Skocz do zawartości
Forum

Czy ktoś oceni ta sytuację i szczerze doradzi?


Gość 00338

Rekomendowane odpowiedzi

Tutaj raczej jest taka zasada, ze ktos opisuje problem, ktory go niepokoi i wtedy Ci, którzy akurat zajrzeli, przeczytali i wydaje im sie, ze cos mogliby na ten temat powiedziec a akurat mają czas- to odpisują.

Z tym, ze jest to wystawianie problemu przez anonimową osobę publicznie i czasem odpowiedzi bardzo nie pasują, wręcz irytują autora. Czyli autor napiszal, chcialby usłyszec to co on i tak mysli a Tu niektorzy mają zupelnie odmienne zdanie i jego to boli, smuci, denerwuje ale też czasem jest tak, ze jednak on dziekuje, bo sam z siebie nie pomyslał, ze na ten temat mozna tez tak inaczej spojrzec.

 

Twój wybór.

Odnośnik do komentarza

Owszem, tutaj się tacy znajdą lecz trzeba liczyć się z tym, że ilu ludzi tyle może być opinii. Nasza ocena sytuacji może być niewygodna dla autora. Będziemy prawdo podobnie zadawać wnikliwe pytania, aby dać jak najtrafniejszą radę. Jeśli jesteś gotowa/y to zapraszamy ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Po prostu jestem bardzo zapracowana i chciałam się upewnić czy jest sens pisać. Ja poświęcę około pół godziny na tekst i miałby zostać bez odzewu? Zdenerwowałabym się ?

A jeśli chodzi o odmienne zdanie, to jak Najbardziej cenię ?

 

Ok. Więc napiszę szczerze i proszę o szczera opinie. Zarówno wasza osobista  jak i waszego otoczenia. 

Czyli jeśli wiecie jakby inni pomyśleli o tej sytuacji i co by doradzili, to też możecie napisać. Ja myślę tak i radzę tak, x i y i z tak. "

 

Mam kuzyna. Nie wychowywaliśmy się razem, a w ciągu życia widzieliśmy może kilka razy przy okazji różnych świąt widziałam podobne tematy na forum, ale właśnie...podobne. Żadnej rady dlatego pisze tutaj. 2 miesiące temu  był pogrzeb jego mamy. Rozmawialiśmy, zaczęliśmy się przytulać w ramach pocieszenia,  w zasadzie jest jak obcy facet. Na nieszczęście dla mnie - atrakcyjny. Tym bardziej jest to niezrozumiałe, bo jestem bardzo wybredna i w ciągu całego 25 letniego życia może ze 3 chłopaków mi się podobało, reszta była ble. A on mi się cholernie podoba. 

Kiedyś go po prostu lubiłam, podziwiałam w pewnym sensie, z bezpiecznej odległości. Nie myślałam o nim. Opowiadał mi jak mu z narzeczona nie wyszło, że czuję się samotny i jeszcze śmierć matki.. Zrobiło mi się go żal. Całe życie pod górkę. Niedowartościowany choć bardzo wartościowy - inteligentny, wrażliwy, czuly, pomocny.. Nie czułam nic, to była litość. Pomyślałam że zabije jego samotność i sprawie by uwierzył w siebie. Trochę go komplementowałam, przytulałam się, dzwoniłam, może trochę się bałam ze coś sobie zrobi bo mówił że ma najgorsze myśli. Potem już poszło. Tak szybko że nie zapanowałam nad tym. Po prostu siedzieliśmy kilka razy smai wieczorem...widzialam jak na mnie patrzy itp, też mnie to dowartościowało nie powiem ze nie.. Flirtowal ze mną itd i stało się - nawiązaliśmy coś jakby romans.. Od początku czułam się z tym źle, opierałam a dla niego to było takie naturalne - ja w ramach poświęcenia, by go uszczęśliwić godziłam się na to ale teraz widzę że po prostu się zakochałam - wcześniej był pociąg fizyczny który próbowałam tłumic i jednocześnie to obrzydzenie no bo rodzina jakby nie patrzeć. Przespaliśmy się ze sobą. Było świetnie on był czuły ale wymiotowałam następnego dnia i potem powtórka z rozrywki. Na co dzień mam silna wolę jestem logiczna a tutaj jakby mi odjęło siły... Nie wiem jak to się stało ale tak mi źle z tym 

Postanowiłam urwać kontakt a on zabiega, płacze ze się zakochal i chce ze mną być. Chciał zamieszkać ze mną. Rodzina już wie. Gdyby był obcy ale nie jest... 

