Skocz do zawartości
Forum

Jestem wredna???


Gość Sinnn

Rekomendowane odpowiedzi

Unna, myślę że nie można kata zrównywać z ofiarą, osoby która pozbawiła praw własne dziecko z osobą która sama psychicznie zniszczona jednak próbuje i walczy jak może!
No i chyba nie tylko umiejętność zapewnienia majątku się liczy żeby ocenić wartość człowieka :p
Tym bardziej ze moja matka co do tego majątku dla mnie to miała sytuację prostą jak stół a ja - z jej winy - poplątaną jak drut kolczasty.
Moje dzieci musiałyby być bardzo głupie i zepsute żeby tego nie rozumieć i zrównać moje postępowanie z postępowaniem moich rodziców.
Nie ponoszę kosztów finansowych, wszystko rozliczam z kuzynką. Leczenie syna pod kontrola, jeżdżę z nim za granicę i jestem w kontakcie z lekarzami tam i tutaj, wywalczyłam dla niego eksperymentalną trapię.

Naprawę dziewczyny nie nad interpretujcie tak wszystkiego jadąc na domysłach :-)

No a Kikuniu jeśli chodzi o tą delikatność -to powiem Ci że o wiele bardziej niedelikatne jest porównywanie mnie z matką niż otwarte przyznanie i zrozumienie jakich miałam rodziców. To pierwsze to obelga, a to ostatnie tylko by mnie trochę pocieszyło.

Odnośnik do komentarza

Nie jest moją intencją ci dopiec.
Chcę ci tylko uzmysłowić, że choć czujesz że masz prawa do tego domu, to formalnie nie masz żadnego prawa.
Prawo moralne w żadnym sądzie nie zwycięży.
Uważam, że postępujesz podobnie jak matka wierząc, że jakoś to się ułoży. A co matka mogła sobie myśleć, to opisała to Kikunia.
Ty możesz błędnie interpretować jej czyny, składając to na karb tego, że o ciebie nie dbała. A ona mogła mieć takie same intencje jak ty, ale nic z tego nie wyszło.
Ja, patrząc na sprawę z boku, bez emocjonalnego zaangażowania uważam, że masz na to minimalne szanse i powinnaś zdawać sobie z tego sprawę.

Odnośnik do komentarza

unnalepiej się wycofajmy z komentarzy, bo już nic dziewczynie nie pomożemy, tylko ją rozjuszymy.

Z innych wątków wynikało, że jej rodzice nie mieli żadnego daru pedagogicznego, nie budowali w psychice swojego dziecka żadnego poczucia wartości, prowadzili między sobą niegodne wojenki i wojny małżeńskie i Autorka ma raczej traumatyczne wspomnienia swojej mlodości i ja śmialam zahaczyć tylko o "niefrasobliwość" finansową jej rodziców. Jednak samo porownanie Sinn jako matki z jej matką -czyli dbałosci o swoje potomstwo bulwersuje ją ogromnie.
I pewnie tutaj chodzi nie tylko o dbałośc finansową, tylko o całoksztalt rodzicielskiej opieki, miłości do swojego potomstwa, wiary w nie itd, itp.

Odnośnik do komentarza
Gość TakaJakas7

Unna-1 kikunia55 po co ta zaciekłość? Na podstawie kilku zaledwie zdań wyrabiacie sobie takie zdanie? Naprawdę cieszy Was kopanie leżącego? Czy nie macie w swoim słowniku słowa empatia? Naprawdę nie rozumiem Was. Macie takie niskie poczucie wartości że chcecie się dodatkowo dowartościować kosztem niczemu nie winnej wam osobie? Przykro mi to pisać bo osobiście nic do Was nie mam ale Wasze komentarze doprawdy mogą porządnie zdołować. No ale to jak piszecie świadczy tylko i wyłącznie o Was jakimi jesteście osobami. Nie będę Was uczyć jak powinnyście się zachować, jesteście dorosłe, ba nawet starsze ode mnie więc same powinnyście wiedzieć co wypada a co nie wypada. Również jako osoba postronna widzę jak to wygląda i takie jest moje zdanie.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci TakaJakas7 że się za mną ujęłaś, powiem Ci szczerze ze sama już nie wiem czy koleżanki tu chcą mnie bardziej zmotywować czy obrazić :)
Ale ja tak mam, że niektórzy ludzie chcą umniejszyć to co przeszłam usprawiedliwiając rodziców i obwiniając mnie , tak jakby leczyli własne kompleksy czy jakby w głowie im się nie mieściło ze człowiek jako rodzic może być tak po prostu zły...
Z taką reakcją spotyka się większość dorosłych osób z rodzin dysfunkcyjnych w których ta dysfunkcja wyglądała w sposób nieoczywisty, nie poddający się stereotypom.
Tzn nie było alkoholizmu, nie było brzydkich słów, awantur, głośnej przemocy czy biedy.
Wtedy to nie rodzice zawinili, to pewnie z dzieckiem było coś nie tak.

