Skocz do zawartości
Forum

Uczuciowy trójkąt


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, proszę o pomoc, porady/wskazówki, ponieważ nie wiem co robić... W wieku 15 lat poznałam moją pierwszą miłość. Wcześniej wzdychaliśmy do siebie wzajemnie przez rok, razem byliśmy 7 lat. Pod koniec związku miałam wrażenie, że kocham go tylko jak przyjaciela, że związek się wypalił. Wówczas poznałam przez internet chłopaka, w którym od razu się zauroczyłam. Znajomość się rozwijała, ówczesny partner dowiedział się o "tym drugim", chciał wybaczyć, jednak uczucia towarzyszące zakochaniu były silniejsze i odeszłam. Oczywiście cierpiałam bardzo, jednak "motylki" utrzymywały mnie przy życiu. Były systematycznie próbował nawiązać kontakt, na przemian był albo agresywny, albo sentymentalny, błagał o spotkanie, i to mnie najbardziej bolało. Doszło między nami do jednego, czy dwóch spotkań, na których czułam się bardzo dobrze, jednak nie potrafiłam oprzeć się nowemu. Po trzech latach trwania w związku na odległość byłam już na skraju wytrzymałości, chciałam odpuścić, jednak wtedy dostałam pracę w mieście chłopaka i zamieszkaliśmy razem - na próbę. Wiem teraz, że to był błąd, ponieważ przeczytałam, że jeśli nie jesteśmy przekonani co do bycia razem, to nie powinniśmy też razem mieszkać, gdyż rośnie przywiązanie i wiele związków przez takie mieszkanie trwa dłużej niż powinno... Ale stało się, mieszkamy razem prawie dwa lata. Na początku bardzo się cieszyłam. Potem był trud i ból wspólnego dotarcia się, przezwyciężania złych nawyków itd. Obecnie z wierzchu jest wszystko w porządku, nie kłócimy się dużo, wypracowaliśmy nasz styl życia, rytm dnia, codzienne rytuały, to wszystko chyba daje mi poczucie bezpieczeństwa, potrzebuję tego. Ale nie potrafię powiedzieć, czy kocham chłopaka, wiem, że on jest pewien, chce ślubu, a we mnie tylko wątpliwości - czy chcę z nim spędzić resztę życia? Wiem, że to wygląda bardzo źle, ale z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić, że znika z mojego życia, jest mi bardzo bliski. Tylko czy trzyma mnie przy nim jakieś uczucie do niego, czy właśnie poczucie bezpieczeństwa, lęk przed samotnością? No i druga strona problemu... Nigdy nie zapomniałam o pierwszym chłopaku. Mam głowę pełną wspomnień, on jest we mnie tak obecny i tak żywy, że czasem mam wrażenie, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. Jakby był we mnie zaprogramowany - przypomina mi go muzyka, pogoda, zapachy. I wtedy to boli, nie potrafię wspominać z uśmiechem, czuję coś na kształt tęsknoty i tak bardzo bym chciała, by to wróciło. Co więcej, jestem w stanie wierzyć, że gdybyśmy się zeszli wszystko to mogłoby wrócić, byłabym szczęśliwa... Chociaż wiem, że to może być tylko wymysł, złudzenie, że w życiu tak nie jest. Ale tak bardzo chciałabym się z nim zobaczyć. Przez cały ten czas on pisał do mnie co 2-3 miesiące, pytał o spotkanie, być może dzięki temu jakoś funkcjonowałam - wiedząc, że on wciąż daje mi szanse. I uporczywie odmawiałam ze względu na chłopaka. Uważam że to nieuczciwe i wiem, co czułby gdybym na takie spotkanie poszła. Niecały rok temu jednak napisał pożegnalnego smsa i słowa dotrzymał, zamilkł, co doprowadziło do namnożenia uporczywych myśli o nim, czułam się tragicznie. Byłam u psychologa, który był zdziwiony, że przez tak długi czas po prostu się z nim nie spotkałam i nie sprawdziłam, jakbym się z tym czuła... Mam wyrzuty sumienia, boję się, że sam fakt, że mam te myśli jest wystarczającym powodem, by po prostu dać spokój obecnemu partnerowi i odejść... Proszę o opinie, praktyczne rady CO ROBIĆ - wyprowadzić się od chłopaka i spróbować zastanowić się "na chłodno", a jednocześnie przerwać krąg przywiązania i spróbować odczytać uczucia, rozstać się, spotkać się z byłym? Proszę o pomoc :(

Odnośnik do komentarza
Gość pa_szczak

magdek !

