Skocz do zawartości
Forum

Agresywne zachowanie po alkoholu


Gość Łukasz198x

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Łukasz198x

Piszę tutaj, bo się niepokoję. Wydaje mi się, że nie jestem alkoholikiem, bo wcale nie muszę pić, ale to stwierdzenie nie jest do końca prawdziwe. Znaczy nie muszę, bo mogę np. wyjechać do pracy na kilka miesięcy i nic nie imprezować - skoncentrować się na zarabianiu pieniędzy, oszczędzaniu etc. Z drugiej strony wyjście ze znajomymi bez alkoholu na "imprezę" średnio mieści mi się w głowie. W sensie zawsze jest się bardziej śmiałym, znajduje się łatwiej wspólne tematy i jest zabawnie "po kieliszku". Bez tego byłoby nudno. Bez tego byłbym dziwny. Jedyny trzeźwy w podchmielonym towarzystwie - wytłumaczeniem może być: kierowca, rano do pracy, alkoholik, abstynet. Żadne z powyższych się mnie nie tyczy(tak mi się wydaje).

Nic by nie było w tym może takiego złego, gdyby nie to, że mam problem z kontrolą. Jeżeli pije stopniowo i rozważnie - co do zasady nie uda mi się podpić nawet. Ważę ponad 100 kilogramów(powiedzmy około 105), piję regularnie powiedzmy od 10 lat. Na 1-2 roku studiów piłem dużo częściej - powiedzmy 3 razy w tygodniu, dziś piję powiedzmy raz na 2 tygodnie. W związku z moją wagą i właściwie od początku istniejącą nie najgorszą tolerancją, nie jakąś nie wiadomo jak super dobrze wyglądającą sytuacja finansową zazwyczaj pije w domu lub u znajomych bez wzgledu na to, czy idziemy gdzies później czy nie - raczej nie w dyskotece(w sensie wypić ilość alkoholu, która na mnie jakoś zadziała w dyskotece to wydatek, na który może byłoby mnie stać, natomiast wolałbym go nie ponosić). Jeżeli nie chcę pić w lokalu i wolałbym nie pić za bardzo powoli zdarza się, że stracę kontrolę. Wtedy dzieją się rózne rzeczy - czasem jestem niemiły(mówiąc krótko, chamski), czasem się do kogoś za bardzo przystawiam, czasem jestem agresywny. Zdarza się to tylko w okresach, których nie pamiętam - na tak zwanym "zerwanym filmie". Oczywiście bywa i tak, że wcale taki nie jestem, mimo, że czegoś nie pamiętam, ale wolałbym, by takie historie nie pojawiały się w ogóle. Patrząc na ostatni okres wydaje mi się, że raz na2-3 miesiące coś "odwalę" - powiem coś głupiego, będę niemiły dla osoby na której mi zależy jako znajomym, albo zbyt miłym. Właściwie piszę tutaj ze względu na historie, która miała miejsce ostatnio i... troszkę mnie przeraziła. Wróciłem nad ranem do domu z imprezy na której byłem z moim przez wiekszość życia najlepszym przyjacielem, który obecnie mieszka w Anglii. Przed przyjściem do domu "mniej-więcej" wszystko pamiętałem i nie było żadnych problemów. W domu zaś miałem czarną plamę, oprócz tego, że popchnęłem własną siostrę, mama powiedziała, że nie ma sensu wołać policji, ani jej męża, bo i tak mi nie da rady. Obudziłem się pamiętając, że popchnełem siostrę i pamiętając, że byłem na nią zły zasypiając. Z jednej strony samo w sobie popchnięcie siostry budziło we mnie wewnetrzną odrazę, z drugiej właściwie tak na prawdę miałem do niej zawsze podświadome pretensje o to, że jest dla mnie gorszą siostrą, niz ja dla niej bratem i ta druga strona mówiła "musiała Cię jakoś sprowokowac, przecież to się nigdy wcześniej nie zdarzyło, a piłeś dużo nie raz i nie sto razy". Następnego dnia nie zamieniliśmy słowa, mama coś wspominała, że mam się wyprowadzić, ale byłem pewien, że nie mówiła tego na poważnie. Dopiero kolejnego dnia dowiedziałem się co dokładnie zaszło. Poszło o laptopa. Ja pożyczyłem swojego koledze z Anglii i chciałem, żeby siostra mi pożyczyła swojego na tę tylko chwilę, jak jest późno w nocy i swojego nie odzyskam, natomiast ona nie chciała mi go dać, bo to drogi sprzęt, a ja jestem pijany. Ja laptopa zabrałem siłą i odepchnęłem ją, gdy rzuciła się na mnie próbując go odzyskać (no cóż, pomijam, że rzucanie się na kogoś, kto się w pełni nie kontroluje i jest jakoś trzy razy silniejszy nie jest mądre, ale siostra zawsze taka była - nie raz musiałem ją wyciągać z tarapatów). Tak, tłumaczę się. Przed samym sobą i byhć może przed kimś, kto to przeczyta. Tak na prawdę jednak jestem przerażony tym, że podniosłem rękę na siostrę. Nie zdarzyło mi się to jakieś 10-12 lat, czyli jakoś od momentu dojrzewania. Silniejszy byłem właściwie zawsze, ale mniej więcej jak miałęm 14-15 lat cokolwiek by nie zrobiła nawet już nie myślałem o tym żeby odpowiedzieć siłą w jakikolwiek sposób. Brat, facet, obrońca, ja. I co teraz? Pomijam już fakt, żę powiedziałem siostrze i mamie, że są najgorsze i ich nienawidzę(wtedy), ale jak mogłem uderzyć siostrę za coś takiego, jak nie pożyczenie laptopa?

