Skocz do zawartości
Forum

Czy ideał istnieje?


Gość Agnieszka28

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Agnieszka28

Hej! Pisze, ponieważ potrzebuję obiektywnej oceny i chyba też wsparcia. Pół roku temu rozstałam się z chłopakiem po ponad 2 latach związku. Mam pytanie czy jeśli już minęło tyle czasu to czemu zaczynam go idealizować, czemu nie widzę jego wad i czemu za nim tak bardzo tęsknię? Ile to będzie jeszcze trwało? Czy jest możliwe ponowne zakochanie w kimś innym, jeśli nasz były parter był wartościowym człowiekiem? Niestety na pewno nie ma szansy na powrót, ani teraz ani w przyszłości. To jest pewne. Chciałabym z tego się wyleczyć, ale nie wiem jak. Teraz bardzo dużo siedzę w domu i chyba zaczynam popadać w depresję. Pomóżcie mi jakoś. Proszę. 

Odnośnik do komentarza

Uważam, że ideał to kwestia indywidualna. Niby nie istnieje, ale każdy ma swój. Uważam że trzeba sobie po prostu uświadomić, że nie ma takich samych ludzi i drugi taki się nie powtórzy, ale może będzie ktoś lepszy jak się otworzysz. Najlepszym lekiem jest nowa miłość. Tak mi się wydaje. Wiem że trudno się nastawić na kogoś nowego, ale jestem pewna, że warto spróbować. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.05.2020 o 22:21, Gość Agnieszka28 napisał:

czy jeśli już minęło tyle czasu to czemu zaczynam go idealizować, czemu nie widzę jego wad i czemu za nim tak bardzo tęsknię?

A co robiłaś w ciągu tych 2 lat? Myślałaś o nim? Pozbyłaś się wszystkiego co Ci go przypominało? Masz jakąś swoją pasję, zainteresowania, które zajmowały Ci czas?

W dniu 11.05.2020 o 22:21, Gość Agnieszka28 napisał:

Ile to będzie jeszcze trwało? Czy jest możliwe ponowne zakochanie w kimś innym, jeśli nasz były parter był wartościowym człowiekiem?

Tyle będzie trwało ile będziesz go karmiła uwagą. A czy on jeden na całym świecie jest wartościowy?

W dniu 11.05.2020 o 22:21, Gość Agnieszka28 napisał:

Niestety na pewno nie ma szansy na powrót, ani teraz ani w przyszłości. To jest pewne.

"Niestety" przykuło moją uwagę. Znaczy nadal chcesz z nim być, stale o nim myślałaś, wspominałaś, nie żyłaś własnym życiem, tylko jego życiem. Jest tak?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28

Chyba źle mnie zrozumiałaś, ja rozstałam się pół roku temu, a byłam z nim 2 lata. Od rozstania nie umiem wziąć się w garść, raz jest lepiej, a raz nie. To prawda nie umiem żyć swoim życiem, ciągle o nim myślę, zastanawiam się co robi, z kim i jak się spotyka. Wszystko mi o nim przypomina, miejsca, sytuacje czy nawet osoby. Ja chyba mam na jego punkcie już jakąś obsesję. Próbuję czymś się zająć, żeby nie myśleć, ale to jest tylko na chwilę, bo jak tylko to skończę to znów wszystkie wspomnienia, myśli o nim wracają jak bumerang. Chyba problem tkwi w tym, że ja do niego ciągle coś czuję i go ciągle idealizuję i nie wierzę, że ktoś może być taki wartościowy jak on. Wiem jacy są faceci i ciężko trafić na fajnego i wartościowego. Mam wrażenie, że straciłam miłość mojego życia, taki mój ideał faceta - tego się najbardziej boję i jak tylko o tym tak myślę to zaczynam mieć depresję i nie chce mi się żyć. A piszę, że ,,niestety", bo nie potrafię pogodzić się z rozstaniem, ze stratą i z porażką. Napisałam tu, bo szukam pomocy w tym moim zakręcie. Czy ideał jest tylko jeden? Czy tylko raz można się zakochać? Ja czuję, że nigdy się nie zakocham, bo moje serce ciągle jest przy nim, chociaż go fizycznie już nie ma, ale ciągle on jest w moim myślach. Ja naprawdę próbuję go z stamtąd wyrzucić, ale nie wiem jak, nie potrafię. Tęsknię za nim, a nie chcę. Chcę zapomnieć i żyć od nowa. A co będzie jak go przypadkiem spotkam na ulicy z jakąś nową dziewczyną? Bardzo się tego boję, bo widać po mnie, że bardzo przeżywam to rozstanie i cierpię. 

