Skocz do zawartości
Forum

Brak zdolności empatycznych u kobiety


Gość Kreator

Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy mówią, jakie to rzekomo kobiety są miłe, ciepłe, sympatyczne, wszystkim współczują, ale....Ja nie posiadam tych zdolności. Musiałam zrobić test psychologiczny, wyszło to na jaw. Faktycznie tak jest. Bałam się, że jestem psychopatą, ale tak nie jest-mam cechy psychotyczne, ale nie jestem psychopatą. Generalnie jestem spokojnym człowiekiem, miłym, uprzejmym. Ale zauważyłam, że nienawidzę, gdy ktoś okazuje przy mnie uczucia, płacze itp. Nie mówię tego, ale zawsze mam wtedy w głowie dwie myśli:"Zamknij się" i "Nie wiem, co robić, nie potrafię pocieszać." Znowu, w innym poście pisałam, czy to może wina wychowania. Podejrzewam, że już taka przyszłam na świat, bo mam słabe nerwy, ale odpowiednia "obróbka" w domu rodzinnym to jeszcze spotęgowała. Ojciec był czasem życzliwy, miły, wyrozumiały dla mnie wtedy, wtedy, gdy nie słuchał mojej matki, bo był jej podporządkowany. Ja w dzieciństwie byłam bardzo spokojnym dzieckiem, rodzice nie mieli ze mną żadnych problemów. Dopiero jako dorosły człowiek, w liceum, zrobiłam się agresywna. Myślałam, że mi przejdzie wraz z wyjściem z nastoletniości. Błąd. Jest coraz gorzej. Biorę lekarstwa, neuroleptyki, chodzę czasem do psychologa, ale to daje tylko minimalną poprawę. Wiem, że o seksie mogę zapomnieć. Wiem, że mam w sobie takie skłonności, że mogę komuś zrobić krzywdę. Boję się, że w czasie stosunku seksualnego mogę zacząć bić partnera albo okaleczyć mu genitalia, bo miałam takie fantazje seksualne. Zauważyłam (wiem, uznacie mnie za dewiantkę, ale muszę się wyżalić), że nienawidzę małych dzieci. Lubię starsze dzieci, takie w wieku 7-12 lat, bo z nimi można pogadać. Nienawidzę noworodków, przypominają mi oślizgłe, czerwone, zakrwawione małpy. A niemowlaków się boję, nie byłabym w stanie zajmować się niemowlakami. Kiedy widzę niemowlaka, mam ochotę uciec. Dla mnie są złowrogie, mam wrażenie, że się patrzą i mnie obserwują, krytykują i oceniają. Byłam u psychologa, zerwałam psychoterapię, bo dla to nie jest dobry nurt dla tak nerwowych ludzi jak ja (psychodynamiczny, mnie chyba bardziej by spasowała poznawczo-behawioralna). Stwierdził, że moje skłonności w dużej mierze wynikają z zachowania mojej matki, a ona ma cechy sadysty. Faktycznie, nie patyczkowała się ze mną, ani w dzieciństwie, ani w wieku nastoletnim. Musiałam jej się spowiadać ze wszystkiego, co robię, spisywać karteczki ze wszystkimi ocenami (4 była tragedią). Pamiętam, że powiedziała mi w IV klasie podstawówki, gdy zaczęły się problemy z matematyką:"Masz się uczyć. Jak się nie będziesz uczyć, wyślę cię do zawodówki. Na ulicę cię nie wyrzucę, bo zimno, ale spadaj mi do zawodówki." Wiele takich rzeczy słyszałam. Biła mnie, ale lekko, nie pasem, tylko ręką. Wiem, że inni ludzie by powiedzieli, że to tylko zwykłe klapsy, ale strasznie się wtedy bałam, że uderzy mnie jeszcze mocniej. W dzieciństwie nikomu się nie skarżyłam, bo myślałam, że to normalne, że we wszystkich domach tak jest. Dopiero od kilku lat zaczęłam widzieć, że moja matka jest psychopatką. Traktuje ludzi jak przedmioty.

