Skocz do zawartości
Forum

Pierwsza wizyta u psychoterapeuty


Rekomendowane odpowiedzi

ka-wa ale mi sie wydaje ze to nie przez to zaburzenie nie mogę od tak długiego okresu znaleźć pracy. Przecież na rozmowach kwalifikacyjnych nie mówię że mam jakies zaburzenia osobowości, staram się wypaść jak najlepiej. To bardziej brak wiary w siebie, a to nie wina bordeline tylko sytuacji w jakiej teraz jestem. Ja zawsze to miałam a jakoś sobie radziłam, lepiej lub gorzej. A teraz jedyną rzeczą o której myślę jest to po cholerę los pozwolił mi skończyć studia, i w ogóle po groma znalazłam się na tym świecie skoro nie umiem żyć. Bo jeżeli życie ma polegac na tym żeby egzystować, i pracować byle gdzie żeby mieć za co zyć, liczyć się z każdym groszem żeby starczyło do kolejnej wypłaty, to ja tak nie chcę, widzę od roku że życie w taki sposób coraz bardziej mnie niszczy, a szans na poprawę nie ma.

Odnośnik do komentarza

A ja myślę ,że to bordeline kształtuje Twoje myśli,
być może związana z tym depresja,której Ty nie widzisz,

mnie to jest ciężko zrozumieć,jak można nie widzieć się w żadnej pracy,jak można nawet nie mając innego zajęcia nie móc nic zrobić w domu,mam na myśli np.sprzątanie...,czy to nie wygląda na depresję!?
Może właśnie jakbyś leczyła depresję,sytuacja uległa by zmianie,ale Ty lepiej wiesz od psychiatry ,że to nie depresja...

Co z tego ,że dobrze wypadniesz na rozmowie kwalifikacyjnej ,jak tydzień popracujesz i już ta praca Ci nie będzie odpowiadała,

a normalnie też nie zawsze nam praca odpowiada,ale pracujemy bo nie mamy innego wyjścia,człowiek musi mieć zajęcie i obowiązki,najgorsza jest nuda,

piszesz bo ja tak chce czy nie chcę...,powiedz sobie muszę,bo to nas mobilizuje do działania ,a jak się nie musi to człowiek się rozłazi...

mama też raczej Ci nie pomaga ,bo nie rozumie Twojej sytuacji,może razem się kiedy wybierzcie do psychologa,żeby mogla Ci pomagać,dużo byście musiały rozmawiać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Co do depresji to nie ja tak stwierdziłam, tylko psychiatra i terapeutka, a oni chyba lepiej wiedzą ode mnie.
Nie wiem dlaczego piszesz że nie mając innego zajęcia nie móc nic zrobić w domu,mam na myśli np.sprzątanie.., przecież napisałam na samym początku nowego watku że w tej chwili pracuję na zastepstwo za moją mamę jako sprzątaczka, przez co czuję się jeszcze gorzej, bo zeby byc sprzątaczką nie potrzebne mi było 5 lat studiow, a moja mama zamiast mi podzziękować że trzymam dla niej etat, bo jakby ktos obcy ja zastepował to by już tam nie miała powrotu, to mnie jeszcze dołuje słowami typu, dobrze że chociaż do tego się nadajesz. W domu też dużo rzeczy robie, gotuje, sprzątam, robię zakupy.
Co do tego żeby mama poszła ze mna do mojej terapeutki, ja bardzo bym tego chciala, ale moja terapeutka mówi mi że to nie mama ma się zmienic tylko ja i że jej jest niepotrzebna rozmowa z moją mamą bo wystarczy to co ja o niej mówię. Trochę tego nie rozumiem, bo mysle ze jakby wytłumaczyła mojej mamie co mi jest to może inaczej by mnie traktowała

Odnośnik do komentarza

Też tak myślę...,potrzebne by Ci było wsparcie mamy,
co do tej depresji to nie doczytałam i zrozumiałam na odwrót...,
o tym ,że nic nie może robić nawet w domu,to borderka pisała i właśnie z czego to wynika z bordeline czy z depresji?

