Skocz do zawartości
Forum

Strach przed pracą i samotnością


Rekomendowane odpowiedzi

Jest psycholog, psychiatra... Pożyczymy na bilety ale jak matka rozpowie wszystkim co na to poradzić? Może zamiast do szpitala lepiej chodzić na wizyty np. co tydzień i trzymać to w tajemnicy przed rodziną. Pomoże wyprowadzka ale żeby się wyprowadzić trzeba pracować. Dzięki terapii można uwierzyć w siebie więc od tego trzeba zacząć.

Odnośnik do komentarza

Zapominacie chyba że żeby się wyprowadzić trzeba mieć kasę i to nie małą, za coś trzeba zapłacić za wynajem pokoju i coś trzeba jeść. Terapia kiedy się przebywa w takim toksycznym domu moim zdaniem nic nie da, bo ona ciągle będzie pod presją rodziny, w szpitalu nie ma rodziny, nikt jej się nie bedzie czepiał, ludzie są tam bardzo pozytywnie nastawieni do wszystkich. Ja w czsie takiej teraii obserwowałam że była jedna dziewczyna, bardzo biedna, nie miała ciuchów i osoby które mogły przynosiły jej coś do ubrania, w końcu nazbierała tego ze 2 torby:). A potem po terapii może Amela będzie na tyle silna żeby iść do pracy, zarobić trochę kasy i wtedy się wyprowadzić

Odnośnik do komentarza

Dawidd : to podaj te namiary.

Mam zadzwonić po tel zaufania i co mi to da? Nawet nie wiem czy będę umiała się wysłowić. Na wizytę u psychologa trzeba pewnie jeszcze dłużej czekać, jak psychiatrę mam za 3 miesiące.
Znowu wysłałam cv do pracy , ciekawe czy oddzwonią. Było napisane że "mile widziane doswiadczenie".
Jeszcze mam traumę po tym jak odrzuciłam pracę moich marzeń :( Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, tyle km jechałam żeby zrezygnować, wszystko na nic.
"TO" już dzień wcześniej zaczeło sie we mnie dziać, nie spakowałam się, miałam koszmary w nocy, lęki , myślałam o ludziach że się z nimi nie dogadam, ze mnie odrzucą, strasznie się siebie wstydzę, brzydzę się sobą. Nie wiem jak o tym zapomnę. Teraz muszę gnić w pokoju a mogłam być w innym życiu.

Boję się gdy przyjdzie przyjaciółka matki, (która mieszka po drugiej stronie) , zawsze się ze mnie razem wysmiewają. Gdy mówię jej dzień dobry na ulicy to smieje mi się w twarz i nie jest to usmiech przyjacielski. Np mojego taty znajomi się ze mnei nie wysmiewają, normalnie mnie traktują.
Sidzę na wiosce, najgorsze to że nie mam gdzie wyjść z domu, nie mam ani jednej koleżanki, nie wiem jak to wszystko się stało, przeze mnie , bo siebie nie akceptuję i nie lubię, sama jestem swoim wrogiem i to wszystkich odpycha?
W rodzinie jest jak w stadzie wilków, najsłabszy osobnik jest poniewierany, nikomu niepotrzebny, nic nie znaczy. Oprócz taty to ze mną nikt nie rozmawia (tata przestał się do mnie odzywać po porażce z moją pracą). Czuję się najgorsza, nic nie znaczę w hierarchii stada, nie raz słyszę "inni ludzie mają zdolne dzieci, lepsze" , skończyłam gorszą szkołe od innych. Chociaż od małego wpajano mi "wiesz ile to trzeba się uczyć do matury, ty chcesz zdać maturę, w życiu, szkoda próbować" . Poszłam do lo uzupełniającego, i zdałam część matury, oprócz matematyki, chociaż miałam nie podchodzić. Ale w domu wymyślili że to lewa matura.
Bo w rodzinie wujek chodził do takiej szkoły i mówił jak tam ściągali i zadania z internetu odpisywali, to prawda ale matura wszędzie jest taka sama.
Jak się wyleczyć i nauczyć życia :( Dostępu do narkotyków nie mam , żeby się powiesić brak mi odwagi, czyli nie mam depresji?

