Skocz do zawartości
Forum

Proszę o interpretację pewnych zachowań.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam problem z moim narzeczonym(ma on 29 lat), a właściwie z jego dość dziwnymi nawykami które są dość niepokojące jak na osobę dorosłą jak i są te jego nawyki dość uciążliwe na co dzień. Postaram się w skrócie opisać swoje podejście, co do utrzymania porządku oraz całokształt problemu, mam nadzieję że ktoś z Was pomoże rozwikłać mi ich przyczynę, zweryfikować po imieniu problem. Bardzo chciałabym nawiązać kontakt z ekspertem.
Z moim narzeczonym mieszkam od przeszło 3 lat, a w przyszłym roku planujemy ślub. Na wspólne zamieszkanie zdecydowaliśmy się po 4 miesiącach chodzenia, by poznać się "od podszewki". Początkowo zamieszkaliśmy u jego Babci, która była po wylewie, z demencją starczą. Potrzebowała stałej opieki. Tak więc on mieszkał i zajmował się nią, oraz pracą, którą mógł wykonywać w domu. Po wprowadzeniu się, zaczełam w pomagać w opiece i prowadzeniu domu, po powrocie z pracy, czy przed pracą, na ile to było możliwe. Ujął mnie swoją opiekuńczością i szacunkiem wobec babci oraz zaradnością życiową, jako facet potrafił zrobić koło siebie i babci wszystko, tak więc z podziałem obowiązków nie było problemu gdyż oboje staraliśmy się uzupełniać jak najlepiej. Podczas zamieszkiwania u babci ponad rok, sprzątałam,gotowałam, porządkowałam mieszkanie tak by utrzymać je w miarę czysto, po prostu,normalne obowiązki jak w każdym domu. Nigdy nie byłam pedantką która w dzień doprowadzała mieszkanie do sterylnej czystości, ścierała co dwa dni kurze i układała wszyściuteńko idealnie, zmywała każde jedno naczynie po wykorzystaniu go czy pilnowała by na żadnym stole, czy na szafce nie leżał gdzieś w kącie jakiś niedopity kubek, nie było tragedii gdy w zlewie zostawał stos naczyń do następnego poranka. Pilnowałam by na bieżąco po wykonaniu jakiegoś posiłku w kuchni, nie zostawiać zabrudzonych blatów w kuchni, czy by wszystkie odkładane akcesoria kuchenne były odłożone na miejsce, w miarę posegregowane, np garnek do garnków, kubki do kubków czy też różnego rodzaju produkty spożywcze, pieczywo do chlebownika, kawa z różnymi herbatami na wydzielonej półce, ryże, kasze i makarony, znów na innym odrębnym miejscu, po prostu dbałam by wizualnie wszystko było na swoim miejscu. Lubię ład i porządek, ale w zdrowym znaczeniu tego słowa. Kiedy mieszkaliśmy z babcią po powrocie z pracy zostawałam często w kuchni czy w pokoju gościnnym dość dziwne ułożenie, przedmiotów, np na misce z owocami znajdowałam pozostawioną butelkę z sokiem która zawsze stoi w zupełnie w innym miejscu, czy w pieczywie znajdowałam np mąkę. Jakiś garnek z resztką np bigosu, lądował nie przy zlewozmywaku a gdzieś na jakiejś półce w szafce, czy puste opakowania po wędlinie czy jajkach z powrotem trafiały do lodówki. Często też znajdowałam różnego rodzaju przedmioty w dziwnym ułożeniu, czy mimo sporego miejsca gdzieś obok gdzie można było postawić np kubek na równej powierzchni, to częściowo dno kubka leżało na desce do krojenia, a pozostała część na blacie, w efekcie kubek stał nierówno, pochylony. (Wchodzę tu w pewną szczegółowość ponieważ chcę przedstawić problem, który tyczy się nie babci a mojego narzeczonego)Mieszkając z babcią, myślałam że tego typu sytuacje w tym domu są normalne, jeśli mieszka się z starszą osobą z demencją to wszystko tłumaczy i nie można mieć do kogoś nawet żalu za robienie tych dziwnych rzeczy. Po prostu przez ponad rok myślałam że cały ten dziwny rozgardiasz robi nieświadomie ona, ale to nie była ona, ona nawet nie ruszała w tym domu sama nic, ewentualnie z czyjąś pomocą, jednak ten najważniejszy fakt, nie wiem czemu, uświadomiłam sobie dopiero później, gdy zamieszkaliśmy sami. dopiero po jakimś czasie gdy przeprowadziliśmy się do innego mieszkania( wróciła z zagranicy jego ciocia a córka babci, więc przejęła opiekę nad babcią) Dopiero na nowym mieszkaniu, po jakimś czasie spostrzegłam się że te wszystkie dziwne rzeczy robi on sam, po dwóch latach mieszkania sam na sam z nim mam coraz to głębsze obawy czy, oby na pewno wszystko jest z nim ok, bardzo szybko się denerwuje gdy na coś delikatnie zwrócę mu uwagę. Nie wiem czy jest to wynik jego bałaganiarstwa lenistwa, czy może jakiejś manii, skłonności czy postępującej choroby, nie wiem. Chciałabym z nim o tym pogadać, zaproponować jakąś wizytę u specjalisty, ale muszę wiedzieć czy moje podejrzenia są słuszne, że nie jest to sytuacja normalna. Czy możliwe jest to że może się to dziać przez jakąś manię, chorobę. Boję się o jego stan, to wszystko mnie przeraża, bo nie wiem, o co tu właściwie chodzi. Nie chcę go też zranić odrzucać z tego powodu, bo mimo tych uciążliwych nawyków, ma też wiele dobrych cech,jest wspaniałym człowiekiem i kocham go. Jestem osobą tolerancyjną, jestem stanie zrozumieć wiele, tylko muszę po prostu wiedzieć,co może być przyczyną tych dziwnych zachowań, chociażby po to by mu pomóc. Muszę to po prostu wiedzieć.