Odnośnik do komentarza

Mam wrażenie, że rodzina bardzo Cię skrzywdziła swoim wychowaniem. Twoje postrzeganie świata jest upośledzone. Tak nie powinno być. A co do dzieci - to ja np. mam siostrzenicę. Jest wspaniała. Ja mam 20lat, ona 9. Znam ją od jej dnia narodzin i bawimy się prawie codziennie. W każdej chwili życia jest ona moim skarbem, oczkiem w głowie i najlepszą przyjaciółką. Dziecko im jest starsze tym bardziej ma własne zdanie. Lecz miło jest patrzeć jak dziecko prosperuje na piękną panienkę a później kobietę. Malo tego. Ona ma wielkie możliwości. Dzieci rozwijają się szybciej. Chłoną wiedzę jak gąbka. Dziecko to cud. A ich rozwój jest genialny.

Odnośnik do komentarza

Ja nie jestem normalną osobą, jestem osobą mocno zaburzoną. Psycholog, mam z którym zerwałam, powiedział mi, że mam bardzo poważne zaburzenia osobowości, na pograniczu schizofrenii wręcz. Ale staram się z tym żyć, nie jestem niebezpieczna dla otoczenia. Jestem bardzo dobra w nauce, robię dwa kierunki. Ale rodzicom wiecznie mało, zwłaszcza matce (od kilku lat mieszkam z dalszymi krewnymi, bo nie mogłam znieść tego rygoru w domu). Przygotowuję się do każdych zajęć, wiem rzeczy, których nawet wykładowca nie wie. Każdy uśmiech, każda pochwała od wykładowcy jest dla mnie niczym pokarm. Ale mnie wiecznie mało. Ciągle wydaje mi się, że nie jestem dość dobra, mimo iż wykładowca nazwał mnie na forum grupy "najlepszym studentem na roku." Sprzeciwiłam się matce, wybrałam kierunek "dla debili" Według niej jedyne prestiżowe kierunki to prawo i medycyna, co przecież w ogóle nie przystaje do dzisiejszych czasów. Jestem dobra w tym, co robię, na uczelni czuję się VIP-em, w rodzinie jestem nikim. Ludzie mnie lubią, nie jestem agresywna, gdy widzę przemoc, to raczej uciekam. Tak, wiem, że jestem "mięczakiem, francuskim pieskiem." Matka mi mówiła, że musi mnie do życia przygotować, musi mnie zahartować. Że miłość zawsze boli. Utrzymuję z nimi jedynie kontakt telefoniczny. Matka mi mówi przez telefon, że "podlizujesz się obcym ludziom. Lepiej czujesz się w towarzystwie obcych ludzi, niż rodziny. To patologia. Żadna sztuka być miłym dla ludzi z zewnątrz. Sztuką jest żyć w rodzinie." Ma rację. Nienawidzę wszystkiego, co dotyczy życia rodzinnego. Wolę iść do muzeum, do biblioteki, siedzieć do 18;00 na uczelni niż żyć w rodzinie. To prawda, zawsze mnie lgnęło do świata zewnętrznego. To grzech?

Odnośnik do komentarza

Tak, to patologia. Ale nie twoja, tylko twojej matki.
Ma jakieś spaczone spojrzenie na świat i tobie część tego przekazała.
Nic dziwnego, że uciekasz z tego toksycznego domu, że wolisz przebywać między normalnymi ludźmi.
To nie grzech, to tylko naturalny odruch człowieka, który nie chce zwariować.

Irytują cię płaczące osoby? Nic dziwnego. Tak cię wychowano. Miałaś być twarda...i jesteś.
Ale te twoje myśli....
Zbyt się skupiasz na myśleniu o patologii, o schizofrenii itp.
Odetnij się od tego, nie myśl o tym. Poczytaj o świadomym myśleniu, naucz się kontrolować swoje myśli i nie dopuszczać ich do "głosu"
Myśl o swoich zaletach. Powtarzaj sobie - jestem lubiana, atrakcyjna, zdolna, normalna, świetnie radzę sobie w życiu.
Naucz się pozytywnego myślenia /też poczytaj o tym/
Myśli mają kolosalną moc! To myślami tworzymy rzeczywistość, a myśli można kontrolować, bo to przecież tylko nasze, prywatne myśli!
To nic, że wtłoczono ci do głowy jakieś toksyczne schematy, możesz się od nich uwolnić, możesz je dowolnie zmienić, choć wymaga to sporej pracy nad sobą.
Ale można to zrobić.

