Skocz do zawartości
Forum

Poznałam rozwodnika


Gość Sandraaaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy Ci tu piszą, że to rodzaj uzależnienia emocjonalnego.
Co prawda tacy ludzie na ogół tkwią przy partnerach. Jednak w przypadku Twojego faceta, to bez różnicy, bo myślami ciągle jest przy swojej eks.
Kat przez lata doskonale poznał swoją ofiarę i teraz potrafi świetnie nią manipulować.
No cóż Sandra...dla mnie kanał! On z tego uzależnienia nie wyjdzie...w dodatku facet sobie tego nie uzmysławia. Tragedia.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Kochasz go, zależy Ci na nim, rozumiem, że trudno jest Ci podjąć decyzję o rozstaniu. Ale nie możesz też tkwić w takim zawieszeniu jak teraz, to upokarzające.
Co ja zrobiłabym w takiej sytuacji? Ostatni raz porozmawiałbym, po raz kolejny przedstawiła wszystkie argumenty, naświetliła mu problem jego uzależnienia emocjonalnego od byłej i zaproponowała terapię.
Dałabym mu czas np. tydzień na podjęcie decyzji o rozpoczęciu terapii. Gdyby nie godził się, z bólem serca, ale rozstałabym się z takim gościem.

Odnośnik do komentarza
Gość 13pierdówazora

Tak, oni mają ze soba kontakt, on jej nie śledzi, po prostu po rozwodzie ona zaproponowała mu przyjaźń i od czasu do czasu widują się na kawie.
To nie jest normalne. Widać obojgu pasuje dalsze taplanie się w ich ulubionym bagnie. Dopóki ludzie utrzymują z sobą systematyczny kontakt, dopóty nie zapomną o sobie, nie ruszą do przodu. Jakie to jasne i logiczne.

On to tłumaczy, żę ona wtedy błagała go, by nie odchodził i on w tym ujrzał krzywdę, która jej wyrządził, bo przecież płakała przez niego, a o sobie i o swoim cierpieniu jak zwykle wtedy zapomniał, gdyż jemu naprawdę łatwo jest wmówić poczucie winy,
Jestem wzruszona, aż nie wierzę że to prawdziwa historia. Nie daj boże żebyś i ty przy nim/przez niego zapłakała. Facet wtedy będzie zdruzgotany do kwadratu. A co jak już się pod tym ciężarem damskich łez nie podniesie? :)

Opowiadał mi o jej trudnym dzieciństwie, o tym, że nie ma przyjaciół, że żali mu się na samotność. On mówi, że byłby najgorszym łotrem, gdyby zaczął jej teraz opowiadać o swoim szczęściu i zaczął je budować dalej.
Jakby urwał kontakt z nią, to w cale nie nie wiedziałaby co u niego, chyba że mieszkają w bliskim sąsiedztwie:) Jakie to wzruszające, wielu z nas miało ciężkie dzieciństwo i odczuwa często samotność. Jestem zdruzgotana, powinniśmy chyba wszyscy rzucić się z mostu.

On już tak czeka aż ona go "uwolni" przez prawie 6 lat!
Sugerujesz, że nie penetrował żadnej różowej dziurki przez bite 6 lat? Nie uświerkły mu jaja? Nie wyrosły mu włosy na rękach? A czy jest zadowolony z wypełnienia założeń swojego planu 6-letniego? Czy następny jego plan zbiega się w dość tajemniczy sposób z nową polityką rolną UE?

Miała kogoś niedawno, ale nikt z nią wytrzymać nie może- po zamieszkaniu razem ponoć szybko uciekł, bo rządziła.
Powinni zamieszkać razem, dorobił by sobie trochę grosza jako osobista sprzątaczka/kucharka/pies Madame - 3 w 1 :)

On jest nieświadomyu swego uzależnienia, wciąż opowiada o ex żonie, jakby był jej coś winien, jakby to on był tym złym. Kiedyś mówił, że w związku ona go poniewierała, a on... przepraszał ją za nic, byle ją tylko udobruchać!
Tak tak, ludzie nie uzależniają się od innych ludzi, a od emocji które ci w nich wywołują :)