Odnośnik do komentarza

No raczej masz depresję, i to poważną. Kluczem do wyjścia z tego będzie zaakceptowanie i polubienie siebie oraz zobojętnienie na zdanie innych na Twój temat i na zachowanie względem Ciebie. Po prostu uwierzyłaś, że jesteś do niczego, a wcale tak nie jest.
Poza tym wysławiasz się tutaj całkiem poprawnie, co ogólnie w internecie jest rzadkością. Więc pod względem intelektualnym nie jest wcale z Tobą tak źle, a wprost przeciwnie. Grunt to uwierzyć w siebie.

Odnośnik do komentarza

Myślę Amela że jest tak jak napisałaś, jak sama siebie nie lubisz to i innych odpychasz. Może poszukaj kontaktu z jakąś koleżanką z podstawówki, gimnazjum z którą od dawna nie miałaś kontaktu. Ona też może chcieć pogadać. Może się zaprzyjaźnicie z ewcią_82 macie podobne doświadczenia. Dobrze że nie masz dostępu do narkotyków bo to by tylko zaszkodziło. Boisz się odrzucenia ale nie wszyscy tacy są. Na tym forum nikt Ciebie nie wyśmiewa, w pracy też można poznać kogoś kto chce pomóc. Nie wiem czy telefon coś pomoże, może chociaż trochę. Żeby się wyleczyć trzeba iść do psychologa/psychiatry. Szybciej jest prywatnie, jak Dawidd poda namiary możesz tam próbować jak nie będzie za daleko. Mieszkasz na wsi, możesz zbierać grzyby i jagody na sprzedaż, wtedy i na prywatnego zarobisz.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

Witam. Borykam się z podobnym problemem. Nie umiem utrzymać pracy bo stres mnie zżera, zresztą większośc moich rozmów o pracę nie przechodzę bo stres mnie żżera:(( Jestem strasznym nieudacznikiem. Inni mówią, zobaczysz pójdziesz do pracy to zapomnisz co to nerwica. G... prawda w pracy jest najgorzej!! jestem wiecznie spięta, zalękniona, zestresowana, smutna, nie wspomnę, że głupia. Boję się co będzie dalej. Juz jestem stara w dodatku brzydka, gruba, kto przyjmie taka starą niedojdę gdzie teraz liczy się młodość i energia a nie umuł.
Różnię się tym, że mam jednak przyjaciółki z którymi od czasu do czasu się widuję. Ciężko mi gdzieś wyjść pobawić się czy wyjść na kawę bo nerwica mnie dopada, lęki i czuję się okropnie.
Psychoterapia nic mi nie da bo już stara jestem

Odnośnik do komentarza

Ja jestem troszkę starsza od Ciebie i nie czuję się stara. Co więcej, uważam, że posiadane doświadczenie zawodowe i życiowe ułatwiłyby mi znalezienie pracy na rynku (ale nie szukam, bo mam swoją firmę).
Młodzi wcale nie mają łatwiej, to właśnie wśród młodzieży jest największe bezrobocie. W dodatku gdy my chodziłyśmy do szkoły, to wprawdzie nie było wtedy jeszcze testów PISA (wg których nasza młodzież jest w światowej czołówce), ale mieliśmy solidną edukację i to nasze wykształcenie to dziś nasz atut.
Ja Cię o tyle rozumiem, że sama wiele w życiu przeszłam i aż dziw, że pod względem nerwowym jeszcze jakoś funkcjonuję :-)
Piszesz, że jesteś brzydka i gruba... nie rozśmieszaj mnie, bardzo dużo kobiet w średnim wieku tak myśli, a ja wiem, że to całkiem ładne babki...
Może spróbuj terapii "lasowej"? Taką wymyśliłam. Chadzaj regularnie do lasu, tam nie ma tego smogu elektromagnetycznego i akustycznego, powietrze jest odpowiednio zjonizowane (nie to co we współczesnych mieszkaniach, firmach, a zwłaszcza autach). Oddychaj tam głęboko, przytul się do jakiegoś fajnego drzewa, poproś o energię, zrób sobie tam na polance jakiś piknik z kawą z termosu i dobrą lekturą. Reczę, że Cię to zrelaksuje, zwłaszcza jak do tego lasku pojedziesz rowerem :-)