Podam parę innych przykładów z naszych wspólnych obowiązków które raz robi on, raz ja.

Np, gdy rozwiesza pranie, to zamiast rozwiesić je w przeznaczonym do tego miejscu na suszarce, często rozwiesza je gdzieś indziej,jasny ciuch ląduje na krześle w kuchni, mój biustonosz na klamce od drzwi od pokoju, skarpetki porozrzuca po różnych kątach, rozdziela pary, przez co potem giną, na kaloryferze gdy coś leży by wyschło, zmniejsza temperaturę do zera, ma problem albo mu się nie chce dopasować rzeczy według wielkości, czy kształtem, większe miski, garnki stawia na mniejszym, zamiast wsadzić mniejsze do większego, sztuczce, tam gdzie widelce położy nóż i łyżeczkę a gdzie noże to znów kładzie łyżki, układa ale nie adekwatnie do tego co jest w danym miejscu i tak z innymi różnymi przedmiotami, na misce z pomidorami, czy na misce z owocami w innym kącie lądują dziwne niepasujące do tego rzeczy, np pudełko herbaty, margaryna do chleba, albo jakaś pokrywka,często kładzie coś większego na mniejszym, w sposób nie stabilny, tylko w chwiejący się,w lodówce na talerzu z plackiem potrafi położyć miskę,problem z układaniem żywności według kształtu, wielkości,albo chowanie pustych opakowań po wędlinach do lodówki - Torby zasuwane ze stelażem, takie na zakupy, wykorzystuje je na butelki po piwie i inne, bo tez te butelki puste stawia w różne miejsca, gdzieś pomiędzy garnkami,kiedyś te butelki plątały się po całym domu, to wymyśliłam żeby do torby i od razu gotowe potem można zabierać jadąc po zakupy, tak więc proszę żeby od razu dawał do torby, a jak już się napełni to żeby zasuwał i po prostu później to brał do zwrotu. Takich torb mam 3, na zaś, bo może nie zawsze się te butelki weźmie od od razu do zwrotu, ale to nie problem w tym, tylko w tym jak on postępuje z tymi torbami i butelkami, po prostu, ma te torby to i tak butelki stawia często poza nią, nawet gdy nie jest jeszcze napełniona, a jak napełni to też nie zasunie tego, nie ułoży tej torby jakoś normalnie żeby stała prosto, tylko jeszcze na przepełnioną, wybrzuszoną postawi następną, tak że się z niej zsuwa i tego on nie widzi.
- Do pojemnika z gąbkami do mycia naczyń, i innymi tego typu rzeczy, potrafi wrzucić cukierki,czy jakąś umytą łyżeczkę, nożyk, znów do świeczników ozdobnych w sypialni, papierki po cukierkach.
- Potrafi położyć coś na skraju, bądź tak że łatwo jest zahaczyć czymś o to.
- kieliszki, tak jak sztuczce, tak samo miesza szkło, bądź tam gdzie wiszą kieliszki, pod kieliszkami na siłę kładzie coś co się nie mieści tam za bardzo ( np kufel po piwie - przy czym jedno zahacza o drugie - łatwo strącić, stłuc, ale dla niego to nie stanowi żadnej różnicy)Często brakuje mu takiej wyobraźni przestrzenno logicznej.
- Na wiszącej skarpetce na kaloryferze, też potrafił położyć cukierek,
Na klamce od bramki, nie wiem kiedy w jakim czasie, jak dawno powiesił, zauważyłam wiszącą malutką bombkę z choinki, którą zeszłego roku mieliśmy powieszoną.
- Ostatnio odkryłam w łazience, w swoim koszyczku, gdzie trzymam jakieś spinki, gumki do włosów, grzebień szczotkę, znalazłam tam zużyte patyczki do uszu, aż mnie cofnęło, trochę ich tam było, więc wzięłam pozbierałam te jego patyczki wtedy i związałam mu je do jego wody kolońskiej wraz z karteczką że do takich rzeczy jest kosz. Wcześniej nie miałam pojęcia że tam sobie je wywala mimo że w ubikacji mamy kosz, ja tez do koszyczka tak nie zaglądam często, bo to co najczęściej z tych rzeczy używałam to leżący tam grzebień i szczotka, a to leży zawsze na samym wierzchu. Jak na razie przestał to robić, ale już tam teraz kontroluje sobie czy czegoś mi znów nie nawrzucał.
Po prostu nigdy nie mam pewności kiedy i z czym dziwnym może wyskoczyć, to z przykładów tyle, bo mogłabym wymienić jeszcze mnóstwo innych, ale dla przedstawienia całokształtu problemu chyba wystarczy.

