Skocz do zawartości
Forum

Mordercze myśli po nieudanym związku


Gość he...ly

Rekomendowane odpowiedzi

MORDERCZE MYŚLI
Witam, mam problem psychologiczny. Nadmieniam, że jestem już objęty leczeniem, a właściwie jestem na etapie wizyt diagnostycznych w przychodni, jednak terminy mają tam tak odległe, że nie wytrzymałem i szukam rad w innych miejscach. Przypadkiem trafiłem tutaj.
Całkiem niedawno przeżyłem bardzo silny zawód miłosny. Z Tą Dziewczyną znaliśmy się niemal od roku, kiedy to zagadałem do niej przez internet na sympatii. Ja, lat 28, kawaler, nigdy nie byłem w związku, ani nie miałem relacji intymnych z kobietą. Wielokrotnie próbowałem umawiać się z dziewczynami z internetu, ale nigdy to mi się nie udawało. I tak prawie od 12 lat kiedy to po raz pierwszy zacząłem szukać sobie partnerki na studniówkę. Nigdy nie miałem powodzenia u płci przeciwnej. Nieraz kolejne niepowodzenia w umówieniu się na randkę przypłacałem ciężkimi depresjami. Moje studia znacząco na tym ucierpiały. Przez ciągłe urlopy dziekańskie, chorobowe, powtarzania roku z 5-letnich studiów zrobiły się 9-letnie. Chciałbym w tym roku je skończyć, bo została mi już tylko magisterka do napisania, ale nie mogę pozbierać się po tym co mnie spotkało.
W końcu po raz pierwszy w życiu udało mi się umówić z dziewczyną na spotkanie. Trochę to trwało, bo poznaliśmy się przez internet w kwietniu 2011, a spotkaliśmy się w styczniu 2012. Kiedy ją poznałem ona miała chłopaka i kochała go. On natomiast pobawił się nię i rzucił ją pod koniec wakacji. Ona bardzo to przeżywała i właśnie jej smutne opisy na gg dały mi bodziec aby zacząć z nią rozmawiać. Pocieszałem ją, zapewniałem, że jest piękna, wysłuchiwałem jej żalów, podpowiadałem jak wyjść z tych lub innych problemów. Dziewczyna nie miała pracy, a rodzina wykorzystywała ją i chciała układać jej życie. Ona pragnęła wyjechać stamtąd (mieszkala w małej wiosce, w gminie o znacznym bezrobociu) Namawiałem ją, aby szukała pracy w moim mieście, motywowałem do wysyłania cv, nawet pomogłem jej napisać profesjonalne dokumenty aplikacyjne. Ona dużo użalała się nad sobą, a jak miała lepszy humor to wysyłała mi uśmieszki przez sms. Ja nie pozostawałem jej dłużny i co pewien czas flirtowałem z nią wysyłając jakies zabawne dwuznaczne teksty.
Pierwszy negatywny sygnał dostałem od niej jeszcze zanim się spotkaliśmy. W sylwestra poprzez smsy rozmawialiśmy o miłości, wartościach, uczuciach. Ona opowiadała o swoim byłym jak ją bardzo skrzywdził. Kiedy okazało się, że nasze oczekiwania od życia są identyczne zapytałem ją czy zechciałaby ze mną chodzić. Wtedy powiedziała, że nie. Spytałem dlaczego skoro tak dobrze się rozumiemy? Powiedziała, że nie zna mnie.
