Skocz do zawartości
Forum

Wypalony związek...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Nie wiem od czego zacząć, może tak jestem bardzo zdołowana, nie wiem co robić dalej. Jesteśmy młodym " starym" małżenstwem. 20 lat po ślubie, ja mam 39, mąż 42. Bardzo się kochamy teoretycznie ale chyba nie jesteśmy w sobie już zakochani. Czy to ma sens? Nie bedę opisywać naszego początku i środka związku, byliśmy szczęśliwi , ale ostatnie ok. 5 lat porażka. Rzadko sypiamy ze sobą, nie całujemy się, nie dotykamy, nie zależy nam na sobie, wiem oddaliliśmy się, ale dla M to jest bez różnicy, starzejemy się i ja przesadzam. Jestem nieszczęśliwa, potrzebuję męża, nie możemy się dogadać. M jest 9- 10 godzin w pracy, ja 3 -4 dni po 12, pracuję też na noc co jakiś czas. Mamy 19 syna, spłacamy dom, i żyjemy każdy dla siebie. M po pracy siłka i komputer bo programuje coś i to go relaksuje. Ja absolutnie go rozumiem, bo ja po pracy tez siłka i ogarniam dom. I tu jest problem. On swoje i ja swoje, nie ma potrzeby razem, nie ma co razem. Probowałam rozmawiać z M ale on nie widzi problemu, co chcesz- starość nie radość, całe życie nie bedziemy się za rękę trzymać. Daj mi spokój, jak ci przeszkadza idz spać do salonu, czepiasz się, czego ty chcesz przecież wiesz że cię kocham nie? Nie obchodzimy urodzin, znaczy on nie obchodzi, ani moich ani swoich, ani rocznic ślubu ani walentynek ani nic heh, jak zaproponowałam wyjazd chociaż na 2 dni z okazji rocznicy to powiedział jak chcesz to jedz ja sie nie będę nigdzie włóczył. Nie mamy znajomych, bo M nie lubi ludzi, nie chodzimy do kina bo w domu możemy obejrzeć każdy film, nie chodzimy do pubu bo M nie pije, do restauracji też nie bo M ma odpowiednią dietę i sam przygotowuje posiłki, sam też robi sobie zakupy. Jesteśmy oboje dość atrakcyjni fizycznie i zadbani. Mamy osobne konta i każdy wie za co odpowiada. M nic mi nie kupił od 5 lat bo ja wiem lepiej co mi się podoba, ja też mu już nic nie kupuje nawet na urodziny, bo powiedział że nie che, jak będzie chciał to sobie sam kupi. Najgorsze są noce, ja chcę się poprzytulać, pokochać, chce się czuć "chciana"M chce się kochać raz na miesiąc, i to podczas stosunku nie całujemy się , tylko szybko oral i stosunek i tyle. Mąż jest po wasektomii, ja mam czym oddychać i pupę też jak trzeba, on jest fizycznie bardzo przystojny, umięśniony i dobrze obdarzony. To w czym jest problem?czego nie pragniemy bliskości? nie mamy na sto procent romansu, żadnych trzecich osób. Jak mu mówię, że jest mi źle i może powinniśmy się rozejść, bo może znajdziemy jeszcze szczęście , to mówi- ja cię kocham, ale jak chcesz, możemy się rozwieść, ale ja się nie wyprowadzę, i nie będę nic dzielił. Ja na to -na prawdę ci nie zależy jest ci obojętne czy się rozwiedziemy czy nie? On , to ty wspominasz rozwód nie ja, ja absolutnie o tym nawet nie myślę ,mi jest dobrze tak jak jest, a ty wymyślasz. M nie che słyszeć o żadnych poradniach czy rozmowach, nawet naszych jak są zbyt długie i ja jestem nimi też zmęczona, bo nic nie dają- ja mówię co mnie boli i czego pragnę, on przestań gadasz głupoty, przeciesz nie będę się tobą całował naokrągło, czy kupował jakieś pierdoły. Wypalilśmy się, ja się wypaliłam.... Ze 2 lata temu powiedziałam oki przesadzam, sama nie wiem co chcę lepiej tak jak jest, przecież nic mi złego nie robi, mogłam trafić gorzej.... Ale widzę też inne pary, zazdroszczę im tak pozytywnie, i troszkę chcę zaryzykować i zawalczyć o siebie o swoje szczęście. Myślę że jednak powinnam się wyprowadzić, ale boję się tego kroku bo może być gorzej i wtedy będę żałować, bo co by nie powiedzieć to kocham mojego męża.

