Skocz do zawartości
Forum

Potrzebuję, żeby ktoś spróbował mnie zapewnić, że moje urojenia nie są prawdziwe


Gość Julanka

Rekomendowane odpowiedzi

Moje urojenia polegają na tym, że czuję się, jakbym była obserwowana i jakby czytano mi w myślach. Krępuję się przez to robić wiele rzeczy (chyba dlatego, że bo mam fobię społeczną) i myśleć o wielu rzeczach. Niby wiem, że to choroba, ale nie potrafię tych myśli samodzielnie wyprzeć, bo przydarzają mi się takie rzeczy, których nie potrafię wyjaśnić inaczej, odbieram te rzeczy jako znaki, że ktoś mnie obserwuje/czyta mi w myślach. Nie pamiętam już jak to jest nie mieć takich przekonań. Trudno mi nawet o tym pisać, bo boję się, że ktoś kto mnie obserwuje i/lub czyta mi w myślach może to widzieć. Ale spróbuję podać jakieś przykłady... Np. osoby które mi się podobają zaliczam do tych, które mnie obserwują, bo mam wrażenie że one tego nie chcą (bardzo trudno było mi o tym napisać, bo czuję się jakby któraś z tych osób to mogła widzieć jak to piszę). Albo gdy coś wzbudza moją ekscytację (np. jakiś serial), to na początku jest ok i normalnie się tym interesuję, ale po jakimś czasie dopadają mnie urojenia, że np. któraś z postaci serialu mnie obserwuje i nie życzy sobie żebym dalej się tym interesowała (zwykle są to postacie, które uważam za atrakcyjne i te urojenia biorą się ze znaków, które ja interpretuję tak, że te osoby nie chcą żebym się nimi interesowała, np. zaczynam mieć dużo zdjęć z tą postacią w zakładce Eksploruj na Instagramie, co wcześniej nie miało miejsca i wydaje mi się to mega podejrzane), więc odczuwam coraz większą niechęć do dalszego interesowania się tym, co z kolei wpędza mnie w depresję, bo nie mam dostępu do niczego co mnie ekscytuje... Gram też w grę podobną do Simsów, tylko że z normalnymi użytkownikami i można tam mieć znajomych, a nawet chłopaka. No więc ja tam kiedyś miałam chłopaka i od dawna z nim nie mam kontaktu, ale już po tym jak zerwaliśmy dopadło mnie przeświadczenie, że on mnie prześladuje, tzn obserwuje mnie i ma dostęp do moich myśli. Chyba głównie dlatego, że on się zapisał w mojej pamięci jako ktoś o złej naturze (oszukiwał mnie i czasami rzucał chorymi tekstami). No i niedawno tak się zdarzyło, że o nim myślałam, nawet nie pamiętam już co konkretnie i w ogóle dlaczego, ale chyba sobie go po prostu wspominałam XD A na drugi dzień wchodzę na Instagrama, a tam powiadomienie, że on zaczął mnie obserwować! Akurat, gdy po dłuższej przerwie poświęciłam mu trochę uwagi w moich myślach, i on na drugi dzień mi daje follow! No i jak ja miałam nie odebrać tego jako znak, że on mi czyta myśli? I to nie jest jedyny taki przypadek w moim życiu, wielokrotnie mam takie dziwne "znaki", które w jakiś sposób do czegoś wydają się nawiązywać i wzbudzają we mnie strach, że jestem obserwowana albo że ktoś mi czyta w myślach... To sprawia że cierpię i wpędziło mnie w depresję. Tak się nie da normalnie funkcjonować, czuję że nie mam pozwolenia myśleć jak inni ludzie, bo mnie ktoś kontroluje czy coś XD I coraz mniej pozostaje rzeczy, do których miałabym zdrowy stosunek i mogłabym się nimi ekscytować, bo zaraz przychodzą jakieś znaki, przez które krępuję się myśleć o tym co mnie interesuje albo oglądać zdjęcia/filmiki dotyczące moich zainteresowań objętych urojeniami. Już sama nie wiem jak pokonać te urojenia i czy są one prawdziwe czy nie ? Może wasze słowa przyniosą mi choć chwilowe uspokojenie i motywację do podjęcia próby wypierania tych chorych myśli...

PS. Przepraszam za taki chaotyczny styl pisania, po prostu nie potrafię już pisać spójnie przez problemy z koncentracją, pewnie mogłabym wyrazić się tak, żebyście mnie bardziej zrozumieli i podać więcej ważnych informacji, ale straciłam talent do pisania i teraz trudno mi sklecić rzetelną wypowiedź pisemną tak żeby nie ominąć połowy ważnych informacji i żeby nie pisać tak chaotycznie ?

Odnośnik do komentarza

Jula, jedyną osobą która może cię powiedzieć czy masz urojenia czy nie jest lekarz psychiatra. Nikt na forum nie jest w stanie cię zapewnić że ich nie masz, nikt tutaj nie może postawić tobie diagnozy że masz urojenia, omamy czy coś innego. Tym bardziej że urojenia nie występują gdy masz fobię społeczną. Napisałaś chyba ponownie wątek który już poniżej się znajduje na forum. Także musisz pójść do psychiatry i przy zaburzeniach czy fobii dla polepszenia swojego stanu zdrowia powinnaś chodzić też na terapię. Wszystko zależy od tego co zdiagnozuje u ciebie psychiatra. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/73534,zaburzenia-urojeniowe

Tylko, że to nic nie da, jak będziemy Cię zapewniać, że urojenia nie są prawdziwe, bo Ty o tym niby wiesz, skoro je zdefiniowałaś jako urojenia. 

Urojenie = nieprawda. 

Szukaj porady u psychiatry. 

Nazwałam to urojeniami bo nie wiem jak inaczej to nazwać, to nie znaczy, że to co mi dolega to urojenia z definicji. Czuję, że potrzebuję czyjegoś przekonywa

Odnośnik do komentarza
Gość prawiczek41

psychiatra powie ci że masz urojenia, bo oni lubią taką diagnoze stawiać połowie ludzi, nawet jak sie nie ma urojeń np. ja powiedziałem kiedyś jednej psycholożce, że dołuje mnie że jakieś dziewczyny sie zabawiają seksualnie, a ja jestem prawiczkiem i powiedziała że mam urojenia. Tobie na 90% też postawi lekarz diagnoze że masz urojenia, ale akurat to że czujesz sie obserwowana, czy ktoś próbuje czytać twoje myśli to nie są urojenia, bo sam czasem obserowałem jakieś dziewczyny/kobiety i próbowałem też czytać ich myśli, z tym, że nie nachalnie, bo wiem, że one czy ty to odczuwacie, coś jakby 6 zmysł, sam też czułem sie czasem obserwowany przez płeć przeciwną.

