Skocz do zawartości
Forum

Niszczenie związku


Gość alekx

Rekomendowane odpowiedzi

niewiem jak mam opisać swój problem, jak wiadomo chodzi o zazdrość, po to tu jesteśmy.
Znam się z moją dziewczyną obecnie moją żoną od 4 lat, mieszkamy razem, pracujemy, mamy wspaniałego synka, mieszkanie,samochód, stac nas na wakacje,wydawać by się mogło, im to nic nie brakuje. Może i nie brakuje w kwestii finansowej,
ale nasz związek zawisł na krawędzi i to wyłącznie z mojej winy z mojej zazdrości.
Zawsze starałem się kontrolować to co się dzieje wokoło, wydawało mi się tylko ja potrafie wszystko dobrze zrobić.Zacząłem mieć obsesję wobec ludzi, wobec znajomych mojej żony, cały czas myślę że są przeciwko mnie, że coś knują, a moja żona razem z nimi. Jak nie wraca do domu o godzinie która ma wpisaną w planie, będę do niej dzwonił aż odbierze i się wytłumaczy dlaczego tak jest a nie inaczej. Byle jaki mały problem, który się pojawi, można byłoby go na spokojnie wytłumaczyć, a ja nie, ja od razu wybucham (zaznaczam że nie uderzyłem mojej żony,to są walki słowne) i tak się kończą nasze wyjaśnienia. Potem ja jeszcze w międzyczasie znajdę coś w jej telefonie, albo coś innego, wtedy jest okazja żeby to trochę jeszcze pociągnąć. Mam wrażenie że muszę ja cały czas kontrolować, że napewno jakbym pojechał do niej do pracy to pewnie bym coś odkrył to co ona ukrywa przede mną. Wszystko jest ok do czasu kiedy ona jest w domu i obok mnie, potrafie być kochany i cudowny, choć ostatnio jest trochę gorzej, bardzo mało ze sobą rozmawiamy, może nawet niezbyt potrafimy i brak nam tematów wspólnych. Niewiem mam jakiś kompleks niższości,że jestem gorszy i że ona napewno z łatwością mogłaby znaleźć sobie kogoś lepszego ode mnie. jak siedzę sam w domu to rozmyślam, co się dzieje w tej chwili, co ona robi, nie potrafię się na niczym skupić, chodzę jak nakręcony.
Muszę powiedziec że było sporo takich sytuacji że moja zazdrość doprowadzała ją do skrajności, ale tym razem jest gorzej, bo trwa już tydzień i chyba zbliżamy sie do rozwodu. Choc ja za wszelką cenę nie chce ich stracić, dlatego szukam pomocy, może nie jest za późno. Naprawdę bardzo chcę się zmienić, żeby moja żona mogła za jakiś czas powiedzieć, nigdy nie wierzyłam że się zmienisz, a tu nie do poznania,facet jakich mało.
Jak ktoś ma jakiś pomysł co dalej, to proszę dać mi znać, może nie jest za późno.

Odnośnik do komentarza

Mam dla Ciebie dobrą i zła wiadomość. Zacznę od tej dobrej. Masz świadomość tego, że Twoje zachowanie jest złe, że jest to problem i że to niszczy Wasz związek - to połowa sukcesu, świadomość co jest zle. Natomiast zła wiadomość jest taka, że to co opisujesz może być syndromem otella. Masz obsesje kontroli żony, doszukujesz się kłamstwa, haczyków, jesteś wręcz pewien że coś przed Tobą ukrywa. Z czasem może się to nasilić i wszędzie bedziesz doszukiwał sie zdrady, każdy gest wyjście itp. będzie oznaczało zdradę. Nie możesz traktować żony jak niewolnicy i żądać usprawiedliwienia za minutę spóźnienia. Musisz jej dac trochę przestrzeni, zauwać jej, że Cię kocha i chce być z Tobą.
Twoje zachowanie może wynikac z poczucia niskiej wartości braku pewnosci siebie a przez tu poczucie tego, że nie jesteś idealny dla swojej żony, że może chcieć odejsć, a Ty sie tego boisz i ją pilnujesz. Może też wynikać z jakichś dysfunkcji w dzieciństwie np. mogą to być trudne relacje Twoich rodziców, rozwód albo zazdrość o coś/ o kogoś. Możliwe, że po prostu ta choroba, nazwijmy to chorobą/ zaburzeniem, pojawiło się nagle np. spadła Twoja pewnosc siebie z jakiegoś powodu. Musisz porozmawiać z żoną że wiesz, że Twoje zachowanie jest złe ustalcie hasło np. zaufanie. Gdy żona przyjdzie do domu godzine później a Ty będziesz zaczynał dopytywac i kłócić się, niech powie "zaufanie" na te hasło przypomnisz sobie że to co robisz jest złe i załujesz swojego zachowania, wyjdziesz w tenczas na spacer zamiast sie kłócić. jeśli to nie pomoze proponuje rozmowe z psychologiem bo to faktycznie moze byc syndrom otella, przynajmniej jego poczatki.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Fakt w dzieciństwie było trochę problemów w domu, rodzice się zawsze kłócicli to były wojny czasem, ze zamykalem się w pokoju z głowa pod kołrą i z zatkanymi uszami, a mimo to wszystko słyszałem. Miałem kiedys dziewczynę która faktycznie mnie zdradziła, ale jak pamiętam zazdrosny byłem już wcześniej. To co ja jestem zazdrosny od urodzenia?
Ciężko mi o tym mówić, ale jak byłem mały, to mój starszy brat próbowal mnie molestować, niewiele z tego pamiętam

