nawet nie pomyślałabym, że taki ktoś zwróci na mnie uwagę. Oj miał powodzenie, ale chciał tylko mnie;)! Ależ ja byłam szczęśliwa. Mieszkał ode mnie 650 km, ale staraliśmy się widywać jak najczęściej i spędzać ze sobą czas jak najdłużej. Zawsze mnie wysłuchał, zawsze rozumiał, szanował i udowadniał, jak bardzo mnie kocha, gdy się pokłóciliśmy wracałam do domu, a on po 2 godz. zadzwonił, że jedzie w 2 pociągu za mną, bo chce się pogodzić;) To było piękne, nigdy wcześniej nikt mi nie udowadniał tego, że jestem dla kogoś ważna. W końcu po roku nasze rodziny się poznały, miały być zaręczyny. Postanowiliśmy zamieszkać razem u mnie, a że zdarzyła się okazja, żeby wyjechał za granice, by zarobić na nasza wspólną przyszłość, nie sprzeciwiałam się, bo tak bardzo mu ufałam. Z resztą miał być tam ,,tylko'' 3 miesiące. Przez tydz mój ukochany dzwonił codziennie, płakał, że tęskni, że chce wracać, po 2 tyg już rzadziej, po 3 w ogóle. Pewnie, że ja wydzwaniałam, ale głucho. W końcu udało mi się dodzwonić i on ze mną zerwał! Nie przyznał, się, że ma kogoś. Ona sama mi powiedziała. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, ludzie do mnie mówili, a ja nie rozumiałam nic, taka byłam przymulona. Płakałam całymi nocami. Minęły 3 miesiące, oni zdarzyli się rozstać, a on nagle przypomniał sobie o mnie, a najśmieszniejsze było to jak on powiedział, że był z nią, bo była ładna, he he burak. Nie chciał wrócić, a ja nie walczyłam o niego, ale cóż nie zmuszę nikogo do kochania. Po jakimś czasie zapomniałam o nim choć bolało. Minął rok poznałam kolejnego chłopaka, jestem z nim do dziś, ale zaczyna się psuć, jest całkiem inny niż tamten, nie szanuje mnie, wyzywa, kłamie. Jestem tego świadoma, kurcze, ale ja go kocham! Nie wiem co robić, on mi mówi, że nie chce ze mną być, bo panikuje, ale potem dzwoni i jest ok, później ja mowie, że nie chce z nim być a potem też dzwonie i jest ok. Czuje się zmęczona tym wszystkim, ale nie potrafię tego zakończyć, za bardzo go kocham. Myślałam też, żeby nie odezwać się do niego przez parę dni i zobaczyć co zrobi on, ale boje się tego, że mnie oleje i nie zrobi nic. Jesteśmy razem 2 lata. Oboje jesteśmy o siebie zazdrośni, może w tym problem. Chce z nim być, ale boje się, że się nie zmieni:(
Odnośnik do komentarza
Hej jestem w takiej samej sytuacji. Kocham chłopaka, który nie chce być ze mną. Boże jak to boli. Nie życzę nikomu miłości bez wzajemności. Kurcze ja go naprawdę kocham i nie mogę bez niego żyć. Może to jest chora miłość? Już sama nie wiem. Czekałam na niego dwa lata, aż w końcu mu powiedziałam, że go kocham. On mi powiedział, że nie czuje nic do mnie, ale też nie mówi, że przez te dwa lata nic nie czuł i że na razie nic pomiędzy nami nie będzie teraz. Może w przyszłości tak. Co mam robić? Mam na niego czekać? Czy nie? Jakie to wszystko jest bolesne.
Odnośnik do komentarza
A kiedy będziesz szeptać jej do ucha
Te wszystkie kłamstwa, które znam
To nie zapomnij, ona słucha
Bo nie zna Ciebie, tak jak znam Cię ja...
I będzie łatwiej chłonąć wszystkie słowa
Naiwnie wierzyć w każdy gest
I nie zrozumie nic,
Bo ona jest tylko plastrem na samotny dzień...
Odnośnik do komentarza
Za miesiąc w sercu zgoją się rany
A za rok – to śmieszne rok – wytrzymamy
Znajdziemy sposób, aby zły czas zabijać
Nie będzie znów tak bardzo źle
Lecz o jedno tylko proszę
Gdyby jakaś słabość nie dała mi przeczekać
I gdybym choć z daleka wołała wróć
Nie wracaj już.
Odnośnik do komentarza
Przekonałam się,że nie ma czegoś takiego jak związek bez zobowiązań. pisałam tam na górze o tym. Nie udało mi się nic z tym chłopakiem, bolało mnie to ,do tej pory boli ,ale jestem twarda i nie załame się. Musimy być silni jeśli nam się coś nie udaje. W takich chwilach powinniśmy zacząć znów wszystko od nowa, zapominać... Da się ,naprawdę się da. Nie musi to być koniecznie nowa miłość, np. zająć się tym co sprawia przyjemność, hobby , zainteresowaniami, chodzić gdzieś z towarzystwem itp itd. To pomaga. Naturalnie, mam niekiedy smutne dni i rozkminiam jakie to życie jest poje.... , nienawidze tego stanu,ale myślę sobie :a co ja się będę takim kolesiem przejmować? Nie jednego pewnie jeszcze poznam, nie wiem po co ,ale poznam. :) ,głowy do góry! ;*
Odnośnik do komentarza
To nie jest tak, że czas nie leczy ran, bo leczy, to wy po prostu nie umiecie albo nie chcecie zapomnieć o tej danej osobie. Przełamcie się i powiedzcie sobie sami do siebie, że nie! Dość! To nie ma sensu! Otwórzcie oczy, to trudne, wiem to. Ale jeśli naprawdę chcecie to dacie rade. Bo myślicie sobie jak ja kiedyś, a może właśnie jednak z tego coś będzie, może jest jakaś nadzieja... ale po co?! Dalej cierpieć? Znowu to wszystko od początku zaczynać? Totalne dno. Wstańcie na nogi i idźcie naprzód. A co do tego, że pierwszą miłość się poznaje tylko raz, to to też nie prawda. Przeczytałam większość waszych listów i stwierdzam, że ponownie się zakochaliście jeszcze bardziej niż tą pierwszą miłość kochaliście, no jeśli nie wyszło to no niestety, jest żal itp., ale to nie koniec świata. Każdy kiedyś trafi na tego jedynego/tą jedyną. Nie zawsze się uda, ale po co wybiegać w przyszłość. Jak widzicie każdy ma ten sam problem, tylko, że niektórzy są albo silniejsi albo słabsi psychicznie i każdy sam musi się z tym uporać.
Wierze w Was, dacie rade tak jak ja dałam! Powodzenia. Papa
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...