W mieszkaniu panuje cały czas dziwny, rozgardiasz w którym osobiście czuje się źle, ciągle znajduje jakieś rzeczy niepasujące do miejsca, w który leżą. Nie mam już sił tego nawet sprzątać, a jak widzę te jego dziwności to odczuwam niepokój. Martwi mnie to,czy jest to typowe dla faceta,czy jest to lenistwo, czy rzeczywiście mogą być to symptomy jakiegoś zaburzenia, jakiejś manii. Bardzo proszę o pomoc w zdiagnozowaniu tego problemu, gdyż gdyby miało coś być to chciałabym mieć jakieś podstawową wiedzę, bym mogła podjąć poważnej rozmowy z nim, ewentualnie zasugerować pomoc psychoterapeuty czy kogo, do kogo, trzeba byłoby się zwrócić z tymi problemami.

Odnośnik do komentarza

"Często brakuje mu takiej wyobraźni przestrzenno logicznej. "

Chyba sama zdiagnozowałaś problem,jak widać brakuje mu inteligencji wizualno przestrzennej i to raczej nie nadaje się do leczenia,ewentualnie jakieś warsztaty może by były pomocne,ale to raczej są zaniedbania z dzieciństwa i nie do odrobienia,
nie jestem specjalistą,ale tak myślę.

Powinnaś to zaakceptować.
https://portal.abczdrowie.pl/inteligencja-przestrzenna

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Myślałam kiedyś o tym też,właśnie w ten sposób, ale z drugiej strony doszłam do wniosku że nie byłby wstanie jeździć samochodem, tu jeśli się nie mylę też używamy wyobraźni przestrzennej, (parkowanie, poruszanie się między samochodami czy innymi przeszkodami, trzymanie pewnej odległości) nie byłby wstanie składać modeli samolotów, składać kostki Rubika, czy wykonywać jeszcze inne tego typu czynności.

Czasami mu mówię żeby nie robił czegoś tak, czy tak, podając mu konkretny powód,czym to skutkuje np. otwieram lodówkę i coś ześlizguje się bo nie było stabilnie położone, to denerwuje się, że zwracam na to uwagę, jest nerwowy na każdą sugestię i nie wyciąga potem z tego żadnych wniosków, zapomina zaraz o tym i za chwilę znów robi to samo.

Nieraz też ustalałam coś z nim, wspólnie decydujemy gdzie co np kłaść, czy jak coś robimy, a później z jego strony niema żadnej chęci współpracy.np. opisany wcześniej przykład tych butelek, pomysł przypadł mu do gustu, tak tak kochanie, będziemy się tego trzymać tego sposobu, ale on dalej swoje.

Tak więc nie wiem...

