Skocz do zawartości
Forum

Ból istnienia i myśli samobójcze


Gość Kasiel

Rekomendowane odpowiedzi

Mam myśli samobójcze. Nie potrafię sobie z tym sama poradzić... Czuję jakbym była niepotrzebną częścią świata, tylko ranie bliskie mi osoby... Wtedy ból istnienia jest coraz większy. Często myślę co zrobić, żeby przestać się męczyć. Potrzebuję pomocy. Wiem, że to wszystko dzieje się na tle psychicznym i mogę to przezwyciężyć tylko nie wiem jak ;( Boję się, że zrobię coś złego.

Odnośnik do komentarza
Gość Redakcja abcZdrowie.pl

Pamiętaj, że z każdej sytuacji jest wyjście. Pomocy możesz szukać wśród bliskich i przyjaciół. Dodatkowo zawsze możesz liczyć na profesjonalną pomoc w izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego lub każdego innego szpitala.

Skorzystaj z wybranego telefonu zaufania aby uzyskać pomoc psychologa:

DLA OSÓB DOŚWIADCZAJĄCYCH DEPRESJI
tel. 022 838 34 96
Stowarzyszenie ISKRA przy ośrodku Nowolipie
czwartek w godz. 17.00 - 19.00

MŁODZIEŻOWY TELEFON ZAUFANIA
tel. 192 88, www.mtz.waw.pl
czynny w dni powszednie

DLA OSÓB W TRUDNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ
tel. 022 828 12 95
Biuro Porad Obywatelskich
poniedziałek w godz. 10.00 - 19.00 wtorek - piatek w godz. 9.00 - 17.00

CENTRUM PRAW KOBIET
tel. 022 652 01 17
w godz. 10.00 - 15.00

Odnośnik do komentarza

Od 3 lat leczę sie na zaburzenia jedzenia i depresję. Kilkanaście dni temu,w nocy wybudziła nas policja ponieważ z mojej klatki z 3 piętra wyskoczył mężczyzna, na szczęście złamał sobie tylko nogi.
Natomiast ja nie mogę po tym wydarzeniu, dojść do siebie. " Chodzą" za mną myśli samobójcze, że on się odważył a ja nigdy nie.
Mam pytanie to minie? przejdzie , czy każda śmierć będzie się wiązać z pojawieniem się takich myśli?

Odnośnik do komentarza
Gość anka skakanka

ale jak to każda śmierć kojarzyć z tym że nie odważysz się popełnić też samobójstwa a dlaczego chciałabyś to zrobić?? skoczył i złamał tylko nogi zastanawiałaś się dlaczego złamał tylko nogi bo widocznie ktoś jest ponad nim i stanie mu na drodze czasem są dziwne przypadki że ktoś się przewróci i nie żyje pewnie to dziwne uczucie jeszcze będzie się pojawiać ale pewnie też pojawia się bo myślisz o tym a pytanie czy warto??

Odnośnik do komentarza

Odważył się...? Stchórzył. Dla mnie ucieczka w samobójstwo to tchórzostwo. Najprostsza droga by pozbyć się problemów.

Ten człowiek i tak miał szczęście. Złamał tylko nogi, a mógł sobie np. złamać kręgosłup i skończyć sparaliżowany do końca życia. Nie warto ryzykować.

Odnośnik do komentarza

Nie żebym chciała odebrać sobie życie, to nie tak ,za bardzo cenię je sobie. Czasem po prostu przerasta mnie rzeczywistość i taka myśl jest " kusząca",Zastanawiam sie czy zawsze tak będzie ?że gdy zobaczę/ usłyszę o czyjejś śmierci samobójczej poczuję coś w rodzaju zazdrości, że komuś się udało, a ja mam opory.
Dziś znowu wybudziłam się z krzykiem, że spadam.

