Skocz do zawartości
Forum

Dwie kobiety i ja


Gość tomasz1967

Rekomendowane odpowiedzi

To jest tak jak facet nie ma własnego zdania,Ty chcesz być z byłą żoną ze strachu, nadal jej się boisz,
bo jawi się jako perfidna osóbka,zaraz wiedziałam,że ona nie pozwoli Ci na nowy związek ,nawet jak umrze nie da Ci spokoju... będziesz dalej tańczył jak Ci zagra:D,
ale to Twój wybór,
dobrze,że zerwałeś z przyjaciółką ,ale jesteś jej winien wyjaśnienie ,że zamierzasz wrócić do żony,

nikt nikomu nie zabroni być męczennikiem...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Moja wina zw sytuacji małżeńskiej polegała na tym, że dawałem sobą poniewierać, że byłem człowiekiem wrażliwym, nie broniłem się, ustępowałem, bardzo cierpiałem przez to. Później zrozumiałem, że błąd był w mojej postawie, bo byłem za dobry, gotrowałem obiady, prałem, zmieniałem pieluchy, pracowałem na dwa etaty i spałem co kilka dni- byłem wyczerpany, a jej wciąż było mało, wciąż szantażowała mnie, że opuści, a tak bardzo ją kochałem. Później stałem się taki, jaki jestem teraz, życie za bardzo skopało mi tyłek, bym teraz o uczuciach myślał. jestem cyniczny, stałem się silny- ta postawa bardzo ułatwia mi życie, szczególnie jeżeli chodzi o sprawy damsko- męskie. Bo już nie jestem pomiatany, poznałem swoją wartość przez te doświadczenia w małżeństwie.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Nie chodzi o to, zę się jej boję, a o to, że liczę się z jej zdaniem, bo jakby nie było, jest matką mego dziecka, byliśmy przez kilkanaście lat razem. A nie mówię jej wielu rzeczy, wielu tematów nie poruszam, bo wiem, że bywa cyniczna i złośliwa, potrafi okrutnie dogadać, dowartościowując się przy tym- taką ma naturę, muszę to zaakceptować, bo nikt nie jest idealny, a z taką nią się kiedyś ożeniłem, to był świadomy wybór, choć byłem młodym, ledwo po 20 facetem

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Tak poczytałam więcej i mam wrażenie po pierwsze że już to kiedyś czytałam, tylko jakby z drugiej strony, a po drugie to był tu kiedyś pan Kazi i to jakby historia w podobie wiarygodna, jak i postać, a jak się mylę to żal. Żal ściska cztery litery.
Rada? Nie pakować się w relacje z kobietą bluszcz, którą jest " przyjaciółka", trzymać się od niej z daleka, być silnym i zdecydowany, mówic jej że się kocha żonę, wtedy powinna odpuścić i dać spokój Waszej mocno związanej emocjonalnie rodzinie. Może ona nie chciała źle, ale weszła pomiędzy Ciebie, a żonę. To byl do Ciebie test i wyszedłeś zwycięsko, teraz już nic nie powinno Was rozdzielić. Zajmuj się żoną, dbaj o córkę, nie oglądaj się na inne kobiety, bo silny meżczyzna nie ma wątpliwości i nie rozgląda się na boki.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Właśnie, nie nazwałbym przyjaciółki kobietą bluszczem. Ona na początkach była bardzo zdystansowana, była po nieudanym związku, cierpiała. To ja postanowiłem zrobić wszystko, by mi zaufała, ja zrobiłem ten pierwszy krok w tej relacji, ja zabiegałem o nią i poczatkowo byłem szczęsliwy, że tymi trudami udało mi się ją rozkochać, bo naprawdę była nieufna w stosunku do mężczyzn po tym, jaki nr jej wywinął były narzeczony, który ukrywał, że ma w innym mieście swoją rodzinę, a z nią był zaręczony. Ona strasznie to przeżyła, gdy się dowiedziała,ja starałem się jej przywrócić wiarę w miłość i mężczyuzn, rozkochiwałem jej, żeby jej pokazać, że może być szczęśliwa, że może być nieoszukiwana. Chciałem dla niej tego szczęscia, widziałem już jak się zakochała we mnie, że ja daję jej to, na co zasłużyła- szczęście. To bardzo dobra kobieta. Później zdałem sobie sprawę, co zrobiłem, że już nie wyplątam się z tego, że ja również darzę ją uczuciem, jednocześnbie ex żona zaciesniła ze mną więzi, starając się, byśmy widywali się częściej. To nie była do końca jej wina, że się zaangażowała, ja również winę ponoszę, bo tego chciałem, do tego jej zaangażowania dążyłem- ale dla jej dobra, by miała piękne wspomnienia, nie miało to być krzywdą dla niej