Nie mieli zdolności pedagogicznych...
Kiedy w dzieciństwie zachorowałam i umierałam w szpitalu, nikt mnie nawet nie odwiedził.
Matka za najmniejszą pierdołę lała mnie pasem do krwi trzymając nogą na podłodze żebym nie uciekła, ojciec codziennie godzinami dręczył mnie psychicznie wmawiając wszelkie zło. Za najmniejsza probe oporu musiałam klęczeć na grochu twarzą do ściany, ręce mdlały od trzymania w górze a 9 lat starsza kuzynka się z tego śmiała i dokładała od siebie kuksańce i dołujące epitety. Włosy regularnie golono mi maszynką na męsko, pomimo ze błagałam żeby tego nie robili. I obwiniali, wciąż obwiniali mnie o wszystko, nawet o własne błędy i niepowodzenia.
Nikt o tym na zewnątrz nie wiedział, powiem więcej- nie chciał wiedzieć , bo co, narazić się ludziom, którzy coś znaczą?:P a ja miałam lasowany mózg że przecież dobre dziecko nie obmawia swoich 'bliskich".
I właśnie to było najgorsze- ze nawet nie mogłam się poskarżyć bo idealny na zewnątrz dom sprawiał ze wszelkie próby żalenia się były odbierane tak ze rozpuszczonej jedynaczce w d.... się poprzewracało. Poza tym jeśli wszyscy od wczesnego dzieciństw piorą ci mozg to nawet nie jest się świadomym swoich praw ani rzeczywistej krzywdy.

I nie kikuniu, nie "rozjuszycie" mnie, nie jestem jakimś bykiem z kółkiem w nosie żeby tak nazywać moją reakcję :P
Co najwyżej utrwalicie we mnie stygmat "złej osoby".
Byłam " złą córką", no to teraz jestem" złą matką".
Jeśli o to wam chodzi to gitara.
Zwróć jednak uwagę że nawet dobór słów jest tendencyjny. Piszesz że należy odpuścić już to "pomaganie" z obawy ze można mnie "rozjuszyć." Jak jakieś dzikie zwierzę!
A moi rodzice niszcząc mi życie byli wg Ciebie jedynie to "niefrasobliwi" i "nie mieli zdolności pedagogicznych".
No tak.

A na koniec dodam że nie ma we mnie nienawiści, tylko zdziwienie i żal. Czemu tak to było i szkoda że tak było.Ale podobne przyrównywanie mnie do rodziców to w zasadzie w niczym mi nie pomaga.To właśnie jest jak kopanie leżącego.

Odnośnik do komentarza

"Matka za najmniejszą pierdołę lała mnie pasem do krwi trzymając nogą na podłodze żebym nie uciekła, ojciec codziennie godzinami dręczył mnie psychicznie wmawiając wszelkie zło. Za najmniejsza probe oporu musiałam klęczeć na grochu twarzą do ściany, ręce mdlały od trzymania w górze a 9 lat starsza kuzynka się z tego śmiała i dokładała od siebie kuksańce i dołujące epitety. Włosy regularnie golono mi maszynką na męsko, pomimo ze błagałam żeby tego nie robili. I obwiniali, wciąż obwiniali mnie o wszystko, nawet o własne błędy i niepowodzenia.
Nikt o tym na zewnątrz nie wiedział, powiem więcej- nie chciał wiedzieć"

O tym nie pisałaś, nie wspomniałaś nawet.
Ja swoje osądy opieram na tym, co opisałaś.
Ja na twoim miejscu, zerwałaby wszelkie kontakty, całkowicie "wypięła się" na tą osobę. Chciałbym być jak najdalej od niej, nie czułabym żadnej potrzeby, by jej pomagać.
Dla mnie ona przestałaby istnieć.

