Skocz do zawartości
Forum

Mam w środku prywatne trzęsienie ziemi...


Gość Jusia S.

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jusia S.

Witam . Mam problem z którym wewnętrznie nie jestem w stanie sobie poradzić...
Trzy lata temu tragicznie zginął mój narzeczony i to miesiąc przed ślubem, świat mi się rozsypał na kawałki , które próbuję po dziś dzień poskładać na nowo. Na domiar złego okazało się że jestem w pierwszym miesiącu ciąży...ale przez to że zachorowałam na depresję , poroniłam, co jeszcze bardziej mnie zdołowało...nie widziałam sensu życia. Walczyłam przez rok i jakoś się pozbierałam, chociaż uraz został...każdy mi mówił że czas leczy rany ja jednak po tym wszystkim stwierdziłam że czas uczy żyć w bólu...czasami tak bardzo za nim tęsknie że aż boli mnie brzuch.
To był mężczyzna mojego życia, rozumieliśmy się bez słów, akceptował mnie taką jaką jestem a nie taką jakby chciał mnie widzieć...nauczył mnie co to jest miłość i jak powinna wyglądać miłość mężczyzny do kobiety. Zawsze powtarzał że kobietę mężczyzna powinien zdobywać każdego dnia...zaskakiwał mnie codziennie czymś nowym i tym zdobył moje serce. Przy nim czułam się kobietą tą jedyną i wyjątkową. Tak było przez sześć lat , a kiedy go nagle straciłam , wszystko przestało mieć dla mnie znaczenie.
Z czasem zrozumiałam że najgorsza nie jest śmierć ukochanej osoby , tylko życie bez celu...bo przez jakiś czas go nie miałam i tułałam się jak za mgłą, aż do chwili kiedy poznałam obecnego mężczyznę...poznaliśmy się przez internet, najpierw pisaliśmy a później były intensywne rozmowy telefoniczne, bez których oboje nie wyobrażaliśmy sobie dnia. Im dłużej to trwało , tym bardziej ciągnęło nas do siebie...a ja zaczęłam na nowo oddychać, oboje otwieraliśmy się przed sobą coraz bardziej aż postanowiliśmy się spotkać. Wyznał mi miłość i że się zakochał , ja też poczułam coś do niego ale od samego początku wiedziałam że on nastawia się na coś więcej , dlatego już podczas rozmowy telefonicznej opowiedziałam mu moją historię i zaznaczyłam że nie jestem jeszcze gotowa na związek i że potrzebuję czasu , on to zaakceptował , nie naciskał , nie napierał co zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nasze spotkania nie należały do najczęstszych , on praca, ja praca do tego spora odległość. Więc był intensywny kontakt telefoniczny...
Kiedy spotkaliśmy się miesiąc temu, ja wtedy przeżywałam "zachwianie równowagi emocjonalnej" miałam po prostu tą "słabszą naturę" siebie. Rozdrażniona , wszystko było mi obojętne z niczego nie byłam zadowolona i byłam myślami zupełnie gdzie indziej...zawsze bałam się , że jak ktoś pozna mnie "słabszą" zniknie...co też się stało.
Przez tydzień od naszego spotkania niby wszystko było w porządku aż do momentu ochłodzenia jego kontaktu ze mną. Czułam że coś się dzieje więc zadzwoniłam , nie odebrał , więc napisałam co się dzieje a on że "nic się nie dzieje" , po czym na drugi dzień dostałam smsa że wie o tym że powinniśmy porozmawiać , bo oboje na to zasłużyliśmy ale on potrzebuje wystarczającego dystansu.
Dla mnie było jasne że się wycofał...a tak naprawdę nie znałam przyczyny.
Zawsze uważałam że dorośli i dojrzali ludzie nie załatwiają takich spraw , w taki sposób...przez sms , bezosobowo. Dlatego tym bardziej byłam zszokowana jego zachowaniem, zaczął mnie zbywać , zero normalnej konwersacji...więc odpuściłam.
Dwa tygodnie temu dowiedziałam się że mam chłoniaka prawie w trzecim stadium, kolejny szok...postanowiłam go o tym poinformować , żeby poniekąd sprawdzić jego reakcję...jego reakcja mnie powaliła . Zero telefonu , zainteresowania co i jak...tylko że jest w szoku i że będzie się modlił za mnie i że wierzy że wszystko będzie dobrze. Przez kilka dni dochodziłam do siebie...
Po kilku dniach postanowiłam mu napisać maila, i napisałam co o tym wszystkim myślę...odpisał mi że jedno co wie to, to że nie potrafi mi zaufać, że po ostatnim naszym spotkaniu zamiast je odzyskać , jeszcze bardziej je utracił, czego w ogóle nie jestem w stanie zrozumieć.
Myślałam że będę mogła na niego liczyć w każdej sytuacji, że będzie dla mnie oparciem w trudnych chwilach...czy oczekuję zbyt wiele ? Czy to takie trudne dla mężczyzny , który wyznał mi miłość ?
Wiem z doświadczenia , że mężczyzna który naprawdę kocha i mu zależy tak się na pewno nie zachowuje.
Zawsze ja walczyłam o kogoś , a chciałabym żeby ktoś zawalczył o mnie i zaakceptował mnie taką jaką jestem z całym tym moim bajzlem.
Od tego wszystkiego przeżywam w środku kolejne trzęsienie ziemi...

