Skocz do zawartości
Forum

Co ja mam robić... czemu mam mieszane uczucia?


Gość Weronika1995

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Weronika1995

Witam,
Piszę tutaj, bo nie wiem już do kogo z tym się zwrócić, tak strasznie mnie to boli... a nie mam kogo się doradzić, komu wyżalić ;( Bardzo Was proszę o zrozumienie i wsparcie.
Może najpierw napiszę kilka słów o sobie. Mam 24 lata, jestem osobą zamkniętą w sobie i ogólnie wszystkim się przejmuję. W szkolnych latach nie miałam koleżanek, ani kolegów. Byłam kozłem ofiarnym... dlatego, że byłam cicha i nie potrafiłam się obronić.
Ponad dwa lata temu poznałam chłopaka... który zmienił moje życie, pozytywnie zmienił. Zaczęłam być bardziej otwarta do ludzi, odważniejsza itp. Z charakteru idealny. Bo tego inaczej nie mogę nazwać. Czuły, troskliwy, inteligentny, opiekuńczy, po prostu anioł. Ale... No właśnie, jest to ,,ale". Niestety on urodził się z komplikacjami... Inaczej wygląda niż wszyscy, bo ma dużą głowę i ma krzywiznę nóg. Jego kolana są skierowane do środka. I widać to z daleka, że coś jest nie tak. Ogólnie nie jest jakiś niepełnosprawny, nie ma porażenia mózgowego itp. Tylko inaczej wygląda i krzywo chodzi. Gdy był dzieckiem to chodził do ortopedy, ale niestety te wizyty nie przyniosły skutku. Płakać mi się chce, bo zaczęłam bardzo na to zwracać uwagę. Na to jak patrzą na niego ludzie i co mówią. Zaczęło mnie to przerastać, choć go kocham. Ja wiem, że teraz zaczniecie mi pisać, że jestem jakaś dziwna. Bo skoro go kocham to nie powinno to wszystko mi przeszkadzać. Ale zawsze się przejmowałam to co kto mówi. I tak samo to jak on wygląda.
Czuję się okropnie. Bo z tego powodu z nim się rozstałam. Pewnie uważacie, że jestem egoistką, która myśli tylko o sobie. Ale nawet nie wiecie co ja czuję ;(
Jestem załamana. Bo boję się, że straciłam najlepszego człowieka w moim życiu, ale jednocześnie nie wiem czy to wszystko udźwignę... ;(
Może ktoś był w podobnej sytuacji?

Odnośnik do komentarza

Przeciez nie potrzebujesz żadnej rady, bo poradzilas się sama siebie- chlopak wyglądem odbiega od normy i w towarzystwie, bys się go wstydzila, dlatego uznałas, ze dla Was dwojga lepsze jest rozstanie. To Ty byłas w tej sytuacji osobą decydującą, wiec nie ma co Cię pocieszać, ze nie płacz, nie ten to będzie drugi. Pocieszenia nie potrzebujesz. Jego wygląd byl jednak wyznacznikiem Twojego stosunku do niego. Domniemane zwracanie uwagi na jego wygląd zewnętrzny przez ludzi postronnych okazało się ważniejsze niz Twoje przywiązanie do niego, docenianie atutow jego cech charakteru umialo Cię przy nim zatrzymac tylko na jakis czas.

Nie rozpatruj juz tego. Powiedz sobie, ze jak się mówi "a "to potem tez mówi się "b"...Rozstałas się- "a", to teraz muszę sobie ukladać życie bez jego obecności czyli "b". I lec tak po kolei z literkami alfabetu.Zycie przeciez dalej płynie do przodu.

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika1995

Może i masz rację, że jego wygląd i to jak się porusza zaczęło mnie przerastać. Nie raz mówiłam sobie, że to nie jest najważniejsze, że ważne jest to co ktoś ma w środku, charakter. Ale chyba przerosło to mnie. Jestem okropna, skoro opinia innych, to jak na niego patrzą stały się dla mnie istotne. Teraz czuję, że strasznie go zraniłam tym rozstaniem. I siebie w sumie też, bo nie wiadomo czy poznam kogoś tak wspaniałego i wartościowego jak on. Naprawdę to jaki on ma charakter to takiego szukać należy ze świecą. Dżentelmen, troskliwy i w ogóle kochany. Dusza towarzystwa. Moja rodzina go polubiła, bo każdy potrafił z nim rozmawiać.
Czemu tak bardzo boli rozstanie? Przecież to ja podjęłam tę decyzję. Ja jestem bardzo wrażliwą osobą i jak tylko o tym wszystkim pomyślę, to naprawdę łzy same w oczach się pojawiają. Dzięki niemu poznałam życie, dużo zwiedziłam, poznałam nowych ludzi itp. A teraz tego nie ma i nie wiadomo czy w ogóle kiedykolwiek będzie.