Odnośnik do komentarza

Witaj,
myśli samobójczych pod żadnym pozorem nie możne bagatelizować. Sam fakt, że napisałaś świadczy o tym, że jednak szukasz pomocy i nie jesteś w tym wszystkim aż tak pogubiona. Słowa otuchy, "warto żyć, nie załamuj się, po burzy się tęcza itd itp " nie pomagają w takich sytuacjach, z doświadczenia wiem. Najlepszym sposobem na to będzie jeśli powiesz o tym komuś bliskiemu. Przyjaciółce? Aczkolwiek sądzę, że najlepiej jest porozmawiać z mamą. Nie możesz w tej sytuacji pozostać sama. Nie możemy dopuścić do katastrofy. Wiem, że jeśli zostaje się w tym wszystkim samemu, to nie pomaga, pogarsza się. Wygadanie się komuś daje więcej szansy na zmniejszenie się tych myśli, na jakoś pomoc. Proszę, porozmawiaj z rodzicem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witaj matylda33.
Powiedz jak udaje się Twoje leczenie? Zauważasz jakąś poprawę? Czy rozmawiałaś już z Twoim terapeutą o tej próbie samobójczej?
Strach przed śmiercią to bardzo naturalna i zdrowa reakcja, tak funkcjonuje człowiek i nie zabija się przy pierwszej lepszej okazji. Fakt, że myślisz o śmierci oznacza, że nie radzisz sobie ze swoimi problemami, że jesteś już wszystkim zmęczona i takie rozwiązanie wydaje się najwłaściwsze. Oznacza to, że tak na prawdę potrzebujesz pomocy a nie śmierci.
Masz rację, że trzeba dużo odwagi żeby ze sobą skończyć ale to wciąż za mało, trzeba dużo więcej żeby do tego doszło. Ten mężczyzna gdyby chciał na prawdę pozbawić się życia to nie skończyłoby się na połamanych nogach. W większości przypadków taki akt to wołanie o pomoc.
Muszę Cię zmartwić. Takie wiadomości o próbach samobójczych a może tylko o śmierci mogą przywoływać niechciane myśli i wspomnienia. Możesz się jednak temu przeciwstawić, odrzucać te myśli, zajmować swój umysł czymś innym w tym czasie.
Pocieszające jest to, że z czasem to wszystko osłabnie a im bardziej będziesz potrafiła skupić się na przyziemnych sprawach, tym łatwiej będzie o wszystkim zapomnieć.
Z każdym dniem będzie lepiej, chociaż możesz tego nie dostrzegać.
Trzymaj się.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Chłopak chciał to zrobić tylko mu zwyczajnie nie wyszło tak jak mnie wtedy. 3 piętro, północ, brak świadków.... i te pozostawione buty na klatce schodowej...
Moja terapia dopiero się zaczeła, terapeuta nie wie o p.s,a odebranie sobie życia traktuję jak rodzaj furtki, że zawsze pozostaje taka możliwość.
A śmierci się nie boję, obcuję z nią na co dzień, nie jest straszna tylko definitywna i bezwzględna, zabiera bliskim kochanych ludzi.
Obecnie toczę wojnę sama z sobą o coś ważnego.

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję, że wygrasz tą wojnę s korzyścią dla siebie samej (śmierć więc odpada). Powiesz o co chodzi?
Moja wojna to wojna o życie chociaż wcale tego życia nie chcę. Masz rację, że śmierć to koniec jakichkolwiek możliwości. To właśnie powinno Cię motywować do sprawdzenia pozostałych sposobów poradzenia sobie w życiu.
To nie za dobrze, że terapeuta nic nie wie o myślach samobójczych. To bardzo istotna informacja a szczerość z Twojej strony to podstawa dobrej terapii. Przemyśl to proszę.
Opowiesz o tym, co się z Tobą dzieje?
Zapraszam do rozmowy i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Trzymaj się.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

jak zamykam oczy widzę jak kadr w filmie to co się wydarzyło...
wybudzam sie z krzykiem, ostatnio pierwszy raz od 20 lat udało mi się wyartykułować swój swoją tajemnicę terapeutce. Niby czuję się lżej a jednak wyrzuty sumienia nie dają spokoju. " Wieszam " się na jednym punkcie na kilka godzin. Minęły wakacje, a ja nic nie pamiętam z sierpnia. Co ja robiłam przez ostatnie 4 tyg wie ktoś? bo ja nie.
Czasem mam wrażenie że wariuję, wstanę i pójdę przed siebie póki starczy mi sił.
A to dopiero początek pracy nad sobą :(