Grozi samobójstwem 

Minęło trochę czasu a on nadal to samo.. Wpadł w jakąś obsesję 

Widzieliśmy się raz.. Oczywiście nie traktował mnie jak kuzynki. Mimo uszu puszczał to co mówię, że nie można, że za daleko to poszło. On patrzy długi czas, nic nie mówi, podchodzi, całuje. Przycisnął mnie do ściany i całował po szyi i twarzy aż zawrzeszczalam bo prośby nie pomogły i dopiero mnie puścił... Niedobrze mi jak o tym pisze. Miała być trochę zabawa trochę pomoc z litości a wyszedl taki klops... Co robić z rodziną jak się wytłumaczyć? On się nie wstydzi., mówi wszystko, oskarżyć go o kłamstwo? 

Odnośnik do komentarza

Czas leczy rany... Zrobiłaś duży błąd dopuszczając do powstałej sytuacji, ale mleko się wylało, trzeba przecierpieć... Nie możecie być razem i to musi wystarczyć na wyleczenie się z tej miłości. 

Rodzinie powiedz prawdę. 

Odnośnik do komentarza

Zrobiłaś duży błąd bo przekroczyłaś granice. Świadomie. On też to zrobił. Oboje jesteście winni. Musisz zakończyć znajomość. Bedzie to trudne bo to rodzina ale nie masz wyjścia. Chyba że chcesz być w kazirodczym związku.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Gość 00338 napisał:

Pomyślałam że zabije jego samotność i sprawie by uwierzył w siebie. Trochę go komplementowałam, przytulałam się, dzwoniłam, może trochę się bałam ze coś sobie zrobi bo mówił że ma najgorsze myśli. Potem już poszło.

Witaj. Więc jakby nie patrzeć to ty zaczęłaś zabawę.

14 godzin temu, Gość 00338 napisał:

ja w ramach poświęcenia, by go uszczęśliwić godziłam się na to ale teraz widzę że po prostu się zakochałam - wcześniej był pociąg fizyczny który próbowałam tłumic i jednocześnie to obrzydzenie no bo rodzina jakby nie patrzeć.

Zabawa w litość i pomoc zakończyła się dla ciebie kiepsko bo z tego wyszło że jednak nie tylko on się zakochał ale ty też. Jak z nim spałaś to nie czułaś obrzydzenia. Jeszcze raz napiszę że sama do tego dopuściłaś, nie postawiłaś granicy między wami. Sama chciałaś "zabić jego samotność" i ci się udało tylko nie pomyślałaś co dalej może się wydarzyć.
 

14 godzin temu, Gość 00338 napisał:

Miała być trochę zabawa trochę pomoc z litości a wyszedl taki klops... Co robić z rodziną jak się wytłumaczyć? On się nie wstydzi., mówi wszystko, oskarżyć go o kłamstwo? 

W tej chwili nie sądzę żebyś była w nim zakochana, jak wcześniej napisałaś, raczej uważam że boisz się to że on mówi o was jasno i wyraźnie. Ty się tego boisz. Chcesz go oskarżyć o kłamswo? A gdzie on kłamie? Przecież chciałaś. Więc czemu chcesz zwalić winę na niego? Wystraszyłaś się nie tylko uczucia z jego strony ale i reakcji rodziny. W zasadzie nie musisz nic rodzinie tłumaczyć, bo to nie ich sprawa. Wyjaśnij z kuzynem wszystko od poczatku do końca. Lepiej żeby wiedział że ty robiłas to z litości. A on się zakochał bo pomyślał że ty go też kochasz ale nie jako kuzyna. Dawałaś takie znaki, przespałaś się z nim, więc miej cywilną odwagę z nim szczerze pogadać. Pzdr.

