Skocz do zawartości
Forum

Złamałam życie..


Gość Nimka

Rekomendowane odpowiedzi

Nimko, jeżeli jest w Tobie takie pragnienie zmiany i ratowania waszego życia, to spróbuj. Wyznacz okres próbny. Jeżeli Ci zależy na mężu to nie masz nic do stracenia.

Co do innych aspektów, to wygląda jakbyś potrzebowała wzmocnić swoją tożsamość, wzmocnić siebie, bo być może stąd Twoja niechęć do waszego związku i do samej siebie, że w tej relacji samą siebie straciłaś, podłożyłaś pod męża - w naszej kulturze mężczyzna ma wnosić energię, przebojowość, być "figo fago", zgodziłaś się na to, jednak podskórnie czułaś bunt, stąd narodził się Twój -dokładnie -cichy bunt, wewnętrzna emigracja w związku. A doświadczenia swingerskie ruszyły lawinę - bo pojawiły się emocje, zauważenie tego, co od dawna kuleje, wyrzuty sumienia, uczucia do męża, chęć pracy.

Ja bym Wam sugerowała terapię małżeńską, gdybyśmy żyli w cywilizowanych zachodnich realiach ;)) haha:). Jest nad czym myśleć. W każdym razie z pewnością - jeżeli chcesz zmian, trzeba je wprowadzać, same się nie zrobią.
Te zabawy swingerskie tak naprawdę mogłyby Wam się w takim rozumieniu sprawy przysłużyć.

To takie luźne refleksje.

Odnośnik do komentarza

Takie to chyba trochę niemądre z mojej strony i idę na łatwiznę szukając w Waszych wypowiedziach odpowiedzi na wszystko co mnie nurtuje i boli. Choć z drugiej strony poczułam z Wami rozmowę, mogłam się wygadać, chyba na spokojnie, bez nerwów i plątania. Nie wiedziałam jak zacząć opowiadanie mojej historii i tak jak już wspominaliście zaczęłam z dziwnej strony. I tak zawsze zaczynam rozmowy z mężem, od strony której on się kompletnie nie spodziewa. Jest wtedy bardzo zaskoczony że mam takie podejście, a ja chyba zrozumiałam co to jest i potrafię to nazwać - robię podchody, próbuję wyczuć sytuację i spróbować się wpasować, co potem skutkuje bycie nie sobą a znów graniem pod czyjeś emocje. Jak z tym skończyć, jak skończyć z ciągłym analizowaniem co powiedzieć i jak zacząć. Jak zacząć działać a nie ciągle czekać na cud.

Odnośnik do komentarza

Obydwoje macie problem z komunikacją, wzajemnie nie mówicie wprost, mąż też, Ty jakoś tego nie widzisz.
A to że za wszelką cenę chcesz go zatrzymać, dwoisz się i troisz, widać to na odległość i to jest błąd.
Łaskę Ci robi, że jest z Tobą, to żenujące.

Co do tego spektaklu, to przecież mógł też przerwać, jak mu nie pasowało, więc przestań w końcu się obwiniać, a bronić męża..., jeśli mówić w kategorii win, to była obopólna i nie ma co już tego rozkminiać.

Nie staraj się z nim być na siłę. Im bardziej się starasz, tym wychodzisz na tym gorzej, odpuść, bo sama widzisz, że to co niby wam miało pomóc, zaszkodziło.
Za bardzo mu wierzysz, a może to był test i co byś nie zrobiła, zawsze by było się do czego doczepić... , w myśl zasady, jak ktoś chce kogoś uderzyć, to kij znajdzie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Już od początku, jak dało się z pewnością zauważyć, wydawało się być coś nie tak. I ja tylko się coraz bardziej utwierdzam w przekonaniu że mąż autorki jest po prostu toksykiem. Gdy coś idzie po Jego myśli to jest ok, a gdy wręcz przeciwnie to już coś nie pasuje, to źle, tamto źle.
Co zrobić? Postawić na pasje. Polecam trenować karate, w szczególności to właśnie karate ponieważ ćwiczy się nie tylko mięśnie ale również oddech, a ten, jak wiadomo, odgrywa mega istotną rolę. Szczególnie świadome wdechy- wydechy, mega bardzo korzystnie wpływa na organizm. Polecam obejrzeć filmik ,,Wim Hof guided"- naprawdę godne polecenia

Odnośnik do komentarza

"Nie wiedziałam jak zacząć opowiadanie mojej historii i tak jak już wspominaliście zaczęłam z dziwnej strony. I tak zawsze zaczynam rozmowy z mężem, "

I to jest najprawdopodobniej Twoja technika obronna. Dlaczego z nami zaczęłas rozmowę z d..y strony. A dlatego, ze sytuacja była nad wyraz nietypowa i bałas się reakcji ogólu, jakis moze inwektyw, krytyki, wyśmiania. Zaczęłas się odsłaniac jak nasze domysly były błądzące i jeszcze bardziej zaciemniające sprawę, to w końcu powoli zaczęłas bardziej logicznie udzielac informacji.