porównując zachowanie jej i jego, to sprawdza się tu porzekadło, że "miernoty przyciągają miernoty":)
z drugiej strony nadal nie mogę uwierzyć, że to prawdziwa historia. napisz nam proszę jakie ma wykształcenie ten człowiek, bo aż mi się coś ciśnie na palce :)
chociaż po ost. wpisach na forum tego właśnie sortu "chłopców", np. Tymona45 czy Toma79, to jednak potwierdza się to, że część "chłopców" uwielbia jak się ich zrównuje z ziemią, spluwa jak na szmatę, to ich kręci i podnieca, choć niewielu się przyzna :) jednak zołzy górą :)

polecam Ci lekturę XIV rozdziału książki "Bóg nigdy nie mruga"R. Brett, czyli z grubsza o tym dlaczego należy nie pchać się w "relacje", które należy utrzymywać w tajemnicy - z woli którejś ze stron - oraz dlaczego niektóre kobiety przyciągają zajętych facetów.

jeśli to co napisałaś jest prawdą, to totalnie bym olała, bo "chłopiec" zachowuje się jak idiota, a tobie tez wciska niezły kit. order z ziemniaka dla takiego męczennika na odchodne i tyle. a dla jego dobra, to by się przydała rozmowa z psychologiem czy jakimś socjologiem-praktykiem :D

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Tak, to niestety prawda! Rozmawiałam z nim dziś, powiedział, ze nie chce, bym odeszła i że... nie wybaczy sobie, jeżeli przez niego będę cierpiała, że naprawdę jestem dla niego ważna i takie tam... To chyba jakiś męczennik! Tak, jakby podświadomie wywoływał sytuacje, kiedy ktos przez niego cierpi, a on- choć tego nie chce- przeżywa wtedy katusze i wyrzuty sumienia, że skrzywdził. Niestety, oni mieszkają w bardzo bliskim sąsiedztwie, bo zaledwie dzieli ich chodnik (ich bloki są naprzeciw). Zawsze myślałam, ze opowieści o takich facetach to fikcja, dopóki nie przekonałam się na własne uszy i oczy po raz pierwszy kilka lat temu, że opowieści mojej przyjaciółki są prawdziwe. Traktowała narzeczonego jak śmiecia, przestała go kochać, chciała odejść, zrazić go do siebie. On całe noce siedział po jej blokiem, dostawał od niej w pysk, w oczy nazwała go szmatą- nie facetem (miała już innego w tym czasie), a on jak ten podnóżek jej latał, płakał, błagał. Na końcu przyjaciółka z miłości wyszła za nowego mężczyznę, urodziła mu dziecko, tamten znalazł dobrą kobietę, która go pokochała, szanowała, nawet się z nią ożenił, a po roku napisał do tej mojej koleżanki, że jeżeli mąż by ja zostawił, to ma mu dać znać, że on się dla niej wtedy rozwiedzie, pokocha jej dziecko jak własne i że jej nigdy nie przestał kochać. Co do tej historii- myślałam, że ten gość jest ewenementem, dopóki sama nie trafiłam na podobny egzemplarz ofiary z wyboru! Może, gdybym zaczęła go poniżać, nieszanować, to poczułby się jak w swoim żywiole- cudownie sponiewierany i zakochałby się we mnie po uszy bez mrugnięcia okiem! To jest żałosne!

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Może to jest jakiś rodzaj masochizmu? Bo przeciez każdy normalny człowiek dąży do tego, by sobie właściwie i szczęśliwie życie poukładać, by mieć satysfakcjonujący związek, a nie wspomnienia, że ex mnie nazwała ch..., ex mnie straszyła, ubliżała. Aha, a jeżeli chodzi o wykształcenie, to ma wyższe.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno, Ty go na każdym kroku tlumaczysz. A ja Ci powiem jak jest. On Cię nie kocha - mówi to. Może Cię pokocha - jak mu była pozwoli, w momencie gdy znajdzie zadowalającego ją gościa. Nie kocha się z Tobą - by nie zranić byłej. Przyjaźni się z byłą, kobietą która go zdradzała i naparzała. Twój ból martwi go mniej niż ból jego byłej. Tobie może sprawiać ból, ale byłej nie. Tak, doprawdy masz się nad czym zastanawiać. Może on jest DDA? Daj spokój. Nie ma sensu marnować czasu dla kogoś, kto skazuje Cię na takie czekanie. Zawieszenie. Między słowami. Jest takie powiedzenie: jak są wątpliwości, znaczy nie ma wątpliwości :-). Tyle.