A jak to się stało ,że zaraz po studiach nie poszukałaś sobie pracy ,wtedy chyba lepiej się czułaś...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

To chyba te twoje stwierdzenie nie dotyczy mnie, bo ja naprawdę duzo robię w domu. Od kiedy umarł mój tata tzn od 16 roku życia, mama musiała iść do pracy a na mnie spadło gotowanie, zakupy, sprzątanie. Niby 16 lat to dużo, ale jezeli wcześniej miało się niepracująca mamę która wszystko robiła to naprawdę za dużo na mnie spadło.
Ka-wa ja jestem po 30, musiałam już gdzieś pracować, moim największym błędem było że w czasie studiów zamiast szukać pracy w zawodzie ja miałam spokojna i prawie bezstresową posadkę w sklepiku szkolnym i tak zmarnowałam 5 lat. Ale po studiach pracowałam ok 1,5 roku w księgowości, rok jako pracownik administracyjny, to nie jest tak ze ja nie pracowałam. Dlatego tak sie wkurzam bo dopiero od kiedy dowiedziałam sie o moim zaburzeniu to i pracy nie moge znaleźć. Owszem wczesniej tez po straceniu jednej posady zdarzało mi się i ok rok szukac kolejnej ale nigdy nie miałam o sobie takich mysli jak teraz.

Odnośnik do komentarza

Ka-wa bordelka też prosiła żebym cię pozdrowiła:)
Jeżeli chodzi o szukanie pracy to może i jej znalezienie wyrwie mnie z tego stanu, ale jak do tej pory to jej szukanie doprowadza mnie do rozpaczy. Nawet mowiłam terapeutce że będę jeździła na każdą rozmowę to może doprowadzę się do takiego stanu że nie będę się bała tego kroku o którym cały czas myslę, i jeszcze dodałam zeby ona tez mi dawała w kość, bo ona twierdzi że ja w tej chwili nie utrzymam się w żadnej pracy, super tylko na pytanie z czego mam żyć i co robic już odpowiedzi nie dostaję.
Jak to dobrze z kims porozmawiać, nawet tak wirtualnie:)

Odnośnik do komentarza

Napisałas dokladnie takie samo zdanie jakie powiedziałam do terapeutki, a ona mi na to odpowiedziała że ja nic nikomu nie muszę udowadniać. Wydaje mi sie że ona nie mówi mi tego wszystkiego bez celu, przecież chce dla mnie dobrze, jakbym w to nie wierzyła to bezcelowe byłoby chodzenie do niej. Tylko wkurza mnie to że nie daje żadnej innej alternatywy, bo bez pracy nie mam za co życ, a z tego sprzatania sa marne grosze

Odnośnik do komentarza

Po czterech miesiącach terapii juz wiem że terapeuta nie jest od dawania rad, ona słucha i interpretuje to co powiem w swój sposób, czasem jak cos powiem to wogóle nic nie mówi co mnie wyprowadza z równowagi. już nie raz miałam ochote po prostu wyjśc w takiej sytuacji, bo czuje się wtedy tak jakbym nie mówiła nic godnego uwagi. I też doszłam do wniosku że co ona może zrobic w kwestii tej pracy, przecież nie znajdzie jej za mnie. A najgorsze jest to że jak idę na jakąś rozmowę to zawsze tak podświadomie boje się że ją stracę bo nie pogodziłabym terapii z pracą a ona w tej chwili jest dla mnie bardzo ważną osobą, a na prywatne wizyty mnie nie stać, na nfz ona przyjmuje w godzinach kiedy sie pracuje, nie wiem jak jej pacjenci godzą to z pracą.