Zabolało, ale następnego dnia jej coś się odwidziało i powiedziała, że przyjedzie jutro i żebym jej sprawdził parę adresów, żeby nie błądziła po mieście. Zrobiłem co chciała, a następny dzień był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Spotkałem ją osobiście. Wyglądała jak anioł, jeszcze lepiej niż na zdjęciach w internecie. Kiedy szliśmy razem przez miasto czułem się jak król świata, pan i władca mórz i oceanów, jak młody Bóg. Ja i taka kobieta. To było jak sen. Jak bajka. Jej głos był poezją, jej ruchy, gesty, mimika twarzy, uśmiechy .. ona nie mogła być człowiekiem. Ona jest skarbem! Ja nie rozumiem, że wcześniej tylu facetów (o których mi opowiadała) poprostu ją rzuciło. Jak oni mogli? Przygłupy! Wtedy myślałem, że jestem szczęściarzem, że w końcu los się do mnie uśmiechnął i znalazłem dziewczynę mojego życia. Dziś to nie wygląda już tak różowo.
Nasze spotkania trwały przez trzy tygodnie. Ona przyjeżdżała, chodziła na rozmowy o pracę, potem ze mną na kawę i pogaduchy. Czas miło płynął. Niestety coś było nie tak. Ona zachowywała dystans wobec mnie, albo to ja byłem zbyt sztywny aby się do niej zbliżyć bojąc się, że ją stracę. Po trzech tygodniach próbowałem zrobić jakiś delikatny krok, aby wybadać jej reakcje. Doczytałem się w internecie, że dobrym sposobem jest odgarnięcie włosów dziewczynie z twarzy niby przypadkiem podczas rozmowy. Spróbowałem tego, ale jej reakcja była negatywna - odsunęła się, zrobiła unik. Myślałem, że to ja coś zawaliłem, ale wieczorem mieliśmy poważną rozmowę na GG. Ona przyznała mi się, że zadzwonił do niej jej były, ten ktory wcześniej ją tak źle potraktował i zaproponował odbudowanie ich związku. Ona go kochała i znów rzuciła mu się w ramiona, a ja poszedłem w odstawkę. Musiałem w końcu powiedzieć jej cu czuję i wyznałem jej miłość. Powiedziała mi też, że nie wyobraża sobie życia z innym mężczyzną, że ten jej misio jest jej pierwszym facetem i że ze mną, ani żadnym innym nigdy nie mogłaby być. Mimo, że dopytywałem się dlaczego nigdy nie dastałem jasnych odpowiedzi. Pytałem czy się jej nie podobam fizycznie to zdecydowanie zaprzeczyła. W końcu po długich bataliach wskazała na mój charakter, ze mało się uśmiecham, jestem pesymistą i przewiduję różne czarne scenariusze (dzięki którym note bene uchroniłem ją wcześniej przed kilkoma oszukańczymi ogłoszeniami o pracę zmuszającymi ludzi do wzięcia kredytu na kurs po którym nie było gwarancji zatrudnienia)
Było mi przykro, ale nie poddałem się. Ona powiedziała mi że traktuje mnie tylko jako przyjaciela, ale nie przyjąłem tego do wiadomości. Mimo to na pewien czas przestałem się z nia kontaktować.
Minęło kilka dni i ona zagaiła rozmowę. Znów coś się psuło między nią i tym facetem, ale chwilowo nie rozkminiałem tematu.
Zbliżały się walentynki. Oczywiście wysłałem jej kartkę z życzeniami za które mnie ona później okrzyczała, bo jeszcze ktoś sobie pomyśli, że ona ze mną chodzi lub jej chłopak zobaczy. Kilka dni po walentynkach ona do mnie pisze z wyrzutami, że ten jej chłopak zapomniał o walentynkach, a mieli razem gdzieś jechać. Po kolejnym tygodniu ona znów przyjechała do miasta na rozmowy (wcześniej była trochę chora, a gęsto padające śniegi odcięły jej wioskę od drogi) Znów się spotkaliśmy. Tym razem dostałem kolejny sygnał, że między nami się popsuło - ona uparła się, że zapłaci rachunek w kawiarni. Wcześniej zawsze ja placiłem. Źle się poczułem, ale nie chciałem jej drażnić. Skoro się uparła to niech płaci. Zamówiłem coś taniego, bo wiedziałem, że u niej krucho z pieniędzmi. Potem było jeszcze jedno spotkanie i się skończyło.
