Skocz do zawartości
Forum

Kobieta mnie zdradziła, wybaczyłem ale wciaz mam o to pretensje


Gość bezsilny1234

Rekomendowane odpowiedzi

Gość bezsilny1234

Witam, jak w temacie. Może wy mi pomożecie. Poznałem pewna kobiete, była i jest dla mnie wszystkim. Jednak mnie zdradziła, może nie celesnie, ale pisanie z innym gosciem przez dlugo okres ukrywanie tego i pisanie mu ze sie go kocha dla mnie to juz pewna forma zdrady. Gdybym sam tego nie odkryl nie wiem jak dlugo by to trwalo, jednak odkrylem, ona przepraszala itd i wybaczylem. Jednak oni ze soba pracuja i niby mowi mi ze on juz dla niej nic nie znaczy moje mysli mowia co innego. Ciagle mam pretensje do niej o cos, bo ciazko mi uwierzyc w jej slowa ze skoro go kochala to nagle stal sie dla Niej obojetny. Najgorsze ze to wsyztsko sie dzialo przed zareczynamy podczas zareczyn i po nich. Caly czas.
Czy ja juz po prostu jej nie potrafie zaufac? Czy moze to ja przesadzam i powinienem przestac miec takie mysli, zaufac jej na nowo i wiesc szczesliwe zycie?
Poradzcie mi bo juz sam nie wiem co robic...

Odnośnik do komentarza
Gość bezsilny123

Nie jest zonaty, ja pracuje w tej samejfirmie tylko na innym dziale. Ona niestety z nim na tym samym. Mowisz ze kobiety zawsze wiążą się emocjonalnie, tez jestem tego samego zdania, dlatego tak cizko mi uwierzyc w jeej slowa ze nagle stal sie dla niej nikim. Tym bardziej jak widzialem nie raz jak wodzi zanim wzrokiem...
Fakt ze tak mocno sie w niej zaduzylem jest zle. Teraz ciezko bedzie mi sie pozbierac. Aktualnie mamy ciche dni, bo niestety znow mialem o cos pretensje, bo niestety ale pamietam dokladnie co z nim pisala i jak potrafila ze mna pisac czy starac sie przed poznaniem jego. Teraz juz jest inna i o to mam pretesnje najczesciej, ze traktuje mnie jak kumpla a nie partnera. Mowi ze kocha, ze to jej zyciowy blad ze z nim pisala itd. Byc moze chce byc ze mna, bo ona ma corke, ja ja pokochalem jak swoja. Planowalem wspolny dom itd, a on to gowniarz co w glowie ma tylko imprezy. Moze wlasnie we mnie widzi osobe dojrzala ulozona i tylko dlatego chce ze mna byc.
Sam juz nie wiem co o tym wszystkim myslec, czy sie rozejsc i jakos sie pozbierac czy jednak nie.
Fakt ze namawialem ja do zmiany pracy, niestety nie chciala.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, jakie zamiary ma Pana narzeczona, ale jeśli ciągle Pan wraca do tego, co się stało, to najpewniej nie wybaczył Pan tej zdrady. Nic dziwnego, że ma Pan ograniczone zaufanie do swojej kobiety, w końcu Pana okłamywała. Nie ma gwarancji, że to, co mówi aktualnie, też jest prawdą. Jeśli jednak Pan tonie w domysłach, co narzeczona czuje do kolegi z pracy i nie jest w stanie jej ponownie zaufać, a narzeczona nie chce zerwać kontaktów z tym mężczyzną i zmienić pracy, to myślę, że Wasza relacja wcześniej czy później może się rozpaść.

Odnośnik do komentarza

Jesteś tak bardzo zaangażowany w związek ze swoją partnerką, że tłumisz w sobie swoje przeczucia, które… są prawdziwe. Twój wewnętrzny głos podpowiada Ci dobrze. Wchodząc w relację z kobietą, założyłeś, iż nie będzie pisywała gorących słów do kolegi z pracy (ani oczywiście do żadnego innego mężczyzny poza Tobą). Jednak to uczyniła, raniąc Ciebie i wystawiając na szwank zaufanie, którym ją obdarowałeś. Całkiem słusznie czujesz się oszukany – dała Ci do tego bardzo poważne powody. Gdyby chociaż poczuła żal i (z szacunku do Ciebie lub przynajmniej z obawy o Wasz związek) przerwała ten nikczemny proceder i sama wyznała Ci swoje czyny, miałbyś może cień poczucia, że zrobiła źle, ale chce wyjść z twarzą – na ile jest to w tej sytuacji możliwe. Jednak tego nie zrobiła, ciągnęła zdradę do momentu, aż sam przyłapałeś ją na gorącym uczynku. Na dodatek nawet nie myśli zrywać kontaktu z tym mężczyzną. (!) Pomijając kwestię, czy jest w stanie zdradzić ktoś, kto kocha, jakie znaczenie ma dla niej tamta znajomość, skoro dla niej lekceważy Twoje uczucia? Nie daj się nabrać, że osoba, która jeszcze przed chwilą wymieniała ciepłe słówka z innym, raptem przestała do niego cokolwiek czuć. To tylko zmyłka, na dodatek tak nielogiczna i oderwana od rzeczywistości… – Twoja partnerka musi być przekonana o Twoim zaślepieniu jej osobą lub mieć Cię za osobę o niskim poziomie inteligencji. Inaczej nie próbowałaby zwieść Cię w tak tandetny sposób.