Nad Tobą to niech się poużalają panie.

Ja jak to czytam, to patrzę na to z innego punktu widzenia. Pokochało Cię dwóch, chyba fajnych mężczyzn. Najpierw zostawiłaś jednego a teraz masz ochotę tak samo potraktować drugiego. Jesteś strasznie skoncentrowana na sobie, na swoim wnętrzu, szukasz porad u psychologa a co z tymi mężczyznami. Mam takie wrażenie, że ich uczucia i oczekiwania mają dla Ciebie drugorzędne znaczenie.
Najpierw jesteś "zauroczona" a potem codzienność staje się dla Ciebie trudna do zniesienia i znowu marzy Ci się zauroczenie z kimś innym i "motylki w brzuchu". Kombinuj dalej a w końcu zostaniesz sama. Może i tak będzie dla wszystkich lepiej.

Odnośnik do komentarza

Jedni mają charakter , że wolą wróbla w garści niż kanarka na dachu. Ty lubisz latać za ułudą i tak Ci jest dobrze, czujesz emocje, masz o czym marzyć, wydaje Ci się, że wiesz dopiero wtedy, że żyjesz. I tak możesz jeszcze najbliższe ileś lat. Pytanie do czego dążysz, do tych rozchwianych emocji, czy stałego, trwałego związku, który z czasem daje podstawę do założenia rodziny, rodzenia dzieci i ich wychowywania.

Po prostu takie zwykłe, codzienne życie jest dla Ciebie za zwykle, zbyt normalne, nie ma codziennego fajerwerku uczuć i oglaszasz, ze nie kocham chlopaka- muszę wymyśleć coś nowego lub odnowionego. I pewnie powinnaś tak zrobić, bo chyba nie umiesz kochać, umiesz tylko taplać się w swoich emocjach związanych ze zmianą aktualnego stanu rzeczy. Chłopaki, biedaki pocierpią po rozstaniu (ostatni cierpial dlugo) a Ty może upolujesz kogoś nowego i na jakiś czas starczy Ci Twoich wlasnych emocji.
Jak już się zestarzejesz, pewnie samotnie, to pobiegasz sobie do psychiatrów i psychologów i stare emocje znów ożyją, bo będziesz na kozetce o nich opowiadala, taplała się w ciepełku dawnych związków.

I nie rób z siebie bohaterki, że dawny chlopak nastawał przez bardzo długi, długi czas a Ty lojalnie się opierałaś spotkaniom. Po prostu aktualny związek zaspokajal bieżące Twoje potrzeby, a dawny kolega świetnie Cię dowartościowywał, informacjami, że jesteś mu do życia potrzebna- byłaś oświetlona dwoma światłami na scenie życia. Jeden obok Ciebie świecił jasnym ,pełnym światlem, a drugi nadawał plastyczności Twojej osobie, bo z daleka wysylal wspaniale delikatne światło, które niosło piękną poświatę. I stało się. Delikatne światło zgaslo, nie masz głębi swojej osoby. Swiatło stałe jest postrzegane jak jakieś głupie reflektory, które rażą w oczy. Muszę zmienić coś szybko, jestem nie dość jako aktorka doceniana, nie ma finezji w podkreślaniu roli mojej osoby.

A może do kólka teatralnego się zapisz i tam swoje potrzeby grania róznych emocji w życiu zaspokoisz a w życiu realnym doceń normalnego partnera, który chce z Tobą w życiu rosnąć do następnych ról ż y c i o w y c h .

Tylko nie przegap ról i scen nie myl!!!

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, może zbyt ostro napisalam.

Masz prawo zastanawiać się, czy ten z ktorym jesteś to jest ten właściwy, ten na całe życie.
Ale jeśli pierwszy się już od Ciebie w końcu odczepił i wlaśnie teraz robi się dla Ciebie taki ważny, kochany a wspomnienia z nim urastają do rangi rajskości ,to Twoje postrzeganie rzeczywistości wydaje się być mocno zaburzone.

Odnośnik do komentarza

Dosyć ostre poprzednie wypowiedzi ale dużo w nich prawdy.
Jeszcze jedną kwestia mi przyszła do głowy.
Jeśli dobrze zrozumiałam to od 15 roku życia non stop jesteś w związku. Niektórym kobietom przeszkadza to w odkrywaniu siebie. Postrzegają się przez pryzmat oczu swojego partnera.
Może warto a już czas najwyższy zajrzeć w siebie i poznać siebie samą lepiej. Kim jesteś czego chcesz czym jest dla ciebie miłość związek? Może jak rozkminisz kim jesteś i czego chcesz to łatwiej będzie zdecydować z kim.