Odnośnik do komentarza

Jasne. Najlepiej zjesc ciastko i miec ciastko- niestety tak się nie da.

Wybralas, to po co płaczesz nad mlekiem co się rozlało?

Stawiasz się w ten sposób w świetle obludnej osoby. Odrzucilas kogoś, bo tak uważalas i jeszcze tak piszesz jakbys chciała aby ktos się nad Tobą poużalał. Poużalac się to można nad chlopakiem, ze trafil na taką jak Ty. Ale nie to jest przedmiotem tego postu.

Postąpilas jak Ci dyktowal Twój charakter ,to idz dalej przez życie i nie oglądaj się za siebie. Nie jestes nastolatką abys wierzyła, ze facet, ktorego przyniesie nam los bedzie mial tylko zalety. Będzie miał zawsze jakies wady.Widocznie muszą to być inne wady abys umiała je przeskoczyć mentalnie (może nie od razu rzucające się bliżnim w oczy).W końcu Ty tez masz wady a wierzysz, ze jeszcze spotkasz na swej drodze takiego, ktory je przelknie.

Przeszlosc nas jakoś ksztaltuje. Jednak w życiu bieżacym istotna jest terazniejszosc i przyszłosc. Czas organizowac swoje życie w sytuacji, ktorą Ty sama wybrałas. To, ze to Ty wybrałas a nie za Ciebie ktoś wybral, powinno dodawać Ci odwagi do dalszego życia i nadziei, ze będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika1995

Widzę, że nikt nie jest w stanie postawić się na moim miejscu i mnie choć trochę zrozumieć. Nawet nie wiecie co czuję. Nie wiem czy dobrze zrobiłam czy nie. Boję się, że mogę żałować mojej decyzji do końca życia. Ale też jednocześnie nie chcę się do czegoś zmuszać i tym samym ranić drugą osobę.
Nawet nie wiecie pod jaką ścianą stoję. Nie znacie mnie i nie macie prawa mnie oceniać. Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem i pewne rzeczy po prostu mnie przerastają, ale też chcę jak każdy być zwyczajnie szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

"Nawet nie wiecie pod jaką ścianą stoję. "
Tutaj sobie pozwalasz w wyobrazni folgowac. Pod żadną scianą nie stoisz. Moglabys tak malowniczo opisywac siebie przed decyzją o rozstaniu a teraz trzeba spojrzec na swoje postępowanie na zimno i ruszyc z życiem do przodu.

Może w ramach trzęsiawki psychicznej i marudzenia rozwiń się jeszcze bardziej: skończyłam takie a nie inne szkoly i nie wiem czy to pozytywnie wplynie na moją przyszlośc. "Jestem bardzo wrazliwym człowiekiem" i "Nie wiem czy dobrze zrobiłam czy nie".

Przeczytaj swoje obłudne zdanie"Ale też jednocześnie nie chcę się do czegoś zmuszać i tym samym ranić drugą osobę ". Chyba jeszcze w życiu nie przerobiłas zadan z kompromisu. A to ciekawe ,jak Twoje naginanie się do czegoś raniloby drugą osobę? To wymagaloby jakiegos wysilku od Ciebie- z tym stwierdzeniem bym się zgodzila. Może chcialas napisać :nie chcę się do niczego zmuszac i tym samym ranic swoje własne poczucie wolnosci i swobody.

"Boję się, że mogę żałować mojej decyzji do końca życia" -a ja jakos dziwnie się nie boję. Mimo swojej ogromnej wrazliwosci dobrze patrzysz skąd wiatr wieje i dobrze się ustawisz. Teraz pozornie jestes troszkę rozsypana i sama w swoich oczach wyglądasz lepiej : pokrzywdzilam kogos i szalenie cierpię. Nie cierpisz tylko usilujesz się w swoich oczach i przypadkowych użytkowników internetu wybielić.

