Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od marihuany, mężczyzny. Jak mam dalej żyć?


Gość xxonax

Rekomendowane odpowiedzi

Jedyne czego potrzebuje w życiu to bycia samej na jakiś czas, ogarnąć wszystko po kolei... ciągle myślę o rozstaniu, ale jak patrzę co sie dzieje, to boje się. Boje się że przeze mnie może sobie zrobić krzywdę jak kiedyś i będę miała wyrzuty sumienia.
Albo ja po prostu nie potrafie być sama... tak jak napisałam w wątku jestem od niego uzależniona psychicznie, ale wiem że to nie ma przyszłości z takim trybem życia.
W życiu jedną z najtrudniejszych rzeczy jest podjęcie decyzji ktora ma zaważyć na całe twoje życie, to jest "jak być i nie być" Pomimo ze to rozumiem i wiem co powinnam zrobić, to dalej siedzę i przyglądam sie temu co sie dzieje...

Odnośnik do komentarza

Samemu tonąc nie uratuje się nikogo...
Jeżeli motywacja są wyrzuty sumienia- to moim zdaniem spokojnie sobie możesz je odpuścić- bo On nie am takowych co do Twojej osoby.
Z wiekiem doszłam też do przekonania że wartościowy związek tworzą tak naprawdę osoby które spokojnie mogą tez być same, nie opierając swej wartości na drugim człowieku.
Np ja uwielbiam być sama i nigdy się nie nudzę, i jak byłam młodsza to w sumie też tak miałam, brakowało mi w sumie tylko seksu i gdyby nie to ze się zakochałam to chyba mogłabym żyć jako singielka :)

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieje że nadejdzie dzień, w którym wstanę kiedy On będzie w pracy, spakuje swoje rzeczy i wyjdę zaczynając nowy rozdział.
Rozdział bez toksycznych ludzi, faceta...
Tylko że On nie da mi spokoju, będzie próbował sie kontaktować jak zawsze, obiecywać poprawę, przepraszać... a wiem ze mogę ulec, bo wiem ze On potrafi być cudownym czlowiekiem ale kiedy jest trzeźwy.
Nigdy bym nie pomyslala ze znajdę się w takiej sytuacji... mając 16 lat nawet nie wiedzialam co moze mnie czekać wchodząc w to wszystko.
A teraz po 4 latach zakończyć coś o co tak bardzo walczyłam, boje się że kiedyś będę żałowała ze się poddałam.
Bo jak pomyśle jak byłam z nim szczęśliwa jak był abstynentem i wiem ze potrafił zyć trzeźwo to smutno i ciężko. Każdego dnia mam właśnie takie myśli, że On potrafi być dla mnie najlepszy i skoro sie raz dla mnie zmienił to moze da radę drugi... ale tym razem oboje musimy się zmienić.
Czuje strach przed jutrem, każdy nowy dzień jest dla mnie cieżki, bo boje się co przyniesie nam za nowe "przygody"
I to nie jest tak jakby sie mogło wydawać, bo patrafimy spędzać czas wspolnie bez używek, tylko sami...
Ale są dni kiedy On leci z tematem i ja muszę wszystko kontrolować... i wtedy jak patrzę a to trzeźwo to mnie przeraża co sie dzieje.

Odnośnik do komentarza

No wiem, to strasznie ciężko tak wziąć wstać i sobie pójść, zamykając drzwi za wszystkim co było nie tylko złe.
Jesteś przecież zakochana.Ale spójrz co się dzieje.
On nie tylko się nie wyzwala, ale jeszcze Ciebie w to wciąga.
Z boku widać to wyraźnie.
Ty jesteś w środku tych emocji to dużo trudniej podjąć konkretną i dobra decyzję, są watpliwosci.
Myślę jednak ze skoro jest jak piszesz to posłuchaj cioci Sinn i postaw mu warunek- nie używasz albo odchodzę.
I jeśli jednak to co tam bierze będzie silniejsze - faktycznie zrób to . Telefony, maile itp- zawsze jedno pytanie- czy już nie bierze i jeśli tak- to krotka piłka.
Masz jeszcze szanse się uratować, bo trujący jest ten miód który coraz bardziej Cie okleja...