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam
Tak poczytałam więcej i mam wrażenie po pierwsze że już to kiedyś czytałam, tylko jakby z drugiej strony, a po drugie to był tu kiedyś pan Kazi i to jakby historia w podobie wiarygodna, jak i postać, a jak się mylę to żal. Żal ściska cztery litery.
Rada? Nie pakować się w relacje z kobietą bluszcz, którą jest " przyjaciółka", trzymać się od niej z daleka, być silnym i zdecydowany, mówic jej że się kocha żonę, wtedy powinna odpuścić i dać spokój Waszej mocno związanej emocjonalnie rodzinie. Może ona nie chciała źle, ale weszła pomiędzy Ciebie, a żonę. To byl do Ciebie test i wyszedłeś zwycięsko, teraz już nic nie powinno Was rozdzielić. Zajmuj się żoną, dbaj o córkę, nie oglądaj się na inne kobiety, bo silny meżczyzna nie ma wątpliwości i nie rozgląda się na boki.

Czy Ty aby na pewno dokładnie wszystko przeczytałaś ???
Trudno nazwać znajomą Tomasz kobietą - bluszczem w sytuacji, kiedy jest on ze swoją żoną od dawna po rozwodzie.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

A ex żoną i córką nie mogę się zajmować, przecież nie jesteśmy jeszcze razem. Córka ma swojego chłopaka, jest dorosła dawno, ex żona ma pracę, nie chce się codziennie widywać, tylko, gdy ma jakieś załatwienia, tak to nie ma czasu, chodzi na tańce, aerobik, uprawia nordic, jedynie dzwoni do mnie często- co 2, 3 dni i jeżeli ma coś do załatwienia lub się nudzi to proponuje spotkanie. Nie mogę się jej na co dzień poświęcać.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Wszystko dokładnie przeczytałam i to jest kobieta bluszcz i trzymaj się od niej z daleka. Przez jej obecność zamazuje Ci sie obraz żony. Jej ślubowałeś, a nie tamtej kobiecie, to na żone czekasz nie na tamtą. Więc? Poczekaj, jesteś przecież silny i cierpliwy, możliwe że przyjdzie Ci czekać jeszcze z pięć lat, może dziesięć, a może rok, kto wie, ale gdy będziesz się rozglądał za innymi i pakował w poboczne związki wizja szczęśliwego związku z żoną będzie się oddalała. Przyjaciółka niech sobie poszuka swojego męża, Ty sie nie rozpraszaj. Rodzcie Ci przecież tłumaczą, teściowie i żona, wszyscy Ci tłumaczą, a Ty? Jak sie do Ciebie przyjaciółka odezwie, to jej powiedz, że kochasz żone i na nią czekasz i będziesz czekał zawsze, tak jak tu pisałeś.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

~tomasz1967
Właśnie, nie nazwałbym przyjaciółki kobietą bluszczem. Ona na początkach była bardzo zdystansowana, była po nieudanym związku, cierpiała. To ja postanowiłem zrobić wszystko, by mi zaufała, ja zrobiłem ten pierwszy krok w tej relacji, ja zabiegałem o nią i poczatkowo byłem szczęsliwy, że tymi trudami udało mi się ją rozkochać, bo naprawdę była nieufna w stosunku do mężczyzn po tym, jaki nr jej wywinął były narzeczony, który ukrywał, że ma w innym mieście swoją rodzinę, a z nią był zaręczony. Ona strasznie to przeżyła, gdy się dowiedziała,ja starałem się jej przywrócić wiarę w miłość i mężczyuzn, rozkochiwałem jej, żeby jej pokazać, że może być szczęśliwa, że może być nieoszukiwana. Chciałem dla niej tego szczęscia, widziałem już jak się zakochała we mnie, że ja daję jej to, na co zasłużyła- szczęście. To bardzo dobra kobieta. Później zdałem sobie sprawę, co zrobiłem, że już nie wyplątam się z tego, że ja również darzę ją uczuciem, jednocześnbie ex żona zaciesniła ze mną więzi, starając się, byśmy widywali się częściej. To nie była do końca jej wina, że się zaangażowała, ja również winę ponoszę, bo tego chciałem, do tego jej zaangażowania dążyłem- ale dla jej dobra, by miała piękne wspomnienia, nie miało to być krzywdą dla niej