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Jest synem alkoholika, więc pewnie jest DDA. Pytałam go kiedyś, czy z tym brakiem sexu chodzi o poczucioe zdrady, wytłumaczył, że chodzi o to, że on idzie do łóżka dopiero wtedy, gdy jest w związku, że nie poszedłby do łóżka, jeżeli nie ma związku. Faktem jest, że on od 6 lat z nikim do łózka nie poszedł- narzeka, że już tak długo bez seksu, że boi się ze mną być sam na sam, że kiedyś nie wytrzyma, ale że gdyby to zrobił to złamałby zasadę, że do łóżka chodzi tylko w związku! Ludzie- on cały czas tylko o jakichś zasadach mi gada! Nie tylko dotyczacych jego byłej, ale innych życiowych także! Zupełnie jakby działał w jakimś schemacie, w jakichś ramach. O co nie spytam, to wiecznie odpowiedź " wiesz, nie powiedziałem kumplowi tego i tego, bo nie mogłem złamać zasady...". Same zasady, ograniczenia sobie stawia- nie tylko w uczuciach, ale innych życiowych sprawach też! Kiedyś wyznał mi, żebym nie kupowała mu żadnego prezentu na urodziny, bo by mu się spodobało to i zawsze chciałby, żeby ktoś pamiętał o jego urodzinach! To samo powiedział swojej rodzinie! W innych sytuacjach jest tak samo, bo wielokrotnie mi mówił, że jak mu jest w danej chwili miło, to automatycznie włącza mu się myśl, żeby się nie cieszył, bo się przyzwyczai do przyjemnych uczuć i potem bedzie tęsknił. On jest zupełnym emocjonalnym ascetą! Boi się cieszyć, boi się sympatycznych gestów lub głupich urodzinowych prezentów! Tłumaczy to tym, że mogłoby mu się to spodobać i później chciałby więcej radości przeżywać. W ogóle to jest strasznym ponurakiem, prawie nigdy się nie śmieje, jest taki zamkniety w sobie, niczego od życia nie wymaga, mówi, że przyzwyczaił się do minimum i nie posiada marzeń i pragnień, że wystarczy mu sen, troche jedzenia i praca, że żyje z dnia na dzień i nie ma już żadnych potrzeb emocjonalnych, rozrywkowych ani towarzyskich. Nie wiem, czy on tak tylko mówi, czy może ma jakąś zamaskowaną depresję? Nie mogę do niego dotrzeć!

Odnośnik do komentarza
Gość Agata3421

Daj sobie spokoj, nigdy nie bedziesz z nim szczesliwa, nawet jesli ta jego byla sobie kogos z koncu znajdzie. Zawsze bedzie wymyslal jakies dziwne zasady, ktore beda dla niego wazniejsze niz Ty. Uciekaj poki mozesz, szkoda zycia dla takiego pokreconego faceta. Nie chce Cie ranic? Dobre sobie, caly czas to robi. Przestan go tlumaczyc, moze w poprzednim zwiazku on byl ofiara, ale teraz jest katem. Nie daj z siebie robic dluzej ofiary. Jak sie od niego uwolnisz, to szybko znajdziesz innego, normalnego faceta, choc moze wydaje Ci sie to teraz niemozliwe. Ja przez 4 lata tlumaczylam sama przed soba pewnego sku....ela, bo kochalam go nad zycie i on tez sprawial wrazenie, ze mnie kocha. A oklamywal mnie przez caly ten czas, tez wmawiajac mi ciagle, ze nie chce mnie skrzywdzic i chce, zebym byla szczesliwa. Jak tylko postanowilam uwolnic sie od niego psychicznie, w moim zyciu zrobilo sie miejsce na cos dobrego, zwiazalam sie z dobrym kolega i teraz mamy slodkiego, 13-sto miesiecznego synka. Zrob to samo, jesli bedziesz dalej tkwic w tym zwiazku, to Cie zabije.

