Skocz do zawartości
Forum

Ciągłe kłótnie z matką


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mój problem dotyczy najbliższej rodziny. Od paru lat moja mama ma problemy w pracy. Jest osobą bardzo wrażliwą, co za tym idzie wszystkie negatywne komentarze i uwagi ze strony pozostałych pracowników brała do siebie. Stała się bardzo znerwicowana, nie pamiętam kiedy ostatni raz zrobiła coś na spokojnie, nie krzywiła się na wszystko. Przez jej złe nastroje, ucierpiała cała rodzina. Tata jest tym wszystkim zmęczony a ja stałam się agresywna i przygnębiona. Mieszkam także z babcią, która również nie czuje się w tej sytuacji najlepiej. Niestety pomimo częstych kłótni, które są wywoływane przez moją mamę, wina (według rodziny) zawsze leży po mojej stronie. W ogóle nie mam w nich wsparcia, jestem dla nich tylko problemem, leniem. Moje zdanie odbierają jako pyskowanie. Niedawno zrezygnowałam ze studiów. Nie pomagają mi zdecydować co dalej, pocieszyć. Każda moja decyzja jest przez nich wyśmiewana, chcą decydować za mnie. Mam 20 lat, a traktują mnie jak 5-letnią dziewczynkę. Moja mama nie ma do mnie szacunku. Nie lubię z nią rozmawiać, dla niej istnieją tylko dwa tematy - praca i studia. Niestety mój chłopak, z którym jestem od prawie 2 lat też spotkał się z dezaprobatą z jej strony. W domu czuję się obco, nie lubię w nim przebywać. Często wychodzę albo zamykam się w pokoju. Nie mam już do tego siły. Nikt nie zauważa, że sobie nie radzę. Cały czas czuję się zdenerwowana. Wiem, że rozmowa w tym wypadku nic nie zdziała, zazwyczaj kończy się kłótnią, a do psychologa mama nie pójdzie - próbowałam ją już namówić parę razy. Jestem bezradna i chociaż chciałabym się wyprowadzić, dla świętego spokoju, nie mam dokąd ani za co. Nie wiem już co dalej robić..

Odnośnik do komentarza

Jeśli dobrze zrozumiałam, to jesteś na utrzymaniu rodziny i nic nie robisz.
Jeśli tak jest, to przysparzasz matce dodatkowych problemów, bo martwi się o ciebie, o twoją przyszłość.
Jeśli chcesz zasłużyć na jej szacunek, to zrób coś ze swoim życiem, zacznij zachowywać się jak dorosła osoba, a nie jak pięciolatek.
Chcesz się wyprowadzić, to idź do pracy, wynajmij jakiś pokój. Mnóstwo ludzi tak robi, nawet młodsze od ciebie dziewczyny.

Odnośnik do komentarza
Gość zzzzzzzzzzzz

unna

zasłużyć na szacunek??? mało nie przegrałem życia próbując zasłużyć na szacunek rodziców. im bardziej się starałem tym więcej mieli okazji do wytknięcia mi błędów.

rodzice mają obowiązek wspierać swoje dzieci, szanować je za sam fakt że to ich dzieci, budować ich wartość, liczyć się z ich zdaniem.

jeśli masz takich rodziców jak ja, a widzę że tak. to dam Ci radę jodyvision: odpuść szukanie u nich szacunku, akceptacji i zrozumienia. nigdy tego nie znajdziesz.

Odnośnik do komentarza

Czytając to co napisałaś można Cię zrozumieć i zgodzić sie z tym co piszesz ale pod warunkiem ,że Ty też zrozumiesz mamę.Ma trudne chwile w pracy, pewnie u niej zaczęła się menopauza,Ty dokładasz jej zmartwień bo się nie uczysz nie pracujesz może nie masz zawodu.Odzywasz się opryskliwie i to wszystko sprawia że atmosfera w domu jest nieprzyjemna.Trzeba w tym wieku już być bardziej odpowiedzialną osobą .Wymagasz od mamy to sama też musisz coś sobą reprezentować .Rodzice mają obowiązek wspierać swoje dzieci a dzieci mają obowiązek szanować rodziców nie tylko wymagać.

Odnośnik do komentarza

~zzzzzzzzzzzz

rodzice mają obowiązek wspierać swoje dzieci, szanować je za sam fakt że to ich dzieci, budować ich wartość, liczyć się z ich zdaniem.

Zgadzam się całkowicie. Oczywiście, Twojej mamie też nie jest łatwo, ma swoje problemy, i pewnie w dużej mierze przez to jest taka znerwicowana. Ale dlaczego nie spróbuje coś z tym zrobić, nie potrafi o tym porozmawiać? Czemu nie zgadza się na pójście do psychologa?
Z tego co piszesz to zrozumienie, wsparcie i dostrzeganie problemu płynie tylko z Twojej strony/a powinno to się zaczynać ze strony rodziców/, więc jak na razie raczej nie ma co liczyć na zmiany. No chyba żeby przyprowadzić tego psychologa do domu, ale nie wiem, czy tak się da.

