Skocz do zawartości
Forum

yoris

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Bełchatów

Osiągnięcia yoris

0

Reputacja

  1. Myślałam kiedyś o tym też,właśnie w ten sposób, ale z drugiej strony doszłam do wniosku że nie byłby wstanie jeździć samochodem, tu jeśli się nie mylę też używamy wyobraźni przestrzennej, (parkowanie, poruszanie się między samochodami czy innymi przeszkodami, trzymanie pewnej odległości) nie byłby wstanie składać modeli samolotów, składać kostki Rubika, czy wykonywać jeszcze inne tego typu czynności. Czasami mu mówię żeby nie robił czegoś tak, czy tak, podając mu konkretny powód,czym to skutkuje np. otwieram lodówkę i coś ześlizguje się bo nie było stabilnie położone, to denerwuje się, że zwracam na to uwagę, jest nerwowy na każdą sugestię i nie wyciąga potem z tego żadnych wniosków, zapomina zaraz o tym i za chwilę znów robi to samo. Nieraz też ustalałam coś z nim, wspólnie decydujemy gdzie co np kłaść, czy jak coś robimy, a później z jego strony niema żadnej chęci współpracy.np. opisany wcześniej przykład tych butelek, pomysł przypadł mu do gustu, tak tak kochanie, będziemy się tego trzymać tego sposobu, ale on dalej swoje. Tak więc nie wiem... Z akceptacją nie ma problemu, jestem wstanie zrozumieć, nie dyskwalifikuje go, ale chcę poznać przyczynę czemu tak robi, skąd się u niego to bierze. Wierzę że przy odrobinie współpracy, jego chęci, świadomości i otwartości na problem, dałoby się coś z tym zrobić, aby było lepiej, ale on o problemach nie lubi nawet rozmawiać, woli przemilczać jak jest coś nie tak, dlatego przed podjęciem się konkretnej rozmowy szukam porady, czy w ogóle to ja nie przesadzam, nie wyolbrzymiam problemu, ale wydaje mi się że jednak jest z nim coś nie tak, jest/ma jakiś problem z tymi nawykami. Dziękuję za zainteresowanie się moim problemem.
  2. Witam mam problem z moim narzeczonym(ma on 29 lat), a właściwie z jego dość dziwnymi nawykami które są dość niepokojące jak na osobę dorosłą jak i są te jego nawyki dość uciążliwe na co dzień. Postaram się w skrócie opisać swoje podejście, co do utrzymania porządku oraz całokształt problemu, mam nadzieję że ktoś z Was pomoże rozwikłać mi ich przyczynę, zweryfikować po imieniu problem. Bardzo chciałabym nawiązać kontakt z ekspertem. Z moim narzeczonym mieszkam od przeszło 3 lat, a w przyszłym roku planujemy ślub. Na wspólne zamieszkanie zdecydowaliśmy się po 4 miesiącach chodzenia, by poznać się "od podszewki". Początkowo zamieszkaliśmy u jego Babci, która była po wylewie, z demencją starczą. Potrzebowała stałej opieki. Tak więc on mieszkał i zajmował się nią, oraz pracą, którą mógł wykonywać w domu. Po wprowadzeniu się, zaczełam w pomagać w opiece i prowadzeniu domu, po powrocie z pracy, czy przed pracą, na ile to było możliwe. Ujął mnie swoją opiekuńczością i szacunkiem wobec babci oraz zaradnością życiową, jako facet potrafił zrobić koło siebie i babci wszystko, tak więc z podziałem obowiązków nie było problemu gdyż oboje staraliśmy się uzupełniać jak najlepiej. Podczas zamieszkiwania u babci ponad rok, sprzątałam,gotowałam, porządkowałam mieszkanie tak by utrzymać je w miarę czysto, po prostu,normalne obowiązki jak w każdym domu. Nigdy nie byłam pedantką która w dzień doprowadzała mieszkanie do sterylnej czystości, ścierała co dwa dni kurze i układała wszyściuteńko idealnie, zmywała każde jedno naczynie po wykorzystaniu go czy pilnowała by na żadnym stole, czy na szafce nie leżał gdzieś w kącie jakiś niedopity kubek, nie było tragedii gdy w zlewie zostawał stos naczyń do następnego poranka. Pilnowałam by na bieżąco po wykonaniu jakiegoś posiłku w kuchni, nie zostawiać zabrudzonych blatów w kuchni, czy by wszystkie odkładane akcesoria kuchenne były odłożone na miejsce, w