Odnośnik do komentarza

Hmmm, czy mialas obsesje na jego punkcie rowniez w trakcie trwania zwiazku?

Pol Roku zaloby po rozstaniu z Kim's kogo znalo sie tylko 2lata, to discuss dlugo ake nic nie wiem o intensywnosci tego zwiazku, ani o tym woim bykyn chlopaku, jak cie traktowal na przyklad...

Zadreczasz sie chyba na wyrost, jesli sie rozstaliscie to nie byl idealem niezaleznie od przyczyny rozstania ?

Mysle ze za kazdym razem mysli sie ze znalazlo sie perfekcyj a osobe, az do rozstania haha, ale gdy juz sie znajdzie, nie bedziesz musiala pytac, zobaczysz... Perfekcyjny partner po prostu sie znajduhe Sam, nic wymuszonego, zadnych podchodow I dziecinnych walk o to kto jest rzadzacym. Twoj ex absolutnie nie byl idealem, bo z idealem nugdy nie mialabys syt sprzed Pol Roku, takze glowja do gory, ten prawdziwy jeszcze sie nie znalazl

Xx

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Witaj Agnieszka 28, a czy przed tym chłopakiem byłas w jakimś związku? Czasami po rozstaniu zapominamy chwile które były w zwiazku złe, lub niefajne, jakieś kłótnie. Czasami pamietamy tylko te fajne chwile bo być może jest to jescze ten czas żałoby po związku. A każdy potrzebuje czasu. Jednemu wystarczy tydzień, innemu miesiąc i ktos inny zbiera się dłużej niż rok. Natomiast na to ma wpływ też jak było między wami w zwiazku, czy już w ciągu tych 2 lat nie idealizowałaś go. A ostatecznie okazało sie że to nie jest taki idealny facet dla ciebie. Czegoś nie zauważałaś, coś może pominęłaś i ten jego obraz był taki piekny i tak na niego patrzyłas przez różowe okulary że może nie widziałaś jaki jest faktycznie.Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jeśli był taki idealny (nie, nie ma ideałów), to dlaczego rozstaliście się?

Czy może to Twój wątek, bo problem podobny? 

 

W dniu 13.05.2020 o 14:14, Javiolla napisał:

A co robiłaś w ciągu tych 2 lat? Myślałaś o nim? Pozbyłaś się wszystkiego co Ci go przypominało? Masz jakąś swoją pasję, zainteresowania, które zajmowały Ci czas?

 

W dniu 13.05.2020 o 14:14, Javiolla napisał:

Tyle będzie trwało ile będziesz go karmiła uwagą. A czy on jeden na całym świecie jest wartościowy?

Masz odpowiedź i nikt za Ciebie problemu nie rozwiąże, jeśli:

W dniu 13.05.2020 o 21:29, Gość Agnieszka28 napisał:

To prawda nie umiem żyć swoim życiem, ciągle o nim myślę, zastanawiam się co robi, z kim i jak się spotyka. Wszystko mi o nim przypomina, miejsca, sytuacje czy nawet osoby. Ja chyba mam na jego punkcie już jakąś obsesję. Próbuję czymś się zająć, żeby nie myśleć, ale to jest tylko na chwilę, bo jak tylko to skończę to znów wszystkie wspomnienia, myśli o nim wracają jak bumerang. Chyba problem tkwi w tym, że ja do niego ciągle coś czuję i go ciągle idealizuję i nie wierzę, że ktoś może być taki wartościowy jak on. Wiem jacy są faceci i ciężko trafić na fajnego i wartościowego. Mam wrażenie, że straciłam miłość mojego życia, taki mój ideał faceta -

Jesteś na "dobrej" drodze, żeby zmarnować sobie życie. Czas płynie a Ty drepczesz w miejscu gloryfikując nieistniejący już związek i faceta, który odszedł. 