Odnośnik do komentarza
Gość TakaJakas7

unna-1
"Matka za najmniejszą pierdołę lała mnie pasem do krwi trzymając nogą na podłodze żebym nie uciekła, ojciec codziennie godzinami dręczył mnie psychicznie wmawiając wszelkie zło. Za najmniejsza probe oporu musiałam klęczeć na grochu twarzą do ściany, ręce mdlały od trzymania w górze a 9 lat starsza kuzynka się z tego śmiała i dokładała od siebie kuksańce i dołujące epitety. Włosy regularnie golono mi maszynką na męsko, pomimo ze błagałam żeby tego nie robili. I obwiniali, wciąż obwiniali mnie o wszystko, nawet o własne błędy i niepowodzenia.
Nikt o tym na zewnątrz nie wiedział, powiem więcej- nie chciał wiedzieć"

O tym nie pisałaś, nie wspomniałaś nawet.
Ja swoje osądy opieram na tym, co opisałaś.


Unna ja dlatego po prostu nie znoszę gdy ktoś tak płytko ocenia sytuację. Nie zbada, nie spyta się o inne szczegóły, choćby i na priv, tylko wydaje osąd na podstawie zaledwie kilku zdań. Ja to staram się jak najdogłębniej zbadać sprawę zanim wydam jakąkolwiek opinię. Sama doskonale wiem jak to jest być zrównaną z ziemią. Teraz już niemal całkowicie się z tym pogodziłam chociaż wiadomo, jeszcze coś tam się we mnie iskrzy. Ciotka na spółkę z najstarszą siostrą prześcigały się żeby udowodnić swoją wyższość czesto nie licząc się z uczuciami innych osób. Dlatego wiem jak bardzo boli gdy ktoś zrównuje kogoś z kimś innym. To naprawdę przykre i chyba trzeba by było pozbyć się wszelkich emocji żeby tego wszystkiego się wyzbyć. Dlatego trzeba starać się dobierać odpowiednie słowa bo zrobić komuś przykrość nie jest trudno, gorzej gdy przyjdzie żyć z czymś takim. Mam nadzieję że przynajmniej co niektórzy zapamiętają tą lekcję.

Odnośnik do komentarza

Oj unna moim zdaniem pisałam o tym, i to dość wyraźnie, a to już nie moja wina ze nie brałaś na poważnie moich slow i nie traktowałaś moich wypowiedzi ani mnie z szacunkiem.

Po prostu Obie z kikunią słyszałyście tylko to co chciałyście usłyszeć.
Sądziłam że używając określeń zwyrodniali i wynaturzeni oraz podkreślając ze to co opisuje to ułamek tego co było to wystarczająco daję do zrozumienia że nie powinno się tu stawiać miedzy nami znaku równości. Ale kiedy kikunia się z tego wycofała i mnie przeprosiła, wkroczyłaś z odsieczą ze ma jak najbardziej racje zrównując moje i matki postępowanie.
Bardzo mi przykro ze zostałam sprowokowana do takich zwierzeń, nie chciałam tego, a i tak wiele by jeszcze można powiedzieć.

Co do tego co byś zrobiła na moim miejscu- no nie jesteś na moim miejscu.
Dla mnie to bardziej skomplikowane bo rozumiem ze obie z ta kuzynką jesteśmy ofiarami toksycznej sytuacji tylko każda inaczej. Ona tez mogłaby być innym człowiekiem gdyby nie to ze jak pisze kikunia sączono jej jad do ucha.
Byłam zawsze w stanie im wybaczyć , gdyby tylko chcieli uznać ze robili mi krzywdę i to naprawić.
Ale kiedy ktoś to wszystko bagatelizuje i jeszcze ciągle mnie obwinia to wiadomo- stawiam opór.

Odnośnik do komentarza

Naprawdę trzeba się wycofać z rozmowy, bo na teraz rzecz miała tyczyć bezdzietnej kuzynki, opieki nad nią, opieki nad domem, możliwości dojścia do połowy domu (która powinna być należna Sinn wraz ze śmiercią jej rodziców), zgoda lub niezgoda na kuzynkowe rozumienie świata coś za coś, względów formalnych jakie temu towarzyszą.