miarę posegregowane, np garnek do garnków, kubki do kubków czy też różnego rodzaju produkty spożywcze, pieczywo do chlebownika, kawa z różnymi herbatami na wydzielonej półce, ryże, kasze i makarony, znów na innym odrębnym miejscu, po prostu dbałam by wizualnie wszystko było na swoim miejscu. Lubię ład i porządek, ale w zdrowym znaczeniu tego słowa. Kiedy mieszkaliśmy z babcią po powrocie z pracy zostawałam często w kuchni czy w pokoju gościnnym dość dziwne ułożenie, przedmiotów, np na misce z owocami znajdowałam pozostawioną butelkę z sokiem która zawsze stoi w zupełnie w innym miejscu, czy w pieczywie znajdowałam np mąkę. Jakiś garnek z resztką np bigosu, lądował nie przy zlewozmywaku a gdzieś na jakiejś półce w szafce, czy puste opakowania po wędlinie czy jajkach z powrotem trafiały do lodówki. Często też znajdowałam różnego rodzaju przedmioty w dziwnym ułożeniu, czy mimo sporego miejsca gdzieś obok gdzie można było postawić np kubek na równej powierzchni, to częściowo dno kubka leżało na desce do krojenia, a pozostała część na blacie, w efekcie kubek stał nierówno, pochylony. (Wchodzę tu w pewną szczegółowość ponieważ chcę przedstawić problem, który tyczy się nie babci a mojego narzeczonego)Mieszkając z babcią, myślałam że tego typu sytuacje w tym domu są normalne, jeśli mieszka się z starszą osobą z demencją to wszystko tłumaczy i nie można mieć do kogoś nawet żalu za robienie tych dziwnych rzeczy. Po prostu przez ponad rok myślałam że cały ten dziwny rozgardiasz robi nieświadomie ona, ale to nie była ona, ona nawet nie ruszała w tym domu sama nic, ewentualnie z czyjąś pomocą, jednak ten najważniejszy fakt, nie wiem czemu, uświadomiłam sobie dopiero później, gdy zamieszkaliśmy sami. dopiero po jakimś czasie gdy przeprowadziliśmy się do innego mieszkania( wróciła z zagranicy jego ciocia a córka babci, więc przejęła opiekę nad babcią) Dopiero na nowym mieszkaniu, po jakimś czasie spostrzegłam się że te wszystkie dziwne rzeczy robi on sam, po dwóch latach mieszkania sam na sam z nim mam coraz to głębsze obawy czy, oby na pewno wszystko jest z nim ok, bardzo szybko się denerwuje gdy na coś delikatnie zwrócę mu uwagę. Nie wiem czy jest to wynik jego bałaganiarstwa lenistwa, czy może jakiejś manii, skłonności czy postępującej choroby, nie wiem. Chciałabym z nim o tym pogadać, zaproponować jakąś wizytę u specjalisty, ale muszę wiedzieć czy moje podejrzenia są słuszne, że nie jest to sytuacja normalna. Czy możliwe jest to że może się to dziać przez jakąś manię, chorobę. Boję się o jego stan, to wszystko mnie przeraża, bo nie wiem, o co tu właściwie chodzi. Nie chcę go też zranić odrzucać z tego powodu, bo mimo tych uciążliwych nawyków, ma też wiele dobrych cech,jest wspaniałym człowiekiem i kocham go. Jestem osobą tolerancyjną, jestem stanie zrozumieć wiele, tylko muszę po prostu wiedzieć,co może być przyczyną tych dziwnych zachowań, chociażby po to by mu pomóc. Muszę to po prostu wiedzieć. Podam parę innych przykładów z naszych wspólnych obowiązków które raz robi on, raz ja. Np, gdy rozwiesza pranie, to zamiast rozwiesić je w przeznaczonym do tego miejscu na suszarce, często rozwiesza je gdzieś indziej,jasny ciuch ląduje na krześle w kuchni, mój biustonosz na klamce od drzwi od pokoju, skarpetki porozrzuca po różnych kątach, rozdziela pary, przez co potem giną, na kaloryferze gdy coś leży by wyschło, zmniejsza temperaturę do zera, ma problem albo mu się nie chce dopasować rzeczy według wielkości, czy kształtem, większe miski, garnki stawia na mniejszym, zamiast wsadzić mniejsze do większego, sztuczce, tam gdzie widelce położy nóż i łyżeczkę a gdzie noże to znów kładzie łyżki, układa ale nie adekwatnie do tego co jest w danym miejscu i tak z innymi różnymi