Skocz do zawartości
Forum

uwolnienie się od toksycznej matki i harówka non stop


Gość kompletne zero

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kompletne zero

Mieszkam z toksyczną matką, jestem od dawna osobą pełnoletnią. Dopiero kilka lat temu przestałam tracić prace. Pracuję w zawodzie, którego nie chciałam wykonywać, ale życie zmusiło mnie do tego. Po innych pracach, w któryh znęcanie się psychiczne nade mną odczuwałam bardziej i do wykonywania których miałam mniej kwalifikacji to i tak uważam za postęp. Jest bardzo ciężko, do tego stopnia, że w tygodniu nie jestem w stanie nic zrobić oprócz odrobienia tej pańszczyzny. Boję się, że za jakiś czas znów będzie mi się trudno utrzymać.

Moja matka się starzeje. Do opieki nad nią jestem ja, rodzeństwo czeka na spadek.  Mam możliwość wyprowadzenia się. Wyprowadzka to jednak koszt, w tym zakupu choćby szaf w inny mieszkaniu. W obecnym matka dyktuje nawet to, że mam kupić szafę za 4tys. a nie za 1400zł., która mi tu wystarczy. Kontroluje każdy aspekt mojego życia a ja w obecnej chwili jestem na takim etapie życia, że nawet nie wiem, czy uskładam cokolwiek na emeryturę, żeby nie chodzić po śmietnikach na starość. 

Jedno z rodzeństwa pojawia się raz na jakiś czas (ostatnio gdy mnie nie było, padło pytanie w kierunku matki kiedy remontuje mieszkanie, bo on nawet światła w toalecie nie naprawi mimo uprawnień ani nie podłączy prawidłowo lodówki do oddzielnego gniazdka). Ojciec, który był zaburzony doprowadził moją matkę do obłędu. Rodzice matki wymeldowali ją z nami w nieznane a teściowa jeszcze przyczyniła się do rozpadu małżeństwa rodziców.  Matka wszystkie podłości trenuje na mnie do tego stopnia, że gdy traciłam prace, w której znęcano się nade mną słyszałam „nawet tu cię nie chcieli”, „tyle wysiłku w ciebie włożyłam a z ciebie nic nie ma”.  Obecnie mama ma na tyle dobra sytuację, że zwłaszcza z moją pomocą nie umrze z głodu. Wyprowadzka jest rozwiązaniem droższym, ale matki pomiatanie mną ubezwłasnowolniło mnie na dużą część życia. Nie odrobię już tego czasu.

W obecnej chwili pespektywa bycia dręczoną przez nią i pracowania po urlopie jest dla mnie tak trudna, że nawet przeprowadzka z jej nie znanymi mi kosztami wydaje się mniej przerażająca.  Matce trzeba opłacać rachunki, pilnować spraw urzędowych. Zdarza jej się zapomnieć zamknąć drzwi. Skupiona jest w dużej mierze na „piłowaniu”i kontrolowaniu mnie.

Zastanawiam się, czy nie dałabym rady żyć „w kartonach” nie mając wystarczającej ilości szaf. Może jest tu ktoś, kto podpowie rozwiązanie. I tak co noc śnią mi się koszmary a matki oczekiwań nigdy nie uda mi się zaspokoić (w każdej pracy ukrywam połowę dyplomów, która nie dotyczy tej pracy).

„Jeżeli tu mi zostanie sprowadzona jakaś szafa zniszczę ci wszystko . Potnę ci szkłem wszystko, łącznie z twoimi ubraniami, szmatami”. To cytat z wypowiedzi mojej matki sprzed kilku minut. Na moje pytanie, czy nie będzie mi uniemożliwiać wyprowadzki powiedziała, że od tej chwili mogę zacząć się wyprowadzać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

"masz pysk gruby jak świnia Pigi. Wypasiona jesteś jak świnia" (ważę 59kg przy wzroście 160cm, mam kłopoty z tarczycą). "Powiadomię twoich obu szefów o wszystkim, żeby wiedzieli kto u nich pracuje".