Ja czytałam mnóstwo książek na te tematy i uwierzyłam, że jest to możliwe.
Zaczęłam pracę nad sobą. W chwili załamania mówiłam sobie - innym się udało, mnie też się uda.
I udało mi się.
Uwierz, że jest to możliwe, a uda ci się.

Odnośnik do komentarza

Serio jesteś aż tak dobra w nauce? A to zazdroszczę. Powiem Ci, że ja to jestem mistrzem w szukaniu wymówek ażeby to się nie uczyć. I uwierz mi, skoro mama wychowala Cię na dobrą uczennicę to dala Ci tak naprawdę coś bardzo dobrego. Bo nauka jest najważniejsza. Ja np. wolałabym być nieempatyczna aniżeli najgorsza na studiach. Psychikę zawsze będziesz miała okazję podleczyć. A studia robisz raz w życiu i to jest ważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Uwierz mi, moja sytuacja nie jest do pozazdroszczenia. Wiecznie jestem niezadowolona ze swoich wyników. Moja matka nawet teraz uważa mnie za "nieuka, lenia, pasożyta społecznego", a wykładowcy nazwali mnie najlepszym studentem na roku. Żyję w ciągłym strachu i napięciu, boli mnie brzuch, spać nie mogę po nocach, bo widzę swoją sadystyczną matkę, jak mnie krytykuje. Naprawdę mi zazdrościsz? Teraz muszę zrezygnować z jednego kierunku, bo wysiadłam psychicznie. Intelekt mam więcej niż przeciętny, a co z tego, skoro moja psychika jest totalnie rozregulowana? Mam cały czas rzadki stolec, boli mnie brzuch, głowa, serce, żołądek. Dziękuję matce za wychowanie. Książki naukowe i zajęcia pozalekcyjne do nie wszystko, aby odnieść sukces w nauce.

Odnośnik do komentarza

Hmmm.....Dla mnie słowo "dorosły" brzmi groźnie. Jak bardzo muszę się pilnować! Muszę na wszystko uważać, bo wiem, że dojdzie do tragedii. Na studiach zauroczyłam się w chłopaku. Nie wiedziałam, że kiedyś będę takie pragnienia odczuwać. Wiem, że nie wolno mi się zauroczyć, wiem, że jeżeli z nim nawet na spacer wyjdę, to dojdzie do tragedii. Przyśnił mi się sen erotyczny z nim w roli głównej. Jestem przerażona. Przeraża mnie to uczucie, ale i fascynuje jednocześnie. Nie chcę z nim iść do łóżka. Chcę iść z nim na spacer, potrzymać się za ręce, chcę przeżyć swój pierwszy w życiu pocałunek, chociaż brzmi to śmiesznie w ustach osoby, która dobiega 25. roku życia. Trudno mi się dziwić, skoro moja matka zabroniła mi interesować się chłopakami w gimnazjum i w liceum. Twierdziła, że randki powodują, że ludzie się gorzej uczą. Że mężczyznom romanse nigdy nie szkodzą, a kobietom zawsze. Że kobiety jeżeli nie zostaną pobite, to staną się głupiutkie i pozawalają egzaminy. Co ciekawe, matka była w moim wieku, gdy wyszła za mąż. Paranoja. Mój ojciec jest dla mnie w tym temacie bardziej wyrozumiały, rozpłakałam mu się przez telefon, że nigdy w życiu nie pójdę na żadną randkę, że zestarzeję się, zanim pójdę na randkę, a on na to:"Randki są dla ludzi. Mam taką pacjentkę, która dwa lata temu pierwszy raz w życiu wyszła za mąż, a ma 50 lat." Ucieszyłam się wtedy. Została nadzieja, że na miłość nigdy nie jest za późno. Ale....ja chciałabym przeżyć swoją pierwszą miłość, platoniczną, jak nastolatek, a w moim wieku ludzie już mają pierwszy raz za sobą, niektórzy mają dzieci i są po ślubie. Jestem przerażona. Wiem, że jestem zaburzona, ale zaburzeni ludzie chyba także mają prawo do zauroczenia się, do swojego hobby, do swoich marzeń, prawda?