Odnośnik do komentarza

No widzisz, czyli nie chodzi bezpośrednio o zazdrość, zazdrość jest w tej chwili tylko reakcją na to co działo się wcześniej, ta zazdrość to tak przejawia się Twój lęk, strach, niepewność, może nawet brak wiary w siebie. Wydaje Ci się, że jakk będziesz wszystko kontrolował i pilnował unikniesz tego czego byłeś świadkiem w młodości, np. kłótni rodziców i uciekanie Twojego dziecka do łóżka. Może Ci się wydawać, że ta kontrola uchroni Cię przed tym czego się boisz stąd ta poczucia i nurtowanie, musze zadzwonić, musze sprawdzić, musze zapytać, bo musze wiedzieć. Ta zazdrość to tak naprawdę Twój strach, obawy żeby nie powtórzyło się to czego się boisz, czego doświadczyłeś. Musisz zrozumieć, że Ty nie jesteś Twoim ojcem, Twoja żona nie jest Twoją matką i że nie musicie się kłócić, nie musi być wojen. Tak naprawdę czasem gdy dorastamy w czymś co jest na porzadku dziennym, np. kłótnie małzenskie wydaje nam się to za normalne, bo kazdy tak robi mam/miałam to na co dzien. Ale tak nie jest. Musisz rozgraniczyc dobro i zło co jest dobre co jest złe. Napisać na kartce Twoje zachowania które niszczą Twój związek i zaglądać do kartki ilekroć poczujesz pokuse kłótni czy kontroli. Myślę, że ta zazdrość to tak jak pisałam, reakcja na strach wyniesiony z młodości i przykre doświadczenia - kłótnie, niepewnosć, strach, zdrada - to one pchają Cię do nadmiernej kontroli bo w ten sposob chcesz wszystkiemu zapobiec. Ale to zła droga.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

do tej pory nigdy nie zdecydowałem sie na rozmowe z psychologiem, jak teraz czytam Pani wątek, zbiera mi się na łzy, chcę sobie pomóc, tak samo jak chce pomóc mojemu zwiazkowi, a nawet jak jest juz za późno, to też chcę być dobrym wzorem dla mojego syna, ktorego bardzo kocham.
Warto dodać że przez dłuższy czas w moim zyciu byłem hazardzistą, pewnie nadal jestem tylko nie praktykującym, jak pamiętam to do hazardu ucieklem też przez problemy w domu, popracy nie chciałem jechac do domu do kłótni to zostawałem po barach i grałem do późna,żeby jak wrócę to może będą już spali. Miałem lęki jak byłem mały bałem się wstawać z łóżka, często się moczyłem, nawet jak byłem już większy, ale jest to dla mnie wstydliwe