"To już trwa parę lat, jak wzięłaś ode mnie 4tys. na szafę. Radzę ci załatwić tą sprawę" (dała mi na dokształcenie się po tym, jak lata mnie tłukła, wyzywała od k...i porównywała moje cechy do wad m.in.swoich rodziców ubeków).

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Żadna rozmowa nie jest możliwa, bo wchodzi mi w słowo (tą samą sytuację mam w pracy, w której pracuję w permanentnym hałasie). Czuję się przez tego człowieka stale pomiatana. Matka prawdopodobnie mści się na mnie za to, że przez brata została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym po tym, jak zatruła się lekami przepisywanymi przez lekarza, któremu mój ojciec robił drogie prezenty.  Przeżyłam jej próby odebrania sobie życia, tłuczenie mnie, psychiczne gnębienie za każdą porażkę.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Najgorsze jest to pomiatanie mną od dzieciństwa, tak jakby to była norma. W pracy traktowano mnie jak śmiecia i w domu mam to samo.  Tyle, że pracę ciągle traciłam i nadal mam niepewną przyszłość. Żal mi tylko dziecka w rodzinie, które wychowuje się na ulicy i sąsiadów a ja nie dam rady już nim się zajmować. Dopóki kosztem pracy i zarabiania pomagałam to miał opiekę. Teraz moja matka, kochana babcia pluje tez i na jego matkę, która też haruje jak wół. A ja powinnam się wg niej unieść honorem i wyjść za mąż jak ona wyszła, choć sama twierdzi, że "nie miałaś za kogo". Ano nie miałam, bo nie chciałam, żeby mi ktoś narobił dzieci i wyzywał od wariatek doprowadzając do obłędu od leków i przepracowania.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

"ty się źle czujesz, bo tobie się robić nie chce" "gdybyś miała ambicje, to poszłabyś ulice zamiatać". To słowa mojej matki, która wchodzi do mojego pokoju co chwilę, żeby mi jeszcze dołożyć. Mieszkając z nią przechodziłam takie załamania nerwowe, że żałowałam, że nie potrafię sobie odebrać życia.

 

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Ja po prostu nie mam prawa do niczego. Moja własna matka odbiera mi nawet prawo do tego, żebym odpoczęła, gdy jest na to ostatni moment. Lekarz przepisał mi ostatnio barbituran, lek uspokajający, choć przyszłam do niego w innej sprawie a lata temu przestrzegał mnie przed lekami nasennymi. Za chwilę wróćę do pracy i mój czas znów zacznie pędzić, będę miała problemy z zaśnięciem albo przespaniem więcej niż 5-6godzin.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Ciągle słyszę, że mi się robić nie chce. Po kilku latach, gdy pracowała non stop 7dni w tygodniu, żeby wyrwać się z bezrobocia słyszę od własnej matki ciągle "bo tobie się robić nie chce". Od 20lat nie była nigdzie na wakacjach, każde pieniądze włożyłam w wyrwanie się z bezrobocia. Moja matka widzi tylko moje wady. Uważa chyba, że skoro ona funkcjonowała na leku odchudzającym będącym pochodną jednego z narkotyków lata to ja też powinnam nie mieć chwili dla siebie. Nie wiem, co jeszcze może mi powiedzieć, żeby mnie bardzie zmieszać z błotem.

 

Odnośnik do komentarza

Współczuję bardzo. Nie wiem co doradzić, bo nie ma jednej dobrej rady. Jedyna to byłoby wyprowadzić się, urwać z nią kontakt i zapisać się na długą porządną terapię.