Pamiętaj, że zdemaskowałeś ją, a nakrycie kogoś in flagranti nigdy nie jest miłe dla sprawcy. Próbuje wówczas minimalizować straty – bagatelizować to, co akurat wyszło na jaw, i kamuflować całą resztę. Właśnie to próbuje właśnie czynić Twoja luba. Ujawniony przez Ciebie czyn może być tylko fragmentem postępków, które przed Tobą ukrywała, albo i nadal ukrywa. I zapewne nim jest. Nie powinieneś się łudzić, że partnerka, która do tej pory Cię okłamywała, nagle okaże się stuprocentowo szczera. Teraz będzie jeszcze bardziej ostrożna i staranniej ukrywała swoje poczynania.

Wiele z Twoich wypowiedzi przemawia za tym, że Twoja partnerka przywiązuje znacznie mniejszą wagę do Waszego związku niż Ty. Macie ciche dni, bo po długotrwałym zdradzaniu nie podoba jej się, że odważyłeś się okazać nadszarpnięte zaufanie? Serio? Po tym, co się wydarzyło… zamiast czuć skruchę i zabiegać o Twoje uczucia, o zaufanie – po tym wszystkim ona się od Ciebie odsuwa, traktując Cię bardziej jak kumpla niż jak narzeczonego? Pomyśl racjonalnie – czy nie powinno być odwrotnie? Czy to nie Ty powinieneś nabrać do niej dystansu po wykryciu tak haniebnego postępowania z jej strony?

Dla mnie to pachnie szalenie wyrachowaną postawą ze strony tej pani. Zobaczyła w Tobie statecznego mężczyznę, który znakomicie nadaje się na troskliwego męża i ojca dla swojego dziecka. Niełatwo o takiego człowieka, więc nie chce Cię stracić w obliczu potencjalnych korzyści. Nie każdy mężczyzna jest w stanie pokochać dziecko, którego nie jest biologicznym ojcem. Jednocześnie Twoja narzeczona postrzega Cię zapewne za naiwniaka, którego owinęła sobie wokół palca. Jednak jej uczucia ciągną ją do imprezowicza, z którym można się świetnie zabawić (zresztą… pewnie już nie raz to zrobiła). To na myśl o nim robi jej się gorąco i na myśl o nim wpada w błogostan. Ty masz zapewnić stabilność, warunki socjalne i całą resztę. Całkiem możliwy, moim zdaniem, jest także układ, w którym tamtemu panu wcale nie zależy na Twojej wybrance, a przynajmniej nie aż tak bardzo, jak jej na nim, a wtedy może traktować Cię jako rezerwę. Być może zapomni o Tobie, gdy tamten tylko kiwnie palcem.

Tak czy inaczej, miej się na baczności. Poprosisz ją o rękę – ręka będzie tylko Twoja, ale reszta ciała już niekoniecznie. Staniesz się spokojnym, przytulnym portem, do którego będzie zawijała po upojnych rejsach w ramionach tamtego mężczyzny. A może nie tylko tamtego, lecz i innych – kto wie – w końcu skoro kobieta mająca dziecko (formalnie to przecież samotna matka), a więc która powinna wykazywać dojrzałość i odpowiedzialność, podchodzi do życia w tak luźny sposób, nie wiadomo, czego jeszcze można od niej oczekiwać. Przykro mi to stwierdzić, ale ryzyko jest duże.

Nastał dla Ciebie bardzo trudny czas. Jesteś zraniony, rozdarty, borykasz się z poczuciem zdrady przez ukochaną i zdezorientowany całą sytuacją. Musisz stoczyć wewnętrzny bój i podjąć decyzję. Zastanów się głęboko, bo cokolwiek postanowisz, będzie to miało duży wpływ na Twoje dalsze życie. Pójść za głosem rozsądku i choć serce krwawi, zakończyć związek, aby pozbierać się i po jakimś czasie spróbować znaleźć wartościową kobietę, która będzie godna Twojego zaufania. Czy dać się ponieść fali emocji i dusząc w sobie wszelkie podejrzenia i wątpliwości, wbrew rozsądkowi dać kolejną szansę partnerce. Znając życie, decydując się na drugie z wymienionych rozwiązań, każda dłuższa nieobecność wybranki, będzie dla Ciebie udręką. Będziesz zawsze bił się z myślami, co w danej chwili robi i czy nie jest właśnie z tamtym. Podejrzenia, którym będziesz dawał upust, nie będą się spotykały z jej zrozumieniem, lecz niechęcią i mniej lub bardziej zaciekłym oporem. Może zarzucać Ci czepialstwo, zamykanie jej w klatce i przesadną, bezzasadną zazdrość. Sytuacje będą eskalowały i kończyły się coraz większymi awanturami. Czy tak ma wyglądać Twoje życie? Chyba masz inne oczekiwania. Mam przynajmniej taką nadzieję. Dlatego tak obszernie staram Ci się doradzić i przedstawić swój ogląd sytuacji z perspektywy osoby trzeciej – bezstronnej. Im dłużej brniesz w tę relację, stajesz się coraz bardziej zaangażowany uczuciowo. Z czasem będzie Ci coraz trudniej rozstać się z ukochaną, nawet gdy uświadomisz sobie, że to nieuchronne, bo coraz bardziej cierpisz i już nie dajesz rady tak żyć. Zawierając ślub, partnerka nabędzie szereg praw, poczuje się bardziej bezkarna (obecnie możesz od niej odejść bez jakichkolwiek konsekwencji, po ślubie – rzecz jasna – już nie). Będzie więc mogła poczymać sobie znacznie śmielej. Miej tego świadomość. Już samo wybaczenie zdrady dla wielu oznacza bilet do kolejnych miłosnych eskapad – w myśl zasady: udało się raz, uda się i następny. Przecież wybaczył…

Moja rada – w tym trudnym dla siebie czasie postaraj się odetchnąć, zadbać odrobinę o siebie i nabrać odrobinę dystansu, wewnętrznego spokoju, aby – na ile to możliwie – obiektywnie przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski. Masz do tego pełne prawo, także do odroczenia terminu ślubu (jeśli w ogóle był już zaplanowany). Nie oszukuj siebie, że wybaczyłeś. Tkwi w Tobie ogromny żal – i trudno się temu dziwić. Przede wszystkim pomyśl o sobie, partnerkę odstaw nieco na bok, nie ganiaj za nią. Otrząśnij się z porażki i przemyśl sobie wszystko.