Skrzywdziłeś kobietę ,skrzywdziłeś kogoś kto wczesniej był juz tak okrutnie oszukany a Ty wiedziałeś o tym.
Byłeś po rozwodzie więc jaka tu wina przyjaciółki że odpowiedziała na Twoje zaloty...Teraz się tłumaczysz że była żona zacisnęła z Tobą więzi a Ty się naglę ocknąłeś...
Wczesniej napisaleś że jeśli nie zona,nie przyjaciółka to bedzie jeszcze inna bo potrafisz panowac juz nad uczuciami.Tomaszu czytajac dokladnie Twoj temat juz nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.Wiele sprzeczności w Twoich wypowiedziach,istny misz - masz...

Odnośnik do komentarza

~tomasz1967
ja starałem się jej przywrócić wiarę w miłość i mężczyuzn, rozkochiwałem jej, żeby jej pokazać, że może być szczęśliwa, że może być nieoszukiwana. Chciałem dla niej tego szczęscia, widziałem już jak się zakochała we mnie, że ja daję jej to, na co zasłużyła- szczęście.

...po czym dałem jej kopniaka w dyplomatyczny sposób, bo jestem rozsądny, zdrowo myślący, a nie taki frajer jak kiedyś, którego można poniewierać. Szybko i bez zbędnych przeciągań. Bo zamiast spędzić swoje urodziny z kochającą mnie kobietą, która kupiła mi prezent i tort, ja wolę poświęcić ten czas na tapetowanie kibla u swojej byłej żony. - chciałoby się dopisać, parafrazując wcześniejsze posty Tomasza. Wybaczcie, ale je odpadam. Ten wątek to jakiś kabaret czy trolololo? :D
Tomasz, jeśli Twoja historia jest prawdziwa, w co nie chce mi się wierzyć, mam nadzieję, że Twoja przyjaciółka szybko otrząśnie się po tych "przygodach" i trafi wreszcie na jakiegoś uczciwego mężczyznę, a Ty - skoro tak to lubisz - znajdziesz szczęście u boku traktującej Cię jak szmatę żony.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Tak, potrafię panować już nad uczuciami i jeśli nie będzie którejś z tych dwóch, to moze być i trzecia, albo zostanę sam, by mieć święty spokój. Samemu mi źle nie było, miałem przynajmniej święty spokój. Przyjaciólka była dla mnie tak bardzo dobra, że przekonała mnie do siebie i było już za późno, by z tego rezygnować. Miałem taki czas na poczatku naszej przyjaźni, że starałem się zerwać z nią kontakt, ale tęskniłem, bolało mnie to i nie potrafiłem tego zrobić. Teraz jest mi łatwiej, bo częsciej bywam u żony i staram się na nią nakierować wszystkie pozytywne myśli i na niej i na rodzinie skoncentrować. Mam nadzieję, że wreszcie zaznam w życiu szczęscia. Przyjaciółkę wiele chciałem nauczyć, chciałem ją zmienić, by bardziej racjonalnie myslała o życiu, bo ona jest typem romantyczki i marzycielki, ale chyba wszystko poszło na marne, bo przychodząć do mnie wybuchnęła płaczem, gdybym nie odwrócił się na pięcie i nie powiedział "daj mi spokój", to pewnie przez godzinę by mnie niepotrzebnymi pytaniami i prośbami męczyła. Powiedziałem jej " mam dość życia i mam dość ciebie, daj mi spokój, nie odzywaj się do mnie. Ona była w stanie wszystko poświęcić dla drugiej osoby (mnie), żeby tylko mi było dobrze, zupełnie zaniedbywała siebie- co mi się nie podobało, bo zawsze mówiłem, że najpierw ma myslec o sobie. Może to moje odejście ją czegoś nauczy, może stanie się dzięki temu twarda? Chciałbym, bo wtedy czułbym satysfakcję, że pomogłem jej uiporać się z takimi niefajnymi cechami w sobie.A ubikację pomogłem tapetować ex, bo nie miał kto jej wytapetować, zrobiłem to dla niej, by widziała, że może na mnie polegać, że pokazuję swoje poświęcenie, a nie tylko działa to z jej strony. Bo jednak muszę odpowiadać na jej sygnały i kontakty, by nie postanowiła pewnego dnia, że ona się stara, a ja nic, więc się usunie. Jeżeli mam jej dać tę szansę na odzyskanie rodziny, to ja sam także muszę się starać w granicach rozsądku

Odnośnik do komentarza

Wcześniej był wątek z panią, która jak ulał pasuje do opowieści Tomasza o swojej przyjaciółce. /pewnie to ona/
Bardzo jej współczuję, bo facet potraktował ją okrutnie, bezwzględnie i tak samo oceniam tu postępowanie Tomasza.
Jednego dnia miłosne przytulanki, a drugiego dnia zamknięte drzwi przed nosem i zakaz rozmów. To normalne zachowanie? To jakieś zdziczenie, jakieś odchyłki. I jeszcze chcesz, by to twoje odejście /w tak okrutny sposób/ ją czegoś nauczyło?
Jesteś takim samym bezwzględnym egoistą, jak twoja żona. Pasujecie do siebie.