Odnośnik do komentarza
Gość rafik54321

Chyba faktycznie warto byś pokazała mężowi ostro, że cię nie zaspokaja, że brakuje ci czułości, bliskości, namiętności... I że nie potrafisz już bez tego żyć, żeby się nie zdziwił gdy brak tego zmusi cię do skoków w bok...

Odnośnik do komentarza

Zdrada... To nie ja niestety. Nie chce tu zabrzmieć żałośnie, ale nie stwarzam sobie nawet okazji do tego typu rzeczy. Reasumując nie jestem jakoś sierotą że nie umiałabym tego zrobić, ale nie dziekuję. Seks to jeden z problemów w moim związku ważny ale nie jedyny, ale macie rację dobrze by było "wstrząsnąć" ten nasz związek.

Odnośnik do komentarza
Gość czarnamamba666

itam !

Jeśli chodziło Ci o to, aby to z siebie wyrzucić, to swój cel osiągnęłaś. Natomiast tak sobie myślę, że na dobre rady, to nie masz co tutaj liczyć. Skok w bok akurat nie wydaje mi się dobrym pomysłem.
W mojej ocenie Twój mąż jest taki, jaki jest i nie bardzo wierzę w to, aby miał ochotę się zmienić. Pozostaje Ci zaakceptowanie istniejącego stanu rzeczy. W sumie to nie masz wcale tak źle i wiele kobiet jest w znacznie gorszej sytuacji od Ciebie.
Oczywiście zawsze możesz podjąć decyzję o tym, aby zacząć swoje życie układać na nowo ale wtedy musisz odejść od męża . To Twoje życie i Ty musisz zdecydować. Nie sądzę, aby dysputy na forum mogły Ci pomóc w podjęciu decyzji.

Odnośnik do komentarza
Gość horalndino

Ale rady.. zdrada albo odejście..
Może najpierw pogadaj z nim tak całkiem na poważnie. OSTATNI raz. Czy on Cię w ogóle kocha?
"moglam trafić gorzej".. Nie no pewnie. Super, że nie chleje i cie nie leje, ale bez przesady. Masz dopiero 39 lat. Chcesz kolejne 39 spędzić czując się tak jak się czujesz?

Odnośnik do komentarza

Czy razem gdześ wyjeżdzacie- choć raz do roku na jakieś wakacje? Jak wtedy jest?

Czy nie da się zrobić rozeznania na jakąs knajpę ze zdrowym jedzeniem (tam gdzie mieszkam takie są) i wprowadzić obyczaj uczczenia Twoich imienin lub Waszej rocznicy slubu tam gdzie Ty zarzadzisz. Powiedz, że rozumiesz jego potrzebę jedzenia tego co uważa, za słuszne, ale jak mądrze wybierze, to nie umrze od tego posilku a Ty chcesz mieć wrażenie, że jakoś miło i specjalnie jest uczczone Twoje święto i kwiaty też by nie zaszkodziło, gdyby Ci dał. Może ta kolacja gdzieś w jakimś motelu i nocleg tez tam wykupisz? Innym razem zarządz teatr a potem kolację (to nie film i nie można powielić w domowym kinie).
Ty pewnie byś chciała aby to on Cię adorował, ale zanim podejmiesz jakieś bardziej radykalne kroki unicestwiające Wasze malżeństwo- zacznij go jakby adorować, zabiegać o niego. Lepiej adorować mężczyznę i czekać na jego odpowiedz, niż rozwalać coś co budowaliście pól życia,
Czy jak siedzi przy kompie i podejdziesz do niego i go przytulisz to jest nieczuły jak kłoda, obrusza się i opędza jak od uprzykrzonej muchy? Czy może jednak jest mu miło?