Trzymam za Ciebie kciuki!

Odnośnik do komentarza
Gość bezsilny1234

Wow!
Dziekuje za tak wspanialy odzew, przyznam ze przez ta cala sytuacje z nikim nie moglem porozmawiac na ten temat co tez mnie dołowało.
Przyznam, że gdy to wszystko czytałem od Was to zaczynały mi sie szerzej otwierac oczy. Wiele z tego co zostało przez Was napisane ma racjonalne wytlumaczenie.
Pytany byłem o wiek, ja 28 lat partnerka 26, jestesmy ze soba prawie rok.
Prawie rok a ona juz mi zrobila takie cos...
Może to sie wydac smieszne, ale ja boje sie byc samotnym, ze nikogo nie poznam itd a jednak mam juz 28 lat i chcialbym zalozyc rodzine. Mało facetów w moim wieku jest gotowych by byc ojcem, ja juz jestem od kilku lat.
Sam nie wiem co robic, strasznie zle przechodze rozstania, ale tez z drugiej strony nie czuje sie z Nia szczesliwy. Rozdarty wewnatrznie jestem strasznie...
Dziekuje za tak obszerne odpisanie na moj problem kazdej osobie, bardzo mi pomogłyscie juz teraz.
Mysłalem ze na moj temat nikt nie odpowie.
DZIEKUJE DZIEKUJE DZIEKUJE raz jeszcze!

Jeszcze dodam ze moja partnrka sobie zazyczyla czasu na przemyslenia minimum do konca weekendu... To juz nawet nie jest smieszne, to juz staje sie zalosne. :-( :-( :-(

Odnośnik do komentarza

~bezsilny1234, wiesz, co zrobiłem zaraz po napisaniu do Ciebie? Przeczytałem wcześniejsze posty. I zdziwiłem się, jak wiele naszych – osób pomagających Ci – wypowiedzi jest ze sobą zbieżnych.

Piszesz, że obawiasz się pozostać samotnym człowiekiem. Nie, to nie jest śmieszne. To naturalny lęk, który odczuwają osoby, gdy rozpada im się związek. Nie powinieneś się tego wstydzić. Twoja wybranka, kobieta, w której ręce oddałeś całe swoje życie, zadała Ci cios w samo serce. To nagłe wydarzenie wyciągnęło Ci dywan spod stóp, powaliło Cię – całkowicie wytrąciło z równowagi. Jesteś w kompletnym szoku. Każdy by był na Twoim miejscu. Nie chcę uogólniać, bo ludzie mają różną psychikę, ale uwierz, że mało kto potrafiłby zachować zimną krew w Twojej sytuacji. Jednak emocje są w tym przypadku bardzo złym doradcą. Przeżywasz kryzys. Siłą rzeczy gotujesz się emocjonalnie. Daj sobie do tego prawo, ale postaraj się jednak zapanować nad emocjami. Nie przywołuj w pamięci, tego, że Cię zdradziła – zrobiła to i nic, co zrobisz, nie zmieni tego stanu rzeczy. To już się stało. Postaraj się przyjąć to jako fakt. Nie miała hamulców moralnych, które powstrzymałyby ją od podłego oszukiwania człowieka, którego – jak twierdzi – kocha. I zapewne nie będzie miała ich w przyszłości, jeśli zdecydowałbyś się z nią zostać. Chyba nikt tu z piszących nie ma wątpliwości, że to żaden materiał na matkę ani na żonę. Nie rozpamiętuj więc jej czynu, lecz popatrz na jej charakter. Wyobraź sobie, że to, co opowiedziałeś nam, opowiedziałby Ci któryś z Twoich kolegów. Co byś mu wtedy poradził?

Rozstania są straszne dla większości nas, ale niekiedy są konieczne. Konieczne dlatego, bo pozwalają nam uchronić się od czegoś znacznie gorszego. Złamanego życia – na przykład. Jest takie powiedzenie, że lepszy koszmarny koniec od koszmaru bez końca. Chyba dobrze oddaje to, co mam na myśli.