Odnośnik do komentarza

Amelia tak czytałam Twoje posty i strasznie mi przykro, że Jesteś napiętnowana nawet przez najbliższych. To chyba najgorsze co może być, bo właśnie rodzina powinna Cię podnosić na duchu, wspierać i dodawać otuchy w chwilach trudnych.
To toksyczne relacje w domu w pewnym sensie utwierdzają Cię w przekonaniu, że nic warta nie Jesteś. Ale uwierz mi to nie prawda!!!! Jesteś wartościową młodą kobietą, jednak od Ciebie samej zależy jak potoczą się Twoje losy.......na tym forum Masz wsparcie, więc bądź tutaj i -próbuj przynajmniej -wcielać w życie rady o których czytasz.
Ja ze swojej strony zasugeruję, że skoro masz kompa i internet......poszukaj w najbliższej większej miejscowości Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Wiem, że tam dają schronienie na kilka tygodni jak zachodzi taka potrzeba, jeśli byś znalazła taki ośrodek, pojechała tam i opowiedziała wszystko to co tutaj piszesz myślę, że na 100% nie odeślą Cię z kwitkiem. Jeśli obawiasz się, że strach nie da Ci mówić to usiądź i napisz to wszystko albo ręcznie, albo na komputerze. Postaraj się nie zapominać o szczegółach, najlepiej zacznij od początku kiedy problemy się zaczęły, a potem jak trafisz do takiego ośrodka wystarczy, że dasz psychologom swoje zapiski i powiesz, że w obawie iż nie wydusisz z siebie słowa spisałaś wszystko. Jak będą chcieli wiedzieć coś więcej zapytają, wtedy łatwiej odpowiedzieć.
Musisz trochę uporządkować i uspokoić swoją psychikę zanim podejmiesz pracę, bo obawiam się, że w takim stanie trudno Ci będzie przebrnąć przez rozmowę kwalifikacyjną, a potem zacząć pracę. Twój strach Cię paraliżuje i otępia. A szkoda by było żebyś znów przekreśliła swoją szansę na pracę.
Ale skoro tutaj Jesteś i nam o tym mówisz nie jest z Tobą tak źle więc głowa do góry wszystko będzie dobrze!!!!!!
Jeśli się boisz sama zadzwonić możesz do mnie napisać podać miejscowość i ja zadzwonię, rozpytam jakie masz tam szanse na pomoc i co w tej sytuacji było by dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

OOlimpio niestety nie mam wielkiego doświadczenia zawodowego. Ono jest nikłe przez pewne zawiłości w moim życiu. Dlatego też czuję się bezwartościowa ....do tego dochodzi depresja, nerwica która osiadła się głównie na moim sercu. Nie ma kolorowo. Czasem sobie jeżdżę rowerem ale to nic nei daje bo mi serce wariuje:))

Odnośnik do komentarza

I co, lekarz nie pomógł Ci? To może bioenergoterapeuta pomoże?
Nie, nie znajduję w Tobie nic dziecinnego, tylko ponieważ jesteś prawie 5 lat młodsza ode mnie, to wydajesz się młoda :-)
Moja mama ma ponad 70 lat, ciągle narzeka, że stara, no, jej narzekanie jest bardziej uzasadnione, ale wyobraź sobie, że jej ponad 80-letnie znajome śmieją się z niej i twierdza, że moja mama to młoda jest :-)
Tak już jest... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale tak naprawdę to poczucie młodości czy starości to w dużej mierze stan umysłu.

Odnośnik do komentarza

Chybamiła nie możliwe żebyś była stara, nie masz demencji. Masz tylko przemęczony organizm, możesz coś więcej napisać o otyłości, robiłaś jakieś badania w tym zakresie? Wszystko da rady, niema że się nie da, można samemu się pokochać można wykluczając a zostać pokochaną. To wszystko wymaga jedynie jednego, żmudnej i długiej pracy oraz założeń racjonalnych, najlepiej tych pochodzących od specjalisty. Podoba się mi pomysł z tą terapią lasową, warto nauczyć się oddychać oraz wyciszać umysł, las jest dobrym miejscem do tego. Tutaj prawdopodobnie wymagana była by ta pierwsza wizyta u lekarza rodzinnego zaczynając od pierwszego najważniejszego kroku, dania szansy sobie na to by ktoś się o nas zatroszczył. Warto kontrolować poza tym zmiany tarczycowe oraz te cukrowe organizmu. Jest tych badań i myślę że warto o to zadbać w niedługim czasie sam mam zamiar wykonać biopsje wątroby a strasznie nie lubię tej lekarskiej atmosfery.