Rodzeństwo się wyprowadziło i co porabiają? Możesz na nich liczyć?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Myślałam, że dotrwam trochę i uzbieram więcej pieniędzy, bo tam, gdzie bym mieszkała oko nie zawsze się zamyka, nie ma mebli i lodówki. Ale po raz kolejny od lat tak mnie zmieszała z błotem, choć tylko ja załatwiam wszystko. Gdyby nie zwolnienie od lekarza nie miałabym kiedy odpocząć.  Myślę ciągle, czy to nie choroba Alzheimera, ale do siebie to i ja czasem gadam a osoby kłótliwe podobno dłużej zachowują przytomność umysłu.  Matka oczekuje hołdów, poświęcania jej czasu a ja nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, żeby dać się bardziej urobić. Po pracy nie jestem zmęczona, tylko urobiona. Gdy słyszę telewizor, zamykam drzwi. Gdy proszę o nie krzyczenie do mnie przez całe mieszkanie, te prośby zostają bez echa.

Moje rodzeństwo ułożyło sobie życie, każdy kogoś ma i ma swoje życie. Gdy matka kazała "wspierać" to chowałam cudze dzieci, teraz sobie muszę radzić sama, bo jedno ma żal, że z matką mieszkam, a przecież jemu się należy mieszkanie a matka ma się wyprowadzić a drugie też haruje jak wół.  A ja nie mam sił, pieniędzy i czasu na to, żeby pastwiono się nade mną, bo stracę pracę, jeśli nie będę w stanie znosić tego wdupiemania mnie także w pracy.

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Javiolla napisał:

Współczuję bardzo. Nie wiem co doradzić, bo nie ma jednej dobrej rady. Jedyna to byłoby wyprowadzić się, urwać z nią kontakt i zapisać się na długą porządną terapię.

Rodzeństwo się wyprowadziło i co porabiają? Możesz na nich liczyć?

Za taką poradę należy się "Nobel". 

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Wszystko przepisze na Caritas albo zajmie się nią sąsiadka z dziećmi (za którą matka płaciła wodę i nadal ma płacić fikcyjne niedobory, bo i ona i jej pan akceptują machlojki wspólnoty).  Nawet nie potrafię zrozumieć co mojej matce daje pomiatanie mną. Rozumiem, że czasem człowiek się zdenerwuje, odburknie, ale w tak wyrafinowany sposób przez dziesięciolecia kogoś niszczyć?

Odnośnik do komentarza

Witaj. Już po nicku widać że nie widzisz w sobie wartościowej osoby, a raczej utożsamiasz się z tym co całe życie mówiła o tobie matka, i co robi do tej pory. Nie wiem czemu nie umiesz odejść od takiej matki która - no właśnie, jest jak sama piszesz toksyczna. Wiem że ciężko jest się uwolnić od toksycznych ludzi tym bardziej kiedy są rodziną, ale w tym wypadku powinnaś tak zrobić nie tylko dla swojego zdrowia psychicznego ale też fizycznego. Z tego co piszesz, psychicznie jesteś całkowicie oddana matce mimo że dosłownie cie wytresowała tak abyś jej była posłuszna jak pies. Może masz tak wrażliwą psychikę i nie umiesz się znaleźć jakiegoś mieszkania na wynajem i się wynieść tylko siedzisz z nią i dajesz sobą pomiatać. Bo sama widzisz że matka się z tobą w ogóle nie liczy. Rodzeństwo nie jest tak zaangażowane w pomoc bo wiedzą że ty całe życie siedzisz z matką. Założę się że rodzeństwo od niej uciekło, a ty w jakiś sposób jesteś przez nią jak przez bluszcz opleciona i nie potrafisz się wyrwać. Myślę że pierwsze kroki do uwolnienia się od takiej toksycznej osoby są ciężkie bo ty nie jesteś od niej uzależniona w sposób fizyczny, tylko twoja psychika nie umie się od niej uwolnić. Mam wrażenie że ty, mimo tego jak matka zachowuje się wobec ciebie, wykorzystuje twoją wrażliwość i dobre serce, nie umiesz w żaden sposób postawić jej granicy. Nie umiesz jej dać do zrozumienia że nie jesteś małą i bezbronną dziewczynką którą ma prawo kontrolować. Rozmawiałaś z psychologiem. Zapytał cię czy ją kochasz? Więc teraz ja także zapytam czy ty ją kochasz, czy jesteś nadal z nią bo się jej boisz i tego że może ciebie zacząć oskarżać po twoim odejściu? W zasadzie ty nie powinnaś chodzić do psychologa ale do psychoterapeuty. Twoje problemy trwają długi czas i nie wiesz jak sobie z tym wszystkim poradzić. Ty nie umiesz podjąć decyzji i sie wyprowadzić. Boisz się i jesteś szantażowana przez matkę że jeżeli sobie kupisz szafę to ona ją w jakiś sposób zniszczy. Więc ile czasu jeszcze chcesz żyć z taka osobą? Z nią nie ułożysz sobie życia jak normalna osoba. Ona nie da ci stworzyć normalnego życia o ile sama od niej nie odejdziesz. Im dłużej z nią mieszkasz tym dłużej ona swoim zachowaniem chce cię przekonać że bez niej jesteś nic nie warta. Im dłużej będziesz z nią tym dłużej będziesz zniewolona psychicznie przez nią. Masz wybór, albo odejść od niej i niech w końcu rodzeństwo się wykaże swoją empatią wobec niej, niech rodzeństwo się nią zajmie. A ty zajmij się sobą, swoim zdrowiem, poznaj fajnych ludzi, kup sobie szafę jaką chcesz i za ile chcesz. Uwolnisz sie od niej i poczujesz że wór kamieni spada ci z ramion. Ale to ty musisz się na takie kroki zdecydować. Masz swój rozum i twoja matka nie powinna twoim życiem sterować bo to Twoje Życie. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