Piszesz, że Twoja partnerka zażądała czasu do namysłu i nawet wyznaczyła termin. To jest absolutny szczyt wszystkiego. Wiesz, czemu to robi? Doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo jesteś zaangażowany w Wasz związek i w ten sposób próbuje Cię sobie podporządkować. To znaczy, podporządkować jeszcze bardziej niż dotychczas. Przecież pomiatała Tobą już wtedy, gdy Cię zdradzała. Nie daj sobie wmówić, że ona zamierza niczego przemyśliwać (co najwyżej chce zaplanować dalszą taktykę urabiania Cię). Udaje niedostępną, abyś czuł właśnie ten lęk, o którym wspominałeś. Abyś poczuł to nagłe osamotnienie i jeszcze bardziej zapragnął jej bliskości. Wtedy będziesz gotów akceptować jej wybryki, godzić się na wszystko, co Ci zaserwuje. Jeśli jej na to pozwolisz, ona będzie miała Cię w garści. A w tym czasie, który wyznaczyła sobie na „przemyślenia”, zabawia się pewnie ze swoim amancikiem i drwi z Ciebie, jak sprytnie zrobiła Cię w balona. Otóż nie zrobiła. Pokaż swój honor, powstań z upadku i nie pozwól się tak upadlać. Ona właśnie tego chce, abyś cierpiał, użalał się nad sobą. I im bardziej ciągnie Cię do niej, tym bliżej ona jest swojego celu. Im większe podejmiesz próby skontaktowania się, tym dobitniej ona odsunie się od Ciebie. To gra. Chesz w nią grać? Mam nadzieję, że nie. Najlepiej powiedz jej, że nie musi już niczego przemyślać, bo Ty nie widzisz wspólnej przyszłości u jej boku i podjąłeś decyzję o rozstaniu. Zobaczysz, co się wtedy stanie. Przypuszczam, że od razu zmieni front, stanie się uległa, zacznie Cię przepraszać, przyznawać swój wielki błąd i udawać, że przyznaje Ci rację. Nagle zacznie akceptować wszystkie Twoje warunki. I zacznie zapewniać Cię o swojej ogromnej, dozgonnej miłości. Niewykluczone, że zrobi to w poziomie i w pościeli. Najłatwiej manipuluje się rozemocjonowanym człowiekiem, a ona to wie i wykorzystuje bez najmniejszych skrupułów. A jeśli się nie poddasz, będzie błagała, abyś został, bo bez Ciebie ona nic nie znaczy, a jej życie nie ma żadnego sensu. To jednak tylko kolejny etap jej gry i tej całej manipulacji, której Cię przez cały czas poddaje. Nie daj się więc nabrać. Powiedz to, na co sobie zasłużyła. I bądź przy tym stanowczy. Nie daj się podejść i złamać. Pokaż, że to Ty jesteś na wygranej pozycji, ona przegrała wszystko.

Na koniec chciałbym nawiązać do ostatniej wypowiedzi ~onkaY i rozwinąć myśl, którą mi podsunęła (dziękuję, ~onkaY). Zgadzam się w stu procentach – powinieneś cieszyć się, że Twoja partnerka tak szybko pokazała swoje prawdziwe oblicze. Wyobraź sobie, że zrobiłaby to dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. A w wielu związkach właśnie tak się dzieje. Ci ludzie są w znacznie gorszej sytuacji od Ciebie. Ty masz ten komfort – jeśli tak to można określić – że poza uczuciem nic Cię nie łączy z partnerką. Nie macie wspólnych dzieci, kredytu ani żadnych zobowiązań. I choć wyzwolenie się z tak uczuciowej relacji nie jest łatwe, z pewnością byłoby jeszcze trudniejsze, gdybyście byli mężem i żoną. Skup się więc na tym, że los pozwolił Ci tak wcześnie poznać, z kim masz do czynienia. Z wartościową, kochającą kobietą, czy z wredną, zakłamaną manipulantką. To pomoże Ci ochłonąć i wyciągnąć dobre wnioski z tej podłej sytuacji.

Wstawaj na nogi i wracaj do siebie. Życie na Ciebie czeka! Ta kobieta zrobiła Ci wielkie świństwo, nie ma co upiększać. Ale nie skopała Ci życia na tyle, abyś nie mógł się z tego wykyraskać. Wręcz przeciwnie – masz dużą szansę zacząć wszystko od nowa. Teraz przechodzisz przez emocjonalne piekło – wiem – ale już za jakiś czas będziesz się cieszył, że zostawiłeś to bagno za sobą. Będziesz się zastanawiał, co widziałeś w tej kobiecie i jak mogłeś z nią w ogóle być.

Głowa do góry! I pisz, jeśli masz ochotę. Ze swojej strony chętnie Ci pomogę – myślę, że również inni forumowicze nie pozostaną bierni.

Trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

Witaj,
To co napisał Carlo moim zdaniem jest w 100% trafione (przy najmniej w mojej podobnej sytuacji) niestety ja nie miałem też żadnego kolegi ani osoby która by mi tak doradziła. Taką sytuacje jak ty miałem pierwszy raz przed ślubem (jakieś 8lat temu) wybaczyłem żonie bo byłem i dalej jestem w niej zakochany. Drugi raz miesiąc po ślubie wtedy napisałem posta ze swoją sytuacją na forum wiele osób pisało żebym zakończył ten związek bo będę bardziej cierpiał, niestety wtedy żona przekonała mnie właśnie słowami że mnie kocha, łóżkiem i zwaliła winę na mnie ze mało się nią interesowałem i jej nie szanuje i tak dalej. Ale że kocha mnie i te wszystkie flirty były jej błędem że żadnego sexu nie było. Teraz 4 lata po ślubie jest powtórka. Od dwóch tygodni obwiniam siebie, ryczę co chwile dobrze ze jeszcze urlop mam nie wiem jak wrócę do pracy. Rozum mówi skończ to, serce nie pozwala. Żona jeszcze mówi że już mnie nie kocha, ale odejść nie chce bo nie ma gdzie a ja się godzę żeby ze mną mieszkała, każe spać mi ze sobą ale bez dotykania i bez seksu na szczęście dom zakupiłem przed ślubem. A ja widzę teraz jaki głupi byłem i jestem, latam za nią przytulam całuje kupuje co chce, rozmawiam z nią a ona pozostaje zimna i bezinteresowna co u mnie wywołuje jeszcze większe przywiązanie i chęć jej przytulenia. Jestem starszy od ciebie o 10 lat i strasznie się boje być sam jeszcze żona na każdym kroku mi powtarza ze "mnie odda i dopłaci niech się inna męczy". Życzę ci żebyś nie popełnił tego błędu co ja (z perspektywy czasu jestem przekonany że największym moim błędem było wybaczenie żonie po pierwszym razie).