Justyna

Odnośnik do komentarza

Witam Pani Justyno!

Rozumiem, że jest Pani rozczarowana zachowaniem mężczyzny, z którym się Pani spotykała. Oczekiwała Pani wsparcia i zrozumienia, tymczasem mężczyzna być może przestraszył się "trudnej miłości", Pani choroby, przeszłych doświadczeń. Nie wiem, czy zbyt dużo Pani wymaga. Możliwe jednak, że podświadomie szuka Pani mężczyzny podobnego do Pani zmarłego narzeczonego. Kto nie spełnia tych standardów, od razu jest skreślony. Tymczasem każdy mężczyzna jest inny. Proponuję na razie uporządkować swoje sprawy zdrowotne i emocjonalne, a dopiero potem wchodzić w kolejne relacje. Życzę zdrowia!

Odnośnik do komentarza

"Myślałam że będę mogła na niego liczyć w każdej sytuacji, że będzie dla mnie oparciem w trudnych chwilach...czy oczekuję zbyt wiele ? Czy to takie trudne dla mężczyzny , który wyznał mi miłość ?"
Tak, uważam, że oczekiwałaś zbyt wiele.
Nie piszesz, jak długo trwała wasza znajomość, ile razy w tym czasie spotkaliście się, ale nie oszukujmy się, do nawiązania prawdziwej, bliskiej relacji niezbędny jest częsty kontakt osobisty, po prostu bycie razem, no i czas.
Myślę, że on zbyt pochopnie wyznał ci miłość, za szybko to się potoczyło, a rzeczywistość zweryfikowała jego zaangażowanie.
Ty także miałaś spory udział w wątpliwościach jakie z pewnością dopadły go. Nie powinnaś się dziwić, że po ostatnim spotkaniu zaczął cię unikać. Jak się ma obniżony nastrój, nie umawia się na spotkania i nie obarcza swoimi problemami osoby, która za te problemy nie odpowiada, osoby z którą relacja jest dopiero w fazie początkowej.
W tych okolicznościach, jego reakcja na wiadomość o twojej chorobie była naturalna, bo co miał powiedzieć?
Po waszym ostatnim spotkaniu, facet prawdopodobnie przemyślał i odpuścił.
Jedynym jego błędem było przedwczesne wyznanie uczuć.
Skoncentruj się teraz na sobie i zawalcz o własne zdrowie.

Odnośnik do komentarza

Słabo rozumiem- o narzeczonym, ktory zginął pisalaś, że uważal, że kobietę należy zdobywać każdego dnia.

Potem, piszesz,  że długo Ci zeszło zanim doszlaś po śmierci narzeczonego do siebie. Poznalaś kogoś przez internet i "Zawsze ja walczyłam o kogoś , a chciałabym żeby ktoś zawalczył o mnie i zaakceptował mnie taką jaką jestem z całym tym moim bajzlem. "

To jak to z Tobą jest ,Ty zdobywasz, czy Ciebie zdobywają.

Mówisz, że spotkania były rzadkie a na ostatnim akurat bylaś :"Rozdrażniona , wszystko było mi obojętne z niczego nie byłam zadowolona i byłam myślami zupełnie gdzie indziej..."