matka powinna dostać spadek po rodzicach (toczy się sprawa spadkowa), dzięki któremu mogłaby mieć opiekę, ale uniemożliwia mi załatwianie adwokata z nią. Bo kiedy mam wreszcie urlop strzela focha, że skoro do tej pory nic nie zrobiłam to i teraz nie zrobię. Ona naprawdę nie chce zrozumieć, że ja zawalę pracę, bo do tego urlopu dotrwałam cudem. Rodzice nasyłali policję do mojego przedszkola, żeby mamę wymeldować z mieszkania, które sobie załatwiła. W przedszkolu traktowali mnie tak, że z niego uciekłam jako dziecko. A ja ponoszę konsekwencje jej krzywd.

Odnośnik do komentarza

Nie da się tego pojąć, psychika normalnie jej nie funkcjonuje, my tu nie jesteśmy w stanie Ci pomóc, bo jak byś nie zrobiła, będzie źle. 

Jakbyś się wyprowadziła, to tak toksycznie jesteś uzależniona od matki, że byłoby Ci pewnie też ciężko, po drugie matka nie za bardzo może mieszkać sama.

Ale jakbyś chciała się wyprowadzić to to nie będzie problemu ze sprzętem, ludzie dużo rzeczy oddają za darmo, może warto spróbować. 

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

dziękuję Wam za wpisy, dużo dla mnie znaczy dobre słowo, bo przez lata przez brak życzliwej osoby przechodziłam kolejne załamania nerwowe. Psycholog pytał, czy uważam, ze matka mnie kocha.  A dla mnie najgorsza jest ta jej pogarda, a pogardę mam w co którejś pracy. Ona jest w swoich słowach jak najgorsza szefowa. I raz jest słodka kiedy jej pasuje a najczęściej wylewa na mnie swoje frustracje. Najgorsze, że jestem tak zmęczona, że kupienie produktów i ugotowanie zupy to dla mnie wyczyn.  Mieszkając z nią chociaż kupuję dla nas obydwu (masę jedzenia wyrzucam). I słucham ciągle "nie żryj tyle, żresz jak świnia" a potem "więcej nie ugotuje, bo się marnuje". Oblewa mnie pomyjami słownymi za to, że nie je i za to,  że jem.  Rozumiem lęk przed śmiercią, matka ma swoje lata, jest schorowana. Ale czy trzeba z kogoś robić szmatę, żeby się dobrze czuć samemu?