Trzymaj się stary, i powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Tomek34 – tym razem kieruję swoje słowa do Ciebie. Znalazłeś się w trudnej sytuacji, ale nie w sytuacji bez wyjścia. Twoja ukochana manipuluje Tobą, stosując metodę „na łaskawczynię”. Zdradziła Cię – podkreślmy: ona Ciebie, a nie Ty ją. Całą winą bezczelnie obarcza Ciebie, choć to ona popełniła ten haniebny czyn. Pokazuje Ci, gdzie Twoje miejsce, twierdząc, że odda Cię byle komu i jeszcze dopłaci. W ten sposób obniża Twoje poczucie własnej wartości. To przecież jawne ubliżanie Twojej osobie. Jesteś w jej oczach kimś do tego stopnia niegodnym, że gotowa nawet dopłacić, aby się Ciebie pozbyć. Jak ma czuć się człowiek, gdy jego luba wygłasza takie słowa na jego temat? Ona po prostu próbuje zdegradować Cię w Twoich własnych oczach. I tym „śmieciem”, którego tak bardzo chce się pozbyć, jest osoba, w której domu mieszka (z Twojego opisu wynika, że dom kupiłeś samodzielnie). Gdyby naprawdę miała o Tobie tak niskie zdanie, jak utrzymuje, a sama miała choć odrobinę godności, powinna się natychmiast wyprowadzić. Ona jednak „łaskawie” raczy dzielić z Tobą Twój własny dom i wydawać Ci rozkazy. Nie daj się. Dość już tego poniewierania. Nie nacierpiałeś się jeszcze wystarczająco, aby wreszcie postawić temu kres?

Najchętniej bym Ci doradził, abyś podziękował tej pani za wspólne mieszkanie. Piszesz, że ona nie ma się gdzie podziać. Zasiała w Tobie tę myśl, wiedząc, że masz dobre serce i nie wyrzucisz jej na bruk. Wchodząc Ci na psychikę, na wszelki wypadek zabezpieczyła sobie wygodne lokum. Jednak o braku zastępczego dachu nad głową powinna była pomyśleć, zanim zaczęła Cię zdradzać i poniżać. Nie bój się o nią. Może pójść do swojego kochasia. Skoro jest taki fantastyczny, że dla niego zdecydowała się rozbić swoje małżeństwo, niech przyjmuje ją z otwartymi ramionami. A ona nie będzie już dłużej musiała brzydzić się Twoją osobą. Napisałem, że chętnie bym Ci tak doradził, bo na nic lepszego Twoja żona nie zasłużyła. Jednak odradzam Ci wyrzucanie jej z domu – powód przytoczę w dalszej części. Nie piszesz nic o wspólnych dzieciach, domniemam więc, że jesteście bezdzietnym małżeństwem. Z Twojego opisu wynika, że to małżeństwo jest już tylko na papierze. Nie sądzę, że uda się jeszcze posklejać tę relację. Myślę więc, że powinieneś zacząć rozwiązywać Wasze małżeństwo.

Najbardziej chyba podłe z jej strony jest to sterowanie dystansem między Wami. Każe Ci spać ze sobą, ale nie pozwala dotykać, ani wymieniać żadnych innych czułości. Rozumiesz, o co tu chodzi? Masz czuć jej bliskość, ale masz trzymać na wodzy swoje pragnienia – do których jako mąż masz przecież pełne prawo. Z jednej strony żona dobitnie pokazuje Ci, że Tobą rządzi. Z drugiej strony takie przyciąganie Ciebie do siebie przy jednoczesnym odpychaniu ma doprowadzać Cię do pasji, a z czasem pchnąć w jakiś obłęd. W trosce o swoje zdrowie nie pozwól jej na takie zachowanie.

Dalszy tok postępowania zależy od tego, czy przed ślubem podpisaliście u notariusza intercyzę. Kobiety, które zawierają związek małżeński z myślą o korzyściach majątkowych, odmawiają podpisania tego dokumentu. Nie przyznają się jednak do prawdziwych pobudek. Twierdzą, że podpisanie intercyzy uwłacza ich godności. Jednak nie mają już takich obiekcji, gdy w ramach rozwodu przywłaszczają sobie połowę majątku męża, który wniósł do związku jeszcze przed ślubem. Robią to bez skrupułów, a gdy trzeba, są nawet gotowe toczyć całe batalie. Jeśli macie intercyzę, raczej nie musisz bać się o to, że przepadnie Ci połowa Twojego mienia. W przeciwnym razie przygotuj się na walkę. Tak czy inaczej, przyda Ci się dobry adwokat z dużym doświadczeniem w sprawach rozwodowych. Zacznij zbierać dowody na rozpad małżeństwa i na winę żony. Mogą to być np. nagrania, a jeszcze lepiej świadkowie. Sąd bierze pod uwagę m.in. nielojalność i zdradę, znieważający stosunek do małżonka, agresję fizyczną i psychiczną, a nawet odmowę współżycia. Przydadzą Ci się mocne, przekonujące dowody – im więcej, tym lepiej. Nie daj się namówić na rozwód bez orzekania winy (tzw. za porozumieniem stron). Nie wdawaj się w sprzeczki, postaraj się być neutralny wobec prowokacji. Gdybyś teraz złamał się i wyrzucił nielojalną partnerkę ze swojego domu, ona na pewno użyje tego faktu w sądzie jako argumentu przeciwko Tobie – świadczącego, jakim to „złym” człowiekiem jesteś. Poza tym, jakby między Wami nie było, w świetle prawa nadal pozostajecie małżeństwem i masz w stosunku do żony określone obowiązki. Zacznij więc działać w kierunku rozwodu, aby wyzwolić się z tej toksycznej relacji. Tkwiąc w niej, coraz bardziej wyniszczasz się psychicznie – a właściwie, coraz bardziej niszczy Cię żona.