Odnośnik do komentarza

Matka być może w dobrej wierze ale skrzywdziła Cię.
Wiadomo że chciała abyś coś osiągnęła w życiu,miała prestiżowy zawód, ale wylała dziecko z kąpielą, tzn wpoiła ze miłość i bliskość z mężczyzną jest zła.
Zrobiła coś podobnego jak matka bohaterki thrillera "Carrie ", tylko tamta kobieta miała uraz do mężczyzn na tle fanatyzmu religijnego i chorej potrzeby czystości.
Taka matka potrafi zatruć życie córki nawet nie będąc w nim fizycznie obecną.
Autorko nie wiem czy Ci to coś pomoże ale myślę i jestem przekonana że jak najbardziej możesz spotkać odpowiedniego dla siebie chłopaka. Są tacy dla których nie jest najważniejszy łatwy seks i są w stanie poczekać w życiu na dziewczynę do której coś naprawdę poczują.
Żeby przybliżyć sobie taką sytuację postaraj się nie być dla siebie takim surowym cenzorem.
Polub siebie samą bo jest za co zapewniam Cię:)
W tej chwili to masz już chyba nerwicę na tle przymusu bycia najlepszą. Nie wiem jak mogłabyś się tego przymusu pozbyć, możne poszukaj dobrego terapeuty?
To świetnie ze masz takie zdolności i pamięć, ale nie można pozwolić żeby przymus bycia naj niszczył Cie od środka.

Odnośnik do komentarza

A za co mnie można lubić? A od seksu wolę się trzymać z daleka, dożywotnio, zresztą idzie mi na 25. rok życia, w wieku 25 lat rozpoczynać życie seksualne to już jest żałosne. Im mam więcej lat, tym jest gorzej. Trudno, jestem na swój sposób wykastrowana. Chciałabym tylko wyjść z chłopakiem na spacer, potrzymać się chwilę za rękę i przytulić do niego. Jak zakochani nastolatkowie, żebym miała co wspominać na starość. Tylko tyle i aż tyle.

Odnośnik do komentarza

No a za co lubią Cie na uczelni?
Siebie lubić- chociażby za to że jesteś mądra, zdyscyplinowana, wrażliwa i miła?
A co do chłopaka -to wcale nie jest dziwne ze mając 24 lata jesteś dziewicą to raz, dla mnie patologia to współżyjący 16 latkowie.
Rozumiem że seks nie, przynajmniej na tym etapie, ale tak jak pisałam- są osoby płci męskiej dla których seks to nie jest najważniejsze. Sa nawet tzw białe związki gdzie ludzie kochają się i są ze sobą bez seksu.
I myślę ze możesz spotka taką osobę, co nie oznacza ze kiedy poczujesz się bezpiecznie to nie znikną Twoje dotychczasowe blokady.