Dwa dni póxniej jak sobie porozmawialiśmy siostra mi wybaczyła. Mama też, choć powiedziała, że mi wybaczy jak sie ogarnę (skończę studia, przestnę żyć nocnym trybem życia, palić w pokoju?), ale ona żeby powiedziec to samo nie potrzebuje specjalnej okazji. Właściwie o sprawie zapomniano. Mi jednak nie daje to spokoju. Może wypiłem więcej niż powinienem ze wzgledu na kolegę i jego wręcz zmuszanie, ale to, że wypiłem za dużo to nie jest jakaś niecodzienna sytuacja. Większość znajmych zna mnie z tego, że czasem "przesadzę". Znają mnie po kilka lat, niejednemu z nich również się zdażyło. Mamy duzo różnych wspólnych wspomnień.

W każdym razie wracając do sedna. Ta sytuacja podrażniła mnie wewnętrznie. Przecież to nie ja! Nie bije kobiet, nie robie takich rzeczy ,a już w szczególności siostry.

Tylko co ja teraz powinienem zrobić? Myślałem już o tym kilka razy, mając tak zwanego "moralniaka", że coś z tym czas zrobić. Tylko co dokładnie? Jeżeli nie wyjścia ze znajomymi i imprezy, to co tak na prawdę fajnego pozostaje w życiu? Filmy? Książi? Seriale? Mam 25 lat, jeszcze jestem w sumie młody. Nie czuje się dorosły. Dorosłość, to odpowiedzialność - ja to tak widzę. Za kogo ja odpowiadam? Co najwyżej za swoje zachowanie.

Powienienem zachowywać się jaki dawniej, tylko pić zawsze rozważnie i z umiarem? Powinienem iść do specjalisty? Całkiem rzucić alkohol? (na myśl rzuca się -jesteśmy w Polsce, o czym ty gadasz!)