Odnośnik do komentarza

Mnie też ta historia wydaje się nieprawdziwa,jest dużo nieścisłości...,
wiem unna o kim piszesz ,ale chyba tamta babka mieszkała już jakiś czas z tym facetem/chyba ,że tu Tomasz się nie przyznał/,poza tym historia toczka w toczkę...,
również te ostatnie wpisy "przeczytałam",wyglądają jakby pod tym nickiem pisała była żona autora lub kobieta będąca w jej sytuacji,
tak subiektywnej oceny nie napisała by przeczytałam,która ostatnio nie pisze ,ale wcześniej zawsze była obiektywna.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Nie jestem kobietą, a- jak widać, skoro ktoś miał podobny problem, to nie jestem jedyny, który się z czymś takim zmaga. historia nie jest wymyślona, a pogmatwana jest, bo takie pogmatwane jest obecnie moje życie. Nie wiem, co robić, mam bałagan w głowie po tych wydarzeniach z zoną, przyjaciółką, reakcjami rodziców, teściów...

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Przyjaciółka nie daje mi od wczoraj spokoju, wciąż pisze sms-y, że mam jej wyjaśnić, co się stało, a nie znikać obrażony, że tak się nie kończy nawet zwykłej znajomości, nalega na rozmowę, zarzuca, że jej krzywdę wyrzadziłem, że czuje sę wykorzystana, przucona jak stara lalka. poczekam, aż jej emocje opadną, by na spokojnie z nią kiedyś pogadać, bo jeżeli ona jest w takim histerycznym stanie, to będzie mi tylko zadawała mnówstwo pytań, płakała. Poczekam, aż jej minie ten najgorszy stan i wtedy na spokojnie rzeczowo jej wszystko wyjaśnię.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Nazwała mnie sadystą, że lubuję się w cudzym cierpieniu, że gdyby wiedziała wczesniej, to trzymałaby sę ode mnie z daleka. Chodziło jej też o słowa, które kiedyś do niej powiedziałem, że dobrze, żeby była żona wycierpiała swoje w drodze do odzyskania mnie, bo ja kiedyś też cierpiałem i chcę jej pokazać jak to jest. Przyjaciółka mi wypomniała te słowa i powiedziała, że lubuję się w zadawaniu cierpienia, że teraz jej zadaję świadomie cierpienie, że pewnie mi to sprawia przyjamność. Ona sobie już zbyt wiele pozwala! Jakim prawem wydaje na mój temat takie opinie?! Ja rozumiem, że cierpi, ale to nie powód, by nazywać mnie sadystą! Napisałem jej tylko, żeby mnie nie wkur... i się uspokoiła i że tearz zachowuje się dokładnie tak, jak moja ex kiedyś!

Odnośnik do komentarza
Gość Egzystacjapospolita

Proszę cię, nie rób z siebie nauczyciela od emocji bo twoje nadal kuleją. Nie jesteś naprawiony, wpadles z jednej skrajności w drugą. Z wrażliwego w chama, którego już nikt nigdy nie zrani. Bycie marzycielem i romantykiem nie jest złe w normalnych relacjach i związkach. Nie musisz więc nikogo pouczać i zmieniać, żeby "uratować kogoś przed czymś, przed czym nie uratowales siebie". Gdybyś był w normalnym małżeństwie to partnerka doceniła by twoją wrażliwość. W normalnym zwiazku też nie trzeba się stawać zimnym, zdystansowanym, aby chronić siebie i poczucie bezpieczenstwa. To nie szkoła przetrwania, żeby cie ktoś łyżką lał, a ty jak widać się z tego cieszysz. Wyjasnij wszystko przyjaciolce. W stosunku do ciebie zawsze bedzie rozemocjpnowana jak zostawisz ja z niewiadoma. Kazdy by był. Nikt nie przyjmuje odrzucenia z usmiechem, zwlaszcza jak dzien wczesniej byles kochany. Stary, można pomyśleć, że jestes rozchwiany emocjonalnie jak tak robisz, a nie stabilny i stanowczy. Ogarnij sie, wyjasnij przyjaciolce i daj sobie spokoj z panienkami bo im krzywdę zrobisz na rzecz żony.