Niej daj się nabrać na te brednie, że jej nie szanujesz. Wybaczyłeś jej zdradę. Pozwalasz jej mieszkać u siebie, choć traktuje Cię poniżej wszelkiej krytyki. Znosisz jej wszystkie podłe zachowania i jesteś na jej każde skinienie. Robisz dla niej znacznie więcej, niż wymaga zwyczajny szacunek. Ale ona chce wzbudzić w Tobie poczucie winy, abyś czuł w sobie potrzebę ciągłego wynagradzania jej swojego zachowania. Nie wchodź w to. Pozbieraj się emocjonalnie, nabierz odrobinę dystansu, zadbaj o siebie. Znajdź sobie jakieś ciekawe zajęcie, abyś nie musiał ciągle myśleć o tej obłudnej kobiecie. Może sport, albo inne hobby. Jednak strzeż się nawiązywania nowych znajomości z kobietami. Twoja żona może wpaść na ten trop i wykorzystać to przed sądem przeciwko Tobie. I raptem, „okaże się”, że to Ty ją zdradzałeś, przez co doprowadziłeś do rozpadu małżeństwa. Nie pozwól na to. Nowe znajomości dopiero wtedy, gdy będziesz miał orzeczenie w kieszeni.

Trzymaj się więc, zacznij dbać o siebie – skorzystaj z urlopu, to doskonała okazja. No i działaj w kierunku rozwiązania tej szkodliwej relacji.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje Carlo,
Czytam twojego posta i aż serce mnie boli, bo nie byłem w stanie tego zobaczyć w taki sposób.
Uzupełnię tylko ze nie mamy dzieci ja chciałem i dalej chce ale żona twierdzi że nie chce ze mną dzieci. Przed ślubem tego nie mówiła. O rozwodzie mówiła sama ale jak z teściową sprawdziły że nie należy się jej pół domu to zmieniła front i teraz chce po prostu ze mną mieszkać.
Obecna sytuacja w naszym związku jest następstwem jej wyjazdu na 5 dni na koncerty(Castleparty) z "kolegą" z pracy i jeszcze jedną parą chciała niby odpocząć psychicznie ode mnie (chociaż jak mówiłem żeby pojechała sobie do mamy albo do SPA z siostrą albo koleżanką to nie ). To ze mnie tak zostawiła wzbudziło we we mnie takie emocje że nie mogłem funkcjonować normalnie jeszcze nie miałem z nią kontaktu jeden sms dziennie albo minuta rozmowy, tak bardzo się martwiłem ze po trzech dniach pojechałem z kolegą tam zobaczyć jak to wygląda przeżyłem szok, żona nigdy taką muzyką się nie interesowała (deathmetal). Wróciły "zwłoki" na totalnym kacu przywiózł ja ten kolega, oczywiście się ją zająłem. I co powiedziała żona że sie napiła prze zemnie bo się dowiedziała że ja pojechałem na tą imprezę i chciałem ją sprawdzać. I czuje się kontrolowana przeze mnie. A ona tam się świetnie bawiła i wypoczęła. Potem widzę że żona siedzi z komórką służbową wieczorami i pisze sms chowa ten telefon przede mną nawet pod poduszkę w nocy. Więc jak poszła pod prysznic sprawdziłem telefon a tam sms "ja też się zakochałem" wściekłem się oczywiście cała historia przez zonę została usunięta. A ona powiedziała że jestem psychopata i ją sprawdzam a sms został wyrwany z kontekstu bo ona napisała że zakochała się w tej muzyce. Niby logiczne. To samo teściowa że ona zauważyła że po ostatniej zdradzie (niby nie fizycznej to nikt problemu nie widzi, wtedy żonie wybaczyłem bo powiedziała że czuła się zaniedbywana bo nie miałem dla niej czasu zajmowałem się przez prawie rok budową domu wszystko było na mojej głowie nie miałem żadnej pomocy ) żony zacząłem ja kontrolować. Ale ciężko było mi jej zaufać. A jak w końcu zaufałem to zrobiła znowu coś takiego. Mówię jej że w małżeństwie nie utrzymuje się kontaktów z obcymi facetami i pisze smski jak sie czuje co słychać uśmieszki i tak dalej. Mówię jej pisz sobie do koleżanki mamy siostry. To żona że ona taka jest i musi sobie poflirtować i sie nie zmieni. A mnie każdy taki sms boli i dobrze ona o tym wie.

Jak czytam ten wątek i to co tu piszą inni zaczynam widzieć na oczy na pewno dalej nie chce w takim czymś tkwić. Bo się męczę. A do tej pory obwiniałem siebie i próbowałem żonie jeszcze wynagrodzić to że ona była tak mną zmęczona że musiała aż odpocząć pozwalałem żonie praktycznie na wszystko kosmetyczka co trzy tygodnie w mieście oddalonym o 80 km , pazury brwi piling nóg zumba w innym mieście bo fajny prowadzący (wcześniej myślałem że ok niech sobie popatrzy nie ma w tym nic złego a przy okazji zadba o kondycję). Min. raz w tygodniu zakupy w galerii oczywiście. a na koniec dnia siadała dwie godziny na komórce i sobie pisała i FC ogladała a ja szedłem spać sam.
Teraz jak to pisze to zastanawiam się, gdzie ja niby
ją tak tu ograniczałem. To raczej nie jest życie w klatce.