Ten styl życia pewnie sobie wyrobiliście, bo splacając kredyt żyjecie zdrowo i oszczędnie, bez powodu nie wydajecie na glupie gadzety i każde myśli o wspólnej dzialce i osobnej swojej dzialce obowiązków- czyli zarabiamy, ja oplacam to , ty tamto, a straciliście spontaniczność.

Jeśli adoracje trwające jakiś czas nie pomogą to może trzeba go ruszyć na zazdrosc. Kupować sobie kwiaty, uśmiechać się pod nosem, zalożyć sobie konto do którego nie zna hasła i korespondować z koleżanką np. z pracy o przepisach kuchennych a udawać,że to jakieś rajcujące Cię kontakty. Wracać trochę nieregularnie np z pracy, jeszcze bardziej zadbaną, podmalowaną i uśmiechającą sie pod nosem. Może jakaś korespondencja SMSowa z siostrą lub koleżanką, szybko wykasowywana i tajemnicze rozmarzone miny?
To też jakies zagrywki, ale może one jakoś rusza Twojego "zasiedzonego w kapciach" uczuciowo męża?

Może masz szanse zawodowo wyjeżdzać, zawsze powroty mówią,że jednak ktoś tęskinil.

Nic nie rób na razie przeciw swojemu malżeństwu jeśli kochasz męża ,za to wszystko aby ruszyć tę stagnację uczuciową, bo wiesz już, że gadki nic nie dają- czyli trzeba dzałać. to Twoje życie i Twoje małżeństwo- warto o nie zawalczyć!

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się ,że stosowanie słow rozwód , rozstanie w małżeństwie tylko poprawnym nie może przynieśc poprawy. One, te słowa, niosą informację, która może być róznie odczytywana- ta osoba, która je wypowiada, chce ostrzec, wstrząsnąć osobą do której mówi, powiedzić,że czuje się bezradna. Ta osoba co je słyszy stwierdza, że trzeba mieć oczy szeroko otwarte i blokowac się na emocje i uczucia, bo może być, że za chwilę mnie zostawią, czyli ,żebym za mocno nie płakał i nie rozpaczał, to tym bardziej muszę tonowac moje emocje, ustawiac stosunki poprawnie ale niezbyt impulsywnie, bo potem nie dam sobie rady.