Naprawdę, nie jest to konieczne. Spokojnie idz ze swoim życiem do przodu.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że postąpiłaś zgodnie ze sobą i miałaś do tego prawo, nie mogłabyś być szczęśliwa w związku nie akceptując jego wyglądu.

A takie osoby są wspaniałe, bo natura rekompensuje tym ich wygląd i nie dziwi, że można się w nich zakochać.

Pisał tu swego czasu chłopak, który zakochał się w idealnej dziewczynie, oprócz tego, że była brzydka, to go dobijało, myślał o rozstaniu, choć dosyć długo byli razem, bo ciężko mu było się z nią rozstać. Nie pamiętam, jak zakończył się ten wątek.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kikunia, myślę, że niesprawiedliwie oceniasz dziewczynę, to nie jest takie czarno białe.
Jest jej bardzo ciężko, podjęła bardzo trudną życiową decyzję, nie jej wina, że przyjaźń zmieniła się w miłość.

Mimo miłości, ludzie się rozstają z różnych powodów i zawsze ktoś cierpi, tu akurat był taki powód i cierpią obydwoje partnerów, tym bardziej decyzja była trudna.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Skoro autorka się rozstala, to raczej juz tej milosci nie czula.

A teraz co najwyżej szacuje swoje mozliwosci na rynku damsko-męskim i jest lekko zaniepokojona.

Czyli rada, ze nie ma co rozważac tego co było a spokojnie iśc do przodu, wydaje mi się naprawdę rozsądna.

Trudno z ogromnym zrozumieniem pochylac się nad losem biednego chłopaka, ktory najpierw się wziął za dziewczynę brzydulę, swobodniej sobie pożył (zeby nie napisać ulżyl sobie) a potem pisze, ze cierpi, bo chyba jednak ją zostawi.Kontakt z rozumem bylby wskazany zanim rozkręcil calą tę sytuację.

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika1995

Kikunia55 jesteś niesprawiedliwa i bez empatii. Nie znasz mnie i już mnie oczerniasz, że chcę się tylko tu wybielic. Nie wiesz co czuję i nigdy nie będziesz wiedziała, bo nie jesteś mną i mną nie będziesz. Widać, że nie potrafisz wczuć się w sytuację innych ludzi. A może Ty jesteś facetem, który został też porzucony przez inną kobietę i chcesz teraz tą złość przelać na mnie. Widzisz moim celem pisania tutaj było to, żeby ktoś mi doradzil, dał trochę wsparcia, a przede wszystkim zrozumiał. Bo uwierz mi ja też cierpię, jak mój były chłopak. Tak jak napisała ka-wa musiałam podjąć dla mnie bardzo trudną decyzję. Byłam z chłopakiem ponad dwa lata, zaczęłam darzyc go uczuciem, ale jedna rzecz mnie przerosła. Może faktycznie gdybym miała inny charakter i nie była taka wrażliwa to miałabym te wszystkie wady gdzieś. Ale jestem jaka jestem. Wszystkim się przejmuję. A to, że stoję pod ścianą, to znaczy, że nie wiem co robić, bo jednak dalej w jakimś sensie go kocham, też nie chcę go zranić i robić coś wbrew sobie.

Odnośnik do komentarza

Rozczarowania są wpisane w nasze życie i to dotyczy każdego.
Chłopak czy dziewczyna z niepełnosprawnością nie podlega ochronie, czy innemu traktowaniu,
oni nie oczekują litości.

Chłopak na pewno brał poprawkę na to, że wasze rozstanie jest prawdopodobne.