Odnośnik do komentarza
Gość Głuche życie

Szanowny autorze
Wiem co czujesz, gdyż doskonale znam twój ból. Tkwiłem w takim związku przez 2 lata, przymykałem oko na jej wyjścia bo jest młoda i chce się wyszaleć. Do czasu jak zaczęła mi opowiadać jakie rzeczy tam się dzieją, robiłem jej regularne kłótnie , nic sobie nie robiła z tego, godziliśmy sie, lecz ona robiła po czasie swoje. Czara goryczy przelała się kiedy poszła na ognisko be ze mnie upijając się i zdradzając mnie , dowiedziałem się ze takich ognisk z jakimiś typami u jej koleżanką było znacznie więcej, zeby bylo jeszcze malo pogodziliśmy się po czasie odwaliła znowu coś i kolejny raz poszła do klubu beze mnie, po ostrej wymianie zdań rozstaliśmy się. Może ktos powiedziec ze to koniec ? Nie , gdy bylem z nowa partnerka, dzwoniła, wyzywała mojej nowej dziewczynie, groziła jej. W końcu zerwałem z nową partnerką, gdyż omotała mnie i zaprosiła na spotkanie, na tym spotkaniu "koleżeńskim" dobierała się do mnie i mnie całowała, oczywiście odepchnąłem ją i uciekłem, potem zablokowałem ja wszędzie gdzie się tylko da spaliłem pamiątki, i zaczęło się nowe życie. To bylo 3 lata temu ,Po tych 3 latach męki , w tym roku wybieram się do psychologa, znalazlem prace , i na nowo układam życie, które mi zniszczyła ślepa miłość.

Odnośnik do komentarza

Do prawnika umówię się w poniedziałek. Przeczytałem 34 kroków pewnie nie zastosowałem się w 100% nie jest to proste z dnia na dzień ale tak 80 % i faktycznie zmiana jest z dnia na dzień żona zaczęła sama do mnie przychodzić i zagadywać na razie jestem twardy. Śpimy osobno sam poszedłem do innego pokoju. Jeżeli chodzi o dom to w momencie ślubu w 2014 nie wykończoną miałem tylko drugą łazienkę. Od początku znajomości nie mieliśmy wprawdzie rozdzielności majątkowej ale nigdy też nie mieliśmy wspólnego konta żona swoją wypłatę ma na swoje wydatki plus czasami kupi coś do jedzenia do domu. Do tej drugiej łazienki dołożyła to pewnie tutaj będę musiał jej zwrócić. Plus kupiliśmy auto po ślubie to pewnie połowę też. Czy sąd sąd uzna rozdzielności na "gębę"? Można wziąć wyciągi z konta żona na pewno nie ma żadnych przelewów na rachunki remonty i zakupy sprzętu. Wszystko z mojej wypłaty. Jeżeli chodzi o dziecko to chce ale teraz nie z nią.
Masz racje wcześniej tego nie zauważyłem ale jej głównie zależy na pieniądzach i wygodzie a nie na mnie.

Odnośnik do komentarza

Tomek34, no widzisz, sam zaczynasz dochodzić do podobnych wniosków i to jest, moim zdaniem, bardzo dobry zwrot w Twoim życiu. Idzie ku dobremu! To bardzo dobrze, że jednak nie macie dzieci. One cierpią przy rozstaniu najbardziej, a nie są przecież niczemu winne. Poza tym związałyby Cię z żoną na całe życie – chcąc widywać dzieci, byłbyś zdany na kontaktowanie się z żoną itd. Pomijam kwestie całej walki o prawa rodzicielskie, którą rodzice często wykorzystują kosztem dzieci do wzajemnego wyrządzania sobie krzywdy. Rozumiem, że chcesz zostać ojcem, ale pod żadnym pozorem nie rób tego z tą kobietą. Po tym, co zrobiła, już nigdy nie możesz być jej pewnym. Wręcz przeciwnie – teraz wiesz, na co ją stać i powinieneś z tej wiedzy korzystać. Pamiętać o niej, mieć ZAWSZE gdzieś w tyle głowy. Nigdy nie zawierzać żonie. A musisz bardzo uważać, bo gdy ona zauważy Twoje starania o rozwód, może zmienić front i zacząć Ci się podstawiać, aby przytrzymać Cię przy sobie właśnie dzieckiem. Nagle zacznie udawać bardzo zakochaną. Powie, że popełniła błąd, bo jesteś mężczyzną jej życia. Wszelkie jej wybryki pójdą w zapomnienie i nastanie słodka sielanka. Jeśli dasz się na to nabrać, po zajściu w ciążę zacznie Ci od nowa gotować piekło. Prawdopodobnie jeszcze większe od obecnego. Bądź więc ostrożny. To chyba od teraz najważniejsza zasada w obcowaniu z tym człowiekiem. Zawsze miej się na baczności – niezależnie od okoliczności i zachowania żony. Z Twojego opisu sytuacji wynika, że żona nie przebiera w środkach. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle zaczęła formułować zarzuty o rzekomej przemocy fizycznej i fabrykować sfałszowane dowody. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale – sam wiesz: przezorny zawsze ubezpieczony.

