Skocz do zawartości
Forum

Pierwsza wizyta u psychoterapeuty


Rekomendowane odpowiedzi

Miałam miec wizytę o 8, ale wczoraj dzwonili do mnie z poradni, a ja nie odebrałam, i mi przełożyli wizytę na 13. Na pytanie odpowiedziała, że z psychologiem to nie miałam terapii. Psycholog nie ma takich kwalifikacji żeby prowadzic terapię długoterminową, że to były spotkania wspierające i podejrzewa że poczuła że nie jest w stanie mi pomóc i dlatego odesłała mnie do niej. Kiedy ja powiedziałam że szkoda że nie zrobiła tego wcześniej, mimo moich pytań na ten temat, nie skomentowała tego. Z nia bedzie to psychoterapia, ale już na pytanie czym się ta psychoterapia będzie różniła od terapii w nurcie psychodynamicznym odpowiedzi nie uzyskałam. Ogólnie po dzisiejszej wizycie jestem pozytywnie nastawiona. Ona powiedziała że widzi we mnie pewna zmianę i naprawdę widzę jej całkowicie inne podejście niz pschologa. Szkoda że nie trafiłam do niej wcześniej. Nawet zasugerowała żebym może narazie nie jechała do tego Krakowa, że ona spróbuje mi pomóc.

Odnośnik do komentarza
Gość Boredrka

Ewcia_82 to fajnie ciesze się, ze sie uklada i jest pozytywnie. Ja dzisiaj podjełam decyzje ze jade na konsultacje do Krakowa po dignoze i leki. Albo do jakiegoś innego psychiatry, bo nie wiem co mi jest w sumie ( nie wiem czy mam wierzyć temu psychiatrze wczesniejszemu) no i leki chce bo co dwie godziny mam zmiany nastroju. Nie wytrzymuje już w relacji z chłopakiem i chce znaleźć prace nie czuje sie na siłach ze swoim samopoczuciem na to a za bardzo nie mam wyboru, albo sama się uratuje, albo nikt mnie nie uratuje bo za wiele osób wokól mnie nie ma.

Fajnie ze macie opcje psychoterapi na nfz u nas czegos akiego chyba nie ma. Zreszta ja tak czy tak nie wyobrazam sobie zmiany mojej psychoterapeutki :/.

Odnośnik do komentarza

Dobrze Ewo ,że znalazłaś kogoś kto Ci spróbuje pomóc i jesteś pozytywnie nastawiona. gdybyś potrzebowała takiej praktrycznej pomocy w życiu ja też Ci pomogę, a Kasia doszła do najlepszego wniosku na tym forum.