Odnośnik do komentarza

Niestety albo raczej na szczęście to początek. Na pocieszenie powiem Ci, że po którejś tam rozmowie o moich problemach po wyjściu mało co nie zwymiotowałem. Zabawne, nie?
Wyrzucanie niechcianych, niekorzystnych emocji to bolesny proces. Ważne jest to żeby nie wyrzucić za dużo na raz, faktycznie można się po tym nie pozbierać. Ja także bardzo długo ukrywałem myśli samobójcze. Nie miałem siły na to żeby się tym podzielić z kimkolwiek.
Postaraj się jak najmniej myśleć o przeszłości, jak najmniej myśleć o Twoim stanie. Teraz nie jesteś na siłach żeby cokolwiek w miarę rozsądnie przeanalizować. Zostaw sobie takie rzeczy na kiedyś. Postaraj się zająć czymkolwiek co odciągnie Twoje myśli. Zobaczysz, że twój mózg poradzi sobie lepiej jeśli nie będziesz go zadręczać sprawami pozornie nie do rozwiązania.
Zapominanie to nic nienormalnego w takim stanie. Jesteś za bardzo skupiona na utrzymaniu się przy "zdrowych zmysłach" i nie przenosisz informacji z pamięci krótkotrwałej do długoterminowej. Czyli zapominasz.
To minie z czasem i nie musisz się tym przejmować.
Mam nadzieję, że ta wojna nie będzie aż tak bolesna.
Trzymaj się mocno i nie daj się zwariować. Koniecznie znajdź sobie jakieś zajęcie.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

JA wymiotuję od 16 lat. Prowadzę podwójne życie w dzień jeszcze sobie radzę względnie ( choć od 2 tyg przebywam na urlopie bo nie nie jestem w stanie pracować) obowiązki, terminy, ludzie... zawsze coś by nie myśleć.Zajęć mam trochę z małą ilością czasu dla siebie.
Przychodzi noc i zaczyna się koszmar, ostatnio oglądam horrory w nadziei że przyśni mi się w końcu ten film a nie mój własny horror. Nic z tego, nie mogę tego wyeliminować.

Odnośnik do komentarza

Nie prowadzisz przypadkiem zbyt stresującego życia?
Dlaczego napisałaś, że prowadzisz podwójne życie?
Horrory raczej Ci nie pomogą, to nie one będą Ci się śnić.
Leczysz się także farmakologicznie?
Może opowiesz trochę więcej o Twoich problemach?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

moje problemy to nie jest zbyt stresujące życie, kto go nie ma w tym kraju by przeżyć?
Podwójne życie mam na myśli to że powiedzmy na zew prowadzę życie wg tego czego oczekują ode mnie, kieruję ludzmi, załatwiam tysiące spraw. Nakładając makijaż nakładam maskę uśmiechu, jak trzeba ciętej riposty, po powrocie do swoich czterech ścian wraz z prysznice wszystko staje sie takie zwyczajne i moje. Ataki bulimicze, m.s, wspomnienia i nie możność pokonać samej siebie. Zastanawiam się jak to jest, że wśród ludzi funkcjonuje, nawet słyszę niejednokrotnie, że " mam ADHD " a w samotności czuję się wrakiem i ciężko mi zmobilizować się do zrobienia herbaty.
Właśnie po to oglądam horrory by mi się przyśniły, ale nie film mi się nie śni tylko powtarzający mój koszmar.
Farmakologicznie nie mam powodów się leczyć.