Odnośnik do komentarza

aleks,
nie bój się swoich emocji. Jeśli masz ochotę wylać parę łez - wylej, to normalne, jesteśmy ludźmi a to, że płaczemy świadczy o tym że mamy serce i nie ma w tym absolutnie nic złego, wręcz przeciwnie.
Cieszy mnie to, że chcesz sobie pomóc, to bardzo ważne, że zauważyłeś problem i że chcesz go pokonać. Jak widzisz podczas tej rozmowy wychodzą nowe fakty, które oczywiście mogą wpływac na to co się dzieje z Tobą w tej chwili.
Na pewno nie jest za późno. Dopóki chcesz walczyć i kochasz swoją rodzinę - nie jest za późno. Jutro jest niedziela, zaproś żonę i synka na spacer, idźcie na spacere, kup jej kwiaty jak będzie stoisko z kwiatami, usiądźcie na lodach itp. Powiedz jej jak bardzo ją kochasz jak bardzo chciałbyś być dla nich oparciem i choć popełniasz błędy, jak każdy człowiek, chcesz to zmienić. Powiedz, że jej potrzebujesz, że jest dla Ciebie najważniejsza. Musisz z nią porozmawiać, aby ona zrozumiala, ze ta sytuacja Ciebie także męczy i że masz tego świadomość. Musi wiedzieć, że potrzebujesz jej pomocy, wsparcia, ale także musi wiedzieć, że się starasz. Nawet drobny gest - kwiatek, pocałunek, poranne śniadanie do łóżka. Niby nic, ale dla nas, kobiet to naprawdę wiele. Zamiast dzwonić do niej co robi i czemu się spóźnia, napisz smsa "kochanie, tęsknię :*" - to brzmi lepiej niż seria pytan gdzie jestes kiedy wrocisz itd., prawda?

A jeśli chodzi o hazard, moczenie się i lęki - to jest absolutnie normalne u dzieci i młodych osób, które przeżywają stresujące sytuacje czy w domu czy gdzieś w szkole/w pracy. To się zdarza, nie tylko u Ciebie tak bywa. Nie masz się czego wstydzić, bo przecież to nic złego i nic zależnego od Ciebie. Wiadomo, że jesteś mężczyzną, ale jesteś też człowiekiem. Musisz o tym pamiętać. Moim zdaniem sytuacja w domu, wspomnienie molestwoania, kłótnie rodziców, obudziły w Tobie lęki, które mogły spowodować nerwicę lękową. Strach, niepewność, stres niepokój i moczenie się - wyraz lęków, strachu. Żeby nie myśleć uciekłeś w hazard, może w alkohol, bo przez to czułeś się pewniejszy siebie rodziło się poczucie własnej wartości, miałeś świadomość bycia osobą decyzyjną. I choć zrezygnowałeś z hazardu (co absolutnie Ci się chwali), tą decyzyjność i budowanie pewności siebie przeniosłeś na rodzinę i nad kontrolę nad nią. A w chwili kiedy wymyka Ci się coś spod kontroli, np. opóźnienie w powrocie żony do domu - pojawia się zazdrość, że czegoś nie wiesz, coś jest przed Tobą schowane. I kółko zamknięte.
Dlatego ja proponuję tak: spędzaj dużo czasu z żoną, wychodźcie na spacery, zaproś ją do kina itp. Musicie mieć chwilę dla siebie nie tylko w domu po pracy. Musicie mieć swoje randkowe wieczory tak to nazwijmy. Ale jeden wieczór musicie być oddzielnie. Ty weź rower jedź na przejażdżkę, zapisz się na siłownie, sport pozwala wyładować stres i nerwy, squash jest bardzo fajny, basen itp. Możesz wziąć synka na spacer, cokolwiek. Byle być miał czas dla siebie. A żona niech zaprosi do siebie koleżanki na babski wieczór, albo wyjdzie na kawę z koleżankami, na aerobik itp. Nie ważne, nie wnikaj. Ma wieczór dla siebie i Ty też masz. Nie dopytuj co jak i o której. Idzie z koleżankami i kropka. Mężczyznom się wydaje że jak puszczą kobietę samą na miasto to od razu idzie tam gdzie sa tłumy napalonych facetów. Uwierz - nie. Pewnie pójdzie do kawiarni z koleżanką i będzie gadała o dzieciach, lakierach do paznokci i bólu jajnika. Uwierz - jestem kobietą i wiem jak wygląda wieczór wolności bez partnera. Te kobiece środowisko i wyjście jest potrzebne aby naładować baterie z kolezankami, pogadać jak koleżanki. Nie musisz być zazdrosny po prostu zaufaj jej. Jak wrocisz do domu a jej nie będzie, napisz smsa że tęsknisz i tyle. Jak wróci bądź miły powiedz, że cieszysz się że spędziła miły wieczór i zapytaj co ciekawego robiła. Ty również powiedz co robiłeś. Przytulcie się, dajcie całusa i zaproponuj wspólny film przed snem.
Tak widzę naprawę Waszych relacji.
Natomiast co do samego Ciebie i tego co się dzieje wewnątrz, w Tobie, zastanów się czego się obawiasz, czego jesteś niepewny, czego się boisz. I zastanów się dlaczego. Np. boję się, że żona odejdzie ==> bo ==> bo nie jestem dla niej wystarczająco dobry. - to tylko przykład. I jak zrobisz już takie równanie zapisz sobie dlaczego uważasz że nie jestes dobry i po drugiej stronie jak to zmienic. W ten sposob sam zaproponujesz sobie pomoc na miare swych mozliwosci. Tak samo w walce ze stresem. Co mnie stresuje, dlaczego, jak moge to zmienic itp. Jeśli chcesz to zrobić wspólnie - napisz tu w wątku, razem coś wymyślimy.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Póki co musze jej dać odpocząć, wiem że poznała jakiegoś faceta i ciągle z nim smsuje i dzwoni, wczoraj sie dowiedziałem jakie smsy pisali ze sobą, musiałem oczywiście skontrolować jej telefon, potem sie wściekłem i rano napisałem jakiegoś smsa do jej mamy i do siostry bo myślałem że już po naszym związku, nie zastanawiałem się nad tym co robię, później oczywiście wszystko dotarło do niej, bo nikt nie potrafił zachowac dyskrecji. A odnosnie tego smsa to tam pisało że cytuję"pochwaliłem się juz swojej mamie jaka poznałem wspaniała dziewczynę, a ona odpisała czy powiedział jej też stan cywilny mojej żony z uśmieszkiem na końcu. Wściekłem się, wydawało mi się że cały świat runął, a może i runął, choć ona twierdzi że to tylko kolega, jak to powiedziała facet po przejściach i wie czego chce od życia i bardzo go lubię. Jak Ty to widzisz?