Z tym umiarem to jest pokręcona sprawa. Jeżeli pić całkowicie z umiarem, w równych odstępach czasu, to też trochę tak, jakby nie pić w ogóle. Pisałem wyżej, że mam dość dużą odporność. Np. w sylwestra wypiłem 0.8 whisky, jednego drinka z wódka i pół szampana. Drinki robiłem w regularnych odstępach, nie tak, że nalewałem jednego za drugim. W czasie 9 godzin. Wszystko pamiętam, nie byłem pijany w ogóle(pamiętam nawet bzdurne tematy rozmów, o zgrozo). Nie miałem kaca, kiedy wszyscy pisali "umieramy?" Chciałem afterparty ;/ A piłem w ten sposób, z tego wzgledu, że była tam jedna koleżanka, która mi sie podoba, nie chciałem, żeby widziała mnie znowu "wciętego" zbyt bardzo.

No i tu się pojawia właśnie pytanie - jeżeli tak pić, to po co? Pije się po to, żeby się podpić, nie po to, żeby być trzeźwym. Może trochę przekoloryzowuję, no w każdym razie chodzi mi o to, że najlepszy jest stan "na krawędzi" - najlepsze wspomnienia z najlepszych imprez są własnie w takim stanie. Tylko, żę stojąc na krawędzi, łatwo spaść w przepaść, a to nie zawsze się kończy fajnie.

Swoją drogą samo to myslenie o tym kontrolowaniu się, to też zabija trochę zabawy. Zawsze fajnie jest iść na żywioł, nie mysleć o konsekwencjach - będzie co będzie. Do tej pory nie było wiekszego problemu jak raz na jakiś czas gadałem głupoty, mówiłem wszystkim, że ich kocham, albo gadałem kompletnie od rzeczy pod koniec imprezy. W końcu piję tylko raz na jakiś czas(1/raz albo dwa tygodnie) - mam się wtedy odprężyć, nie? Ale z drugiej strony, nie chcę przeżyć takiej historii jak ta z siostrą nigdy więcej. Nie jesteśmy jakąś rodziną patologiczną, a tak ta sytuacja wyglądała.

To co ja mam w końcu zrobić?

Odnośnik do komentarza

czytam i nie wierzę w to co czytam.... na każdym kroku chcesz się usprawiedliwić... a to siostra mogła zareagować inaczej, a to, że kolega wmuszał, a to że tu jest Polska tu się pije... cały czas jakieś wymówki.... i przrażająca szczerość, że pije się by się podpić i bez alkoholu jest nudno... sorry ale to jest przerażający obraz. Masz 25 lat , żyjesz na garnuszku rodziców, zachowujesz się jak nastolatek a nie chcę Cię martwić ale jesteś dorosłym facetem.... Dla mnie to są solidne podłoża do alkoholizmu, ty już siebie wybielasz i stwierdzasz, że w sumie nie masz problemu.... kązdy inny jest zły a Ty przecież w sumie nic ponad normę nie zrobiłeś... moim zdaniem nie zmienisz się, minie moralniak, upłynie trochę czasu i znowu będziesz robił to samo. TY chyba nie zdajesz sobie sprawy jak będziesz postrzegany w torzystwie... to już nie ten czas gdy to ile wypiłeś jest godne szacunku, ludzie w Twoim wieku zakładają firmy, rodziny, dochodzą do czegoś w życiu a Ty....? czym możesz się pochwalić? Tym ile w weekend w siebie wlałeś? Potem będą mówić a pamiętasz tego Łukasza co się tak nawalał... ciekawe co robi?

Odnośnik do komentarza
Gość Łukasz198x

Ok. Rozumiem. Tylko, że poprostu chciałem napisać co na prawdę myślę. Jak bym miał się nie wybielać, to co miałbym napisać? Pije dużo, bo lubie i umiem, tylko czasem nie wychodzi? A chciałbym, żeby było dobrze? Wersja short?

Na garnuszku, to tak nie do końca. Dokładam się i mam swoje pieniądze. Offtopic troche.

W każdym razie w Twojej wypowiedzi nie ma żadnej odpowiedzi. Może z kontekstu można jakoś tam wyciągnąć "spoważniej". Tylko czy ja chcę już teraz? To mój ostatni rok studiów, pomyslimy potem.

Mi bardziej chodziło o alkohol.

Skończę prawo, może sobie kogoś znajdę - spoważnieję.