Odnośnik do komentarza

Z takimi problemami najlepiej zapisać się na terapię, ale skoro już tu napisałaś, postaram się odpowiedzieć na ile umiem. Ile masz lat?

Po pierwsze odpowiedz sobie na pytanie o prawdę. Tak ogólnie. Czym jest prawda i skąd wiemy, że coś nią jest? Następnie skąd ktoś udzielający Ci rady miałby znać prawdę, której Ty nie znasz? Każdy ma czasem myśli o charakterze urojeń. Przemykają przez umysł kiedy coś nam się skojarzy i coś pasuje do jakiejś hipotezy. Jedną są bardziej słuszne, a drugie mniej. Czasami obawa wyglądająca na paranoję okazuje się prawdą.

Wyobraź sobie, że jest taki Grzesiek, który ciągle narzeka i jest skrajnym pesymistą oraz jego brat Wiesiek, który wszystko zachwala i jest skrajnym optymistą. Możesz do tego wszystkiego wyobrazić sobie jeszcze Andrzeja, który twierdzi, że zawsze trzeba kierować się swoimi zasadami, Darka, który mówi, że zawsze trzeba kierować się intuicją pod wpływem chwili, Huberta, który mówi, że jakich decyzji byśmy nie podjęli, to i tak będziemy cierpieć bo świat jest zły więc nie opłaca się nic robić. Tomek słysząc co mówi Hubert oznajmił, że skoro świat jest zły, to trzeba się naćpać, a Bartek powiedział, że to bez sensu, bo w takiej sytuacji trzeba dostroić się do świata i też być złym. Andrzej się z nim nie zgadza i uważa, że w takiej sytuacji trzeba zmieniać świat na lepsze i dawać dobry przykład, a Darek mówi, że trzeba robić swoje. Tomek twierdzi, że nic nie trzeba, a Hubert mówi, że trzeba bo życie ciągle poddaje nas przymusowi. Dopiero wtedy odzywa się Mariusz, który mówi, że dobrze czuje się w takim świecie, ale nie ze względu na świat, tylko ze względu na siebie. Wszyscy zarzucają mu zadufanie w sobie, a on każdemu z nich pluje każdemu po kolei w twarz i idzie dalej robić swoje. Każde miał po trochu racji, ale Mariusz ich zaorał bo nie mieli całej racji i ostatecznie brnęli w jakiś absurd. W tej grupie jest jeszcze Adrian, który przez cały czas nie powiedział ani jednego słowa. Zauważa, że częściowo każdy z nich ma rację. Mógłby ich wszystkich podsumować jak Mariusz, ale nie potrafiłby wtedy tak jak on zostać sam i mimo, że zgadza się z argumentami Mariusza, to nie wie czy na pewno ma rację. Nie wie co powiedzieć, bo właściwie każdego lubi, ale nikt nie jest mu bliski. Obawia się, że ktoś zaraz zapytałby go o coś czego nie wie i wtedy będzie wstyd.  Zamyka się w swoim świecie, ale dla każdego stara się być raczej miły. Jak myślisz, kto z tej grupy najczęściej ma rację?

Grzesiek coś na pewno trafi bo pesymizm często się sprawdza, ale spudłuje w każdej sytuacji, która ma optymistyczne rozwiązanie i nie przewidzi wielu zagrożeń, których nikt nie mógł przewidzieć ani tych, które wymagały dużej wiedzy i inteligencji. Wiesiek pewnie trafi mniej, ale jego przewidywania będą bardziej spektakularne np przewidzi przy stanie 0:2 w 80 minucie, że Polska odrobi straty i wygra mecz w dogrywce. Pozostali kierują się różnymi kategoriami myślenia więc są skuteczni w innych dziedzinach i w osiąganiu innych rzeczy.

Prawda naukowa to wiedza, do której dochodzimy dzięki metodzie naukowej opartej na falsyfikacji (znajdź te hasła w necie i poczytaj, możesz też zainteresować się Karlem Popperem, który jest autorem metody naukowej). Zaobserwowane zjawisko musi się potwierdzić, np żeby znać jakąś regułę trzeba wiele razy zaobserwować, że konkretna przyczyna prowadzi do odpowiedniego skutku. Rozbijanie wszystkiego na czynniki pierwsze daje nam lepszy wgląd w naturę ogólnych zjawisk i ich wytłumaczenia.

W innych sytuacjach sprawdza się metoda dedukcji. Zawsze dojdziemy do momentu, w którym może się okazać, że nie wiadomo co jest prawdą, a niektórych rzeczy nie możemy nawet sprawdzić żeby cokolwiek ustalić.

Korelacje, o których piszesz są czymś normalnym, ale nie każdy to dostrzega. Po prostu nie każdy jest tak spostrzegawczy. Ludzie często nie zwracają uwagi na takie rzeczy. Niektórzy biorą to za przypadek i zawsze może tak być. Jeśli zagrasz dłużej w ruletkę, to trafią się serie 10 razy ten sam kolor z rzędu albo ta sama liczba 2 razy z rzędu. Osobiście myślę, że są zdarzenia, które nie są przypadkowe, ale najzwyczajniej nie wiem jak je interpretować, dlatego mam kilka hipotez na ten temat. Czasami przypominam sobie o czymś bardzo zamierzchłym i odległym, a niedługo później ktoś albo coś kolejny raz mi to podsuwa. Zastanawiam się co słychać u znajomego, z którym nie rozmawiałem 5 lat i nagle spotykam go na ulicy i rozmawiamy. Ludzie tłumaczą to zjawisko na różne sposoby. Dlaczego myślisz. że mieliby Cię akurat obserwować i to postaci z serialu, które przecież naprawdę nie istnieją? Mój znajomy ma podobną interpretację przy schizofrenii. Wydaje mu się, że kiedy myśli o Illuminati to oni o tym wiedzą i go wtedy obserwują. On jednak nie widzi w tym urojenia, tylko prawdę. Niektórzy twierdzą, że wszechświat tak działa bo to przepływ danych i pola, które wzajemnie ze sobą rezonują. Dla mnie to brzmi przekonująco, ale jest jeszcze dalej posunięta teoria, że nic od nas nie zależy, a wszechświat ma konstruktora, który wszystko ustalił lub koordynuje, np wyższa cywilizacja, superinteligencja oparta na algorytmach ewolucyjnych. Można też tłumaczyć to wyższymi wymiarami i tym, że czas jest w rzeczywistości tylko niższym wymiarem, który zakłamuje prawdę i przedstawia ją w sposób chronologiczny czasowo (w sensie początek-koniec, co jest błędnym kołem), a nie oparty na logicznej kolei rzeczy. Są tacy, którzy uważają, że to karma albo prawo przyciągania, dopasowanie dusz. Może kiedy o nim pomyślałaś, uruchomiłaś jakiś nieświadomy mechanizm, przez który on sobie o Tobie przypomniał? A może to naprawdę przypadek? Nie wiadomo, ale nie masz powodu żeby sądzić, że te osoby Cię obserwują.