Odnośnik do komentarza

w nawiązaniu do ojego wcześniejszego wątku, próbowałem dzisiaj rozmawiać z moją żoną, ale oczywiście nie chciała i tylko się wściekała że szukam, zacząłem rozmawiać na temat tego jej kolegi i jego zaangażowaniu w znajomość z nią, że to chyba nie jest w porządku jak się angażuje, a ona mi powiedziała że ma w to gdzieś że on się w niej zakocha, to po co nadal utrzymują kontakt. Czy faktycznie coś się dzieje? Czy jestem przewrażliwiony?

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem ona tak odpisuje bo ma dość wałkowania tego tematu. Ona wychodzi teraz z założenia, że cokolwiek nie powie to i tak nie uwierzysz i będziesz dopytywać więc woli powiedzieć coś w stylu tak zakochał się i dobrze nam się gada - takie wiesz... "na odczepnego" aby nie dopytywać. Ja bym na Twoim miejscu nie dopytywała bo jeszcze bardziej będzie miała dość sytuacji w domu i będzie chciała utrzymywać z nim jak najbliższy kontakt, bo on jej daje to czego jej brakuje a więc zaangażowanie, fajne rozmowy o byle czym a nie tylko serie wywiadu a jak, a po co a czemu itd. Moim zdaniem ona jest podenerwowana sytuacją i to wcale nie oznacza, że z jej strony jest chęć zaangażowania się w jakieś relacje z innym mężczyzną, wg mnie to po prostu ucieczka, pocieszanie się bo martwi ją Twoje zachowanie. Ja uważam, że zdecydowanie nie powinieneś dopytywać. Nie sprawdzaj ani nic. Zaufaj jej. To będzie dla niej znak, że aha... coś się dzieje bo nie pytasz. Jak zapyta czemu nie pytasz powiedz, że ją kochasz i jej ufasz. Że chciałbyś być wyrozumiały, że się starasz i nad tym pracujesz. Sam napisałeś, że widzisz ona nie chciała rozmawiać i się wściekła. Nie dziwię jej się, ja też bym miała dosyć szukania dziury w całym. Może po prostu zapytaj wprost co mógłbyś w sobie zmienić aby ona poczuła się pewniej/lepiej.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Jutro mamy wizyte u psychologa, także mam nadzieje że coś sobie wyjaśnimy, chcę się jakoś nastroić, niechcę niczego poprzekręcać. Jesteśmy rodziną i tak samo jesteśmy dla siebie ważni. Widzisz robię coś, a nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, muszę powiedzieć szczerze, że odkąd zaczęłas odpowiadać na mój wątek to poczułem że ktoś mnie w końcu rozumie, nawet jak piszę głupoty to potrafisz mi to wytłumaczyć, także wszystkie moje pytania, które Ci pisałem dowodzą że to jednak moja wina jest i wina mojej chorobliwej zazdrości.
Jak się domyslam to pewnie jesteś psychologiem, bo wiesz bardzo dużo i bardzo potrafisz pomóc.
Po jutrzejszej wizycie u psychologa chciałem zaprosić moją żonę gdzieś, w sumie to miała być niespodzianka dla niej, ale powiedziała że już ma plany na jutro, także chyba nie będę naciskał, ona mówi, że nawet już nie wierzy w tego psychologa i nawet niewie po co idzie, ale...idzie.
Czytałem na necie o jakichś terapiach i najciekawsza z nich, wydała mi się poznawczo-behawioralna, szkoda że nie mieszkamy w polsce, chętnie z takiej terapii bym skorzystał.