Odnośnik do komentarza
Gość Agata3421

I nie, absolutnie nie mowie, ze on Cie oklamuje - pewnie nie, po prostu jest mega rabniety. Jak wyobrazasz sobie zycie z czlowiekiem, ktory nie ma zadnych marzen i pragnien? Ktoremu nie chce sie walczyc o szczescie, bo po co? Ktoremu nie chce sie nawet otworzyc na szczescie, ktore wali do niego drzwiami i oknami? Ktory unieszczesliwia sie na kazdym kroku ze strachu, ze gdyby poczul sie choc raz szczesliwy, to moglby to potem stracic? Wyobraz sobie, ze jestescie rodzina, macie dzieci, a on zamiast zajmowac sie Wami znika na cale dnie, zeby pomagac kumplom, kolezankom, bylej zonie, bo takie ma zasady. I Ty zawsze bedziesz na ostatnim miejscu w jego hierarchii waznosci. A co jesli jego byla sie z kims zwiaze, on sie zwiaze z Toba, a ona nagle zostanie sama? Rzuci Cie, zeby nie bylo jej smutno? Przykro mi, rozumiem, ze go kochasz, ale to nie ma przyszlosci. Zadnej. To czlowiek, ktory postanowil byc za wszelka sile nieszczesliwy. Jesli sie uparlas na niego, to wyslij go do dobrego psychologa. Jak nie pojdzie, bo woli cierpiec, to niech cierpi w samotnosci, nie wplatujac w to Ciebie.

Odnośnik do komentarza

czytając Twoje posty nasuwa mi się tylko jedna myśl: "Związek jednostronny" czyli Tobie zależy a jemu wygodnie, póki co jest z Tobą bo ciężko po latach żyć samemu, ale ciągnie go do byłej... dlaczego ? może dlatego, że cały czas mu na niej zależy, a to że on wniósł o rozwód ... może chciał tylko postawić sprawę na ostrzu noża i tak się jakoś to wszystko potoczyło do przodu, a teraz trudno mu się z tym pogodzić... A dlaczego Ty z nim jesteś, jeżeli bardzie troszczy się o uczucia byłej...? Pomyśl sobie, że jakimś cudem zgodzi się na związek będziecie mieli dziecko, a on będzie coraz częściej pocieszał byłą ? W domu pojawią się nowe obowiązki a Ty zamiast czuć w nim oparcie i pomoc dostaniesz w pakiecie jego żonę... Fajnie sobie to układa, ale z jego punktu widzenia... Pogódź się z tym, że on nie jest dla ciebie, daj mu miesiąc na wycofanie się z układu z byłą żoną albo odejdziesz... zobaczysz na kim mu zależy...

Odnośnik do komentarza

Sandra, rozumiem Twoje rozterki, wiem że jest Ci ciężko. Kochasz faceta i nie ukrywasz tego przed nim.
Dobrze jest mieć w życiu zasady, ale jak mówią; tylko krowa nie zmienia poglądów. Nie twierdzę, że każdą zasadę należy zmieniać zależnie od okoliczności, "człowiek-chorągiewka" to też marne rozwiązanie. Jednak postępowanie "Twojego" faceta przekracza granice zdrowego rozsądku.
Z jednej strony piszesz, że ma on wiele zalet, spotykacie się prawie codziennie, nie stronicie od czułości, on twierdzi, że zależy mu na Tobie i to są te sytuacje, które trzymają Cię przy nim, dają Ci nadzieję, "karmią" Twoje uczucie do niego.
Z drugiej strony, jego uzależnienie od byłej żony jest faktem i niestety brak szacunku do Ciebie i Twoich uczuć także.
Jego zachowania cechuje brak logiki i sprzeczność w zasadach jakie deklaruje. Niby nie chce nikogo ranić, przyczyniać się do czyjegoś nieszczęścia, jednocześnie sprawia Ci ból i jakoś nic z tym nie robi. Niepokojący jest też jego styl życia; rezygnacja z własnego szczęścia, godzenie się ascezą uczuciową. Zgoda, niektórzy tak mają, są zakony, gdzie zakonnicy tak właśnie żyją i nikt nie zarzuca im choroby umysłowej.
OK, tylko po co bohater naszej dyskusji, wchodzi z Tobą związek i zaprzecza jakoby relacja Was łącząca, związkiem była. Jego zaangażowanie w Waszą znajomość przekracza zwykłe koleżeństwo, a jednak on twierdzi, że nie kocha, albo raczej nie może tego wyznać?
I to jest chore i nieuczciwe.
Tak jak wcześniej radziłam; postaw sprawę jasno, daj termin do podjęcia przez niego terapii, która oczywiście nie musi przynieść oczekiwanych efektów. Możesz poczekać i później zdecydować, co dalej. Ale gdy on nie podejmie żadnych kroków w celu uzdrowienia siebie, a tym samym Waszej relacji, nie pozostaje Ci nic innego jak wyrzucić go ze swojego życia i szukać szczęścia gdzie indziej.