 

Odnośnik do komentarza

Sluchaj Ty nie musisz dzwigac jego ciezarow... A on tej bliskosci potrzebuje bo nie daje rady sobie...

 

Mezczyzni tacy samotni , na dnie rozpaczy...ojej. to jest cos strasznego. Taki facet nie szuka kobiety...moze matki ktora stracil i ta relacja z jednej strony bezpieczna bo "rodzinna" z drugiej strony przekroczenie tabu. Ja czuje wstret, po prostu wstret.

On szuka usnierzenia bolu, cierpi, ale to nie Twoja wina wiec konsekwetnie uciekaj.

Acha- Tak -  ja bym sie przed rodzina wyparla. Jesli facet namieszal i jeszcze to rozpowiada to kompletnie jest nieodpowiedzialny. Nie ch go uznaja za pomylonego, Ty masz muec spokoj. On widzi teraz tylko swone potrzeby przed oczami a Ty niepotrzebnie sie wciagnelas jako nianka.

Ja nie wiem czy mezczyzni maja jakos inaczej w glowach, czy to jest takie przyzwolenie kultury na taka nieodpowiedzialnosc  Gorzej sobie radza i obciazaja tym innych...no w historiach na firum bynajmniej to widoczne.

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

. Chcesz go oskarżyć o kłamswo? A gdzie on kłamie? Przecież chciałaś. Więc czemu chcesz zwalić winę na niego? Wystraszyłaś się nie tylko uczucia z jego strony ale i reakcji rodziny. 

 

Loraine, mysle ze to ze on to rozpowiada- on sie zachwuje jak dziecko ktore bedzie rzucac zabawkami w sciane niewiadomo po co.Po co mowi o tym rodzinie? 

Jak sie takie rzeczy dzieja to niestety ale trzeba zamiesc pod dywan,  jakby byl gentelmanem to by jednak jakas delikatnisc wobec sprawy zachowal.

Jesli jej nie zachowal to niestety ale wg mnie zasluguje na ten sam brak delikatnosci. Facet jest w jakiejs rozpaczy, rzeklabym niebezpiecznej rozpaczy..

 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Agu napisał:

.Po co mowi o tym rodzinie? 