Moja Wielka Miłość kiedy wracała busem do swojej wioski spotkała w nim faceta - architekta, w moim wieku, który odwiedza swoich dziadków mieszkających u niej po sąsiedzku. To jeden z tych facetów, którzy uśmiechną się do dziewczyny i już ona jest jego. Miałem pecha, że ona akurat na niego trafiła. Przez następne dwa dni opowiadała mi o tym jakiego cudownego faceta poznała i że zakochała się po uszy. Nawet jej były poszedł w odstawkę, ale mnie powiedziała, że on ją rzucił i powieniem się cieszyć. Zacząłem ją tonować, żeby zbić trochę obraz tego nowego gościa w jej oczach, ale ona uznała to za atak na nią i zwyzywała mnie od czarnowidzów, pesymistów.
Postanowiłem poczekać, aż jej emocje opadną.
Dzień później gruchnęła wieść, że została przyjęta do pracy na stanowisku asystentki sekretarki w dużej firmie. Niestety nie w moim mieście. Mogłem się tylko pocieszać, że również nie w mieście w ktorym pracuje ten architekt. Ona przestała przyjeżdżać. Nasze rozmowy powoli stawały się coraz krótsze i traktowały głównie o jej nowej pracy, ludziach jakich tam spotykała, szefie, zwyczajach. Czułem, że ją tracę. Musiałem zrobić coś co pozwoliłoby mi ją odzyskać, ale nie wiedziałem co. Podczas jednej z rozmów ona znów zaczęła nawijać o tym architekcie, że znów się spotkali, że ją zawiózł do pracy, że ona marzy o tym, żeby go pocałować. Jak mnie to wtedy uszczypnęło. Nie wiedząc co robić postanowiłem nawiązać kontakt z jej młodszą siostrą, ale ta z kolei wyśmiała mnie i obraziła (mówiła, że tacy starzy kawalerowie jak ja nadają się tylko na księdza) Nie wytrzymałem i nagadałem gówniarze kilka mocniejszych słów i dałem jej bana na portalu społecznościowym. Potem odezwała się do mnie Moja Ukochana z wyrzutami, nakrzyczała przez telefon, że układa sobie życie z tym architektem, a ja mam zniknąć z jej życia bo jestem chory psychicznie i atakuję jej siostrę.
Bardzo to przeżyłem. Przez trzy dni zamknąłem sie w sobie i byłem zrozpaczony. Potem pojawił się gniew. Znienawidziłem jej siostrę i tego architekta o to, że mi Ją zabrali, moją Miłość. Okradli mnie. Zacząłem pragnąć ich śmierci. Zacząłem wyobrażać sobie jak podchodzę od tyłu do jej siostry, zarzucam jej pętlę na siłę i duszę ją, a ona się krztusi, próbując mi się wyrwać, drapiąc mnie i lejąc po twarzy, a ja szarpię ją żeby szybciej skręcić jej kark. I wyobrażałem sobie jak jej szyja pęka wydając charakterystyczny trzask. Wtedy jeszcze doszedłem do siebie. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem, że było, ale się skończyło. Ona dodała mnie do czarnej listy na gg. Ja wyrzuciłem ją z komórki, z facebooka oraz wyrzuciłem wszystko co mi się z nią kojarzyło. Moi rodzice ciągle tłumaczyli mi, że to nieodpowiednia dziewczyna, że jest zła. Tylko ze oni nie znali jej tak dobrze jak ja. Starałem się żyć normalnie i puściłem się w wir pracy. Potem był wyjazd na święta i powrót do domu.