Odnośnik do komentarza

To nie tak że ja oczekuje gotowej odp co zrobić, chciałabym żeby ktoś z boku zobaczył i powiedział bez ogródek jak to widzi. I za to dziekuję.
Co do reszty odp. nie wyjeżdżaliśmy na typowe wakacje od 10 lat, ponieważ mieszkamy za granicą i co 2 lata jeździmy na urlop do Pl a w miedzy czasie rodzina przyjeżdża nas odwiedzać. M nie chce nigdzie więcej jechać, jak ja mam potrzebę i już psychicznie nie wytrzymuję to jadę gdzieś na 2 dni, zwiedzam nocuję w hotelu i wracam.... nie robi mu to różnicy. Jestem pielęgniarką więc wyjazdów zawodowych nie mam. Ze 2 lata temu dałam wiele z siebie żeby pobudzić nas do życie, wykupiłam wyjazd na 4 dni do Paryża, prawie nie pojechaliśmy bo po co go w to wmieszałam, ale pojechał. Na prawdę słyszeć co 10 min i co cieszysz się, opłacało się i lepiej teraz się czujesz- mało bokem mi to nie wyszło. Nawet drugiego dna był seks taki sam zresztą jak zwykle, byliśmy sami- mówiłam co mi jest nie tak i pytałam czy on chce coś powiedzieć, co on chce, co mam zrobić żeby lepiej jemu było, i d.... nic zapytał tylko czy po to go tu przywiozłam żeby pierduł słuchał, nie nie po to ale to było idealne miejsce na konfrontację, bo nie miał gdzie ucieć i to w ostatni dzień przed wyjazdem. Zresztą siedział tam ze mną z łaski i więcej ciszy był niż rozmów. Kwiatów też nie chce bo ostani raz parę lat temu jak przyniósł to dał mi i powiedział masz tak, błagałaś o te kwiaty to ci kupiłem. A wiecie takie rzeczy z łaski są najgorsze, wiem że nie są szczere to po co i komu one potrzebne. Jak kiedyś jeszcze go przytulałam, to ciągle słyszałam coś się przyczepiła, potrzebuję przestrzeni weź przejdz na swoją połowę łóżka, zaraz mnie udusisz. Najgorsze że on to mówi prosząc mnie, grzecznie- odsun się proszę, no już wystarczy misiu. Myślicie że chce mi się jeszcze, nie nie chce i ja też tego nie potrzebuję z łaski, typu- no chodź cię poprzytulam bo znowu jesteś jakś przygaszona, widzisz kocham cię, tylko nie przychodz i nie mów że źle ci.
Co do "gry" ze mam jakiegoś adoratora to kiedyś realnie kolega mnie odwiózł do domu po pracy,parę razu i M dowiedział się chyba od syna czy brata, to tylko powiedział, na prawdę A, chcesz mi coś udowodnić czy może sobie, nie czekał na odp tylko przez następne pare tyg byłam całkiem niewidzialna. To nie tak że to wszystko jego wina, od jakiegoś czasu ja też go unikam i teoretycznie mniej to człowieka boli. Ale w rzeczywistości to nie jest normalne i to trwa miesiące , liczone już w latach. Chore...
Tak jak ktoś napisał nie ma z tego wyjścia tylko można się pożalić.

Odnośnik do komentarza

Itam kliknij w mój profil i poczytaj sobie moje posty, bo z pewnością odnajdziesz w nich analogię do swojego przypadku.
Jak chcesz to ja się jutro wypowiem na ten temat, jak to widzę z własnego autopsyjnego doświadczenia, mając to za sobą.
Dzisiaj nie dam rady :)

Odnośnik do komentarza

Mówią, że w malżeństwie rządzi ten, kto rządzi seksem- u Was jakby się sprawdza.

Nie jest nieczuly na swoje prawa. O swoje umie dbać, kolega adorujący Ciebie bardzo go ruszył- skoro przez parę tygodni bylaś dla niego jak ze szkła - znow pokazał, że on rządzi. Zabolalo go, ale szybko chcial relacje ustawić prawidłowo.

Są kobiety, które zawsze drobiazgi typu kwiaty, biżuterię na jakąś większą okoliczność wymuszają i nie boją się stwierdzeń, że jak błagałas to masz. Dziś tak skomentował, jutro inaczej a pojutrze bez słowa po prostu kupi, bo już go do tego przyzwyczaiła. One niczym nie zrażone rozpływają: się jaką on im niespodziankę sprawił, jakie śliczne kwiaty, chyba z serca dane , bo tak pięknie i dlugo stoją itd itp.

Może jeszcze zarządz jakis Paryż, wcześniej uprzedzając, go- czyli jakby z nim planując, uwzględniając może jego ochotę poznania czegoś nowego. Gadał, bo może czuł się wytrącony ze swoich rytmów. Gadał, bo pewnie ma taki charakter. Już wiesz,że będzie gadał. Za to Ty go zaskocz i powiedz, że zrobil Ci milą niespodziankę, że znalazł dla Was czas i broń Boże nie uprawiaj gadek, co masz zrobić, lub co gorzej co on ma robić, aby bylo lepiej- slowa tylko ranią i nic Wam ,jak widać nie przynoszą.

Niewątpliwie ma trudny charakter. Uważa, że żyje spokojnie, jest lojalny wobec Ciebie, czas godów dawno minąl i nie jest mu do niczego potrzebny.Dziwne, że Ty masz inne potrzeby.