Bo się zakochał i nie widzi innej możliwości aby ją zatrzymać. Żeby sobie autorka mogła z tym poradzić to z nim to musi załatwić. Albo da coś szczera rozmowa z jej strony, wyjaśnienie mu że ona tak zrobiła z litości i zakończenie tematu. A jak nie pomoże to urwanie znajomości. A rodzinie nic nie tłumaczyć. Tłumaczy się osoba winna. On może się czuć oszukany, więc nie osądzam go od czci i wiary. Raczej próbuję zrozumieć sytuację opisaną. Autorka napisała że to była litość w jego stronę. Jeżeli ktoś ma niskie poczucie wartości i dostaje takiego kopa że czuje się nagle kimś istotnym, liczącym się w czyimś życiu to jest to problem nie tylko jego ale jej. Bo pewne sprawy powinny być przez nią postawione jasno i klarownie. Chłopak stracił rodzica, rozstał się z narzeczoną, może nie uważał się za kogoś fajnego czy mądrego. Nagle autorka  ulitowała się bo szkoda. Ok, można przytulić, pogadać, wysłuchać. Ale sama też zgodziła się na seks. A za sprawami łóżkowymi zawsze idą jakieś konsekwencje. Tym bardziej że on uważa że ona go kocha. Czy autorka zaprzeczyła, powiedziała mu otwarcie że nie, że to zrobiła z litości - nie. Nie ma tak że jedna strona jest tutaj winna tego co się dzieje. Niestety jest akcja i jest reakcja. I tego autorka nie przewidziała, mimo że jednak powinna. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Trudna sytuacja. Zgadzam się, że Ty jesteś prowodyrem, bo pocieszać można w inny sposób. Dodawać wiary w siebie tym bardziej, bo co to za sposób na komplementy i łóżko? Facet ma problemy emocjonalne a może nawet psychiczne, a Ty zamiast pomóc mu np. wysyłając go na terapie, wspierając w tej terapii, zachowując się jak siostra(!) to zabawiłaś się w jego dziewczynę. Co ewidentnie pogorszyło jego stan. Nie bez powodu ktoś wymyślił powiedzenie, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Zrobiłaś źle i to jest nie do podważenia, ale on stosując szantaż emocjonalny ( o samobójstwie) udowodnił, że potrzebuje pomocy psychologicznej a może nawet psychiatrycznej. Tylko, że to mu trzeba było już dawno temu powiedzieć, bo teraz może nie uwierzyć ?  W kwestii rozgadania rodzinie... cóż... tego nie powstrzymasz. Gdy będzie chciał to zrobi to. Jest rozgoryczony, ślepo zakochany, rozczarowany i prawdo podobnie zaburzony. Możesz ewentualnie nieco zmienić wersje wybielając siebie i obracać kota ogonem, ale osobiście nie pochwalam takich zachowań. Jednak -moim zdaniem- nie uda się wyprzeć całkowicie, gdyż kłamstwo ma krótkie nogi, a gdy ktoś zna mowę ciała to i tak się zorientuje ?

Co możesz zrobić? Pogadać z nim ale tak stanowczo i powiedzieć np., że chciałaś go dowartościować, dodać wiary w siebie ale obrałaś złą metodę, bo sama się w niej zgubiłaś. Że on zawsze potrzebował pomocy psychologicznej, a teraz tym bardziej, że powinien zapisać się do specjalisty, ze nie chciałaś go skrzywdzić. Możesz nawet przeprosić za skrzywdzenie i sprowokowanie sytuacji. To tak na gorąco co mi przyszło do głowy. A jeśli nie zechce wziąć tego pod uwagę to już nic nie możesz zrobić, tylko się odizolować. A rodzinie szczegółowo nie musisz się tłumaczyć. Ewentualnie możesz poprosić by pomogli go przekonać na leczenie, bo Ty próbowałaś i nie przyniosło rezultatu i tyle.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Nie no odpowiedzialnosc jest obu...ewidentnie. 

Tylko efekty pokazuja, kto bardziej tego potrzebowal.  I to a propos pomagania: tak sie nie pomaga... a doraznie, aby bylo lepiej.

ktos glodny, bedzie chcial wiecej, wiecej i wiecej. To odpala cala machine na koncu ktorej z wybawiciela ktos  staje sie winowajca- bo oczekwan bez dna spelnic sie nie udalo...

Pomijam juz kwestie kulturowego tabu, ktore zostalo przekroczone.

Prostych rzeczy nie powinno sie komplikowac a tworzenie takich relacjii to komplikowanie spraw, ktore kultura ustalila.

Podobnie mlodziez czesto nie ma homoseksualnej orientacji.. ale eksperymentuje , szuka. Dla mnie to ladowanie sie w pomieszanie jak w sytuacji powyzej.

On musi zapomniec. Nie jestes w stanie mu pomoc. Nie rozmawiac, nie odpowiadac, powiedziec raz i stanowczo i to uciac to dorosly facet.

Odnośnik do komentarza
39 minut temu, appendix napisał:

Możecie wziąć ślub cywilny.

???

A wiec sprawa rozwiazana ?.

19 godzin temu, appendix napisał:

.Ja nie za bardzo to lubiłem ale robiłem to na jej prośbę.

 

Czyli z litosci, byles ta strona litujaca sie wowczas ?.

Wygarnales jej to kiedys, Ze Cie wmanewrowala w ten nieuczciwy uklad??