Kiedy wróciłem zastałem w poczcie życzenia świateczne od niej. Zauważyłem też, że odbanowała mnie na gg, więc jej odpisałem nawzajem Nie odezwała się. Westchnąłem. Niestety tydzień później mój świat znów się wywrócił do góry nogami. Ona do mnie pisze czy już zapomniałem o niej. Odpisałem, że nie i że zawsze będę ją kochał. Myślałem, że w końcu dostanę swoją szansę, ze ona przejżała na oczy i zrozumiała, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Niestety i tym razem znowu mi powiedziała, że ze mną nie będzie i nigdy się nie spotkamy. Ale miała prośbę. Ona chciała wiedzieć czy ten architekt ją kocha, bo skoro ja ją kocham to jest ciekawa jak zinterpretuję zachowanie tego jej nowego faceta .. i zaczęła mi opowiadać jakie to cudowne chwile razem z nim przeżyła, jaki to on jest cacy i super, jak dobrze całuje, jak ją obejmuje i jak pieszczotliwie do niej mówi, a okazało się, że mówi na nią dokładnie tak jak ja do niej mówiłem tylko, że do mnie zawsze miała o to pretensje, a jak on to robi to jest super. To mnie zrujnowało do reszty. Powiedziałem jej, że mnie rani, ona powiedziała, że nie będzie się wiecej do mnie odzywać (choć już na następny dzień próbowała zagaić kolejną rozmowę)
Od tej pory mam obsesję. Jak wyobrażam sobie Ją, Moją Ukochaną, Jedyną Dziewczynę, która mi się podoba i która zwróciła na mnie swoją uwagę w necie w objęciach tego bawidamka architekta, który już dwa tygodnie po poznaniu jej ją całuje i obmacuje to dostaję takich ataków szału, że niszczę sprzęty domowe, rzucam rzeczami o ścianę, a ostanio omal nie pobiłem własnych rodziców. Pragnę śmierci tego gnoja!!!! Każdego dnia wyobrażam sobie go przywiązanego do drzewa na środku lasu i smiejącego się ze mnie, że on Ją miał, a na mnie nigdy Ona nie spojrzy. Wtedy biorę drąg i tłukę go z całych sił. On krzyczy, kaszle krwią, ale nie przestaje się ze mnie śmiać. Na koniec rozwalam mu łeb siekierą. Jak ja tego pragnę. Całymi dniami myślę jak będę pozbywał się zwłok po zabójstwie. Rozważam różne aspekty, od wtargnięcia z mieczej samurajskim do miejsca w którym on pracuje i wycięcia w pień wszystkich którzy staną mi na drodze, po zaczajenie się w jego domu i wyeliminowaniu go po cichu za pomoca trucizny lub pułapki elektrycznej zastawionej przy drzwiach. Zastanawiam się czy zrobić to w taki sposób, aby wszyscy widzieli, że to ja i pokazać mój manifest niespełnionej miłości poprzez zamordowanie swojego rywala, czy może ukartować to tak, aby wyglądało na wypadek i liczyć, że po jego śmierci Ona znów spojrzy na mnie łaskawym okiem. Tyle przemyśleń, ale cel jeden - zabójstwo! Zaczynam bać się samego siebie.
W ostatniej rozmowie z nią ona poprosiła, abym ją znienawidził jeśli to może ukoić moje cierpienie i że jest jej przykro, że się w niej zakochałem. Powiedziała też że gdyby wiedziała, że się w niej zakocham to nigdy by się ze mną nie spotkała. To mnie również zasmuciło, bo oznacza to że nigdy nie traktowała mnie poważnie. Jednak żal i zadra pozostały. Nie potrafię jej znienawidzić, Ona jest piękna i wartościowa jak anioł. Musiałbym chyba zostać satanistą i znienawidzić Boga, przekląć siebie, żeby móc tak o niej pomyśleć. Za jedną jej łzę zabiłbym tysiące.