Nie czytam wszystkich wątków na tym forum, albo czytam je nieuważnie i nie znalam sposobu "wychowywania" Sinn przez jej rodzicow.
Nie znając takich szczególów okazuje się, że każdy dobór moich słów jest niewlaściwy i obrażający autorkę. Jeśli piszę "niefrasobliwy" to obrażam, jeśli piszę brak daru pedagogicznego, to nie wiadomo czy kpię, czy o drogę pytam, jeśli piszę rozjuszony to wkraczam w kategorię byków. Krzywdy wyrządzone Autorce, powodują, że poruszanie się po temacie jej mamy czy taty, to poruszanie się po kruchym lodzie.

"niektórzy ludzie chcą umniejszyć to co przeszłam usprawiedliwiając rodziców i obwiniając mnie , tak jakby leczyli własne kompleksy czy jakby w głowie im się nie mieściło ze człowiek jako rodzic może być tak po prostu zły... "
Nie wiem jaki rodzaj kompleksow można leczyć poprzez umniejszanie win Twoich rodziców.
Natomiast prawdą jest, że w głowie może się nie mieścić ( przynajmniej mnie). źe czlowiek jako rodzic może być tak zły. Jeśli ktoś tylko powie, że rodzice o mnie nie dbali, byli głupi, nie rozumiejący mni i chyba mnie nie kochalie, to takie opinie na mnie zbyt obrazowo nie dzialają. Zbyt wiele lat żyję na tym świecie i widzialam niejedną osobę, ktora przy surowym lub konsekwentnym sposobie postępowania swoich rodzicow, lub zaślepiona jakąs konkurencją w stosunku do brata czy siostry beztrosko serwowala takie zdania, święcie wierząc w to co mówi. Zawsze potem się zastanawialam, jak robili to moi rodzice, że chowali mnie wobec tych skarzących się dużo surowiej a jednak ja wiedzialam ,że oni mnie nad życie kochają .Oczywiście istnialy momenty jakies awantury gdy w przyplywie emocji tak słodkich opinii o nich nie mialam, ba nawet pozwolilam sobie się taką niesłodką opinią dzielić z osobą postronną.

Powracając do tematu, wszystkie moje dywagacje o kupnie połowy domu, dojścia do testamentalnego przepisania drugiej polowy, opieka nad kuzynką, nawet w jej prostym rozumieniu coś za coś mogą być aktualne.

Niemniej jak rozumiem traumy dzieciąco młodzieżowych przeżyć Sinn ma raczej ukryte i zazwyczaj dośc uporządkowane (czego najwyższą formą dowodu jest to, że sama jest normalną matką) a dom i kuzynka rujnują jej spokój, bo przywolują jej traumy.

Jeśli porządkowala i pucowala dom ,to co było ważniejsze- cieszyla się ze przywraca domowi dawną swietność, jakieś kąty budzily wspomnienia , że były oazą spokoju i ratowaly przed gniewem matki i będac np. pod stolem i zbierając kurze przypominala sobie jak dorosli przy stole biesiadowali a ona miedzy ich nogami i nogami stołu miala swój maly piękny świat. Czy były w większości takie nostalgiczne przeżycia, czy jednak na pierwszy plan wracały chore uklady rodzinne.
Jeśli to drugie to może nie warto zabiegać o m-ce w którym czula się nieszczęsliwa i raczej tylko takie wspomnienia wracają, chyba ,żeby go jak najszybciej spieniężyć.

Dalej uważam, że nie ma tu osoby leżącej. Jest tu osoba kochana przez swoje dzieci i męża, umiejąca kochać swoich najbliższych. Jest tu też osoba, która rozważa jak postąpić wobec swojej kuzynki, aby samej mieć szacunek do siebie, oraz jest osoba zastanawiająca się czy dla ewentualnego dobra materialnego swoich dzieci podjąc trud wtedy może jednak czasem przymusowych kontaktów ze swoją kuzynką a w tle jak umiejętnie sobie radzić z emocjami z dzieciństwa i mlodości, bo te jednak wtedy mogą ją częściej niż zazwyczaj nawiedzać.

Nie kopalam leżącego, bo wg mnie go tu nie ma. Jest dorosla osoba, przed którą stoi trudny wybór. Jeśli sposób mojej rozmowy, moich dywagacji był dla Ciebie Sinn niewlaściwy to bardzo Cię przepraszam, bo nie było moim celem denerwować Cię tylko motywować Cię do rozważań pod różnym kątem, z różnych stron.