Niestety- z wiekiem niektore związki się rozpadają z hukiem inne na starośc dojrzewają do pelnej przyjażni i czulości, uwagi na partnera i sa związki takie jak Twoje, pozornie udane, ale takie obok siebie.

Jak będziesz chciala go opuścić to się zdziwi, ale pewnie puści Cię z torbami, bo już zaznaczyl, że niczym się nie zamierza dzielić.

Myślę, że jak z nim jednak będziesz, to bez pretensji , tylko sama z siebie musisz mu trochę czułości okazywać, aby on sobie nie rósł jeszcze bardziej w swojej obojętności, oschłości, bo tak jego charakter sie kształtuje, niestety. To taki paradoks , on jest zimny a pewnie potrzebuje względnie cieplej, zyczliwej kobiety.

A lubi z Tobą tylko zwyczajnie gadac? W sensie komentuje, co bylo w jego pracy, zagrywki polityków, jest ciekaw jak Tobie poszło w pracy? A jakim jest ojcem, wie co słychać u syna, martwi się jego przyszłością?

Powodzenia w tym trudnym związku.

Odnośnik do komentarza

Wazektomia może wpłynąć na libido - przyczyny mogą być zarówno fizjologiczne, jak i psychologiczne...,tu może upatruj przyczyny .
Dlaczego poddał się temu zabiegowi? Może założył rodzinę i spłodził jedno dziecko ,bo tak wypada,a w rzeczywistości jest samotnikiem ,dobrze mu tak,a Ty chcesz mu świat układać na siłę?
Jak widać nie da się,jego nie zmienisz,więc pozostaje to zaakceptować ,pogodzić się z brakiem bliskości,mieć swoje życie
lub odejść i zacząć wszystko od nowa,
trzeciej drogi nie widzę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dziekuję za odp.
Tak syn to jego duma, dla niego ma czas i okazuje mu uczucia nawet teraz gdy jest już dorosły.
On naokrągło opowiada co u niego w pracy, co go złości, kogo spotkał. Nie nie interesuje się co u mnie słychać, zapyta ale ja mówię wszystko oki, bo wiem że mnie już nie słucha. Nie wie co lubię czego nie,nawet nie wie kiedy do pracy idę, chodzę na zmiany, nie interesuje go to, jak wychodzi nie mówi nawet cześć, jak ja wychodzę nawet nie pyta gdzie i kiedy wrócę

Odnośnik do komentarza
Gość horalndino

Ja nie wiem.. Nie wiem po co w ogóle z nim jesteś. Żadna kobieta z uczuciami nie powinna czegoś takiego wysłuchiwać i znosić. Jakby Ci łaskę robił, że z tobą jest.. Nie rozumiem gościa. Nie rozumiem
Zawsze taki był? Czy rzeczywiście ta wazektomia go zmieniła?

Odnośnik do komentarza

Jak opowiada Ci co u niego słychać, to jak na niego jesteś jeszcze mu WAZNA. Taki typ potrafi się zaciąć i nawet nie chcieć opowiadać co u niego slychać, jak ma jakieś ukryte pretensje do Ciebie, że wg niego nie jesteś taka dobra jakby on oczekiwał.

Nie za duzo Cie wypytuje co u Ciebie slychac, bo za bardzo nie ceni Twojej pracy- wg niego w tej pracy nic istotnego i ważnego się nie dzieje. Ważne sprawy są TYLKO u niego i dlatego tak perroruje, komentuje też pewnie polityczne zagrywki, bo jak nie lubi ludzi za bardzo, to z kimś musi to obgadać, a ponadto dziala dydaktycznie , czyli Ci przybliża wazne sprawy tego świata, uważa pewnie jak połowa facetow, że oni bardziej rozumieją mechanizmy świata polityki.