Odnośnik do komentarza
Gość Egzystacjapospolita

Stwierdzając, że jest pan sadystą nie pozwala sobie za dużo. Tak to wygląda. Natomiast uważasz, że ty nie pozwoliles sobie na zbyt wiele w stosunku do niej? Okazales czułość, rozkochales swiadomie i wyrzuciles bez slowa z dnia na dzień. Na moje to wygląda jak zabawa uczuciami. Już nie ważne jaki miales w tym cel. Wiesz co by zrobila normalna osoba? Spotkala sie z przyjaciolka, jak juz doszedles do jakis wnioskow i powiedziala wprost czemu chce zerwac przyjazn. Sam sobie szkodzisz.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Nie miałem wczoraj nerwów na takie rozmowy, powiedziałbym kilka nieprzyjemnych słów do niej i po co. Musiałem się trochę uspokoić, opanować swój gniew. Gdyby nie ona miałbym spokój i w domu rodziców i u żony, tak dałem się ponieść uczuciom i mam jeden wielki mętlik w głowie, bo kobieta naprawdę mi w niej zawróciła. Staram się ją wyrzucić z myśli, ale będę jedno do końca zycia pamiętał, że tak nigdy żadna kobieta się o mnie nie starała i nigdy żadna nie była dla mnie tak dobra i czuła jak ona... Tylko to nieodpowiedni czas, w którym ją poznałem. Gdybym poznał ją po rozwodzie zaraz, natychmiast bym się z nią ożenił, byłbym z nią szczęsliwy i dał wszystko, co najlepsze, a tak nie mogłem choć bardzo chciałem dać więcej, ale nie mogłem, bo żona...

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Byłby jeszcze dodatkowy problem- moi starsi rodzice. To rodzice są najważniejsi w moim życiu, nie mógłbym im problemów robić, niszczyć z nimi relacji z powodu kobiety. Gdybym miał wybierać pomiędzy rodzicami a kobietą, to wybrałbym rodziców. Już teraz skutecznie zniechęciło mnie do przyjaciółki to, że przez nią pogarszam swoje stosunki z rodzicami. Oni bardzo są za moją ex żoną, twierdzą, że jaka była to była, im także naubliżała nie raz, ale powinienem jej wybaczyć bo to żona, a zonę ma się raz na całe życie- dlatego oni tak kibicują naszemu zejściu się. Matka z ojcem też sporo wycierpiała, a jednak nie odeszła. Ojciec w młodości pił, awanturował się, ale mama stawia nam siebie za wzór, że slubowała i zniosła to, teraz na starość (są po 80) żyje im się już dobrze, ojciec jest bardzo schorowany, mama także, ale przezyli to najgorsze, ojciec już nie pije z racji wieku i stanu zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Gość tomasz1967

Czy zmarnuję, to nie wiadomo, okaże się dopiero, gdy wrócę i zamieszkam z ex. Wtedy ocenię, czy jej zmiana jest szczera i trwała, czy nie będę już chłopcem do bicia, sługusem i kimś, kogo się poniża i wyśmiewa. W sumie, nie pozwoliłbym się tak po raz kolejny traktować. gdyby choć jeden epizod jak te z przeszłości się pojawił, natychmiast bym ją rzucił i już nigdy żadnej szansy nie dał.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Kawa dziękuję za ten obiektywizm, ale czy się to podoba czy nie, ja to pisałam.
Nie interesuje mnie w tym wypadku ocena postępowania i sprawiedliwa kara, lub pochwała, bo co z tego że napiszę co o tym wszystkim myślę tak naprawdę.
Po tym co tu przeczytałam miałam jeden cel, a jak się zastanowisz, to będziesz wiedziała jaki, bo temu panu już się pomóc nie da, a można zrobić coś dobrego dla kogoś niewinnego w tym całym bajzlu uczuć.
Pisząc że już to czytałam miałam na myśli to co Unna doprecyzowała o tej dziewczynie piszącej tutaj jakiś czas temu. To już było, tylko ze strony przyjaciółki.
Pominę to co wsześniej pisałam, że mam wątpliwości co do tego że faktycznie taka historia ma miejsce, choć ludzie wikłają się w bardzo dziwne relacje :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...