Odnośnik do komentarza

Ile to ja już w tym związku warunków stawiałam, groziłam ze odejdę, ale to zawsze się powtarzało. Pozwoliło jednie jemu w przekonanie żyć że to moje "glupie gadki" - bo i tak nie odejdę.
Nie chce odejśc by zaraz wrocić na chwile, bo będzie obiecywał zmiane. Na ile? miesiąc? chce poczuć że jestem silna na tyle by odejść raz na zawsze.
Tylko w głębi czuje że jak odejdę to będę tego żałowała, jak tylko go poznałam pomyślałam że to wlasnie z nim chce spędzić resztę życia. Milość to nie tylko dobre chwile, w życiu nie ma tak jakbyśmy chcieli, bo o szczęście trzeba walczyć i wtedy czuję sie satysfakcję z tego o co tak bardzo walczyliśmy.
A może jeszcze dam szansę... zobaczę jak sprawy się potoczą. Bo też nie mogę całe życie patrzeć na niego sama będąc nieszczęśliwa...

Dziękuje Ciociu Sinnn, jest Pani wspaniałą i inteligentną kobietą. :)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci bardzo :)
Jeśli mogę coś jeszcze powiedzieć- to myślę ze właśnie w tym rzecz, ze żyjesz jak na huśtawce - odchodziłaś i wracałaś bo dawałaś się nabierać na te puste obietnice i słodkie słówka.
On najwyraźniej nie chce się leczyć ani nic no bo po co, skoro tak naprawdę ma to co chce?
Moze wyjściem a jednocześnie takim papierkiem lakmusowym dla waszej relacji by było wspólne chodzenie na terapię. Fakt ze tego nie będzie chcial to znak ze jednak nie masz co inwestować kolejnych lat w ten związek, bo on tylko mydli Ci oczy. Moze z taką wiedzą łatwiej zbierzesz siły aby odejść.
Tak piszę faktycznie jakby mi zależało tylko na waszym rozstaniu, a przecież są uczucia. Tylko po prostu wiem ze uczucia do osoby uzależnionej która nie ma woli aby z tym skończyć zawsze są inwestycją bez pokrycia.

Odnośnik do komentarza

Właśnie rozstaliśmy się... na razie nic nie odczuwam, a raczej to On mnie rzucił, jakie absurdalne, ja chciałam zostawić a to ja zostałam rzucona.
Od czwartku jest w ciągu narkotykowym i alkoholowym nie, nie spał, poprzestawiało jemu sie w głowie od tego wszystkiego... a zwlaszcza jak poprosiłam by w końcu położyl się bo do pracy jutro i niech kumple już pójdą, reakcja jego była natychmiastowa.
Spakowałam się i wyszłam, wróciłam do rodziców, mam nadzieje że niedługo sobie coś poszukam i wynajmę.
Będę twarda i nie dam sie już manipulować, tak trochę jakby mi kamień spadl z serca że to nie ja musiałam zerwać.
Będę silna! Bo muszę!

Odnośnik do komentarza

Czesc jestem zmartwiona Twoja sytuacja dlatego ze mam i mialam podobny problem z bratem ,a teraz z kuzynem.Brat zaczol od alkoholu,a pozniej narkotyki!Ciezko bylo i przykro na to patrzec nie pozwalal sobie pomoc,tlomaczyl ze nie pije nie bierze lecz bylo inaczej.Nie bede zanudzac ,ale bylo naprawde zle,zostawila go zona przestal pracowac spadl na dno.Mial dziewczyne ,ktora byla przy nim pomagala mu we wszystkim ,doszlo do tego ze go myla bo sam nie mogl.Ciezko bylo patrzec i w koncu doszlo do najgorszego stoczyl sie calkowicie i powiesil sie!!Dramat dla nas calej rodziny ,wiec mowie nie robcie sobie krzywdy,zwrodzcie sie o pomoc a ja napewno dostaniecie.Ale zrob ten krok przykro slyszec o takich sytuacjach!TO JEST NAJGORSZE JAKIE MOZE SPOTKAC CZLOWIEKA STOCZYC SIE NA DNO!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Witam pale marihuanę od pięciu lat.jestem uzależniony. Mam problemy psychiczne stany depresyjne ,nic mnie nie cieszy wszystko bez sensu. A największy problem brak tematów do rozmów czy nawet pisaniu z kimś,z rodzina nawet,unikam kontaktów z ludźmi przez to .Ciągle jestem zamyślony , nawet myśli których nie chce a same przychodzą. Nie mogę spać, niekiedy nawet jeśli zapale. Dlaczego brak tematów do rozmów ? Po jakim czase od ostawienia Mina moje problemy ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...