A dlaczego tak dziwnie omawiasz Swoje / Wasze problemy. Raczej nie dlatego, ze masz chaos w głowie i jestes niewysławialna, tylko dlatego, ze jestes w domu często krytykowana, boisz się tego, bo trudno to znosisz i jesli cos rozmawiasz to tak półsłowkami, cos sugerującymi i sprawdzasz jego rekcje. Jak się wydaje, ze będzie reagował normalnie to może i wyluszczysz sama z siebie sprawę jak człowiek. A jak wygląda, ze będzie to kolejny powód do opowiedzenia Ci przez niego jaka to Ty jestes dziwna, nieprzystosowana, niedojrzala, nieodpowiedzialna, mysląca tylko o sobie, o przyjemnosciach, bez poczucia obowiązku to zagaisz cos od d..y strony i znów umkniesz nie koncząc mysli, nie wprowadzając tak naprawdę w sprawę.
Dalej uważam, ze jestes przez męza ciemięzona psychicznie i stad takie Twoje dziwne próby rozmów.

Skoro masz dzieci to zastanów się jak się z nimi komunikujesz. Jasno okreslasz zadania, jasno okreslasz jakie są zasady w domu, umiesz dziecko pocieszyć jak sobie z czyms nie radzi ,zarówno gestem (przytulisz) jak i słownie obrazowo cos przetłumaczysz? Umiesz dzieciom tlumaczyć zdarzenia, zwyczaje międzyludzkie. Czy jestes milczącą mamą, która po cichu obsluguje swoje stadko i nie rozmawia z dziecmi? Mało prawdopodobne. Dzieci jak się rozwijają to potrzebują życzliwej rozmowy z rodzicami, mimochodem przy robieniu obiadu, kolacji, doglądaniu lekcji, po wizycie jakiejś cioci, czy babci.One Cie nie krytykują, nie oceniają, wiec wobec nich mozesz się komunikować bezpiecznie i prosto i pewnie tak robisz.

Pewnie chodzisz do pracy. A w pracy nie umiesz wyluszczyć sprawy tak aby inni to zrozumieli? Jestes pod presją, nie wierzysz w siebie, czy tam gdzie czujesz sie normalnie wobec kolezanek, wiesz co mówić i kiedy mówić?

Po Waszych eksperymentach jest gorzej niz lepiej. To zacznij w domu sama się traktowac jak pelnoprawnego członka rodziny i daj sobie prawo tez do niezadowolenia z męza ( on ciągle cos Ci wrzuca do Twojego osobistego ogródka), daj sobie prawo do załatwiania częsci spraw nie pokątnie, bez konsultacji z nim tylko otwarcie, legalnie z uwagą, ze robisz tak, bo uważasz, ze to dla Was, dla dzieci czy dla Ciebie jest najkorzystniejsze. Nie oglądaj sie ciągle na jego opinię w sensie, ze cos wykonujesz i drżysz, czy on to dobrze odbierze. Badz jakby pewniejszą siebie- wiesz juz , ze Twoje malżeństwo i tak ma szansę sie rozpasc, albo jakoś przetrwa ten eksperyment. To z tego strachu nie stosuj następnych nieczytelnych zachowań. Będzie jak ma być. Jesli oboje ustalicie, to mozecie razem isc na terapię malzeńska do dobrego specjalisty.