Odnośnik do komentarza

Cieszę że rozmowa ze mną w jakiś sposób pozytywnie na Ciebie wpływa. Dziękuję za miłe słowa.

Bardzo dobrze, że idziecie jutro do psychologa. Twoja żona jest lekko zrezygnowana ale jednak chce walczyć, zależy jej na Tobie, bo gdyby tak nie było nie chciałaby iść do psychologa. Myślę, że dobrze by było skorzystać z takiej terapii dla par. Możecie mówić sobie wprost co jest na plus a co nie a może być tak, że najpierw psycholog porozmawia z Twoją żoną potem z Tobą i będzie szukał kompromisu będzie jakby mediatorem. Obie formy są dobre. Musisz pamiętać o kilku zasadach:
- bądź spokojny, opanowany, nie krzycz, nie rób wymówek. Musisz szanować swoją żonę zwłaszcza przy psychologu, grzecznie odpowiadać, żeby jej nie zawstydzić, żeby jej nie było przykro
- musisz mówić szczerze, po prostu, kochasz żonę jesteś zazdrosny, wiesz że czasami przesadzasz ale nie robisz tego specjalnie
- nie chodzi o obiecywanie poprawy chodzi o konkretne zasady które dobrze by było wprowadzić w życie. Zastanówcie się jutro co można zmienić z obu stron aby było lepiej, np. Ty nie będziesz sprawdzał jej smsów, ale ona zmniejszy częstotliwość smsów do kolegi - chodzi o kompromis, Ty coś, ona coś
- doceń to, że idzie. Gdy wyjdziecie z gabinetu, podziękuj jej, że chce walczyć o związek, że jej potrzebujesz i zaproś ją na jakąś kolację, do kina, w jakieś fajne miejsce i nie rozmawiajcie o terapii ani o problemach przypomnijcie sobie chwile kiedy nie było tych problemów, może robiliście coś czego teraz nie robicie, np. jeździliście na rowerach itp.
- jeśli macie możliwość - wyjedźcie we dwoje gdzies na weekend w romatycznie miejsce, spędźcie weekend we dwoje zakochajcie się w sobie na nowo.
- nie obwiniaj się, że wszystko przez Ciebie że Ty to i tamto. Ludzie popełniają błędy czasem ponoszą ich emocje postępują gwałtownie, emocjonalnie. To normalne. Nie ma ludzi idealnych i nie można żyć nie popełniwszy żadnego błędu. Ale po to właśnie rozmawiamy z innymi ludźmi aby pracować nad sobą, nad związkiem, nad relacjami z innymi. To nie jest tak, że Ty to musisz sam naprawić. Musicie naprawić to wspólnie właśnie dzięki rozmowie, kompromisom, zasadom i co najważniejsze - musisz wprowadzić w swoje życie odrobinę spokoju, wyciszenia. Ten pomysł z wieczorem Ty dla siebie żona dla siebie jest dobry, musicie mieć swoją przestrzeń. Musisz wiedzieć, że siłą, zazdrością i kłótnią niczego nie zdziałasz, ale cierpliwością, tolerancją, spokojem i okazywaniem miłości - na pewno.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Dobrze ż mi to napisałaś bo szczerze nie wiedziałem naprawdę o czym mam rozmawiać u tego psychologa, chciałem wyciągnąć jakies sprawy co ona źle robiła żeby psycholog mógł okreslić czy to dlatego jestem taki zazdrosny czy może poprostu mam to we krwi, ale jak napisałaś, że mam byc spokojny i opanowany, to chyba musze tak zrobić. Niechcę żeby ona wyniosła z gabinetu złe wspomnienia i utwierdziła się w przekonaniu, że miała rację, że ten psycholog nic nie da, że i tak jest za późno.
Zobaczymy jutro, a tak poza tym, może byłaby możliwość rozmowy na gadu gadu, tak poza tą stroną, a jeśli nie to rozumiem, jesteś tu poprostu pomagać innym ludziom. Zrozumiem. Póki co dziękuję Ci za to co zrobiłaś dla naszego związku.