Odnośnik do komentarza

Po prostu jesteś jeszcze młoda - taka prawda. I prawdziwe uczucie w tym wieku to jeszcze kwestia dojrzałości. To że co raz skaczesz z "kwiatka na kwiatek" to jest tylko podyktowane tym że nie jesteś jeszcze w pełni dojrzała emocjonalnie. Ja też przechodziłem to co ty, ale potem dostrzegłem że w tym wieku co ty nie byłem jeszcze dojrzały. Nie rozumiałem pewnych spraw związanych z miłością. Potrzebowałem dużo czasu żeby stać się dojrzalszym , bardziej opanowanym . Wtedy nie umiałem rozróżniać co jest dobre a co złe. Dopiero po skończeniu liceum , śmiałem się z tych rzeczy. Bo to nie było do końca dojrzałe.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

kikunia55 Był ważny przez cały czas. Pytanie brzmi - pewnie zabrzmi patetycznie - czy to znaczy, że jednak nie przestałam kochać i pomyłką było rozstanie, czy to jakaś "choroba" w mojej głowie, przez którą mogę stracić dobrego mężczyznę.

Ula8585 Na to samo zwrócił mi uwagę psycholog. Dlatego właśnie zastanawiam się nad wyprowadzką. Ale to strasznie boli..

Odnośnik do komentarza

Przez ostatnie 10 lat miałaś 2 facetów. Nie posadzalabym Cię o skakanie a kwiatka na kwiatek czy jak to nazwac.
A okresie kiddy wielu nastolatkow zmienia chlopaka/ dziewczynę co miesiąc ty miałaś jednego i byłaś oddana w 100 procentach.
Może rzeczywiście tamten pierwszy to było to tylko ze względu na wiek i brak doświadczenia poszlas szukać gdzie indziej. A może nie.
Ciężko wyjść z tej sytuacji. Dla mnie szczerość wydaje się podstawa i rozmowa z obecnym facetem wydaje się nieunikniona. Nie na co oszukiwać ani siebie ani jego bo lata lecą a ty chyba już masz dosyć życia w znaku zapytania.
Nie wiem czy to dobry pomysł ale może lepiej spotkać się z tym Starym chłopakiem bo może się okazać ze po kilku rozmowach dojdzie do Ciebie "co ja wtedy myślałam co ja w nim widziałam?!?". A może nie;) nie dowiesz się jeśli się z nim nie spotkasz. Tylko oczywiście nie radzę tego robić po kryjomu.

Odnośnik do komentarza

Rozmowy z chłopakiem już były, zna sytuację.. powiedział też że nie zabroni mi spotkania z byłym, ale źle się z tym czuję, nie robię z siebie bohaterki, jak napisała kikunia, po prostu wiem jak ja bym się czuła w analogicznej sytuacji.. Koszmarnie. No i wiadomo że partner jest mi bliski, nie chcę go ranić, to oczywiste.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo ze twój facet kiepsko się czuje w tej sytuacji ale chyba jeszcze gorzej by się czuł zastanawiając się czy jesteś z nim bo chcesz czy może myślisz cały czas o kimś innym.
Nie ma wyjścia z tej sytuacji tak żeby wszyscy było uśmiechnięci ale można to rozwiązać tak żeby było uczciwie i Ty chyba tak robisz.
Przecież nie musi być tak ze jak się spotkasz z tym pierwszym to pojdziecie ze sobą do łóżka. Możecie przecież po prostu rozmawiać. Oczyścić atmosferę. To nie jest nic złego. Jeśli by się okazało ze jednak będziesz z obecnym partnerem to pewnie doceni ze chciałaś zamknąć stary rozdział żeby w pełni zaangażować się w przyszłość z nim. Możliwe ze on też wyczuł ze jakieś sprawy Cię ciągną w tył i nie pozwalają planować przyszłości tak jak byś tego chciała.

Odnośnik do komentarza

Krzywdzilaby jakby robiła złudne nadzieje albo chciała kręcić z oboma na raz. Nie zauważyłam żeby opisywała któreś z tych lub podobne zachowanie.
To ze były cały czas pisał to przecież jego decyzja jeśli nikt to do tego nie zmuszał ani nie robił właśnie nadziei.
Może znalazł inną może nie tak czy inaczej jemu na pewno też dobrze zrobi zamknięcie rozdziału bo ewidentnie miał z tym problem.