Odnośnik do komentarza

z-doświadczenia
Witaj,
myśli samobójczych pod żadnym pozorem nie możne bagatelizować. Sam fakt, że napisałaś świadczy o tym, że jednak szukasz pomocy i nie jesteś w tym wszystkim aż tak pogubiona. Słowa otuchy, "warto żyć, nie załamuj się, po burzy się tęcza itd itp " nie pomagają w takich sytuacjach, z doświadczenia wiem. Najlepszym sposobem na to będzie jeśli powiesz o tym komuś bliskiemu. Przyjaciółce? Aczkolwiek sądzę, że najlepiej jest porozmawiać z mamą. Nie możesz w tej sytuacji pozostać sama. Nie możemy dopuścić do katastrofy. Wiem, że jeśli zostaje się w tym wszystkim samemu, to nie pomaga, pogarsza się. Wygadanie się komuś daje więcej szansy na zmniejszenie się tych myśli, na jakoś pomoc. Proszę, porozmawiaj z rodzicem.
Pozdrawiam

Po burzy nie ma tęczy-nie wiem kto taką durnotę wymyślił...Moja burza trwa już 10 miesięcy i jest coraz "większa" i "silniejsza"-tęczy nie ma. I co, myslisz ze niby w końcu się pojawi?Po jakim czasie, po roku-2 latach?KIEDY??????

Odnośnik do komentarza

matylda 33
Jeżeli od trzech lat leczysz się na depresję bez odpowiednich lekarstw i zamiast być lepiej, jest gorzej to chyba czas udać się do kogoś innego? Piszesz, że jesteś na urlopie bo nie jesteś w stanie pracować. Nie uważasz, że powinnaś być na zwolnieniu lekarskim? Nie bagatelizuj swojego zdrowia psychicznego.
Funkcjonujesz, albo raczej funkcjonowałaś bo swoim zachowaniem maskowałaś problemy z którymi sobie nie radzisz. Nie wiem co to za problemy ale są wystarczająco duże by zniechęcić Cię do dalszego życia. Jak właśnie zauważyłaś nie da się nosić maski przez całe życie. Kiedyś w końcu zabraknie sił, zabraknie powodu żeby dalej ukrywać swoje problemy.
Zadbaj proszę o siebie zanim "rozsypiesz" się zupełnie.
Może opowiesz o tym, co to za koszmar?
Pozdrawiam Cię serdecznie.

Witaj ~amelia2.
z-doświadczenia napisała, że takie gadanie niewiele pomorze i ma całkowitą. Co nam po tęczy, której nie widać?
Tęcza może się nie pojawi ale na pewno będzie lepiej. Piszesz, że Twoja burza trwa już 10 miesięcy. Leczysz się?
Opowiesz o tym?
Zapewniam Cię, że będzie lepiej ale trzeba przebrnąć przez ten trudny okres. Nie trać cierpliwości i wiary w siebie. Wiem, że to trudne ale wiem też, że nie niewykonalne.
Trzymaj się! Może załóż swój własny wątek i porozmawiaj z nami?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Bardzo mnie martwisz. Na prawdę. Rozumiem, że zawsze byłaś osobą decydującą o sobie, silną i zaradną ale to, co się dzieje teraz to nie takie sobie wyzwanie w życiu.
Rozumiem, że miałaś dość lekarstw (ile razy słyszałaś od znajomych "odstaw to świństwo" ? ) ale musisz wiedzieć, że leki tego typu potrzebują czasu na działanie, najczęściej 2 tygodnie ale zdarza się w niektórych przypadkach, że proces adaptacji może trwać 5 tygodni. W tym czasie możesz czuć się gorzej niż przedtem i jest to normalna reakcja. Chyba nie dałaś sobie szansy? Czasami trzeba komuś zaufać, w tym przypadku lekarzowi.
Leżakuj ile chcesz, rób wszystko co Cię odpręża, relaksuje.
Właśnie to, że nie potrafisz o tym mówić i pisać jest martwiące. Wiem, że się pozbierasz. jesteś bardzo silną kobietą. Pamiętaj jednak, że nie możesz tłumić wszystkich emocji w sobie, nie da się tak, to w końcu eksploduje. Jak tylko będziesz na siłach spróbuj porozmawiać o tym z psychologiem.
Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że szybko wstaniesz na nogi. Pamiętaj, że możesz tutaj napisać o wszystkim co Cię martwi.
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Mimo wszystko martwię się ale nie mam innego wyjścia jak poczekać aż będzie gorzej...
Jak długo masz jeszcze urlop? Jak się dzisiaj czujesz?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...