przedmiotami, na misce z pomidorami, czy na misce z owocami w innym kącie lądują dziwne niepasujące do tego rzeczy, np pudełko herbaty, margaryna do chleba, albo jakaś pokrywka,często kładzie coś większego na mniejszym, w sposób nie stabilny, tylko w chwiejący się,w lodówce na talerzu z plackiem potrafi położyć miskę,problem z układaniem żywności według kształtu, wielkości,albo chowanie pustych opakowań po wędlinach do lodówki - Torby zasuwane ze stelażem, takie na zakupy, wykorzystuje je na butelki po piwie i inne, bo tez te butelki puste stawia w różne miejsca, gdzieś pomiędzy garnkami,kiedyś te butelki plątały się po całym domu, to wymyśliłam żeby do torby i od razu gotowe potem można zabierać jadąc po zakupy, tak więc proszę żeby od razu dawał do torby, a jak już się napełni to żeby zasuwał i po prostu później to brał do zwrotu. Takich torb mam 3, na zaś, bo może nie zawsze się te butelki weźmie od od razu do zwrotu, ale to nie problem w tym, tylko w tym jak on postępuje z tymi torbami i butelkami, po prostu, ma te torby to i tak butelki stawia często poza nią, nawet gdy nie jest jeszcze napełniona, a jak napełni to też nie zasunie tego, nie ułoży tej torby jakoś normalnie żeby stała prosto, tylko jeszcze na przepełnioną, wybrzuszoną postawi następną, tak że się z niej zsuwa i tego on nie widzi. - Do pojemnika z gąbkami do mycia naczyń, i innymi tego typu rzeczy, potrafi wrzucić cukierki,czy jakąś umytą łyżeczkę, nożyk, znów do świeczników ozdobnych w sypialni, papierki po cukierkach. - Potrafi położyć coś na skraju, bądź tak że łatwo jest zahaczyć czymś o to. - kieliszki, tak jak sztuczce, tak samo miesza szkło, bądź tam gdzie wiszą kieliszki, pod kieliszkami na siłę kładzie coś co się nie mieści tam za bardzo ( np kufel po piwie - przy czym jedno zahacza o drugie - łatwo strącić, stłuc, ale dla niego to nie stanowi żadnej różnicy)Często brakuje mu takiej wyobraźni przestrzenno logicznej. - Na wiszącej skarpetce na kaloryferze, też potrafił położyć cukierek, Na klamce od bramki, nie wiem kiedy w jakim czasie, jak dawno powiesił, zauważyłam wiszącą malutką bombkę z choinki, którą zeszłego roku mieliśmy powieszoną. - Ostatnio odkryłam w łazience, w swoim koszyczku, gdzie trzymam jakieś spinki, gumki do włosów, grzebień szczotkę, znalazłam tam zużyte patyczki do uszu, aż mnie cofnęło, trochę ich tam było, więc wzięłam pozbierałam te jego patyczki wtedy i związałam mu je do jego wody kolońskiej wraz z karteczką że do takich rzeczy jest kosz. Wcześniej nie miałam pojęcia że tam sobie je wywala mimo że w ubikacji mamy kosz, ja tez do koszyczka tak nie zaglądam często, bo to co najczęściej z tych rzeczy używałam to leżący tam grzebień i szczotka, a to leży zawsze na samym wierzchu. Jak na razie przestał to robić, ale już tam teraz kontroluje sobie czy czegoś mi znów nie nawrzucał. Po prostu nigdy nie mam pewności kiedy i z czym dziwnym może wyskoczyć, to z przykładów tyle, bo mogłabym wymienić jeszcze mnóstwo innych, ale dla przedstawienia całokształtu problemu chyba wystarczy. W mieszkaniu panuje cały czas dziwny, rozgardiasz w którym osobiście czuje się źle, ciągle znajduje jakieś rzeczy niepasujące do miejsca, w który leżą. Nie mam już sił tego nawet sprzątać, a jak widzę te jego dziwności to odczuwam niepokój. Martwi mnie to,czy jest to typowe dla faceta,czy jest to lenistwo, czy rzeczywiście mogą być to symptomy jakiegoś zaburzenia, jakiejś manii. Bardzo proszę o pomoc w zdiagnozowaniu tego problemu, gdyż gdyby miało coś być to chciałabym mieć jakieś podstawową wiedzę, bym mogła podjąć poważnej rozmowy z nim, ewentualnie zasugerować pomoc psychoterapeuty czy kogo, do kogo, trzeba byłoby się zwrócić z tymi problemami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...