Odnośnik do komentarza

Hej Ewa myślę że domyślasz się kim jestem:P widzę że dużo osób pisze to jak rzeczywiście wygląda Twoja sytuacja mimo że większość Ciebie nie zna. Wiele razy rozmawiałyśmy na temat tego co się dzieje u Ciebie i w domu i w życiu...... I też uważam że żaden psycholog żaden najlepszy "doradzca" Ci nie pomoże bo Ty sama sobie nie chcesz pomóc wiele razy Ci tłumaczyłam żebyś zmieniła coś w swoim życiu... kursy, wyjazd, itp. a Ty zawsze tłumaczysz że nie masz pieniędzy (obie wiemy jak jest) niestety praca sama do Ciebie nie zapuka jeśli nie spróbujesz i nie zaczniesz odpowiadać na oferty które czasem dostajesz (wiadomo jak teraz jest z pracą) napewno nic się nie zmieni. Chodząc do psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty zawsze słyszałam że i tak Ci nikt nie pomoże a jakby nie było opowiadałaś o wskazówkach jakie dostawałaś od tych specjalistów i co z nimi zrobiłaś????? nic bo po co? za każdym razem tak tłumaczysz po co? na co? i tak to nic nie da. Owszem jak się nie spróbuje i nie zacznie wierzyć chociaż odrobinę że wkońcu się uda to napewno tego stanu nie zmienisz. Kolejna sprawa MAMA tyle razy gadałyśmy żebyś wyjechała żeby Twoja mama nie miała możliwości jeszcze bardziej Cię dołować ale Ty tłumaczysz że przecież nie masz pracy ale jak sama mówiłaś nie odpowiadałaś na oferty które dostałaś bo albo uważałaś że i tak nie dostaniesz tej pracy albo kolidowała Ci to z wyjazdem w góry. Nie mówię że źle zrobiłaś wyjeżdżając ale czasem trzeba wiedzieć co jest priorytetem. Pewnie kilka osób stwierdzi że przesadzam itp. ale trochę się znamy i widzę że Ty zamiast podnosić się z tej sytuacji w jakiej jesteś to Ty coraz bardziej się zagłębiasz w problem i za wszelką cenę wmawiasz sobie że czego się nie dotkniesz to i tak Ci to nie wyjdzie..... Sama wiesz jak spędzasz każdy dzień jeden nie różni się od drugiego... może warto zrobić (tak jak ktoś tu Ci doradzał) taki plan dnia i zacząć wychodzić do ludzi... jeździć rowerem.... itp... a może również warto by było spisać sobie czego tak naprawdę potrzebujesz aby Twoja sytuacja była lepsza-żebyś wkońcu chociaż raz na jakiś czas powiedziała że jesteś zadowolona szczęśliwa czy że coś Ci się udało, bo dobrze wiesz że nawet czasem jak gadamy to najpierw najważniejsze jest jedno a za chwile wogóle coś innego. Mam nadzieję że nie gniewasz się za to co piszę ale tak uważam z resztą nie raz Ci to mówiłam.... Pozdrawiam i do zobaczenia

Odnośnik do komentarza
Gość Gosia...1993

Ewcia: "Nawet zasugerowała żebym
może narazie nie jechała do tego
Krakowa, że ona spróbuje mi pomóc."

Wiem, że to brzmi kuszaco, ale nie rezygnuj z terapii....Psycholog Ci nie pomoże. Jest tak jak mówi - ona Cię będzie wspierać ale nie powie jak się zmienić by poprawić jakość życia.

No i faktyczne, zadalas pytanie, więc odpowiem :)

Pytalas ile czasu trwa takie "zdrowienie".
Pewnie czytalas niektóre moje wpisy na tym forum. Miałam jeszcze inne konto do którego zapomnialam hasła. Otóż nie zawsze było tak super. Przez długi czas nie mogłam jakoś zacząć pracować z terapeutka. W marcu miałam zrezygnować z ter. behawioralno-poznawczej i pójść na integratywna (taka terapia która korzysta z wielu nurtów, w przypadku tej terapeutki to ona korzysta najwięcej z psychodynamicznej) ale terapeutka wyjechała i termin mam na październik... I wiesz co? Poczułam że ta moja terapeutka obecna od ter. beh-pozn będzie chciała się mnie pozbyć, więc zaczęłam pracować, byle nie powiedziała - nie mają sensu te spotkania, poczekaj do października. Przynajmniej coś dobrego z tego wynikło, bo od marca jest duża zmiana. Teraz czuje że jest dla mnie jak rodzic (to normalne...) i ciężko mi pójść do drugiej pani... ale zrobię to. Da się wyzdrowiec, ale nie bez duzego wkładu ze swojej strony.
Wiesz dlaczego postanowiłam zmienić terapię? bo beh-poznawcza skupia się na tu i teraz a psychodynamiczna na dzieciństwie. Ta pierwsza jest bardzo, bardzo dobra, ale jest trochę "płytka". Muszę się cofnąć w czasie, przeżyć to jeszcze raz z kimś innym, bo to wraca, mimo wszystko.
Pytałam na ostatniej wizycie przed jej urlopem o to, czy lepiej nie skończyć dobrze tej terapii i potem iść na druga. Powiedziała że dla mnie dała narzędzia do zmiany i nauczyła je używać.
Jak bedzie ostatnia z nią sesja muszę jej podziękować. Za tą cierpliwość. W końcu czekała na ten moment prawie 2lata! ;)

Słuchaj, jak masz pytana to pisz meg.1993@prokonto.pl
ogólnie dotyczące terapii czy nawe jak chcesz pogadać, bo na forum mało wchodze :( 3majcie się.