Odnośnik do komentarza
Gość noctilucent

Zapomnieć! Przejdzie ?

Z każdą chwilą wymieniają się nam komórki ciała, podobno co 7 lat mamy zupełnie nowy organizm - więc po kilku latach większość Twoich komórek nie będzie już faceta znać (większość komórek zmienia się szybciej). To tak żartobliwie. ? ale coś w tym jest!

Przejdzie Ci, ale najlepsza zasada - zero kontaktu. Mieć z nim najmniej wspólnego, kontaktować się jak najrzadziej. To naprawdę bardzo pomaga pójść do przodu. Nie rozpamiętuj, nie idealizuj. Daj czasu czas i żyj swoim życiem.

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28
17 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Jeśli był taki idealny (nie, nie ma ideałów), to dlaczego rozstaliście się?

Czy może to Twój wątek, bo problem podobny? 

 

 

Masz odpowiedź i nikt za Ciebie problemu nie rozwiąże, jeśli:

Jesteś na "dobrej" drodze, żeby zmarnować sobie życie. Czas płynie a Ty drepczesz w miejscu gloryfikując nieistniejący już związek i faceta, który odszedł. 

To nie jest mój wątek, przecież imię i wiek tej osoby jest inny i trochę inny przebieg wydarzeń, nie widzisz tego? Po co miałabym tworzyć 10 takich samych wątków? Wystarczy mi jeden. Ale faktycznie podobna historia. Widocznie nie tylko ja mam takie cierpienie i smutki, bo są tu też osoby, które przechodzą coś podobnego do mnie. Czy tylko ja się rozstaję? Jak widać nie tylko ja, ale ja po prostu źle to przechodzę. Tak jak napisałaś idealizuję związek i faceta, którego już nie ma i mam tego świadomość. Ale to jest silniejsze ode mnie, bo bardzo za nim tęsknię. I zastanawiam się w jaki sposób mogę się odkochać i tak o tym wszystkim nie myśleć. Po prostu spojrzeć na to z dystansu, bez idealizacji. To miała być osoba na całe moje życie, miałam wobec niego plany małżeńskie, mieliśmy się zaręczyć i założyć rodzinę, nawet myśleliśmy na temat imion naszych przyszłych dzieci (to były takie luźne rozmowy). Mam 28 lat, więc nie jestem taka młoda. Byłam zaangażowana całą sobą w ten związek. Nigdy nie miałam chłopaka i to on był tym pierwszym we wszystkim, nawet w fizycznych bliskosciach. Rozumieliśmy się bez słów. Dziwiłam się, że tak można. A teraz zastanawiam się czy można drugi raz pokochać kogoś innego taką samą lub jeszcze większą miłością? Zaczęłam wątpić, że jeszcze spotkam takiego dobrego i wartościowego faceta, bo takiego chyba już nie ma, wszyscy ci są już zajęci i zostały najgorsze typy. I nie mam z nim kontaktu, bo nawet nie chcę. Ja chcę o nim zapomnieć, wyleczyć się z tego a nie rozdrapywać ciągle rany. Wystarczająco już cierpię. Chcę znów móc cieszyć się z życia i wychodzić do ludzi, poznawać nowych ludzi itp. ale teraz jest to bardzo ciężkie. Czemu raz mam takie dni, że jest lepiej, że godzę się z tym wszystkim, zaczynam żyć, a raz cierpię, smucę się i też wszystko wraca, wspomnienia, myśli itd. 