Niektórzy przy niskiej samoocenie (a fobia społeczna się z nią wiąże) jakby nie wiedzą kim są i czego chcą.  Nie wiedzą co sądzą na dany temat. To właściwie skrajna forma nerwicy na swój temat, więc mi to wygląda na to, że wzięło się to z tego, że tak źle o sobie myślisz i "z przyzwyczajenia" powtarzasz schemat podejrzewania najgorszego scenariusza dla Twojego ego.

Odnośnik do komentarza

Julanka> mnie bardziej zastanowiło, że musi Cie ktoś zapewnić, że to urojenia. Jakbyś nie była samodzielnie myśląca, jakby Ci ktoś odebrał własne JA, jakbyś była uzależniona od innych. Już sam ten fakt wskazuje na to, że bardzo potrzebujesz pomocy specjalisty. A dodatkowo to co czujesz, co nazywasz urojeniami może być tego potwierdzeniem. Ja przewrotnie -nie psychologicznie- zapytam: jesteś wierząca?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.08.2020 o 13:49, Gość Loraine napisał:

Jula, jedyną osobą która może cię powiedzieć czy masz urojenia czy nie jest lekarz psychiatra. Nikt na forum nie jest w stanie cię zapewnić że ich nie masz, nikt tutaj nie może postawić tobie diagnozy że masz urojenia, omamy czy coś innego. Tym bardziej że urojenia nie występują gdy masz fobię społeczną. Napisałaś chyba ponownie wątek który już poniżej się znajduje na forum. Także musisz pójść do psychiatry i przy zaburzeniach czy fobii dla polepszenia swojego stanu zdrowia powinnaś chodzić też na terapię. Wszystko zależy od tego co zdiagnozuje u ciebie psychiatra. Pzdr.

Nie jestem pewna czy zostałam  dobrze zrozumiana, ja nie oczekuję od was diagnozy. Niedługo idę do psychologa i nie dam pewnie rady od razu zwierzyć się z urojeń, więc do tego czasu chciałabym spróbować poradzić sobie jakoś sama. Ludzie raczej nie uważają za możliwe, by ktoś był w stanie czytać komuś w myślach albo go obserwować, więc dlaczego mieliby nie spróbować podzielić się ze mną takim spojrzeniem na sprawę? Myślę, że by mi to trochę pomogło, oczywiście nie na dłuższą metę, ale doraźnie mogłoby zadziałać ?

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.08.2020 o 16:23, Gość ka-wa napisał:

To tylko Ci się wydaje, zresztą spróbuj z kimś bliskim, zobaczysz czy to coś da, skoro sama nie możesz siebie przekonywać. 

Urojenia są też elementem schizofrenii, ale naprawdę uwierz, że tylko psychiatra może Ci pomóc. 

Piszesz o moich urojeniach, że mi się tylko wydają? Czy o mojej potrzebie, żeby ktoś mnie przekonywał? Nie mam takiego bliskiego, który by się nadawał do rozmowy o moich chorych myślach, dlatego proszę o to was. Do psychiatry jestem zapisana, ale jeszcze długo będę musiała czekać na wizytę, bliżej mam psychologa, któremu i tak od razu nie powiem o tym co napisałam tu, bo nie przejdzie mi to przez usta, przynajmniej na razie

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.08.2020 o 04:12, Gość Julanka napisał:

Moje urojenia polegają na tym, że czuję się, jakbym była obserwowana i jakby czytano mi w myślach. Krępuję się przez to robić wiele rzeczy (chyba dlatego, że bo mam fobię społeczną) i myśleć o wielu rzeczach. Niby wiem, że to choroba, ale nie potrafię tych myśli samodzielnie wyprzeć, bo przydarzają mi się takie rzeczy, których nie potrafię wyjaśnić inaczej, odbieram te rzeczy jako znaki, że ktoś mnie obserwuje/czyta mi w myślach. Nie pamiętam już jak to jest nie mieć takich przekonań. Trudno mi nawet o tym pisać, bo boję się, że ktoś kto mnie obserwuje i/lub czyta mi w myślach może to widzieć. Ale spróbuję podać jakieś przykłady... Np. osoby które mi się podobają zaliczam do tych, które mnie obserwują, bo mam wrażenie że one tego nie chcą (bardzo trudno było mi o tym napisać, bo czuję się jakby któraś z tych osób to mogła widzieć jak to piszę). Albo gdy coś wzbudza moją ekscytację (np. jakiś serial), to na początku jest ok i normalnie się tym interesuję, ale po jakimś czasie dopadają mnie urojenia, że np. któraś z postaci serialu mnie obserwuje i nie życzy sobie żebym dalej się tym interesowała (zwykle są to postacie, które uważam za atrakcyjne i te urojenia biorą się ze znaków, które ja interpretuję tak, że te osoby nie chcą żebym się nimi interesowała, np. zaczynam mieć dużo zdjęć z tą postacią w zakładce Eksploruj na Instagramie, co wcześniej nie miało miejsca i wydaje mi się to mega podejrzane), więc odczuwam coraz większą niechęć do dalszego interesowania się tym, co z kolei wpędza mnie w depresję, bo nie mam dostępu do niczego co mnie ekscytuje... Gram też w grę podobną do Simsów, tylko że z normalnymi użytkownikami i można tam mieć znajomych, a nawet chłopaka. No więc ja tam kiedyś miałam chłopaka i od dawna z nim nie mam kontaktu, ale już po tym jak zerwaliśmy dopadło mnie przeświadczenie, że on mnie prześladuje, tzn obserwuje mnie i ma dostęp do moich myśli. Chyba głównie dlatego, że on się zapisał w mojej pamięci jako ktoś o złej naturze (oszukiwał mnie i czasami rzucał chorymi tekstami). No i niedawno tak się zdarzyło, że o nim myślałam, nawet nie pamiętam już co konkretnie i w ogóle dlaczego, ale chyba sobie go po prostu wspominałam XD A na drugi dzień wchodzę na Instagrama, a tam powiadomienie, że on zaczął mnie obserwować! Akurat, gdy po dłuższej przerwie poświęciłam mu trochę uwagi w moich myślach, i on na drugi dzień mi daje follow! No i jak ja miałam nie odebrać tego jako znak, że on mi czyta myśli? I to nie jest jedyny taki przypadek w moim życiu, wielokrotnie mam takie dziwne "znaki", które w jakiś sposób do czegoś wydają się nawiązywać i wzbudzają we mnie strach, że jestem obserwowana albo że ktoś mi czyta w myślach... To sprawia że cierpię i wpędziło mnie w depresję. Tak się nie da normalnie funkcjonować, czuję że nie mam pozwolenia myśleć jak inni ludzie, bo mnie ktoś kontroluje czy coś XD I coraz mniej pozostaje rzeczy, do których miałabym zdrowy stosunek i mogłabym się nimi ekscytować, bo zaraz przychodzą jakieś znaki, przez które krępuję się myśleć o tym co mnie interesuje albo oglądać zdjęcia/filmiki dotyczące moich zainteresowań objętych urojeniami. Już sama nie wiem jak pokonać te urojenia i czy są one prawdziwe czy nie ? Może wasze słowa przyniosą mi choć chwilowe uspokojenie i motywację do podjęcia próby wypierania tych chorych myśli...