Amela przede wszystkim nie dawaj sobie wmówić o żadnej odmienności w Tobie. To że tak mówią o nas osoby, tylko świadczy o ograniczeniu znawców którzy wydają wyroki w tym, ze nie potrafią nas zrozumieć. Myślę że bieganie było by dobrym sposobem na wyzbycie się części, tej negatywnej energii, która zapewne w pewnym stopniu mogła by pomóc. Można zacząć od truchtu jakikolwiek ruch wykonany będzie zawsze lepszy od tłumaczenia własnego bezruchu. Nie tylko zacznij udowadniać sobie ale możesz pokazać tym ochlaptusom wioskowym, że żyć trzeba umieć a bratać się z nalewkami to każdy może, tylko niesłusznie orze. Trening pobudza nasz organizm do działania, warto uzależnić się od endorfin. Z czasem zobaczymy, że ograniczeniem nie jest otoczenie a nasze ciało. Warto myśleć o tym że nie robimy tego bo siebie nienawidzimy ale, że kochamy się o siebie troszczyć, co w naszym zadowoleniu z czasem przekłada się na otoczeniu. Opuszczać głowę,wyrażać smutek każdy może i otoczenie na nie, nie reaguje. Czy nie warto popracować nad tym by dopiec otoczeniu naszym własnym uśmiechem? Czymś odmiennym, czego żadna matura nikogo nie nauczy, gdy obudujemy to coraz większymi naszymi zwycięstwami już nie nad otoczeniem ale nad samym sobą w pozytywnym nastawieniu. Otoczeniem niema co się przejmować, oni będą gadać nawet w przypadku naszych sukcesów.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

Olimpio czuję się do niczego ponieważ ja się ciągle w pracy stresuję, robię głupie błędy, jestem wystraszona, czuję się głupia a to w dużej mierze dzięki mojej 1 poważnej pracy. Jestem osobą nieśmiała (niestety stara baba o dziwo może być nieśmiała hehe), strasznie nie lubię chamstwa, które nierzadko ma miejsce w zakładach pracy, szybko się załamuję itp itd. W 1 pracy usłyszałam , że ze mnie nic nie będzie i tak mi to w pamięć zapadło, że do tej pory czuję się właśnie tak jak się czuję. Dodatkowo ogromny stres przez długi okres czasu spowodował mój stan. Teraz jestem załamana z powodu braku pracy gdyż nawet na staż dostać się nie potrafię z powodu moich niegdysiejszych chorobowych, nie wspomnę już o stresie który zapewne widoczny jest gołym okiem dla rekrutującego.
Mam fobie społeczna w 1000 % Z energicznej, towarzyskiej, pełnej życia dziewczyny został kompletny wrak człowieka.

Ewcia a jakie leki bierzesz? daja coś? ja się boję pogorszenia stanu, podobno na początku zawsze tak jest.

Krzysztofie, mam niedoczyność ale obecnie hormony są w normie (leki biorę dalej), mam też arytmię ale to zapewne własnie dzięki nerwicy i depresji.
Miałam różne badania i wychodziły ok prócz tej niedoczynności no i co jakiś czas wychodzi mi anemia. Dostaję betablockery plus hydroxyzyna, bellegrot (nie biorę bo zamula jeszcze bardziej niż jestem zamulona bez tych specyfików hehe:)

Odnośnik do komentarza

"Z energicznej, towarzyskiej, pełnej życia dziewczyny został kompletny wrak człowieka."

Czyli jednak byłaś zdrowa... skoro tak, to da się to wszystko cofnąć albo załagodzić (ale nie wiem jak poza tym co już Ci wcześniej napisałam).
W każdym razie Ci serdecznie współczuję, że w tym wieku masz już takie poważne problemy zdrowotne.
Ja wprawdzie czasem przeżywam duży stres (bo intensywne życie prowadzę), ale ogólnie nic poważnego mi nie jest. Tylko że ja przejeżdżam tysiące km rocznie na rowerze, a to jakieś znaczenie ma.

Odnośnik do komentarza

~chybamiła witam, kolejna podobna osoba do mnie:), tylko ja nigdy nie byłam towarzyska i pełna życia. W każdej pracy którą podejmuje mam to samo co ty, a teraz przez rok kiedy szukam pracy tez napewno nie dostaję jej z powodu tego że rekruter widzi moje zdenerwowanie i brak pewności. Biorę mozarin i depakine chromo 500. Szczerze to nie widzę żadnych rezultatów ich brania, ani pozytywnych ani negatywnych, ale ja wogóle nie mam pojęcia w jaki sposób te leki mogą działać, jak one mogą poprawiać nastrój jak życia dzięki nim nie zmienię.