Z akceptacją nie ma problemu, jestem wstanie zrozumieć, nie dyskwalifikuje go, ale chcę poznać przyczynę czemu tak robi, skąd się u niego to bierze.
Wierzę że przy odrobinie współpracy, jego chęci, świadomości i otwartości na problem, dałoby się coś z tym zrobić, aby było lepiej, ale on o problemach nie lubi nawet rozmawiać, woli przemilczać jak jest coś nie tak, dlatego przed podjęciem się konkretnej rozmowy szukam porady, czy w ogóle to ja nie przesadzam, nie wyolbrzymiam problemu, ale wydaje mi się że jednak jest z nim coś nie tak, jest/ma jakiś problem z tymi nawykami.

Dziękuję za zainteresowanie się moim problemem.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że to napiszę, ale na usta cisną się dwa określenia - flejtuch i niechluj.
Sama jestem ciekawa czy to jakieś zaburzenie, czy rzeczywiście zwykłe (niezwykłe) bałaganiarstwo.
Myślę, że nie przesadzasz. To co opisałaś nie wygląda dobrze. Nic do niego nie dociera, chociaż wygląda jakby się tego nieco wstydził i przez to bagatelizuje rozmowy o problemie.
Ciężka sprawa, nie zazdroszczę.

Może pani ekspert będzie mogła coś poradzić.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Na pewno ma jakiś problem ,może jeszcze dochodzi jakieś inne zaburzenie,co by to nie było jest w stopniu umiarkowanym,
może psycholog wypowie się w tym temacie,
ale ja uważam ,że jego szczere chęci nie dochodzą tu do głosu,to jest poza nim,trudno to nam zrozumieć...,
raczej nie dojdziesz przyczyny,musi tak mieć od dawna,być może coś więcej byś się dowiedziała od jego rodziców,
np.czy jest to uwarunkowanie genetyczne czy spowodowane zaniedbaniami czy chorobą w dzieciństwie.

Jak to zaakceptujesz, to nie będzie Cię irytowało takie zachowanie,bo też po co zwracać uwagę jak nie przynosi to efektu,nic tylko wspólnie się stresujecie,
tak ,że nie jest taka prosta sprawa z tą akceptacją.

Ja tym razem ,wyjątkowo nie zgodzę się z Leną.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość pa_szczak

Pomimo że autorka wątku bardzo dużo napisała o niepokojących ją zachowaniach swojego partnera, to obawiam się, że przez "internet" pani ekspert niewiele poradzi i diagnozy nie postawi.

Przyznam się, że kiedy ja to wszystko czytałem, to mnie nasuwała się myśl, że facet ma jakieś zaburzenia, które są objawem choroby. Bałaganiarz raczej nie wpadłby na pomysł, aby wieszać bombkę choinkową na klamce od bramki.

Yoris !

Jesteś dorosłą kobietą i swojego narzeczonego znasz bardzo dobrze. Kochasz go i w dodatku facet nieźle się sprawdził jako opiekun swojej babci i w ogóle chyba się sprawdza, bo już długo jesteście razem. Jednak fakt, że napisałaś teraz na forum świadczy ewidentnie o tym , że jesteś zaniepokojona i sama nie jesteś przekonana, czy Twój narzeczony jest po prostu flejtuchem czy chorym człowiekiem. Uważam, że zanim za niego wyjdziesz powinnaś jednoznacznie wyjaśnić tę sprawę. Nie widzę innej możliwości jak wizyta u psychiatry. Wiem, że to łatwo napisać ale może uda Ci się jakoś do tego swojego faceta nakłonić.
Inna sprawa, że już ładnych parę lat jesteście razem i jakoś to znosisz. Można się zatem do tego przyzwyczaić i zaakceptować ale w tym pomyśle jest jedna wada - jeśli chcecie mieć dzieci a rzecz okaże się dziedziczna to za parę lat możesz mieć w domu kilku "bałaganiarzy".

Odnośnik do komentarza

Jak to czytam, to myślę o moim byłym współlokatorze, który - może nie w takiej skali - ale miał coś podobnego. Puste pudełka po jogurtach etc. z powrotem do lodówki, proszek do prania na wannie, sztućce na szafce zamiast w szufladzie z koszykiem na to i tysiąc innych - dla mnie pedanta - niepojętych rzeczy.

Tylko wg mnie on był akurat po prostu zwykłym leniwym (wybaczcie mi to...) śmierdziuchem, który w tyłku miał wszystko dookoła. Zwykły brudas i tyle.

Ale ten "mój" typek nie robił nic, a Twój facet jednak stanął na wysokości zadania i potrafił ogarnąć i swoje życie i chorą babcię, więc może to jednak coś bardziej poważnego i trza głębiej poszukać?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...