PS. Przepraszam za taki chaotyczny styl pisania, po prostu nie potrafię już pisać spójnie przez problemy z koncentracją, pewnie mogłabym wyrazić się tak, żebyście mnie bardziej zrozumieli i podać więcej ważnych informacji, ale straciłam talent do pisania i teraz trudno mi sklecić rzetelną wypowiedź pisemną tak żeby nie ominąć połowy ważnych informacji i żeby nie pisać tak chaotycznie ?

Urojenia. Urojenia - samo słowo w sobie mówi o czymś nie prawdziwym, istniejącym tylko w umyśle, dosłownie UROJONYM. Potrzebujesz kogoś, aby Cię zapewnił... Ale to ty musisz się zapewnić, że to wszystko dzieje się w Twojej głowie.

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Gość balotelli napisał:

Z takimi problemami najlepiej zapisać się na terapię, ale skoro już tu napisałaś, postaram się odpowiedzieć na ile umiem. Ile masz lat?

Po pierwsze odpowiedz sobie na pytanie o prawdę. Tak ogólnie. Czym jest prawda i skąd wiemy, że coś nią jest? Następnie skąd ktoś udzielający Ci rady miałby znać prawdę, której Ty nie znasz? Każdy ma czasem myśli o charakterze urojeń. Przemykają przez umysł kiedy coś nam się skojarzy i coś pasuje do jakiejś hipotezy. Jedną są bardziej słuszne, a drugie mniej. Czasami obawa wyglądająca na paranoję okazuje się prawdą.

Wyobraź sobie, że jest taki Grzesiek, który ciągle narzeka i jest skrajnym pesymistą oraz jego brat Wiesiek, który wszystko zachwala i jest skrajnym optymistą. Możesz do tego wszystkiego wyobrazić sobie jeszcze Andrzeja, który twierdzi, że zawsze trzeba kierować się swoimi zasadami, Darka, który mówi, że zawsze trzeba kierować się intuicją pod wpływem chwili, Huberta, który mówi, że jakich decyzji byśmy nie podjęli, to i tak będziemy cierpieć bo świat jest zły więc nie opłaca się nic robić. Tomek słysząc co mówi Hubert oznajmił, że skoro świat jest zły, to trzeba się naćpać, a Bartek powiedział, że to bez sensu, bo w takiej sytuacji trzeba dostroić się do świata i też być złym. Andrzej się z nim nie zgadza i uważa, że w takiej sytuacji trzeba zmieniać świat na lepsze i dawać dobry przykład, a Darek mówi, że trzeba robić swoje. Tomek twierdzi, że nic nie trzeba, a Hubert mówi, że trzeba bo życie ciągle poddaje nas przymusowi. Dopiero wtedy odzywa się Mariusz, który mówi, że dobrze czuje się w takim świecie, ale nie ze względu na świat, tylko ze względu na siebie. Wszyscy zarzucają mu zadufanie w sobie, a on każdemu z nich pluje każdemu po kolei w twarz i idzie dalej robić swoje. Każde miał po trochu racji, ale Mariusz ich zaorał bo nie mieli całej racji i ostatecznie brnęli w jakiś absurd. W tej grupie jest jeszcze Adrian, który przez cały czas nie powiedział ani jednego słowa. Zauważa, że częściowo każdy z nich ma rację. Mógłby ich wszystkich podsumować jak Mariusz, ale nie potrafiłby wtedy tak jak on zostać sam i mimo, że zgadza się z argumentami Mariusza, to nie wie czy na pewno ma rację. Nie wie co powiedzieć, bo właściwie każdego lubi, ale nikt nie jest mu bliski. Obawia się, że ktoś zaraz zapytałby go o coś czego nie wie i wtedy będzie wstyd.  Zamyka się w swoim świecie, ale dla każdego stara się być raczej miły. Jak myślisz, kto z tej grupy najczęściej ma rację?

Grzesiek coś na pewno trafi bo pesymizm często się sprawdza, ale spudłuje w każdej sytuacji, która ma optymistyczne rozwiązanie i nie przewidzi wielu zagrożeń, których nikt nie mógł przewidzieć ani tych, które wymagały dużej wiedzy i inteligencji. Wiesiek pewnie trafi mniej, ale jego przewidywania będą bardziej spektakularne np przewidzi przy stanie 0:2 w 80 minucie, że Polska odrobi straty i wygra mecz w dogrywce. Pozostali kierują się różnymi kategoriami myślenia więc są skuteczni w innych dziedzinach i w osiąganiu innych rzeczy.

Prawda naukowa to wiedza, do której dochodzimy dzięki metodzie naukowej opartej na falsyfikacji (znajdź te hasła w necie i poczytaj, możesz też zainteresować się Karlem Popperem, który jest autorem metody naukowej). Zaobserwowane zjawisko musi się potwierdzić, np żeby znać jakąś regułę trzeba wiele razy zaobserwować, że konkretna przyczyna prowadzi do odpowiedniego skutku. Rozbijanie wszystkiego na czynniki pierwsze daje nam lepszy wgląd w naturę ogólnych zjawisk i ich wytłumaczenia.