Ciągle prześladuje mnie mysl, że ten jej architekt skrzywdzi ją, a ja już wyobrażam sobie co mu za to zrobię. Wytłukę mu wszystkie zęby, żeby jego uśmiech już nigdy więcej nie oczarował żadnej kobiety. Kiedy gość mogący mieć każdą odbiera samotnej osobie jedyną jej miłość to jest to przestępstwo godne krwawej zemsty! On musi zdechnąć. Jest moim wrogiem numer jeden. Nienawidzę go. Zebrałem o nim trochę informacji ze strzępek rozmów z nią przeprowadzonych i w wolnych chwilach próbuję go namierzyć. Domyślam się gdzie pracuje. Wkrotce dowiem się gdzie mieszka. Ktoś mi musi zapłacić za to, że ona mnie odrzuciła. Gdyby nie on Ona kiedyś zakochałaby się we mnie. Nie potrafię znieść myśli, że ona może być z kimś innym. Jestem załamany, ale nie myślę o samobójstwie, bo dlaczego to ja mam umierać? Żeby przychadzili na mój grób i śmiali się, że tu leży frajer? NIEEE! Wolę już gnić w więzieniu za morderstwo niż uciec. Całe życie ustępowałem, ale miarka się przebrała. Pragnę zemsty!
Od kilku dni wciąż biję się z myślami. Miałem wizytę u psychologa, ale niewiele mi pomogło. Codziennie po kilka razy odwiedzam jej profil na FB. Lustruję jej znajomych, kto jest kim. Szukam gnoja który mi ją zabrał. Marzę o tym, żeby go dopaść i zamordować. Nie potrafię myśleć o niczym innym. Po prostu nie potrafię przejść obok tego do porządku dziennego.

Jak mam to wszystko przetrwać?

Odnośnik do komentarza

Facet nie obraź się ale Ty jesteś chory, Ty powinieneś się leczyć psychiatrycznie bo ja się Ciebie boje nie dziwie sie że dziewczyna nie chce z Tobą być skoro w Tobie tyle nienawiści i taki masz stosunek do życia. Zakochaleś się, idealizujesz tę kobietę, ale ona nie chce z Tobą być, pogódź się z tym, że nie zaiskrzyło. Zrobiłes sobie nadzieję, bot o pierwsza taka, z która nawiązałeś relacje jeśli w ten sposób bedziesz podchodził do życia, będzie ostatnią. Wg mnie jesteś chorą osobą i wymagasz leczenie, dopiero po leczeniu powinieneś nwiązywać relacje z innymi, bo wg mnii jesteś groźny, kiedyś stracisz kontrolę nad sobą i naprawde kogoś skrzywdzisz, albo bedziesz mial obsesje dziewczyny az w koncu zgłosi to na policje ze ja przesladujesz. Nie mozesz sie tak zachowywac zastanow sie co Ty nawypisywałes, dojrzały facet sie tak nie zachowuje, dlaczego winisz architekta ze poznał Twoja dziewczyne przypadkiem i zauroczył ja soba? Nie byliscie razem wiec ustap skoro przegrałeś. Wg mnie ten watek jest koszmarny mam nadzieje ze Twoja koelzanka go przeczyta i zakonczy z Toba znajomosc w trosce o wlasne zycie!!

Gdy wabi cię ognik, idź za nim.
Być może zabrniesz na manowce,
ale nigdy nie będziesz sobie wyrzucać,
że może była to Twoja Gwiazda.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Twoja obsesja oraz pragnienie okrutnej zemsty są bardzo niepokojącymi objawami. Zastanów się, dlaczego uważasz, że ta dziewczyna byłaby z Tobą, gdyby w jej życiu nie pojawił się ten architekt? Przecież zanim go poznała również nie chciała budować z Tobą związku.
Idealizujesz ją, stawiasz ją na piedestale i traktujesz jak bóstwo, a przez to trudno pogodzić się z jej stratą. Ponadto pielęgnowanie nienawiści rujnuje Ci życie.
Powinieneś udać się do psychiatry, gdyż Twoje zachowanie może świadczyć o jakiejś postaci paranoi.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...