Odnośnik do komentarza

~Sandraaaaa
Pytałam go kilkakrotnie, czy ją kocha, odparł, że nie, bo gdyby kochał, to by się nie rozwodził, ale podkreślił, ze chodzi mu jedynie o to, by nie zachować się jak egoista i bezduszny człowiek, a pokazać, ze jako mężczyzna ma klasę i nie mysli tylko o swoim tyłku, skoro już się rozwiódł.

Sandra,
ten człowiek musiałby zdobyć się na przewartościowanie całego swojego życia, nie pomijając dzieciństwa.
Jego argumentacja wyraźnie wskazuje na zaburzenia postrzegania rzeczywistości jaka go dotyczy. Jego poczucie bezpieczeństwa jak i sensu istnieniu bazuje widocznie na nieustannym zaprzeczaniu faktom.
Podejrzewam, że jego była żona jest sama nie dlatego, że 'nikt' z nią nie może wytrzymać, a dlatego, że ona zna reguły rządzące jej byłym mężem i nie ma zamiaru tracić nad nim kontroli.
Najprawdopodobniej oboje są toksycznie od siebie uzależnieni i żadne nie ma w sobie woli, by to uzależnienie uleczyć.
Im bardziej będziesz się starała uprzytomnić jemu na czym polega problem z byłą żoną i im częściej zaczniesz źle się o niej wyrażać, tym silniejszy opór napotykać będziesz z jego strony. Z biegiem czasu może zacząć w nim kiełkować zniecierpliwienie objawiające się zarzutami pod Twoim adresem i w rezultacie z atrakcyjnej przyjaciółki zaczniesz się stawać podejrzanym wrogiem w jego oczach.
Ten człowiek żyje niczym przypadkowo zatrzaśnięty w niewidzialnej klatce fałszywych przekonań oraz wydłubanych z krzywego zwierciadła definicji. W jego mniemaniu pojęcie 'faceta z klasą' ma się nijak do archetypowej męskości.
Nie łudź się Sandra, że ten mężczyzna kiedykolwiek dobrowolnie odpępowi się od byłej żony.
Siła tego typu irracjonalnych - dla postronnych osób więzi, jest tym większa, im bardziej komuś z zewnątrz zależy, by je przerwać.

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Ja nie muszę mówić o niej źle do niego, bo on to sam robi! Notorycznie ją krytykuje, wytyka do mnie jej błędy. To ja czasem mówię mu, by przestał. Niejednokrotnie zauważyłam też u niego coś, co jest sprzecznez tą niby wyznawana dobrodusznością w stosunku do niej, mam na mysli to, że gdy jej się z czymś powinie noga, to on wtedy... wypowiada się o tym z satysfakcją! Jakby drzemała w nim jakaś chęć zemsty. Kiedyś opowiadał coś na temat jakiejś tam przyrkej sytuacji u niej i mówił, że on miał kiedyś podobną w małżeństwie i ona zamiast go wspierać, jako wtedy żona, to go krytykowała, dobijała. Sytuacja, o której opowiadał była przykra, więc mówię mu, że teraz pewnie tej jego ex jest bardzo cięzko, że napewno przez to cierpi (ja, obca osoba wczułam się w jej sytuację), na to on odparł: "A niech cierpi, ja kiedyś też cierpiałem! Może cierpienie ją czegoś w życiu nauczy?!". Zdębiałam, jak to usłyszałam i spytałam, czy on tak na poważnie mówi, bo przeciez tu zgrywa dobrotliwego,a tu wręcz życzy cierpienia drugiej osobie. Ale tak własnie powiedział z bardzo zimnym wyrazem twarzy. Sama się zastanawiam, czy i w nim nie kryją się jakieś podświadome chęci zemsty? Tez kiedyś słyszałam ich rozmowę przez telefon, nie rozmawiają ze sobą ciepło, jest to raczej zawsze udowadnianie swoich racji i często stwierdzenia; " A nie mówiłem ci...", "Jak kiedyś byłaś bezmyślna, tak jesteś teraz!". Gdy spytałam, dlaczego stara się nawet w rozmowie z nią przez telefon pokazać jej, że jest lepszy i mądrzejszy, top odparł, że ona tak robiła przez lata, ze teraz on jej pokazuje, jakie to "miłe" czegoś takiego wysłuchiwać. Oczywiście, normalne rozmowy też się zdarzają, ale gdy często słyszałam takie to wzajemne dogryzanie sobie- ona jemu, on jej, to zastanawiało mnie to, po co w ogóle rozmawiać? Po to, żeby się wzajemnie zdenerwować, a może dowartościować?! To jest bardzo dziwne i przeczy temu, co on zawsze mówi, jakoby zawsze kierował się dobrem i nie chciał nikogo zranić, by po chwili jakieś bezduszne, mściwe postawy pokazywać!