W innych sytuacjach sprawdza się metoda dedukcji. Zawsze dojdziemy do momentu, w którym może się okazać, że nie wiadomo co jest prawdą, a niektórych rzeczy nie możemy nawet sprawdzić żeby cokolwiek ustalić.

Korelacje, o których piszesz są czymś normalnym, ale nie każdy to dostrzega. Po prostu nie każdy jest tak spostrzegawczy. Ludzie często nie zwracają uwagi na takie rzeczy. Niektórzy biorą to za przypadek i zawsze może tak być. Jeśli zagrasz dłużej w ruletkę, to trafią się serie 10 razy ten sam kolor z rzędu albo ta sama liczba 2 razy z rzędu. Osobiście myślę, że są zdarzenia, które nie są przypadkowe, ale najzwyczajniej nie wiem jak je interpretować, dlatego mam kilka hipotez na ten temat. Czasami przypominam sobie o czymś bardzo zamierzchłym i odległym, a niedługo później ktoś albo coś kolejny raz mi to podsuwa. Zastanawiam się co słychać u znajomego, z którym nie rozmawiałem 5 lat i nagle spotykam go na ulicy i rozmawiamy. Ludzie tłumaczą to zjawisko na różne sposoby. Dlaczego myślisz. że mieliby Cię akurat obserwować i to postaci z serialu, które przecież naprawdę nie istnieją? Mój znajomy ma podobną interpretację przy schizofrenii. Wydaje mu się, że kiedy myśli o Illuminati to oni o tym wiedzą i go wtedy obserwują. On jednak nie widzi w tym urojenia, tylko prawdę. Niektórzy twierdzą, że wszechświat tak działa bo to przepływ danych i pola, które wzajemnie ze sobą rezonują. Dla mnie to brzmi przekonująco, ale jest jeszcze dalej posunięta teoria, że nic od nas nie zależy, a wszechświat ma konstruktora, który wszystko ustalił lub koordynuje, np wyższa cywilizacja, superinteligencja oparta na algorytmach ewolucyjnych. Można też tłumaczyć to wyższymi wymiarami i tym, że czas jest w rzeczywistości tylko niższym wymiarem, który zakłamuje prawdę i przedstawia ją w sposób chronologiczny czasowo (w sensie początek-koniec, co jest błędnym kołem), a nie oparty na logicznej kolei rzeczy. Są tacy, którzy uważają, że to karma albo prawo przyciągania, dopasowanie dusz. Może kiedy o nim pomyślałaś, uruchomiłaś jakiś nieświadomy mechanizm, przez który on sobie o Tobie przypomniał? A może to naprawdę przypadek? Nie wiadomo, ale nie masz powodu żeby sądzić, że te osoby Cię obserwują.

Niektórzy przy niskiej samoocenie (a fobia społeczna się z nią wiąże) jakby nie wiedzą kim są i czego chcą.  Nie wiedzą co sądzą na dany temat. To właściwie skrajna forma nerwicy na swój temat, więc mi to wygląda na to, że wzięło się to z tego, że tak źle o sobie myślisz i "z przyzwyczajenia" powtarzasz schemat podejrzewania najgorszego scenariusza dla Twojego ego.

Co do terapii odniosłam się wyżej, a lat mam 21.

Wiem, że każdy ma czasem nieprawdziwe przekonania, ale nie każdy np. kompletnie nie jest w stanie myśleć o osobie w której jest zakochany, bo boi się, że ta osoba ma dostęp do jego myśli. Albo okropnie krępuje się wziąć prysznic, bo ma wrażenie, że jest obserwowany przez pewną osobę. To już nie jest normalne, zwłaszcza gdy ktoś nie potrafi nad tym zapanować. Chyba że uważasz, iż moje urojenia mogą być rozpatrywane w kategoriach prawdy i tak naprawdę wielu ludzi czuje, że nie ma swoich myśli tylko dla siebie oraz że nie ma prywatności (ja jakoś się z wieloma takimi ludźmi nie zetknęłam i dotychczas myślałam, że większość ludzi raczej wierzy w brak takich sił, które umożliwiłyby komuś wstęp do czyjegoś umysłu albo widzenie kogoś, gdy ten teoretycznie jest sam). Możliwe, że opacznie cię zrozumiałam, jeśli tak, to najmocniej przepraszam.

Wydaje mi się, że ta historyjka z Grześkiem i spółką miejscami się wyklucza, np. Hubert twierdzi, że nie opłaca się nic robić, bo tak czy siak będziemy cierpieć przez zło tego świata, a potem mówi, że coś trzeba robić, bo życie nam nie pozostawia wyboru. Z tego powodu się do niej nie odniosę, a także trudno mi pojąć co miała mi przekazać i jaki ma związek ze mną.

To o prawdzie naukowej jest chyba poza moimi możliwościami pojmowania na ten moment. Mam trudności z koncentracją (prawdopodobnie przez depresję, bo przed depresją byłam raczej pojętna) i jest to dla mnie zbyt trudne. Może bym zrozumiała, gdyby ktoś mi to wyjaśnił mniej zawile i prościej, najlepiej na moim przykładzie. 