Odnośnik do komentarza

alekx, nie masz co dziękować, bo nic nie zrobiłam. Chcę Ci tylko uświadomić to, że każdy patrzy na sprawę z własnego punktu widzenia. Ty patrzysz ze swojego, żona ze swojego. Nie jesteście obiektywni, bo kierujecie się własnymi myślami, emocjami, tym jak coś odbieracie. Dlatego zawsze warto posłuchać osoby obiektywnej, trzeciej, która w żaden sposób nie jest po niczyjej stronie tylko szczerze napisze co ona o tym sądzi. Mnie się czasem wydaje że powiedziałam coś i jest ok, a osoby 3 mówią, że powiedziałam coś np. dosadnie, choć ja tego nie zauważyłam.
Moim zdaniem nie ma sensu nic wypominać. Bo wdacie się w pyskówkę, żona się zirytuje wstanie i wyjdzie i na tym zakończy się spotkanie. Przyjdziecie, psycholog zapyta co Was sprowadza. Niech żona powie własną stronę. Ty wysłuchasz i powiesz z czym się zgadzasz z czym nie. Bo pamiętaj że Ty tam idziesz jako osoba na której będziecie się skupiać, bo to Twoje zachowanie chcemy zmodyfikować. Załagodzić tą zazdrość, stres. Niech żona to pokaże ze swojej strony. Jak przytoczy jakąś sytuację zastanów się jak Ty byś sie czuł na jej miejscu. Nie odbijaj piłeczki, staraj się rozmawiać na zasadzie: aha, nie wiedziałem, że z Twojej strony to tak wygląda, lub: aha, miałem inne zamiary, wybuchłem itp. Jeśli sie z czymś nie zgodzisz równiez powiedz: rozumiem, ale moim zdaniem itd. Nie chodzi o wygrzebywanie przeszłości i pranie brudów nie po to tam idziecie. Idziecie, aby porozmawiac o tym co jest nie tak, co niszczy Wasz związek i jak to zmienić. Skupcie się na tym co jest tu i teraz co jest źle => jak to naprawić => jak powinno być. Jak żona zobaczy że jej słuchasz, a to bardzo ważne, że starasz się zrozumieć i na poważnie angażujesz się w tą rozmowę itd. zobaczy nadzieję i szczerość Twojej próby naprawy związku i to ją zmotywuje do walki i ewentualnych kolejnych spotkań.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

witam.moze ktos mi pomoze bo sama juz nie daje rady> to moze w wielkim skrucie opowiem o co chodzi> rok temu rozstalam sie z moim mezem>po 13 latach zwiazku< bo okazalo sie ze ma kochanke z ktora chce spedzic reszte zycia nie bzlo to wsyzstko latwe dla mnie tymbardiej ze zostawil mnie sama z dwojka dzieci>5 i 9 lat< ale to czego sie dowiedzialam pare dni temu zcielo mnie z nog otoz moj byly maz zdradzal mnie notorycznie z naprawde przypadkowzmi kobietami narazajac moje zdrowie i zdrowie dzieci.najprawdopodobniej zdradzal juz przed slubem a ja nic nie podejrzewalam >nie wiem jak zyc z tym wszystkim pomocy!!! przepraszam za pisownie ale cos mi klawiatura przestawia litery