 

Odnośnik do komentarza

Czyli przy matce też trzymają cię sprawy prawne. Ale w związku z tym że masz rodzeństwo, oni też powinni się zaangażować w to aby pomagać matce. W końcu to nie tylko twoja matka, ale także twojego rodzeństwa. Na twoim miejscu bym znalazła mieszkanie, wyprowadziła się i poinformowała tylko matkę że teraz adwokatem i wszystkimi sprawami spadkowymi będzie się zajmowała reszta rodzeństwa i ona. Zostaw ją, załatw sobie dobrego psychoterapeutę bo widać że sama musisz zadbać tylko o siebie i o swoje zdrowie. Jak się nie wyprowadzisz to matka doprowadzi cię do choroby psychicznej. Po co ci to. Twoją matkę ty nauczyłas że może ciebie wykorzystywać. To teraz od ciebie zalezy czy się od niej uwonisz i tak naprawdę od jej toksycznego zachowania i życia. Nikt za ciebie tego nie zrobi. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Tak, to nie tylko sprawy codzienne. Matka nawet jak o coś prosi to dysponuje "kupisz mi" a polecenia egzekwuje. Ona wydaje mi polecenia z drugiego pomieszczenia, gdy np. przyciągnę zgrzewkę wody i inne zakupy w upał wózkiem ze sklepu i myję ręce nie słysząc co ona mówi. Dla niej "skocz do sklepu" to takie polecenie, jak dla nastolatka co nie ma co robić i co chwila może skakać po 1 rzecz... A ja haruję jak wół, żyję w niedoczasie i na materiały do pracy wydałam w tym roku 10% pensji. Teraz nadal choruję mimo antybiotyku. Nie mogę poprosić o zmianę sposobu komunikacji, bo i tak cały czas chodzi mi w słowo. Dobrze, że czasem użyje słowa dziękuję. Nawet ubrania, które kupiłam w końcu, bo w chorobie miałam czas je kupić to "szmaty", ale sama mowiła, że nikt tak nie chodzi jak ja, bo wyglądam strasznie.

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, Gość kompletne zero napisał:

matka powinna dostać spadek po rodzicach (toczy się sprawa spadkowa), dzięki któremu mogłaby mieć opiekę

A co ma opieka do spadku? 

Piszesz tak nieskładnie, że trudno Cię zrozumieć. 

25 minut temu, Gość kompletne zero napisał:

Rodzice nasyłali policję do mojego przedszkola, żeby mamę wymeldować z mieszkania, które sobie załatwiła.

 Z tego nic nie da się zrozumieć. 

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

opieka kosztuje a panie liczyły sobie jakiś czas temu 2tys.+mieszkanie i utrzymanie. W dzieciństwie byłam formalnie bezdomna aż do pójścia do szkoły, bo moi dziadkowie dopilnowali wymeldowania matki i nas z mieszkania matki a ojciec nie zameldował nas nigdy (uważając się cały czas za mojego kochanego tatusia). Moja matka teraz każdą szansę, którą mi dało życie stara się wyzerować. Udało się jej przez wiele lat, że rezygnowałam bez walki z różnych szans, bo tak mnie ukatrupiła psychicznie.

Odnośnik do komentarza
Gość kompletne zero

Awanturę miałam nawet o to, że sąsiad puszcza głośno muzykę z bluzgami (niektórzy młodzi tego słuchają zanim zrozumieją,że nie warto). Przyszłam do domu zmęczona i powiedziałam, że tego nie wytrzymam. Na drugi dzień rano obudziła się i agresywnie zapytała "coś ty mu powiedziała".  Sąsiad muzyki już tak głośno nie puszcza, bo w końcu 3 dni potem delikatnie go o to poprosiłam. I choć ma patologiczną pijącą mamusię, to on prośby posłuchał a moja matka zdążyła mnie zrugać jak psa.