Też wielokrotnie myślałam, że moje urojenia wzięły się z fobii społecznej. Na początku moja fobia dotykała tylko sfer typowo społecznych, np. myślenie typu: "nie odezwę się, bo to co powiem ludzie ocenią jako głupie i tylko się ośmieszę". Teraz, gdy już mam ją kilka lat, mogła się rozwinąć tak, że nawet z dala od ludzi czuję się stale oceniana, niechciana, wyszydzana, zwracająca na siebie uwagę swoim nieudacznictwem. A co do postaci z serialu, to może po prostu przyzwyczaiłam głowę do urojeń na temat osób realnych tak, że ona teraz stosuje ten sam mechanizm nawet w przypadku osób fikcyjnych. Zawsze miałam bujną wyobraźnię i lubiłam wyobrażać sobie siebie w różnych historiach, często z wykorzystaniem ludzi których znałam (i to były przeróżne osoby, od osób które znałam osobiście, przez takie które znałam tylko z widzenia, aż po piosenkarzy/aktorów/postaci fikcyjne) i to jest niby niewinne, ale w zestawieniu z chorobami psychicznymi mogło wywołać w moim umyśle jakieś zniekształcenia. Jednak musiałam sobie zapewnić jakieś rozrywki, bo jako dziecko, a potem nastolatka bez znajomych i z problemami finansowymi (nie miałam nawet telewizora, komputera ani telefonu, bo mojej rodziny nie było na to stać) nie miałam za bardzo co robić i nie widziałam w tym nic złego (złe to mi się zaczęło wydawać dopiero wtedy, gdy zaczęłam się bać że osoby o których myślę mogą o tym wiedzieć i sobie nie życzą żebym o nich "fantazjowała", a jednocześnie nie chciałam przestawać, bo dawało mi to dużą frajdę). Może gdybym kiedyś w internecie nie trafiła na artykuł z opisem niektórych zaburzeń psychicznych, to bym też tak jak twój znajomy twierdziła, że moje urojeniowe przeświadczenia są prawdą. Przed tym chyba nawet je uważałam za prawdziwe. W tym artykule było napisane, że w jakiejś tam chorobie psychicznej występuje wrażenie bycia obserwowanym/czytania naszych myśli przez kogoś. Pomyślałam wtedy w szoku, że mogę to mieć. To był pierwszy raz kiedy pomyślałam o tym jak o chorobie. Wcześniej zwykle obstawiałam że ktoś czyta mi w myślach, bo stało się coś podejrzanego i mimo że nie miałam pewności, to nie potrafiłam dostrzec żadnego innego wyjaśnienia i unikałam myślenia o tej osobie (co było trudne, bo gdy o niej nie myślałam to cierpiałam że chcę o niej myśleć ale nie mam prawa, a gdy pojawiały się w mojej głowie myśli o niej to cierpiałam że nie powinnam bo ona tego nie chce). 

Bardzo dziękuję za ten post, myślę, że będę do niego wracać, żeby próbować go lepiej zrozumieć. Widać, że jesteś mądrym człowiekiem i cieszę się, że trafiłeś :)

 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Javiolla napisał:

Julanka> mnie bardziej zastanowiło, że musi Cie ktoś zapewnić, że to urojenia. Jakbyś nie była samodzielnie myśląca, jakby Ci ktoś odebrał własne JA, jakbyś była uzależniona od innych. Już sam ten fakt wskazuje na to, że bardzo potrzebujesz pomocy specjalisty. A dodatkowo to co czujesz, co nazywasz urojeniami może być tego potwierdzeniem. Ja przewrotnie -nie psychologicznie- zapytam: jesteś wierząca?

A czy to dziwne, że żaden człowiek nie może polegać tylko i wyłącznie na sobie i czasem potrzebuje opinii drugiego człowieka? Przecież często jest tak, że gdy np. coś widzimy i nie jesteśmy pewni czy to się naprawdę dzieje, to pytamy kogoś innego: "ej, ty też to widzisz?". Żaden człowiek nie jest samowystarczalny i czasem potrzebuje kogoś, kto mu pomoże w chwilach niepewności ? To nie jest tak, że ja sama nawet nie staram z tym walczyć i owszem, mam niskie poczucie własnej wartości, ale nie aż tak, żeby chociaż nie próbować. Wiem, że potrzebuję pomocy specjalisty, ale póki ją uzyskam, to chciałabym próbować chociaż na chwilę zapominać o urojeniach. Mam świadomość że samej mi się nie uda sprawić by zniknęły na zawsze, ale ja nie po to napisałam ten wątek, szukam raczej pomocy która zadziała na krótko (bo wiem że innej tu nie otrzymam). Nie wiem dlaczego pytasz o wiarę, ale wierzę w istnienie Boga, chociaż nie jestem ochrzczona i nie wiem na temat religii wiele

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Baba napisał:

Urojenia. Urojenia - samo słowo w sobie mówi o czymś nie prawdziwym, istniejącym tylko w umyśle, dosłownie UROJONYM. Potrzebujesz kogoś, aby Cię zapewnił... Ale to ty musisz się zapewnić, że to wszystko dzieje się w Twojej głowie.

Nazwałam to urojeniami umownie, nie wiem czy to na pewno są urojenia. Próbuję sama siebie zapewniać co do nieprawdziwości tych myśli, ale nie do końca mi się udaje, dlatego trafiłam tu z prośbą o waszą pomoc. Na tym etapie nie potrafię tego odeprzeć samodzielnie i potrzebuję zdrowego rozsądku innych ludzi, którzy myślą w zdrowy sposób

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Julanka napisał:

Piszesz o moich urojeniach, że mi się tylko wydają?

Ty je masz, tylko wiadomo, że urojenia to nieprawda, więc jeśli szukasz prawdy, to sama dobrze to ujęłaś:

W dniu 21.08.2020 o 04:12, Gość Julanka napisał:

Moje urojenia polegają na tym, że czuję się, jakbym była obserwowana i jakby czytano mi w myślach.

Tylko u psychiatry musisz szukać podłoża tych urojeń. Jeśli tego nie masz zamiaru powiedzieć u psychologa, to po co do niego idziesz?

Nie musisz tego nazywać urojeniem, tylko powiedz co czujesz, czyli, że czujesz się obserwowana/ktoś czyta Twoje myśli. 

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Ty je masz, tylko wiadomo, że urojenia to nieprawda, więc jeśli szukasz prawdy, to sama dobrze to ujęłaś:

Tylko u psychiatry musisz szukać podłoża tych urojeń. Jeśli tego nie masz zamiaru powiedzieć u psychologa, to po co do niego idziesz?

Nie musisz tego nazywać urojeniem, tylko powiedz co czujesz, czyli, że czujesz się obserwowana/ktoś czyta Twoje myśli. 

Urojenia to chyba przedostatnie zaburzenie, które u siebie zauważyłam (najpierw kilka lat temu skapnęłam się, że mam objawy fobii społecznej, a ostatnia była depresja, gdzieś pomiędzy także przyjęłam do wiadomości, że mogę mieć nerwicę), więc jeszcze się z nimi nie oswoiłam na tyle, by o nich swobodnie mówić. O niczym tak naprawdę nie jestem w stanie mówić swobodnie, ale zwierzania z urojeń obawiam się najbardziej. W każdym bądź razie urojenia to nie mój jedyny problem i nawet jeśli o nich nie powiem, to nadal mam powód by iść na wizytę. Mam taki wstępny plan, że jeśli niemożliwe będzie dla mnie wyduszenie moich problemów, to chociaż powiem to, o czym już rozmawiałam z lekarzem rodzinnym, który mnie skierował do psychologa (na polecenie laryngologa), czyli o moich objawach somatycznych oraz fobii społecznej. Nie było to łatwe, ale jakoś mi się udało ogólnie coś wykrztusić, może mi się uda po raz drugi. A o reszcie powiem dopiero wtedy, gdy będę na to gotowa

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, Gość oficerX napisał:

Nikt cię nie śledzi. Dla nas jesteś nikim. Nie znasz wpływowych ludzi ani nie masz dostępu do ważnych dokumentów. 