Miłość to pojęcie względne, na pewno nie bezwarunkowe w stosunku do partnera.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Bylas z chłopakiem ponad dwa lata i rozstałaś się z powodu, ktory znałas na dzień dobry. Nie piszesz, ze musialas się rozstac, bo z czasem jak go poznawalas to okazał się niekulturalny, klotliwy i po prostu okropny. Czyli zaczęlas związek i wypłynęły cechy, których się nie domyslalas. Rozejrzałas się i stwierdzilas, ze to Cie przykro rozczarowało.
A w tej sytuacji rozstałas się z powodu, który znałas od początku. I ja zgadzam się z tym, ze jesli Ci to przeszkadzało, to slusznie zrobilas. Tyle, ze na logikę trzeba było miec z niego kolegę a nie chłopaka, bo z was dwojga to on cierpi jakby bardziej i niezasłużenie. Zycie go nie rozpieszczało i dziewczyny, które spotyka po drodze jak widac tez. I Ty dokladnie wiesz, ze nie powinnas rozpoczynac znajomosci na plaszczyżnie chłopak- dziewczyna. Zaczęlas i jego skrzywdzilas. Pisząc tu o swoim samopoczuciu niewiele wiesz sama o sobie, jesli nie rozumiesz, ze Ty jakbys chciała się wybielić. Byłas ze sobą na tyle szczera, ze powiedziałas sobie: ulomny widocznie nie będzie mi dośc przez cale życie imponował, może i dzieci coś po nim odziedziczą, nie chcę go. To bądz tez szczera, ze uzalając się nad sobą wyraznie chcesz się wybielac. Może Ci to przykro słyszeć, ale taka jest prawda. Jesli tego nie rozumiesz ,to nie jestes wobec siebie szczera. A juz wobec siebie nie opłaca się byc zaklamaną.
Ponadto ciągle rozważasz, co Cie spotka, czy aby gorzej nie trafisz. Wydaje mi się, ze niepotrzebnie zamartwiasz się do przodu. , zycie częstokroc nie jest sprawiedliwe i male prawdopodobieństwo, ze Ty wyraznie kogoś skrzywdzilas to ono Ci to zwróci.Ty ,pewnie jak wielu innych ,niekoniecznie czysto grających, spadniesz raczej na cztery łapy.

Dalej nie zmieniam swojej rady. Rozstalas się, powiedziałas "a" , to idz za ciosem i przerabiaj wszystkie literki alfabetu, nie oglądając się za siebie. Jest to dla Ciebie wyraznie zdrowsze. Cofając się myslami niepotrzebnie będziesz musiala sama sobie zwrocic uwagę, ze jakbys użyla trochę aktualnego wyrachowania z początku, to wogóle nie musialabys w tę relację wchodzić. Powód Twojego rozstania byl znany od początku. A to własnie na początku bardziej zwracamy uwagę na cechy zewnętrzne osoby ,do ktorej się przymierzamy. I jeszcze będziesz się katowala np. pytaniem dlaczego aż ponad 2 lata utrzymywalas kogoś w przekonaniu, ze jest Twoim wybrankiem.Nie czułas duzo wczesniej, ze Twoje nim zauroczenie nie wytrzymuje krytycznego , ciekawskiego spojrzenia innych osób? Pewnie czulas wyraznie, ale tez bylo iles atutow tego związku (zwiedzanie, poznawanie innych ludzi, bo chlopak to dusza towarzystwa) i szacowałas w swojej głowie. To wcale nie jest naganne, bo chlopaki na nasz temat tez robią sobie szacunki.

Tyle, ze nie ma co się cofac i rozkminiac sytuacji, bo to nie prowadzi do niczego.Tobie w niczym nie pomoże . Rozstalas się i koniec. Trzeba isc do przodu.Tylko tyle i az tyle.

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika1995

Przestańcie mnie obrażać ludziska bez empatii. Nie znacie mnie i nie macie do cholery prawa mnie obrażać.
Widzę, że tylko osoba, która ma podejście psychologiczne (ka-wa) potrafi człowieka zrozumieć i coś mu doradzić. A wy co tutaj robicie na tym forum? Chyba tylko wyrzucacie złość na innych i hejtujecie. Jak nie chcecie to nie piszcie. A nie obrażacie innych. To jaki przedstawiłam obraz to tylko namiastka tego wszystkiego, a nie wiecie jak jest naprawdę. Jakim jestem człowiekiem, co ja przeszłam i czuję. Nie życzę sobie, żeby ktoś mnie obrażał i traktował jak jakąś szmatę.
Zamykam temat, bo raczej nie otrzymam mądrych i ludzkich z empatią odpowiedzi!!!

