Skocz do zawartości
Forum

Toksyczne osoby


Gość niebTieska

Rekomendowane odpowiedzi

Gość niebTieska

Cześć!
Mam problem z toksyczną osobą w moim życiu, a właściwie w życiu bliskiej mi osoby. Wszędzie czytam pełno rad typu "odetnij się od toksycznych osób, nie są Ci do niczego potrzebne." A co jeśli nie możemy takiej osoby zostawić?
Zacznę historię od początku.
Mój chłopak został wychowany jako najmłodsze z 3 dzieci, ale różnica między nim a starszym rodzeństwem jest na tyle duża, że wychowywany był jak jedynak. Z niewiadomego powodu matka od małego traktuje go jak bóstwo, wyrocznię i jedyny powód swojego szczęścia. Muszę też dodać, że całe życie żyją w trudnych warunkach finansowych, mają bardzo zniszczony dom, wymagający wielu remontów, na które ich nie stać. Dodatkowo, sytuację pogarsza stan zdrowia ojca chłopaka, który jest już w bardzo podeszłym wieku i również wymaga stałej opieki (miedzy rodzicami chłopaka jest prawie 20 lat różnicy). My z chłopakiem wyjechaliśmy na studia do dużego miasta, ale on regularnie wraca do rodzinnego domu, żeby pomagać rodzicom. Studiuje i pracuje jednocześnie, ma wybitne wyniki w nauce, utrzymuje się sam, nawet pomaga finansowo rodzicom.
Zachowanie mamy chłopaka od zawsze było lekko toksyczne, ale dzięki twardemu charakterowi chłopaka jakoś to było hamowane, nie dawał sobie wejść na głowę . Mama chłopaka ma też bardzo choleryczny charakter. Kiedyś byla osobą żywiołową, aktywną, wesołą. Niestety w ostatnich latach stała się kłótliwą pesymistką, ze swoim mężem żyją jak pies z kotem. Kobieta nie potrafi zaakceptować faktu, że jej mąż jest juz w bardzo złej kondycji psychofizycznej ze względu na mocno podeszły wiek (prawie 80 lat) oraz przebyte poważne choroby. Ogromnie denerwuje się na niego o proste zachowania związane z wiekiem -typu krztuszenie się podczas jedzenia, nietrzymanie moczu itp. - rzeczy, które od niego nie zależą. On, mając dość wiecznych pretensji, zrobił się strasznie złośliwy i tak się koło nakręca... Niestety ŻADNE argumenty do mamy chłopaka nie trafiaja, że takie nerwy w stosunku do jego niedołężności nie są potrzebne. Mimo miliona rozmów z różnymi osobami, w tym psychologiem i psychiatrą, nic się nie zmienia. Do tego dochodzi ciągłe narzekanie na stan domu, pogarszający się stan zdrowia kobiety (niektóre zasadne, niektóre wynikające tylko z ciągłych nerwów na wszystko). Nie można z nią już normalnie porozmawiac, ciągle tylko mówi o tym jaka jest pokrzywdzona i sama ze wszystkim. Niestety pierwszy syn sam ma tyle problemów, ze nie jest w stanie pomóc, dodatkowo przysparza nerwów swojej matce. Ale córka i drugi syn (mój chłopak) starają się jak mogą, żeby jej pomagać. Pomagają finansowo, fizyczne prace też za nią wykonują (o ile zakomunikuje, że jest takie coś do zrobienia, bo często nie powie, że potrzebuje pomocy, a potem ma pretensje, ze jej nie dostała. A osoba, która na co dzien w domu nie mieszka, tylko przyjeżdża weekendami, nie zawsze jest w stanie się domyśleć co jest do zrobienia). Poza tym, każdą próbę rozmowy na temat pretensji do całego świata, traktuje jako atak,uważa, że cały swiat jest przeciwko niej, nie przyjmuje żadnych logicznych argumentów. Twierdzi, że nikt jej nie pomaga, ale ilekroć mówimy jej jak rozwiązać niektóre problemy, to nie korzysta ze wskazówek..
Sama nie wie czego wymaga, chłopak do domu rodzinnego na pewno na stałe nie wroci, bo nie ma tam perspektyw by w ogóle znaleźć jakąś pracę. A jego matka za wszelka cenę robi z siebie najbardziej pokrzywdzoną osobę na swiecie i wymaga nieustającej uwagi...
Co do mnie, jestem w związku z tym chłopakiem już kilka lat, na początku miałam z jego mamą bardzo dobry kontakt, ona mnie lubiła, nadal sprawia wrażenie, że mnie lubi, ale własnie od niedawna zaczęła we mnie widziec konkurencję. Ma pretensje o to, ze on poświęca swój czas mnie a nie jej. Niestety wszystko z czasem nabiera instensywności, staje się to już nie do zniesienia, cała ta jej toksyczność. Staram się wspierać chłopaka jak mogę, na szczęście on ma bardzo silny charakter, więc nie dał z siebie zrobić maminsynka. Ale nie zmienia to faktu, że jest wrażliwym człowiekiem o bardzo dobrym sercu. I mimo, że każda jego wizyta w domu kończy się kłótnią i bardzo zszarpanymi nerwami, to i tak wraca i stara się pomagac i chce sprawić, zeby jego mamie żyło się lepiej. Ale z jej obecnym nastawieniem to jest NIEWYKONALNE. Nawet jesli on poswiecilby swoje zycie jej (co oczywiście nie wchodzi w grę), to ona i tak nadal miałaby pretensje do całego świata, sama nie wiedząc o co...
I teraz wracając do początku, mama mojego chłopaka jest zdecydowanie BARDZO toksyczną osobą. Ale nie możemy jej zostawić na pastwę losu, bo mimo wszystko jest to matka, poza tym bez wsparcia choćby finansowego nie poradzi sobie (zapomniałam dodać, że też już ma ponad 60 lat).
I stąd moje pytanie - jak sobie poradzić z wpływem takiej osoby? Ja się trzymam na dystans, ale chłopak, niestety nie może się od tego uwolnić, a widzę, że ta sytuacja bardzo niszczy jego psychikę. Jak zmienić nastawienie takiej toksycznej osoby? Bądź co bądź, wiemy, że ona jest w naprawdę ciężkiej sytuacji - choroby, stała opieka nad mężem, sypiący się dom, itd.. ale też nie możemy usiąść i nad tym płakać, kiedy my wchodzimy własnie w swoje życie i własnie teraz potrzebujemy tez czasu na własny rozwój, bez podcinania skrzydeł przez czyjeś pretensje o rzeczy od nas niezależne... A kiedy próbujemy rozwiązać te zależne, to mama chłopaka nawet sie nie stara z tego korzystać..
Przepraszam, ze tak długo, starałam się streszczać ile mogłam, ale to naprawdę bardzo długi temat, wiele bym mogła jeszcze dopowiedzieć.
Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, jak takie problemy można rozwiązać, będę wdzięczna za wskazówki.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem,sytuacja ,nie jest aż tak,beznadziejna. Kobieta ma już takie zmiany charakterologiczne,że żadne tlumaczenia i rozmowa ,nic nie dadzą, tylko zmiana postępowania wobec niej,może przynieść jakieś efekty.
Po pierwsze,to trzeba przestać patrzeć na nie nią ,jak na święta krowę,tylko dlatego ,że jest matką i zacząć traktować ,tak jak człowieka ,który potrzebuje traktowania i podejścia ,adekwatnego ,do stanu ,w jakim się znajduje. Z jej głową ,nie jest dobrze i będzie coraz gorzej.
Po drugie należy stawiać granicę i być konsekwentnym. Twój chłopak musi nauczyć się być asertywny, to znaczy,że nie powinien pozwolić sobie wejść ,na głowę.
Powinien ograniczyć wizyty w domu ,do niezbędnego minimum. Jeśli już tam będzie,to powinien uprzedzić matkę,że jeżeli zacznie swoje pretensje i narzekania,to on natychmiast wyjeżdża i niech ona robi sobie ,co chce. Jeśli tak powie,to musi tak zrobić. Raz ,czy dwa,tak zrobi i matka ,szybko to skojarzy, że przestała mieć władzę i kontrolę nad nim.
Trzeba ,też przestać przejmować się tym co ona mówi i zupelnie to ignorować i nie wchodzić w dyskusje.
Role się odwróciły i teraz ,to dzieci mają kontrolować sytuację ,bo rodzice się już do tego ,nie nadają.
Twój chłopak,musi przełamać barierę w myśleniu,że matka to jest święta rzecz i trzeba jej pozwolić nawet zniszczyć własne życie. Czasami jest tak,że matki ,nie wiedzą już co robią i trzeba je umieć powstrzymać. Nie będzie łatwo, ale przy twoim wsparciu....może mu się udać.