Klucze które szukasz leżą na parapecie w kuchni za tym czerwonym kwiatkiem.

Chciałabym tak myśleć. Żeby mój mózg uwierzył w to, że nikjt nie ma ochoty mi poświęcać uwagi. To by było super.

Nie rozumiem tej części z kluczami? Po pierwsze, żadnych nawet nie posiadam, po drugie, nie ma u mnie w kuchni parapetu, po trzecie, nie mam kwiatów ?

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.08.2020 o 01:53, Gość Julanka napisał:

Nie jestem pewna czy zostałam  dobrze zrozumiana, ja nie oczekuję od was diagnozy. Niedługo idę do psychologa i nie dam pewnie rady od razu zwierzyć się z urojeń, więc do tego czasu chciałabym spróbować poradzić sobie jakoś sama. Ludzie raczej nie uważają za możliwe, by ktoś był w stanie czytać komuś w myślach albo go obserwować, więc dlaczego mieliby nie spróbować podzielić się ze mną takim spojrzeniem na sprawę? Myślę, że by mi to trochę pomogło, oczywiście nie na dłuższą metę, ale doraźnie mogłoby zadziałać

Cześć Julanka. Przy zaburzeniach społecznych jak najbardziej możesz miec lęki przed otworzeniem się przed psychoterapeutą czy lekarzem psychiatrą. Rozumiem że stwierdzenie "Urojenia"stosujesz bo nie wiesz czy to są urojenia. Dobrze by było abyś przed wizytą u psychologa skupiała się na jakiejś jednej rzeczy. Wtedy będzie ci łatwiej. Tak mają osoby które mają podobne zaburzenia i muszą występować publicznie. Zawsze skupiają się na jednej rzeczy tak aby się nie rozpraszać i nie myśleć o tym co wokoło. Ale bez pomocy terapeutycznej i farmakologicznej nie będzie wiekszej poprawy. Napisałam ci  że urojenia nie występują w fobii społecznej. Być może postrzegasz to jako urojenia. Zapewne masz napady paniki i wyolbrzymiasz wiele rzeczy. I kwestionujesz też to kiedy inne osoby zwracają ci na to uwagę. Antycypujesz pewne wydarzenia. Np. chcesz wyprzedzić wydarzenia które sie nie wydarzą. To jest lęk który jest wyolbrzymiony. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.08.2020 o 06:26, Gość Julanka napisał:

Nie wiem dlaczego pytasz o wiarę, ale wierzę w istnienie Boga, chociaż nie jestem ochrzczona i nie wiem na temat religii wiele

Moze warto by było się zainteresować. Tak tylko luźno rzucam hasło, bez nacisku. Czasem to co widzimy, czujemy, słyszymy nie jest choroba psychiczną a zniewoleniem duchowym. Jeśli jednak nie wyznajesz żadnej religii to trudno z Tobą o tym rozmawiać, a tym bardziej sugerować, bo temat jest pewnie dla Ciebie może obcy, a moze nawet fikcyjny.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Cześć Julanka. Przy zaburzeniach społecznych jak najbardziej możesz miec lęki przed otworzeniem się przed psychoterapeutą czy lekarzem psychiatrą. Rozumiem że stwierdzenie "Urojenia"stosujesz bo nie wiesz czy to są urojenia. Dobrze by było abyś przed wizytą u psychologa skupiała się na jakiejś jednej rzeczy. Wtedy będzie ci łatwiej. Tak mają osoby które mają podobne zaburzenia i muszą występować publicznie. Zawsze skupiają się na jednej rzeczy tak aby się nie rozpraszać i nie myśleć o tym co wokoło. Ale bez pomocy terapeutycznej i farmakologicznej nie będzie wiekszej poprawy. Napisałam ci  że urojenia nie występują w fobii społecznej. Być może postrzegasz to jako urojenia. Zapewne masz napady paniki i wyolbrzymiasz wiele rzeczy. I kwestionujesz też to kiedy inne osoby zwracają ci na to uwagę. Antycypujesz pewne wydarzenia. Np. chcesz wyprzedzić wydarzenia które sie nie wydarzą. To jest lęk który jest wyolbrzymiony. Pzdr.

Psycholog już za 3 dni, a ja mam ochotę znowu stchórzyć... W sumie to się nie dziwię, ale tym razem bym chciała, żeby mi się udało pójść mimo strachu.

Nie do końca rozumiem to skupianie się na jednej rzeczy. Mam to robić kiedy przed wizytą? Już teraz, dopiero za 3 dni od momentu kiedy wstanę, czy może siedząc na poczekalni? I jaka to ma być rzecz? Niezwiązana z psychologiem? Jeśli tak, to będzie to trudne, bo skoro teraz już tak się cykam, to w kolejce będę intensywnie przerażona i tylko o tym będę myśleć. A może chodzi ci o coś zgoła innego z tym skupianiem się na jednej rzeczy i mam poświęcić uwagę tylko jednej dolegliwości psychicznej, zamiast wszystkim? 

Wiem że bez pomocy specjalistów nie wyzdrowieję, ale tutaj szukałam krótkotrwałej pomocy w przypadku urojeń, a do psychologa i tak pójdę jak nie stchórzę ?

Ja teraz niczego już nie jestem pewna, nawet tego, że mam fobię społeczną... Dlatego chyba, gdy psycholog się mnie spyta jakie mam wobec niego oczekiwania, odpowiem mu, że przede wszystkim chcę dowiedzieć się co mi konkretnie jest (jak w ogóle dam radę, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że będę miała wtedy pustkę w głowie i będę dukać jakieś głupoty).