Odnośnik do komentarza

Sama widzisz jak oni siebie wzajemnie potrzebują,po prostu bez siebie nie potrafią żyć..,nie licz ,że to się kiedykolwiek zmieni,
a wasze rozmowy też kręcą się wkoło byłej...,Ty żyjesz jego i jej życiem,bo dałaś się w to wkręcić...,zacznij żyć swoim,

ja nie wiem na co Ty czekasz,chyba jesteś bez nerwów.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że ci wytykam, ale...(pomijając absurdalność jego zachowania i to wszystko co napisano tutaj do Ciebie), uważam, że popełniasz błąd wdając się w dyskusje na temat jego byłej.
Jest z Tobą, w jakichkolwiek okolicznościach, więc ciągłe utarczki na linii on-była zona, powinien zachować dla siebie.
Uważam, że powinnaś uciąć temat gdy on tylko wymówi jej imię, biorąc pod uwagę całą sytuację i to jak kiepsko czujesz się w roli jaką Ci wyznaczył.
Skoro jesteście razem, oczekuj że zajmie się Tobą, powiedz że nie chcesz już słuchać o jego byłej żonie, jej problemy Cię nie interesują.
Jak wyskoczy z pretensjami, że go nie wspierasz, będziesz wiedziała co powiedzieć, argumentów masz cały worek.

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Teraz mam wreszcie czas na analizę i przemyslenia, dotyczace tej całej sytuacji. On wyjechał służbowo na 3 tygodnie (napewno wyjechał służbowo, bo pracujemy w jednej firmie). Własnie, to jest najgorsze, że oni idą do tych, przy których mają piekło z życia, jakby nie można było żyć normalnie i normalnego, satysfakcjonującego związku w szacunku stworzyć.

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

On o niej często nie opowiada, dlatego tak mi nie przeszkadzało, gdy o niej wspominał, a że ja sama nie byłam bierna w tych dyskusjach, to dowiadywałam się coraz więcej. To raczej dobre, bo dzięki temu poznałam tę drugą stronę jego poczucia szlachetności, czyli triumf, jak się jej coś nie uda. Podejrzewam, że nie tylko w stosunku do niej stosuje takie zakłamanie, ale pewnie do wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Rozmawiałam z nim dziś chwilkę przez telefon, wspomniałam o tym, że on ma po prostu problem. Był zaskoczony, bo wg niego nic się przecież nie dzieje, że po prostu są w życiu sytuacje, które wymagają czekania i nie warto o tym myśleć i tracić na to nerwy, bo nic się nie dzieje! Jak widać, dla niego to nie problem, bo "wszystko w życiu ma swój czas i czekać trzeba". Jak wróci ponownie poruszę ten temat!

Odnośnik do komentarza
Gość Sandraaaaa

Będę walczyła! Mnie się wydaje, ze jego zaskoczenie raczej wynika z faktu, że on nie widzi w swoim zachowaniu niczego dziwnego. W sumie, w innych swoich zachowaniach także nie widzi! To taki typ człowieka, któremu cięzko wytłumaczyć, ze się myli. Zawsze jak o sobie mówi to tak, jakby opowiadał o istocie najmądrzejszej i nieomylnej, choć już nie raz mu podkreślałam ściągajac go z tego piedestału, że ma pamiętać, że ani ja nie jestem idealna, ani on, ani żaden człowiek- to po to, by nie czuł sie wywyższony, co często sam lubi robić przyrównując się do innych (np. kumpli z pracy). To też taka jego cholerna wada, że żeby się dowartościować przychodzi na spotkanie ze mną i krytykuje, że kumpel w pracy nie wiedział tego, czy tamtego, a ja to wiem wszystko. Potrafi tak z kilkanascie minut nawijać, jacy to inni głupi i mało inteligentni w tej pracy w porównaniu z nim. Ogólnie, to do rozmów jest cięzki- jak się uprze na coś to nie można mu przetłumaczyć- tak jak z tymi poglądami- totalny beton! Taki jest we wszystkim, cięzko mu zdanie zmienić, wyjść z tych nałozonych na siebie schematów. Zupełnie czasem jak małe dziecko, które jak się uprze to koniec!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...