Odnośnik do komentarza

Przyznam że nie takiej reakcji się spodziewałam, myślałam że napiszecie coś o moim zachowaniu, które może być powodem wielu niedomówień a tymczasem bardzo dużo piszecie o moim mężu.
Wiele Wam o nim nie napisałam. Mój mąż jest chociaż mogłabym napisać był bardzo wesołym człowiekiem, z mnóstwem pomysłów, pasji. Poznaliśmy się na festiwalu filmowym. Człowiek który kocha kino. Uwielbia chodzić po górach, kiedyś zajmował się amatorsko fotografią. Zawsze interesująco i ciekawie opowiadał, mogłam go słuchać godzinami. Myślę, że na początku naszej znajomości rozmawialiśmy wiele, jednak wiem że z mojej strony nie okazywałam tyle pasji, zacięcia i nie było widać co tak naprawdę lubię. Nie umiałam się świetnie przedstawić, poznać. Jednak zaiskrzyło między nami. Lubię wracać do tego uczucia. Jestem bardzo sentymentalna. Lubię w pamięci przywoływać obrazy, szczególnie poprzez słuchanie muzyki..
Z biegiem czasu, a teraz to wiem, że osoba taka jak mój mąż potrzebuje kogoś również interesującego, z interesującymi pomysłami i rozmowami, on czerpię z tego również energię do życia. Ja z niego wysłałam wszystkie pomysłu nie dając nic w zamian. Nie umiem sobie przypomnieć co sprawiło mi taką prawdziwą radość ode mnie niesioną..
Wiele razy mi mówił, jak bardzo by chciał mieć koło siebie kogoś podobnego, kogoś na równi, a nie osobę, która ciągle się chowa, ma kompleksy i tak naprawdę zachowuje się jak dziecko które potrzebuje ręki.
Nigdy tego nie przemyślałam dogłębnie, dokładnie. Byłam pewna że zawsze będzie ze mną, mimo wszystko..
Teraz kiedy straciłam człowieka, który być może swoim zachowaniem sprawił mi wiele przykrości, bo sama nie dawałam z siebie wszystkiego by pokazać jak bardzo mi zależy, teraz doceniam każdą chwilę, każdy gest, każdą radę..
Straciłam go.

Odnośnik do komentarza

To dlaczego wybrał Ciebie, skoro mu intelektualnie nie sięgałaś do pięt?
Teraz jak są dzieci, to trzeba się dla nich poświęcać, a nie myśleć tylko o sobie, jak Twój mąż.
Naprawdę nie trzeba w związku się niczym zaskakiwać, żeby wieść normalne życie.
Nie byłaś i nie jesteś w stanie dostosować się do jego oczekiwań, bo generalnie nie da się tego zrobić w żadnym związku, bo nasze potrzeby i oczekiwania często się mijają, musisz to zrozumieć.
Chyba, że jedna strona całkowicie jest w stanie podporządkować się drugiej, wtedy ta druga strona jest tylko szczęśliwa, a pierwsza udaje.
Choć zdarzają się związki tak dopasowane, zgrane, że wszystko im pasuje u siebie, ale to trzeba wcześniej zwracać uwagę czy partner podziela nasze pasje, czy jest na podobnym poziomie intelektualnym, itp., a nie jak już się ma dzieci.

Ten swing, to wg mnie był pretekst, żeby Cię jeszcze bardziej pogrążyć, dałaś się wkręcić w jego grę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jak Twój mąz byl mlody z duża ilością pasji, to jakos dziwnie nie byla mu do szczęscia potrzebna konkurencja z rownie dużą ilością pasji i przypuścmy dyskusje, czy teraz to jedziemy w góry (bo on uwielbia hasać po górach), czy jednak lecimy na jeziora czy nad morze, bo partnerka pasjonuje sie żeglarstwem i w tym gronie ma przyjaciól.Kochal i kocha kino i nie potrzebna mu była dziewczyna z pasją np do teatru i brakiem poważania dla scen nakręcanych wielokrotnie, wobec jej szacunku dla słowa żywego ,kierowanego do widza, do kontaku z widzem.

W czasach Waszego poznawania się on nie potrzebował dziewczyny z pasjami. On jak swietny aktor potrzebowal widza, ktory reaguje na jego występy, ktory go podziwia, poważa, docenia- jest obecny ciągle i niezmiennie oczarowany.

Taki uklad mu odpowiadal i na początku i pewnie dosc jeszcze dlugo. Tyle, ze z wiekiem i z obowiązkami zawodowymi i rodzinnym juz i zapal do pasji trochę podupada, bo czasu nie staje, pieniędzy nie dość, energię pochłaniają i sprawy codzienne domowe i zawodowe. I coż sam ma do siebie pretensję, ze cos moze zaniedbał, tyle, ze jako, ze jest rozmowny i zawsze umiejący znalesc winnego to juz kiedys się dowiedzialas, ze nie dośc sama swoją interesującą duszą rozbudzasz w nim namiętnosc do tych pasji. Przy tak spokojnej jak Ty, on biedaczek się marnuje, on chcialby pobrylowac teraz w większym gronie. I juz jestes winna i juz masz powod do kompleksow. Jakbys jednak pasje miała a on za bardzo Cię nie poważa, bo juz mu uczucie do Ciebie wyparowalo, to moglabys się dowiedziec, ze ewentualne Twoje pasje są do niczego a Ty jestes pusta lala ,bo zamiast porządnie zajmować sie nim i dziecmi lecisz za jakimis swoimi mrzonkami, które górnolotnie chciałabys nazwać pasją.
To cos jak z tym seksem, zona mu się znudzila, chcial rozrywki i wyszlo, ze żona jako obiekt seksualny się podoba innym panom, to ile teraz jest niesnasek.