Odnośnik do komentarza

Zakończenie związku to nic złego Jeśli zrobi się to w ładnym stylu.
Przecież nie jest tak że każdy miał w życiu tylko jeden związek i od razu to było to i zakończyło się małżeństwem. Życie trochę inaczej wygląda, jest więcej zawiłości i niepewności .

Odnośnik do komentarza

"Niecały rok temu jednak napisał pożegnalnego smsa i słowa dotrzymał, zamilkł, co doprowadziło do namnożenia uporczywych myśli o nim, czułam się tragicznie. "
To chyba kolega ma rację, były grzecznie powiedział do widzenia i się w końcu zmył. Po co jemu burzyć spokój ducha, o który musiał długo ze soba walczyć?

Jak się ma 40-60 lat to fajnie spotkać byłego i przyjemnie się zdziwić, że jak zawsze się podobał to i teraz nic mu nie brakuje.A teraz to trochę brzmi tak, jakby zabaweczka mi uciekła i się popłaczę. Jestem z aktualnym a o bylym mówię w ten sposób:" Mam głowę pełną wspomnień, on jest we mnie tak obecny i tak żywy, że czasem mam wrażenie, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. Jakby był we mnie zaprogramowany - przypomina mi go muzyka, pogoda, zapachy. "
Kontakt z rzeczywistością jednak zaburzony. Od paru lat jestem w związku z kimś innym, s a m a tak wybrałam a teraz to pięknie i łzawo umiem o byłym opowiadać, a co do aktualnego to nie mam zdania, czy nadaje się do dalszego życia.
Chyba normalne, że chłopcy mówią, że krzywdzisz innych. Przecież mówiący te słowa może być w udanym związku i jak poczyta, że inny też myśli, że jest w udanym związku, a jego panna o byłym takie słodkie wspomnienia hoduje i rozpala w sobie: "on pisał do mnie co 2-3 miesiące, pytał o spotkanie, być może dzięki temu jakoś funkcjonowałam - wiedząc, że on wciąż daje mi szanse." To chyba taki czytajacy chlopak albo uznaje, że jednak ona krzywdzi aktualnego, albo pomyśli, że kobiety jednak mają siano w głowie i jak tu prześwietlić najbliższą mu damę.

Rozumiem, że ma się cieple wspomnienia o byłych naszych partnerach, bo to nasza młodość, bo to nauka uczuć i relacji męsko-damskich, ale taka poezja o bylym to już zdrada emocjonalna wobec aktualnego, ktory sie stara i z którym jestem tu i teraz.

Odnośnik do komentarza

Może i racja kikunia55. Jeśli upłynęło już tyle czasu to lepiej odpuścić chłopakowi jak się wreszcie uwolnił.
Niestety błędy w sferze damsko-męskiej zdarzają się bardzo często i zawsze jest jakiś pokrzywdzony Wtedy. Natomiast nie wydaje mi się że autorka celowo dopuściła do takiej sytuacji tylko raczej z powodu naiwności może lub niedojrzalosci.
Widać ze chce rozwiązać sytuację.
Czy wyprowadzka jest dobrym rozwiązaniem? Nie wiem . na pewno rozmowa szczera wydaje mi się krokiem w dobrą stronę.
Może krytyka i ostre słowa są potrzebne autorce? Mi się wydały po prostu za mocne ale to moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Życie123

"Oświadczenie komuś, że kocha się innego, nie jest zdrada. Wręcz przeciwnie, to uczciwość.
A uczciwość to najwyższa forma miłości."

"Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość."

"Niewierność, jak to określasz, nie jest w porządku. Z tego względu, że się nie sprawdza.

Nie doprowadzi was tam, dokąd jak mówicie, zmierzacie.
Ponieważ niewierność oznacza nieprawdę, a w głębi duszy pojmujecie, że wysoko rozwinięte istoty żyją i oddychają prawda, czerpią z niej swój byt – zawsze i wszędzie i o każdej porze. Nie tyle mówią prawdę, co są prawda.

Bycie istotą wysoko rozwiniętą oznacza bycie szczerym.
Przede wszystkim, szczerym wobec siebie samego, dalej, szczerym wobec drugiego, a następnie szczerym wobec wszystkich innych. Jeśli nie jesteś uczciwy w stosunku do siebie samego, nie jesteś uczciwy wobec innych. Tak wiec jeśli kochasz kogoś innego niż osoba, która życzy sobie, abyś kochał wyłącznie ją, musisz przedstawić sprawę jasno, szczerze, otwarcie, bezpośrednio i niezwłocznie."

Cytaty z książki "przyjaźń z Bogiem" Walscha, autora Rozmów z Bogiem.