Odnośnik do komentarza

Chybamiła jeżeli farmokoterapia uległa zmianie to warto byłoby o tym poinformować lekarza, pomimo tego że dany środek powodował zasypianie, to go Odstawiłaś. Nie wiem jak to się ma do okresu stosowania leków, lekarz powinien wyznaczać termin konsultacji o ile nie masz ustalonego terminu wizyty, to dobrze byłoby udać się na wizytę. Nie zawsze dane leki mają swoją skuteczność, taką jaką gwarantuje producent ich potencjał działania niewykluczone, że z czasem ulega zmianie poprzez naszą odporność. Albo się zwiększa dawki albo zmienia odrobinę skład, jednak warto informować o tym lekarza.
Czy kontrolujesz funkcjonalność wątroby? Jej działanie ma wpływ na przyswajanie, nie da się ukryć, że wątrobę osłabiając, zarazem obniżamy działanie leków. Nawiązałaś do własnej urody i nadwagi, czy myślałaś o wizycie u dietetyka? Tutaj rozumiem zapewnienia o tym, że kobiety z nadwagą dalej pozostają urocze, lecz tu chodzi o to, że długotrwała otyłość nieuchronnie długo falowo wyniszcza nasz organizm. Warto przestrzegać restrykcyjnych zasad wykonania badań, wykonuje się je po okresie 12-16h niejedzenia. Ta anemia jak najbardziej zasługuje na to by się nie pojawiała, warto o to zadbać. Ważne jest Byś własnemu organizmowi nie dawała bardziej w kość i zadbała o to by dane dolegliwości nie pogłębiały się.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

Olimpio noo ja sobie tego stanu nie zazdroszczę:)) chętnie zasnęłabym i się nigdy nie obudziła....
Powiem tak, wystrzegam się ostro psychotropów bo to one w głównej mierze doprowadziły mnie do tego stanu. gdybym kiedys wiedziała, że w stresie mogę sobie pomóc jakimiś tabletkami na uspokojenie to pewnie bym nie była w tym stanie w jakim jestem obecnie. Wybrałam się do psychiatry ponieważ kołatało mi serce i miałam właśnie stany depresyjne. Zaczęłam brać te lekarstwa i BACH koniec. To co przeżyłam to tylko ja wiem. bałam się sama w domu zostać!!! kilkadziesiąt razy dziennie ataki paniki gdzie przed lekami nie wiedziałam, że takie coś istnieje!! No i tak zostało, że ciężko mi coś załatwić, pojechać gdzieś dalej a są nadal takie dni gdy ogarnia mnie całodniowy lęk i klapa. W dodatku ciśnienie zaczęło skakać, serce latać jak chce - codziennie. Żyć nie umierać. Ja już tak długo z tym żyje (ok 7 lat) , że wątpię bym z tego wyszła.

Ewcia a długo je bierzesz? Podobno po miesiącu leki zaczynają działać... Ja także nie wiem jak mają działać...słyszałam negatywne opinie o psychotropach jak i te pozytywne. Pewnie zależy wszystko od człowieka.
Nie zmniejszyły Ci się lęki dzięki temu mozarinowi??
Ja czasem zażywam połówkę propranololu, fajny lek ale powoduje wzrost cholesterolu, który i tak mam wysoki:)

Krzysztofie ja przygodę z lekami miałam jakieś 7 lat temu i nie wspominam tego miło bo myślałam, że umieram.
Jeśli chodzi o wątrobę to zdaje się, że miałam chyba robione alat i aspat czy jakoś tak. Były w normie.
Jeśli chodzi o anemie to niestety będę się z nią borykała jeszcze dłuuugggooo:))
mam niedoczynność tarczycy więc nie wiem czy dietetyk coś da..okropnie gruba nie jestem ale na tyle by się sobie nie podobać...zresztą nawet gdy byłam chuda jak przysłowiowy patyk to nie mogłam na siebie patrzeć :)