Nie wiem czy mam takie typowe ataki paniki. Czytałam o nich artykuł i aż tak źle na razie ze mną nie jest. Chociaż może są różne rodzaje ataków, nie wiem. A wyolbrzymiać oczywiście wyolbrzymiam, np. prawie zawsze spodziewam się najgorszego. Nie potrafię nad tym zapanować, w ogóle nad niczym nie potrafię panować. M.in. też dlatego boję się wizyty u specjalisty, bo wiem, że większości moich uczuć nie będę potrafiła wyrazić, a i większości "zadań" (nie wiem jak inaczej to nawać) nie będę potrafiła zrobić. Od dawna czuję się taka "zamulona" i bezużyteczna, że nawet przestałam wierzyć w pozytywną zmianę

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Javiolla napisał:

Moze warto by było się zainteresować. Tak tylko luźno rzucam hasło, bez nacisku. Czasem to co widzimy, czujemy, słyszymy nie jest choroba psychiczną a zniewoleniem duchowym. Jeśli jednak nie wyznajesz żadnej religii to trudno z Tobą o tym rozmawiać, a tym bardziej sugerować, bo temat jest pewnie dla Ciebie może obcy, a moze nawet fikcyjny.

 

Miałam takie momenty, że chciałam stać się "aktywną katoliczką", ale ja nawet Boga się krępuję, nie tylko ludzi. Nie umiem się tak po prostu modlić albo iść do kościoła (jakbym próbowała się modlić to byłoby to dla mnie takie sztuczne, a w kościele czuję się obco, pewnie dlatego, że na palcach dwóch rąk mogłabym zliczyć moje wizyty w tym miejscu i kompletnie nie wiem co tam się robi, więc zawsze wiązały się one ze stresem, że ludzie zobaczą, iż się gubię, a to byli ludzie, których często widywałam). Ale temat nie jest dla mnie obcy, miewam od czasu do czasu chwile zainteresowania jakimś konkretnym tematem związanym z religią, choć od jakiegoś czasu znów raczej odczuwam "odpychanie" niż przyciąganie. Miałam nawet myśli, że to diabeł mnie tak urządził, że ktoś na mnie rzucał jakieś czary czy coś... Także nic fikcyjnego mnie nie zrazi, bo mam myślenie "magiczne" do dziś, tylko proszę bez zbędnego nakręcania. Jeżeli coś wiesz na pewno, to się nie obrażę, jeśli mi to dość dokładnie opiszesz (tak żebym się zorientowała mniej więcej czy mnie to może dotyczyć), ale jeśli czegoś nie jesteś pewna, to lepiej tego nie przekazywać osobie, która może potem się tym zadręczać

Odnośnik do komentarza
50 minut temu, Gość Julanka napisał:

Mam to robić kiedy przed wizytą?

To skupianie się na czymś konkretnym, np. jednej rzeczy ma tobie pomagać aby zebrac np. myśli i rozmawiać, czy przebywać w jednym miejscu. T.zn. chodzi o to abyś skupiła swoje myśli na czymś jednym, i przed i w trakcie wizyty czy przebywania w jakimś publicznym miejscu. To skupienie powinno ci trochę pomóc nad tym aby zebrać myśli i np. u psychoterapeuty powiedziec konkretnie z jakim problemem sie zmagasz. W zaburzeniach społecznych jest czymś "normalnym" że jesteś nerwowa, nie lubisz publicznych miejsc, a nawet masz obawy przed pójściem czy to do lekarza czy na zakupy. Ludzie z zaburzeniami społecznymi tez zmagają się z tym że są niezrozumiani (zachowanie jest niezrozumiałe), są introwertykami bo nie chcą lub ograniczają do maximum kontakty bezposrednie z innymi ludźmi. To jest kwestia lęku. I dlatego chodzi o to abyś skupiała sie na jednej rzeczy bo wtedy staje się mozliwe aby wejść do lekarza. Więc jeżeli masz wizytę gdzie jesteś umówiona, a przed tobą mogą  być jeszcze inne osoby to dobrze jest się skupić na jednej myśli, rzeczy aby "wyłączyć" się z tego co się dzieje dookoła. Tak umiem to określic. Dobrze abyś to robiła równiez w domu. Wtedy łatwiej będzie ci to robic także przy wyjściu gdzies do miejsca gdzie jest więcej ludzi np. sklep, lekarz.

 

Godzinę temu, Gość Julanka napisał:

Ja teraz niczego już nie jestem pewna, nawet tego, że mam fobię społeczną... Dlatego chyba, gdy psycholog się mnie spyta jakie mam wobec niego oczekiwania, odpowiem mu, że przede wszystkim chcę dowiedzieć się co mi konkretnie jest (jak w ogóle dam radę, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że będę miała wtedy pustkę w głowie i będę dukać jakieś głupoty).

Jak najbardziej jeżeli tylko uda ci się pójść, to powiedz że nie wiesz co ci jest, że nie jesteś pewna czy to jest zaburzenie społeczne. A jak już dojdziesz do lekarza to skupiaj się właśnie na czym konkretnym, na jedym wybranym miejscu, na jednej myśli abyś sie nie rozpraszała. To może ci pomóc trochę.
 

Godzinę temu, Gość Julanka napisał:

Od dawna czuję się taka "zamulona" i bezużyteczna, że nawet przestałam wierzyć w pozytywną zmianę

Wiem że to trudne ale też weź pod uwagę to że jeżeli cierpisz na zaburzenia społeczne, to przy tych zaburzeniach występują też często inne zaburzenia. Także czesto występuje depresja. Ta wizyta jest dla ciebie bardzo ważna. Być może właśnie od tej i kolejnych wizyt zależy czy twoje zdrowie zmieni się na lepsze. Pzdr :)

 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Julanka napisał:

choć od jakiegoś czasu znów raczej odczuwam "odpychanie" niż przyciąganie.

I to jest dodatkowy argument.

3 godziny temu, Gość Julanka napisał:

jeśli mi to dość dokładnie opiszesz (tak żebym się zorientowała mniej więcej czy mnie to może dotyczyć), ale jeśli czegoś nie jesteś pewna, to lepiej tego nie przekazywać osobie, która może potem się tym zadręczać

Wiem na 100% .

Po pierwsze to nie trzeba zostać akurat katoliczką, a konkretnie rzymsko-katoliczką. Jest tyle wyznań chrześcijańskich, które mogą pomóc w zrozumieniu, w tym skrępowaniu. Mozna poszukać, poczytać na ten temat. Skoro wierzysz w istnienie Boga, to Go poproś o pomoc. Tak po prostu... jak się prosi kolegę, przyjaciela, kompetentną osobę... tak własnymi słowami.  Przy okazji polecam na yt obszerny wywiad z polską aktorką promującą książkę "Nawrócona wiedźma". Moze coś z tego pomoże Ci w podjęciu kroków, aby dowiedzieć się czy to co czujesz, to w jaki sposób odbierasz otoczenie może mieć podłoże duchowe, a nie psychiczne.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...