Skocz do zawartości
Forum

Czy normalny człowiek bawi się w ...?


Bljetros09

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 16 lat. Byłem bardzo wrażliwym dzieckiem, zawsze kochałem zwierzęta, jednak zawsze lubiłem niszczyć różne owoce (np rozgniatać wiśnie, bawiłem się, że to wojna, bombami były kamienie którymi biłem te wiśnie, gdy pryskał z nich sok, wyobrażałem sobie że to krew, a po wszystkim bawiłem się w dialogi między żołnierzami którzy przetrwali i mają teraz bebechy na zewnątrz (czyli pestki). Zrzucałem też małe pomidorki z okna, po czym brałem je do domu i robiłem ''sekcję zwłok''. Brałem rosnące dzikie rabarbary na ''przesłuchanie''. Dokładnie zanim przystąpiłem do zabawy pierwsze ustalałem dokąd jest noga, odkąd dokąd jest kręgosłup, a gdzie głowa itd. Przesłuchanie zaczynałem od łamania nogi. Z reguły ze swoimi ofiarami przeprowadzam dialogi, mówie do nich coś w stylu ''to zaboli tylko chwilkę'' albo ''osobiście do ciebie nic nie mam, ale dostałem takie zlecenie''. Usprawiedliwiam się w ten sposób, że dostałem od kogoś zlecenie, żeby np wykonać na kimś wyrok śmierci. Bawię się też w sadystę, np torturuję jabłko. Dokładnie określiłem gdzie jakie ma narządy. Np pestki to tak jakby ''mózg'', żeby zabić jednym ciosem trzeba nożem przebić przez sam środek jabłka, tam gdzie jest ogryzek. Dzisiaj np wymyśliłem sobie zabawę, że dźgam parenaście razy to jabłko totalnie przypadkowo, a potem robię sekcję zwłok, ustalam ile ciosów jest śmiertelnych, ile przeszło obok kręgosłupa (cios w kręgosłup prawie zawsze kończy się śmiercią u jabłka (oczywiście w mojej zabawie), ale to zależy jak dostanie, w jaką część itd, nie umiera od razu). Po sekcji zwłok poćwiartowałem je, schowałem do reklamówki jednorazowej i zdeptałem, zgniotłem. Lubię czasem patrzeć jak zachowuje się ''ciało'' takiego jabłka po śmierci, jak gnije itd. Najbardziej lubię chyba torturować duże pomarańcze. Mogę je bić i bić a one dalej żyją, bo nie rozpadają się jak jabłko. Każdy kawałek to jeden narząd. Przykladowo bawilem sie w przeszczepy- dźgałem nożem taką pomarańczę, a potem bawiłem się w lekarza. Biorę wtedy zamordowaną wcześniej pomarańczę i roźcinam, biorę zdrowe tkanki i wszczepiam w dźgnięta pomarańczę w miejsce zepsutych narzadów. Myślę że jeszcze parę zabaw takich by się znalazło, ale już mniej więcej wiecie o co chodzi. Może was przerazić to, w jaki sposób to opisuje, tak, jakbym szczerze wierzył w to że kogoś zabijam, ale uspokajam- chciałem was jak najdokładniej opisać to, co czuje podczas zabawy. Jak najbardziej potrafię to odróżnić od prawdziwego świata. Mam sporo kotów i nigdy żadnego nie zabiłem specjalnie (raz niechcący złamałem łapkę kotu miotłą, a że był mały zmarł, drugi raz gdy wyciągałem kota spod łóżka- źle go ułożyłem i coś mu się stało z kręgosłupem, zmarł u weterynarza, było mi przykro z tego powodu). Dokarmiam bezdomnego kota na moim podwórku, obrzydza mnie bezpodstawna przemoc wobec zwierząt. Czasem gdy np trzymam ostre narzędzie w ręce, nachodzie mnie myśl jak morduje jakiegoś kota a on wtedy miauczy z bólu- czuję wtedy ogromny smutek i próbuję tę myśl wyrzucić z głowy. Gdy czytam o jakichś chorobach, których bym bardzo nie chciał mieć, to momentalnie sobie je wmawiam. Przykładowo gdy czytam o jakiejś chorobie, która jest dla mnie ''żałosna''. Np, czytam o anoreksji, żeby sobie ją w myślach wyśmiać, jaka jest absurdalna, jak głupie są nastolatki które w nią wpadają, a potem myśl '' a co jeżeli dzisiaj zacznę liczyć kalorie i skończę jak one''? Albo gdy czytałem o transgenderyzmie, zaraz po tym jak wyśmiałem faceta w damskiej kiecce ''a co jeżeli ja uważam się za kobietę, tylko o tym nie wiem''? Takie absurdalny rzeczy. Nie jestem też psychopatą, mimo że opis z góry na to wskazuje. Posiadam empatię, kocham mamę chociaż zbyt dużo ciepła w domu nie mam, przeważnie napięta atmosfera, a ona sama często ma wybuchy gniewu. Gdy chcę sobie zrobić herbatę, zawsze muszę 2 razy opłukać szklankę bierzacą wodą, boję się, że się zatruję np płynem do naczyń (choć taka ilość jest chyba niegroźna dla zdrowia). Przepraszam, że to wszystko tak nieskładne, po prostu co jakiś czas mi się coś przypominało, niekoniecznie po kolei. Czy to początek schizofrenii? A może jestem normalny, tylko nieco ''zdziwaczały''?

Odnośnik do komentarza

Opisane przez Ciebie objawy nie wskazują na schizofrenię. Bardziej na osobowość dyssocjalną albo nerwicę natręctw (konieczność kilkakrotnego mycia szklanki). Drogą wirtualną nie da się jednak postawić rozpoznania. Uważam jednak, że Twoje reakcje i sposób "zabaw" odbiegają od normy. Podejrzewam, że sam czujesz, że coś jest nie tak - inaczej nie napisałbyś tutaj na forum. Proponuję Ci porozmawiać z psychologiem, np. szkolnym. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

mgr Kamila Krocz
Opisane przez Ciebie objawy nie wskazują na schizofrenię. Bardziej na osobowość dyssocjalną albo nerwicę natręctw (konieczność kilkakrotnego mycia szklanki). Drogą wirtualną nie da się jednak postawić rozpoznania. Uważam jednak, że Twoje reakcje i sposób "zabaw" odbiegają od normy. Podejrzewam, że sam czujesz, że coś jest nie tak - inaczej nie napisałbyś tutaj na forum. Proponuję Ci porozmawiać z psychologiem, np. szkolnym. Pozdrawiam!

Czyli sam fakt, że posiadam empatię nie wyklucza osobowości dyssocjalnej? Jak ją wykluczyć? Jak sprawdzić, czy ją mam? Przecież napisałem, że gdy mam takie straszne myśli w głowie, to jest mi przykro, nie zabiłbym na przykład kota, a jako dziecko byłem bardzo wrażliwy, do tego stopnia, że mama mi mówiła, że zachowuję się jak ''baba''.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...