Nie pyta kiedy wrócisz, bo zaklada, że jesteś lojalna i odpowiedzialna żona, ktora jak skończy pracę i załatwi ważne sprawy, typu zakupy bieżace, dentysta, sprawy urzędowe to grzecznie wraca do domu, bo przecież on tez tak czyni- czyni wg niego norma doroslych ludzi.

Dalej uważam, że będziesz miala tylko te namiastki czulości i uczucia jakie będziesz mu oferowała i pracowicie dbala o drobiazgi, czyli jak biegniesz do pracy na noc to buziaczek- on zagrożenie chwilowe bliskości poczuje na moment a może z czasem się przyzwyczai i jeszcze sam z siebie kiedyś Ci go zafunduje i tak dalej w tym stylu...

Odnośnik do komentarza

Właściwie to masz trudne życie i może nie powinnam podnosić tej sprawy, bo może nieopatrznie Ci dołożę.

Jesteś pielęgniarką to bardziej znasz się na problemach zdrowotnych i pewnie rozumiesz dlaczego Twój mąż poddał się temu zabiegowi.

Ja taka medycznie rozwinięta nie jestem, ale jeśli pracujesz na zmiany, to może specjalnie sprawdzasz, czy jego interesuje Twój grafik- jesli nie, to wydaje Ci się, że nie moze być trzecia osoba w związku. Ale może to jest jakiś uklad odnawialny na telefon- dlaczego on poddal sie takiemu zabiegowi- ma juz syna, Wy bywacie ze sobą rzadko, to i prezerwatywa pewnie wystarczy- może nie chce miec potomstwa z jakąś inną. Może w tym innym związku też wszystko jest na jego prawach i boi się, że tamta kobieta go przechytrzy na potomstwo. I tak się zabezpieczyl.

Przepraszam, że tak Ci w głowie mieszam, ale trochę znany mi jest taki twardy typ jak Twój mąz, jednak przez zdrowe utrzymywanie swojego ciała, seks dla takiego osobnika mi znanego byl wazny.

Wg moich rozpoznań psychiczny sposób traktowania Ciebie jest możliwy, ale ten malo uprawiany seks w zdrowym ciele, to jednak pewne zaskoczenie.

Odnośnik do komentarza

Wasektomia to mój pomysł, wyproszony. Od 18 lat przyjmowałam tab. anty. i byłam tym zmęczona więc poprosiłam M żeby pomyślał o zabiegu. Po ok 2 latach zdecydował się świadomie ale powiedział że tylko i wyłącznie robi to ze względu na mnie. Tu w Uk to zabieg jest 10 min i bezpłatny więc nie było problemu i żadnych komplikacji.
Też często myślę o tym czemu mnie nie chce, poprostu już mnie nie pragnie....Przez coś takiego człowiek zaczyna wątpić w swoją kobiecość i to chyba jest najgorsze, bo zaczyna zabiegać o uwagę, miłe słowo a potem myśli czy to prawda czy na odczepnego

Odnośnik do komentarza

Rozumiem twoją potrzebę miłości i czułości tym bardziej, że sama przez to przeszłam.
Mieliśmy leśną działkę, spędzałam tam urlop, wraz z córką. Mąż dojeżdżał w weekendy.
.Kiedyś przyjechał z ogromnym bukietem róż, ja cała szczęśliwa rzucam mu się w ramiona, on odsuwa mnie gwałtownie mówiąc - nie dość że muszę tu przyjeżdżać, to jeszcze to... /skąd miał te róże? Na pewno ich nie kupił. Też nie miał tego zwyczaju/
Kupiłam bilety do teatru - nie poszedł.
Mógł opowiadać o swoich sprawach, moje go nie interesowały. Podobnie, prawda?

Jaka rada dla ciebie?
Nie mów tyle o swoich potrzebach, skoro nic do niego nie dociera, dla niego jest to tylko zwyczajne narzekanie. Nie zmienisz go.
Czy chcesz z nim dalej żyć?
Jeśli tak, to nie szarp się, nie przeżywaj, zaakceptuj sytuację.
A jeśli nie jesteś w stanie, to odejdź i zbuduj sobie nowe życie.