Podłoża do alkoholzmu. Wobec tego nie mam wątpliwości chyba. Chodzi mi bardziej o to jak pić, żeby było fajnie i przyjemnie - dla wszystkich i zawsze. A jeżeli nie pić, to co robić?

Odnośnik do komentarza

Jedyny sposób na normalne życie to odstawienie alkoholu ,bez wsparcia AA chyba nie dasz rady,
tym bardziej ,że jesteś agresywny po alkoholu i nic ,ani nikt tego nie zmieni ,tak masz i koniec,
tym bardziej nie powinieneś pić,

jeśli nic z tym nie zrobisz,nigdy nie będziesz miał rodziny,
obecna rodzina wyrzuci Cię z domu,stoczysz się na dno,
dopiero po odbiciu się od dna niektórzy rozumieją jaki błąd popełnili w życiu ,
też tak chcesz!?

Znam wielu młodych ,którzy w ogóle nie piją ,a jak już to okazjonalnie i żyją ,a Ty mówisz ,że nie można , można tylko trzeba chcieć

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

...jesteś na prawie...,no tak,nie wiem na jakiej uczelni ale chyba na wszystkich uczelniach wydziały prawa "hodują" alkoholików,zadaje sobie pytanie dlaczego na prawie, wszyscy piją /pewnie są wyjątki/,pija studenci ze studentami jak i profesorowie ze studentami ,
czy to jest tak trudny kierunek ,że bez przysłowiowego pół litra nie rozbierzesz...,
od dawna nie mogę znaleźć odpowiedzi na to pytanie ,może Ty wiesz?

U Ciebie to jeszcze jest nadzieja ,że po studiach,zmienisz otoczenie,będziesz pracował ,tylko czy to nie będzie za późno na otrzeźwienie,nie wiem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nadzieja jest zawsze,ale trzeba chcieć,dobrze,że dostrzegasz problem,
na pewno nie jesteś w stanie wyeliminować agresji po alkoholu,
jedynym wyjściem jest odstawienie,nie wiem czy u Ciebie można mówić o uzależnieniu,ale jeśli faktycznie będziesz alkoholikiem ,to np.po leczeniu nie będziesz mógł wziąć kieliszka do ust ,to jest dopiero nie fajnie jak jesteś np.na weselu ,
nie ma innej recepty,chociażby jak pić ,żeby było wszystko ok.,
jeden upija się na wesoło ,drugi jest agresywny,trzeci nic nie mówi i idzie spać,

masz nadwagę,powinieneś korzystać z siłowni,chodzić na basen,zadbać o siebie ,wtedy zakochać się założyć rodzinę i być szczęśliwym:)
Oczywiście najpierw odstawić alkohol.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Znam chłopaka, ma podobny problem /choć pił częściej niż ty/ . Na razie sobie ustawił barierkę : piję tylko w sobotę, nigdy więcej. I jak na razie, dotrzymuje słowa.
Musisz ustalić sobie jakieś granice i ich dotrzymywać. Chcemy, to możemy to zrobić, każdy ma rozum i siłę, by nim kierować.
Nie wiem co u ciebie może być takim sygnałem . Może język ci się plącze? Może zaczynasz chwiać się na nogach?
Ustaw sobie w jakimś miejscu barierkę, ona pomoże ci kontrolować siebie. To jest możliwe i realne. Nie od zaraz, ale jeśli będziesz konsekwentnie o tym myślał, to zrobisz to.
Coś znajdź i powiedz sobie, że od takiego sygnału, koniec z piciem.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Łukasz ja również jestem zdania, że powinieneś postawić sobie granice, kontrolować się. Napisałeś, że fajnie jest iść na żywioł, nie liczyć się z konsekwencjami, gdyż kontrola zabija dobrą zabawę. Jednak sam musisz zadać sobie dla pytanie, co jest dla Ciebie ważniejsze - brak zahamowań i dobra zabawa czy pewność tego, że więcej nie dojdzie to takich wydarzeń jak ostatnio.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...