Odnośnik do komentarza

Mama chciała dla ciebie dobrze. To prawda - że miłość przeszkadza w nauce. Zwłaszcza ta fałszywa miłość. Takiej doświadczyłam 2 razy. I przez to chyba od 3lat ciągnie się za mną pech. Nie warto marnować życia na zawodnych ludzi. Ucz się, a facetom się nie dawaj. Ja też jestem dziewicą i wiem, że w twoim wieku nadal nią będę. A bo po co mi facet? By rozkochać, wykorzystać i zostawić z dzieckiem? Założę się że mój chłopak rzuci mnie dla malolaty - tak jak ten pierwszy mój. Poprostu, miłość jest dziś nie uczuciem, a narzędziem do wykorzystywania. Mnie rodzice też ostrzegali, by nie zajść w ciąże z bylekim, bo zostanę sama. Facet to świnia. Moja siostra jest piękną i inteligentną kobietą. Jej mąż chyba nie do końca ją docenial. A ja nie chce skończyć jak ona. Ja nie chce nigdy oddać dziewictwa, bo wtedy będę naiwna, przegrana. Już teraz rodzice wypytują czy mam chłopaka. A ja nie mam. A jeżeli zakocham się to wezmę ślub ale im o tym nie powiem by mnie nie wyśmiali. Bo jak mąż mnie pogardzi, to nie chcę by rodzice to wiedzieli. Nie chce by moi rodzice wiedzieli że urodzę dziecko. Bo jeżeli ojciec dziecka będzie mnie olewal to nie chce by moi rodzice o tym wiedzieli. Chcę być bezpieczna. Będąc wieczną dziewicą i singielka mam gwarancję, że nie dam się poniżyć facetowi. Bo ja jestem już na dnie. Na dnie poczucia wartości. Bo ja wiem, że mnie nikt nie docenia. Żaden mlody facet nie ma jaj. Jedyni faceci prawiący mi komplementy to panowie po 50tce. Uwierzcie mi, że będę na abczdrowie - i uwierzycie, że od dziś do końca życia będę wchodzić na ten portal. I będę wam udowadniać że wciąż jestem samotną dziewicą. Bo coś czuję że mi nie wierzycie. Ale ja umrę jako dziewica, która w swoim życiu nie trzymala za rękę ani jednego chłopaka i ani razu sie nie calowala, nigdy nikt nie powiedział mi by mnie kocham itp.

Odnośnik do komentarza

Bo widzisz, ja przez chłopaka mam problemy z nauką do tej pory. Moja kuzynka studiów przez chłopaka nie skończyła. A on rzucił ją dla kobiety po studiach. Zastanów się czy wolałabyś przeżyć wiele fałszywych miłości, po czym zaniedbać naukę i być niewykształconą kura domowa pod pantoflem alkoholika- męża ? Bo ja wole być dziewicą która uciera nosa facetom. Wolę się z nich pośmiać jakie to ciamajdy które są gorsze ode mnie w nauce ścisłej. Ich żony będą myć po nich obeszczane kible. Będą prac ich skarpety. Będą rodzić dzieci. A po ślubie mąż juz nie szanuje żony. Przecież to wiadome. Najlepiej to być bogatą silną kobietą i masturbować się palcem, ogórkiem itp. Po to Bóg dal kobiecie łechtaczkę by umiała dać sobie rozkosz samym masowaniem. Penis jest tu zbędny. Ja nie dam szansy żadnemu facetowi. Przed dwoma się poniżyłam. Kochalam ponad wszystko . I już nie chcę tego powtarzać. Nigdy.

Odnośnik do komentarza

Ale chyba musi być coś pośredniego, prawda? Przecież mogłabym żyć w białym małżeństwie, są takie związki. Są ludzie aseksualni (czwarta orientacja seksualna). Jest ich niewielu, ale są. Aseksualistami byli m.in. Edward Gorey-słynny rysownik i J. M. Barrie-autor "Piotrusia Pana". J. M. Barrie się ożenił, prawdopodobnie było to białe małżeństwo. Można? Można. Jest to rzadkość, ale jest. Niech będzie coś pośrodku. Trudno, żebym się zachowywała jak kobieta lekkich obyczajów albo znerwicowana histeryczka, która ucieka na widok chłopaka. Zresztą na moim kierunku są chłopcy, którzy są wrażliwi, też uważają na seks, są ostrożni. Jeden przy piwie wyżalił mi się, że dziewczyna się całowała z innym i go porzuciła. Powiedział, że płakał trzy godziny przez nią. Okrutna. Spodobał mi się ten chłopak. Lubię wrażliwych. Jak dla mnie, to kobiety są milion razy bardziej okrutne. A seksu chciałabym spróbować, ale boję się bólu i wpadki. A lat mam prawie 23, a nie 25, ale idzie teraz na 25.