Odnośnik do komentarza

faktycznie jami nieciekawie to wygląda. a myślałaś o tym, że Twój mąż jest po prostu seksoholikiem i potrzebuje porady psychologa seksuologa? bo skoro zdradzał z kochanką takze z przypadkowymi to po prostu mogl miec jakies zaburzenia, trudnosci w panowaniu nad popedem itd
ps.
załóż swój wątek to pogadamy bedzie łatwiej i nie bedziemy sie wcinac aleksowi :)

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

no i po wizycie u psychologa, zrobiłem tak jak mi mówiłaś, poczułem się dużo lepiej, że mnie w końcu ktoś rozumie i chce mi pomóc, poczułem że dostałem ostatnią szansę od losu i musze ja wykorzystać, ale wyszła inna sprawa, żona mo powiedziała i w obecności psychologa, że już nie widzi szans na nasz związek, a jest tutaj ze tylko dla mnie. Cały tydzień się łudziłem, że dam radę że muszę się zmienić i uwierzyłem że ktoś może mi pomóc, ale w tym momencie jakby mi ktoś obciął skrzydła. Po co mi dawała nadzieję, że spróbujemy dalej, miałem wrażenie, że ona wiedziała od razu co chce zrobić, tylko psycholog mógł być potrzebny, żeby mi pomóc w takiej trudnej sytuacji. Niewiem podpowiedz mi coś, bo nie mogę się pozbierać. Nie widzę już celu dla siebie, wszystko padło, nic już się nie liczy

Odnośnik do komentarza

Może po prostu jest bardzo zrezygnowana... a co powiedział psycholog jak ona to powiedziała? Jak potoczyła się dalej rozmowa? Na zasadzie ku rozstaniu czy jednak ku naprawie tego wszystkiego? Nie drążyj narazie tego tematu, nie dopytuj. Daj jej trochę czasu, aby sobie to wszystko przemyślała, a Ty rób tak jak wszystko planowałeś, czyli staraj się. Myślę, że ona może nie wierzyć w to, że coś się zmieni, coś się poprawi i dlatego tak powiedziala. Albo może być tak, że założyła, że w Waszym związku nic się nie zmieni i może myśli, że lepiej jest jej w relacjach z innym partnerem. Nie martw się tym. Możliwe, że jest na etapie wycofywania się i uciekania tam gdzie znajduje zrozumienia, ale jak zobaczy że się starasz i Twoje obietnice nie są słowami rzucanymi na wiatr, zrozumie że przy Tobie też znajdzie szczęście tak jak dawniej tylko musi zacząć współpracować. Ja bym zrobiła tak, że nie dopytywałabym, wykazałabym się cierpliwością i tolerancją, starałabym się, aby ta druga osoba zobaczyła, że faktycznie ja coś zmieniam. A umówiliście się na kolejną wizytę? Na czym ta rozmowa konkretnie stanęła?

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

na tym, że się rozpłakałem, prosiłem mówiłem, jej że potrzebuję jej obecności, że tylko to będę miał jakąs nadzieję to mi da siłę na to żeby walczyć, powiedziała, że nie, że dopóki co będziemy mieszkali razem, bo tu jest naprawdę trudno tak sobie sie rozstać i znaleźc inne mieszkanie, a jak ona się wyprowadzi to nie dam rady z opłatami, a jak ja sie wyprowadzę to ona sobie nie da rady. Niewiem naprawdę co mam o tym myśleć, powiedziała mi że jeżeli chcę to będzie chodziła ze mną na tą terapię, ale tylko tyle. Poprosiłem ją, bo później w domu powiedziała że ona i tak wiedziała że to już rozwód, gdzie ja jeszcze się łudziłem, poprosiłem o to żeby poczekała tych kilka terapii i wtedy dopiero podjęła decyzję, powiedziała że i tak to nic nie zmieni, ale jak koniecznie chcę to ona póki co nigdzie się nie wybiera. Co ja mam myśleć, czy ona może specjalnie to robi, żeby zobaczyć jak to jest gdy nie ma się na kim polegać, gdzie ona przez ten czas nie zawsze mogła polegać na mnie i chce zobaczyć czy w tak trudnej sytacji się nie poddam, czy moja miłośc do niej jest aż tak silna, że za wszelką cenę będe walczył. Boję się tego że jak przejdę tą terapię, a ona mi wtedy powie że możemy się teraz rozwieść to niewiem co wtedy zrobię, boję się że too właśnie wtedy może być ten najgorszy okres dla mnie, że mimo terapii, stanę się jeszcze gorszym człowiekiem niż byłem do tej pory. Boję się złudzeń, do tego mam pracę, muszę jakoś funcjonować. W sierpniu mam sprawe w sądzie o uszkodzenie ciała policjanta. Spokojnie to nie ja uszkodziłem go tylko brama, przy której rzekomo ja manipulowałem i też z tym będę sam. Przerasta mnie to