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28

Napisałam tu, ponieważ szukam porady, wsparcie itp. Zastanawiam się jak mogę przestać go idealizować, jak zająć się swoim życiem i nie myśleć ciągle o nim. Wiem, że ten związek i on to już przeszłość. I każdy żyje swoim życiem, ale jak ja nie potrafię się pozbierać, pogodzić się i zacząć żyć. Nie mam w ogóle żadnych pasji, ani zainteresowań, nie mam przyjaciół, mieszkam sama z dala od rodziny, ten czas zawsze spędzałam z nim, a teraz zostałam sama i nie umiem się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. 

Boję się, że nie spotkam już tak dobrego i wartościowego człowieka przy którym będę sobą, w którym tak jak w nim się zakocham, nie mam 20 lat, a prawie 30. Czy po intensywnym związku można zakochać się w kimś innym, czy prawdziwa miłość zdarza się tylko raz? Ile będzie trwała ta cała "żałoba", ja już jestem tym wszystkim wykończona.

 

Odnośnik do komentarza
37 minut temu, Gość Agnieszka28 napisał:

Nie mam w ogóle żadnych pasji, ani zainteresowań, nie mam przyjaciół, mieszkam sama z dala od rodziny, ten czas zawsze spędzałam z nim, a teraz zostałam sama i nie umiem się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. 

Strach przed samotnością. Jest na to rozwiązanie: otworzyć się przed ludźmi, znaleźć pasje, zacząć medytować, uprawiać sport wysiłkowy.

15 godzin temu, Gość Agnieszka28 napisał:

Byłam zaangażowana całą sobą w ten związek. Nigdy nie miałam chłopaka i to on był tym pierwszym we wszystkim, nawet w fizycznych bliskosciach.

W tym związku zabrakło Ciebie. A to niedobrze, każdy związek aby układał się pomyślnie, aby trwał jak najdłużej, potrzebuje przestrzeni. Życie przede wszystkim czyimś życiem nie ma racji bytu. A to że pierwszy nie znaczy że ostatni.

 

43 minuty temu, Gość Agnieszka28 napisał:

Ile będzie trwała ta cała "żałoba"

Już dostałaś odpowiedź na to pytanie i to od kilku osób.

 

43 minuty temu, Gość Agnieszka28 napisał:

czy prawdziwa miłość zdarza się tylko raz?

Tak, to prawda, tyle że jest najczęściej błędnie interpretowana. To wcale nie oznacza że tylko np. ten pierwszy/ T pierwsza to ta prawdziwa. Nawet piąty/piątą jest tą prawdziwą. A to dlatego że każda kolejna jest inna, bardziej dojrzała.

Mowi się że ta pierwsza jest ,,najprawdziwsza" lecz tylko dlatego że tu rolę odgrywa głównie serce. A przecież jest też ego dlatego tej pierwszej nie można uznać za prawdziwą chyba że pierwsi kochankowie kochają się włączając ego. Jednak to są tak skrajne przypadki że ciężko spotkać takie osoby. 

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28
15 minut temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, to prawda, tyle że jest najczęściej błędnie interpretowana. To wcale nie oznacza że tylko np. ten pierwszy/ T pierwsza to ta prawdziwa. Nawet piąty/piątą jest tą prawdziwą. A to dlatego że każda kolejna jest inna, bardziej dojrzała.

Mowi się że ta pierwsza jest ,,najprawdziwsza" lecz tylko dlatego że tu rolę odgrywa głównie serce. A przecież jest też ego dlatego tej pierwszej nie można uznać za prawdziwą chyba że pierwsi kochankowie kochają się włączając ego. Jednak to są tak skrajne przypadki że ciężko spotkać takie osoby. 

Napisałaś tak jakby tylko pierwsza osoba była kochana sercem, a kolejne już rozumem. Czyli później jesteśmy z kimś z rozsądku, a nie z miłości? Nie da się ponownie tak samo zakochać? 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Cześć Agnieszka, twój były chłopak był twoim pierwszym facetem. Uważam że dlatego go idealizowałaś, ponieważ się w nim zakochałaś i chciałaś żeby to był Ten jedyny.

W dniu 13.05.2020 o 21:29, Gość Agnieszka28 napisał:

Mam wrażenie, że straciłam miłość mojego życia, taki mój ideał faceta [...]Czy ideał jest tylko jeden? Czy tylko raz można się zakochać?