Odnośnik do komentarza

Slub kościelny też mogą wziąć, za zgodą biskupa. Kiedyś to było normalne, a nawet dobrze widziane,że ludzie pobierali się w rodzinie. Wiem to na 100%,bo moja babcia z dziadkiem byli ciotecznym rodzeństwem i jakby tego mało, to ich córka, a moja ciocia, tez wyszła za mąż za ciotecznego brata. Jedni i drudzy brali slub w kościele. No to było dość dawno i takie śluby, nie były niczym gorszącym ,ani napiętnowanym.  To teraz robi się z tego jakieś kazirodztwo. Czasy się zmieniły. 

Odnośnik do komentarza

Ślub cywilny

Wszystko zależy od stopnia pokrewieństwa. Jeśli chodzi o ślub cywilny - w świetle prawa nie mogą zawrzeć małżeństwa krewni w linii prostej oraz rodzeństwo. Krewni w linii prostej to przodkowie i potomkowie tj. rodzice, dzieci, wnuki, dziadkowie itd. Pozostali krewni – czyli kuzyni mogą zawrzeć małżeństwo bez przeszkód.

Ślub kościelny

W przypadku ślubu kościelnego, nie jest on dozwolony pomiędzy krewnymi w linii prostej, przy czym chodzi zarówno o dzieci małżeńskie jak i pozamałżeńskie. Inaczej jest w przypadku tzw. krewnych w linii bocznej. Nie mogą zawierać małżeństw aż do czwartego stopnia włącznie.

ze strony infor.pl.
 

 

Odnośnik do komentarza

Przecież oni nie mają zamiaru się pobierać, więc tu nie o to chodzi, nawiasem mówiąc prawo prawem, ale jak dzieci będą się rodziły z wadami genetycznymi, to żadne prawo tego nie zmieni, więc trzeba się kierować bardziej rozumem niż prawem w takiej sytuacji. 

Autorka nie ma z tym ma problemu, wręcz odwrotnie, wmanewrowała się w tę relację i musi jakoś z niej  wybrnąć. Jeśli powie prawdę rodzinie, to ta, pomoże jej się uwolnić od nieobliczalnego wielbiciela. 

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Przecież oni nie mają zamiaru się pobierać, więc tu nie o to chodzi, nawiasem mówiąc prawo prawem, ale jak dzieci będą się rodziły z wadami genetycznymi, to żadne prawo tego nie zmieni, więc trzeba się kierować bardziej rozumem niż prawem w takiej sytuacji. 

Autorka nie ma z tym ma problemu, wręcz odwrotnie, wmanewrowała się w tę relację i musi jakoś z niej  wybrnąć. Jeśli powie prawdę rodzinie, to ta, pomoże jej się uwolnić od nieobliczalnego wielbiciela. 

Skoro został poruszony ten temat... A swoją drogą to czy dzieci np. kuzynostwa mogą mieć wady, to musi ustalić lekarz podczas porady genetycznej. Podobno przyjęło się uznawać pokrewieństwo do 3 stopnia czyli bracia/siostry cioteczne i bliższa rodzina. Zbierane są wszelkie informacje i jest ustalane czy w rodzinie były zawierane czesto związki pomiędzy osobami z rodziny. Specjalista z zakresu genetyki klinicznej ocenia prawdopodobieństwo wystąpienia u potomstwa danej pary chorób genetycznych na podstawie wywiadu.
Skoro partnerka na włąsne życzenie umiała się wmanewrować to niech teraz się wymanewruje.  Oni obydwoje ponoszą za tą sytuację odpowiedzialnosć. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.08.2020 o 20:48, Gość Sikorka napisał:

To teraz robi się z tego jakieś kazirodztwo. Czasy się zmieniły. 

Bo udowodniono, że dzieci z takich związków są bardziej narażone na wady genetyczne i niekoniecznie z linii prostej. Geny uśpione czasem ujawniają się dopiero po kilku pokoleniach. Czasem ktoś pyta skąd dziś tyle kalectw i chorób u dzieci. Moze właśnie stąd. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...