Odnośnik do komentarza

Dziwnym jest fakt że piszesz to Ty a nie chłopak który powinien być osobiście zainteresowany tym problemem. Jako osoba trzecia ingerencja między chłopakiem a jego mamą nie byłaby najlepszym rozwiązaniem. Jeśli rzeczywiście chłopak nie może sobie z tym poradzić a wg niego nie ma już możliwości na zdrowe relacje może powinien porozmawiać z psychoterapeutą i on coś doradzi. Pani Marta Ziętal prowadzi sesje przez Internet i to może pomóc.
pozdrawiam M.

Odnośnik do komentarza

Kocham tę argumentację "bo to mama i nie można" - można. Matka jest człowiekiem, a ludzie są różni. Obcą osobę za takie coś już dawno chłopak autorki pognałby ze swojego życia.

Niemożliwe? Jest to możliwe. Zredukować kontakt do minimum, a jeżeli to nic nie da - urwać. Po za tym - chłopak ma rodzeństwo, czemu ono się nie zabierze za opiekę nad rodzicami, nie tylko on jest ich dzieckiem.

Odnośnik do komentarza
Gość niebTieska

Dzięki za wskazówki.
Pierwsze, co chciałam napisać, to to, że akurat ja piszę na tym forum to nie znaczy, że tylko ja się tym problemem przejmuję :) Chłopak też i to bardziej, ale po prostu szukamy różnych rozwiązań, a ja tu piszę, bo chcę mu pomóc, a moje pomysły się już wyczerpały. I też oczywiście nie próbuję wchodzić między nich, tylko szukam podpowiedzi tutaj, co ewentualnie mogłabym mu doradzić.

Niestety próba urwania kontaktu już była, ale chyba przyniosła nawet gorsze skutki.

Co do jego nastawienia - z jednej strony nie kuli się, nie jest na każde jej zawołanie, ale z drugiej strony jest osobą bardzo wrażliwą na czyjeś cierpienie, dlatego ciężko byłoby mu zostawić ją na pastwę losu. No nic, porozmawiam z nim, zobaczymy, co o tym sądzi.
Dziękuję za Wasze odpowiedzi jeszcze raz :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...