Zyczę ,aby to co przyniesie w powyższej sprawie los, a i to co Ty w jakiś sposób spowodujesz, było dla Ciebie i Twojej rodziny korzystne i nie chodzi mi wylącznie o stronę materialną, ale też o każdy inny wymiar spraw.

Odnośnik do komentarza

Tytuł brzmi - jestem wredna?
"Tak, ma coś psychiką ale wykorzystuje to dla zapewnienia sobie nie tyle pomocy co obsługi. Jednak mimo wszystko martwię sie i nie mogę spokojnie żyć i nie wiem jak pozbyć sie tej psychicznej zależności która mnie ogranicza i wkurza. bo chociaz nie chcę to się przejmuję."

Taki był temat i na ten temat cały czas się wypowiadałam.
Przykro mi, że obudziły się w tobie wspomnienia tak traumatycznych przeżyć.
Nie byłam tego świadoma.
Wiele osób pisze ogólnikowo o swoich rodzicach, / podobnie jak ty, na początku/ , a potem okazuje się, że nie dostali na nowy ciuch.
Ty też nie pisałaś o torturach, jakie ci zadawali, tylko o domu, to był twój główny problem, który nam przedstawiłaś.
I do tego się odnosiłam.
Tak, napisałam że ja bym zerwała kontakt i wiem, że nie jestem tobą.
Piszesz, że nie możesz pozbyć się tej psychicznej zależności.
A powinnaś to zrobić i najlepiej byłoby, gdybyś zerwała te więzy, która was łączą.
A najłatwiej by ci było, gdybyś się od niej odcięła całkowicie.

Nadal uważam, że nie masz szans na to, by kuzynka z dobrego serca oddała ci dom.
Jeśli porównywałam cię do matki to nie chodziło mi o jej zachowanie, tylko o naiwne spojrzenie na rzeczywistość - że jakoś to się ułoży.
To nie jest kopanie leżącego, to jest próba uświadomienia ci, że powinnaś zakończyć sprawy z przeszłości i wreszcie zacząć żyć od nowa.
Żyć swoim życiem, nie przeszłością.
Nie wypełniać zamierzeń i planów matki, bo to jest twoje życie i ty za nie odpowiadasz.
Nie zrobisz tego, jeśli będziesz nadal zastanawiała się, czy nie jesteś "wredna"
Nie, nie jesteś. I jeśli choć to zrozumiałaś, to warto było ci się narazić.

Taka Jakaś...ja też wiem, jak to jest być zrównanym z ziemią. To dlatego chcę pomóc najlepiej, jak potrafię.
Ja walczyłam i tym duchem chciałam natchnąć Sinn.
Mimo że obudziłam w niej przykre wspomnienia to liczę, że jednak przejrzy ponownie to co napisałam, nie pod kątem tego, co mogło ją urazić, ale jak na rady życzliwego jej człowieka.
A życzę jej wszystkiego, co najlepsze.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam Dziewczyny za te wpisy, i dobre życzenia :-).
Z tym że proszę jednak nie obwiniać mnie w dalszym ciągu o to że to Wy się zagalopowałyście.
Cały czas podkreślałam że moi rodzice nie postępowali tak z powodu naiwnej lekkomyślności czy niefrasobliwości , ale dlatego że nigdy nie traktowali mnie jak własne dziecko i wprost przeznaczyli do dożywotniego usługiwania sobie, a potem kuzynce.
A kiedy używałam określeń kat i ofiara to chyba raczej wiadomo ze nie chodzi tu o odmowę zakupu modnej bluzki.
No a słowo rozjuszony ma dla każdego oczywisty negatywny wydźwięk, bardzo nieadekwatny do tego co czuję i jak reaguję, ale co do mnie zostało jakoś nadużyte bez problemu, podczas gdy naprawdę złe zachowanie rodziny określane było dużo łagodniej.
Dlatego stanowczo protestuję i nie zgadzam się z sugestią że jestem w tym temacie przewrażliwiona i cokolwiek się powie w dobrej wierze to ja to wyolbrzymiam. Na pewno nie.
Po prostu zamiast umniejszać to co piszę z góry zakładając że z pewnością przesadzam, może warto było tak jak wspomniała TakaJakas chociażby dopytać dlaczego to używam tak mocnych jak by nie było określeń jak zwyrodnienie, czy wynaturzenie? Nie każdy lubi od razu opowiadać wszystko , ale po to są w słowniku odpowiednie określenia żeby dać coś jasno od zrozumienia bez konieczności wdawania się w szczegóły - nie napisałam w końcu ze byli troszkę nerwowi:)