Więż internetowa podtrzymywana rozmowami telefonicznymi i rzadkimi spotkaniami z kobietą, ktora jakby ciągle jest w żalobie po 6 letnim związku z narzeczonym, który zginął i ciągle podkreśla, że jeszcze na nowy związek to za bardzo gotowa nie jest, nie musiala być jeszcze głęboka. Przyjechał, Ty byłaś nieuważna, rozkojarzona i chłopak stwierdził, że trzeba sobie odpuścić.
Lekarze znależli w Tobie śmiertelną chorobę i go powiadomilaś. Zaskoczyło go to i stwierdził, że będzie się o Ciebie modlił.
Nie było tak, że byłaś z nim w związku, wykryto u Ciebie chorobę a chlopak się rakiem wycofal. On najpierw się wycofał a potem nastąpila ta pechowa diagnoza.To chyba nie jest tak bardzo niewporządku. Mogą Cie boleć formy porozumiewania, czy raczej ich brak. Czyli nie dzwoni a mailuje. czy SMSuje. Może ma taki "delikatny" charakter, że jak ma słyszeć w rozmowie Twoj zawiedziony ton, to boi się za choć nie chce z Tobą być, to za bardzo będzie przeżywał Twoje zawiedzione oczekiwania.

Już nie przeżywaj czy jest elegancki i mówi "Do widzenia"przez tel czy SMSem czy mailem. Najważniejsze, że to powiedział czyli Ciebie nie oszukiwał, mimo tej odleglości. Nawet jak masz pretensje, że mało elegancko to chyba lepiej, bo szybciej go sobie z głowy wybijesz. Ty miałaś takiego, który był idealem, ten mu do pięt nie dorastał to i dobrze, że sobie poszedł.

Teraz masz ważniejszą sprawę na głowie. Swoje zdrowie. Zajmij się nim, bo to sprawa nie cierpiąca zwłoki.

Odnośnik do komentarza
Gość JacekKostrzewa

Rozumiem problemy z jakimi się borykasz i współczuję. Natomiast odniosę się do posta. Uważam że jak facetowi naprawdę zależy to powinien walczyć a nie poddawać się przy pierwszym lepszym problemie, który się pojawi. Nie dziwię się że czujesz się zawiedziona i rozczarowana , bo facet ewidentnie zachował się jak zwykły tchórz. Przestraszył się problemu , który jak się chce, to da się go przeskoczyć ale wspólnymi siłami , sama niestety nie dasz rady. Znam wiele przypadków , gdzie ludzie borykają się z problemami podobnego typu i wiem że to nie jest takie łatwe dla drugiej strony ale kiedy jest prawdziwe zrozumienie , prawdziwa troska i prawdziwe uczucie , można wszystko.Jak bym dowiedział się że kobieta na której mi zależy i którą kocham jest poważnie chora , to wszystko inne przestaje mieć znaczenie , rzucam wszystkim i jestem przy niej i nie ważne co było .
Facet miał szansę udowodnić czy jest prawdziwym mężczyzną czy nie , pokazał jedynie że jest słaby. Powiem krótko nie jest Ciebie wart.
Człowieka poznaję się po czynach.
Życzę dużo siły i zdrowia a przede wszystkim nie obwiniaj się o to co się stało, czasami nie mamy wpływu na to co się dzieje w naszym życiu.

Odnośnik do komentarza
Gość Adam2367

Hmmm...nie rozumiem typa . Piszesz ze na poczatku mowilas mu ze nie jestes gotowa na nowy zwiazek i w ogole sie nie dziwie . Na co on przystal i to zaakceptowal po czasie jednak odpuscil ?? Dziwne podejscie jak dla mnie. Jak mozna zalatwiac takiego typu sprawy przez smsy ?? Co ma odleglosc do tego ? Jak sie kogos traktuje powaznie i z szacunkiem to kazdy problem zalatwia sie normalnie jak przystalo na doroslych ludzi czyli spotkaniem i rozmowa. Facet potraktowal Cie niepowaznie moim zdaniem . Rozumiem ze nie zawsze jest kolorowo i nie zawsze swieci slonce , problemy byly sa i beda a jak ktos ucieka tylko dlatego ze druga strona ma problem emocjonalny to dla mnie to jest niedojrzale podejscie. Dobrze ze stalo sie to teraz , bo przynajmniej wczesniej poznalas jego prawdziwa twarz . Tlumaczenie ze przestraszyl sie że odpuscil bo masz zalobe po narzeczonym jest dla mnie zwyklym tchorzostwem. Jak by mu naprawde zalezalo pomogl by Ci uporac sie z tym problemem a nie nogi za pas, i radz sobie sama. Tak postepuja ludzie niedojrzali .
Najlepiej sobie odpuscic , miec spokoj i nie daj boze jeszcze jakies zale i pretensje to juz w ogole totalne dno.
Skup sie na sobie, zyj i nie poddawaj sie ! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Karzyna_Kaczmarek