To przeminie, to wrażenie. Masz pewien ideał pod który podpięłaś exa i go idealizowałaś bo wierzełaś że to miłość twojego życia. Ale to nie była ta miłość. Miłość twojego życia nie musi być ani pierwsza ani druga. Dla niektórych jest bo się dobierają, a dla innych ta miłość życia trafia się za trzecim podejściem lub w kolejnym małżeństwie. Nikt na miłość nie ma gwarancji ani dobrego przepisu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28

Ale nie moim. Tak jak ktoś tu napisał, dla każdego ideał jest inaczej interpretowany. Nie wiem po co dałeś taki komentarz, czy to jest odpowiedź na moje pytanie, raczej nie, więc daruj sobie dalsze głupie komentarze. 

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28
38 minut temu, Gość prawictwo napisał:

ja jestem ideałem, ale nie pracuje i mieszkam z rodzicami

Ale nie moim. Tak jak ktoś tu napisał, dla każdego ideał jest inaczej interpretowany. Nie wiem po co dałeś taki komentarz, czy to jest odpowiedź na moje pytanie, raczej nie, więc daruj sobie dalsze głupie komentarze. 

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28
7 minut temu, Gość Loraine napisał:

Cześć Agnieszka, twój były chłopak był twoim pierwszym facetem. Uważam że dlatego go idealizowałaś, ponieważ się w nim zakochałaś i chciałaś żeby to był Ten jedyny.

To przeminie, to wrażenie. Masz pewien ideał pod który podpięłaś exa i go idealizowałaś bo wierzełaś że to miłość twojego życia. Ale to nie była ta miłość. Miłość twojego życia nie musi być ani pierwsza ani druga. Dla niektórych jest bo się dobierają, a dla innych ta miłość życia trafia się za trzecim podejściem lub w kolejnym małżeństwie. Nikt na miłość nie ma gwarancji ani dobrego przepisu. Pzdr.

Dziękuję Ci za Twój komentarz, właśnie potrzebuję takiego spojrzenia na tę sytuację, ja ciągle widzę to pod względem uczuć i ciężko mi zrozumieć pewne kwestie. 

Odnośnik do komentarza

Napisałaś, że od rozstania minęło pół roku i jeśli był dla Ciebie takim ideałem, to domyślam się, że nie Ty się z nim rozstałaś, a raczej on z Tobą. To robi ogromną różnicę, bo to tej tęsknoty, o której piszesz, dochodzi zapewne żal z powodu jego odejścia. 

Ktoś napisał tu słusznie o żałobie po związku i prawdą jest, że każdy tę żałobę przeżywa inaczej i dochodzi do równowagi w innym czasie. Idealizowanie byłego partnera z pewnością nie pomaga. Nie pomaga także przekonanie, że lepszego nie znajdziesz, ciągłe wspomnienia i analizowanie wspólnych przeżyć i sytuacji.  Piszesz, że był Twoim pierwszym, więc masz świadomość tego, że nie masz innego doświadczenia, dlatego kładzenie z góry krzyżyka na potencjalnych przyszłych partnerach jest dużym błędem. Jednak wszystko zależy od Ciebie i Twojego nastawienia. 

Życie toczy się nadal i z pewnością masz wiele innych zajęć na co dzień, do tych zajęć możesz także dołączyć kontakty ze znajomymi, spotkania (choć w aktualnej sytuacji mocno ograniczone towarzysko), rekreacja itd.  Chodzi jednak o to, żeby nie zamykać się w czterech ścianach ze swoimi wspomnieniami, tylko działać. Wiadomo, że tęsknota i myśli o byłym będą powracać, ale też trzeba pomóc samej sobie i po prostu starać się zmienić myślenie. Nie koncentrować się na tym, co było, tylko powiedzieć sobie wprost, że to już nie wróci, ale czeka Cię wiele nowego i dobrego, bo dlaczego nie?