Odnośnik do komentarza

Zastosować terapię wstrząsową, czyli odciąć od dotychczasowych udogodnień po całości dla Niego i pogadaj z synem, by wymusił na ojcu przeniesienie uwagi z Niego na Ciebie.
Rozwód to ostateczność, choć po opisie widać, że substytut małżeństwa i tak zostanie pod jednym dachem.
Nieformalna separacja, czyli wyprowadzka to sądzisz, że by jakoś na Niego wpłynęła? Bo chyba jedynie po opuszczeniu domu w tandemie razem z synem, Twój maż by zobaczył ile może stracić.
Póki co to nie obrażając jest reanimacja trupa... na jakimś etapie padł strzał w kolano dla Waszej relacji.
Na zachowanie Twojego męża pasuje jak ulał anegdota ks. Pawlukiewicza o wizycie duszpasterskiej z racji kolędy:

Ksiądz przychodzi, wita Go gospodyni i po krótkiej modlitwie siadają do stołu. Dochodzi do rozmowy:
Gospodyni: czy nie będzie księdzu przeszkadzało, że ja sobie w międzyczasie serial obejrzę?
Ksiądz: nie, bo ja i tak telewizji nie oglądam.
Gospdyni - to ja księdzu streszczę.
Ksiądz - nie ma takiej potrzeby.
(po chwili milczenia duchowny zagląda w akta parafian...)
Ksiądz - Pani ma męża?
Gospodyni - tak mam.
Ksiądz - a co u Niego słychać?
Gospodyni - a nie wiem :)

Gospodyni, to Twój mąż, rzeczony serial, to wizja rozmowy z synem.

Jednego jestem pewien, ze w przypadku rozwodu, to sędzia paradoksalnie będzie miał przed sobą dwie osoby z dwóch różnych małżeństw. Wasza rozmowa jest tragedią w jednym akcie - rozmawiasz ze ścianą, egoistyczną ścianą choćby pod kątem tematu alkowy.
Być może...

Na początku Waszej znajomości było coś na co przymknęłaś oko, przez wzgląd na piękną resztę. to nie zniknęło a po latach wróciło ze zwielokrotnioną siłą.

lub co gorsza
Wyszłaś za mąż nie za partnera, a za Jego wyobrażenie w Twojej głowie... partner się zmieni po ślubie a ja się o to postaram/nauczę go miłości bo chyba nie kuma.

Co takiego sprawiło, że Wasze drogi się rozjechały w konfrontacji z okresem Waszego poznania się i wzajemnej fascynacji?
Zastanów się nad tym.
Tu 1 odc. "ballad i romansów" coś Ci może podpowiedzieć.

Bo coś mi to wygląda, że przy 20 letnim stażu Waszego związku, to spoiwem był syn, potem... wyszły na wierzch naciski otoczenia, że "co ludzie powiedzą", lub maż uznał, że syn odchowany, to i małżeństwo się fizycznie skończyło.
Poza tym skonfrontuj zachowanie męża z relacją Jego rodziców, bo z reguły wzór relacji z rodzinnego gniazda przenosimy nieświadomie niczym efekt ksero w dorosłe życie.

Zerknij na:
"przez śmiech do lepszego małżeństwa"
"ognioodporny" na cda.pl
seria "ballad i romansów" Adama Szustaka.

Odnośnik do komentarza

" i pogadaj z synem, by wymusił na ojcu przeniesienie uwagi z Niego na Ciebie. "

Bardzo dziwna rada.
- zwyczajowo nawet doroslych dzieci nie właczamy w układy sporne rodziców
-zainteresowanie synem czasem może autorkę denerwować, ale, w ogólnym rozrachunku jest to spoiwo małżeństwa (chyba,że mąż zachęca syna do niewlaściwych zachowań, wpaja mu nieetyczne poglądy, ale nic takiego autorka nie pisze)
-jak autorka ma trudności w sterowaniu zachowaniem męża, to dłaczego 19 latek miałby być w tej materii mądrzejszy?