Odnośnik do komentarza

Mnie bardzo pomogła psychoterapia techniką Alberta Pesso. Nie jest to szybki proces,ale czasami skoki są ogromne. Proponuję o tym poczytać. Podczas terapii "naprawiamy" błędy z dzieciństwa, zaspakajamy swoje podstawowe potrzeby,ale nie w czasie rzeczywistym, tylko w przeszłości. Moim problemem, jak się okazało, było odrzucenie przez matkę we wczesnych latach mojego życia. To wpływało na resztę moich przeżytych lat. Nigdy wcześniej sobie tego nie uświadomiłam. Uważam,że jeśli rodzice nie wspierają swojego dziecka, problemy pojawią się wcześniej lub później. Jeśli rodzice wyśmiewają się i nie potrafią stworzyć ciepłej relacji,to znaczy,że jest to toksyczny układ. Niestety sam on się nie rozwiąże, bo często nie mamy świadomości, skąd się wziął problem i jakie ma przyczyny.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

Magda szkoda tylko, że nie mam chęci i siły na psychoterapię:(( Ponoc dobra jest behawioralno poznawcza czy jakos tak.
Ewcia to przynajmniej tyle, że lęków nie masz..bo mi przez te leki, stress, ciągłe napięcie serce siada

Odnośnik do komentarza

Tak bardzo jestem smutna , nie mam już siły,nie mam z kim pogadać , komu sie zwierzyć.
Kolejna moja szansa w znalezieniu pracy i odbiciu się z domu została pogrążona. Chodzi o to że, zapisałam się na szkolenie które trwa okolo 150 godzin, są organizowane spotkania grupowe, i tu pojawia się problem. Jestem całkowicie przeźroczysta, nie umiem rozmawiać z ludźmi, z kimkolwiek się zakumplować, zrobiłam najgorsze pierwsze wrażenie jakie tylko mogłam zrobić. Między innymi trzeba było wychodzić na środek i opowiadać o sobie, każdy z grupy to zrobił tylko ja nie. Miałam całkowitą pustkę w głowie, serce waliło mi jak młotem, głos się zacinał. To tak jakbym była pusta i nic nie miała do powiedzenia. W końcu nie jest normalne żeby nie umieć powiedzieć kilka słow o sobie.
Jest mi bardzo przykro, nie umiem sobie z tym poradzić, po spotkaniu słyszałam jak mnie obgadują. I wysmiewali się ze mnie niektórzy. Wyszło na to że jestem dziwna i nie warto ze mną kolegować. W grupie każdy z kimś gadał, miał swojego znajomego tylko ja nie.
Już więcej na to nie pójdę, nie pokaże się grupie, strasznie się boje , znowu ten strach jest silniejszy niż moja chęć zdobycia nowych kwalifikacji. Jestem zrozpaczona , będę siedziała w domu, nie mam pieniędzy na nić, boję się ludzi, jestem cicha i nieśmiała , nie umiem sobie poradzić w znalezieniu pracy a to darmowe szkolenie było moją szansą. Nie wyobrażam sobie siebie żebym pojawiła się w tej grupie, nie umiem się cieszyć, chodzę przybita jakby cały świat mi nie pasował. Od dziecka mi powtarzano że się nie uśmiecham, bardzo wstydzę się swoich zębów, są okropne.
Marzę o pieknym śnieżnobiałym usmiechu żebym nigdy nie musiała się siebie wstydzić. Może to śmieszne co napisałam.
Nie wiem co teraz będzie, tak się boję, może do mnie zadzwonią dlaczego nie przychodzę a może nie. Ale co ja mam teraz zrobić ? jak sobie poradzić? w rodzinie w ogóle nie mam wsparcia, zapisałam się już dawno na psychoterapie ii do dzisiaj nie wiem kiedy będę wezwana na pierwsze spotkanie.
Miałam spotkać się z psychiatrą , stwierdziłam że jest ze mną ok i że co mu powiem. był okres kiedy nie było tak źle ze mną ale problem nadal się ciągnie.
Nie umiem rozmawiać z ludźmi, zawsze siedzę cicho, niemam nic do powiedzenia, na tym szkoleniu co miałam o sobie powiedzieć skoro tak naprawdę nic nie potrafię, w niczym nie jestem dobra, mam wstręt do siebie i większości ludzi, boję się ich, w szkole nade mną się znęcali psychicznie i właśnie to mi sie przypomina , kiedy miałam przed grupą coś opowiedzieć o sobie to nie miałam siły wykrztusić z siebie słowa i całkowita pustka w głowie. I czy to jest normalne ? nie . Najlepiej byłoby gdybym odeszla ze świata , nie wiem kkiedy to nastąpi i co jeszcze musi się stać żebym w końcu się na to odważyła.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...