Wszystko zależy od Ciebie i Twojego nastawienia, a także chęci; na ile chcesz sama sobie pomóc, czy może wolisz się rozczulać nad sobą, żyć przeszłością, wyrządzając sobie tym samym krzywdę.

To prawda, że czas leczy rany, ale bez własnej silnej woli, ten czas może ciągnąć się w nieskończoność, a za ileś tam lat, stwierdzisz, że w pogoni za mrzonką zmarnowałaś sobie życie.

Zastanów się, czy warto?

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Agnieszka28 napisał:

Napisałaś tak jakby tylko pierwsza osoba była kochana sercem, a kolejne już rozumem.

Nie. Pierwszego partnera kochamy przede wszystkim sercem, kolejnych kochamy dodatkowo rozumem. Kolejna jest głębsza, dojrzalsza ponieważ obejmuje już oba aspekty. Dlatego też pierwsza w końcu się rozpada ponieważ w końcu rozum dochodzi do głosu. 

Chyba że, jak już napisałam, ta pierwsza obejmuje oba aspekty wówczas staje się tą dojrzałą, na całe życie. Ale, też jak już napisałam, bardzo rzadko się tak zdarza, dlatego te pierwsze związki po jakimś czasie się rozpadają.

Tym sposobem chcę Ci przekazać, tak jak i inni przedmówcy, abyś zadbała o siebie, pokochała. Stań na nogi, zainwestuj czas w siebie, taka inwestycja zawsze się zwróci.

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.05.2020 o 21:29, Gość Agnieszka28 napisał:

A piszę, że ,,niestety", bo nie potrafię pogodzić się z rozstaniem, ze stratą i z porażką. Napisałam tu, bo szukam pomocy w tym moim zakręcie. Czy ideał jest tylko jeden? Czy tylko raz można się zakochać?

To dlaczego dziwisz się tym jak się czujesz skoro nie chcesz się pogodzić z rozstaniem.  Najbardziej mnie zastanawia jaka strata i jaka porażka? Strata żadna, bo ludzi jest na świecie wiele, nie zostałaś sama na świecie. to, ze byłaś tylko z nim świadczy o tym, że już wtedy nie miałaś własnego życia, może byłaś typem bluszcza (?) Porażką jest to, że nie chcesz się ogarnąć i sama sobie kopiesz dół na grób. Tymczasem przestań mówić o ideale bo takich NIE MA. nie ma ideałów i nie było, a więc on tez nim nie jest! Ty go sobie takim zrobiłaś, ale to złudzenie. Zakochać się można więcej razy, ale trzeba dać sobie szanse, bo Ty niestety nie dajesz.

W dniu 15.05.2020 o 19:21, Gość Agnieszka28 napisał:

I zastanawiam się w jaki sposób mogę się odkochać i tak o tym wszystkim nie myśleć. Po prostu spojrzeć na to z dystansu, bez idealizacji.

Zechcieć to zrobić! Odnoszę wrażenie, że jednak nie chcesz ?  Gdy zechcesz wreszcie to potem zajmij się sobą. Zacznij skupiać się na sobie, swoich potrzebach, miłości do siebie samej, znaleźć jakieś zainteresowanie, wyjdź do ludzi... robić cokolwiek zamiast siedzieć i się użalać.  Czy Ty zawsze miałaś tendencję do tak mocnego "przyklejania" się do innych ludzi?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28

Bardzo dziękuję wszystkim za opinie, rady i wsparcie, a czasami takie "kopnięcie w tyłek", żebym przestała go w końcu idealizować. Mam nadzieję, że Wasze wsparcie, rady nie pójdą na marne. Potrzebowałam takiego spojrzenia na tę całą sytuację z innej strony, ze strony obiektywnej, czy psychologicznej.

To prawda, nikt nie jest idealny, on pewnie też. Ale przez to, że to był mój pierwszy poważny chłopak, z którym spędziłam tyle cudownych i niezapomnianych przeżyć to tym bardziej ciężko mi pozytywnie patrzeć w przyszłość i w dodatku mając na karku 28 lat. Nie czuję się młodo i robię się coraz starsza. Boli mnie to, że nie wyszło mi z tym chłopakiem i nie umiem pogodzić się z tym. A bardzo bym chciała pozytywnie spoglądać w przyszłość i wierzyć, że jeszcze będę szczęśliwa. 