Odnośnik do komentarza

Witam, dawno tu nie pisałam, zastanawiałam się czy załozyć nowy wątek czy pisać w starym, ale postanowiłam napisać w starym to może ktos ze stałych bywalców będzie mnie pamiętał. A piszę ponieważ mam przerwę w terapii dość długą ponieważ terapeutka jest chora i nie mam się przed kim otworzyć to sobie może tu ulżę. Miałam jechać w listopadzie na konsultacje w Kobierzynie. Zrezygnowałam z tego ponieważ po pierwsze zastępuje moją mamę w pracy, nie chcę żeby ją straciła i tak z mgr ekonomii od sierpnia jestem sprzątaczką, po prostu moje poczucie własnej wartości poleciało już całkowicie w dół. 5 lat studiowałam zeby sprzątać. A od "mamusi"słyszę słowa że dobrze że chociaż do tego się nadaję. Drugą przyczyną dlaczego zrezygnowałam z Kobierzyna jest to ze doszłam do wniosku że to i tak nic nie zmieni, żadna terapia nie jest w stanie zmienic mojego sposobu myślenia o sobie, a wyjazd na pół roku na terapię byłby tylko ucieczką od problemów, zycia i uznałam że to bez sensu. Swoją terapię na miejscu też traktuję w ten sam sposób, nie wyobrazam sobie żebym nie miała swojej terapeutki, ale chodzę do niej tylko żeby się wygadac, wyrzucić z siebie to co mnie boli, ale mam cały czas poczucie że teapeutka traci na mnie swój czas bo niczego ze mna nie dokona. olejna sprawą jest szukanie pracy. Po półtoraroku udało się, znalazłam pracę przez agencje pracy na produkcji w Warszawie. Naprawdę się ucieszyłam że w końcu odbije się od dna. Zrobiłam badania, szkolenie bhp i czekałam na grafik, co się okazało. Oni z agencji dzwonią do mnie 2h przed praca czy nie mogłabym przyjść do pracy. Zgłaszałam im że narazie chcę dojeżdzac od siebie z domu, do warszawy mam ponad 150 km ponieważ nie będę wynajmowała pokoju bo mnie na to nie stać. W końcu dostałam grafik na cały tydzień, gdzie do pracy mam iść tylko w piątek. Po prostu szlak mnie trafił. Ja potrzebuje normalnej pracy, 5 dni w tygodniu, a nie jakiejś dorywczej. Zero stabilizacji, nawet jak dostanę grafik na 5 dni w tygodniu to potem w nastepnym tygodniu mogę dostać tylko na jeden dzień. No więc można powiedzieć że znowu porazka bo takiej pracy nie moge przyjąć. Uznałam że już wszystko dobro które miało mnie spotkac w zyciu skończyło się, a tą prace to może dostała żebym w końcu miała czarno na białym ze już nie ma dla mnie miejsca na tym świecie

Odnośnik do komentarza

Witaj Gosiu. Przestałam do ciebie pisać bo wydawało mi się że nie bardzo masz na to ochotę, bo jakbyś miała to czasem sama byś napisała. A bardzo ciekawi mnie jak tam twoja terapia, ale chyba z tego co piszesz to nie jest dobrze.
Chyba źle zrobiłam nie zakładając nowego wątku, spodziewałam się że nawet tutaj nikt nie zareaguje na moje cierpienie. Już chyba od nikogo nie mogę liczyć na wsparcie:(

Odnośnik do komentarza

Ewcia,dobrze,że piszesz w starym wątku,przynajmniej wiadomo o co chodzi.