Odnośnik do komentarza

Wizyty mam raz w tygodniu, ale w listopadzie jeszcze zadnej nie miałam bo ona jest chora, dlatego mi tak cięzko.
Co do renty to jak zapytałam o to psychiatry to powiedział że ja nie jestem chora i że moge pracować.
Dziś znowu byłam na rozmowie o pracę. Stanowisko fakturzysta, i facet do mnie na rozmowie że własnie ktoś odchodzi z firmy i szybko kogoś potrzebują z doświadczeniem. Chciałam się zapytac po co mnie zaprosił na tą rozmowę skoro nigdy nie wystawiałam faktur, robiłam to z drugiej strony, czyli księgowałam je. Niby odpowiedzi nie dostałam, ale jestem pewna że się nie udało. Mnie takie rozmowy strasznie denerwują, skoro widać w cv co robilam i pracodawca wie kogo potrzebuje to po co zaprasza na rozmowę kogoś kto nie miał z danymi obowiązkami do czynienia.

Odnośnik do komentarza

Ale przecież zawsze zaczyna się od tego czego się nigdy nie robiło...,wypisywanie faktur to żadna filozofia ,szybko się można nauczyć,

to tak jakbyś poszła do sklepu i powiedziała ,że nie umiesz obsługiwać kasy fiskalnej ,bo tego nigdy nie robiłaś,
ale wystarczy ,że ktoś Cię przeszkoli i już umiesz...,
chyba ,że w związku z tą chorobą ciężko Ci pojąć takie sprawy,

czy to znaczy ,że możesz robić tylko to co do tej pory robiłaś?

Jak nie masz renty to z jakiego tytułu masz ubezpieczenie zdrowotne?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ale dla mnie to nie problem że tego nie robiłam, to po jego gadce uznałam że to dla niego problem. On chce kogos kto usiądzie i od razu będzie to umiał, jego prawo, tylko wiedząc ze chciał kogos takiego po co zaprasza na rozmowę kogos kto nigdy tego nie robił. Dałaś przykład z kasą fiskalną, nauczyłam się jej obsługi w ciągu kilku godzin.
Ubezpieczenie zdrowotne mam z umowy zlecenia na tym sprzątaniu

Odnośnik do komentarza

ka-wa mi jest potrzebna terapia kilka razy w tygodniu jak to mowiła terapeutka, teraz widzę jak nie miałam wizyty od 3 tyg. jak jest mi źle, a nowa praca to i więcej stresu i tym bardziej takie wizyty byłyby mi potrzebne, więc jedna wizyta na miesiąc nic by nie dała. No ale powiedzmy że jakbym dostała ta pracę to przez pierwszy miesiąc zrezygnowałabym wogóle z terapii a potem bym zobaczyła czy dało by sie to jakoś pogodzić

Odnośnik do komentarza

Ale ja chodzę na terapię tylko 4 miesiące, to za mało żeby coś pomogło. Jeżeli żyłam w pewnych schematach 30 lat, to teraz trzeba długiej drogi żeby to zmienić, a sama bez pomocy specjalisty tego nie zrobię. Bordelka już ponad 2 lata chodzi na terapię i końca nie widać:)
Z moja mamą nie da się naprawić stosunków, a pozatym z nią nie pogadam i nigdy nie otworzę się tak jak przed terapeutką

Odnośnik do komentarza

Nie wiem co może się kryc pod słowem łagodniejsze. Mogę tylko rozważać to na przykładzie bordelki. Ona faktycznie moim zdaniem ma wieksze objawy bordeline, ale załozyła swoją działalność i dzięki temu ma z czego zyć i wogóle ma jakieś zajęcie, jest w związku, jaki by on nie był, ale są ze sobą już długo, nie mieszka z rodzicami. Chyba cięzko określić że ktoś ma łagodniejsze objawy, a ktoś poważne objawy. Jak czytam sobie artykułu o osobach z bordeline to faktycznie ja większości tych objawów nie mam, ale jak widac wogóle nie umiem sobie radzić w zyciu

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...