To prawda, ja z nim spędzałam każdą możliwą chwilę, chciałam spędzać, bo byłam w nim bardzo zakochana i on dawał mi taką miłość jakiej od nikogo nigdy nie doznałam. Jak jechał do domu ode mnie to już za nim tęskniłam. Wiem, błędem było to, że nie miałam swojego życia, tylko żyłam z nim. A każdy z nas powinien mieć swoje obowiązki i przyjemności oprócz związku. Ale ja wtedy chciałam go mieć na każdą chwilę, pozwalałam i akceptowałam, że on chodzi na siłownię, spotyka się ze znajomymi, a sama nie miałam zainteresowań i przyjaciół, był tylko on. 

Muszę zaakceptować tę całą sytuację, że już nigdy nie będziemy razem, że to już jest tylko wspomnienie i przeszłość, coś co było i tego nie ma, i nie będzie. Nie będzie to łatwe, bo ciągle żyję przeszłością i wspomnieniami, choć nie chcę.

Najgorsze jest to, że ja chyba zaczynam mieć na jego punkcie obsesję... 

Boję się wychodzić z domu w obawie, że go spotkam samego lub z kimś na ulicy - przypadkiem. A wiem, że gdyby tak było to jeszcze bardziej bym cierpiała i nie chcę, żeby taka sytuacja mnie spotkała. Choć świat ten jest taki mały, że mogę na niego przypadkiem się natknąć i co wtedy? Tak bardzo tego się boję. Wiem, pewnie będziecie ze mnie się śmiać, a może też obrażać, ale ja naprawdę próbuję wrócić do normalności stąd udałam się do psychiatry i on stwierdził, że mam zaburzenia lękowe i depresyjne. Proszę nie hejtujcie mnie, ja naprawdę nie mam z kim pogadać, komu się wyżalić, a potrzebuję dobrych i ciepłych słów wsparcia. 

Odnośnik do komentarza

Po prostu chyba wciąż o nim myślisz jako o chłopaku. To błąd. Ale czasem myśli nie da się zamknąć w klatce bo się pojawiają. 

Musisz to rozpatrywać jako etap zamknięty. Skończony. A jednocześnie otworzyć się na nowe.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka28
45 minut temu, laurette napisał:

Po prostu chyba wciąż o nim myślisz jako o chłopaku. To błąd. Ale czasem myśli nie da się zamknąć w klatce bo się pojawiają. 

Musisz to rozpatrywać jako etap zamknięty. Skończony. A jednocześnie otworzyć się na nowe.

Masz rację, chyba właśnie nadal go tak widzę w mojej głowie. Choć fizycznie go już nie ma, to w tej głowie i w sercu pozostał. Ale ja próbuję traktować ten temat jako zamknięty (bo on tak wielokrotnie mi mówił), ale nie wiem czemu nie potrafię tego w swojej głowie zamknąć. Z jednej strony wiem, że nas już nie ma i nie będzie, ale z drugiej strony pojawiają się takie myśli, że może on zmieni zdanie i zaczyna się błędne koło, bo on tego zdania nigdy nie zmieni (co też wielokrotnie mi mówił). Ja nie wiem jak mam wyjść z tej obsesji, jak przestać się bać, że go spotkam itp. Proszę nie śmiejcie się ze mnie, ale ja naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje, czemu nie potrafię pogodzić się z tym rozstaniem, czemu nie umiem iść dalej z wiarą, że będzie lepiej. Boję się, że już nikogo innego tak dobrego nie spotkam, że będę sama, że nie będę umiała się otworzyć do innych, zastanawiam się czy uda mi się w końcu od niego odkochać. 

Dzięki wsparciu, które tu dostałam mam wrażenie, że powoli zaczyna być dobrze, bo widzę inne spojrzenie na sytuację, mądrzejsze itp. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...