Odnośnik do komentarza

Pytanie głowne: "Co ja mam robić... czemu mam mieszane uczucia?"

Co ja mam robic? Nic ,rozstałas się ,to idz ze swoim życiem do przodu, nie oglądaj się za siebie.

Czemu mam mieszane uczucia? Po prostu. Rozstanie nie było bezbolesne, szczególnie dla Twego chłopaka. Wygląda, ze ma prawo czuć się wykorzystany a Ty gdzies w sobie chciałabys się wybielić.

Choćbys nie wiem jak milo o sobie myslala, ze jestes tak delikatna i wrazliwa, to i tak musisz stwierdzic, ze w oparach delikatnosci tez ustawiamy sobie życie dla własnej wygody.

Boli, ze zostało to po prostu nazwane?

Odnośnik do komentarza

Generalnie jak ktoś tu pisze, to liczy na wsparcie, można wytknąć przy tym błędy, ale takie wdeptywanie w ziemię jest bezcelowe.

Patrząc z drugiej strony, chłopak swoją anielskością rozkochał w sobie dziewczynę, wiedząc, że to się może różnie skończyć.

Na każdym etapie związku, możemy dojść do wniosku, trudno muszę zerwać, bo nie dam rady..., wcześniej liczymy, że może jednak zaakceptujemy daną wadę...

Nie może oceny sytuacji determinować wada chłopaka, bo z tego co piszą moje szanowne współforumowiczki, a tu szczególnie zbyt emocjonalnie podeszły do problemu , taka surowa ocena wynika z jego fizyczności.

Gdyby była inna przyczyna zerwania, taka prozaiczna, jak np. wypalenie, to ocena by była taka sama?

Z tego co piszecie wynika, że nie miała prawa z nim zerwać, a ja uważam, że jak najbardziej miała..., żeby wiedziała, że nie da rady z nim być, pewnie by się dużo wcześniej wycofała.
Nie jesteśmy idealni, jesteśmy różni, nie możemy wszystkich mierzyć swoją miarą...

Nie ma co rozkmimiać przeszłości, ale będzie to autorkę gnębiło bardzo długo, ona czuje się bardzo niekomfortowo, a dokładanie dziewczynie ciężaru do dźwigania, jest nie halo...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

"Patrząc z drugiej strony, chłopak swoją anielskością rozkochał w sobie dziewczynę, " to panny teraz oczekują od chłopaków oschłosci czy jednak ich najlepszych, najmilszych , najcieplejszych cech charakteru? Rozkochał, bo pragnął z nią być. Zaden facet nie ma szans się przymilac do panny jesli dziewczyna tego nie chce.

"Nie może oceny sytuacji determinować wada chłopaka, bo z tego co piszą moje szanowne współforumowiczki, a tu szczególnie zbyt emocjonalnie podeszły do problemu , taka surowa ocena wynika z jego fizyczności."Podany powód rozstania z prawie idealnym chlopakiem jest wlasnie taki. I powód ten byl znany od początku, był zwyczajnie widoczny a po czasie zdaje się, ze na początku jakoby niewidzialny.

"Gdyby była inna przyczyna zerwania, taka prozaiczna, jak np. wypalenie, to ocena by była taka sama?" gdyby byla inna przyczyna, to Autorka wcale nie pisalaby aby się żalić, ze to ona podejmuje decyzję, zrywa i jeszcze cierpi. Wypaliłoby się to powiedziałaby sorki, juz nam nie po drodze i spiewająco by wyfrunęła.

"Z tego co piszecie wynika, że nie miała prawa z nim zerwać" ja akurat ciągle piszę, ze miała prawo zrywac, bo wszyscy widzą tylko czubek własnego nosa, nawet ona osoba jak podkresla wrazliwa i delikatna, przejmująca się. Ale w tej sytuacji opisywac swoje cierpienia, wręcz swoją rozpacz to raczej gruby nietakt. A do tego dopytywać sie, a czy jeszcze równie fajny facet przypadnie mi w udziale, bo może juz nigdy takiego nie spotkam i jednak będe stratna?