Jesli na Twoje życzenie poddal się tak powaznemu zabiegowi, to jeszcze masz na niego dość duży wpływ w moim odczuciu. Ty wiesz, że nie jest to taki wpływ jak byliście młodsi i to Ciebie boli. Ponadto masz jak widać większe potrzeby seksualne niż Twój mąż i tez trudno z niedobranym libido sobie radzić.

Ponadto.te zbliżenia też nie bywały takie rzadkie jak teraz rozżalona piszesz, bo nie łykalabyś hormonów dla seksu raz w m-cu, wystarczyłoby liczenie dni płodnych i/ lub gumka. Skoro zażyczylas sobie takiego zabiegu, to wierzyłaś, że w tych sprawach jeszcze trochę szaleństwa będzie. Ponadto prosząc męża o taki prawie nieodwracalny gest sprawdzalaś swoje wplywy i okazały się być one niemałe. Inna rzecz, że on to mógl psychicznie odchorować.

Macie teraz kryzys emocjonalny- przynajmniej jest on z Twojej strony. Jęsli 20 lat sobie dawaliście radę i to na obczyżnie, ponadto wychowaliście fajnego syna to i te aktualne rozbieżności przejdziecie. Powodzenia Wam życzę.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
" i pogadaj z synem, by wymusił na ojcu przeniesienie uwagi z Niego na Ciebie. "

Bardzo dziwna rada.
- zwyczajowo nawet doroslych dzieci nie właczamy w układy sporne rodziców
-zainteresowanie synem czasem może autorkę denerwować, ale, w ogólnym rozrachunku jest to spoiwo małżeństwa (chyba,że mąż zachęca syna do niewlaściwych zachowań, wpaja mu nieetyczne poglądy, ale nic takiego autorka nie pisze)
-jak autorka ma trudności w sterowaniu zachowaniem męża, to dłaczego 19 latek miałby być w tej materii mądrzejszy?


Wyprzedź nieco fakty...
Chłopak pójdzie w świat i co dalej? Popatrz na to pod tym kątem. To jest ostatni dzwonek, by coś ruszyło sumieniem faceta.

Odnośnik do komentarza

Mi też mąż pewnego dnia powiedział , że się" wypalił", ale do tego dnia nic kompletnie nic nie wskazywało na cokolwiek złego (14lat razem) nawet mówił, że kocha, zachowywał się jak zawsze, były wspólne plany( np: najbliższych wakacji, zakupu pewnych rzeczy do domu, itp) . Po tej deklaracji, że się wypalił, po dwóch tygodniach przyszedł do mnie mąż kochanki mojego męża i wtedy okazało się, że i ona się "wypaliła", a wspólne plany to i owszem były , ale już kochanki i mojego męża. Najpierw ona złożyła pozew ( dwie sprawy i szybki rozwód mimo, że mają małe dziecko), zaraz potem mój mąż zrobił to samo. Będąc jeszcze moim małżonkiem razem z kochanką i jej synkiem skoczyli sobie na wakacje do ciepłych krajów, razem spędzali czas jak "prawdziwa" rodzinka. I cały czas mój mąż mówił, że "chce być sam, a ona to tylko " przyjaciółka" i razem robią interesy, a ona mu doradza". Wiem też, że swojej matce powiedziała, że zrobi wszystko żeby być z nim, czyli z moim mężem- w sumie to czemu się dziwić skoro założyła mu lokatę oszczędnościową to i po tym jak zobaczyła parę zer to i się "zakochała"...Niestety dwa małżeństwa się rozpadły w bardzo krótkim czasie, ale ja wiem jedno na kłamstwie miłości się nie zbuduje, a najbardziej cierpią zawsze dzieci. Bo my dorośli jakoś przebolejemy stratę, choć ciężko i boleśnie, ale kiedyś żałoba minie, a dla dzieci już nie będzie tak jak kiedyś.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...