DDD czyli Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych często maja duzy problem z powtórną wiktymizacją, czyli ponownym ich obwinianiem, ponieważ własnie przez cały czas wmawia im się ze przesadzają, mało tego- ze to one są niewdzięczne i wyrodne.
Obowiązujący w naszej kulturze status rodziców i matki- Polki, religijne przykazanie o bezwarunkowej czci no i faktycznie często zdarzające się nadmierne roszczenia młodych powoduje że ludziom tylko na pozór normalnym łatwo przychodzi maskowanie swoich zwyrodniałych rodzicielskich poczynań i w razie czego zrzucanie winy na dziecko.Wygodnie sobie jadą na funkcjonujących w społeczeństwie stereotypach.
A z obserwacji i doświadczenia wiem ze im bardziej nieoczywista dysfunkcja w rodzinie tym gorzej dla psychiki dziecka. Moi od dzieciństwa bliscy znajomi mieli np problem z ojcem alkoholikiem i działy się tam rzeczy straszne, ale nie mają i nigdy nie mieli tak skopanego poczucia własnej wartości jak ja, która dorastałam w "porządnym" domu. Po prostu w tym całym nieszczęściu nikt ich jeszcze dodatkowo nie obwiniał za zachowanie dorosłych, a ich krzywda była oczywista.

Co od kuzynki - to jak dla mnie najlepiej odebrał to wszystko co czuję chyba dr Paj-Hi-Wo :)
Co nie znaczy ze nie macie racji ze nie powinnam dać się wykorzystywać.
Dziękuję Wam Unna i Kikuniu za poświęcony czas, dobre intencje i wsparcie, jak będę mogła to napisze jak to się potoczyło. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

~Mordehai
a co masz urodziny?
Z okazji 60 urodzin - wszystkiego najlepszego babciu

a co, zazdrosny jesteś że podziękowałam koleżance?:p
A wiesz ze nawet spodziewałam się podobnej reakcji z Twojej strony.
Tobie też podziękowałam za życzenia bo były dobre i szczere, a zrobiłabym to zapewne lepiej gdybyś otwarcie podpisał się pod nimi swoim stałym pseudonimem?
Asekurant zawsze traci, no niestety, i nie obwiniaj o to innych.

A i wiesz co, jeśli naprawdę w dalszym ciągu z sobie znanych powodów cieszy Cie sprawianie mi przykrości, uważasz ze sobie na to zasłużyłam i nie możesz wytrzymać bez wbijania mi szpileczek,
to wbij sobie raz na zawsze do tej swojej głowy że nie przejmuję się tym głupim dodawaniem mi lat.
To nie działa ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość Mordehai i Ciarachy

Wcale się Ciebie nie czepiam.
Nie wymyślaj dobrze :-)
Zresztą teraz nie leży w mojej naturze żerowanie na emocjach innych, bo ja zmieniłem się i jestem teraz innym człowiekiem.

Ps... to o ile się pomyliłem?
:D

Odnośnik do komentarza

~Mordehai i Ciarachy
Wcale się Ciebie nie czepiam.
Nie wymyślaj dobrze :-)
Zresztą teraz nie leży w mojej naturze żerowanie na emocjach innych, bo ja zmieniłem się i jestem teraz innym człowiekiem.
Ps... to o ile się pomyliłem? :D

Taaak, wcaale się nie czepiasz, to był taki miły przerywnik z twojej strony :-P
No przecież wiesz o ile, nie ukrywam wieku, po co :-)

Odnośnik do komentarza
Gość Mordehai i Ciarachy

Dlatego, ze cyferki rozczarowują?. Kobieta w wieku 30 latek jeszcze jakoś wyglądają, ale 40 brzmi już strasznie, chociaż niektóre kobiety może i wyglądają świetnie, ale to już nie to, co taka w kwiecie życia seksowna trzydziecha :P

Ps... nie wiem ile masz lat naprawdę
:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...