Wiem co przezywasz Justyno , bo tez piec lat temu tragicznie stracilam mezczyzne swojego zycia. Kto tego nie doswiadczyl nigdy nie dowie sie co przezywa sie w srodku i co dzieje sie w psychice. Na szczescie pojawil sie mezczyzna , ktory pomogl mi sie z tym uporac i wspieral mnie w kazdy mozliwy sposob a nie bylo to latwe. Dzieki niemu zaczelam na nowo zyc , kiedy ja sie poddawalam, on robil wszystko zeby to zmienic. Byl przy mnie w tych najgorszych momentach , kiedy plakalam , kiedy tesknota za ukochanym rozrywala mi serce i kiedy nie radzilam sobie z rzeczywistoscia. Dzis jestem szczesliwa ze pojawil sie w moim zyciu i odmienił je i wiem ze to mezczyzna z ktorym chce spedzic reszte zycia. Potrzebujesz kogos kto da Ci przede wszystkim komfort psychiczny , kogoś kto mimo Twoich przezyc bedzie przy Tobie i bedzie Cie wspieral. Niestety zyjemy w czasach gdzie ludzie wola uciekac od problemow , bo tak jest lzej i wygodnie. Nie wazne jaka odleglosc , czy znacie sie rok , czy miesiac.
Mezczyzna z ktorym sie spotykalas byl zludzeniem , naiwnie wierzylas ze pomoze Ci przez to przejsc ale jak widac zwyczajnie stchorzyl. Zebys mogla sie zaangazowac powinien to byc mezczyna , ktory pokocha najpierw Twoje rany i bedzie probowal je zagoic ale do tego trzeba cirpliwosci , wyrozumialosci a przede wszystkim serca.
Zycze Ci żeby wlasnie ktos taki pojawil sie w Twoim zyciu :)
Duzo zdrowka i przesylam duzo pozytywnej energii - Kasia K.

Odnośnik do komentarza
Gość -bastuś-

śmierć bliskiej osoby to jedno a traktowanie drugiego człowieka to inna sprawa, skoro powiedzialas mu ze nie jestes gotowa na zwiazek a on to zaakceptowal to o co chodzi ?? to ze facet nie potrafi ogarnac tego ze potrzebujesz czasu i na razie nie jestes gotowa na zwiazek to nie jest twoj problem tylko jego a skoro oczekiwal czegos wiecej a wiedzial ze jak na razie nic z tego to po co sie angazowal ? jestem facetem i nie rozumiem zachowania drugiego faceta haha
zabawy w jakies uniki i pisanie o takich sprawach przez smsy czy maile to czysta dziecinada jak dla mnie , bylas z nim szczera od poczatku a on jak widac nie. odpuscic to sobie mozna kino , widocznie nie zalezalo mu na tobie az tak bardzo skoro zrobil jak zrobil. przezciez wy kobiety czesto macie takie dziwne stany emocjonalne wiec to nie zadna nowosc :D przykre jest to ze nie uszanowal twoich przezyc i uczuc z tym zwiazanych . pomodl sie za niego moze zmadrzeje .

Odnośnik do komentarza

Ja bym tutaj nadmienila,że wyznanie milosci znaczy czasem cos innego dla kobiety i dla mezczyzny. Dla mezczyzny bywa to czasem nie zadnym zoobowiazaniem,ze juz od tej pory chce byc z ta osoba a jedynie takim powiedzeniem co w danej chwili czuje. Ja to tak widze bo niektorzy mam wrazenie chyba tak to traktuja. A kobieta ma inne odczucia i wtedy pojawia sie konflikt bo tak jak Ty np. oczekiwalas wsparcia w chorobie i pomocy z jego strony a on uciekl.
Do facetow z reguly nalezy podchodzic troche z dystansem. Poza tym nie oceniaj(jesli to robisz) facetow przez pryzymat zmarlego narzeczonego. Moze to byl wyjatkowy facet na wielu. Moze juz na takiego nie trafisz. Kazdy jest inny. To byly poczatki znajomosci a Ty mialas juz swoje oczekiwania. Moze go to tez w pewnym stopniu przestraszylo.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...