Praca by była dla Ciebie ważna,ale nie tak daleko od domu,jak Ty sobie wyobrażałaś dojeżdżać codziennie 150km,
na dłuższą metę nierealne ,a koszt dojazdu równał by się pewnie połowy zarobków,
tak ,że jak byś miała pracę w Warszawie to lepiej jakbyś mogła wynająć pokój ,

tylko tak się zastanawiam ,w jakiej pracy byś dała sobie radę...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa ja tylko tak przez pierwszy tydzień chciałam dojeżdzać, zeby się przekonać czy dam radę, bo po co płacic za miesiąc za pokój jak nie wiadomo jakby było w tej pracy. Wiem że do fizycznej pracy raczej sie nie nadaje, ale i do żadnej innej chyba też nie. Ja chyba niedługo zwariuje z tej niemocy i braku żadnych perspektyw na lepsze jutro. Przypomniały mi się teraz słowa terapeutki, że zamiast mówić o tych swoich niepowodzeniach to może mogłabym napisać książkę pt. najbardziej nieszczęśliwa osoba na świecie, zabolało mnie to jak cholera, bo to zabrzmiało jakby powiedziała kobieto obudź się inni mają gorzej

Odnośnik do komentarza

Doradca zawodowy, aż mi się śmiać zachciało. Łaziłam do samej dyrektorki urzędu, byłam u niej ponad 20 razy, płakałam juz nawet u niej żeby mi pomogli bo sama nie dam sobie rady. Owszem w gabinecie było miło, mówiła że pomogą, tylko że niestety nic nie zrobili. Zrezygnowałam z chodzenia do niej bo uznałam że to nic nie da. A moja terapeutka mimo że często mowi cos co mnie boli, albo, co bardziej mnie wkurza nic nie mówi tylko słucha, to nie wyobrażam sobie żebym jej nie miała, mimo wszystko jest dla mnie wsparciem, jest jedyną osobą której mogę powiedzieć wszystko.
Pytasz w jakiej pracy bym się widziała, trudne pytanie, bo odpowiedź brzmi że w żadnej, czuję sie do niczego w każdej dziedzinie. I od razu dodam, to nie jest depresja, tak twierdzi i psychiatra i psychoterapeutka, z leków też zrezygnowałam

Odnośnik do komentarza

Terapeutka jeżeli chodzi o pracę to dla mnie to trochę dziwne ale mówi mi że dopóki czegos nie zmienię w sobie to w żadnej pracy się nie utrzymam. Wkurza mnie to bo jak chodziłam do psychologa to podobało mi się to że na każdej wizycie motywowała mnie ona do szukania pracy, a psychoterapeutka tak właściwie to do niczego mnie nie motywuje.
Mam kontakt z bordelką, to jedyna osoba która w jakis sposób mnie rozumie, jesteśmy w wielu sprawach takie do siebie podobne. Niestety nie mogę pisać co u niej.

Odnośnik do komentarza

Wiem że na forum się nie da i wiem ze sama musze chcieć się zmienić. I chcę tego, tylko ni groma nie wiem co mam zrobić. Zadaje na każdej sesji pytanie terapeutce czy mam strzelić sobie palcami i powiedzieć Ewa masz się zmienić, niestety ona wtedy tylko się uśmiecha. A napisałam znowu na forum bo za dużo emocji było we mnie, a bordelka w chwili obecnej ma własne problemy i nie chcę ją obarczać swoimi, wizytę u terapeutki mam dopiero za tydzień, a nie widziałam się z nią już 2 tygodnie i dlatego już nie daję sobie rady sama.

Odnośnik do komentarza

Borderka ma swoje problemy, ale jak ją obarczysz swoimi to oderwie się trochę...,
Jak terapeutka się uśmiecha na Twoją bezradność ,to nie odpuszczaj tylko domagaj się odpowiedzi,

może by trzeba sobie powtarzać jak mantrę pewne sformułowana ,tylko trzeba by najpierw wierzyć w to ,że pomoże... ,

a nie ma takiego forum borderek,gdzie by się wspierały i podpowiadały jak sobie pomóc?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...