Odnośnik do komentarza

Ridge, z całym szacunkiem, ale nie pomagasz:P
I nie masz racji.
Zastanów się co Ty w ogóle robisz?
Autorka najwyraźniej jest zaburzona przez apodyktyczną i nieczułą matkę i jej to najwyraźniej przeszkadza i nie jest z tym szczęśliwa, a Ty próbujesz sprawić żeby była taka do końca życia?
Przez swoje mądrości zapędzasz ją z powrotem w to
z czego próbuje się uwolnić i doprowadzasz do sytuacji że ona sama musi bronić tu przed Tobą swoich szans i nadziei na normalne życie!
Jeśli nie jesteś trollem- sorry ale to też mozliwe - to myślę że zbytnio przekładasz swoja sytuację na sytuację Kreator.
Ty masz być możne małe poczucie własnej wartości
i wyniesione z akurat negatywnych sytuacji życiowych przekonanie że relacja z mężczyzną tylko moralnie dodatkowo Cie poniży.
Po pierwsze generalizujesz.
Po drugie to jest tak że mając słabe mniemanie o sobie przyciągamy ludzi którzy to wykorzystują.
Więc Twoim problemem jest zaniżona wartość własna a nie mężczyźni. Jak sama siebie docenisz to otoczenie w tym chłopaki tez podchodzą inaczej.
Sabotujesz moją pomoc, obrzydzasz Autorce związek
kiedy ja próbuję ją przekonać że nie musi być źle - i nie są to puste słowa bo sama zauważyła to o czym jej napisałam może zaobserwować wśród znajomych chłopaków
i że świat nie składa się wyłącznie z samych macho.
Być może robisz to wszystko w dobrej wierze ale stajesz się dla Autorki matką bis, a już tej jednej jest w jej życiu stanowczo za wiele.
To bzdura że białe małżeństwa nie przetrwają- jeśli spotkają się dwie podobne osoby to jest to dla nich szczęście że na siebie trafiły.
Wcale nie musisz być do końca życia sama, a związek to nie pranie brudnych skarpetek, uwierz mi:-)
Ja tez widzę nieraz piękne dziewczyny które dają się wpędzać w poczucie niższości ale to w nich jest problem a nie w facetach, bo facet- jak zresztą każdy- traktuje Cie tak jak sobie na to pozwolisz.

Tak że Autorko- jesteś na dobrej drodze w swoich przemyśleniach , to dobrze ze masz tez wrażliwych kolegów.
Moja córka ma teraz np chłopaka z którym jest od roku bez seksu, jest dla niego pierwszą dziewczyną i bardzo się kochają.
Myślę ze Ty masz w sobie potrzebę bliskości, fizycznej też
i matka całkowicie w Tobie jej ni zabiła.Tylko daj sobie czas.
Pozdrawiam was obie :)

Odnośnik do komentarza

powiadasz, ze maz bedzie mnie traktowal tak jak mu na to pozwole? to troche smieszne, bo wydaje mi sie ze szacunek powinien byc bez wzgledu na to, czy bede o niego w kazdej sekundzie sie dopominac. I nie idealizuj, bo tacy cisi, 'wrazliwi' faceci, to zazwyczaj zakamuflowane swinki. Wbijaja noz w plecy, ale gdy kobieta mu bardzo zaufa. Ja wole lobuzow - przynajmniej nie udaja owieczek. Znam kilka przypadkow takich 'spokojnych' facetow i to cioty ktore chca by kobieta je wyreczala.
i nie mow, ze facet to nie swinia, bo kazdy nia jest. tylko ze to sie okaze po slubie. i co? i wtedy jak zrekompensujesz swoje rady tej dziewczynie? moim zdaniem powinna sluchac sie swojej mamy. Jesli facet bedzie jej przeznaczony, to zdobedzie jej serce, bez wzgledu na to czy sie zmieni i czy zmieni swoje nastawienie.

Odnośnik do komentarza

Przypuszczałam ze napiszesz coś podobnego :-)
Otóż wiem, bo mam to wielkie szczęście ze córka rozmawia ze mną szczerze o tych sprawach. Nawet jak kiedy się zakochała się w 35 letnim facecie samotnym ojcu z dzieckiem i wielkim kredytem na głowie, (typowym niestety łowcy młodych lasek nawet nie ze złej woli tylko z niedojrzałości charakteru chyba)
to powiedziała mi o tym sama, nie musiałam z zaskoczenia natykać się na nich na ulicy w sytuacji pocałunku czy coś takiego.
A co do seksu, pawiczkow, dziewic - to masz trochę zbyt mechaniczne podejscie do sprawy, ja bym się nie martwiła o niego, jest wysoki i piękny jak anioł i nie miał dziewczyny bo czekał na uczucie a nie z braku powodzenia.