W mysl zasady, ze udzielamy tu raczej wsparcia i pomocy od początku zwracalam uwagę, ze jak juz powiedziala, ze roozstajemy się to nie ma juz czego rozminiac tylko szybko wrocic do swojego pojedyńczego, waznego życia.Ale rozbabrywanie się Autorki, jaka to ona nieszczęsliwa spowodowalo, ze zwrócilam uwagę iz mozna pewne rzeczy po prostu nazwac po imieniu i choc z przyzwoitosci nie przedstawiac się w aureoli cierpiętnicy.

"dokładanie dziewczynie ciężaru do dźwigania, jest nie halo..."Zazwyczaj jako osoby dorosle ponosimy jakąs odpowiedzialnosc za swoje czyny i albo o czasie zauważymy, ze w zaistnialej sytuacji jest nie halo ustawianie się w pozycji biednej i cierpiącej , pokrzywdzonej i jeszcze niepewnej swojej przyszłosci. W tej zaklamanej sytuacji uslyszenie jak to wygląda z boku daje szansę na pewne dorośnięcie w uczuciach.

"będzie to autorkę gnębiło bardzo długo, ona czuje się bardzo niekomfortowo". Niekomfortowo, bo zjawily sie te "co dokladają dziewczynie cięzaru", czy dlatego, ze postąpila jak uznala za najwygodniejsze dla siebie ,w czasie, który byl tez optymalny dla niej. Jakos w ramach tej gonitwy mysli nie podkresla, ze po czasie to spokojnie nalezy stwierdzić, ze wobec niedoskonałosci chlopaka nie trzeba bylo wchodzić z nim w relacje damsko-męskie.Ona bardzo dobrze wie skąd bierze się owa nikomfortowośc.

Odnośnik do komentarza

Ja wszystko wiem, często jesteśmy mądrzy po szkodzie...
Nie da się wszystkiego przewidzieć

Jakby to była Twoja córka, też byś tak po niej jechała?

Dziewczyna bardzo to przeżywa, jest rozdarta, dlatego rozdrapuje rany, do tego jest mimo wszystko wrażliwa.
Przypomniałam sobie teraz, że pisała wcześniej, ciężko było z niej wyciągnąć, jaki defekt na ten chłopak, to widać jak jej ciężko o tym rozmawiać.
Na pewno rodzice też mieli wpływ na tę decyzję, bo my jako matki, też pewnie odrazałybyśmy ten związek mnążąc zagrożenia, a niektóre z nas wręcz postawiłyby pod ścianą.

Nie znamy całej otoczki sytuacji.

Co do przyszłości, Weronika, nie wiesz czy będziesz żałowała tej decyzji czy nie i nigdy się nie dowiesz.
Musiałabyś z nim przeżyć całe życie, żeby to wiedzieć.
Inaczej jest w fazie zakochania, inaczej po latach. Z aniołka mógłby przemienić się w diabełka, bo mu np. wysiądzie psyche, ale mógłby też Cię nosić na rękach, ale jakbyś wstydziła się z nim, jako żona, wychodzić, na przysłowiowe miasto, to tak czy tak, zrobiłaś dobry krok, bo głównie musisz myśleć o sobie.

On przeżył miłość, co też nie każdemu dane, jest bardzo prawdopodobne, że znajdzie nową miłość i akceptację dziewczyny, tylko myślę, że nauczony doświaczeniem, też z jakąś niepełnosprawnością.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja sie zastanawiam czy obecnie nie mozna mu wyprostowac nog. Medycyna jednak poszla do przodu, moze daloby sie znalezc dobrego lekarza.
Zastanawiam sie czy autorka kiedykolwiek poruszala ten temat ze swoim bylym.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, ale operacje też nie gwrantują oczekiwań.
Co do wodogłowia, jeśli jest wrodzone, może być objawem zespołu wad, a to może mieć wpływ na potomka, tak, że nie jest to tylko sprawa wyglądu.
Być może jest to powiązane z wadą nóg, więc jest to ważniejsze niż wygląd chodu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość flowerSy

A nie pomyślicie, że ta dziewczyna zwyczajnie mogła się zauroczyć? A później jak zauroczenie minęło, to miłość nie wypaliła. Ja nie uważam, że ona go wykorzystała, bo wątpię, że chciałabym być z nim na siłę aż dwa lata. Tak się nie da. A takie wbijanie w ziemię, nie ma najmniejszego sensu. Trzeba zrozumieć obie strony, a nie tylko jedną. Wczuć się w sytuację także tej dziewczyny, a nie tylko widzieć sytuację tego chłopaka. Takie jest moje zdanie.