Odnośnik do komentarza

Teraz choruję, więc ma trochę czasu, ale na codzień najgorsza jest ta gonitwa, to "dzianie się" non stop. Ten młyn i hałas w pracy a po pracy ciągłe żądania i niezadowolenie. Dziękuję za wpisy. Muszę jakoś zaplanować kartony, bo nie będę mieć jak się poruszać tam, gdzie się wyniosę, jeśli zapakuję do worków wszystko. Jak idiotka martwię się, kto jej zrobi zakupy, ale ona twierdzi, że sobie świetnie poradzi. Może zna jakiegoś księdza, skoro jak twierdzi zapisze na Caritas co ma.

Odnośnik do komentarza

Na fejsbooku sa grupy, gdzie ludzie oferuja oddanie roznych rzeczy za darmo, bardzo czesto mebli.

Moze trzeba poobserwowac.

Powinnas sie wyprowadzic i powoli, powoli zaczac dostrajac do normalnosci.

Piszesz o roznych rzeczach, ktore musialas uslyszec. Najgorsza jest jednak ta agresja wyrazana nie wprost, ta nuema: " nie daje ci zycia" " nie daje Ci oddechu" " nie daje Ci przestrzeni" " nie daje Ci bezpieczenstwa"...

A wiec jesli nie mozesz sama ani oddychac, ani miec przestrzeni to tak jakbys nie mogla zyc.

Musisz sie od matki oderwac. Nie masz obowiazku dzwigac jej i jej demonow. To jest przykre, bo tej bezpiecznej bazy mualas nayczyc sie od matki... Najwaznuejsze zebys teraz nie odcinala sie by przyjmowac i uczyc sie tego od zycia.

Szafa meble jakis napewno sie znajda. Lepszy swoj lichy kat ale swoj.

Trudno Ci sie bedzie odzwyczaic duchowo od niej- bo takie obciazenia - tak dramatyczne do czlowieka troche przywieraja.

Trzeba bedzie czasu

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Gość kzero napisał:

Teraz choruję, więc ma trochę czasu, ale na codzień najgorsza jest ta gonitwa, to "dzianie się" non stop. Ten młyn i hałas w pracy a po pracy ciągłe żądania i niezadowolenie. Dziękuję za wpisy. Muszę jakoś zaplanować kartony, bo nie będę mieć jak się poruszać tam, gdzie się wyniosę, jeśli zapakuję do worków wszystko. Jak idiotka martwię się, kto jej zrobi zakupy, ale ona twierdzi, że sobie świetnie poradzi. Może zna jakiegoś księdza, skoro jak twierdzi zapisze na Caritas co ma.

Najgorsza jest gonitwa mysli na bezdechu. Oddychaj ?

 

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

. Nie wiem czemu nie umiesz odejść od takiej matki która - no właśnie, jest jak sama piszesz toksyczna. Wiem że ciężko jest się uwolnić od toksycznych ludzi tym bardziej kiedy są rodziną, ale w tym wypadku powinnaś tak zrobić nie tylko dla swojego zdrowia psychicznego ale też fizycznego. Z tego co piszesz, psychicznie jesteś całkowicie oddana matce mimo że dosłownie cie wytresowała 

Jak die nie fostalo tej bezpiecznej bazy, jak wyvhodzi sie z takiej klaustrofobi... Zwyczajnie nie ma sie przesyrzeni wystarczajace i pewnosci ktore wydawalyby sie zwyczajne.. kto tak traktowany, przezywa autoagresje za kzadym nowym przedsiewzieciem. Toksyczna matka pomieszkuje nie tylko za sciana pokoju, ale tez jest rozgoszczona w psychice... To tam glownie ma swoje rzady  i to sa lata terapii by z takie autoagresji nasiaknietnej przez bycie z podla bliska osoba uzdrowic.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...