Ridge, nauka jest ważna, wiadomo, ale nie najważniejsza.
To ze akurat nie jesteś tak super zdolna jak Kreator nie oznacza ze mniej warta- każdy jest inny po prostu ale zawsze chcemy od życia tego czego akurat nie mamy nie doceniając rzeczy których jesteśmy szczęśliwymi właścicielami :)

Odnośnik do komentarza

nie mam teraz czasu odpowiem potem ale mi nie chodzi o walkę o szacunek tylko to ze mając określone mniemanie o sobie przyciągamy określone osoby do swojego życia.
I w ogóle przekręcasz wszystko co pisze i jeszcze myślisz ze maz racje, daj już spokój bo przenosisz swoje awersje i kompleksy na biedną kreator
Cisi faceci i w ogolę to nie zawsze świnie- popadasz ze skrajności w skrajność, ja nie mowie o cichych bo strachliwych, są w porządku tez. tak samo możesz powiedzieć wszystkie kobiety to fladry. Uogólniasz i masz z tym problem.

Odnośnik do komentarza

nauka jest najwazniejsza. bo nauka to prawda. a ludzie to pozory. dlatego jedyne w co warto inwestowac to w prawde. a kobieta biorac slub, wpada w pulapke - z ktorej wyjsc moze tylko rozwodem - ktory jest tez tragiczna decyzja. ja osobiscie, jesli juz bede miala meza - to bez slubu i bez sexu. i moi rodzice sie nie dowiedza o tym. bo silna kobieta jest sama a slaba potrzebuje meza.

Odnośnik do komentarza

Tak, przyciągam podobnych sobie ludzi. Poznałam przez Internet prawiczka, który ma 32 lat. Jest 10 lat starszy ode mnie. Spotkałam się z nim w realu, oczywiście, nie rzuciłam się od razu na spotkanie, tylko się przygotowywałam do tego. Także pochodzi z zaburzonej rodziny, jak ja. Wygląda znacznie młodziej, niż ma lat, wygląda maksymalnie na 25. Dał mi kwiatka. Jest wrażliwym chłopakiem, jak ja. Dużo czyta, utrzymuje się z prac za granicą, próbował studiować, ale mu nie wyszło. Bardzo podobny do mnie z zachowania, tylko w trudniejszej sytuacji, bo nie ma pieniędzy i sam musi na siebie zarabiać, w przeciwieństwie do mnie. Pisałam też przez Internet z kobietą, która ma 32 lata i jest na pierwszym roku studiów dziennych. Tak jak ja, nigdy nie poszła do łóżka z mężczyzną. Prawdopodobnie jest aseksualna, bo pisała mi, że nigdy w życiu się nie zakochała. Ja nie jestem chyba osobą aseksualną, bo się potrafiłam zauroczyć. Matka mi powiedziała, że na seks mam jeszcze czas (mam 22 lata), a seks to tylko po ślubie, bo uprawiając seks, to zawsze mogę zajść w ciążę, a dziecko musi się w pełnej rodzinie wychowywać. Ale....mnie na samą myśl o seksie i ślubie robi mi się niedobrze. Ja tylko chcę iść na pierwszą w życiu randkę, pomimo iż mam prawie 23 lata! To chyba nic złego?!

Odnośnik do komentarza

Ridge Ale popatrz jaka jesteś niestabilna w tym co głosisz.
Przed chwila twierdziłaś stanowczo ze zwiazek bez seksu nie przetrwa a teraz to mówisz ze sama taki będziesz miała:P
No i fakt- to ze Ty miałaś takiego chlopaka z rogami to już swiadczy na bank ze wszyscy są tacy:D No zlituj się, i Ty mówisz ze nauka to potęga a sama łamiesz jej podstawowa zasadę- wyciągasz ogólne wnioski jako pewnik z pojedynczych przykładów.
Ja rozumiem ze młodość ma prawo do błędów, ale Ty masz tez problem swój i nie pomożesz komuś z podobnym utwierdzając go w półprawdach i pełnych uprzedzeń przekonaniach.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...