Z Twoich wywodow jedynie moze byc prawdą, ze go stracilas. W tym sensie, ze on się w Tobie juz dawno odkochal, bo jakos tak się zachowuje jakby go życie męczylo, ze z Tobą musi być.

Ty cierpisz, bo to czujesz, a Ty się jeszcze nieodkochałas. Ty jestes dlugodystansowcem a on chyba nie bardzo i tak szuka w Tobie brakow, aby pokryc stwierdzenie, ze jako mąz w uczuciach się nie sprawdza.

Jedynie przykre jest to , ze przez wszystkie lata on tak Ci do glowy kladl jaka jestes niedoskonała, ze zaraz ewentualny rozpad Waszego malżeństwa przypiszesz sobie a on Cie z bledu nie wyprowadzi.

Tak minorowo napisalam, a może to tylko kryzys w Waszym malzeństwie, ktory szczęsliwie przetrwacie sami lub z pomocą dobrego terapeuty dla par.

Odnośnik do komentarza

TakaJakaś7
Ja dam Ci inną poradę. Zasięgnij jak największej wiedzy na temat wampirów energetycznych. Gdy uznasz iż wiesz wystarczająco to daj nam znać pod iloma względami Twój mąż jest kompatybilny z opisem. Ośmielę się stwierdzić iż znam odpowiedź lecz poczekam aż Ty się wypowiesz.

Kiedyś o tym sporo czytałam, cechy wampira energetycznego pasują bardziej do mnie niż do męża. Starałam się zawsze podpatrzeć co zrobić, bez drugiej osoby nie dałabym sobie rady, taka jestem zagubiona w podejmowaniu decyzji, w wyrażaniu własnego zdania. Mam zdanie na jakiś temat zaczerpnięte od kogoś. Czułam zawsze kontrolę nad swoim zachowaniem, tą krytykę mojego odbierania świata, wiem że jestem pesymistką i z tym trudno drugiej osobie żyć, bo zawsze patrzę najpierw od tej czarnej strony, a potem po zobaczeniu tej lepszej strony (poprzez wskazanie konkretnie) widzę że rzeczywiście można było to tak ujrzeć.
Wampir ciągle bierze i nic nie daje w zamian. Ja nie dawałam nic prócz poprostu starania się wypełnić wszystko tak było było jak by tego oczekiwano, siebie w tym w ogóle nie widziałam. To straszne, żeby ani grama siebie nie widzieć w swoim życiu. Nawet dzieci jak wychowuje to się kontroluję czy dobrze powiem, czy mąż też tak by zrobił, bo wiele razy słyszę że na dzieci siadam, że za bardzo biorę osobiście wszystko, że jestem jak to dziecko a nie rodzic. Wiem że nie jestem idealną mamą i sama jestem zła często na swoje reakcje. Działanie pod kogoś jest działaniem wbrew sobie. Tylko jaka ja jestem? Czego chcę? W tym się najbardziej pogubiłam.

Odnośnik do komentarza

Ktoś musiał Ci kiedyś wpoić zasadę ofiary. Tak Ci się to utrwaliło że teraz sama się utwierdzasz w przekonaniu że tak jest. Trochę tego wampiryzmu tak na dobrą sprawę można się dopatrzeć raczej u większości osób, Ty w jakimś stopniu też zapewne jesteś.
Lecz u Ciebie za bardzo tego nie widać. Raczej skupiasz się na skopaniu samej siebie zanim inni to zrobią lecz to jeszcze nie świadczy o wampiryzmie. Już to że bronisz męża świadczy o czymś zupełnym przeciwieństwie.
Miałam i nadal mam styczność z takimi osobowościami więc różnice raczej łatwo wyłapię. Po prostu nie znasz siebie. Proponuję rozpocząć medytację lub po prostu świadomie ćwiczyć oddechy. W ten sposób najłatwiej poznać samego siebie. Poszukaj rad w internecie, na pewno coś znajdziesz. I na pewno masz jakieś zainteresowania więc warto na nich skupić uwagę. Zmiana jest możliwa, trzeba tylko przejść przez etap.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...