Skocz do zawartości
Forum

Co zrobić, kiedy okazuje się, że życie zostało już całkowicie ustawione przez rodziców? Mam 39 lat i praca rodzina itd. (wszystko) jest już ustawione przez nich a mnie nic w tym nie moim życiu nie pasuje (po śmierci ojca 2 lata temu to dostrzegłem).


Rekomendowane odpowiedzi

W moim przypadku największym moim problemem jest to, że: 1. Mam wykształcenie prawnicze, a nawet doktorat (oczywiście i kierunek studiów i stopień naukowy to niepełnione marzenia ojca). Jestem nawet radcą prawnym, ale od początku ani za dobrze się nie uczyłem (tróje i poprawki), ani nie praktykowałem w zawodzie, ani się w nim nie czuję (chociaż wiedza prawnicza w życiu pomaga nie zostać oszukanym i rozwiązywać jakieś problemy).

 

2. Mam żonę i trójkę dzieci. Nie pasujemy z żoną do siebie ni w ząb (różne podejście do życia, usposobienie, charaktery, poczucie humoru, priorytety w życiu - jej osobistym to są teraz wyłącznie dzieci, chociaż i ona zaczyna dostrzegać zaktowiczenia w domu i całkowitego terroryzmu, bo ani coś zjeść dobrego bo nie będzie gotować oddzielnie bo one nie zjedzą, ani pojeździć po świecie, ani mieć hobby bo one absorbują cały czas). Jak to możliwe, że się pobraliśmy? Poznaliśmy się w internecie (zgadnij, kto ją w internecie dla mnie znalazł i z początku poczatował?) i spotykaliśmy w weekendy bo byliśmy z różnych miast oddalonych o 130 km.

 

3. Po śmierci ojca przejąłem jego firmę budowaną przez całe życie. Niby są pieniądze, miła atmosfera, ale jakoś się nie angażuję, jestem wychowany jak dziecko, za które są rozwiązywane problemy, zawsze spada na cztery łapy i mimo, że teraz o ty wiem, to nie mogę tego wykorzenić. Żona mogłaby pomóc, bo jest zorganizowana, skrupulatna i odpowiedzialna, ale nie chce przyjść, bo w pracy jest moja mama (jej teściowa). Tłumaczenia, że samemu się firmy nie pociągnie a teściowa już 67 lat i problemy zdrowotne i trzeba się przemóc, bo to długo nie potrwa nic nie dają.

 

4. W domu mamy technicznie 2 gospodarstwa domowe - nasze a obok moja mama. Są oddzielone drzwiami, kuchniami, łazienkami itd., 2 oddzielne domy. Mimo wszystko żona chce być władcą naszej rodziny i decydować o wszystkim i żeby się nikt jej nie wtrącał. Różne były koleje losu mojej mamy i mojej żony, nie jest ona teściową z horroru, ale też jest taka i owaka - nie jest źle, nie jest dobrze. Ja jestem po środku tego wszystkiego i kiedyś byłem oczywiście po stronie rodziców i ich decyzji co by się nie działo, teraz już tak nie jest. Ojciec był manipulantem i władcą, teraz go nie ma, ale i tak nawet jak moja mama proponuje coś racjonalnego, to i tak żona niczego nie akceptuje, a w ogóle wolała by żeby moja mama nie istniała.

 

5. Wyprowadzka raczej nie jest realna, gdyż mimo, że są spore pieniądze, to tak jak wcześniej za życia ojca, ja z żona dostajemy kieszonkowe (takie z 5 tys./m-ac) a resztę ponad 25 tys. i inne (bo to nie jedyne źródło dochodu) bierze mama. Budowa domu, wynajem mieszkania czy coś innego nie jest chyba wykonalne, do tego dzieci chodzą do szkoły już na konkretnym osiedlu i zmieniać to wszystko, to też dla nich niekorzystne (dzieci 4,7,10).

 

Czuję się psychicznie źle, niekomfortowo we własnym domu, przy żonie, która nie wiem co zaraz wymyśli (zarówno co to dzisiaj nie zrobiła lub nie powiedziała moja mama, lub do mnie różne pretensje - ma świra na punkcie sprzątania, de facto nie mamy znajomych ani hobby ani ona nie wychodzi z domu i pewnie to jej się jedynie na głowę rzuciło). Nie jest przebojowa, nie powie, że gdzieś idzie i tyle, że coś chce porobić, wymyśla np. że jak ze mną dzieci zostawi to nie ogarnę, chociaż to nieprawda. Z jednej strony siedzi w domu, z drugiej nie chce nigdzie iść.

 

Właśnie tak wygląda moje zorganizowane, i mocno już osadzone życie, gdzie wrzucenie granatu do tego wszystkiego – rozwód (żona pewnie by się wykończyła z 3ką dzieci, które sama chciała myśląc, że będziemy funkcjonować tak jak ona chce – ja będę jej we wszystkim pomagał, dzieci będą najważniejsze, poza tym dzieci ciężko by miały i później nie chciały by mnie znać, ale też mnie niestety za bardzo na nich nie zależy) alimenty, sprzedaż czy porzucenie firmy i wyjechanie w Bieszczady - byłyby mocno nielogiczne i ryzykowne.

 

A może trzeba tak zrobić i postawić wszystko na jedną kartę?

 

Słyszałem, że niektórzy mężczyźni, którzy doszli do kresu wytrzymałości, zdarza się, że wychodzą z domu i nigdy już nie wracają, nie ma z nimi kontaktu, wyjeżdżają gdzieś w świat. Czy zmieniają tożsamość, czy są później zdrowi na umyśle nie wiem, ale brzmi ciekawie.

 

Moim problemem jest to, że nie wiem czego chcę. Wynika to w dużej mierze z tego że, tak jak byłem opisany, byłem sterowany i nie było mi dane stworzyć własnej osobowości. Obecnie czuję się w ten sposób, że nie wiem kim jestem, nie wiem czego chcę, i nie wiem dokąd zmierzam.

Życie wydaje się dla mnie przegrane, nieciekawe i że takie już pozostanie.

Myślę, że nie dorosłem do rodziny, nie ja sam podjąłem decyzję o rodzinie i żonie, i myślę, że gdybym, cofnął czas, to na bazie tych doświadczeń nie chciałbym rodziny i założył ją gdy dojrzeję do tej decyzji, bądź nie zakładał wcale.

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry często przez długi okres swojego życia nie widzimy braku własnego wpływu na kształtowanie swojego życia. Jednym z powodów może być brak możliwości dostrzeżenia, że gdy decydujemy sami o swoim losie istnieje większe prawdopodobieństwo, że będziemy czerpać z niego satysfakcję i zadowolenie. 

Dopiero utrata obiektu, który "niechcący" odebrał nam możliwość decydowania o sobie samych sprawia, że zaczynamy dostrzegać znaczenie własnej sprawczosci i niezależności.

 

Może Pan skorzystać z psychoterapii aby przepracować swoje trudności.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...