Odnośnik do komentarza

a ja autorce powiem jedną rzecz.

Zrobiłaś co zrobiłaś...czy to dobrze...czy to źle ? to nie jest istotne ani nie ma na to odpowiedzi. Podjęłaś decyzję w zgodzie ze sobą, bo do pewnych rzeczy nie da się zmusić. Więc idź dalej w życie ale nie podsycaj wyrzutów sumienia bo mogą one cie zniszczyć pewnego dnia. Zrobiłaś dobrze bo zaczęłaś żyć w zgodzie ze sobą.

na pocieszenie ci powiem, że jeśli byś z nim została wbrew sobie to najpewniej nie obyło by się bez zdrad, kłamstw złości. Całe życie byś spędziła w ten sposób a to jest moim zdaniem jeszcze gorsza opcja.

Odnośnik do komentarza
Gość Weronika1995

Nieprawda, nie wykorzystałam go. Też byłam w nim zakochana. Byliśmy szczęśliwi, myślałam nawet o ślubie. Ale moja miłość zaczęła z czasem słabnąć. Tak jak ktoś napisał, może to było długotrwałe zauroczenie. Nie wiem jak to nazwać. Przykre to jest, że tak mnie oczerniacie, nie znając mnie i wbijacie mi nóż w plecy. Nawet nie wiecie co ja czuję, co ja teraz przeżywam. Jak można tak człowieka oceniać po paru wiadomościach. Nie wiecie jak wyglądała sytuacja przez te dwa lata, jak naprawdę BYLIŚMY szczęśliwi i ja też. Nigdy bym nie wykorzystała człowieka, bo ja z takich nie jestem. I to nie było jakaś desperacja, bo miałam przed nim znajomości, które zwyczajnie nie wypalały. A chłopaka nie szukałam na siłę.
Zastanówcie się co piszecie, bo naprawdę mam wrażenie, że nie macie za grosz empatii.

Odnośnik do komentarza

Weronika nawet nie masz bladego pojęcia o co prosisz. Tobie się wydaje że oni Ci wbijają nóż w plecy lecz to nie jest prawda, oni jedynie co i rusz kłują szpilkami. Prawdziwy empata nie poklepie Cię po ,,ramieniu" z pociesznym słowem, empata wbije Ci sztylet w samo serce, tu masz jedynie przedsmak prawdziwej męki.
Problemem nie jest ten chłopak, nie zerwanie, nie to co Was łączyło czy łączy.
Prawdziwym problemem jesteś tylko i wyłącznie Ty i TYLKO TY, nikt inny. To TY masz problem ze sobą więc zamiast rozkładać swojego byłego na czynniki pierwsze zacznij pracować nad sobą. Jesteś jeszcze w takim wieku że masz spore szanse wyjść z tego, im bardziej będziesz to odwlekać tym gorzej dla Ciebie. Jeśli faktycznie chcesz sobie pomóc to weź się za siebie. Jeśli tego nie zrobisz to zgotujesz piekło na ziemi nie tylko sobie ale i potencjalnym przyszłym partnerom. Masz szansę, warto z niej skorzystać.

Odnośnik do komentarza
Gość mourinho

Gdybyś go naprawdę kochała to byś nie przejmowała się opinią innych ludzi.Wybrałaś to co dla Ciebie wygodne-rozstanie bo wstydziłaś się za niego,jego wygląd i niepełnosprawność choć decydując się na związek z nim doskonale wiedziałaś jakie ma problemy i decyzję o związku z nim podjęłaś świadomie,nikt Cię do tego nie zmuszał.Wyobraź sobie jak się musi teraz czuć-z jednej strony ciągła krytyka innych,z drugiej osoba,której ufa bezgranicznie i,która miała być na zawsze(często powtarzany slogan przez zakochanych a to tylko puste słowo) odchodzi.Owszem nikt nie mógł zmusić Cię do bycia z nim tylko i wyłącznie z litości ale jak już wspomniałem wyżej decydując się na związek z osobą niepełnosprawną trzeba mieć na uwadze problemy,które prędzej czy później nadejdą.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...