Odnośnik do komentarza

zzzzzzzzzz- Starałeś się im dogodzić, zaskarbić ich miłość i nic z tego nie wyszło. Ja nie o tym piszę.
Ja piszę o tym, że jeśli będzie radziła sobie w życiu, coś osiągnie, jeśli weźmie odpowiedzialność za siebie, to inni to uszanują.
Dla mnie to są dwie różne sprawy.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Joydivision, razem z mamą przeżywacie teraz trudne chwile. Ona ma problemy w pracy, Ty stoisz na rozdrożu i nie wiesz, co dalej zrobić ze swoim życiem.
Może więc warto zakopać topór wojenny, urazy odłożyć na bok, na razie nie rozmawiać o drażliwych tematach i po prostu spróbować "zaprzyjaźnić" się z mamą? Postaraj się ją poznać nie jako Twoją matkę, ale jako kobietę. Może jest coś, co Twoja mama lubi robić po pracy? Zaproponuj, że możecie robić to wspólnie. Może gdy nawzajem poznacie się lepiej, łatwiej będzie Wam nawzajem zrozumieć Wasze zachowania i tym samym pomóc sobie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość zzzzzzzzzzzz

unna, nie o to chodzi, nie starałem się nikomu dogodzić. Starałem się być jak najlepszym człowiekiem, doszło w końcu do tego, że matka mojej, już byłej, dziewczyny mówiła o mnie (do niej), że należę do innej (wyższej) klasy społecznej. Stałem się naprawdę wartościowym człowiekiem. I wiesz co? Nic to nie dawało. Nieważne jak bardzo się starałem, zawsze słyszałem tylko krytykę. I czułem się jak kompletne zero!

Problem nie leżał we mnie. Ale zawsze w nich. Ze mną było wszystko ok. Po za tym, że już od dziecka dawali mi do zrozumienia, że nic nie potrafię, krytykując wszystko co się da, a jak już coś było ok, i tak mnie poprawiali (dorosły człowiek zawsze zrobi coś lepiej niż dziecko). Pomagali mi wtedy kiedy tego nie potrzebowałem, a jak potrzebowałem pomocy nagle wszyscy się odwracali mówiąc np: żebym szedł się denerwować gdzie indziej.

Wiesz co się dzieje, kiedy rodzice uczą dziecko, że myśli i czuje nieprawidłowo? Ono zaczyna w to wierzyć. Przestaje sobie ufać, przestaje wierzyć, że to co myśli ma sens. Ogólnie zaczyna myśleć że jego uczucia i myśli nie są prawidłowe jak u normalnego człowieka.

Nie piszę tego żeby się wyżalać. Jodyvision, rodzice potrafią być największym wrogiem swojego dziecka. Długo nie chciałem w to wierzyć i szukałem przyczyny gdzie indziej. Teraz, kiedy to zrozumiałem, nie czuję się już jak człowiek drugiej kategorii. Nie mówię, że masz się od nich odwrócić, po prostu wiedz, że to co mówią o Tobie, prawdopodobnie niewiele ma się do rzeczywistości. I tyle. Wystarczy sama świadomość tego, żeby nie dać się ściągać w dół.

Odnośnik do komentarza

zzzzzzz- znam to, doświadczyłam tego na własnej skórze.
Napisałeś znowu, że "tak bardzo się starałeś"
Miałam tak samo, gdy się tak bardzo starałam. Na szczęście byłam też uparta i swoje robiłam, bo to w końcu chodziło o moje życie.
Zbyt późno jedynie przestałam przejmować się ich negatywnymi opiniami.
Upór się opłacił, osiągnęłam to, co ja uważam za sukces.

Odnośnik do komentarza
Gość elzbietabb@interia.pl

ja dzis mam 65lat moja matka 88 i nigdy mnie nie pochwalila, tylko zawsze zle wyglada,schudlam a na dodatek mam meza alkoholika.Jestem wiec sama mimo, ze mm 2 dorosle corki.Jedna mieszka ze mna i kontakt jest fatalny.Zawsze cos znajdzie zeby mi dowalic tak mjatka jak i corka.Dlatego uwazam choc zbyt pozno,ze trzeba swoje zycie miec w swoich rekach i odrzucac te chcace zabrac nasza prywatnosc nawet jesli sa to rece matki.To jest b bolesne ale niektore typy juz sie nie ugna nawet na lozu smierci.moja siostra zmarla tragicznie w wieku 31 lat i mimo ze zostalam jej ja/mieszka 70km ode mnie/jestem dla niej tylko telefonem do wysluchiwania na moja rodzine wyzwisk,obelg.dobrze ze ma b.wysoka emeryture i nie musze sie nia opiekowac ale nie wiem jaki bede miala stosunek po jej smierci za krzywdy ktore mi wyrzadzila.trzymajcie sie"ci wszyscy niechciani"nie jestescie sami.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

wydaje mi się, że tu nie chodzi o "niechciane". Tu chodzi o toksyczność relacji.
Wydaje mi się, że tym rodzicom ciągle jest mało. Ciągle by chcieli kontrolować i decydować za nas, bo przecież wiedzą lepiej. Nie pogodzili się z tym, że nie jesteśmy dziećmi i mogą nas cmoknąć w trąbkę. I stosują te wszystkie swoje chore gierki, by jeszcze jakoś istnieć w życiu i chyba muszą wiedzieć, że nadal są nam potrzebni. To jest toksyczne i w takich relacjach nigdy się nie usłyszy: "zuch dziewczyna", "synu odniosłeś sukces, gratuluje". Im zawsze będzie mało. Czasami mam wrażenie, że to jest leczenie swoich kompleksów.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

elżbieto - moja ostatnio po 35 minutach monologu zauważyła, że się nie odzywam i dopiero wtedy zapytała się: "co słychać?"
Powiedziałam, że "nic i muszę kończyć". Wiem, co czujesz będąc 'telefonem do wysłuchania'. Tylko u mnie jest ciut inaczej, bo mieszkam za granicą. Miałyśmy ustalone zasady rozmów. Złamała wszystkie. Osaczyła mnie jak tylko mogła. I przyznam, że mam już ochotę zupełnie ten kontakt zerwać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...