Odnośnik do komentarza

miałem też nadzieję że psycholog coś może odpowie, że potrzeba do tego dwoje ludzi, coś tam wspominała ale jak widziała że moja żona wie co mówi, to już nic się nie odzywała. Powiedziała na koniec żebym poszedł do jakiegoś lekarza po jakies środki uspokajające bo bardzo źle wyglądałem. Myślisz że moja żona nie jest jeszcze pewna że chce odejść? Psycholog powiedziała że u mnie to tkwi z przeszłości, że najważniejsze że ona widzi że chcę naprawdę z tym walczyć, że w koncu się otworzyłem, żona mi powiedziała, że ona się nie zdecyduje dalej cierpieć bo nawet psycholog powiedział, że nie 100 procentowej gwarancji że ta terapia pomoże, czyli w tym momencie to za późno się obejrzałem, a ja wierzyłem że coś to zmieni, że uwierzę, że jak sie z tym uporam to będziemy nadal szczęśliwi. Może się myliłem, a może nadal się mylę, może ona tylko specjalnie tak robi żeby sprawić mi bół, żebym zobaczył jk to jest. Czekam na odpowiedź

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy robi to specjalnie, bo nie jestem nią, ale wg mnie nie. Wg mnie jest tak jak mówiłam - jest zrezygnowana i się poddała bo nie widzi, nie wierzy w poprawę i nie chce dłuzej tkwić w takim zawieszeniu bo jest jej le w tym związku. I chyba ją rozumiesz. Trochę się zdziwiłam, że psycholog powiedziała, że nie ma pewności na Twoją poprawę. Ja uważam, że jest. Przy terapii nad kontrolowaniem emocji, nauce panowania nad sobą, nad agresją czy zazdrością na pewno uda Ci się osignąć sukces. Zbadaj sobie poziom męskich hormonów czy ta nadpobudliwość nie jest kwestią zdrowotną, jeśli nie, poproś lekarza nawet rodzinnego o coś na uspokojenie powiesz jaka jest sprawa i że chciabyś coś na uspokojenie takie jakieś ziołowe tabletki. Wiele jest nawet bez recepty. I ja uważam, że powinieneś pójsć sam do psychologa aby uczyć sie opanowania a z żoną pójść raz jeszcze na spotkanie kiedy już zobaczy, że coś zmieniłeś w swoim życiu że się starasz ale najlepiej niech to będzie psycholog, który zajmuje się terapią małżeńską/terapią dla par.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

niewiem co się stało, rozmawialiśmy z żoną, może powiedziałem jej coś co zrozumiała i może co jej utkwiło w pamięci, ale zaczyna się polepszać między nami, co nie wpłynie na moją decyzję o psychoterapii. Wczoraj mi powiedziała, że musi sie spotkac z tym kolegą i żebym jej zaufał, nie było jej około godziny, jak przyjechała to powiedziała, że rozmawiała z nim, że mimo wszystko zostaje ze mną, również ze względu na dziecko, żeby nie cierpiał, więc z tego co wywnioskowałem to jednak coś tam miedzy nimi było wiecej niż rozmowa, nie chodzi mi tu o kontakt fizyczny, ale taka jakby iskra czy coś, z tego co mowiła to on bardzo chciał się zaangażować, że na skinienie palca byłby u niej, ale myślę, że też raczej nie zmuszał jej do tego żeby mnie zostawiła. Dobrze to wszystko rozumiem?

Odnośnik do komentarza

Nie czytałam wszystkich wypowiedzi, bo to był dialog między Tobą a Triają. Szukasz przygód mój drogi i jeśli ktoś chce wyprostować Twoje małżeństwo- Ty się z tym zgadzasz. Tu nie chodzi o problem, z którym się borykasz, tu chodzi o zaistnienie. Nie wierzę, że żona tak po prostu przekonała się do Ciebie. Opowiadaj bajki, ale nie dla mnie

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...