Masz całkowitą rację, że w małżeństwie nie pisze się słodkich sms-ów, a ta zasada dotyczy, rzecz jasna, zarówno żony, jak i mężów. Sam widzisz, do czego prowadzi pobłażanie i przymykanie oka na zdradę emocjonalną. Zdrada to jest zdrada – chodzi przecież o kwestie moralne. Z jednej strony staram się zrozumieć, że rodzina żony stanęła po jej stronie, z drugiej jestem przekonany, że nie działa to na jej korzyść. Powinna raczej wpływać na nią, aby nie dopuszczała się takich czynów, ceniła wartościowego męża itd., a nie doradzała, jak go oszukać i oskubać z pieniędzy. Cóż, najwyraźniej w tej rodzinie obowiązuje dość osobliwa wykładnia porzekadła, że „bliższa ciału koszula”. Żona natomiast od razu Cię sobie ustawiła, tłumacząc, że „taka już jest i musi sobie poflirtować”. Obróćmy strony. Czy gdybyś Ty „taki był”, wolno by Ci było wyczyniać to, co ona? Mógłbyś wówczas liczyć na wyrozumiałość z jej strony? Myślę, że takie zachowanie skończyłoby się dla Ciebie bardzo niedobrze – delikatnie ujmując. Wracając jednak do tłumaczenia żony, że „już taka jest i musi sobie”, chciałbym zwrócić Twoją uwagę, jak bardzo egoistyczną postawę zaprezentowała wobec Ciebie. Doskonale wie, że jej flirtowanie Ciebie boli (jeśli w ogóle zakładamy, że na flirtowaniu się kończy, co wcale nie jest takie pewne). Mimo to, daje sobie prawo do takich zachowań. Nie chcę tu prawić o łamaniu norm społecznych itd. Jeśli jednak chce mieć wolność flirtowania, nie powinna wchodzić w związek małżeński. Pisałem o tym kilka miesięcy temu w wątku „Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?” (TUTAJ) –zapraszam do lektury, jeśli masz chęć. Sam doszedłeś do wniosku, że w Twoim zachowaniu nie było ograniczania żony. Pomyśl, skąd więc te zarzuty z jej strony. Choć bardziej zasadne pytanie, to nie „skąd?”, lecz „po co?”. Miała i nadal ma ściśle określony cel.

Zacząłeś się zmieniać, dbać o swoje emocje – świetnie! Zauważ jednak, co się stało. Żona od razu zmieniła swoje zachowanie wobec Ciebie. Dostrzegła, że jednak nie pójdzie jej z Tobą tak łatwo, jak zakładała, więc zmienia taktykę. To jest właśnie to, o czym wspominałem w poprzednich wpisach. Jeszcze zobaczysz, że gotowa przeobrazić się w fantastyczną, kochającą partnerkę. Ale przestrzegam raz jeszcze – nie daj się zwieść, to tylko tymczasowa zmyła, taki kamuflaż. Zrobi wszystko, aby dopiąć swego, bo – jak powiadają – cel uświęca środki. Ze swojej strony trzymaj fason i nie odpuszczaj. Z tym że, w jej przypadku zachowanie jest zmienne, dyktowane taktyką. W twoim natomiast powinno być stałe, stanowcze, niepodlegające negocjacjom. Na takowe byłoby stanowczo za późno. Rozważ jeszcze jedną kwestię – czy zmiana jej postawy może być podyktowana lepszym zachowaniem z Twojej strony? Chyba nie za bardzo, prawda? Utrzymywała, że źle ją traktujesz. Że się nią nie interesujesz itd. Tym usprawiedliwia swój negatywny stosunek do Ciebie. Ponowię więc pytanie: czy zacząłeś traktować ją lepiej, że zmieniła front? Jeśli zastanawiasz się nad pobudkami, które mogą nią kierować, warto abyś rozważył tę kwestię. Myślę jednak, że

Piszesz o wkładzie małżonki w drugą łazienkę i samochód. Oczywiście, należy jej się zwrot tych kosztów. Jeśli chodzi o rozdzielność majątkową, sąd nie uzna żadnej umowy ustnej. Aby obowiązywała Was taka rozdzielność, musielibyście mieć spisaną notarialnie umowę zwaną powszechnie intercyzą. Umowę taką spisuje się zazwyczaj przed ślubem, choć można także po (ślubie), ale nie ma ona ważności wstecznej. Dla sądu nie jest istotne, kto, ile i w co inwestował, ani czy prowadziliście odrębne konta. Sąd nie weźmie pod uwagę żadnych wyciągów bankowych – z prostej przyczyny. Jeśli nie macie spisanej intercyzy, od zawarcia związku małżeńskiego obowiązuje Was wspólnota majątkowa. Mówiąc prościej, wszystko staje się wspólne, a w razie rozwodu cały majątek jest dzielony na pół. Wiem, to krzywdzące rozwiązanie dla osoby, która wniosła więcej. Taka jest jednak podstawa prawna. Musiałbyś zaciągnąć porady prawnej, jak to wygląda konkretnie w Waszym przypadku. I do tego kroku Cię zachęcam. Przynajmniej dowiesz się, na czym stoisz.

Trzymaj się i nie odpuszczaj. Jesteś na dobrej drodze, aby poukładać sobie życie na nowo i przede wszystkim pozostawić za sobą ten cały koszmar. Pamiętaj, że każde popuszczenie oznacza dla Ciebie przegraną – wpycha Cię ponownie w toksyczny układ, a wydostać się z niego będzie Ci coraz trudniej. Nie dopuść do sytuacji, w której będzie za późno. Podjąłeś ten wysiłek – zacząłeś iść nową drogą, nie zbaczaj z niej!

Odnośnik do komentarza

~Głuche życie
To bylo 3 lata temu ,Po tych 3 latach męki , w tym roku wybieram się do psychologa, znalazlem prace , i na nowo układam życie, które mi zniszczyła ślepa miłość.

~Głuche życie, cieszę się, że wyszedłeś na prostą. Szacunek za podjęcie właściwej decyzji i niepoddawanie się!

Twoje świadectwo to historia wyjęta prosto z życia. Pokazuje po raz kolejny, jakie metody manipulacji potrafią stosować na sobie ludzie. Myślę, że Twoje słowa przestrzegą osoby znajdujące się w podobnej sytuacji przed popełnianiem błędu, jakim jest pobłażanie i tkwienie w toksycznym związku z kimś obłudnym.

Mam nadzieję, że uda Ci się ułożyć sobie ponownie życie – tym razem z wartościową osobą. Tego Ci bardzo serdecznie życzę. Trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...