Odnośnik do komentarza

Odeszłaś od poprzedniego chłopaka, bo ci przestał odpowiadać. Teraz, gdy on sobie ułożył życie, ty nagle zaczęłaś go pragnąć. To wygląda tak, że straciłaś zabawkę, a w momencie utraty nagle zaczęłaś ją idealizować. Ona pięknieje w twoich oczach i marzysz, by ją ponownie zdobyć.
A jeśli uda ci się odzyskać chłopaka, to znowu zaczniesz widzieć w nim dawne wady.
I wtedy będziesz idealizowała obecnego chłopaka, z którym już nie będziesz.
Więc zaczniesz szukać następnego...i jeśli go znajdziesz, to już za dwoma będziesz tęskniła...i znowu...

Życie nie jest idealne, ludzie nie są idealni.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Mnie się wydaje, ze mylisz zakochanie z miłością. Wielu ludzi goni za tą ekscytacją - motylkami w brzuchu jakie są w fazie zakochania, niektórzy się uzależniają od tego uczucia.
Niestety biologia to postanowiła inaczej uregulować. Poziom hormonu zakochania fenyloetyloaminy, czy jakoś tak, spada po jakimś czasie, dlatego by organizm mógł normalnie funkcjonować.
Tym sposobem można wytłumaczyć tzw. wypalenie uczucia. Potem w grę wchodzą inne emocje, przywiązanie, odpowiedzialność, troska a potem szara rzeczywistość,m walka o wpływy.

Odnośnik do komentarza

Nie wspomniałam o aktualnej sytuacji, owszem zamilkł na ponad pół roku, ale w lutym znów pytał o spotkanie. Także ewentualne spotkanie chyba nie zburzy za bardzo jego spokoju.. Nie wiem.

Co do wypowiedzi margolcia_63, odnośnie podążania za ekscytacją... Gdyby na tym mi zależało, czy nie rozglądałabym się za innymi mężczyznami, nie szukała okazji do flirtu, nowych znajomości? Nie robie tego, nie interesują mnie żadne inne znajomości. Tylko o tego byłego się rozchodzi, i skoro tyle czasu to trwa, to może coś jednak to znaczy, a nie tylko urojenia, jak sugerujecie?

Odnośnik do komentarza

"Kłopot w tym, że ludzie przeważnie mylą miłość z potrzebą. Myślą, że te dwa słowa i te dwa doświadczenia, są zamienne. A nie są. Kochać kogoś, a potrzebować kogoś, to dwie różne rzeczy.

Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje. Jeśli kochasz kogoś, ponieważ go potrzebujesz, to wcale nie kochasz jego, tylko to, co tobie zapewnia.

Jeśli kochasz drugiego za to, kim jest, bez względu na to, czy daje ci to, czego tobie potrzeba, czy nie, wówczas prawdziwie miłujesz. Kiedy nie potrzeba ci niczego, wtedy dopiero może zaistnieć prawdziwa miłość.

Pamiętaj, miłość nie zna warunków, granic, potrzeb."

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko. Kocha się za nic- tak kochają tylko prości ludzie
Kobieta, która w życiu mierzy zdecydowanie wyżej, niż w przyszłości klepanie biedy u boku swojego biednego męża to, nie sugeruje się takimi pierdołami. Takie kobiety zazwyczaj nie wierzą już w miłość, więc chcą jedynie faceta dobrze ustawionego finansowo. Kasa w dzisiejszych czasach to, jest główne kryterium, którym sugerują się kobiety przy doborze partnera na całe życie.

Odnośnik do komentarza

A ja myślę, że facet powinien "rokować"," mieć potencjał". Rozumiem pod tym coś w stylu: młody, zdolny,odważny, pracowity, wyznający podobne co ja zasady moralne, no i oczywiscie powinien mnie kochać.

Kobieta powinna się zakochać, ale żeby nie było że nie używa rozumu, powinna popatrzeć czy facet" rokuje". Ilu młodych jest już bogatych? Częstokroć ich bogactwo, to wyposażenie przez rodziców. Kazde wyposażenie przez rodzinę mile widziane, ale jak facet nie "rokuje" to i jego niebiedni rodzice nie pomogą. Jak wyposażą za bardzo to co i rusz Ci powiedzą, że przyszlaś na gotowe, nic tu nie jest twoje. Z facetem co "rokuje" można się spokojnie dorabiać.To co macie jest ważne, ale to co budujecie jest ważniejsze.

A taka wspaniala milośc która jest pomimo,która nie zna warunków, granic , potrzeb to w wykonaniu ziemskim jest najbardziej zbliżona miłość rodzica do dziecka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...